Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Polityka PO - ROSJA PRZEDE WSZYSTKIM

Polityka PO - ROSJA PRZEDE WSZYSTKIM

Data: 2010-12-16 19:33:59
Autor: obserwator
Polityka PO - ROSJA PRZEDE WSZYSTKIM

Lektura dokumentów dyplomatycznych ujawnionych przez  Wikileaks, pozwala
ocenić stosunek rządu Donalda Tuska wobec Rosji oraz sposób, w jaki grupa
rządząca traktowała zagrożenie rosyjskie. Mimo że zdawano sobie sprawę z wagi
takich zagrożeń, a po napadzie Rosji na Gruzję uważano je za  całkiem realnie
– nic nie wskazuje, by polscy dyplomaci i negocjatorzy próbowali zdecydowanie
zabiegać o gwarancje bezpieczeństwa lub potrafili wykorzystać zaistniałą
sytuację dla zwiększenia takich gwarancji.
Przeciwnie. Informacje zawarte w depeszach wskazują na bardzo powściągliwy, a
w wielu dziedzinach wręcz kapitulancki sposób prowadzenia rozmów z
Amerykanami. Można odnieść wrażenie, że rząd Tuska nie miał wypracowanej
żadnej koncepcji działań, a negocjacje służyły raczej względom wizerunkowym,
niż wynikały ze strategicznej potrzeby wzmocnienia naszego bezpieczeństwa.
Prowadzono je bez przekonania i bez własnej inicjatywy. Poza kilkoma
werbalnymi deklaracjami, widoczny jest brak konsekwencji i świadomości celów.
Zachowanie to można łatwiej zrozumieć z dzisiejszej perspektywy, gdy  po
tragedii smoleńskiej nastąpił gwałtowny lecz przecież nie zaskakujący zwrot ku
Moskwie. Ówczesną postawę grupy rządzącej doskonale obrazuje treść depeszy ambasady USA
w Warszawie z 12 grudnia 2008 r., którą warto przytoczyć nie ze względu na
zawarte w niej oceny, lecz z powodu późniejszego dementi ministra Sikorskiego.
Na tej podstawie, można byłoby nawet przypuszczać, że dyplomaci amerykańscy
błędnie rozumieli intencje rządu polskiego i sami wymyślili rzekomą „doktrynę
Sikorskiego”.
 Po napaści Rosji na Gruzję ambasador Victor Ashe oceniał, że „Polska jest
naturalnym sojusznikiem Ameryki na wschodzie, a jej polityka ma na celu
powstrzymywanie Rosji.” Z treści depeszy wynika, iż minister Sikorski miał
powiedzieć przedstawicielom USA: "Polski rząd uważał kiedyś, iż Rosja mogłaby
być zagrożeniem w ciągu 10-15 lat, ale po kryzysie w Gruzji może być to
jedynie 10-15 miesięcy". Z depeszy dowiemy się, że "Sikorski skarżył się, że
NATO zamieniło się w bezzębny klub polityczny i ostrzegł, że Polska nie będzie
mogła ignorować powtórzenia się gruzińskiego scenariusza na Ukrainie".
Gdy przed kilkoma dniami zapytano Sikorskiego o te właśnie słowa, wyjaśnił, że
„10-15 lat to jest taki horyzont planowania, to nie oznacza, że coś będzie
zagrożeniem, tylko że przez 10-15 lat właśnie zagrożenia nie będzie i że można
w perspektywie tego okresu budować system obronny".
Okazje się zatem, że intencja wypowiedzi ministra nie polegała na wskazaniu
realnego zagrożenia rosyjskiego w perspektywie 10-15 miesięcy, a przeciwnie –
chodziło o wytłumaczenie Amerykanom, że po ataku na Gruzję Polska może być
bezpieczna przez  następne 10-15 lat i  nie ma potrzeby spieszyć się z budową
systemu obronnego. Nowatorską logikę ministra spraw zagranicznych uzupełnia
uwaga na temat zapisów ujawnionej depeszy. Sikorski stwierdził, że „trzeba z
ostrożnością podchodzić do tych materiałów, (ponieważ) tylko dlatego, że coś
jest tajne nie znaczy, że jest w 100 proc. prawdziwe, czy wierne". Jego
zdaniem, amerykański protokolant "albo źle zrozumiał, albo źle zapisał".
Nie wiemy, czy w podobny sposób można będzie skomentować treść innej depeszy
ambasadora Victora Ashe z 7 maja 2009 roku, w której zawarto wypowiedzi kilku
czołowych polityków grupy rządzącej.  Był to czas, gdy delegacja Kongresu USA
omawiała w Polsce koncepcje rozmieszczenia na naszym terytorium rakiet
Patriot. Ambasador cytuje m.in. słowa Sławomira Nowaka z PO: „Pytany, czy
Polska będzie uspokojona obecnością baterii Patriot tytułem rekompensaty za
tarczę antyrakietową Nowak powiedział Levinowi, że bez względu na los tarczy
rząd Polski oczekuje, że rząd amerykański będzie "honorował swoje
zobowiązania" w sprawie Patriotów. Polska chce zbudować całościowy system
obrony przeciwlotniczej i uważa Patrioty za "najważniejszy element" swoich
wysiłków modernizacyjnych. Nowak powiedział, że Polska "nie ucierpi", jeżeli
USA wycofają się z tarczy antyrakietowej, ale powtórzył, że rząd Polski „liczy
na Patrioty”. W pewnym momencie Nowak poprawił nawet swojego tłumacza, który
błędnie powiedział, że Polacy "chcieliby Patriotów". "Nie, liczymy na nie",
podkreślił po angielsku Nowak.”
Czy wobec wyraźnej deklaracji szefa kancelarii premiera, iż „Polska "nie
ucierpi", jeżeli USA wycofają się z tarczy antyrakietowej” może jeszcze dziwić
decyzja Obamy z 17 września 2009 roku, przekreślająca projekt budowy tarczy?
Na uwagę zasługuje również ten fragment depeszy, w którym cytuje się
wystąpienie Bronisława Komorowskiego. To wprost modelowy przykład myślenia o
bezpieczeństwie Polski w kategoriach uwzględnienia interesów rosyjskich.
Ambasador Ashe zanotował:
„Marszałek Komorowski i Nowak zgodnie wskazywali na to, że zgadzając się na
lokalizację tarczy antyrakietowej Polska zapłaciła „wysoką cenę” – szczególnie
w relacjach z innymi członkami UE i Rosją. Komorowski wyraził obawę, że po
dwunastu latach poprawy relacji Polska ponownie staje się rosyjskim celem –
wysocy rangą rosyjscy politycy grozili wymierzeniem w Polskę głowic
nuklearnych, podgrzewane są antypolskie nastroje wśród Rosjan i podejmowane
działania przeciwko polskim interesom na Ukrainie.”
Z dalszego przebiegu rozmów można wnioskować, że podstawowa troska polskich
polityków dotyczyła „przełamania rosyjskich obiekcji w sprawie tarczy
antyrakietowej”. Obawa przed reakcją Rosji zdaje się dominować nad myśleniem w
tej kwestii, a sprzeciw Moskwy chciano zmniejszyć w drodze dwustronnych
uzgodnień amerykańsko-rosyjskich. W tym zakresie strona polska świadomie
zrezygnowała z roli samodzielnego podmiotu politycznego i zdała się efekt
rozmów Rosji ze Stanami Zjednoczonymi. Widoczne jest również przekonanie
strony polskiej, jakoby instalacja tarczy leżała przede wszystkim w interesie USA.
W depeszy napisano: „Nowak podkreślił silne zaangażowanie rządu polskiego w
znalezienie pozytywnego rozwiązania, ale przypomniał, że amerykańscy
negocjatorzy obiecali, iż rząd amerykański przełamie rosyjskie obiekcje w
sprawie tarczy antyrakietowej. „Tarcza antyrakietowa jest bazą amerykańską.
Ciężar osiągnięcia porozumienia z Rosjanami spoczywa na stronie
amerykańskiej”, powiedział. Pomimo to, powiedział Nowak, Polska zaakceptowała
rozwiązania zmierzające do zbudowania zaufania w stosunkach z Rosją i również
pracuje nad przekonaniem Moskwy, że tarcza nie jest zagrożeniem dla
rosyjskiego arsenału nuklearnego. Jednak bez względu na to Rosji trudno będzie
zaakceptować jakąkolwiek „namacalną manifestację” obecności NATO w Polsce lub
Czechach.”
Podobną ocenę tego dokumentu przedstawił hiszpański dziennik "El Pais",
pisząc, iż „noty z ambasady amerykańskiej w Warszawie wskazują, że przez cały
rok 2009 obawa przed Rosją zajmowała centralne miejsce w polityce zagranicznej
Polski i była dużo wyraźniejsza niż przyznawali publicznie polscy przywódcy".
W tej oportunistycznej postawie uwidacznia się koncepcja, jaką rok wcześniej
wyjawił minister obrony Klich, twierdząc, iż  „instalacja amerykańska na
terenie Rzeczypospolitej Polskiej naraża nasz kraj na dodatkowe zagrożenia i
dodatkowe niebezpieczeństwa. W związku z tym musimy wspólnie z Amerykanami
wypracować takie zwiększenie korzyści, które pozwoli korzyści i koszty
zbilansować." Choć w roku 2008 wypowiedź ta była połączona z zapewnieniami
Klicha, że „rząd Polski nie boi się Rosji i chce z nią prowadzić otwarty
dialog” – jedynym „bilansem” tej postawy była rezygnacja z instalacji tarczy
antyrakietowej i brak trwałych gwarancji naszego bezpieczeństwa.
Nie można również nie dostrzec, że grupa rządząca nawet w tak istotnej sprawie
kierowała się głównie względami propagandowymi i wizerunkowymi, przedkładając
je nad realne osiągnięcia. Świadczy o tym treść depeszy ambasady USA z dn.22
lutego 2010 roku, w której zrelacjonowano spotkanie ambasadora Lee Feinsteina
z ministrem Klichem: „Nacisk, jaki Klich kładł na nadzieję przyjazdu pierwszej baterii Patriotów w
kwietniu jest zgodny z innymi deklaracjami rządowymi i przeciekami prasowymi,
które sygnalizują, że czas pierwszego rozmieszczenia jest ważniejszy od innych
aspektów. Pod tym względem Klich nie powtórzył apeli rządu, by rotacja
Patriotów została zintegrowana z polskim systemem obrony przeciwlotniczej i
obejmowała „żywe” pociski, tak jak to zrobił w poprzednim tygodniu na
spotkaniu z podsekretarzem Tauscherem. Nacisk na czas pierwszego
rozmieszczenia koresponduje z rozwojem kampanii prezydenckiej, w które
minister spraw zagranicznych Sikorski aktywnie stara się o nominację Platformy
Obywatelskiej.”
Oznacza to, że rząd Tuska gotów był przyjąć nawet nieuzbrojone Patrioty, byle
tylko ich przyjazd nastąpił w kwietniu i mógł zostać wykorzystany jako element
propagandowy w kampanii prezydenckiej.
„Z depeszy wynika, że nasi urzędnicy bardzo energicznie zabiegali o nasze
interesy” – przekonywał przed kilkoma dniami minister spraw zagranicznych
Radosław Sikorski, podkreślając, że Polska zabiegała o wszystkie trzy elementy
amerykańskiego uzbrojenia:  obecność myśliwców F-16, rotacyjną obecność
samolotów C-130 Herkules oraz przeniesienie jednostki sił specjalnych
amerykańskiej marynarki ze Stuttgartu do Gdańska lub Gdyni. Nie jest to jednak
prawdą, skoro o ostatecznym kształcie amerykańskiej decyzji Polacy dowiedzieli
się dopiero po spotkaniu prezydenta Komorowskiego z Barackiem Obamą w
Waszyngtonie. W tej, podobnie jak w wielu innych kwestiach nasz kraj był
traktowany jako bierny przedmiot rozgrywek wielkich mocarstw.
W notach dyplomatycznych dotyczących spraw polskich pojawiają się również
wypowiedzi ówczesnego zastępcy szefa BBN przy prezydencie Lechu Kaczyńskim -
Witolda Waszczykowskiego. Warto zwrócić na nie uwagę, bo pokazują diametralnie
inny stosunek do kwestii naszego bezpieczeństwa, niż reprezentowany przez
ludzi z grupy rządzącej. O postawie prezydenckiego ministra świadczy treść
cytowanej już depeszy ambasady USA w Warszawie z 7 maja 2009 roku, w której
przedstawiono rozmowy delegacji Kongresu z polskimi politykami.
W rozdziale „Dialog z Rosją” ambasador Victor Ashe zapisał: „Prezydencki
doradca Waszczykowski zareagował bardziej emocjonalnie. Waszyngton ma prawo
prowadzić rozmowy z Rosją, współpracować w celu znalezienia rozwiązania dla
zagrożenia irańskiego i podjąć autonomiczną decyzję w sprawie tarczy, ale USA
powinny uważać, by nie osłabić bezpieczeństwa Polski. Potem zastanawiał się
głośno: „Ile czasu zajmie wam zrozumienie, że nic się nie zmieni jeżeli chodzi
o Iran i Rosję?”. Waszczykowski podkreślił, że Moskwa próbuje odbudować swoją
sferę wpływów i zwrócił uwagę na kluczowe znaczenie zwiększenia obecności USA
lub NATO dla bezpieczeństwa Polski. Dodał, że Rosja nadal zaprzecza swoim
historycznym przewinom wobec Polski, nakłada sankcje ekonomiczne wymierzone w
Polskę i często zawiesza dostawy ropy i gazu.”
Próżno tego rodzaju  stanowiska szukać w wypowiedziach polityków Platformy.
Choć Victor Ashe nazywa reakcję prezydenckiego ministra „emocjonalną”,
