Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.7

Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.7

Data: 2014-10-10 08:29:57
Autor: mkarwan
Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.7
Radość polskich Żydów z faktu, że południowymi ziemiami polskimi po
pierwszym rozbiorze rządzić będą bliscy im kulturowo Austriacy, nie trwała
długo.
Wkrótce okazało się bowiem, że: [Cesarzowa] Maria Teresa, [.] uważając
Galicyę za kraj chwilowo nabyty, postanowiła wyzyskać siłę podatkową
[liczących pół miliona] Żydów dla poprawienia wiecznie kiepskich finansów
państwa.[1]
Restrykcyjne ustawy wobec Żydów kontynuował cesarz Józef II, wskutek czego
ludność żydowska w zaborze austriackim w ciągu kilkudziesięciu lat
zmniejszyła się o połowę.

Po trzecim rozbiorze Polski, w roku 1795, w granicach Rosji znalazło się
ponad milion Żydów, których obowiązywał zakaz przenoszenia się poza strefę
osiedlenia rozciągającą się od roku 1791 na ziemie Rzeczpospolitej oraz
zdobyte w wojnie z Turcją obszary położone nad morzem Czarnym; w następnym
ćwierćwieczu strefa osiedlenia została wydatnie zmniejszona.
Wydany w roku 1804 Statut o urządzeniu Żydów włączył ludność żydowską do
jednego z czterech stanów, zrównał ją w prawach z ludnością chrześcijańską,
ale zabraniał arendy karczem, produkcji alkoholu i kandydowania do władz
samorządowych.

Licząca niespełna sto tysięcy populacja polskich Żydów, którzy znaleźli się
w zaborze pruskim, w sensie prawnym była w najlepszej sytuacji.
W roku 1833 nowy Judenordung (porządek żydowski) zrównał ich w prawach z
pozostałymi Żydami mieszkającymi na terytorium Prus, a konstytucja pruska w
1848 roku ostatecznie uniezależniła korzystanie z praw obywatelskich i
politycznych od wyznania.
Wszystko to służyło stosunkowo szybkiej asymilacji.
Żydzi polscy z zaboru pruskiego asymilowali się jednak nie do kultury
polskiej, lecz do kultury niemieckiej.

Mówiąc o Żydach, którzy budowali bramy tryumfalne na cześć zaborców, lub
którzy szybko asymilowali się do kultury niemieckiej, my Polacy, jeszcze
większą pamięcią darzyć musimy tych wszystkich Żydów, którzy przez 123 lata
niewoli byli Polakom braćmi w walce o wolność ojczyzny.

17 września 1794 roku tak oto pisał Tadeusz Kościuszko:
Nic bardziej przekonać nie może najodleglejszych narodów o świętości naszej
sprawy, jak to, że oddzieleni od nas religią i zwyczajami ludzie dla
poparcia naszego z własnej woli życie w ofierze niosą. [...]
W roku teraźniejszym 1794, w dniach 17 i 18 kwietnia, gdy Warszawa krwawą
bitwę z najezdnikami Moskalami stoczyła, Żydzi mieszkający w tym mieście,
rzucili się do oręża, zwarli się mężnie z nieprzyjacielem i dowiedli światu,
iż życia swego ochraniać nie umieją. [.]
Tymi pobudkami przejęci Berek Joselewicz i Józef Aronowicz, starozakonni,
pamiętni na ziemię, w której się urodzili, przedłożyli mi żądanie i ochotę
swą formowania pułku starozakonnego lekkiej jazdy.
Pochwaliwszy tę ich gorliwość, daję onym pozwolenie werbowania rzeczonego
korpusu, opatrywania go we wszystkie wojennne uzbrojenia i potrzeby, aby jak
najrychlej pod żołd Rzeczpospolitej przyjść mogli i jak najlepiej
nieprzyjaciela zwalczyli.[2]

Berek Joselewicz w odezwie do Żydów polskich w dniu 1 października 1794 roku
napisał:
Słuchajcie dzieci plemienia Izraelitów!
Kto Wiecznego i Wszechmogącego na sercu swojem wyrył i chce pomóc walczyć za
ojczyznę, co my wszyscy ludzie powinni, to teraz przyszedł czas, siły nasze
na to łożyć. [...]
Pomóżcie odzyskać uciemiężoną dotąd Polskę.
Wierni bracia!
Walczmy za ojczyznę, póki w sobie mieć będziemy kroplę krwi.
Gdyby i my się nie doczekali tego, to dziatki nasze przecież mieszkać będą
bezpiecznie i swobodnie i nie będą się tułały jak dzikie zwierzęta.
Kochani bracia!
Obudźcie się jak lwy i lamparty...[3]

Po upadku Powstania Kościuszkowskiego żydowski pułkownik zaciągnął się do
legionów, a Dąbrowski powitał obywatela pułkownika z niekłamaną radością.
Pułkownik Berek Joselewicz poległ 5 maja 1908 roku w bitwie pod Kockiem.
Był pierwszym Żydem, który w momencie wspólnej potrzeby stanął z Polakami do
walki o wolność i niepodległość Polski.
Pułkownik Berek Joselewicz zdołał ściągnąć pod żydowską chorągiew około stu
polskich Żydów.
Jeśli doliczyć do tego garstkę bohaterskich Żydów warszawskich, o których
wspomina w cytowanej wyżej odezwie Tadeusz Kościuszko, można mówić o
kilkuset polskich Żydach, którzy wobec zaborców przyjęli postawę właściwą
gospodarzom tej ziemi.

Tyle tylko, że pozostali starozakonni za przykładem Berka Joselewicza nie
poszli, a żydowski pułkownik wraz z Naczelnikiem Tadeuszem Kościuszką
okazali się oderwanymi od realiów niepoprawnymi romantykami, którzy
rozpalili nierealne nadzieje na to, że Żydzi polscy masowo włączą się w
walkę o niepodległość Rzeczpospolitej.

Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna.
W roku 1812, gdy klęska Napoleona znaczyła dla Polaków koniec snu o
wolności, Żydzi znów wznosili tryumfalne bramy na cześć zwycięskich
zaborców.
Jak pisze żydowski historyk Majer Bałaban:
Znamy z illustracyi bramę tryumfalną we Lwowie, ustawioną na rynku i znamy
też imiona Żydów, którzy wraz z innymi święcili wielkie święto upadku
Napoleona.
Prawdziwa ironia losu!
A więc oświetlał swe okna i redagował lojalne napisy Isak Wolf Rapoport, w
szesnastu wierszach radość swą wyrażał Salomon Goldberg, illuminowali swe
okna: restaurator Menachem Schneier, firma Pinkas Wohl et Sohn, Gabriel
Reizes, Isak Silberstein, a równocześnie pojawił się w druku wiersz aż
dwudziesto-zwrotkowy p.t. "Die Gefühle der israelitischen Gemeinde in
Lemberg". [...]
W synagodze zgromadziła się prawie cała gmina i rabin Jakób Ornstein
wygłosił kazanie, które treścią i formą odpowiadało zupełnie smakowi owego
czasu. [...]
Po kazaniu, które dano wydrukować po hebrajsku, odśpiewał chór synagogalny
jedenastozwrotkowy hymn okolicznościowy i kilka psalmów.
Hymn dano również wydrukować przy kazaniu Ornsteina i wspólny ten rzadki
druczek pozostał do dzisiaj pamiątką urzędowej lojalności [wobec zaborców]
ówczesnej gminy żydowskiej...""[4]

Przez 123 lata zaborów Polskę przedzielały wprawdzie granice państw
zaborczych, lecz społeczeństwo polskie nie zatraciło łączności pomiędzy
dzielnicami podległymi Prusom, Austrii i Rosji.
Dlatego wieści, zwłaszcza natury politycznej, rozchodziły się po kraju
bardzo szybko.
Także wieści o postawie polskich Żydów wobec zaborców.
Można nawet przypuszczać, że te ostatnie, prawdopodobnie wyolbrzymione,
rozchodziły się po Polsce lotem błyskawicy.
Reakcją na nie była coraz bardziej usztywniająca się postawa politycznych
środowisk polskich wszystkich trzech zaborów wobec żydowskich
współmieszkańców.
Dlatego gdy w powstałym w roku 1815 na mocy Kongresu Wiedeńskiego z ziem
zaboru rosyjskiego Królestwie Polskim powołano Komisję do Spraw
Włościańskich i Żydowskich, główny arbiter książę Adam Czartoryski w roku
1816 napisał, iż: "Żydzi nie są mieszkańcami naturalnymi ziemi naszej, są
przychodniami, cudzoziemcami, obcymi."
Wśród zawartego w elaboracie Komisji opisu złych cech polskich Żydów,
niechlujstwa i niechęci do pracy fizycznej, jako zarzut pojawił się wówczas
także bardzo mocno podkreślany argument braku przywiązania do kraju.[5]

[1] M. Bałaban, Dzieje Żydów w Galicji i w Rzeczpospolitej Krakowskiej
1772-1870, Kraków 1912, s. 20-21.
[2] Ibidem, s. 115-116.
[3] Z. Hoffman, Berek Joselewicz, w: Kalendarz żydowski 1984-1985, Warszawa
1984, s. 116.
[4] M. Bałaban, Dzieje Żydów w Galicyi, Kraków 1914, s. 86-88.

[5] A. Eisenbach, Emancypacja Żydów na ziemiach polskich 1785-1870, Warszawa
1988, s. 176. Autor tak oto przedstawia opinię Komisji:
""We wstępie o charakterze historycznym do tego dokumentu podkreślono, że
wśród aktualnych zagadnień społecznych, jakie stoją przed rządem, sprawa
ludności żydowskiej winna zajmować jedno z pierwszych miejsc.
Bowiem "ludzkość, słuszność, słowa i duch konstytucji, roztropność
nareszcie, radzą odmienić stan teraźniejszy poniżenia tego licznego i
sposobnego narodu; oddalić przyczyny Reakcji, która się wszędzie i ciągle ze
szkodą stron obydwóch czuć daje".
Zgodnie z tym należy zreformować obyczaje ludności żydowskiej, poprawić jej
sytuację, wzniecić w niej ducha obywatelskiego i przywiązanie do kraju.
Dopiero wówczas stanie się on dla nich ojczyzną.
Po tej liberalnej deklaracji stwierdza się, że Żydzi, aczkolwiek od wielu
wieków żyją w Polsce, "nie są mieszkańcami naturalnymi ziemi naszej; są
przychodniami, cudzoziemcami, obcymi", zachowali bowiem zwyczaje i charakter
oddzielnego narodu.
Uzyskali wprawdzie w różnych okresach przywileje i wolności, ale nie dzięki
zasługom dla kraju, lecz z łaski panujących.
Dlatego też "jako naród obcy nie mają zatem Żydzi żadnego prawa do
obywatelstwa i każde nadanie im praw lub przywilejów, służących Polakom,
jest łaską i dobrodziejstwem".
Przyznane im uprawnienia "nadużyli, i nie mogą być uważane za źródło i
fundament ich praw lub pretensji". [.] z tej oceny wychodząc, deklaruje się,
iż: "Za źródło za tym praw nadać teraz im mianych, uważać jedynie należy
słuszność, ludzkość, roztropność, duch wieku i interes ogólny."
"Przyjmując te zasady zdaje się, iż nie możemy odmówić żadnego z tych praw,
których używamy, ludziom co z nami od tylu wieków mieszkają".
Należy przede wszystkim zmienić ich obyczaje, bowiem "wady ich nie są
zapewne skutkiem przyrodzonego popędu.", są rezultatem ich ucisku, pogardy,
przesądów wobec nich.
"Ucisk, gwałt, ograniczenie sposobów wyżywienia się wprowadziłyby w każdym
narodzie chciwość, skłonność do oszukiwania, spodlenie itp.""

Ewa Kurek TRUDNE SĄSIEDZTWO: POLACY I ŻYDZI ok.1000-1945
źródło
http://solidarni2010.pl/14420-ewa-kureknbspnbsptrudne-sasiedztwo-polacy-i-zydzi-ok-1000-1945-cz-vii.html

Data: 2014-10-11 09:02:37
Autor: MarkWoydak
Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.7
Path: news.albasani.net!feeder.erje.net!eu.feeder.erje.net!newsfeed.pionier.net.pl!news.icm.edu.pl!news.interia.pl!not-for-mail
From: "mkarwan" <mkarwan@poczta.onet.pl>
Newsgroups: pl.soc.polityka
Subject: =?iso-8859-2?Q?Polacy_i_=AFydzi_-_Trudne_s=B1siedztwo_cz.7?=
Date: Fri, 10 Oct 2014 08:29:57 +0200
Organization: INTERIA.PL S.A.
Lines: 172
Message-ID: <m17ud7$4dl$1@usenet.news.interia.pl>
NNTP-Posting-Host: host-82-160-95-243.tvkstella.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain;
 format=flowed;
 charset="iso-8859-2";
 reply-type=original
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: usenet.news.interia.pl 1412922599 4533 82.160.95.243 (10 Oct 2014 06:29:59 GMT)
X-Complaints-To: usenet@firma.interia.pl
NNTP-Posting-Date: Fri, 10 Oct 2014 06:29:59 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.5931
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.6157
Xref: news.albasani.net pl.soc.polityka:984901


Prowokator "mkarwan" <mkarwan@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:m17ud7$4dl$1usenet.news.interia.pl...
Radość polskich Żydów z faktu, że południowymi ziemiami polskimi po
pierwszym rozbiorze rządzić będą bliscy im kulturowo Austriacy, nie trwała
długo.
Wkrótce okazało się bowiem, że: [Cesarzowa] Maria Teresa, [.] uważając
Galicyę za kraj chwilowo nabyty, postanowiła wyzyskać siłę podatkową
[liczących pół miliona] Żydów dla poprawienia wiecznie kiepskich finansów
państwa.[1]
Restrykcyjne ustawy wobec Żydów kontynuował cesarz Józef II, wskutek czego
ludność żydowska w zaborze austriackim w ciągu kilkudziesięciu lat
zmniejszyła się o połowę.

Po trzecim rozbiorze Polski, w roku 1795, w granicach Rosji znalazło się
ponad milion Żydów, których obowiązywał zakaz przenoszenia się poza strefę
osiedlenia rozciągającą się od roku 1791 na ziemie Rzeczpospolitej oraz
zdobyte w wojnie z Turcją obszary położone nad morzem Czarnym; w następnym
ćwierćwieczu strefa osiedlenia została wydatnie zmniejszona.
Wydany w roku 1804 Statut o urządzeniu Żydów włączył ludność żydowską do
jednego z czterech stanów, zrównał ją w prawach z ludnością chrześcijańską,
ale zabraniał arendy karczem, produkcji alkoholu i kandydowania do władz
samorządowych.

Licząca niespełna sto tysięcy populacja polskich Żydów, którzy znaleźli się
w zaborze pruskim, w sensie prawnym była w najlepszej sytuacji.
W roku 1833 nowy Judenordung (porządek żydowski) zrównał ich w prawach z
pozostałymi Żydami mieszkającymi na terytorium Prus, a konstytucja pruska w
1848 roku ostatecznie uniezależniła korzystanie z praw obywatelskich i
politycznych od wyznania.
Wszystko to służyło stosunkowo szybkiej asymilacji.
Żydzi polscy z zaboru pruskiego asymilowali się jednak nie do kultury
polskiej, lecz do kultury niemieckiej.

Mówiąc o Żydach, którzy budowali bramy tryumfalne na cześć zaborców, lub
którzy szybko asymilowali się do kultury niemieckiej, my Polacy, jeszcze
większą pamięcią darzyć musimy tych wszystkich Żydów, którzy przez 123 lata
niewoli byli Polakom braćmi w walce o wolność ojczyzny.

17 września 1794 roku tak oto pisał Tadeusz Kościuszko:
Nic bardziej przekonać nie może najodleglejszych narodów o świętości naszej
sprawy, jak to, że oddzieleni od nas religią i zwyczajami ludzie dla
poparcia naszego z własnej woli życie w ofierze niosą. [...]
W roku teraźniejszym 1794, w dniach 17 i 18 kwietnia, gdy Warszawa krwawą
bitwę z najezdnikami Moskalami stoczyła, Żydzi mieszkający w tym mieście,
rzucili się do oręża, zwarli się mężnie z nieprzyjacielem i dowiedli światu,
iż życia swego ochraniać nie umieją. [.]
Tymi pobudkami przejęci Berek Joselewicz i Józef Aronowicz, starozakonni,
pamiętni na ziemię, w której się urodzili, przedłożyli mi żądanie i ochotę
swą formowania pułku starozakonnego lekkiej jazdy.
Pochwaliwszy tę ich gorliwość, daję onym pozwolenie werbowania rzeczonego
korpusu, opatrywania go we wszystkie wojennne uzbrojenia i potrzeby, aby jak
najrychlej pod żołd Rzeczpospolitej przyjść mogli i jak najlepiej
nieprzyjaciela zwalczyli.[2]

Berek Joselewicz w odezwie do Żydów polskich w dniu 1 października 1794 roku
napisał:
Słuchajcie dzieci plemienia Izraelitów!
Kto Wiecznego i Wszechmogącego na sercu swojem wyrył i chce pomóc walczyć za
ojczyznę, co my wszyscy ludzie powinni, to teraz przyszedł czas, siły nasze
na to łożyć. [...]
Pomóżcie odzyskać uciemiężoną dotąd Polskę.
Wierni bracia!
Walczmy za ojczyznę, póki w sobie mieć będziemy kroplę krwi.
Gdyby i my się nie doczekali tego, to dziatki nasze przecież mieszkać będą
bezpiecznie i swobodnie i nie będą się tułały jak dzikie zwierzęta.
Kochani bracia!
Obudźcie się jak lwy i lamparty...[3]

Po upadku Powstania Kościuszkowskiego żydowski pułkownik zaciągnął się do
legionów, a Dąbrowski powitał obywatela pułkownika z niekłamaną radością.
Pułkownik Berek Joselewicz poległ 5 maja 1908 roku w bitwie pod Kockiem.
Był pierwszym Żydem, który w momencie wspólnej potrzeby stanął z Polakami do
walki o wolność i niepodległość Polski.
Pułkownik Berek Joselewicz zdołał ściągnąć pod żydowską chorągiew około stu
polskich Żydów.
Jeśli doliczyć do tego garstkę bohaterskich Żydów warszawskich, o których
wspomina w cytowanej wyżej odezwie Tadeusz Kościuszko, można mówić o
kilkuset polskich Żydach, którzy wobec zaborców przyjęli postawę właściwą
gospodarzom tej ziemi.

Tyle tylko, że pozostali starozakonni za przykładem Berka Joselewicza nie
poszli, a żydowski pułkownik wraz z Naczelnikiem Tadeuszem Kościuszką
okazali się oderwanymi od realiów niepoprawnymi romantykami, którzy
rozpalili nierealne nadzieje na to, że Żydzi polscy masowo włączą się w
walkę o niepodległość Rzeczpospolitej.

Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna.
W roku 1812, gdy klęska Napoleona znaczyła dla Polaków koniec snu o
wolności, Żydzi znów wznosili tryumfalne bramy na cześć zwycięskich
zaborców.
Jak pisze żydowski historyk Majer Bałaban:
Znamy z illustracyi bramę tryumfalną we Lwowie, ustawioną na rynku i znamy
też imiona Żydów, którzy wraz z innymi święcili wielkie święto upadku
Napoleona.
Prawdziwa ironia losu!
A więc oświetlał swe okna i redagował lojalne napisy Isak Wolf Rapoport, w
szesnastu wierszach radość swą wyrażał Salomon Goldberg, illuminowali swe
okna: restaurator Menachem Schneier, firma Pinkas Wohl et Sohn, Gabriel
Reizes, Isak Silberstein, a równocześnie pojawił się w druku wiersz aż
dwudziesto-zwrotkowy p.t. "Die Gefühle der israelitischen Gemeinde in
Lemberg". [...]
W synagodze zgromadziła się prawie cała gmina i rabin Jakób Ornstein
wygłosił kazanie, które treścią i formą odpowiadało zupełnie smakowi owego
czasu. [...]
Po kazaniu, które dano wydrukować po hebrajsku, odśpiewał chór synagogalny
jedenastozwrotkowy hymn okolicznościowy i kilka psalmów.
Hymn dano również wydrukować przy kazaniu Ornsteina i wspólny ten rzadki
druczek pozostał do dzisiaj pamiątką urzędowej lojalności [wobec zaborców]
ówczesnej gminy żydowskiej...""[4]

Przez 123 lata zaborów Polskę przedzielały wprawdzie granice państw
zaborczych, lecz społeczeństwo polskie nie zatraciło łączności pomiędzy
dzielnicami podległymi Prusom, Austrii i Rosji.
Dlatego wieści, zwłaszcza natury politycznej, rozchodziły się po kraju
bardzo szybko.
Także wieści o postawie polskich Żydów wobec zaborców.
Można nawet przypuszczać, że te ostatnie, prawdopodobnie wyolbrzymione,
rozchodziły się po Polsce lotem błyskawicy.
Reakcją na nie była coraz bardziej usztywniająca się postawa politycznych
środowisk polskich wszystkich trzech zaborów wobec żydowskich
współmieszkańców.
Dlatego gdy w powstałym w roku 1815 na mocy Kongresu Wiedeńskiego z ziem
zaboru rosyjskiego Królestwie Polskim powołano Komisję do Spraw
Włościańskich i Żydowskich, główny arbiter książę Adam Czartoryski w roku
1816 napisał, iż: "Żydzi nie są mieszkańcami naturalnymi ziemi naszej, są
przychodniami, cudzoziemcami, obcymi."
Wśród zawartego w elaboracie Komisji opisu złych cech polskich Żydów,
niechlujstwa i niechęci do pracy fizycznej, jako zarzut pojawił się wówczas
także bardzo mocno podkreślany argument braku przywiązania do kraju.[5]

[1] M. Bałaban, Dzieje Żydów w Galicji i w Rzeczpospolitej Krakowskiej
1772-1870, Kraków 1912, s. 20-21.
[2] Ibidem, s. 115-116.
[3] Z. Hoffman, Berek Joselewicz, w: Kalendarz żydowski 1984-1985, Warszawa
1984, s. 116.
[4] M. Bałaban, Dzieje Żydów w Galicyi, Kraków 1914, s. 86-88.

[5] A. Eisenbach, Emancypacja Żydów na ziemiach polskich 1785-1870, Warszawa
1988, s. 176. Autor tak oto przedstawia opinię Komisji:
""We wstępie o charakterze historycznym do tego dokumentu podkreślono, że
wśród aktualnych zagadnień społecznych, jakie stoją przed rządem, sprawa
ludności żydowskiej winna zajmować jedno z pierwszych miejsc.
Bowiem "ludzkość, słuszność, słowa i duch konstytucji, roztropność
nareszcie, radzą odmienić stan teraźniejszy poniżenia tego licznego i
sposobnego narodu; oddalić przyczyny Reakcji, która się wszędzie i ciągle ze
szkodą stron obydwóch czuć daje".
Zgodnie z tym należy zreformować obyczaje ludności żydowskiej, poprawić jej
sytuację, wzniecić w niej ducha obywatelskiego i przywiązanie do kraju.
Dopiero wówczas stanie się on dla nich ojczyzną.
Po tej liberalnej deklaracji stwierdza się, że Żydzi, aczkolwiek od wielu
wieków żyją w Polsce, "nie są mieszkańcami naturalnymi ziemi naszej; są
przychodniami, cudzoziemcami, obcymi", zachowali bowiem zwyczaje i charakter
oddzielnego narodu.
Uzyskali wprawdzie w różnych okresach przywileje i wolności, ale nie dzięki
zasługom dla kraju, lecz z łaski panujących.
Dlatego też "jako naród obcy nie mają zatem Żydzi żadnego prawa do
obywatelstwa i każde nadanie im praw lub przywilejów, służących Polakom,
jest łaską i dobrodziejstwem".
Przyznane im uprawnienia "nadużyli, i nie mogą być uważane za źródło i
fundament ich praw lub pretensji". [.] z tej oceny wychodząc, deklaruje się,
iż: "Za źródło za tym praw nadać teraz im mianych, uważać jedynie należy
słuszność, ludzkość, roztropność, duch wieku i interes ogólny."
"Przyjmując te zasady zdaje się, iż nie możemy odmówić żadnego z tych praw,
których używamy, ludziom co z nami od tylu wieków mieszkają".
Należy przede wszystkim zmienić ich obyczaje, bowiem "wady ich nie są
zapewne skutkiem przyrodzonego popędu.", są rezultatem ich ucisku, pogardy,
przesądów wobec nich.
"Ucisk, gwałt, ograniczenie sposobów wyżywienia się wprowadziłyby w każdym
narodzie chciwość, skłonność do oszukiwania, spodlenie itp.""

Ewa Kurek TRUDNE SĄSIEDZTWO: POLACY I ŻYDZI ok.1000-1945
źródło
http://solidarni2010.pl/14420-ewa-kureknbspnbsptrudne-sasiedztwo-polacy-i-zydzi-ok-1000-1945-cz-vii.html


Polacy i Żydzi - Trudne sąsiedztwo cz.7

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona