Data: 2010-05-29 00:50:47 | |
Autor: Grzegorz Z. | |
Piżmaki czyli szczeciński Kozanów. | |
Odra podtapia już dwie miejscowości na południu regionu. Wojewoda apeluje
do mieszkańców, by ewakuowali się, bo najgorsze dopiero przed nimi. W weekend szczyt fali powodziowej pojawi się w naszym województwie. W czwartek dotrze do Szczecina, po drodze większość powinna rozlać się po polderach i Międzyodrzu W małej, nadodrzańskiej wsi Chlewice, niemal na południowym krańcu województwa powódź zwiastują bociany. Jest ich już kilkadziesiąt. Tak samo było w 1997 r., kiedy do miejscowości zbliżała się wielka woda. Ptaki szykują się na polowanie, wyłapują płazy uciekające przed potopem. Woda podchodzi już pod domy. Podobnie jest w jeszcze bardziej wysuniętej na południe wsi Kaleńsko. - Odwiedziłem te miejscowości, część domów jest już podtopiona - mówi wojewoda Marcin Zydorowicz. - Jest niebezpiecznie, bo ukształtowanie terenu jest takie, że te wsie są zalewane z trzech stron. Miejscowe władze są przygotowane na ewakuację kilkudziesięciu osób z zagrożonych wsi. - Jestem w kontakcie ze starostwem, będziemy apelować do mieszkańców, by opuścili swoje domy, bo może być gorzej - mówi Zydorowicz. Ludzie do tej pory nie chcieli wyjeżdżać. Liczyli, że przed zalaniem uchronią ich strażacy. Ci rozłożyli specjalny rękaw będący małym wałem. Już jest jednak zalany. A będzie gorzej. Dwa metry nad stan alarmowy Czoło fali powodziowej dotarło do granic naszego województwa. Nie trzeba robić nawet pomiarów. Po prostu widać, jak woda niesie krzaki, konary, jakieś śmieci. Przyrost wody też jest zresztą wyraźny. W położonych 15 km na północ od Chlewic Gozdowicach, niedaleko słynnych Siekierek, od piątku przybywa 4 cm na godzinę. Szczyt fali powodziowej spodziewany jest tu w niedzielę. Wodowskaz ma pokazać 645 cm. To około 235 cm więcej od stanu alarmowego. Jeśli prognoza się sprawdzi, to kataklizmu nie będzie. W 1997 r. woda doszła w tym miejscu do poziomu 659 cm. Zalało mnóstwo łąk i pól, ale położone dość wysoko domy w tym rejonie nie ucierpiały. Zalało tylko szosę. Co będzie dalej? W 1997 r. na wieść o wielkiej fali płynącej z południa Szczecin przez dwa tygodnie fortyfikował się, mieszkańcy Dąbia pobili się o worki, powstawały plany, z których wynikało, że woda może się wedrzeć w ulicę Emilii Plater. Skończyło się na strachu. Fala powodziowa dosłownie rozmyła się na rozlewiskach Międzyodrza i niemieckich polderach. Teraz ma być podobnie. Niemcy otworzyli już jazy na dwóch polderach w okolicach Schwedt. Mają prawie pięć tysięcy hektarów powierzchni i mogą pochłonąć nawet 100 mln m sześc. wody. To mniej więcej jedna siódma zawartości jeziora Miedwie - jednego z większych w kraju. Pucka się umacnia W Szczecinie dmucha się jednak na zimne. Na najbardziej zagrożonej zalaniem Wyspie Puckiej trwało wczoraj podwyższanie i umacnianie wału oddzielającego wyspę od Parnicy - odnogi Odry. - Podwyższamy do 180 centymetrów nad poziomem morza - tłumaczy Stanisław Kołodziejczyk, kierownik prac z Przedsiębiorstwa Konserwacji Urządzeń Wodnych i Melioracji. Do dorównania wbitych przez geodetów palików wystarczy ułożyć dwie warstwy worków. Z napisów na szarym płótnie wynika, że kiedyś był w nim ryż z Chin i coś innego z Argentyny. Teraz jest w nich polski piach. 40-45 kg w każdym. - Pan podniesie i spróbuje - zachęca Kołodziejczyk. Próbuję. Strzyka w krzyżu. A kilku robotników ułożyło ich już setki. Od strony wody wał wykładają dodatkowo czarną folią. "Kiszonkarska" - czytam napis na materiale. Używają jej rolnicy do okrywania pryzm kiszonek. Teraz ma zapobiec przesiąkaniu wału. - Kiedy jesienią była cofka i woda naparła na wał, od strony działek pojawiły się przesiąki - mówi Kołodziejczyk. - Folia temu zapobiegnie. Wał przesiąka, bo ma słabe miejsca. Szczególnie tam, gdzie kierownik Kołodziejczyk wkłada patyk w małe, ale głębokie dziury. - Piżmaki - stwierdza. - Sympatycznie wyglądają, ale robią sobie dziurę od strony wody, drugą od strony działek, a czasem jeszcze jedną na samej górze, jakby wentylacyjną. Woda w takie kanały wpada, no i robi się kłopot. Prace przy umacnianiu wału zakończą się w sobotę. Jak już będzie po wszystkim, czeka go remont i podwyższenie. Najbardziej zagrożona część wyspy to baza rybacka, nieopodal ufortyfikowanej przepompowni. Tu nie ma wału. Armator kilku łodzi Bernard Kalinowski i jego pracownik pan Henryk na hasło fala powodziowa machają ręką. - Nie dojdzie, Międzyodrze pochłonie - stwierdza pan Bernard. - Dla Szczecina i okolic najgroźniejsze są cofki. Ta z jesieni 2009 wszystko nam zalała. Woda z fali powodziowej jest spodziewana w Szczecinie najwcześniej w czwartek. http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34939,7950327,Wielka_woda_jest_juz_w_Zachodniopomorskiem.html -- "Przyjemnie jest robić zakupy w niedzielę i słyszeć wściekłe szarpanie za dzwony zdenerwowanych plebanów" |
|