Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Polak w "Głosie Kremla".

Polak w "Głosie Kremla".

Data: 2014-03-06 05:29:59
Autor: stevep
Polak w "Głosie Kremla".
# Propagandę kanału Russia Today w sprawie Ukrainy obśmiewają wszyscy, ale  mało kto wie, że swój udział ma w niej Polak – Mateusz Piskorski, były  poseł Samoobrony i szef stowarzyszenia Europejskie Centrum Analiz  Geopolitycznych. Od rozpoczęcia protestów w Kijowie kilkakrotnie  występował na antenie RT, przekonując m.in., że Majdan jest finansowany  przez obce rządy i analizując "skandaliczne ataki" Zachodu na Rosję.

  Ostatni występ na antenie stacji, która uznawana jest za główny ośrodek  rosyjskiej propagandy zagranicznej, Piskorski zaliczył we wtorek. Temat?  Zachodnie media i ich niesprawiedliwe relacje z aktywności Rosji na  Ukrainie. Ekspert uważa, że rację w ocenie wydarzeń w Kijowie i na Krymie  ma Kreml. I daje temu wyraz w każdej rozmowie z dziennikarzami RT.

Zawsze po stronie Rosji
  W grudniu ubiegłego roku interpretował na przykład protesty na Majdanie  dokładnie tak, jak zrobił to wczoraj Władimir Putin. "Widać duży  profesjonalizm tych, którzy organizowali protesty. Jeszcze przed  protestami słyszeliśmy o aktywności kilku ambasad i organizacji  pozarządowych, które są finansowane i wspierane przez obce państwa" –  tłumaczył. Jego zdaniem Majdan był narzędziem presji, jaką na ukraiński  rząd wywierały "zewnętrzne siły".

  Widzowie Russia Today mogli też usłyszeć od polskiego analityka, że nasi  politycy, którzy jeździli na Majdan i okazywali wsparcie protestującym,  nie reprezentowali opinii rządu. Piskorski bagatelizował wizyty na  Ukrainie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i wiceszefa Parlamentu  Europejskiego Jacka Protasiewicza. "Nie wiem, czy mają prawo wypowiadać  się w imieniu Polski i polskich władz, bo z tego, co wiem ani premier, ani  prezydent, nie upoważnili ich do wyrażania polskiej opinii na temat  wydarzeń w Kijowie. To prywatne oceny poszczególnych polityków" –  przekonywał.

Mateusz Piskorski o sytuacji na Krymie

Mamy do czynienia z całkowicie nową technologią zajmowania terytorium w  sposób faktycznie pokojowy. Na Krymie oddziały wojsk podległych do tej  pory Kijowowi masowo przeszły pod rozkazy rządu Autonomicznej Republiki  Krymu, bez jednego wystrzału i aktów jakiegokolwiek oporu. (…) Powyższe  fakty oznaczają, że w praktyce doszło do powołania siłowych struktur  nowego podmiotu państwowego, w oparciu o istniejące zasoby państwa  upadłego w wyniku przewrotu dokonanego w Kijowie. Stało się to bez  bezpośredniego zaangażowania sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej.

Oskarżony o kontakty z służbami
  Jak szef polskiego think tanku, były rzecznik Samoobrony i jeden z  najbliższych współpracowników Andrzeja Leppera, został ekspertem  prokremlowskiej stacji telewizyjnej? Ktoś, kto od kilku lat obserwuje jego  poczynania, nie będzie zaskoczony. Już w 2007 roku, kiedy Piskorski  jeszcze zasiadał w parlamencie, pojawiały się pierwsze informacje o jego  związkach z Rosją. Tygodnik "Wprost" pisał nawet, że może być rosyjskim  agentem. Powoływał się przy tym na wypowiedź rosyjskiego dziennikarza  Filipa Leontiewa, który w jednym z wywiadów miał powiedzieć: "To nasz  polityk i agent wpływu".

  Według "Wprost" do kontaktów z posłem Samoobrony przyznawały się  rosyjskie i ukraińskie organizacje, które są pod kontrolą rosyjskich służb  specjalnych. W 2006 roku Piskorski pojawił się na Ukrainie z Rosjanami z  faszyzującej organizacji CIS EMO, a na stronie podobnego ugrupowania,  Międzynarodowego Ruchu Euroazjatyckiego, figurował jako oficjalny  przedstawiciel organizacji na Polskę.

  Sam zainteresowany wszystkim takim doniesieniom gorączkowo zaprzeczał,  ale w ubiegłym roku "Newsweek" wziął pod lupę kierowane przez niego  Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych. Potwierdziły się rewelacje o  jego współpracy z CIS EMO. Przyjaźnił się z szefem organizacji Aleksiejem  Koczetkowem, który za pieniądze Kremla jeździ po terytorium byłego Związku  Radzieckiego i obserwuje wybory (raporty zawsze są po myśli Rosji).  Pomagał w rekrutacji uczestników takich misji i sam brał w nich udział.  Koczetkow twierdzi, że współpraca dobiegła końca, bo Piskorski nawiązał  kontakt z byłym doradcą Władimira Putina, powiązanym ze służbami  specjalnymi.

  Działalności byłego posła przyglądała się też "Rzeczpospolita". W tym  przypadku chodziło jednak o Białoruś – ECAG zapraszało na "wyjazdy  reporterskie" do tego kraju, które organizował Ecoom, instytucja uznawana  za przybudówkę KGB Białorusi. Wyszło na to, że Piskorski zaangażował się w  akcję białoruskich służb specjalnych, które chciały zrobić dobry PR  prezydentowi Łukaszence.


Mateusz Piskorski to były rzecznik Samoobrony•


Głos Kremla
  Dzisiaj kontrowersje wokół ECAG ucichły, a były poseł robi karierę  eksperta w rosyjskich mediach. Trudno jednak namówić analityków  zajmujących się polityką wschodnią, by pod nazwiskiem skomentowali jego  występy. Obawiają się "nieprzyjemności". – Powiem tak: są fatalnie  postrzegane przez wszystkich. Opinię na jego temat można sobie najlepiej  wyrobić po lekturze tych dwóch tekstów: z "Rzeczpospolitej" i "Newsweeka".  Dla mnie to jest sprawa dla ABW – ucina jeden z nich.

  Inny proponuje zaś, by nie patrzeć na Piskorskiego jak na polskiego,  niezależnego analityka. – Jego opinie trzeba z góry wkładać do jednej  szuflady. To nic innego, jak po prostu głos Kremla – stwierdza. #
Ze strony:
http://skroc.pl/b92e8

--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Polak w "Głosie Kremla".

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona