Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Podobno tylko rząd kradnie.

Podobno tylko rząd kradnie.

Data: 2011-06-29 03:35:59
Autor: cirrus
Podobno tylko rząd kradnie.
# W Niemczech Polacy kradną markowe ubrania, we Włoszech - perfumy, w Szwecji - AGD.
 Piotr K., 51 lat, za parę minut roboty dostawał nawet 300 euro. Tyle mu płacili za wyniesiony z niemieckiego outletu garnitur Armaniego. Nigdy wcześniej nie miał takich pieniędzy. Było na imprezy, narkotyki, alkohol. W Niemczech spał w hotelach, na Śląsku zostawił biedę i kłopoty. Gdy niemieckim policjantom udało się zatrzymać pierwszych dwóch Polaków zamieszanych w kradzieże z outletu, nie mogli uwierzyć, że można kraść ubrania na taką skalę - chodziło o setki tysięcy euro.
Anna B. z koleżankami przez kilka lat obrabiała włoskie perfumerie. Przez bramki wyniosły 2,5 tys. flakonów. Rekordzistka zarobiła dla gangu ponad pół miliona złotych.

 Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji: - W ostatnich latach coraz częściej dowiadujemy się o kradzieżach luksusowych towarów za granicą na masową skalę. W Niemczech Polacy kradną markowe ubrania, we Włoszech - perfumy, w Szwecji - AGD.

Towar wysyłali Deutsche Post

 Metzingen to niewielka miejscowość koło Stuttgartu - siedziba Hugo Bossa, znana głównie z centrum outletowego, jednego z największych w Europie. Przez 75 sklepów sprzedających luksusową odzież po okazyjnych cenach przewija się co roku 2,5 mln kupujących. Można przebierać w spodniach, koszulach, kurtkach od Bossa, Calvina Kleina, Ralpha Laurena czy Tommy'ego Hilfigera.

 W różnokolorowym tłumie polującym na atrakcyjne wyprzedaże nie brakuje Polaków. Któryś z nich powiedział Piotrowi S., że w centrum outletowym nie ma monitoringu. Są tylko ochroniarze i bramki przy wejściu do sklepu. A te można oszukać. Wystarczy torbę od środka wykleić aluminiową taśmą.

 Piotr S., 40-latek ze Śląska, wcześniej prowadził sklepy z odzieżą używaną. Złodziei poszukał w środowisku narkomanów - na prochy trzeba cały czas mieć forsę, a S. płacił 30 proc. ceny wyniesionej rzeczy. Nie był wymagający - brał tych, co lubią tylko trawę, ale też kompociarzy, w wieku od 30 do 50 lat, bez rodzin. Informacja, że "można zarobić", błyskawicznie przechodziła na Śląsku z ust do ust.

 Piotr K. z żoną Marzeną zgłosili się pierwsi. Szybko dołączył do nich Sławomir M. Wszyscy z wykształceniem podstawowym, bez żadnego źródła utrzymania. - Od szefa dostawali sygnał, na co aktualnie jest zapotrzebowanie. Często były to markowe kurtki dużych rozmiarów - relacjonuje Marcin Lichosik z krakowskiej prokuratury.

 Oficer policji związany ze śledztwem: - Rekordzista potrafił ze swoim wspólnikiem za jednym zamachem wynieść ubrania warte 96 tys. zł.

 Towar wysyłali przez Deutsche Post, potem także przez kierowców autokarów. Ubrania trafiały na aukcje na Allegro albo do specjalnie założonego sklepu przy ul. Kalwaryjskiej w Krakowie. - Nazwali go "Outlet Boss", choć nie mieli prawa do używania znaku firmowego Bossa - mówi Michał Kondzior z zespołu prasowego małopolskiej policji.

 Prokurator Lichosik: - Trudno było się zorientować, że to przykrywka dla złodziejskiej operacji, skoro trafiały tu ubrania z metkami, a sklep był oficjalnie zarejestrowany. #
Ze strony:
http://tiny.pl/hfk5z

--
stevep

Podobno tylko rząd kradnie.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona