Data: 2011-06-13 23:30:36 | |
Autor: Inc | |
Platforma Oszustów manipuluje w zaparte | |
„Platforma Obywatelska była obywatelska na początku, a dzisiaj to jest nic nie znaczący przymiotnik. Pamiętam dobrze, jak Donald Tusk, opuszczając Unię Wolności, mówił: zakładamy Platformę po to, żeby nikt z Warszawy nie ustalał nam list wyborczych. I co dzisiaj robi? Siedzi w Warszawie i ustala te listy” - w sierpniu 2009 roku, na osiem miesięcy przed tragiczną śmiercią, śp. Maciej Płażyński w gruncie rzeczy uznał projekt PO za szachrajstwo, trudno inaczej odczytać te słowa. To jest druzgocząca opinia, bo trzeba wziąć pod uwagę, że były marszałek Sejmu liczył się ze słowami i opiniami. W roku 2007 postanowił startować do Senatu z pierwszego miejsca listy PiS w Gdańsku, pomimo że miał identyczną propozycję z Platformy. Mało kto pamięta, że Płażyński już wtedy wiedział i był zbulwersowany tym faktem, że liderzy Platformy jeszcze przed wyborami parlamentarnymi 2007 podjęli decyzję o niewstępowaniu w powyborcze sojusze z PiS. Czy wiedział także o roli generała Czempińskiego w powołaniu tej partii? Jakkolwiek by było, widać z tego jasno, że już za życia przewracały mu się flaki na myśl o Platformie. Tym bardziej bezczelnie musi zabrzmieć fraza Grzegorza Schetyny wygłoszona na zjeździe w Gdańsku, że ...Maciek Płażyński(...) kibicuje nam, ściska za Platformę kciuki i mówi wygrajcie to. Mogłaby się ta wypowiedź wydać nawet hucpiarska, gdyby nie była przemyślaną taktyką piarowską. To się wydaje niewiarygodne, ale wszystko wskazuje, że w tej kampanii wyborczej Platforma postanowiła „iść w zaparte”. Z grubsza polega to na totalnym zaprzeczeniu i całkowitym odwróceniu kota ogonem. Im bardziej oczywisty wydaje się jakikolwiek błąd, przekręt, złamane przyrzeczenie czy porażka ekipy Tuska, tym gorliwiej i bardziej stanowczo się jej zaprzecza. Ten mechanizm właśnie ujawnił się szczególnie ostro w wypowiedzi Schetyny w Gdańsku. Ponieważ Maciej Płażyński jako jeden z założycieli tej partii był i jest najbardziej jaskrawym przykładem i uosobieniem upadku wiary w intencje Platformy, to właśnie jego osoba została użyta przez Schetynę do manipulacji. Oto Płażyński, który odszedł z partii poznawszy się na przekręcie założycielskim Platformy, ma rzekomo przyklaskiwać ekipie Tuska z góry, czyli w niebiosach. I te słowa wygłasza Schetyna trzęsący regionem Dolnego Śląska, czyli protektor Ludwiczuka; przyjaciel Zbycha, Mira i Rycha; twórca standardów, w wyniku których powstała sieć kantorów wyborczych w Wałbrzychu i ojciec duchowy wszystkich tamtejszych misiaków. Ale taki właśnie ma być przekaz tego zabójczego dysonansu pomiędzy wartościami, jakie wyznawał śp. marszałek Płażyński, a pospolitym partyjnym macherem marszałkiem Schetyną - skoro on się powołuje na dziedzictwo takiego człowieka, to coś jest na rzeczy, przecież nie można być do tego stopnia zakłamanym krętaczem?! Im wyraźniejszy jest ten kontrast pomiędzy stanem faktycznym, a jego zanegowaniem, tym bardziej – paradoksalnie – wiarygodne staje się totalne zaprzeczenie. Ten prosty w gruncie rzeczy mechanizm stosuje teraz Platforma. Platforma rodziła się w bardzo trudnych warunkach, obarczona wielką niepewnością, co dalej. Okazało się, że projekt wypalił, zbudował sobie odpowiednią wiarygodność. To jest wielki kapitał. A jednocześnie jej największy atut – snuje rzewną opowieść na dziesięciolecie swojej partii Sławomir Nowak. Proszę zauważyć, że w momencie, gdy po czterech latach rządów wiarygodność jego partii jest kompletnie zrujnowana, Nowak spokojnie opowiada, że to jest największy atut. Poczciwy leming łaknący świętego spokoju niczym kania dżdżu, z dużym prawdopodobieństwem uchwyci się tej deski ratunku dla ratowania nadwątlonego poczucia bezpieczeństwa i własnej wartości. Przecież taki prominentny polityk nie może kłamać w żywe oczy, a w dodatku w gazecie?! A cóż innego robi Donald Tusk, gdy mówi, że Polska dzisiaj potrzebuje wielkiego zrywu, a jeszcze wczoraj zachwalał filozofię „tu i teraz” i strategię małych kroków? Wtedy, 10 lat temu, to był poryw serca, ale dzisiaj nikt nas nie będzie oceniał na podstawie naszych wzruszeń – patetycznie opowiadał o początku Platformy w ubiegłą sobotę premier. Maciej Płażyński poznał się na porywach Tuskowego serca już po dwóch latach i odszedł w 2003 roku. http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Platforma-byla-obywatelska-tylko-na- http://www.wprost.pl/ar/114536/ http://www.polskatimes.pl/opinie/wywiady/413840,nowak-seksapilem-platfor... Seaman |
|