Dnia Mon, 06 Jun 2011 18:00:19 +0200, u2 napisał(a):
.. chce karać policmajstrów, którzy ukarali kibiców za niezbyt
parlamentarne okrzyki. :
http://nczas.home.pl/publicystyka/podsumowanie-zamordyzmu-donalda-tuska/
"We Wrocławiu policjanci dostają rozkaz: „wyłapywać osoby trzymające
transparenty obrażające premiera”, w Białymstoku zatrzymano 43 osoby i
wypisano im mandaty od 500 do 1000 złotych za „okazywanie lekceważenia
konstytucyjnym organom Rzeczpospolitej”, w Tomaszowie Mazowieckim
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wchodzi do mieszkania 25-latka
prowadzącego satyryczną stronę o prezydencie Komorowskim i rekwiruje mu
sprzęt komputerowy. Specjaliści alarmują: Polacy są najbardziej
inwigilowanymi obywatelami w UE…
Zaczęło się, jak to często w historii bywało, ze „szlachetnych” pobudek
– rząd z inicjatywy samego premiera Donalda Tuska zaczął walczyć z
chuliganami na stadionach. Szybko okazało się, że zamiast z chuliganami
będzie to walka z całym ruchem kibicowskim. Pozamykano stadiony, wysłano
antyterrorystów do zatrzymywania kibiców podejrzanych głównie o
wbiegnięcie na murawę boiska podczas meczu o Puchar Polski w Bydgoszczy.
Kibice spontanicznie zaprotestowali przeciwko karaniu tysięcy miłośników
piłki nożnej za wybryki kilkunastu zadymiarzy. Na legalnych
manifestacjach kibiców pojawiły się hasła i transparenty antytuskowe.
Jak doniosła „Rzeczpospolita”, 14 maja, podczas jednej z takich
manifestacji we Wrocławiu, policjanci dostali rozkaz: „wyłapywać osoby
trzymające transparenty obrażające premiera; pakować do więźniarek i
przewozić na komisariaty”. Na pytanie policjantów, czyj to rozkaz, padło
krótkie: „Nie wnikać”. Najwyraźniej informacja o planowanych
zatrzymaniach przeciekła do kibiców, bo transparentów nie przynieśli, a
jedynie skandowali antyrządowe hasła, a o skandujących rozkaz nic nie
mówił, więc funkcjonariusze nie interweniowali. Ten „błąd” został jednak
naprawiony trzy dni później.
Zakazane transparenty
17 maja kilkudziesięciu kibiców protestowało przed urzędem wojewódzkim w
Białymstoku przeciwko zamknięciu stadionu Jagiellonii. Protest
przebiegał spokojnie do czasu, kiedy sympatycy „Jagi” zaczęli skandować
„Donald, matole, twój rząd obalą kibole!” – hasło, które stało się
lejtmotywem kibicowskich protestów w całym kraju. W tej samej chwili
obecny na miejscu zastępca komendanta białostockiej policji wydaje
rozkaz: „Zatrzymujemy!”.
Policjanci w bojowym rynsztunku zatrzymali 43 kibiców; przewieziono ich
na komisariat, gdzie otrzymali mandaty karne w wysokości od 500 do 1000
złotych. Na mandatach wypisano: „w dniu 17.05.2011 r. o godz. 16.00 w
B-stoku przy ul. Mickiewicza 3 w miejscu publicznym okazał lekceważenie
konstytucyjnym organom Rzeczpospolitej Polskiej poprzez wykrzykiwanie
haseł z użyciem słów nieprzyzwoitych”.
Tak oto władza płynnie przeszła od walki z chuligaństwem do walki ze
swoimi przeciwnikami, a skoro tak, to poszła za ciosem i w piątek, 20
maja, o 6.00 rano do Roberta Frycza, studenta z Tomaszowa Mazowieckiego
prowadzącego satyryczny serwis o Bronisławie Komorowskim antykomor.pl,
zapukali funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Zakazany antykomor
Funkcjonariusze zarekwirowali Fryczowi komputer i nośniki danych,
przeszukano również jego piwnicę, zapewne w poszukiwaniu zawekowanych
dowcipów. Mężczyznę poinformowano, że działania ABW są związane
śledztwem w sprawie publicznego znieważenia prezydenta. Najście i
rewizja skutecznie przestraszyły studenta, który postanowił zawiesić
działalność serwisu.
Dzień później, podczas obchodów 90. rocznicy wybuchu III Powstania
Śląskiego z udziałem prezydenta Komorowskiego na Górze Św. Anny, dwóch
młodych ludzi, chcąc wyrazić swój sprzeciw dla działań ABW wobec Fryca,
rozwinęło transparent: “Przyszła pora na ANTY-KOMORA. Wolność słowa jest
niezdrowa!”. Nic nie krzyczeli, nie robili zamieszania, stali z boku.
Zostali zatrzymani przez policję i przewiezieni na pobliski komisariat.
Policjanci przez godzinę konsultowali się z prokuratorem, czy
transparent obraża prezydenta, czy nie – ostatecznie prokurator uznał,
że nie obraża, i mężczyzn zwolniono.
Z Kaczora to była polewka
Obserwując to wszystko, warto przypomnieć jak naśmiewano się z
prezydenta Lecha Kaczyńskiego – każda, nawet najmniejsza jego wpadka
była roztrząsana we wszystkich mediach od rana do wieczora. A ileż to
było śmiechu, kiedy prokuratura ścigała bezdomnego Huberta H. za obrazę
prezydenta; pan Hubert stał się wówczas gwiazdą mediów i męczennikiem
męczennikiem wolnego słowa.
Pop-dziennikarze używali sobie, nazywając prezydenta np. „małym, głupim
człowiekiem”, a wśród polityków do dobrego tonu należało „przywalenie”
Kaczyńskiemu z grubej rury – Lech Wałęsa nazwał prezydenta „durniem”,
Janusz Palikot „chamem” i „alkoholikiem”, o epitetach autorstwa Stefana
Niesiołowskiego nie wspominając.
Moda na takie obrażanie nie przeminęła – ostatnio były rockman, obecnie
znany z tego, że jest znany, Zbigniew Hołdys, nazwał Jarosława
Kaczyńskiego „ch*jem”. Jednak do tych panów ani ABW, ani antyterroryści
nie zapukali, nawet nikt ich nie wezwał na „przesłuchanie w sprawie”.
Oni nadawali ton, a gawiedź szczerzyła zęby na taki typ dyskursu
politycznego. Internet pękał w szwach od różnych mniej lub bardziej
wybrednych dowcipów o Kaczorach. Wówczas jednak “walka z kaczyzmem” na
każdym froncie była uzasadniona, a dzisiaj przecież nie ma najmniejszych
powodów, żeby śmiać się z władzy czy wznosić antyrządowe hasła.
Prawo i Sprawiedliwość próbuje politycznie rozegrać zarówno sprawę
kibiców, jak i strony antykomor.pl, ale myliłby się ten, kto by
stwierdził, że partia ta jest zwolennikiem wolności słowa – tzw.
„monitoring internetu”, polegający na tym, że administratorzy stron
donoszą na użytkowników obrażających polityków, to jeden z jej
postulatów. Takie pomysły zawsze kończą się tak samo – walką z
politycznymi przeciwnikami. Jednak trzeba przyznać, że za rządów
Jarosława Kaczyńskiego nie nakładano mandatów na skandujących
antyrządowe hasła ani nie posyłano ABW do domów żartujących z prezydenta
internautów.
Strach pomyśleć, co przyniosą następne tygodnie, a pozostało ich ponad
20 do jesiennych wyborów. Nagła troska władzy o dobre imię
konstytucyjnych organów Rzeczypospolitej wygląda na próbę zastraszenia
jej krytyków, a ciąg zdarzeń sugeruje skoordynowaną akcję. Zatrzymani w
Białymstoku kibice nie przyjęli mandatów i zapowiedzieli, że będą
domagali się odszkodowań za bezprawne zatrzymania. Robert Frycz będzie
domagał się zbadania swojej sprawy przez Prokuratora Generalnego i
zwróci się o pomoc do Rzecznika Praw Obywatelskich. Niezależnie od
dalszego rozwoju opisanych spraw efekt zastraszenia zostanie na pewno
osiągnięty – zwykły kibic dwa razy się zastanowi, zanim pójdzie
protestować; internauta zawaha się, zanim napisze antyrządowy żart; a w
końcu większość z nich zrezygnuje z takich działań, bo po co sobie
sprowadzać na głowę policję czy ABW.
Cudów Donalda Tuska jak nie było, tak nie ma, różne strachy na Lachy
przestają być straszne – więc może premier postanowił, dla zachowania
ciągłości władzy, zrezygnować z części propagandy na rzecz realnych
działań podległych mu służb?
Inwigilacja ponad wszystko
W wydarzenia ubiegłego tygodnia idealnie wpasowała się Naczelna Rada
Adwokacka, która poinformowała, że Polacy są najbardziej inwigilowani w
UE: w Polsce aż 10 różnych służb (policja, agencja wywiadu, wywiad
wojskowy, kontrwywiad wojskowy, żandarmeria wojskowa, wywiad skarbowy,
straż graniczna, ABW, CBA, Służba Celna) jest uprawnionych do wglądu w
dane abonentów telefonicznych i tylko w 2010 roku służby te korzystały
ze swojego prawa ponad 1,3 mln razy. NRA zaapelowała o szybkie zmiany
prawne w celu ochrony obywateli, ale kto by tam się spieszył – skoro
służby tak często korzystają z naszych bilingów, to znaczy, że musi to
być to znaczy, że musi to być im bardzo potrzebne. Polacy muszą się
nauczyć mniej mówić, mniej pisać, a już na pewno nie powinni
manifestować przeciw rządowi czy żartować z prezydenta.
Jak przekonuje nas prof. Krzysztof Rybiński, w kwestii zadłużania obecny
rząd dorównuje samemu Gierkowi – wygląda na to, że także w kwestii
wolności słowa władza postanowiła dogonić osiągnięcia PRL, a
niewykluczone, że to drugie wynika z tego pierwszego.
Na koniec najważniejsze: po trzech tygodniach od meczu w Bydgoszczy
zastosowano miesięczny areszt wobec jednego chuligana podejrzanego o
kopnięcie operatorki TVN. Media doniosły o kilku bójkach, pobiciach i
innych wybrykach chuligańskich dokonanych przez tzw. kiboli, ale
wszystkie miały miejsce poza stadionami i nie w dniach meczów. W
pierwszej połowie maja wzrosło poparcie dla premiera i partii rządzącej…"
Ciebie u2 od dawna mamy na uwadze. Dominik
|