Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.sport.pilka-nozna   »   Podróże po krakowskich boiskach - odcinek 55

Podróże po krakowskich boiskach - odcinek 55

Data: 2012-07-10 11:13:03
Autor: AJK
Podróże po krakowskich boiskach - odcinek 55
Zaprawdę, powiadam Wam, że jest piłka nożna poza Ekstraklasą, która
jeszcze nie gra, a reprezentacją, która nie gra już/wcale. Piłka nożna
jest nawet poza emeryturą!


2012.05.28., I liga oldbojów
Wisła Kraków - Clepardia Kraków 10:1

Zawsze powinno się zachowywać równowagę i wybierać złoty środek. Skoro
po derbach Krakowa pojawił się opis meczu juniorów Cracovii, teraz pora
na Wisłę. Dla urozmaicenia - będzie to ta stara dobra Wisła,
pamiętająca seryjne mistrzostwa, pucharowe mecze z Celtikiem, Schalke,
Parmą i Barceloną, dziś występująca jako drużyna oldbojów.

O oldbojach Wisły naprawdę głośno zrobiło się w zeszłym roku, gdy jak
burza szli przez eliminacje Pucharu Polski - wyeliminowali A-klasowego
Zwierzynieckiego, potem piątoligowe Proszowiankę i Słomniczankę, by
wreszcie ulec 0:1 A-klasowej Prądniczance. Niestety, wcześniej
poniedziałkowe mecze Ekstraklasy uniemożliwiały mi wybranie się na
mecz, ale Ekstraklasa skończyła rozgrywki już szóstego maja, żeby nasze
orłysokołybrojlery miały czas przygotować się do Euro.

Jak zwykle, dowiedzenie się, gdzie gra drużyna, którą chcę obejrzeć, nie
było rzeczą łatwą. Strony www oldboje nie mają, na stronie klubowej
informacje o nich pojawiają się tylko, gdy odniosą jakiś sukces, strony
nieoficjalne też traktują ich po macoszemu, jedno forum, drugie, jedna
galeria, druga, trzecia... Wreszcie gdzieś znalazła się informacja:
boisko treningowe Wisły Kraków. No to jedziemy.

Mecz miał się zacząć o 18:00, ale opóźnił się o dobre pół godziny z tzw.
przyczyn obiektywnych. Przyczyną obiektywną był w tym przypadku trener
Michał Probierz, który trening pierwszego zespołu Wisły Kraków
postanowił zakończyć "wewnętrzną" gierką. Och, pierwszego... Może
pięciu zawodników z treningowego zestawienia łapało się w minionym
sezonie do wyjściowego składu; zawsze to jednak przyjemnie popatrzeć na
dryblingi Tomasza Jirsaka, sprinty Patryka Małeckiego czy dośrodkowania
samego trenera. Czekający na mecz mieli też okazję zobaczyć w akcji
nowy nabytek Białej Gwiazdy, Romella Quioto.

Wreszcie pierwszy zespół zwinął manatki i na boisko wyszli starsi
panowie. Przy czym określenie "starsi" jest bardzo umowne - Grzegorz
Pater i Cleber to przecież rocznik 1974, a Mirosław Szymkowiak nawet
1976, więc paru czytelników stwierdzi pewnie zaraz: "Mhm, starsi...
Młodsi ode mnie! Jak ci dam 'starszego pana', to zobaczysz!"

Początek meczu był w miarę wyrównany. W miarę, bo Wisła bardzo szybko
zdobyła prowadzenie i mogła grać na luzie. Clepardia próbowała atakować
środkiem pola i wychodziło jej to nawet nieźle, ale w końcu i tak
zawsze wpadała na ścianę, którą tworzyli Kazimierz Węgrzyn i Cleber
oraz broniący w pierwszej połowie bramki Wisły trener Paweł Primel.

Słońce przygrzewało, oldboje Wisły wymieniali kolejne podania, oldboje
Clepardii usiłowali odebrać im piłkę, a publiczność opalała się i
wymieniała uwagi.
- Biegasz, Grzela, biegasz!
- A mnie się nie podoba, że Koźmiński gra. On przecież jest z Hutnika.
Co to, naszych mało, że trzeba z obcych dobierać?
- Słuchejże, nie marudź...
- Pograjcie piłą! - dyrygował kolegami Kazimierz Wegrzyn.
- Do tyłu! W lewo! - obroną Clepardii kierował obecny (no, już nie
obecny - już były, niestety) trener pierwszego zespołu Krzysztof Krok.
- Panie Marku, wyszedłby pan, pokazałby pan młodszym - apelował kibic do
siedzącego na ławce Marka Kusto.
- Lata nie te... - uśmiechał się Marek Kusto i wracał do rozmowy ze
Zdzisławem Kapką
- Ale co też pan opowiadasz! - obruszył się kibic - Toż Kazek starszy od
pana, a proszę jak śmiga.
Kazimierz Kmiecik rzeczywiście śmigał po boisku. Wąs siwy, brzuszek
wyraźny, ale kiedy tylko piłka spadała mu pod nogi, nie było tego
widać, a obrońcy gości mieli problem, żeby zauważyć samego piłkarza,
bowiem czterokrotny król strzelców ekstraklasy przyspieszał nagle,
robił dwa-trzy zwody i bramkarzowi Clepardii zaczynały drżeć nogi, ręce
i głos. Co ujmowało - z twarzy Kazimierza Kmiecika nie schodził szeroki
uśmiech, widać było, że gra w piłkę po prostu go cieszy. Strzelił w tym
meczu dwie bramki, każdą z uśmiechem...
- 154! - krzyknął ktoś z ławek dla publiczności.
- 1154! - odpowiedział mu inny głos, którego właściciel liczył chyba
wszystkie bramki Kazimierza Kmiecika, łącznie z tymi strzelonymi w
szeregach oldbojów.
.... a mógł strzelić jeszcze parę, ale lojalnie podawał piłkę lepiej
ustawionym kolegom.

Współczułem bramkarzowi Clepardii - pierwszą bramkę puścił po paru
minutach, przy drugiej nie miał nic do powiedzenia, bo strzał Dariusza
Marca ("nożycami z sześciu metrów) był nie do obrony, a trzecią
prawie-prawie wybronił, już miał piłkę na rękawicach, ale niestety
odbiła się ona do murawy i jednak wpadła do bramki. Koledzy z drużyny
patrzyli na bramkarza złym wzrokiem, publiczność zaczynała dowcipkować,
a Kopiec Kościuszki patrzył na to wszystko zza drzew i cieszył się, że
to nie on stoi w bramce Clepardii.

W przerwie odbyła się sesja zdjęciowa oldbojów Wisły - piłkarze pozowali
do zdjęć wszystkim, którzy przynieśli na mecz aparaty. Przepraszam, nie
wszystkim - był jeden "uaparatowiony" obywatel, który nie pobiegł do
narożnika boiska, by fotografować dawne gwiazdy polskiej piłki i obecne
gwiazdy polskiego trenerstwa oraz komentatorstwa, tylko dla zachowania
równowagi w przyrodzie robił zdjęcia odpoczywającym oldbojom Clepardii.
"Kim był ten osobnik, którego wrażliwość i empatia itd. itp. etc.?" -
zapytacie, a ja nie odpowiem Wam na to pytanie, bo jestem człowiekiem
skromnym i nie lubię się chwalić [w tym miejscu słychać cichutki
auto-chichot], a poza tym oldboje Clepardii także zasłużyli na
uwiecznienie.

Druga połowa była bardzo podobna do pierwszej. Clepardia ambitnie
próbowała strzelić choć jedną bramkę, Wisła rozgrywała szybkie piłki w
środku pola, a następnie jeszcze szybsze prostopadłe podania do
Kazimierza Kmiecika (2 bramki), Krzysztofa Bukalskiego (2 bramki),
Grzegorz Pater (3 bramki) kręcił przeciwnikami w lewo i prawo, a
sędziowie (dwaj - każdy miał do ogarnięcia jedną połowę boiska)
gwizdali rzadko, bo zawodnicy obu drużyn grali twardo, ale czysto.

Najsmutniejszym człowiek na boisku był, oczywiście bramkarz Clepardii -
co chwilę znajdował się w sytuacji "sam-na-sam" z przeciwnikiem i co
parę minut musiał wyciągać piłkę z siatki. Czasem nie miał
najmniejszych szans, czasem miał nawet spore, ale pecha miał jeszcze
większego i nawet kiedy odbijał strzał, piłka spadała pod nogi wiślaków
lub - jak przy rzucie karnym, wykonywanym przez Kazimierza Kmiecika -
sama turlała się w kierunku bramki, a czasem udawało mu się uratować
zespół, co publiczność nagradzała oklaskami.
- Panie sędzio, ile do końca?! - krzyczał co chwilę nieszczęśliwy
bramkarz, a arbiter najpierw udzielał odpowiedzi dokładnych, potem
wymijających, następnie wykrętnych, aż po czterdziestym szóstym pytaniu
w ogóle przestał udzielać jakichkolwiek odpowiedzi.
- Grajże, a nie pytaj ciągle! - wściekali się piłkarze Clepardii.
- Wy też grajcie! Strzelcież coś! - dopingował kolegów bramkarz i
okazało się, że ma jednak dar przekonywania. Oldbojom z ulicy Fieldorfa
udało się wreszcie zdobyć gola honorowego. Żeby jednak od nadmiaru
szczęścia nie poprzewracało się im w głowach, wiślacy zaaplikowali im
jeszcze dwie bramki.
- Dalibyście już spokój... - poprosił bramkarz gości, po raz dziesiąty
wyciągając piłkę z siatki.
Wiślacy dali spokój, bramkarz Clepardii odetchnął z ulgą, Kopiec
Kościuszki mruknął z uznaniem, sędziowie odgwizdali koniec spotkania, a
ja westchnąłem, że chciałbym mieć taką kondycję, jak oldboje Wisły i
Clepardii. Bo na takie umiejętności zdecydowanie już za późno. Zdjęcia tutaj:
http://tinyurl.com/cxewssf

--
AJK

Data: 2012-07-10 19:57:36
Autor: Trybun
Podróże po krakowskich boiskach - odcinek 55
W dniu 2012-07-10 11:13, AJK pisze:
Zaprawdę, powiadam Wam, że jest piłka nożna poza Ekstraklasą, która
jeszcze nie gra, a reprezentacją, która nie gra już/wcale. Piłka nożna
jest nawet poza emeryturą!




Pewnie już tylko takie rozgrywki mają coś wspólnego ze sportem.. Tam nikt nie żąda i nie uzależnie pośrednio swojego zaangażowania boiskowego od darmowych biletów na mecze dla swoich rodzin .

Podróże po krakowskich boiskach - odcinek 55

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona