Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.43

Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.43

Data: 2014-11-15 08:33:54
Autor: mkarwan
Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.43
Zbuntowany polski Żyd, odrzuciwszy wiarę w niemieckie i żydowskie władze
oraz negatywne stereotypy o Polakach, stawał u bram autonomii żydowskiej lub
getta.
Wtedy okazywało się, że jego szanse na życie zależą od co najmniej kilku
czynników, na istnienie lub nieistnienie których Polacy nie mieli żadnego
wpływu:

Znajomości polskiego języka.
Jeśli polski Żyd mówił dobrze po polsku, miał szansę ukryć się wśród
Polaków.
Jeśli nie, szanse ratunku spadały do zera.
Jedynym wyjściem było udawanie niemowy.
Tymczasem aż 85% polskich Żydów nie znało polskiego języka.
Ze względu zatem na dobrą znajomość polskiego, szansę na przeżycie zagłady
miało zaledwie 15% polskich Żydów.[1]

Posiadania wśród Polaków znajomych lub przyjaciół, na których pomoc Żyd
mógłby liczyć.
Jeśli polski Żyd miał takowych, istniała szansa, że któryś z nich okaże się
śmiałym ryzykantem i dla ratowania życia żydowskiego przyjaciela zaryzykuje
swoje własne życie, czyli przejmie nad nim opiekę.
Jeśli nie miał, szanse na ratunek spadały nieomal do zera.
Wielowiekowa programowa żydowska izolacja powodowała, że w chwili zagłady
większość polskich Żydów nie miała wśród Polaków znajomych ni przyjaciół.

Wyglądu zewnętrznego.
"Dobry" lub "zły" wygląd nie odgrywał najbardziej istotnej roli.
Oczywiście, tym o blond włosach i jasnych oczach łatwiej było się ukryć, ale
jeśli "zły" wygląd potrafił polski Żyd zatuszować doskonałą polszczyzną,
pewnością siebie i dobrym kamuflażem, nie miał z powodu "złego" wyglądu
większych problemów.
Wszak wśród Polaków nie brakuje brunetek i brunetów z określonego kształtu
nosem.

Zasobów materialnych.
Biedny Żyd, który postanowił ratować swoje życie "po aryjskiej stronie",
skazany był na miłosierdzie Polaków połączone z gotowością poniesienia
kosztów ukrycia (wynajęcia mieszkania, wyżywienia, lekarstw itp.).
Żyd posiadający odpowiednie zasoby materialne nie obciążał ukrywającego go
Polaka finansowo, a niekiedy był dla niego źródłem dochodu.
Wobec powszechnego zubożenia społeczeństwa polskiego w czwartym roku trwania
wojny, aspekt materialny miał ogromne znaczenie dla ratowania Żydów.

Obrzezania.
W wypadku mężczyzn to właśnie ten element był w ostateczności najbardziej
niebezpiecznym i niezbitym dowodem żydowskiego pochodzenia.

Żydowskie uwarunkowania ratunku życia polskich Żydów w okupowanej przez
Niemców Polsce sprowadzają się zatem do: sfery psychologicznej (utrata wiary
w niemieckie i żydowskie władze, bunt przeciwko ich rozporządzeniom i
odrzucenie stereotypu Polaka Hamana), społecznej (znajomość polskiego języka
i posiadanie wśród Polaków przyjaciół) i materialnej (wyglądu, obrzezania w
wypadku mężczyzn i zasobów finansowych).

Jednocześnie należy podkreślić, że w warunkach drugiej wojny światowej
rzeczą niemożliwą było wkroczenie Polaków za mury żydowskich autonomii
(gett) i ratowanie mieszkających tam Żydów wbrew ich woli.
Oznaczałoby to bowiem wypowiedzenie Żydom polskim (żydowskiej policji i
Judenratom) wojny.
Wyniki takiej wojny były z góry przesądzone.
Podkreślić należy wobec tego raz jeszcze:
Polacy mogli uratować tylko tych polskich Żydów, którzy chcieli być przez
Polaków ratowani.

Nikt nigdy nie policzył, ilu polskich Żydów zdobyło się na bunt przeciwko
żydowskiej i niemieckiej władzy, a następnie zaufało Polakom.
Dlatego w grę wchodzą jedynie niezbyt ścisłe szacunki.
Wydaje się, że bez popełnienia wielkiego błędu można przyjąć, że na krok
niewiary żadnym słowom, żadnym pociągnięciom bandytów esesowskich i
żydowskich zdrajców, a następnie szukania ratunku u polskich "Hamanów"
zdobyło się nie więcej niż 5-10% polskich Żydów.
W drugiej połowie 1942 roku około 170-335 tys. polskich Żydów opuściło mury
żydowskich autonomii (gett) i poprosiło Polaków o pomoc w ratowaniu ich
życia.
Wobec problemu ratowania życia polskich Żydów w latach 1942-1945 stanęła
Polska instytucjonalna (Polskie Państwo Podziemne i Kościół katolicki) oraz
Polska indywidualna (polskie społeczeństwo).

O ile jednak postawa funkcjonujących w czasie drugiej wojny światowej pod
okupacją Niemców polskich instytucji daje się ująć w określone i wymierne w
skutkach kategorie, o tyle postawa poszczególnych Polaków wymyka się, bo
wymykać się musi, takiej kategoryzacji. Polacy, jako indywidualni ludzie,
powodowani różnorodnymi racjami, zachowali się różnie.
Jedni podjęli się ratowania żydowskiego życia, inni odmówili pomocy i
pozostali obojętni, a jeszcze inni z tropienia Żydów i ukrywających ich
Polaków uczynili dochodowy interes lub źródło patologicznej sadystycznej
satysfakcji.

Stanowisko Kościoła katolickiego w Polsce wobec dokonywanego przez Niemców
na polskich Żydach ludobójstwa, było jasne.
Mimo represji i strat osobowych, bowiem pośród grup społecznych i zawodowych
społeczeństwa polskiego duchowieństwo okazało się tą grupą, która procentowo
poniosła największe ofiary[2], Kościół katolicki w Polsce stanął wobec
konieczności działania i przetrwania lat walki i terroru na najniższych
szczeblach administarcyjno-hierarchicznych.
Rozbity,  zdziesiątkowany, pozbawiony odgórnych zaleceń i wskazówek, nie
przestał pełnić w trudnych latach niemieckiej i sowieckiej okupacji swych
odwiecznych religijnych, narodowych i charytatywnych funkcji.

Częstokroć spotykałam się z zarzutem strony żydowskiej, że Kościół katolicki
w Polsce przez cały okres nie wydał w sprawie Żydów żadnego oficjalnego
oświadczenia ni komunikatu.
Nie wydał, bo takie oświadczenie, czyli zwykły skrawek papieru, mógłby
kosztować życie wielu i tak zdziesiątkowanych przez Niemców hierarchów
kościelnych, a na pewno nie uratowałby życia żadnemu polskiemu Żydowi.
Pewnym jest, że Niemcy pod wpływem oficjalnych protestów polskiego kleru nie
zmieniliby planu zagłady.
Fenomen Kościoła katolickiego w Polsce w czasie drugiej wojny światowej
polegał na tym, że działał na najniższych szczeblach jednomyślnie i zgodnie
z chrześcijańskimi zasadami także wtedy, gdy rozbita hierarchia i struktura
terytorialna nie była w stanie nadać mu określonego kierunku lub wesprzeć
jego działań, tak jak to się dzieje w czas pokoju.

Marek Edelman czterdzieści lat po wojnie określił Kościół w Polsce w latach
1918 -1939 mianem czarnej sotni i rzucił w świat pomówienie, że zdarzało
się, że księża po spowiedzi wydawali Żydów.[3]
Tymczasem Marek Edelman w latach 1939-1943 nie wystawiał nosa poza mury
warszawskiej autonomii żydowskiej i nie miał pojęcia, co dzieje się "po
aryjskiej" stronie.
Do czasu zagłady, a może nawet długo później, nie znał osobiście
przedstawicieli polskiego kleru i nie miał pojęcia o tym, co robi Kościół
katolicki.
Autor wypowiedzi nie zadał sobie nawet trudu zrozumienia, czym w
katolicyzmie jest spowiedź i jakimi kanonami obwarowana jest jej tajemnica.
Dlatego jego prywatne sądy i insynuacje nie zasługują na żadną formę
polemiki.

Bardziej wiarygodne pod tym względem są zapiski Emanuela Ringelbluma, który
wielokroć odnotowuje:
Powiadają, że księża wydają chętnie za małą opłatą świadectwa chrztu tym,
którzy pragną uchodzić za aryjczyków; chcą ulżyć ich doli. [.]
Autentyczne świadectwa chrztu aż po trzecie pokolenie - za pieniądze - z
lwowskiej diecezji. [.]
Za małą opłatą prawosławni wyrabiają [Żydom] aryjskie świadectwa chrztu.[4]

Pierwszą reakcją polskich księży [katolickich, prawosławnych i
protestanckich] na wprowadzenie w Polsce wraz z niemiecką okupacją ustaw
norymberskich było wydawanie polskim Żydom metryk chrztu będących podstawą
uzyskania "aryjskich" dokumentów i funkcjonowania poza granicami żydowskich
autonomii (gett).

[1] Patrz: Relacja S. Urszuli Przystupa, w: E. Kurek, Dzieci żydowskie w
klasztorach, Lublin 2004, s. 210-211; Relacja Michal Hefer, w: E. Kurek, Kto
ratuje jedno życie., film dokumentalny, TVP Pr II, Warszawa 1998.

[2] Z rąk Niemców zginęło w czasie ostatniej wojny
6 polskich biskupów,
1.923 księży diecezjalnych (18,5%),
63 kleryków,
580 zakonników i
289 sióstr zakonnych.
W niektórych diecezjach straty osobowe wynosiły nawet 50% stanu
przedwojennego.
Patrz: Chrześcijaństwo w Polsce, Warszawa 1987, s. 313.
Patrz także:
Życie religijne w Polsce pod okupacją hitlerowską, red. Ks. Zygmunt
Zieliński, Warszawa 1982;
Kościół katolicki na ziemiach Polski w czasie II wojny światowej, red. Ks.
Franciszek Stopniak, T. I-XI, Warszawa 1973-1981;
Żeńskie Zgromadzenia Zakonne w Polsce 1939-1947, T. I-XXIII, Lublin
1980-1995;
Zenon Fijałkowski, Kościół katolicki na ziemiach polskich w latach okupacji
hitlerowskiej, Warszawa 1983.

[3] Rozmowa z Markiem Edelmanem, w: A. Grupińska, op. cit., s. 20, 30.
[4] E. Ringelblum, op. cit., s. 56, 78 i inne.

Ewa Kurek TRUDNE SĄSIEDZTWO: POLACY I ŻYDZI ok.1000-1945
źródło
http://solidarni2010.pl/27174-ewa-kurek-trudne-sasiedztwo-polacy-i-zydzi-ok1000-1945-cz-43.html

Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.43

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona