Data: 2009-05-17 04:58:53 | |
Autor: davola | |
Po co komu jeszcze fotografia analogowa? | |
Polon,
Nic z tym już nie zrobisz. To kwestia smaku, wychowania, edukacji, a co najważniejsze wrażliwości. Receptory muszą właściwie funkcjonować. Jak zapewne wiesz malarstwo czy rzeźba nie jest przedmiotem powszechnego pożądania, ale są tacy, co za nie płacą. Są tacy, którzy płacą całkiem sporo. Nie mówię o "Słonecznikach" Van Gogha, ale jest całe mnóstwo dzieł sztuki w cenie pomiędzy 1 a 2 milony dolarów i kiedy pojawiają się na rynku jest cała rzesza kupców. Zapewne powiesz: snoby ! Ja powiem Ci coś co najlepiej to tłumaczy: Dobry oryginał daje w pysk ! - to słowa jednego z wybitnych specjalistów malarstwa. Nie masz pojęcia co dla wielu znaczy przyglądanie się rzeczom pięknym w ciszy własnego domu. Kopia czy reprodukcja nigdy nie da ci w pysk... choć tobie by się przydało. Tak samo jak z malarstwem czy rzeźbą jest z fotografią na filmie. Fotografia na matrycy to taka reprodukcja. Coś co ciągle doskonalą sprzedając kolejne prototypy.... Ciebie też trafili. Ale to nie żaden pech dla świata... Świat nic na tym nie stracił. Zapewniam cie, żaden szanujący się operator nie zrezygnuje z kręcenia na filmie światłoczułym. Ten materiał wiele wybacza i rozgrzesza. No i jest różnica, kiedy oglądasz "Króla Artura", a kiedy oglądasz "M jak miłość" albo jak lubisz to "Klan" A teraz pakuj brzucho i leć do IKEI kup sobie coś na ścianę, poprawisz sobie samopoczucie i to niekoniecznie kosztem innych. Nie wyjmuj przypadkiem z uszu słuchawek z MP trójką /czwórką jak wolisz/. Są tacy co różnicy nie czują i nie ma sensu z tym polemizować. I żadne: "w pysk" nie pomoże..... Jack On 24 Kwi, 15:00, "Polon" <Po...@op.pl> wrote: Wiele lat temu mialem zenitha. |
|