Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Po rudym oszuście czas na botoksową kłam czuchę

Po rudym oszuście czas na botoksową kłam czuchę

Data: 2014-09-08 20:48:02
Autor: Mark Woydak
Po rudym oszuście czas na botoksową kłam czuchę


Żarty się skończyły, zaczynają się schody

— mawiał gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski (choć pierwszy był napoleoński generał Antoni Karol Ludwik de Lassalle).

Te słowa powinna wywiesić w swoim gabinecie Ewa Kopacz. Dla niej skończyły się żarty, bo została namaszczona na następczynię Donalda Tuska. Problemem jest to, że sama Ewa Kopacz nie zdaje sobie z tego sprawy albo zdaje w minimalnym stopniu. Klakierzy w PO już podczas zebrania zarządu partii, gdy Donald Tusk wytypował ja na swoją następczynię, zalali ją cysternami pochlebstw i wazeliny, przez co mogła uwierzyć, że jest tym, kim nie jest.

Ewa Kopacz od kilkunastu lat jest aktywna w polskiej polityce, lecz mało jest osób z takim stażem i na tak wysokich stanowiskach jak ona, które tak bardzo polityki by nie rozumiały jak jest w jej wypadku. Po prostu Ewa Kopacz samodzielnie w polityce nie funkcjonowała nigdy. I właściwie nigdy jej decyzje nie były ostateczne. Zawsze ktoś ją korygował, akceptował, naprowadzał, blokował czy dawał zielone światło. A na poziomie metapolityki Ewa Kopacz nie istnieje w ogóle, chyba że za metapolitykę uznawać refleksje na poziomie przeciętnego oglądacza telewizji.

Premier dużego europejskiego państwa położonego na wschodniej granicy Unii Europejskiej w czasie, gdy ta granica jest w zasadzie frontem, powinien być osobą, która dobrze zna się na polityce zagranicznej, obronnej i bezpieczeństwa. I nie tylko się zna, ale też potrafi podejmować trafne, odważne decyzje, wchodzić w gry z bardzo przebiegłym przeciwnikiem, inspirować działania mające rozległe skutki w odległym czasie. Jednocześnie taka osoba nie powinna dawać się rozgrywać, zastraszać, oszukiwać czy rozstrajać nerwowo. Ewa Kopacz przez kilkanaście lat funkcjonowania w „dorosłej” polityce nie pokazała ani jednej z tych cech.

Trzeba mieć świadomość, że tajne służby innych państw, a już szczególnie rosyjskie tworzą bardzo rozbudowane i wszechstronne dossier osób, które obejmują  w Polsce funkcje prezydenta, premiera, szefa MSZ czy ministra obrony. W ich raportach i wnioskach praktycznych poza hakami są uwzględnione wszelkie słabości, nawyki, wady charakteru, sposoby reagowania na trudne sytuacje, podatność na stres, odporność na pochlebstwa z jednej strony i chamstwo z drugiej czy nawet sposób codziennego funkcjonowania, np. czy ktoś się spóźnia i z jakiego powodu, czy traci koncentrację i po ilu godzinach, czy potrafi blefować, jak traktuje podpowiedzi doradców itp. Podczas rozmów czy negocjacji międzypaństwowych te informacje są bardzo precyzyjnie i na zimno wykorzystywane, także przez polityków z państw zaprzyjaźnionych.

Ewa Kopacz o polityce zagranicznej, obronnej i bezpieczeństwa nie wie nic i to jest bardzo poważny problem. Nic nie wie też o gospodarce, a ta jest w niebezpiecznych i niepewnych czasach równie ważna jako narzędzie polityki bezpieczeństwa jak wojsko, dyplomacja czy tajne służby. Oczywiście premier może się otoczyć wielkim zespołem doradców, którzy będą jego mózgiem, ale doradcy nie zastąpią go/jej w podejmowaniu decyzji. Premier musi być na tyle kompetentny w kluczowych dla państwa sprawach, żeby podejmować decyzje i trzymać się ich realizacji albo w miarę szybko potrafić się z nich wycofać. W czasach spokojnych braki w tym względzie nie są dla państwa bardzo niebezpieczne i jest czas, żeby przy pomocy doradców skorygować błędne decyzje. W czasach niespokojnych zwykle nie ma na to czasu, a błędy albo chwiejność i niezdecydowanie mają katastrofalne skutki.

Ktoś może powiedzieć, że Ewa Kopacz da sobie radę, skoro dali sobie radę   np. Hanna Suchocka czy Kazimierz Marcinkiewicz. Tyle że Suchocka była szefową rządu w czasach, gdy wszyscy się dopiero uczyli sprawowania władzy (1992-1993) i wiele decyzji podejmowano kolegialnie albo metodą prób i błędów. A sytuacja zewnętrzna była w miarę stabilna, bo wszyscy sąsiedzi byli zajęci urządzaniem nowego porządku po upadku komunizmu, więc błędne decyzje, których było wiele, nie były bardzo niebezpieczne. Z kolei Kazimierz Marcinkiewicz (2005-2006) miał w zasadzie wolność pajacowania i uprawiania pop-polityki, a w sprawach zasadniczych był mocno kontrolowany przez Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Donald Tusk też oczywiście będzie chciał Ewę Kopacz kontrolować, ale z Brukseli nie będzie to takie proste, a poza tym z tamtejszej perspektywy polskie sprawy wyglądają jednak inaczej niż z Warszawy i nie da się wszystkiego załatwiać przez telefon i Internet.

Wbrew temu, co sądzą i mówią Donald Tusk oraz politycy PO, Ewa Kopacz nie jest przygotowana do rządzenia, bo była ministrem, marszałkiem Sejmu i wiceprzewodniczącą partii. Ewa Kopacz jest w polskiej polityce swego rodzaju Kasparem Hauserem, (tajemniczy chłopiec bez tożsamości, który w 1826 r. pojawił się w Norymberdze), czyli białą kartą i absolutną niewiadomą. Jest znana, bo od kilkunastu lat jest aktywna w polskiej polityce, co nijak się ma do politycznego doświadczenia i politycznych umiejętności. A ponieważ przez te kilkanaście lat Ewa Kopacz skrzętnie ukrywała swoje polityczne kompetencje, nie ma żadnego dowodu, że one w ogóle istnieją.

Data: 2014-09-09 20:52:56
Autor: MarkWoydak
Po rudym oszuście czas na botoksową kłamczuchę
Ta GNIDA podpisująca się "Mark Woydak" z adresem markwoydak@outlook.com
używający czytnika: Mozilla/5.0 (Windows NT 6.1; WOW64; rv:29.0)
Gecko/20100101 Firefox/29.0 SeaMonkey/2.26 to KANALIA PODSZYWACZ.

MW

Użytkownik "Mark Woydak" <markwoydak@outlook.com> napisał w wiadomości news:lultgg$24j$5dont-email.me...


Żarty się skończyły, zaczynają się schody

— mawiał gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski (choć pierwszy był napoleoński generał Antoni Karol Ludwik de Lassalle).

Te słowa powinna wywiesić w swoim gabinecie Ewa Kopacz. Dla niej skończyły się żarty, bo została namaszczona na następczynię Donalda Tuska. Problemem jest to, że sama Ewa Kopacz nie zdaje sobie z tego sprawy albo zdaje w minimalnym stopniu. Klakierzy w PO już podczas zebrania zarządu partii, gdy Donald Tusk wytypował ja na swoją następczynię, zalali ją cysternami pochlebstw i wazeliny, przez co mogła uwierzyć, że jest tym, kim nie jest.

Ewa Kopacz od kilkunastu lat jest aktywna w polskiej polityce, lecz mało jest osób z takim stażem i na tak wysokich stanowiskach jak ona, które tak bardzo polityki by nie rozumiały jak jest w jej wypadku. Po prostu Ewa Kopacz samodzielnie w polityce nie funkcjonowała nigdy. I właściwie nigdy jej decyzje nie były ostateczne. Zawsze ktoś ją korygował, akceptował, naprowadzał, blokował czy dawał zielone światło. A na poziomie metapolityki Ewa Kopacz nie istnieje w ogóle, chyba że za metapolitykę uznawać refleksje na poziomie przeciętnego oglądacza telewizji.

Premier dużego europejskiego państwa położonego na wschodniej granicy Unii Europejskiej w czasie, gdy ta granica jest w zasadzie frontem, powinien być osobą, która dobrze zna się na polityce zagranicznej, obronnej i bezpieczeństwa. I nie tylko się zna, ale też potrafi podejmować trafne, odważne decyzje, wchodzić w gry z bardzo przebiegłym przeciwnikiem, inspirować działania mające rozległe skutki w odległym czasie. Jednocześnie taka osoba nie powinna dawać się rozgrywać, zastraszać, oszukiwać czy rozstrajać nerwowo. Ewa Kopacz przez kilkanaście lat funkcjonowania w „dorosłej” polityce nie pokazała ani jednej z tych cech.

Trzeba mieć świadomość, że tajne służby innych państw, a już szczególnie rosyjskie tworzą bardzo rozbudowane i wszechstronne dossier osób, które obejmują  w Polsce funkcje prezydenta, premiera, szefa MSZ czy ministra obrony. W ich raportach i wnioskach praktycznych poza hakami są uwzględnione wszelkie słabości, nawyki, wady charakteru, sposoby reagowania na trudne sytuacje, podatność na stres, odporność na pochlebstwa z jednej strony i chamstwo z drugiej czy nawet sposób codziennego funkcjonowania, np. czy ktoś się spóźnia i z jakiego powodu, czy traci koncentrację i po ilu godzinach, czy potrafi blefować, jak traktuje podpowiedzi doradców itp. Podczas rozmów czy negocjacji międzypaństwowych te informacje są bardzo precyzyjnie i na zimno wykorzystywane, także przez polityków z państw zaprzyjaźnionych.

Ewa Kopacz o polityce zagranicznej, obronnej i bezpieczeństwa nie wie nic i to jest bardzo poważny problem. Nic nie wie też o gospodarce, a ta jest w niebezpiecznych i niepewnych czasach równie ważna jako narzędzie polityki bezpieczeństwa jak wojsko, dyplomacja czy tajne służby. Oczywiście premier może się otoczyć wielkim zespołem doradców, którzy będą jego mózgiem, ale doradcy nie zastąpią go/jej w podejmowaniu decyzji. Premier musi być na tyle kompetentny w kluczowych dla państwa sprawach, żeby podejmować decyzje i trzymać się ich realizacji albo w miarę szybko potrafić się z nich wycofać. W czasach spokojnych braki w tym względzie nie są dla państwa bardzo niebezpieczne i jest czas, żeby przy pomocy doradców skorygować błędne decyzje. W czasach niespokojnych zwykle nie ma na to czasu, a błędy albo chwiejność i niezdecydowanie mają katastrofalne skutki.

Ktoś może powiedzieć, że Ewa Kopacz da sobie radę, skoro dali sobie radę np. Hanna Suchocka czy Kazimierz Marcinkiewicz. Tyle że Suchocka była szefową rządu w czasach, gdy wszyscy się dopiero uczyli sprawowania władzy (1992-1993) i wiele decyzji podejmowano kolegialnie albo metodą prób i błędów. A sytuacja zewnętrzna była w miarę stabilna, bo wszyscy sąsiedzi byli zajęci urządzaniem nowego porządku po upadku komunizmu, więc błędne decyzje, których było wiele, nie były bardzo niebezpieczne. Z kolei Kazimierz Marcinkiewicz (2005-2006) miał w zasadzie wolność pajacowania i uprawiania pop-polityki, a w sprawach zasadniczych był mocno kontrolowany przez Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Donald Tusk też oczywiście będzie chciał Ewę Kopacz kontrolować, ale z Brukseli nie będzie to takie proste, a poza tym z tamtejszej perspektywy polskie sprawy wyglądają jednak inaczej niż z Warszawy i nie da się wszystkiego załatwiać przez telefon i Internet.

Wbrew temu, co sądzą i mówią Donald Tusk oraz politycy PO, Ewa Kopacz nie jest przygotowana do rządzenia, bo była ministrem, marszałkiem Sejmu i wiceprzewodniczącą partii. Ewa Kopacz jest w polskiej polityce swego rodzaju Kasparem Hauserem, (tajemniczy chłopiec bez tożsamości, który w 1826 r. pojawił się w Norymberdze), czyli białą kartą i absolutną niewiadomą. Jest znana, bo od kilkunastu lat jest aktywna w polskiej polityce, co nijak się ma do politycznego doświadczenia i politycznych umiejętności. A ponieważ przez te kilkanaście lat Ewa Kopacz skrzętnie ukrywała swoje polityczne kompetencje, nie ma żadnego dowodu, że one w ogóle istnieją.

Data: 2014-09-10 04:10:51
Autor: stevep
Po rudym oszuście czas na botoksową kłamc zuchę
W dniu .09.2014 o 03:48 Mark Woydak <markwoydak@outlook.com> pisze:



Żarty się skończyły, zaczynają się schody

— mawiał gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski (choć pierwszy był  napoleoński generał Antoni Karol Ludwik de Lassalle).

Te słowa powinna wywiesić w swoim gabinecie Ewa Kopacz. Dla niej  skończyły się żarty, bo została namaszczona na następczynię Donalda  Tuska. Problemem jest to, że sama Ewa Kopacz nie zdaje sobie z tego  sprawy albo zdaje w minimalnym stopniu. Klakierzy w PO już podczas  zebrania zarządu partii, gdy Donald Tusk wytypował ja na swoją  następczynię, zalali ją cysternami pochlebstw i wazeliny, przez co mogła  uwierzyć, że jest tym, kim nie jest.

Ewa Kopacz od kilkunastu lat jest aktywna w polskiej polityce, lecz mało  jest osób z takim stażem i na tak wysokich stanowiskach jak ona, które  tak bardzo polityki by nie rozumiały jak jest w jej wypadku. Po prostu  Ewa Kopacz samodzielnie w polityce nie funkcjonowała nigdy. I właściwie  nigdy jej decyzje nie były ostateczne. Zawsze ktoś ją korygował,  akceptował, naprowadzał, blokował czy dawał zielone światło. A na  poziomie metapolityki Ewa Kopacz nie istnieje w ogóle, chyba że za  metapolitykę uznawać refleksje na poziomie przeciętnego oglądacza  telewizji.

Premier dużego europejskiego państwa położonego na wschodniej granicy  Unii Europejskiej w czasie, gdy ta granica jest w zasadzie frontem,  powinien być osobą, która dobrze zna się na polityce zagranicznej,  obronnej i bezpieczeństwa. I nie tylko się zna, ale też potrafi  podejmować trafne, odważne decyzje, wchodzić w gry z bardzo przebiegłym  przeciwnikiem, inspirować działania mające rozległe skutki w odległym  czasie. Jednocześnie taka osoba nie powinna dawać się rozgrywać,  zastraszać, oszukiwać czy rozstrajać nerwowo. Ewa Kopacz przez  kilkanaście lat funkcjonowania w „dorosłej” polityce nie pokazała ani  jednej z tych cech.

Trzeba mieć świadomość, że tajne służby innych państw, a już szczególnie  rosyjskie tworzą bardzo rozbudowane i wszechstronne dossier osób, które  obejmują  w Polsce funkcje prezydenta, premiera, szefa MSZ czy ministra  obrony. W ich raportach i wnioskach praktycznych poza hakami są  uwzględnione wszelkie słabości, nawyki, wady charakteru, sposoby  reagowania na trudne sytuacje, podatność na stres, odporność na  pochlebstwa z jednej strony i chamstwo z drugiej czy nawet sposób  codziennego funkcjonowania, np. czy ktoś się spóźnia i z jakiego powodu,  czy traci koncentrację i po ilu godzinach, czy potrafi blefować, jak  traktuje podpowiedzi doradców itp. Podczas rozmów czy negocjacji  międzypaństwowych te informacje są bardzo precyzyjnie i na zimno  wykorzystywane, także przez polityków z państw zaprzyjaźnionych.

Ewa Kopacz o polityce zagranicznej, obronnej i bezpieczeństwa nie wie  nic i to jest bardzo poważny problem. Nic nie wie też o gospodarce, a ta  jest w niebezpiecznych i niepewnych czasach równie ważna jako narzędzie  polityki bezpieczeństwa jak wojsko, dyplomacja czy tajne służby.  Oczywiście premier może się otoczyć wielkim zespołem doradców, którzy  będą jego mózgiem, ale doradcy nie zastąpią go/jej w podejmowaniu  decyzji. Premier musi być na tyle kompetentny w kluczowych dla państwa  sprawach, żeby podejmować decyzje i trzymać się ich realizacji albo w  miarę szybko potrafić się z nich wycofać. W czasach spokojnych braki w  tym względzie nie są dla państwa bardzo niebezpieczne i jest czas, żeby  przy pomocy doradców skorygować błędne decyzje. W czasach niespokojnych  zwykle nie ma na to czasu, a błędy albo chwiejność i niezdecydowanie  mają katastrofalne skutki.

Ktoś może powiedzieć, że Ewa Kopacz da sobie radę, skoro dali sobie radę    np. Hanna Suchocka czy Kazimierz Marcinkiewicz. Tyle że Suchocka była  szefową rządu w czasach, gdy wszyscy się dopiero uczyli sprawowania  władzy (1992-1993) i wiele decyzji podejmowano kolegialnie albo metodą  prób i błędów. A sytuacja zewnętrzna była w miarę stabilna, bo wszyscy  sąsiedzi byli zajęci urządzaniem nowego porządku po upadku komunizmu,  więc błędne decyzje, których było wiele, nie były bardzo niebezpieczne.  Z kolei Kazimierz Marcinkiewicz (2005-2006) miał w zasadzie wolność  pajacowania i uprawiania pop-polityki, a w sprawach zasadniczych był  mocno kontrolowany przez Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Donald Tusk też  oczywiście będzie chciał Ewę Kopacz kontrolować, ale z Brukseli nie  będzie to takie proste, a poza tym z tamtejszej perspektywy polskie  sprawy wyglądają jednak inaczej niż z Warszawy i nie da się wszystkiego  załatwiać przez telefon i Internet.

Wbrew temu, co sądzą i mówią Donald Tusk oraz politycy PO, Ewa Kopacz  nie jest przygotowana do rządzenia, bo była ministrem, marszałkiem Sejmu  i wiceprzewodniczącą partii. Ewa Kopacz jest w polskiej polityce swego  rodzaju Kasparem Hauserem, (tajemniczy chłopiec bez tożsamości, który w  1826 r. pojawił się w Norymberdze), czyli białą kartą i absolutną  niewiadomą. Jest znana, bo od kilkunastu lat jest aktywna w polskiej  polityce, co nijak się ma do politycznego doświadczenia i politycznych  umiejętności. A ponieważ przez te kilkanaście lat Ewa Kopacz skrzętnie  ukrywała swoje polityczne kompetencje, nie ma żadnego dowodu, że one w  ogóle istnieją.

Do budy zawszony kundlu.
--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Po rudym oszuście czas na botoksową kłam czuchę

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona