> Masz blade pojęcie o tym, o czym piszesz.

> > Po pierwsze - masaż serca zaczyna się robić momentalnie po wyciągnięciu z > wody, bo wyciąga się na deskę lub na twarde dno/pokład łodzi. Tu też masaż > serca był wykonywany od razu.

> > Po drugie - co to znaczy "osoby przygotują się do reanimacji"?? Papierosa > wypalą do końca? Doczytają jak się to robi? Jest poszkodowany, to się go od > razu zaczyna reanimować. Ludzi zakleszczonych w samochodach się reanimuje, > więc to że się ma poszkodowanego na łódce nie jest wielkim problemem.

> > Po trzecie - 3 minuty to teoria. (BTW - teoria mówi o 4) Czasem jest więcej, > czasem mniej. W każdym razie hipotermia, obniżenie temp. ciała o każdy > stopień znacznie zwiększa szanse, wydłuża ten czas. Pocztaj sobie po jakim > czasie przebywania pod wodą (nie pod lodem) osoby udawało się wyreanimować.

> > Po czwarte - w każdym przypadku postępuje się tak, jakby poszkodowany miał > uraz kręgosłupa (deska, kołnierz). Ale ratowanie życia - czyli > resuscytacja - ma priorytet nad wszelkimi innymi działaniami ratowniczymi. > Średnio rozgarnięta osoba domyśli się dlaczego.

> > Po piąte - ratowanie "na pokaz" to trochę czcze rozważania. Kalkulując na > chłodno jeśli ktoś z prędkością 200 - 300 km na godzinę uderzył w wodę, to > utopienie może nie być największym problemem, jeśli chodzi o jego stan > zdrowia. Natomiast ciekaw jestem, czy gdyby Twoja żona, matka, siostra, > dziecko czy na kim tam Ci zależy ulegli wypadkowi i byli w poważnym, nie > rokującym stanie to odstąpiłbyś od reanimacji, bo byłoby to działanie na > pokaz i tak naprawdę byłoby zero szans. Jak jest zero szans (np. > dekapitacja) to się nie reanimuje, jak jest 0,00000001 to grzechem by było > nie spróbować.

> > W każdym razie życzę, żeby w razie czego nie ratował Cię kolega, o którym > piszesz, tylko jakiś sensowny ratownik

> > M.

   Przecież ja mówiłem o sytuacji hipotetycznej ze na brzegu stoi jednostka ratownicza i wie ze samolot spadnie do wody .
A realnie służby ratownicze są potencjalnie na jakiś wypadek. Czyli samolot spadł na ziemie , samolot wpadł w publikę ,
samolot awaryjnie lądował twardo po drugiej stronie rzeki czy się zapalił . W tych ewentualnościach  nurkowie są nie potrzebni . Czas ubierania nurka wynosi minimum 10 min. Ale ja jeszcze takiego nie widzialem . Na 100 % nie ubrany nurek nie jest w stanie wyciagnąć kogos z zatopionego wraku samolotu do 3 min od wypadku.
Ale generalnie następuje wypadek , służby się kontaktują , dowódca koordynuje , szybkie omówienie sytuacji i przydzielenie zadań .
A czas leci . Nawet 4 minuty jeśli się wytrzyma , pod woda , to poszkodowany jest bez szans. Tego się nie da zrobić , choćby z powodu ze ratownik musi być chroniony . Tak , na drodze podczas wypadku pasażer nie jest utopiony . I ratując rzecz nadrzędna życie , można odpuścić ochronę kręgosłupa czyli występuje przypadek wyższej konieczności.  . Ale jak ktoś ma złamany kręgosłup , albo kark , to wciągniecie po chamsku osoby na ponton powoduje ze mamy zmarłego , no bo chcemy za wszelka cenę rozpocząć reanimację .  Generalnie wg mnie nie ma szans żeby po 3-no do  4 mim (ale te 3 z kawałkiem dotyczy raczej dzieci ) wyciągnąć kogoś z utopionego samolotu i rozpocząć skuteczna reanimacje czyli dostarczenia tlenu do mózgu . Jeśli chodzi o ratowanie mnie po czasie dłuższym niż 3 min , to widząc osoby które to przeżyły i w jakim są stanie , wole nie być wcale ratowany . Wg mnie ofiara wypadku , nawet jeśli to byłoby gole utopienie , bez żadnych urazów nie miała żadnych szans po 5 min . Mir
ps.    akurat się na tym trochę znam , a zona, matka , czy dziecko nie maja tu nic do rzeczy , bo to są emocje  . A temat jest o szansie udzielenia komuś realnej pomocy po kilku minutach pod wodą , a nie o uczuciach osoby bliskiej ratowanego.

  --

Użytkownik "Mir" <mokrymir@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:55fa.000002bf.4dff9a1bnewsgate.onet.pl...

Wybacz, nie będę dyskutował, bo w pewnym momencie przestałem rozumieć o czym piszesz.

W każdym razie Twoje wyobrażenie o ratownictwie dość mocno odbiega od praktyki w tym zakresie.

Pozdrawiam!
M.

W dniu 2011-06-20 21:06, Mir pisze:

  Przecież ja mówiłem o sytuacji hipotetycznej ze na brzegu stoi jednostka
ratownicza i wie ze samolot spadnie do wody .
A realnie służby ratownicze są potencjalnie na jakiś wypadek. Czyli samolot
spadł na ziemie , samolot wpadł w publikę ,
samolot awaryjnie lądował twardo po drugiej stronie rzeki czy się zapalił . W
tych ewentualnościach  nurkowie są nie potrzebni . Czas ubierania nurka wynosi
minimum 10 min. Ale ja jeszcze takiego nie widzialem .

Istotne, aby ratownicy mieli powietrze w ręcznych butlach dla siebie i ratowanego. Temperatura wody nie wymuszała użycia pianek. Utrzymanie się nieruchomo pod wodą na prądzie w jackecie , z aparatem i w płetwach może stanowić utrudnienie podczas zmagań z wrakiem. Istotne , aby obstawiający takie imprezy znali systemy pasów bezpieczeństwa, mieli noże do ich przecinania, potrafili otworzyć kabiny... A to wymaga każdorazowego zapoznania ratowników z różnym  sprzętem latającym przed pokazami lub/i specjalistycznego wyszkolenia takiej grupy. Dochodzi nietrywialny problem paliwa na powierzchni...
W Góraszce podczas twardego przyglebienia śmigłowca strażacy stanęli dalej od fotoreporterów (40-50 m od wraku), podeszli dopiero, gdy już załoga sama opuściła śmigłowiec, a turbiny w końcu się zatrzymały.

Z wyrazami współczucia dla Najbliższych Pana Marka- RW [']

PS Ratownicy mają obowiązek podejmować reanimację natychmiast, gdy jest to możliwe i prowadzić ją do chwili odzyskania oddechu przez ratowanego, lub przejęcia akcji przez lekarza, który może podjąć decyzję o jej przerwaniu...

Dnia Mon, 20 Jun 2011 22:06:31 +0200, Rudolf Wasilewski napisał(a):

PS Ratownicy mają obowiązek podejmować reanimację natychmiast, gdy jest
to możliwe i prowadzić ją do chwili odzyskania oddechu przez ratowanego,
lub przejęcia akcji przez lekarza, który może podjąć decyzję o jej
przerwaniu...

lub dotąd dokąd sami mają siłę reanimację prowadzić, bo to zdrowego, wysportowanego chłopa jest w stanie wykończyć w ciągu kilkunastu minut...

--
pzdr
meping

lub dotąd dokąd sami mają siłę reanimację prowadzić, bo to zdrowego,
wysportowanego chłopa jest w stanie wykończyć w ciągu kilkunastu minut...

nie wy,mpomiadaj sie na temanty o których nie masz zielonmego pojencia

GW

Dnia Mon, 20 Jun 2011 22:35:37 +0200, gazeta.pl napisał(a):

lub dotąd dokąd sami mają siłę reanimację prowadzić, bo to zdrowego,
wysportowanego chłopa jest w stanie wykończyć w ciągu kilkunastu
minut...

nie wy,mpomiadaj sie na temanty o których nie masz zielonmego pojencia

1. Ty się nie wypowiadaj jak nie potrafisz poprawnie pisać po polsku "mpomiadaj sie", "temanty" "zielonmego" "pojencia"

2. nie będę się z tobą dzielił moimi doświadczeniami w tej dziedzinie, ale niestety takowe posiadam i nie są one przyjemne... :-/

--
m.

Mir wrote:

&gt; Masz blade pojęcie o tym, o czym piszesz.

&gt; &gt; Po pierwsze - masaż serca zaczyna się robić momentalnie po wyciągnięciu z &gt; wody, bo wyciąga się na deskę lub na twarde dno/pokład łodzi. Tu też masaż &gt; serca był wykonywany od razu.

&gt; &gt; Po drugie - co to znaczy &quot;osoby przygotują się do reanimacji&quot;?? Papierosa &gt; wypalą do końca? Doczytają jak się to robi? Jest poszkodowany, to się go od &gt; razu zaczyna reanimować. Ludzi zakleszczonych w samochodach się reanimuje, &gt; więc to że się ma poszkodowanego na łódce nie jest wielkim problemem.

&gt; &gt; Po trzecie - 3 minuty to teoria. (BTW - teoria mówi o 4) Czasem jest więcej, &gt; czasem mniej. W każdym razie hipotermia, obniżenie temp. ciała o każdy &gt; stopień znacznie zwiększa szanse, wydłuża ten czas. Pocztaj sobie po jakim &gt; czasie przebywania pod wodą (nie pod lodem) osoby udawało się wyreanimować.

&gt; &gt; Po czwarte - w każdym przypadku postępuje się tak, jakby poszkodowany miał &gt; uraz kręgosłupa (deska, kołnierz). Ale ratowanie życia - czyli &gt; resuscytacja - ma priorytet nad wszelkimi innymi działaniami ratowniczymi. &gt; Średnio rozgarnięta osoba domyśli się dlaczego.

&gt; &gt; Po piąte - ratowanie &quot;na pokaz&quot; to trochę czcze rozważania. Kalkulując na &gt; chłodno jeśli ktoś z prędkością 200 - 300 km na godzinę uderzył w wodę, to &gt; utopienie może nie być największym problemem, jeśli chodzi o jego stan &gt; zdrowia. Natomiast ciekaw jestem, czy gdyby Twoja żona, matka, siostra, &gt; dziecko czy na kim tam Ci zależy ulegli wypadkowi i byli w poważnym, nie &gt; rokującym stanie to odstąpiłbyś od reanimacji, bo byłoby to działanie na &gt; pokaz i tak naprawdę byłoby zero szans. Jak jest zero szans (np. &gt; dekapitacja) to się nie reanimuje, jak jest 0,00000001 to grzechem by było &gt; nie spróbować.

&gt; &gt; W każdym razie życzę, żeby w razie czego nie ratował Cię kolega, o którym &gt; piszesz, tylko jakiś sensowny ratownik

&gt; &gt; M.

   Przecież ja mówiłem o sytuacji hipotetycznej ze na brzegu stoi jednostka ratownicza i wie ze samolot spadnie do wody .
A realnie służby ratownicze są potencjalnie na jakiś wypadek. Czyli samolot spadł na ziemie , samolot wpadł w publikę ,
samolot awaryjnie lądował twardo po drugiej stronie rzeki czy się zapalił . W tych ewentualnościach  nurkowie są nie potrzebni . Czas ubierania nurka wynosi minimum 10 min. Ale ja jeszcze takiego nie widzialem . Na 100 % nie ubrany nurek nie jest w stanie wyciagnąć kogos z zatopionego wraku samolotu do 3 min od wypadku.
Ale generalnie następuje wypadek , służby się kontaktują , dowódca koordynuje , szybkie omówienie sytuacji i przydzielenie zadań .

Sory, ale to nonsens co piszesz.

A czas leci . Nawet 4 minuty jeśli się wytrzyma , pod woda , to poszkodowany jest bez szans.

A to jeszcze większy nonsesns.

Tego się nie da zrobić , choćby z powodu ze ratownik musi być chroniony . Tak , na drodze podczas wypadku pasażer nie jest utopiony . I ratując rzecz nadrzędna życie , można odpuścić ochronę kręgosłupa czyli występuje przypadek wyższej konieczności.  . Ale jak ktoś ma złamany kręgosłup , albo kark , to wciągniecie po chamsku osoby na ponton powoduje ze mamy zmarłego ,

Niewciągnięcie powoduje to samo z większą pewnością.

no bo chcemy za wszelka cenę rozpocząć reanimację .  Generalnie wg mnie nie ma szans żeby po 3-no do  4 mim (ale te 3 z kawałkiem dotyczy raczej dzieci ) wyciągnąć kogoś z utopionego samolotu i rozpocząć skuteczna reanimacje czyli dostarczenia tlenu do mózgu . Jeśli chodzi o ratowanie mnie po czasie dłuższym niż 3 min , to widząc osoby które to przeżyły i w jakim są stanie , wole nie być wcale ratowany . Wg mnie ofiara wypadku , nawet jeśli to byłoby gole utopienie , bez żadnych urazów nie miała żadnych szans po 5 min . Mir

Przyjmuje się 4min od zatrzymania akcji serca. W normalnej temperaturze.
Ale w przypadku utonięć jest inaczej bo:

1. Moment zniknięcia pod wodą wcale nie oznacza momentu zatrzymania akcji serca ani nawet braku powietrza w płucach (zwłaszcza utonięć z powodu zniknięcia pod wodą spowodowanego działaniem dodatkowej siły -- np tonącego pojazdu, wciągnięcia przez wir, itp)
2. Człowiek po silnym uderzenie nie może oddychać choć jeśli nie utracił przytomności na skutek urazu głowy zachowuje sprawność ruchów -- to przez całkiem długi czas -- jest to bardzo nieprzyjemne ale być może jest właśnie naturalnym przystosowaniem się ratujacym życie w przypadku niespodziewanego wpadnięcia do wody (czy choćby twarzą w błoto) -- broni przed zachłyśnięciem
3. Zatrzymanie akcji serca jest wtórne -- następuje z braku tlenu we krwi (zaburzenie przewodzenia spowodowane anoksją) -- wtedy szanse z dobrych zmieniają się w bardzo złe, ale nadal różne od 0.
4. Niska temperatura (nawet 20C to dużo mniej niż 37C -- to zmniejsza tempo obrażeń neurologicznych wielokrotnie) szanse podnosi bo spowalnia metabolizm
5. Medycyna ratownicza idzie do przodu -- są środki (leki) zmniejszające uraz neurologiczny powodowany przywróceniem oddychania (znaczna część urazu tkanki nerwowej następuje w momencie przywrócenia dostępu tlenu).

ps.    akurat się na tym trochę znam ,

Z tego co tu piszesz obawiam się że nie do końca...

a zona, matka , czy dziecko nie maja tu nic do rzeczy , bo to są emocje  . A temat jest o szansie udzielenia komuś realnej pomocy po kilku minutach pod wodą , a nie o uczuciach osoby bliskiej ratowanego.

Więc realna praktyka pokazuje że szanse jak najbardziej są -- choć nie są wysokie -- ale nie są zerowe. Liczenie 3 minunt w przypadku kogoś kto został nagle wciągniety pod wodę jest bez sensu.

pzdr
\SK
--
"Never underestimate the power of human stupidity" -- L. Lang
--
http://www.tajga.org -- (some photos from my travels)

W dniu 2011-06-20 21:06, Mir pisze:

tych ewentualnościach  nurkowie są nie potrzebni . Czas ubierania nurka wynosi
minimum 10 min. Ale ja jeszcze takiego nie widzialem . Na 100 % nie ubrany

Założenie pianki, płetw, butli, pasa dociążającego i maski to 10 minut?
Witaj anemiku.

jest bez szans. Tego się nie da zrobić , choćby z powodu ze ratownik musi być
chroniony . Tak , na drodze podczas wypadku pasażer nie jest utopiony . I

Tak tak, dzięki ludziom którzy myślą podobnie jak i Ty ostatnimi czasy utopiły się dwie osoby pod wywróconą łodzią. Co z tego, że na brzegu czekał płetwonurek wopr'u ze sprzętem gotów płynąć - dzielny "Strażak SAM" stwierdził, że ma być bezpiecznie dla jego ludzi. Szkoda, że jeziora nie zaczeli osuszać jeszcze.

Jak ktoś chce bezpieczeństwa, to siedzi w domu i telewizje ogląda, a nie zostaje ratownikiem, bo ten zawód był, jest i zawszę będzie ryzykowny.

On Jun 21, 1:28 pm, "Piotr \"Charvel\" Majka":

Tak tak, dzięki ludziom którzy myślą podobnie jak i Ty ostatnimi czasy
utopiły się dwie osoby pod wywróconą łodzią. Co z tego, że na brzegu
czekał płetwonurek wopr'u ze sprzętem gotów płynąć - dzielny "Strażak
SAM" stwierdził, że ma być bezpiecznie dla jego ludzi. Szkoda, że
jeziora nie zaczeli osuszać jeszcze.

wopr-u, zaczęli

Jak ktoś chce bezpieczeństwa, to siedzi w domu i telewizje ogląda, a nie
zostaje ratownikiem, bo ten zawód był, jest i zawszę będzie ryzykowny.

telewizję

Brak przecinków pominę.