Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.sport.zimowe   »   Po 30 latach na nartach - pie rwszy raz na Kasprowym - wrażenia

Po 30 latach na nartach - pie rwszy raz na Kasprowym - wrażenia

Data: 2009-03-15 19:29:15
Autor: Fafek
Po 30 latach na nartach - pie rwszy raz na Kasprowym - wrażenia
mgrzemow@gmail.com pisze:
Tak, tak, to możliwe.

Jeżdżę od dziecka, amatorsko, nigdy sportowo, ale po tym całym czasie
chcąc nie chcąc jakoś daję sobie radę. Zjeździłem całą Polskę
południową, Słowację, parę miejscówek w Austrii, Włoszech i Francji.
Nie mam ambicji ale lubię.

Na Kasprowy jakoś nigdy mnie na narty nie ciągnęło, chociaż uwielbiam
Tatry turystycznie. Zawsze miałem wrażenie, że to będzie porażka.

Jednak przedwczoraj dałem się namówić:

7:45 Wyjazd z Krakowa.

Na tym możnaby zakończyć czytanie - jeśli ktoś oczekuje, że w marcu,
w weekend, przy słonecznej pogodzie przyjedzie "popołudniu" i będzie
"jak w Alpach" i bez kolejek, no to sorry Winetou... to nie ta bajka.


9:15. Wiadomo - nie można dojechać pod kolejkę. Parking, wypakowywanie
się i bus do Kuźnic (chyba 10 i 3zł).

9:45 Kolejka do gondoli taka jak na pożółkłych widokówkach z lat 60.
Idziemy z buta. Spacer nawet sympatyczny. W sumie z całą logistyką
godzina. Aha, 3 zł za park.

10:45 Dochodzimy. Odpoczywamy, pijemy herbatę, coś jemy (polecam
jajecznicę - jadalna), ubieramy się, kupujemy karnety i już o 11:15
odkrywamy, że kolejka ma z 30-40 minut. Stojąc, kontemplujemy jej
tempo oraz wspominamy stare nie tak dobre czasy. Za każdym razem jak
się ktoś wywali, to ponowne uruchomienie wyciągu trwa minutę.
Przekonuję się też, że nie umiem już się pchać - odwykłem.

12:15 Już po trzech minutowych postojach jesteśmy na szczycie. Stop -
wróć. Nie ma przecież zjazdu na nartach na stronę Gąsienicowej.
Jeszcze 5 minut z buta i już o 12:20 Kasprowy.

Po stronie Gąsienicowej kolejki brak, jednak świeży, słabo ubity śnieg
jest już rozjeżdżony w niezłe muldy. Jedynie pasek na szerokość
ratraka z południowej strony przejechany raz jeszcze, ale też już dość
mocno rozjeżdżony. Ratraki stoją i prezentują się znakomicie w świetle
słońca. Pogoda zacna. Widoki zjawiskowe.

Cały dzień poprzedni padało, więc nie dziw się, że jest miękko i śnieg
po 12 rozjeżdżony. Na Stubaju 2 tygodnie temu w identycznej sytuacji
nawet nie raczyli w nocy włączyć ratraków i już o 9 nie było po czym
jeździć.


Po dwóch razach nudzi się ta zabawa i walimy poza trasę. Puch średni -
niestety już dość przygrzany przez słońce. Ale ciągle bardzo
sympatyczny. Wszyscy jeżdżą, gdzie te filance? Widzieliśmy po drodze
czworonogi na wyciągu, więc trochę stres. No ale jeżdżą dookoła
niektórzy ludzie gorzej ode mnie, w razie czego zadziała selekcja
naturalna i może ucieknę.

Panowie filance i policaje tym razem chciały sobie pojeździć i trzymali
się strony Goryczkowej, bo tam lepsze warunki.


Ok. 14:30 kombinujemy, że może kolejka na Goryczkowej stronie zmalała.
Europa - w tamtą stronę łaskawcy z PKL zrobili zjazd. Trasa w niezłym
stanie.

No, a teraz się zastanów z czego to wynika... czy sądzisz, że gdyby
wyciąg po tej stronie był lepszy, to trasa byłaby w dobrym stanie,
czy w takim jak Gąsienicowa ? Masz więc wybór: kolejka i dobre warunki,
albo brak kolejki i kiepskie warunki. Gdyby góra była łatwiej dostępna
z dołu i wyciąg na Goryczkowej był nowoczesny, to takiego wyboru byś
nie miał - wszędzie byłby rozjeżdżony śnieg.
Tylko nie mów "a w Alpach się da", bo ostatnio kilka razy sprawdzałem
i pod tym względem było nawet gorzej.


Kolejka zmalała z 40 do 30 minut. Kolejka do baru krótsza, prawie nie
wylewa się na zewnątrz. Herbata, kiełbasa grzana wyłącznie z nazwy i
paskudna. Dostaję jedną kromkę chleba. Proszę o więcej. Dostaję drugą.
Mam ochotę poprosić o trzecią ale odpuszczam widząc smutne twarze
kolejkowiczów.

Zjadamy i robimy kolejne 3 obroty po tej stronie.

Za którymś kolejnym razem zjeżdżam do wyciągu i sympatyczny inaczej
pan informuje mnie, że zamknięte. Jest 16:30. Na wyciągu pisze, że
chodzi do 16:45. Pan nie wygląda na zainteresowanego godziną. Co
zrobić, odpinam narty i podchodzę z powrotem. Sympatyczny pan nie
wpada na pomysł, żeby podejść pod górę i zagrodzić wjazd jakąś taśmą
czy linką. Bo i po co. Z wyraźną satysfakcją patrzy się na gramolących
się, zmęczonych po całym dniu narciarzy. Wszak nic tak nie cieszy jak
cudze nieszczęście.

No to zbieramy się i zjeżdżamy w dół.

To bardzo ciekawe, bo ja o godzinie 16.35 wyjeżdżałem a za mną była
jeszcze spora grupka czekających...


Wnioski:
1. Nigdy więcej, pod żadnym pozorem nie dam się namówić na Kasprowy w
weekend. I w ferie. I wiem już dlaczego intuicyjnie nie miałem na to
przez te wszystkie lata ochoty. Wolę mieć sentyment do Tatr z letniej
turystyki.

W ferie akurat zwykle jest luźniej. Największy tłok jest w marcu.

2. Jakby zamiast PKL był tam prawdziwy gazda, to by tym "pracownikom"
ciupagi na plerach połamał. Po czym na kopach zniósł do Kuźnic.
3. Krakow - zakopane - 105km. Krakow - Jasna (Chopok) - 195km. Bez
komentarza.

Owszem - dalej, drożej, warunków śniegowych nie ma co porównywać.


Pozdrowienia,

M


--
Pozdrawiam
Maciek

Po 30 latach na nartach - pie rwszy raz na Kasprowym - wrażenia

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona