Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.30

Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.30

Data: 2014-11-02 11:17:56
Autor: mkarwan
Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.30
Jak dowodzą żydowskie źródła historyczne, pewien procent zgładzonych w
czasie ostatniej wojny Żydów europejskich, w tym także Żydów polskich, przed
męczeńską śmiercią odegrał rolę katów własnego narodu.
Znamienne, że to właśnie Żydzi-ofiary, na oczach których ich współbracia
mordowali lub prowadzili na śmierć bezbronną ludność żydowską, jako pierwsi
przydali żydowskim mordercom miano katów.
Emanuel Ringelblum zanotował:
Kiedy akcja przesiedleńcza wybuchła w Warszawie w lipcu 1942 roku i żydowska
Ordnungsdienst [policja] przejęła kierownictwo akcją, tow. [Szachno Efroim]
Sagan nie posiadał się z oburzenia.
Uważał, że Gmina Żydowska powinna była, mimo gróźb niemieckich, odmówić jej
wykonania.
Lepiej by było, gdyby Niemcy sami to zrobili. [...]
Tow. Sagan przyszedł do Judenratu i złożył protest przeciw jego haniebnemu
postępowaniu, przeciwko temu, że wziął na siebie rolę kata i pomagiera
morderców z SS, niesławnych Juden-Sieger.[1]

Nazwanie Żydów uczestniczących w zagładzie narodu żydowskiego katami nie
jest zatem terminem ukutym współcześnie; nie stworzyli go historycy ni
przedstawiciele innych narodów.
Miano katów żydowskim wspólnikom Hitlera nadali Żydzi, na oczach których
rozegrał się żydowski dramat i którzy ze strony Żydów doświadczyli
przemocy.[2]

Analizując problem żydowskiego udziału w zagładzie Żydów polskich, należy
przede wszystkim poszukać odpowiedzi na co najmniej trzy podstawowe pytania:

- jaki procent wśród Żydów polskich stanowili Żydzi-kaci żydowskiego narodu;

- z jakich żydowskich kręgów wywodzili się współpracujący z Niemcami w
zagładzie żydowskiego narodu Żydzi-kaci;

- jakie znaczenie, w sensie udzielonego Niemcom technicznego wsparcia, miała
współpraca Żydów-katów w poszczególnych etapach realizacji planu
zamordowania Żydów polskich.

Najbardziej miarodajne w wypadku pytania o liczbę Żydów-katów, czy raczej o
wielkość procentową w stosunku do ogółu ludności żydowskiej w Polsce, są
dane statystyczne dla miasta Łodzi, gdzie w momencie wybuchu drugiej wojny
światowej mieszkało około 250.000 Żydów.
W roku 1942, gdy z getta niemal codziennie odchodziły transporty skazanych
na śmierć ludzi, "ludność getta liczyła 162.681 osób (66.978 mężczyzn i
92.703 kobiety)."[3]
Prof. Lucjan Dobroszycki, wybitny znawca okresu drugiej wojny światowej,
pisze o getcie łódzkim:
Rumkowski,  korzystając z przyznanej mu przez okupanta autonomii, utworzył
ogromną sieć komórek administracyjnych, które - w szczytowym okresie -
zatrudniały ponad 10 tys. urzędników i pracowników.
Obok instytucji użyteczności publicznej, rozbudował on wielki aparat
przemocy w postaci wielowarstwowej policji (łącznie z tajną służbą dla
zwalczania swoich przeciwników), więziennictwa i sądownictwa.[4]

Wśród bez mała 163.000 mieszkańców łódzkiego getta ponad 10.000, czyli około
6% ludności, stanowili pracownicy żydowskiej administracji, spośród których
każdy - ze względu na wykonywanie różnorodnych antyżydowskich niemieckich
rozkazów - był katem własnego narodu.
Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że w administracji gettowej pracowali niemal
wyłącznie mężczyźni, wskaźnik katów wśród żydowskich mężczyzn sięgnie około
15%.
Ze względu na wysoką rotację wśród pracowników żydowskiej administracji, a
także ze względu na rzesze Żydów współpracujących z Niemcami poza
oficjalnymi strukturami administracyjnymi, najbardziej prawdopodobnym
szacunkiem wydaje się przedział Żydów-katów własnego narodu oscylujący w
granicach 6-10 % ogółu społeczności żydowskiej.[5]

Kim byli Żydzi, którzy nie zawahali się odegrać roli katów wobec własnego
narodu?
Jak już wcześniej wspomniałam, 85% Żydów polskich stanowili nie znający
polskiego języka i żyjący w swoim własnym świecie chasydzi.
Brak ustalonych form kontaktu chasydów ze światem zewnętrznym, słaba
orientacja w otaczającym ich świecie (politycznym, społecznym i
ekonomicznym) i najzwyklejsza ciemnota, sprawiały, że w warunkach żydowskiej
autonomii niejako z góry skazani byli na sytuację, w której reprezentacji
całego narodu polskich Żydów wobec Niemców podjęli się ludzie wykształceni,
wywodzący się z kręgów zasymilowanej inteligencji żydowskiej.[6]
Emanuel Ringelblum wielokroć pisze w swojej kronice o grupie społecznej, z
której wywodzili się Żydzi odgrywający w warszawskim getcie rolę katów:
Gminę Żydowską w Warszawie cechuje, poza wieloma innymi "zaletami", to, iż
jest gniazdem wstrętnej asymilacji. 95% urzędników rozmawia z petentami po
polsku, nawet kiedy ci nie rozumieją. [...]
Urzędnicy Gminy [Żydowskiej] w roli "łapaczy", lekarze i inni z opaskami
"Umsiedlungsaktion" [akcji przesiedleńczej].
Policjanci żydowscy wskazywali [Niemcom] kryjówki, piwnice, strychy.
[Poza żydowską policją] łapali [Żydów]:
pracownicy [żydowskiego] Pogotowia,
[żydowskich] zakładów pogrzebowych,
urzędnicy Gminy [Żydowskiej].[7]
Według Ringelbluma policja żydowska, to: Żydzi - przeważnie inteligenci,
byli adwokaci większość oficerów [policji żydowskiej] była przed wojną
adwokatami.[8]

Kronika getta łódzkiego z 2 grudnia 1941 roku podaje:
W ciągu ostatnich 8 dni przyjęto do Służby Porządkowej [policji żydowskiej -
EK] około 100 nowych członków spośród mężczyzn ostatnio przesiedlonych go
getta.
Są nimi wyłącznie byli oficerowie armii niemieckiej, austriackiej i
czeskiej.
Na razie wszyscy oni zostali przyjęci w charakterze zwykłych szeregowych.
Wśród przyjętych jest 2 byłych majorów.[9]

Obraz ten uzupełnia Władysław Szpilman:
Był maj.
Obowiązek przeprowadzenia łapanki przeniesiono na żydowską policję, która
składała się głównie z młodych ludzi pochodzących z zamożnej warstwy.
Z chwilą gdy wkładali mundury i czapki policyjne i dostawali pałki do ręki,
stawali się zwierzętami.
Ich najważniejszym celem było nawiązanie kontaktów z gestapowcami,
usługiwanie im, paradowanie razem z nimi po ulicach, zadawanie szyku
znajomością języka niemieckiego oraz popisywanie się przed swoimi szefami
brutalnością wobec ludności żydowskiej.
W czasie wielkiej łapanki w maju okrążyli ulice z precyzją godną  rasowych
SS-manów, biegali w swych szykownych mundurach, wrzeszczeli głośno i
brutalnie wzorem Niemców, a także tłukli ludzi gumowymi pałkami.[10]

Przytoczone wyżej źródła, potwierdzone przez niezliczoną ilość archiwaliów,
pamiętników i wspomnień, pozwalają postawić tezę, iż rolę katów narodu
żydowskiego  odgrywali w Polsce niemal wyłącznie przedstawiciele żydowskiej
inteligencji.
Dlatego nie będzie zapewne błędem stwierdzenie, że - skoro w czasie drugiej
wojny światowej inteligencja żydowska stanowiła wśród polskich Żydów nie
więcej niż 15% ogółu ludności żydowskiej, zaś 6-10% ogółu ludności
żydowskiej pełniło rolę katów - co najmniej 1/3 lub, co bardziej
prawdopodobne, nawet 2/3 żydowskich inteligentów (adwokatów, lekarzy,
urzędników itp.) pełniło rolę katów własnego narodu.

[1] E. Ringelblum, op. cit., s. 538-539.

[2]Wspomniany wyżej Szachno Efroim Sagan (1892-1942), czołowy działacz
żydowskiej partii Poale Syjon-Lewica, publicysta, w getcie warszawskim
organizator oporu cywilnego i konspiracji, który nazwał żydowskich oprawców
katami własnego narodu, latem 1942 roku: ... nie mógł biernie przyglądać
się, jak żydowscy Ordnungsmänner [policjanci] łapią dzieci na ulicach i
ładują je do wozów ciężarowych na Umschlagplatz.
Nie mógł znieść widoku żydowskich kobiet ciągniętych za włosy przez
żydowskich łapaczy z Ordnungsdienstu [żydowska policja - EK].
Pewnego razu na widok takiej brutalnej sceny zainterweniował.
Rozjuszeni tym [żydowscy] "chłopcy"  chcieli go załadować do wozu i
odtransportować na Umschlagplatz.
Znalazł się jednak wśród nich taki, co go poznał i uwolnił.
Szachno Efroim Sagan, jako świadek a zarazem ofiara zbrodni popełnionych
przez żydowskich katów, miał szczególne prawo - zachował to prawo po dziś
dzień - nazywać rzecz po imieniu, bowiem wkrótce, jak pisze Emanuel
Ringelblum:
Nadszedł dzień 5 sierpnia 1942.
Było to w pierwszych tygodniach trwania akcji przesiedleńczej.
"Akcja" spoczywała w rękach żydowskiego Ordnungsdienstu [Żydowska Służba
Porządkowa]. [...]
Tego piątku Szachno Sagan był w odwiedzinach u przyjaciół. [...]
Kiedy dotarł do domu, jego rodzina już stała w szeregu kierowanym na
Umschlagplatz. [...]
Chciał podzielić los swojej rodziny, los swojej żony i dwojga dzieci. [...]
Stanął w szeregu idącym na śmierć. E. Ringelblum, op. cit., s.539-540.

[3] Kronika getta łódzkiego, op. cit., s. 360.
[4] L. Dobroszycki, Wstęp, w:  Kronika getta łódzkiego, op. cit. s. XX.

[5] Przedstawione wyżej szacunki wymagają oczywiście doprecyzowania.
Podaję je nie dlatego, że są niepodważalne, lecz po to, żeby stały się
tematem polsko-żydowskich oddzielnych badań.
Ich prezentacja nie ma zatem na celu ostatecznie rozstrzygnąć problem, ile
zwrócić uwagę badaczy na to niezwykle istotne zagadnienie dziejów zagłady.

[6] Tradycja podziału ról pomiędzy asymilatorami i środowiskami
chasydzko-ortodoksyjnymi w zarządzaniu i reprezentowaniu wspólnot
żydowskich, gdy pierwsi zajmowali się reprezentowaniem gminy wobec świata
zewnętrznego, drudzy zaś zajmowali się sprawami religijnymi i szkolnictwem,
utrwaliła się w warszawskiej gminie od lat dziewięćdziesiątych XIX wieku.
Wzorzec ten przejęły inne wspólnoty żydowskie. [Patrz: J. Żyndul, op. cit.,
s. 106.]

[7] Urzędnicy Judenratu, którym kazano brać udział w deportacji, nosili na
ramieniu opaski z napisem "Umsiedlungsaktion", czyli akcja przesiedleńcza,
zaopatrzone ponadto w pieczęć Judenratu.

[8] E. Ringelblum, op. cit., s. 39, 217, 251 i 426.
[9] Kronika getta łódzkiego, op. cit., s. 286.
[10] W. Szpilman, Pianista, Kraków 2003, s. 85.

Ewa Kurek TRUDNE SĄSIEDZTWO: POLACY I ŻYDZI ok.1000-1945
źródło
http://solidarni2010.pl/16913-ewa-kurek-trudne-sasiedztwo-polacy-i-zydzi-ok1000-1945-cz-30.html

Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.30

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona