Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Polaco, católico fanático.

Polaco, católico fanático.

Data: 2009-07-19 08:50:56
Autor: Jarek - akwizytor z Jasnej Góry
Polaco, católico fanático.
Nie zgadzam się, żeby obsceniczna Madonna koncertowała w Warszawie 15 sierpnia. To przecież rocznica cudu nad Wisłą i Święto Wniebowzięcia Maryi. Postawiłem pod ścianą Rydzyka, PiS, prezydenta, cały Episkopat. Zobaczymy, jacy z nich katolicy!
Sześć lat temu Marian Brudzyński kupił dom 80 km od Warszawy. Pierwsze, co zrobił, to wybudował kapliczkę z Madonną, Najświętszą Panienką. Przyszedł proboszcz i cała wieś. Msza polowa.

Sąsiad zwrócił uwagę: - Marian, postaw płotek wokół Madonny, bo krowy zniszczą.

Postawił. Drugą kapliczkę, ze św. Józefem, wymurował przy samym domu. Zrobił siedlisko. Na honorowym miejscu w salonie wisi Madonna Częstochowska. Trawa przycięta, po niej biegają ozdobne kurki, w stawie czerwone chińskie rybki.

- Chyba przegiąłem - wyznaje gospodarz. - Miało być wiejsko, a robi się wypasiona posiadłość. Za ładnie.

Kolejną mszę polową - na placu Bankowym w Warszawie - zaplanował na 15 sierpnia. Modły zaczną "Koronką do miłosierdzia". Na placu stanie ruchomy ołtarz polowy z baldachimem, będzie kazanie i liczne hasła. Np.: "Czy nie będziecie się wstydzić spojrzeć w oczy Królowej?". Po mszy w miasto ruszy procesja różańcowa - milczący przemarsz pod sztandarami Maryi.

A to wszystko w intencji odwołania koncertu gwiazdy pop. Od kilku tygodni o to się modli. Rano, podczas codziennej mszy, i wieczorem, przed obrazem.

Brudzyński: - Przeczytałem biografię Madonny, tej piosenkarki, pióra Randy'ego Taraborrelliego. To jest obsceniczna postać. Obnaża się, tańczy na krzyżu. W teledyskach wskrzesza świętych. Ma kochanka, który nazywa się Jesus, i córkę Lourdes. Jest antyikoną Maryi: powiedziała kiedyś, że ukrzyżowany Chrystus podnieca ją z powodu nagości. A jeszcze 15 sierpnia zginęli polscy żołnierze, dlaczego ten koncert ma "przykryć" pamięć o nich?

Przypomniałem Wałęsie znaczek

Brudzyński do organizowania protestu zabrał się z głową.

Zaczął od rozmowy z Lechem Wałęsą. - Przypomniałem mu, że od 1980 r. w klapie nosi znaczek z Najświętsza Panienką. Więc to jest jego obowiązek coś teraz zrobić. Posłuchał, posłuchał i się zgodził - relacjonuje Brudzyński. - Natychmiast dałem cynk dziennikarzom. Wiecie, jak to jest z Wałęsą... Szybko zmienia zdanie. Pogada z kimś innym i się rozmyśli. A tak dziennikarz zadzwonił i poparcie Wałęsy zostało podane do wiadomości publicznej. Wałęsa nie tylko zadeklarował poparcie, ale i zaproponował Madonnie, tej piosenkarce, spotkanie. Żeby wyjaśnić jej, co robi źle.

Dzwonimy do Wałęsy. Były prezydent się irytuje: - Eee tam, panie, jakie poparcie? Ja się w żadne protesty nie montuję! Dziennikarz zadzwonił, ja odpowiedziałem na pytania. Koncert mi się nie podoba, ale to tyle.

Po chwili dodaje: - Jeżeli zbieżność dat jest przypadkowa, to trudno. Błąd popełniłem, bo powinienem ich wszystkich odesłać do proboszcza. Ja jestem katolik i w tych sprawach słucham się władz Kościoła. Co postanowią, tak będzie.

Brudzyński zastawił też sidła na PiS i Lecha Kaczyńskiego. Stąd jego list do prezydenta: "Oczekujemy, Panie Prezydencie, iż skutecznie włączy się Pan i zapobiegnie jako Głowa Państwa planowanej na ten świąteczny dla Polaków dzień ekspozycji wartości niekorelujących z naszym dziedzictwem narodowym".

Odpowiedź z pałacu nadejdzie lakoniczna - odwołanie koncertu nie leży w kompetencjach prezydenta RP.

Brudzyński nie traci rezonu: - Wiedziałem, że się nie zgodzi. I bardzo dobrze wyszło, bo teraz wszyscy widzą, jaki z niego katolik.

Modlę się, więc nie tracę czasu

Patriotyzm i głęboką religijność Brudzyński wyssał - jak twierdzi - z mlekiem matki. Dziadek walczył pod generałem Hallerem. Ojciec, choć partyjny, też do kościoła chodził. Dla Mariana, najmłodszego z rodzeństwa, wielkim autorytetem jest też najstarszy brat Wiesiek, który w PRL uświadamiał go politycznie i przywoził z Warszawy katolickie pisemka. Już uświadomiony postanowił w 1988 r. założyć związek zawodowy w... Ludowym Wojsku Polskim. Pracował jako cywil w Wojskowej Administracji Koszar Twierdzy Modlin, wyleciał z hukiem.

- Ukrywałem się kilka miesięcy w klasztorze Braci Mniejszych Kapucynów w Zakroczymiu - wspomina. - Choć brałem udział w refleksjach powołaniowych, nie zamierzałem wstępować do zakonu. Ale przyjęli mnie jak swojego. Żyłem tak jak mnisi, modliłem się, pracowałem. To było niezwykłe doświadczenie.

Modlitwa jest bardzo ważna w jego życiu. Dlatego oprócz modlitw porannej i wieczornej codziennie stara się uczestniczyć we mszy świętej. Chodzi na pielgrzymki, co rok uczestniczy w rekolekcjach.

- Polecam spotkania Opus Dei, trwają trzy dni, piękny pałacyk, sami mężczyźni, pełne wyciszenie, musicie koniecznie przyjechać - namawia. - Bo modlitwa to nie jest strata czasu. Odwrotnie, dzięki niej mam dwa razy więcej czasu niż inni. Nie mówiąc o spokoju ducha.

I rzeczywiście, z twarzy Brudzyńskiego nie schodzi uśmiech. Ruchy ma powolne, oczy lekko maślane. Kocha ludzi i zwierzęta. Wzorem dla niego jest wielki społecznik, bł. Honorat Koźmiński, kapucyn.

Modlitwy poskutkowały - w latach 90. Marian Brudzyński odniósł sukces w biznesie. Jego firma budowlana zdobyła renomę. Dzięki zleceniom w Warszawie nawet dzisiaj, w czasie kryzysu, radzi sobie nieźle.

 Pracowaliśmy z bratem nawet przy fasadzie biurowca "Wyborczej" przy Czerskiej - sprzedaje ciekawostkę.

Kto tu jest prawdziwa prawica

Pieniądze dały niezależność, Brudzyński mógł zająć się polityką. Początkowo działał przy Wałęsie, ale kariery nie zrobił, a kolejne polityczne projekty byłego prezydenta padały jeden po drugim. W końcu trafił do LPR, tu zaszedł wysoko, trafił do grona najbliższych współpracowników Romana Giertycha.

- Roman to trudny facet - opowiada. - Potrafi być uroczym kompanem, ale bywa też bezwzględny i głuchy na argumenty. Myślałem, że jestem blisko niego, ale okazało się, że inni są bliżej.

Brudzyński oskarżał niektórych partyjnych kolegów o machloje finansowe. Protestował przeciwko koalicji z PiS. Opowiada niesamowitą historię, jak to jeden z LPR-owców nagrał go potajemnie, gdy rzucał bluzgi na kierownictwo partii, a potem zaczęli go tymi nagraniami szantażować. Odszedł z partii.

Romans z Radiem Maryja trwał jeszcze krócej. Dostał szlaban na antenę radia, znów za niewyparzony język.

- Ojciec Rydzyk to nie jest kapłan, tylko biznesmen namaszczający kolejnych polityków. Cała Rodzina Radia Maryja to biznes, nie ma nic wspólnego z Kościołem - żali się Brudzyński.

- A PiS? - pytamy. - Nie mógł się pan tam przytulić?

- To jest partia niewolników kierowana jednoosobowo przez pozbawionego poczucia humoru nadzorcę - odpowiada. - I Kaczyńscy, i Rydzyk to dla mnie porażka. A teraz dzięki mojej akcji z koncertem Madonny ludzie w końcu się dowiedzą, jacy z nich katolicy. I kto tu jest prawdziwa prawica.

W Sejmiku Województwa Mazowieckiego Brudzyński jest więc radnym niezależnym, bez szans na reelekcję. Po cichu współpracuje z koalicją... PO-PSL.

- Bo to rozsądni ludzie, niezależni - wyjaśnia. - Ja naprawdę nie mam nic przeciwko temu, żeby rozmawiać, współpracować z każdym. Tylko musimy mieć wspólny cel, jakichś wspólnych wartości bronić.

Wyrachowanie ściąga cud

Brudzyński: - Dla mnie wartością jest Madonna Królowa Polski. Niedługo okaże się, dla kogo ona również jest świętością, a kto tylko gada o przywiązaniu do religii, żeby zyskać politycznie. Postawiłem pod ścianą Rydzyka, PiS, prezydenta, cały Episkopat. Zobaczymy, co zrobią.

Mam wielki odzew po liście do kapłanów. Napisałem im szczerze. O tu, zobaczcie: "Gdy rozpoczynałem nasz protest, nie brakło w moich intencjach politycznego wyrachowania. Będąc na półmetku, mogę dać świadectwo przemiany własnego serca i głębokiej refleksji nad całym swoim życiem i dotychczasowym postępowaniem. Wrogowie cywilizacji miłości postanowili nas upokorzyć, nie wiedząc, że Pan Bóg - jeżeli zechce - posłuży się nimi do ukazania chwały Niewiasty Obleczonej w Słońce. To, co zaczyna się dziać w zakamarkach mojej duszy, z całą pewnością jest pierwszym cudem Maryi".

Poparł nas już arcybiskup Nycz. To jest sukces, chociaż mam jeszcze jeden kłopot.

Bo 15 sierpnia, kilka godzin po naszej mszy, którą odprawi ks. Małkowski, będzie jeszcze jedna msza z okazji święta państwowego. Będą tam prezydent Kaczyński, premier Tusk, prezydent Warszawy Gronkiewicz-Waltz. I tę drugą mszę odprawi arcybiskup Nycz. Więc uznałem, że to jest niezręczność, że ci, co się zgadzają na występ Madonny, mają biskupa, a my tylko księdza. Zwróciłem na to uwagę arcybiskupowi i mam nadzieję, że jakoś to rozwiąże. Może do nas też by przyszedł? No, moim zdaniem nie ma wyjścia. Tak właśnie trzeba w tej sprawie postępować. Fortelem.

Sojusz tronu i ołtarza

Arcybiskup Nycz nie dał jednak sobą manipulować. Po kilku ciepłych słowach na temat bojkotu koncertu Madonny warszawska kuria zadała Brudzyńskiemu cios.


"Niewątpliwie każda słuszna sprawa będzie wspierana modlitwą tak kapłanów, jak i wiernych" - głosi oficjalny komunikat. "Ale nie można Mszy świętej traktować jako formy protestu. Dlatego wydział duszpasterstwa nie wyraża zgody na tego typu działania".

Brudzyński jest załamany: - Muszę pozbierać myśli. To sojusz tronu i ołtarza, przesądziła polityka, to mnie gorszy.

Ale walczy dalej, "non possumus!" - apeluje. I już napisał odwołanie do Episkopatu Polski: "Jeśli nie możemy traktować mszy jako formy protestu, to jak ocenić księży, którzy celebrowali msze za ojczyznę w czasie stanu wojennego?".

Jednocześnie Brudzyński cały czas z uwagą śledzi publikacje na swój temat. Ostatnio znalazł nawet artykuł na jakimś hiszpańskim portalu informacyjnym: - Nie wiem, co tam pisali. Zrozumiałem tylko - "Marian Brudzyński", "Polaco", "católico fanático". A ja wcale nie jestem fanático!

Mszy prawdopodobnie nie będzie, ale na apel radnego na pewno stawi się grupa ludzi, którzy odmówią modlitwę w intencji odwołania koncertu. I pokażą ich telewizje, może nawet zagraniczne.

Na razie Brudzyński robi karierę w internetowym Pudelku. Plotkarski serwis całą akcję podsumowuje tak: "Organizatorzy koncertu już zacierają ręce. Nie mogli wymarzyć sobie lepszej reklamy. Aż dziwne, że te stare sztuczki ciągle działają".


http://wyborcza.pl/1,87648,6826504,Polaco__catolico_fan%C3%A1tico.html?as=1&ias=2&startsz=x


Przemek

--

Dziwię się, że na tej świętej dla milionów Polaków Jasnej Górze pan Jarosław Kaczyński wystąpił w roli akwizytora - mówił na konferencji Jerzy Wenderlich z SLD. Może prezes PiS powinien pokierować kanałem Mango 24, a nie partią - sugerował.

Data: 2009-07-19 10:42:54
Autor: konserwator
Polaco, católico fanático.

Użytkownik "Jarek - akwizytor z Jasnej Góry" <jacek.kawecki3@op.pl> napisał w wiadomości news:h3ufsc$ba$1news.onet.pl...

to juz w Polsce nie mozna protestowac ani sie modlic?
Do czego ten Michnik doprowadzil....

Data: 2009-07-19 16:07:03
Autor: Jarek - akwizytor z Jasnej Góry
Polaco, católico fanático.
Użytkownik "konserwator" <djmac§don¨Čald@algonet.se> napisał

to juz w Polsce nie mozna protestowac ani sie modlic?

Kto ci zabrania się modlic? Możesz, nawet do Rydzyka.

Przemek

--

Dziwię się, że na tej świętej dla milionów Polaków Jasnej Górze pan Jarosław Kaczyński wystąpił w roli akwizytora - mówił na konferencji Jerzy Wenderlich z SLD. Może prezes PiS powinien pokierować kanałem Mango 24, a nie partią - sugerował.

Data: 2009-07-20 07:38:00
Autor: konserwator
Polaco, católico fanático.

Użytkownik "Jarek - akwizytor z Jasnej Góry" <jacek.kawecki3@op.pl> napisał w wiadomości news:h3v9a9$qe5$1news.onet.pl...
Użytkownik "konserwator" <djmac§don¨Čald@algonet.se> napisał

to juz w Polsce nie mozna protestowac ani sie modlic?

Kto ci zabrania się modlic? Możesz, nawet do Rydzyka.

NO WIEC PO CO TEN KRZYK SKORO MOZNA SIE MODLIC?
po to by prowokowac nienawisc do modlacych sie?

- ach rozumiem - to chyba bylo w Gazecie wyborczej - gazecie zwalczajacej modlacych sie i myslacych inaczej niz SBcy...

Polaco, católico fanático.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona