Data: 2014-10-18 10:11:33 | |
Autor: mkarwan | |
Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.15 | |
Rozwiązując zagadkę Żyda w polskich jasełkach i zwyczaju kolędowania,
wkraczamy w zaczarowany świat polsko-żydowskich stereotypów, w których pierwsze skrzypce gra okrutnik Haman. Okrutnik Haman związany jest z żydowskim świętem Purim upamiętniającym historię biblijnej Estery[1], która w starożytnych czasach (597 r. przed Chr.) uratowała w Persji naród żydowski przed grożącą mu z rąk wysokiego urzędnika królewskiego Hamana zagładą, a następnie została żoną perskiego króla Achaszwerosza, czyli żydowską królową Persji. W chwili wybuchu drugiej wojny światowej święto to Żydzi obchodzili już od ponad 2500 lat. W żydowskich gminach Europy istniał, przejęty od Żydów babilońskich, zwyczaj wieszania na szubienicy i palenia kukły Hamana. W Polsce Żydzi czasem kukłę znienawidzonego Hamana ubierali w sutannę. Wiadomo, iż jeszcze w wieku XIX purimowy Haman na pewno przebierany był w sutannę.[2] Być może jednak - ponieważ przebrany w sutannę Haman był powodem ulicznych burd wywoływanych przez chrześcijan - Żydzi w dwudziestoleciu międzywojennym zrezygnowali z tak jawnego antykatolickiego charakteru świąt Purim i zamiast księdza, w postać Hamana wcielali po prostu jakiegokolwiek chrześcijanina. Oto jak Święto Purim w okresie poprzedzającym bezpośrednio drugą wojnę światową zapamiętali Polacy, mieszkańcy wsi i małych miasteczek: [Żydzi] W święto Hamana wynajmowali człowieka i wyganiali go z miasta. [...] W żydowskie Zapusty parobkowi płacili, żeby go potem szturgać i trzcinami bić, jak Jezusa. [...] Żydzi płacili wtedy chrześcijaninowi, żeby go rózgami bić, pluli na niego. Takiego wynajętego chrześcijanina nazywali Hamanem. [...] Prowadzili go popychając i bijąc trzcinkami - jak Pana Jezusa. [3] Z żydowskiej oprawy święta Purim wyłania się bardzo ostry i ważny dla stosunków polsko-żydowskich stereotyp: uosobieniem największego wroga, równego biblijnemu Hamanowi, był dla dziesiątków pokoleń polskich Żydów katolicki kler oraz katolicy w ogóle, czyli w Polsce nieomal wszyscy Polacy, ponieważ po dziś dzień ponad 90% Polaków jest katolikami. Jak podają żydowskie encyklopedie, część żydowskich wspólnot uważa, że obrzędy święta Purim pomagają Żydom w wyładowaniu agresji i dzięki temu pozwalają im wznosić się w uczuciach ponad gniew i nienawiść.[4] Stereotypowemu postrzeganiu przez polskich Żydów katolickiego kleru towarzyszyło równie negatywne wyobrażenie Żydów, których uosobieniem był w polskim społeczeństwie Judasz. Ksiądz Jędrzej Kitowicz (1728-1804) w swym przewodniku po zwyczajach i obyczajach z czasów króla Augusta III zawarł następujący opis: W wielką środę [.] chłopcy [.] zrobiwszy bałwan z jakich starych gałganów, wypchany słomą na znak Judasza, wyprawili z nim na wieżą kościelną jednego lub dwóch z pomiędzy siebie, a drudzy z kijami na pogotowiu przed kościołem stanęli. Skoro Judasz został zrzucony z wieży natychmiast jeden, porwawszy za postronek, uwiązany u szyi tego Judasza, włóczył go po ulicy, biegając z nim tu i ówdzie; a drudzy, goniąc za nim, bili go kijami, nieprzestannie wołając co gardła: "Judasz", póki owego bałwana wniwecz nie popsuli. Jeżeli żyd jakowy niewiadomy tej ceremonii nawinął się im, porzuciwszy zmyślonego Judasza, prawdziwego Judę tak długo i szczerze kijami okładali, póki się do jakiego domu nie salwował. Lecz i ta swawola chłopców w zwyczaj wprowadzona, jako pokrzywdzająca domy boskie, sługi kościelne i biednych żydków, za wdaniem się w to szkolnych profesorów i rządców publicznych, pobywszy lat kilka, nareszcie ustała.[5] Mylił się ksiądz Jędrzej Kitowicz. Znana co najmniej od XVIII wieku i w zwyczaj wprowadzona swawola chłopców związana z Judaszem w miarę upływu czasu nie tylko nie ustała, ale przez następnych 150 lat znacznie się rozrosła, a do swawoli tej w dwudziestoleciu międzywojennym z całą powagą dawali się wciągać niekiedy także najzacniejsi przedstawiciele galicyjskich miasteczek.[6] Wzorem wystawiających misteria chrześcijan, głównie być może pod wpływem misteriów bożonarodzeniowych, w których występowała postać Żyda, w Polsce już od XVI-XVII wieku uczniowie jesziw [żydowskich szkół] zaczęli wystawiać swego rodzaju żydowskie misteria - Purimszpilen upamiętniające zapisaną w Starym Testamencie historię Estery.[7] Wędrujący po żydowskich domach purimowi wesołkowie żywo przypominają polskich kolędników, a purimowe żydowskie przedstawienia (urimszpilen - odpowiednik polskich jasełek) po dziś dzień niektórzy historycy żydowscy z chrześcijańska purimowymi szopkami nazywają, chociaż słowo "szopka" związane jest oczywiście tylko i wyłącznie z Bożym Narodzeniem.[8] Jeden z żydowskich autorów ponad sto lat temu tak opisał kultywowaną w Polsce tradycję świąt purimowych: Obchodzą tedy do dziś dnia żydzi Purim, jako dzień radosny, w którym odczytują po synagogach cały dramat Estery, rozdają biednym jałmużnę i uprzyjemniają sobie dzień przez wymianę upominków. Wieczorem tegoż dnia zaleca zwyczaj sutą ucztę, a po skończonej biesiadzie muzykę, maskarady lub sceniczne przedstawienia epizodów z dramatu Estery, w których karykatura Hamana główną odgrywa rolę. [9] Powstanie wystawianych w języku jidysz Purimszpilen stanowiło swego rodzaju odpowiedź na zapotrzebowanie społeczności żydowskiej, wśród której kobiety i mniej wykształceni mężczyźni, jako nie znający używanego w synagogach świętego języka hebrajskiego, byli pozbawieni możliwości słuchania dziejów Estery. Andrzej Żbikowski pisze: Na ulicach i w domach żartowano, kłócono się i dyskutowano używając codziennego języka większości polskich Żydów - jidysz. Przekraczając próg synagogi Żydzi przechodzili jakby przez kurtynę, z drugiej jej strony rozbrzmiewał święty język hebrajski (jidysz: łoszn kojdesz). Tego języka prawie nie znały kobiety, wychowane na tłumaczeniach ksiąg biblijnych, i mniej wykształceni mężczyźni. Z ich upodobaniami i potrzebami kulturalnymi też trzeba było się liczyć. Powstawały więc coraz to nowe adaptacje "Księgi Estery".[10] Fakt nieznajomości języka hebrajskiego wśród polskich Żydów także w okresie międzywojennym potwierdzają rozliczne relacje: Żydzi nie znali hebrajskiego. Modlili się, nie rozumiejąc. Żyd umiał powtarzać to, ale nie rozumiał. Nawet pierwszych słów Testamentu. Rozumiał tylko ten, który uczył się w jesziwie.[.] Modliłeś się, ale nie rozumiałeś wiele. Mówiłeś Bracha, ale nie rozumiałeś wiele. Pamiętałeś, że przed piciem wody mówisz to i to, przed jedzeniem chleba - to i to, przed jedzeniem owoców - to i to, ale co to jest? To po prostu Bracha na owoc. Znali to ci, którzy uczyli się hebrajskiego, ci którzy uczyli się świętego języka Waszonze Kodesz (starohebrajski).[11] Według Andrzeja Żbikowskiego: .pod wpływem otoczenia bawiącego się szopkami wielkanocnymi i bożonarodzeniowymi rozbudowywano scenki purimowe, sięgano też do innych opowieści biblijnych. Facecje "Sprzedaż Józefa", "Dawid i Goliat" oraz rozliczne Purimszpilen najpierw odgrywali przypadkowi przebierańcy, nierzadko żebracy. Z czasem podejmowali się tego zawodowi klezmerzy (grajkowie), oni też w latach siedemdziesiątych XIX wieku weszli do pierwszego żydowskiego teatr [1] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu - Biblia Tysiąclecia, Poznań - Warszawa 1982, s. 474-483. [2] A. Żbikowski, op.cit., s.158-159. [3] A. Cała, Wizerunek Żyda w polskiej kulturze ludowej, Warszawa 1992, s. 62-63, 85 i 89. [4] Encyclopedia Judaica, Jerusalem 1972, Tom XIII, s. 1395; The New Standard Jewish Encyclopedia, New York 1977, s. 833. [5] J. Kitowicz, Opis obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III, Kraków 1925, s. 360. [6] A. Cała, op. cit., s. 130-131. [7] I. Schipper, Geshikhte fun der yidisher teater-kunst un drama fun di eltste tsaytn bis 1750, Warsaw 1923, s. 168-169. A. Żbikowski, op. cit., str. 158-159, wprowadza na określenie żydowskich przedstawień Purimszpilen polskie określenie "szopki purimowe". Zdaniem etnografa Prof. Olgi Mulkiewicz-Goldberg termin "szopki puriomowe" to kolosalne nieporozumienie przede wszystkim dlatego, że przywołuje skojarzenie bożonarodzeniowej szopki. Szopka Bożego Narodzenia (wertep Krippe) wywodzi się jednoznacznie i bezdyskusyjnie z tekstu ewangelicznego - rzecz działa się w SZOPIE, stajni (jasła, jasełka), Betlejem (betlejka) itp. Szopki teatralne, satyryczne, wywodzą się tymczasem z satyrycznych intermediów. To się w ogóle nie łączy z pałacowym tekstem Księgi Estery. Andrzej Żbikowski, który przedstawienia purimowe nazwał "Szopkami purimowymi", nie jest zdaniem Prof. Olgi Mulkiewicz-Goldberg, wyrażonym w prywatnym liście do autorki, autorytetem naukowym w naukach etnograficznych. Ponieważ nie czuję się uprawniona do rozstrzygnięcia powyższego sporu, poza cytatami zaczerpniętymi z prac Andrzeja Żbikowskiego, na określenie żydowskich przedstawień purimowych używam żydowskiego określenia Purimszpilen. [8] A. Żbikowski, Żydzi, Wrocław 1997, s. 158-159. [9] H. Nussbaum, op.cit., s. 264. [10] A. Żbikowski, op. cit., str. 159. [11] M. Milsztajn, Wspomnienia, w: "Ścieżki pamięci", Lublin 2000, s. 71. Ewa Kurek TRUDNE SĄSIEDZTWO: POLACY I ŻYDZI ok.1000-1945 źródło http://solidarni2010.pl/15849-ewa-kurek-trudne-sasiedztwo-polacy-i-zydzi-ok1000-1945-cz-xv.html |
|