Amerykanie doskonale zdawali sobie sprawę z rozbieżności w ocenie rosyjskiego
zagrożenia istniejących między rządem Tuska, a Prezydentem Kaczyńskim i
trafnie upatrywali w nich podstawowy problem w osiągnięciu przez Polskę celów
strategicznych. W depeszy z 12 grudnia 2008 roku Ashe zawarł kilka
interesujących spostrzeżeń:
„Urzędnicy MSZ rozumieją, że polska polityka wschodnia może wywołać ostrą
reakcję Rosji, ale uważają, że większym niebezpieczeństwem jest bezczynność,
ponieważ sądzą, że odradzająca się, agresywna Rosja jest elementem stałym.
Polska stara się ograniczać ryzyko agresywnej reakcji utrzymując bliski dialog
z Moskwą i naciskając na wspólny front USA-UE wobec Rosji w drażliwych
sprawach energetycznych i bezpieczeństwa. Prezydent Lech Kaczyński, główny
polityczny rywal premiera, przyjmuje bardziej konfrontacyjne stanowisko wobec
Rosji; często odwiedza Gruzję i wygłasza deklaracje bez porozumienia z rządem.
Do pewnego stopnia polityka wschodnia Kaczyńskiego zdejmuje presję z rządu
Tuska, który nie musi być publicznie tak ostry w stosunkach z Rosją, ale
zróżnicowane podejścia tych dwóch przywódców mogą osłabić ich zdolność do
osiągnięcia wspólnego celu, jakim jest rozszerzenie europejskich i
transatlantyckich instytucji na wschód.”
Jednocześnie widać, jak bardzo oceny amerykańskiego dyplomaty oparte są o
gołosłowne deklaracje polityków z grupy rządzącej (urzędnicy MSZ rozumieją), a
przy tym pozbawione głębszej znajomości naszych realiów.
„Polska może być wiarygodnym sojusznikiem, - stwierdzi w tej samej depeszy
ambasador Ashe -  kiedy będziemy szukać sposobów na rozszerzenie wpływów
zachodnich poza wschodnie granice NATO. Groźba rosyjskiego prezydenta
Miedwiediewa, że rozmieści rakiety Iskander w Kaliningradzie w odpowiedzi na
program Tarczy Antyrakietowej, wzmocniły determinację Polski, by współpracować
z USA i UE w celu wzmocnienia wschodnich sąsiadów jako buforu przeciwko
rosyjskiej ekspansji.”
Gdy prawie dwa lata później, w maju 2010 roku Rosja przesunęła taktyczne
głowice nuklearne bliżej Polski, do okręgu kaliningradzkiego, jedyna reakcja
„zdeterminowanej Polski” polegała na nasileniu dyplomatycznej kampanii
ministra Sikorskiego w sprawie otwarcia granicy obwodu kaliningradzkiego i
wprowadzenia na tym obszarze ruchu bezwizowego. Zapewniania o „pojednaniu” i
„nowym otwarciu” oraz postępująca putinizacja III RP zburzyły zaś jakąkolwiek
szansę na utworzenie „buforu przeciwko rosyjskiej ekspansji.” Miast roli
państwa „rozszerzającego wpływy zachodnie poza wschodnie granice NATO”, Polska
staje się „państwem transmisyjnym”, służąc ekspansji rosyjskich wpływów i
interesów.
Nie może zatem dziwić drwina z polskich aspiracji, widoczna wprost w ocenach
rosyjskich.  Końcowy bilans polskich starań w kwestii bezpieczeństwa celnie
przedstawiły "Wriemia Nowostiej" pisząc przed kilkoma dniami, iż „nie spełniły
się nadzieje Warszawy na rozmieszczenie na polskim terytorium elementów
systemu obrony przeciwrakietowej USA; jako formalność na pokaz można określić
okresowe przyjazdy do Polski amerykańskiej baterii przeciwlotniczej Patriot
bez głowic bojowych".











http://bezdekretu.blogspot.com/

--


Data: 2010-12-17 01:41:17
Autor: obserwator
Polityka PO - ROSJA PRZEDE WSZYSTKIM

Podbijam ten watek, aby uzmyslowic osobom czytajacym ta grupe, jakie antypolskie, prokremlowskie brednie wypisuje tu prowokator boukun, ktory
rzuca bezpodstawnymi oskarzeniami o syjonizm, zawsze - ilekroc chce oczernic
polityka lub piszacego na tej grupie Polaka, byle wprowadzic zamieszanie,
intrygi i w ten sposob dezinformowc spoleczenstwo. --


Polityka PO - ROSJA PRZEDE WSZYSTKIM

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona