Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Podsumowanie zamordyzmu Donalda Tuska

Podsumowanie zamordyzmu Donalda Tuska

Data: 2011-06-03 04:00:35
Autor: muto2100
Podsumowanie zamordyzmu Donalda Tuska
We Wrocławiu policjanci dostają rozkaz: "wyłapywać osoby trzymające
transparenty obrażające premiera", w Białymstoku zatrzymano 43 osoby i
wypisano im mandaty od 500 do 1000 złotych za "okazywanie lekceważenia
konstytucyjnym organom Rzeczpospolitej", w Tomaszowie Mazowieckim
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wchodzi do mieszkania 25-latka
prowadzącego satyryczną stronę o prezydencie Komorowskim i rekwiruje
mu sprzęt komputerowy. Specjaliści alarmują: Polacy są najbardziej
inwigilowanymi obywatelami w UE...

Zaczęło się, jak to często w historii bywało, ze "szlachetnych"
pobudek - rząd z inicjatywy samego premiera Donalda Tuska zaczął
walczyć z chuliganami na stadionach. Szybko okazało się, że zamiast z
chuliganami będzie to walka z całym ruchem kibicowskim. Pozamykano
stadiony, wysłano antyterrorystów do zatrzymywania kibiców
podejrzanych głównie o wbiegnięcie na murawę boiska podczas meczu o
Puchar Polski w Bydgoszczy. Kibice spontanicznie zaprotestowali
przeciwko karaniu tysięcy miłośników piłki nożnej za wybryki
kilkunastu zadymiarzy. Na legalnych manifestacjach kibiców pojawiły
się hasła i transparenty antytuskowe.

Jak doniosła "Rzeczpospolita", 14 maja, podczas jednej z takich
manifestacji we Wrocławiu, policjanci dostali rozkaz: "wyłapywać osoby
trzymające transparenty obrażające premiera; pakować do więźniarek i
przewozić na komisariaty". Na pytanie policjantów, czyj to rozkaz,
padło krótkie: "Nie wnikać". Najwyraźniej informacja o planowanych
zatrzymaniach przeciekła do kibiców, bo transparentów nie przynieśli,
a jedynie skandowali antyrządowe hasła, a o skandujących rozkaz nic
nie mówił, więc funkcjonariusze nie interweniowali. Ten "błąd" został
jednak naprawiony trzy dni później.

Zakazane transparenty

17 maja kilkudziesięciu kibiców protestowało przed urzędem wojewódzkim
w Białymstoku przeciwko zamknięciu stadionu Jagiellonii. Protest
przebiegał spokojnie do czasu, kiedy sympatycy "Jagi" zaczęli
skandować "Donald, matole, twój rząd obalą kibole!" - hasło, które
stało się lejtmotywem kibicowskich protestów w całym kraju. W tej
samej chwili obecny na miejscu zastępca komendanta białostockiej
policji wydaje rozkaz: "Zatrzymujemy!".

Policjanci w bojowym rynsztunku zatrzymali 43 kibiców; przewieziono
ich na komisariat, gdzie otrzymali mandaty karne w wysokości od 500 do
1000 złotych. Na mandatach wypisano: "w dniu 17.05.2011 r. o godz.
16.00 w B-stoku przy ul. Mickiewicza 3 w miejscu publicznym okazał
lekceważenie konstytucyjnym organom Rzeczpospolitej Polskiej poprzez
wykrzykiwanie haseł z użyciem słów nieprzyzwoitych".

Tak oto władza płynnie przeszła od walki z chuligaństwem do walki ze
swoimi przeciwnikami, a skoro tak, to poszła za ciosem i w piątek, 20
maja, o 6.00 rano do Roberta Frycza, studenta z Tomaszowa
Mazowieckiego prowadzącego satyryczny serwis o Bronisławie Komorowskim
antykomor.pl, zapukali funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa
Wewnętrznego.

Zakazany antykomor

Funkcjonariusze zarekwirowali Fryczowi komputer i nośniki danych,
przeszukano również jego piwnicę, zapewne w poszukiwaniu zawekowanych
dowcipów. Mężczyznę poinformowano, że działania ABW są związane
śledztwem w sprawie publicznego znieważenia prezydenta. Najście i
rewizja skutecznie przestraszyły studenta, który postanowił zawiesić
działalność serwisu.

Dzień później, podczas obchodów 90. rocznicy wybuchu III Powstania
Śląskiego z udziałem prezydenta Komorowskiego na Górze Św. Anny, dwóch
młodych ludzi, chcąc wyrazić swój sprzeciw dla działań ABW wobec
Fryca, rozwinęło transparent: "Przyszła pora na ANTY-KOMORA. Wolność
słowa jest niezdrowa!". Nic nie krzyczeli, nie robili zamieszania,
stali z boku. Zostali zatrzymani przez policję i przewiezieni na
pobliski komisariat. Policjanci przez godzinę konsultowali się z
prokuratorem, czy transparent obraża prezydenta, czy nie - ostatecznie
prokurator uznał, że nie obraża, i mężczyzn zwolniono.

Z Kaczora to była polewka

Obserwując to wszystko, warto przypomnieć jak naśmiewano się z
prezydenta Lecha Kaczyńskiego - każda, nawet najmniejsza jego wpadka
była roztrząsana we wszystkich mediach od rana do wieczora. A ileż to
było śmiechu, kiedy prokuratura ścigała bezdomnego Huberta H. za
obrazę prezydenta; pan Hubert stał się wówczas gwiazdą mediów i
męczennikiem męczennikiem wolnego słowa.

Pop-dziennikarze używali sobie, nazywając prezydenta np. "małym,
głupim człowiekiem", a wśród polityków do dobrego tonu należało
"przywalenie" Kaczyńskiemu z grubej rury - Lech Wałęsa nazwał
prezydenta "durniem", Janusz Palikot "chamem" i "alkoholikiem", o
epitetach autorstwa Stefana Niesiołowskiego nie wspominając.

Moda na takie obrażanie nie przeminęła - ostatnio były rockman,
obecnie znany z tego, że jest znany, Zbigniew Hołdys, nazwał Jarosława
Kaczyńskiego "ch*jem". Jednak do tych panów ani ABW, ani
antyterroryści nie zapukali, nawet nikt ich nie wezwał na
"przesłuchanie w sprawie".

Oni nadawali ton, a gawiedź szczerzyła zęby na taki typ dyskursu
politycznego. Internet pękał w szwach od różnych mniej lub bardziej
wybrednych dowcipów o Kaczorach. Wówczas jednak "walka z kaczyzmem" na
każdym froncie była uzasadniona, a dzisiaj przecież nie ma
najmniejszych powodów, żeby śmiać się z władzy czy wznosić antyrządowe
hasła.

Prawo i Sprawiedliwość próbuje politycznie rozegrać zarówno sprawę
kibiców, jak i strony antykomor.pl, ale myliłby się ten, kto by
stwierdził, że partia ta jest zwolennikiem wolności słowa - tzw.
"monitoring internetu", polegający na tym, że administratorzy stron
donoszą na użytkowników obrażających polityków, to jeden z jej
postulatów. Takie pomysły zawsze kończą się tak samo - walką z
politycznymi przeciwnikami. Jednak trzeba przyznać, że za rządów
Jarosława Kaczyńskiego nie nakładano mandatów na skandujących
antyrządowe hasła ani nie posyłano ABW do domów żartujących z
prezydenta internautów.

Strach pomyśleć, co przyniosą następne tygodnie, a pozostało ich ponad
20 do jesiennych wyborów. Nagła troska władzy o dobre imię
konstytucyjnych organów Rzeczypospolitej wygląda na próbę zastraszenia
jej krytyków, a ciąg zdarzeń sugeruje skoordynowaną akcję. Zatrzymani
w Białymstoku kibice nie przyjęli mandatów i zapowiedzieli, że będą
domagali się odszkodowań za bezprawne zatrzymania. Robert Frycz będzie
domagał się zbadania swojej sprawy przez Prokuratora Generalnego i
zwróci się o pomoc do Rzecznika Praw Obywatelskich. Niezależnie od
dalszego rozwoju opisanych spraw efekt zastraszenia zostanie na pewno
osiągnięty - zwykły kibic dwa razy się zastanowi, zanim pójdzie
protestować; internauta zawaha się, zanim napisze antyrządowy żart; a
w końcu większość z nich zrezygnuje z takich działań, bo po co sobie
sprowadzać na głowę policję czy ABW.

Cudów Donalda Tuska jak nie było, tak nie ma, różne strachy na Lachy
przestają być straszne - więc może premier postanowił, dla zachowania
ciągłości władzy, zrezygnować z części propagandy na rzecz realnych
działań podległych mu służb?

Inwigilacja ponad wszystko

W wydarzenia ubiegłego tygodnia idealnie wpasowała się Naczelna Rada
Adwokacka, która poinformowała, że Polacy są najbardziej inwigilowani
w UE: w Polsce aż 10 różnych służb (policja, agencja wywiadu, wywiad
wojskowy, kontrwywiad wojskowy, żandarmeria wojskowa, wywiad skarbowy,
straż graniczna, ABW, CBA, Służba Celna) jest uprawnionych do wglądu w
dane abonentów telefonicznych i tylko w 2010 roku służby te korzystały
ze swojego prawa ponad 1,3 mln razy. NRA zaapelowała o szybkie zmiany
prawne w celu ochrony obywateli, ale kto by tam się spieszył - skoro
służby tak często korzystają z naszych bilingów, to znaczy, że musi to
być to znaczy, że musi to być im bardzo potrzebne. Polacy muszą się
nauczyć mniej mówić, mniej pisać, a już na pewno nie powinni
manifestować przeciw rządowi czy żartować z prezydenta.

Jak przekonuje nas prof. Krzysztof Rybiński, w kwestii zadłużania
obecny rząd dorównuje samemu Gierkowi - wygląda na to, że także w
kwestii wolności słowa władza postanowiła dogonić osiągnięcia PRL, a
niewykluczone, że to drugie wynika z tego pierwszego.

Na koniec najważniejsze: po trzech tygodniach od meczu w Bydgoszczy
zastosowano miesięczny areszt wobec jednego chuligana podejrzanego o
kopnięcie operatorki TVN. Media doniosły o kilku bójkach, pobiciach i
innych wybrykach chuligańskich dokonanych przez tzw. kiboli, ale
wszystkie miały miejsce poza stadionami i nie w dniach meczów. W
pierwszej połowie maja wzrosło poparcie dla premiera i partii
rządzącej...

Podsumowanie zamordyzmu Donalda Tuska

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona