Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Po wyborach nie ma życia

Po wyborach nie ma życia

Data: 2011-10-08 15:32:58
Autor: u2
Po wyborach nie ma życia
... dla przegranych :)

http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2224

Po wyborach też jest życie

Felieton  •  „Nasz Dziennik”  •  8 października 2011

„Dziś moja moc się przesili, dziś poznam, czym najwyższy, czylim tylko
dumny” - odgrażał się poeta i - jak to poeta - oczywiście przesadzał. Po
pierwsze - nie „dziś” tylko dopiero pojutrze, bo dziś jest ostatni dzień
kampanii wyborczej, w której zarówno Umiłowani Przywódcy, jak i ci,
którzy Umiłowanymi Przywódcami mają dopiero nadzieję zostać, będą
usiłowali ostatnim rzutem na taśmę omotać potencjalnych wyborców, by
dali im kreskę i w ten sposób rozwiązali problemy socjalne - nie swoje,
ma się rozumieć, co to, to nie - tylko problemy socjalne Umiłowanych
Przywódców oraz tych, którzy Umiłowanymi Przywódcami mają dopiero
nadzieję zostać.

Podobna nadzieja ożywiała w swoim czasie barona Aerenthala,
austriackiego ministra spraw zagranicznych, lekceważonego przez swoich
arystokratycznych kolegów z powodu parweniuszostwa. Kiedyś rosyjski
minister spraw zagranicznych, hrabia Izwolski, z przekąsem zapytał go,
czy pochodzi ze starej rodziny. - Nie Ekscelencjo - odparł baron
Aerenhtal - ale mam nadzieję nią zostać. Gdyby zaś wybory rzeczywiście
mogły przyczynić się do rozwiązania problemów socjalnych zwykłych ludzi,
to już dawno bylibyśmy w raju na ziemi.

Tymczasem, wbrew popularnej w swoim czasie również w Polsce piosence:
„To jest Ameryka, to słynne USA, to jest kochany kraj, na ziemi raj” -
wybory nie rozwiązały ani jednego problemu socjalnego nawet w Ameryce.
Przeciwnie - z wyborów na wybory jest ich jakby nawet coraz więcej. Jaka
może być tego przyczyna? Pewne światło rzucił na nią Bertold Brecht,
zauważając, że „Toć raj na ziemi stworzyć każdy chce! Ale czy forsę ma?
Niestety - nie!” Według popularnego tu w swoim czasie spostrzeżenia,
John Kennedy udowodnił, że katolik może zostać prezydentem. Ryszard
Nixon udowodnił, że biedny człowiek może zostać prezydentem, a Gerald
Ford - że prezydentem może zostać każdy. Wtedy jeszcze nikt nie słyszał
o Baracku Obamie i pewnie dlatego skończyło się na Fordzie, ale przecież
demokracja nie powiedziała ostatniego słowa i wszystko dopiero przed
nami! Skoro tak się rzeczy mają nawet w Ameryce, to cóż dopiero mówić o
naszym nieszczęśliwym kraju, w którym też każdy może zostać Umiłowanym
Przywódcą - chociaż oczywiście pod warunkiem, że pozwolą mu na to Siły
Wyższe, przed którymi zgina się każde kolano - również, a może zwłaszcza
kolano przedstawicieli instytucji publicznych odpowiedzialnych za to, by
w wyborach wygrała demokracja.

Skoro zatem już jutro ucichnie przedwyborczy klangor i dla higieny
psychicznej zapadnie cisza, będziemy mieli okazję pomyśleć o bolesnym
powrocie do rzeczywistości już w najbliższy poniedziałek i zastanowić
się, co czeka nasz nieszczęśliwy kraj. Groteskowy przebieg i jeszcze
bardziej groteskowy finał tak zwanego „szczytu” Partnerstwa Wschodniego
skłania do zwrócenia uwagi na decyzje, jakie odnośnie naszego
nieszczęśliwego kraju powzięli strategiczni partnerzy oraz starsi i
mądrzejsi. Zastanawiając się nad tym już teraz możemy przedstawić dwa
zadania, jakie czekają rząd wyłoniony z wyborczych odmętów.

Pierwsze wynika z decyzji ubiegłorocznego szczytu NATO w Lizbonie ,
gdzie proklamowano strategiczne partnerstwo NATO-Rosja. Wynikają z tego
konsekwencje również dla nas, bo przecież nie może być tak, że całe NATO
się z Rosją spartneryzuje, a jeden kraj się na Rosję dąsa. Nie ma rady,
my też musimy się z Rosją pojednać, czemu Stronnictwo Ruskie dało już
wyraz zaraz po katastrofie smoleńskiej. Ale chęć pojednania tylko z
naszej strony nie wystarczy, również Rosja będzie musiała chcieć
pojednać się z nami. A kiedy będzie chciała? To proste: wtedy, gdy
będziemy zachowywali się zgodnie z rosyjskimi oczekiwaniami. A jakie są
te oczekiwania? To też proste: byśmy zgodzili się na status „bliskiej
zagranicy” - oczywiście w ramach NATO, jakże by inaczej! Żadnego innego
interesu Rosja do nas nie ma.

Drugie zadanie, to pozytywna odpowiedź na izraelską operację
„odzyskiwania mienia żydowskiego w Europie Środkowej”. Chodzi jak
wiadomo o 60, a może nawet 65 mld dolarów albo w gotówce, albo w
naturze, na przykład - w postaci oddania w arendę złóż gazu łupkowego,
które już zdążyliśmy podzielić, niczym skórę na niedźwiedziu. Tymczasem
o żadnej z tych spraw nasi Umiłowani Przywódcy podczas kampanii
wyborczej nawet się nie zająknęli. Ale po cóż mieliby się zająkiwać,
skoro po wyborach przecież też jest życie, nieprawdaż?

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi”
ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.

Data: 2011-10-08 19:35:31
Autor: Leprechaun
Po wyborach nie ma życia

Użytkownik "u2" <u_2@o2.pl> napisał w wiadomości news:4e90510a$0$3497$65785112news.neostrada.pl...
.. dla przegranych :)


No i co będzie? Kogo zapytasz: "premierze jak zyc?" ;))))


BomBel

Data: 2011-10-08 10:39:10
Autor: Leszczur
Po wyborach nie ma ycia
On 8 Pa, 19:35, "Leprechaun" <brudypolityc...@pralnia.tw> wrote:
Uytkownik "u2" <u...@o2.pl> napisa w wiadomocinews:4e90510a$0$3497$65785112news.neostrada.pl...

> .. dla przegranych :)

No i co bdzie? Kogo zapytasz: "premierze jak zyc?" ;))))

Ewidentnie jakiegos premiera. Moze Berlusconiego?

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2011-10-09 11:58:00
Autor: Krzysztof
Po wyborach nie ma ycia
No i co bdzie? Kogo zapytasz: "premierze jak zyc?" ;))))

Ewidentnie jakiegos premiera. Moze Berlusconiego?
Akurat ten to wie jak y - mode laski , imprezy na caego :D

K.

Data: 2011-10-09 12:10:09
Autor: u2
Po wyborach nie ma ycia
W dniu 2011-10-09 11:58, Krzysztof pisze:
Akurat ten to wie jak y - mode laski , imprezy na caego :D


Tak jak Gad Gaddafi vel Muchomor :)

Po wyborach nie ma życia

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona