** Rybak <ad@per.pl> wrote:
Kupilem sobie rower. Mial wazyc 13,6 kg i chyba faktycznie tyle wazyl,
dodalem osprzet, torebke podsiodlowa z wyposazeniem, pompke, lampki, bidon i
zrobilo sie jakis kilogram wiecej. A to rower z klasy MTB XC i porownujac ze
sprzetami kolegow jest wyraznie ciezszy - ich rowery waza przecietnie 12-12,8
kg i czuc ta roznice jak sie je podnosi. Wzialem udzial w pierwszym w zyciu
maratonie MTB, przyznam ze, bylo mi ciezko ale dalem rade skonczyc. Kolega
twierdzi, ze waga roweru bardzo wiele znaczy w takim wyscigu. Z waga samego
roweru raczej nic nie zrobie, bo kasy inwestowac w niego nie chce, zeby
odchudzic przez zmiane podzespolow, ale przyszlo mi do glowy, ze moze jest
pewna roznica, chocby we wpychaniu (pieszo) pod gore, kiedy rower jest
lzejszy. No i teraz wlasciwe pytanie - czy jest jakas roznica, czy niezbedne
rzeczy - pompka, zapasowa detka, narzedzia, wiezie sie w torebce
podsiodlowej, czy moze lepiej wsadzic wszystko do plecaka, dodatkowo mozna
tez sie pozbyc bidonu na rzecz camelbaga? Wiadomo, ciezszy plecak tez
przeszkadza, najlepiej ograniczyc wszystko do minimum. A moze jakas opcja
jest taka saszetka na pasku zamiast torebki podsiodlowej?
Ja zdecydowanie wolę dobry plecak niż obwieszać rower. Dobry czyli z dobrymi
ramionami, profilowanym uchwytem w pasie coby się nie majtał, odstający od
pleców na plastykowym relingu (przewiew) no i z opcją na bukłak (albo montujesz
albo nie). Bukłak na pewno jest zdecydowanie wydajniejszym i wygodniejszym
rozwiązaniem niż kilka bidonów.
Ten posiadam i sobie chwale ale na jazdę po błotku to chyba trochę szkoda:
http://www.berghaus.pl/index.php?k=produkt&d=&id=1047
No ale ja tam se po mieście śmigam i od czasu do czasu gdzieś wyjadę.
No i w zasadzie każdemu jego porno - dopóki nie sprawdzisz to nie będziesz
wiedział, a rozważania teoretyczne w tym temacie to trochę lanie wody.
--
+ ' .-. .
, * ) )
http://kosmosik.net/ . . '-' . kK