Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.31

Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.31

Data: 2014-11-03 08:13:11
Autor: mkarwan
Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.31
1. Eksterminacja pośrednia: zgromadzenie rozproszonych po niewielkich
miasteczkach i osadach Żydów polskich w gettach żydowskich zlokalizowanych w
większych skupiskach miejskich.
Pierwszym i najważniejszym etapem niemieckiego planu zagłady Żydów było
przeprowadzenie wśród nich spisu powszechnego i skupienie rozproszonej
ludności żydowskiej w żydowskich dzielnicach zlokalizowanych w większych
ośrodkach miejskich.
Wykonanie tego planu stanowiło dla Niemców warunek niezbędny do eksploatacji
żydowskiej siły roboczej i żydowskiego majątku oraz przygotowania zaplecza
technicznego do wykonania planowanej zbrodni ludobójstwa (lokalizacja obozów
śmierci, transport itp.).
Jak dowodzą żydowskie źródła, plan koncentracji ludności żydowskiej w dużych
ośrodkach miejskich wykonała żydowska policja i żydowska administracja.[1]
Podobnie wyglądało wykonywanie niemieckich rozporządzeń w getcie w Łodzi.[2]

2. Utrzymywanie Żydów w przekonaniu, że wysiedlenie związane jest z pracą na
wyznaczonych przez Niemców terenach na Wschodzie.
Ten rzadko przez historyków zauważany etap ludobójstwa dokonanego na
polskich Żydach polegał na dezinformowaniu ich co do celu masowych wywózek i
odegrał bodaj najważniejszą rolę w utrzymaniu wśród ludności żydowskiej
postawy bierności, która była warunkiem koniecznym sprawnej realizacji
planowanej zbrodni.
O roli, jaką w tym etapie zagłady odegrali funkcjonariusze żydowscy
stanowiący władzę w żydowskich gettach oraz Żydzi, jawni i tajni
współpracownicy Niemców, czytamy niemal we wszystkich najbardziej
wiarygodnych żydowskich źródłach historycznych.
W kronikarskich zapiskach sporządzonych w getcie łódzkim czytamy, iż w
styczniu 1942 roku przewodniczący łódzkiego Judenratu, prezes Rumkowski,
doskonale wiedząc, ze posyła swych braci na pewną śmierć, mówił:
Obecnie, wysiedlamy z getta 10.000 osób. [...]
Los wygnańców nie będzie wcale tak tragiczny, jak powszechnie w getcie
przewidywano.
Nie będą za drutami, a w udziale przypadną im roboty rolne.
Na marginesie akcji wysiedleńczej rozwielmożniła się hydra plotkarska.
Muszę w jak najostrzejszych słowach potępić mącenie spokoju publicznego.[3]

3. Schwytanie mieszkańców gett przeznaczonych do uśmiercenia i doprowadzenie
ich na plac przeładunkowy, tj. do miejsc, skąd odchodziły pociągi do obozów
zagłady.

Deportacja Żydów do obozów zagłady przebiegała niemal identycznie we
wszystkich żydowskich gettach okupowanej Polski.
Władysław Szpilman wspomina:
[W lipcu] rozpoczęło się najgorsze. [.]
Otaczano domy jak popadło, raz w tej, raz w innej części getta.
Jednym gwizdkiem spędzano mieszkańców na podwórze i ładowano wszystkich bez
wyjątku, niezależnie od płci i wieku, począwszy od niemowląt, a skończywszy
na starcach, na furmanki i transportowano ich na Umschlagplatz.
Tam upychano ofiary do wagonów i wysyłano w nieznane.
W tych pierwszych dniach akcję przeprowadzała wyłącznie policja żydowska z
trzema siepaczami na czele:
pułkownikiem Szeryńskim oraz kapitanami Lejkinem i Ehrlichem.

Byli oni nie mniej groźni i bezlitośni niż Niemcy, a może nawet bardziej
jeszcze nikczemni niż oni:
gdy znajdowali ludzi, którzy zamiast zejść na dziedziniec gdzieś się ukryli,
dawali się łatwo przekupić, ale tylko pieniędzmi.

Łzy, błaganie, a nawet rozpaczliwe krzyki dzieci nie mogły ich poruszyć.[4]

Jednym z najbardziej wstrząsających żydowskich źródeł o udziale Żydów w
zagładzie Żydów są wiersze Icchaka Kacenelsona.
Z wrażliwością poety, autor w sposób najbardziej bodaj czytelny oddaje
koszmar zbrodni dokonanej przez Żydów na Żydach.
W poemacie "O bólu mój" będącego częścią zbioru "Pieśni o zamordowanym
żydowskim narodzie" znajdujemy takie oto strofy:

Jam jest ten, który to widział, który przyglądał się z bliska,
Jak dzieci, żony i mężów, i starców mych siwogłowych,
Niby kamienie i szczapy na wozy oprawca ciskał,
I bił bez cienia litości, lżył nieludzkimi słowy.
Patrzyłem na to zza okna, widziałem morderców bandy -
O, Boże, widziałem bijących i bitych, co na śmierć idą...
I ręce załamywałem ze wstydu... wstydu i hańby -
Rękoma Żydów zadano śmierć Żydom - bezbronnym Żydom!

Zdrajcy, co w lśniących cholewach biegli po pustej ulicy,
Jak ze swastyką na czapkach - z tarczą Dawida, szli wściekli,
Z gębą, co słowa im obce kaleczy, butni i dzicy,
Co nas zrzucali ze schodów, którzy nas z domów wywlekli.
Co wyrywali drzwi z futryn, gwałtem wdzierali się, łotrzy,
Z pałką wzniesioną do ciosu - do domów przejętych trwogą.
Bili nas, gnali starców, pędzili naszych najmłodszych,
Gdzieś na struchlałe ulice.
I prosto w twarz pluli Bogu.

Odnajdywali nas w szafach i wyciągali spod łóżek,
I klęli: "Ruszać, do diabła, na umschlag, tam miejsce wasze!"
Wszystkich nas z mieszkań wywlekli, potem szperali w nich dłużej,
By wziąć ostatnie ubranie, kawałek chleba i kaszę.
A na ulicy - oszaleć!
Popatrz i ścierpnij, bo oto Martwa ulica, a jednym krzykiem się stała i
grozą -
Od krańca po kraniec pusta, a pełna, jak nigdy dotąd -
Wozy!
I od rozpaczy, od krzyku ciężko jest wozom...

W nich Żydzi!
Włosy rwą z głowy i załamują ręce.
Niektórzy milczą - ich cisza jeszcze głośniejszym jest krzykiem.
Patrzą... Ich wzrok... Czy to jawa?
Może zły sen i nic więcej?
Przy nich żydowska policja - zbiry okrutne i dzikie!
A z boku - Niemiec z uśmiechem lekkim spogląda na nich,
Niemiec przystanął z daleka i patrzy - on się nie wtrąca,
On moim Żydom zadaje śmierć żydowskimi rękami![5]

Dla Icchaka Kacenelsona, bezpośredniego świadka dokonanej przez Żydów
zbrodni na Żydach, którego poezja stanowi niepodważalne źródło historyczne,
oprawcami, którzy bili bez cienia litości, lżyli nieludzkimi słowy byli jego
bracia Żydzi.
Żydzi byli także tymi, którzy zadali śmierć Żydom - bezbronnym Żydom!

Znajdą się być może historycy, którzy uznają, iż poezja nie jest źródłem
miarodajnym dla oceny wydarzeń historycznych.
Tyle tylko, że zbyt żydowskich źródeł historycznych jest zgodnych co do
tego, że najbardziej okrutna, ale także najważniejsza część niemieckiego
planu zagłady Żydów - schwytanie każdego dnia odpowiedniej liczby
przeznaczonych do uśmiercenia Żydów, doprowadzenie ich do miejsca, skąd
odchodziły pociągi, a następnie załadowanie do wagonów, zostało wykonane
przez Żydów.

[1] E. Ringelblum, op. cit., s. 81-82, 108, 142, 150 i inne: Emanuel
Ringelblum pisze:
Przesiedlenie 150.000 Żydów z Sosnowca, Będzina, Katowic, Cieszyna (1200
osób), Zawiercia.
Projekt narodził się z tego, że [żydowska organizacja] "Joint", który
pomagał Żydom z okolicznych miasteczek, zaproponował, że podejmie się
przeprowadzenia przesiedlenia. [.]
Jeśli się to nie uda, to [Mojżesz Maryn, przewodniczący Starszeństwa Żydów w
Sosnowcu - E.K.] zorganizuje przesiedlenie.
[W czasie rejestracji Żydów, skupieni w Judenratach Żydzi:] . zrobili
wszystko, czego zażądały Galeje [Niemcy] choć nie zawsze było to w interesie
Żydów.
[.] Opowiadają, że mord w Otwocku był rezultatem interwencji Judenratu,
który nie mógł sobie poradzić z Żydami wyznaczonymi do obozów pracy; nie
chcieli się tam udać.
Sprowadzono esesmanów, żeby stłumili bunt przeciwko Judenratowi.
Tak mówią w Otwocku.

[2] Kronika getta łódzkiego, Red. Danuty Dąbrowskiej i Lucjana
Dobroszyckiego, Łódź 1965, s. 291 i 297:
pod datą 3 grudnia 1941 roku czytamy:
Spis mieszkańców kolektywów.
W dniu dzisiejszym przeprowadzony został spis wszystkich mieszkańców. [...]
Ta sama kronika, m.in. pod datą 6 grudnia 1941 roku, opisuje przeprowadzane
przez Żydów łapanki Żydów:
"Łapanie" rozpoczęło się punktualnie o godz. 17.
W akcji tej brali udział funkcjonariusze [żydowskiej] Służby Porządkowej i
[żydowskiego] Centralnego Więzienia.
Złapanych koncentrowano na dziedzińcach rewirów.
Nie obeszło się bez licznych wypadków pobicia i szeregu przykrych
incydentów.

[3] E. Ringelblum, op. cit., s. 398-399.
W Warszawie, w dniu 24 lipca 1942 roku, gdy od dwóch dni trwała akcja
wywożenia Żydów do komór gazowych Treblinki, funkcjonariusze Gminy
Żydowskiej - doskonale zorientowani, dokąd zmierzają wyładowane ludnością
żydowską wagony - w celu uśpienia czujności mieszkańców dzielnicy żydowskiej
i zapobieżenia ewentualnemu buntowi, wydali oficjalny dokument, w którym
napisali m.in., że:
Przesiedlenie ludności, która nie jest produktywna w dzielnicy żydowskiej w
Warszawie następuje rzeczywiście na tereny wschodnie.[3]
Oceniając postawę żydowskich urzędników, Emanuel Ringelblum zapisał:
Haniebny dokument Gminy.
O pogłoskach w sprawie wysiedlenia na wschód.
[Żydowski] Urząd Pracy wie, że na śmierć. [...]
Kłamstwa w sprawie wschodu.
Rzekome listy z Pińska, Brześcia i innych miast.
Świadomie szerzyli takie pogłoski od razu po rozpoczęciu akcji, żeby
wprowadzić zamieszanie.
Nikt tych listów nie widział.
Kto rozpowszechniał te pogłoski?
Żydowscy agenci Gestapo.
Takie same pogłoski w miastach na prowincji.

[4] W. Szpilman, Pianista, Kraków 2003, s. 86;
Kronikarze getta łódzkiego, w ukazującym się na terenie getta w Łodzi
żydowskim "Biuletynie", pod datą 7 maja 1942 roku dość dokładnie opisali
sposób, w jaki Żydzi wysyłali swych braci na śmierć:
4-ty dzień wysiedleń.
Dziś opuścił getto transport wygnańców z Hamburga i Dusseldorfu. [.]
Doprowadzenie transportów odbywa się w sposób następujący.
W godzinach popołudniowych wysiedleni udają się do Centralnego Więzienia
względnie do otoczonych drutem domków przy ul. Szklanej.
Tu pozostają przez noc, a następnego dnia w południe, ustawiani partiami są
konwojowani do obozu na Marysinie. [.]
O godz. 4 nad ranem specjalne oddziały wyspecjalizowanej już w wykonywaniu
tak ciężkich obowiązków [żydowskiej] Służby Porządkowej transportują
wysiedlonych tramwajami na dworzec bocznicy radogoskiej.
Na pół godziny przed odjazdem pociągu - co następuje punktualnie o 7-mej -
przybywają samochodem funkcjonariusze policji tajnej [Niemcy] w asyście
zwykłych policjantów.
Do tego momentu wyjeżdżający zostają przez [żydowską] Służbę Porządkową
ustawieni w 10-osobowych grupkach przed drzwiczkami przedziałów w odległości
2 metrów od wagonów.
Pod okiem policji następuje zajmowanie miejsc. [.]
Pociąg powraca tegoż dnia o godz. 20.
Patrz: Kronika getta łódzkiego, op. cit., s. 515-516.
Jest w filmie Romana Polańskiego "Pianista" scena, w której Władysław
Szpilman w szpalerze umundurowanych mężczyzn idzie wraz z rodziną do wagonu.
Jest to ostatnia droga warszawskich Żydów.
Wagony pojadą do Treblinki.
Nie zorientowany widz nie zauważa z reguły, że mundury stojących przy
wagonach mężczyzn nie są niemieckie, lecz żydowskie.[4]

Obraz przekazany przez pianistę Władysława Szpilmana uzupełniają zapiski
kronikarza getta warszawskiego, Emanuela Ringelbluma, który tak oto opisuje
rolę Żydów w likwidacji największego skupiska Żydów w Europie, czyli w
rozpoczętej w dniu 22 lipca 1942 roku masowej wywózce warszawskich Żydów do
obozu zagłady w Treblince:
Umschlagplatz [plac przeładunkowy].
Szmerling [Żyd, komendant Umschlagplatz - E.K.] - oprawca z biczem.
Zbrodniczy olbrzym Szmerling z pejczem w ręku.
Pozyskał łaskę [Niemców]. Wierny wykonawca ich  zarządzeń. [...]
Policja żydowska miała bardzo złą opinię jeszcze przed wysiedleniem.
W przeciwieństwie do policji polskiej, która nie brała udziału w łapankach
do obozu pracy, policja żydowska parała się tą ohydną robotą.
Wyróżniała się również straszliwą korupcją i demoralizacją.
Dno podłości osiągnęła ona jednak dopiero w czasie wysiedlenia.
Nie padło ani jedno słowo protestu przeciwko odrażającej funkcji,
polegającej na prowadzeniu swoich braci na rzeź.
Policja była duchowo przygotowana do tej brudnej roboty i dlatego gorliwie
ją wykonała.
Obecnie mózg sili się nad rozwiązaniem zagadki: jak to się stało, że Żydzi -
przeważnie inteligenci, byli adwokaci (większość oficerów [policji
żydowskiej] była przed wojną adwokatami) - sami przykładali rękę do zagłady
swych braci.
Jak doszło do tego, że Żydzi wlekli na wozach kobiety i dzieci, starców i
chorych, wiedząc, że wszyscy idą na rzeź. [...]

Policja żydowska wykonywała z największą gorliwością zarządzenia niemieckie
w sprawie wysiedlenia. [.]
Na twarzach policjantów prowadzących tę akcję nie znać było smutku i bólu z
powodu tej ohydnej roboty.

Odwrotnie, widziało się ich zadowolonych, wesołych, obżartych, objuczonych
łupami, zrabowanymi wespół z Ukraińcami.
Okrucieństwo policji żydowskiej było bardzo często większe niż Niemców,
Ukraińców i Łotyszów.

Niejedna kryjówka została "nakryta" przez policję żydowską, która zawsze
chciała być "plus catholique que le pape", by przypodobać się okupantowi.
Ofiary, które znikły z oczu Niemca, wyłapywał policjant żydowski. [...]
Do powszechnych zjawisk należało, że zbójcy ci za ręce i nogi wrzucali
kobiety na wozy "Kohna i Hellera" lub na zwykłe wozy ciężarowe.
Bezlitośnie, z wściekłością obchodzili się z ludźmi stawiającymi opór.
Nie zadowalali się złamaniem oporu, surowo, bardzo surowo karali "winnych",
którzy nie chcieli dobrowolnie pójść na śmierć. [...]
Do akcji wysiedleńczej przyłączyły się dobrowolnie - poza policją - jeszcze
inne organizacje i grupy.
Czołowe miejsce zajmuje Pogotowie Ratunkowe Gancwajcha o amarantowych
czapkach, ta szalbiercza instytucja, która nie udzieliła ani jednemu Żydowi
pomocy lekarskiej. [...]
Ta oto bandycka szajka aferzystów zgłosiła się ochotniczo do "zbożnej"
roboty wysyłania Żydów na tamten świat.
I ta właśnie szajka wyróżniła się brutalnością i nieludzkim postępowaniem.
Czerwone czapki okryły się czerwonymi plamami krwi nieszczęśliwych mas
żydowskich.
Oprócz Pogotowia pomagali w akcji urzędnicy Gminy [Żydowskiej], jak również
Pogotowie KOS.[...]

Wszystko sprowadzało się u nich do kwestii "łebka".
W dnie, kiedy wyznaczano im kontyngent, handlowano "łebkami"; zapisywali w
książeczce: dostarczyłem tyle a tyle "łebków".
Przychodził na Dziką 3 i prosił o chleb, bo dostarczył "łebki" ponad normę.
Jakiś adwokat przechwalał się wobec mnie, że załadował na wozy 1000 Żydów.
Teraz, w końcu października 1942 roku, policja żydowska rozmyśla, jak tu
złapać jakiegoś Żyda, sprowadzić go na Umschlagplatz. [...]
Spośród Niemców brali udział w akcji na ogół esesmani.
Ich "sława" jest uzasadniona. [...]
Dlaczego 50 esesmanów (inni powiadają, że nawet mniej) przy pomocy oddziału
około 200 Ukraińców i tyluż Łotyszów mogło dokonać tego tak gładko?
Patrz: E. Ringelblum, op. cit., s. 404, 407, 410 i 426-428.

[5] I. Kacenelson, Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie, Warszawa 1982,
s. 23. Icchak Kacenelson (1886-1944) - wybitny poeta, dramaturg, tłumacz
żydowski i hebrajski.
W getcie warszawskim prowadził tajną działalność oświatowo-kulturalną.
Wywieziony w kwietniu 1943 roku do obozu koncentracyjnego; zamordowany w
Oświęcimiu w 1944 roku.

Ewa Kurek TRUDNE SĄSIEDZTWO: POLACY I ŻYDZI ok.1000-1945
źródło
http://solidarni2010.pl/16984-ewa-kureknbspnbsptrudne-sasiedztwo-polacy-i-zydzi-ok1000-1945-cz-31.html

Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.31

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona