Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.sport.pilka-nozna   »   Polska - Finlandia

Polska - Finlandia

Data: 2010-05-29 21:08:16
Autor: yamma
Polska - Finlandia
Od czasu jak wyrzucono z reprezentacji Beenhakkera zainteresowanie PRSPN naszą reprezentacyjną piłką jakoś ostro zapikowało w dół. Smuda jaki jest taki jest ale za to swój i najwyraźniej brakuje imperatywu aby mu dopierd***ć. :-) W każdym bądź razie tym, którzy zapomnieli przypominam, że dzisiaj nasza reprezentacja rozegrała towarzyski mecz z Finlandią, który zakończył się bezbramkowym remisem.
Finowie pokazali nam, że myślami są już na urlopach gdzieś na Majorce a ponieważ nasi piłkarze mieli tak rozregulowane celowniki, że nie potrafili pocelować nawet do własnej bramki, to już po kilkunastu minutach można było odetchnąć z ulgą i stwierdzić, że nie wiadomo jak będzie z przodu ale z tyłu raczej na pewno na zero.
Dzisiejszą grę Polaków możnaby skwitować dwoma słowami: "brak jakości". Za wyjątkiem Błaszczykowskiego, który sobie urządzał zabawy z piłką po prawej stronie właściwie na boisku nic się nie działo. Polacy grali zgodnie z zasadą, że im więcej akcji tym większa szansa, że coś wpadnie. I zgodnie ze stylem Franza akcji było dużo ale wykończenie wołało o pomstę do nieba. Dośrodkowania, które czasami szły w pole karne najczęsciej przelatywały obok stojących w zadumie naszych napastników. Lewandowski najczęściej chciał sam wykańczać akcje w towarzystwie 2-3 fińskich obrońców a Jeleń chyba już na początku zepsuł sobie kolano i strzały kompletnie mu nie wychodziły.
Na plus Mierzejewski, miał kilka naprawdę niezłych podań, pozytywnie zaskoczył Sadlok, choć, jak wspominałem, Finowie byli w wyjątkowo wakacyjnej formie i nawet w połowie nie przypominali tych piłkarzy z el. MŚ, więc chyba niewielką sztuką było zabłysnąć udanymi kiwkami. Na duży minus Rybus. Slitaśny Maciuś chyba jeszcze nie wie, że Legia aktualnie negocjuje aż z 14 nowymi piłkarzami (oczywiście nie wszyscy zostaną zakontraktowani) i jego legijne wakacje mogą się już niedługo gwałtownie skończyć. Lewandowski chyba też już myślami był zupełnie gdzie indziej i jak tak dalej będzie śnił o Dortmundzie, to może obudzić się z reką w nocniku.
yamma

Data: 2010-05-29 21:19:52
Autor: Citizen Cain
Polska - Finlandia

Użytkownik "yamma" <yamma@wp.pl> napisał w wiadomości


Od czasu jak wyrzucono z reprezentacji Beenhakkera zainteresowanie PRSPN naszą reprezentacyjną piłką jakoś ostro zapikowało w dół.

To nie o Beenhakkera chodzi, tylko o to, że następny mecz o coś zagramy w czerwcu 2012.

CC

Data: 2010-05-29 23:20:09
Autor: Marcin Kasperski
Polska - Finlandia

Obejrzałem ten fantastyczny mecz...  Jakoś tak dla mnie wyglądal:

   ...Jeleń drybluje, stara się minąć, utrzymał się, strzela, oj,
   niecelnie...

   ...Finowie tracą piłkę....

   ...Błaszczykowsk drybluje, stara się minąć, utrzymał się, strzela,
   oj, niecelnie...

   ...Finowie tracą piłkę....

   ...Lewandowski drybluje, stara się minąć, utrzymał się, strzela, oj,
   niecelnie...

   ...Finowie tracą piłkę....

itd, przy czym zamiast niecelnego strzału nieraz była strata i kilka
razy wyjątkowo Finom udało się słabo strzelić.

Tylko Mierzejewski nie był w temacie i próbował podawać.

Data: 2010-05-29 23:39:10
Autor: AJK
Polska - Finlandia
29-05-2010  o godz. 21:08 yamma napisał:

Od czasu jak wyrzucono z reprezentacji Beenhakkera zainteresowanie PRSPN naszą reprezentacyjną piłką jakoś ostro zapikowało w dół.

Bo od czasu Beenhakkera nie zagraliśmy meczu o coś. I jeszcze długo nie
zagramy.

Smuda jaki jest taki jest ale za to swój i najwyraźniej brakuje
imperatywu aby mu dopierd***ć. :-)

E tam, po prostu Smuda jeszcze nie spartolił z kadrą niczego ważnego, ani
nie skompromitował się w grupie, ani nie zawalił awansu, ani nie pokłócił
się z całym światem i szafkami w szatni, więc nie ma go za co trepować. W
przecwieństwie :-)

Co do mnie, jakiś czas temu napisałem, że mam w nosie, co Smuda zrobi tym
trzyletnim okresie przygotowawczym, jaką taktyke obierze, z kim będzie
grać i kogo sobie weźmie do kadry. Jak dla mnie może grać z Grenlandią i
Mozambikiem, na bramce mieć babcię Pimpusiową, a w pomocy od przedwojny
nieogolone dzieci z nagonki. Mam to w nosie. Oraz to, jakie będą wyniki
_do_ Euro 2012. Może ich nie mieć wcale. I tak nie zamierzam się nimi
przejmować, denerwować, oglądać kadry w sparingach itd. Za to na Euro ma
być medal i już. Tup! Jedyna szansa - czasu i kasy  skolko ugodno,
mistrzostwa u nas, ściany nam pomagają, sędziowie nam pomagają (jeśli
nikt w PZPN-ie jeszcze o tym nie pomyślał, to niech zacznie), kiedy,
kurna, jak nie teraz? Grecy zdobyli złoto. Ja jestem skromny, wystarczy
mi brąz. Do czasu Euro 2012 sprawy kadry wiszą mi nisko i Smuda może równie dobrze
trenować chomiki. Pochwały lub jechanie rowno z trawą zacznę dopiero na
Euro, bo z tego się tę kadrę tak naprawdę będzie rozliczać, a nie ze
sparingów.

PS
A ponieważ niektórzy tu się w ajsnowidzów bawią i w
"a-bo-ty-na-pewno-izmy" i "ja-wiem-lepiej-co-ty-izmy", więc żeby nie było
- byłby trenerem Benhauer, Majewski czy inny Iksiński - napisałbym
dokładnie to samo, co wyżej.


W każdym bądź razie tym, którzy zapomnieli przypominam, że dzisiaj nasza reprezentacja rozegrała towarzyski mecz z Finlandią,

Zgodnie z powyższymi deklaracjami poszedłem sobie na Prądniczankę, która
dostała od Partyzanta Dojazdów 2:4 (a było już 0:3), wszystkie bramki w
drugiej połowie. --
AJK

Data: 2010-05-30 10:23:43
Autor: yamma
Polska - Finlandia
AJK wrote:

Za to na Euro ma być medal i już. Tup! Jedyna szansa
- czasu i kasy  skolko ugodno, mistrzostwa u nas, ściany nam
pomagają, sędziowie nam pomagają (jeśli nikt w PZPN-ie jeszcze o tym
nie pomyślał, to niech zacznie), kiedy, kurna, jak nie teraz?

Przeczytałem powyższe słowa 5 razy. 5 razy próbowałem się w nich doszukać jakiejś ukrytej ironii. TY NAPRAWDĘ NAPISAŁEŚ TO POWAŻNIE??? Naprawdę masz takie oczekiwania? Naprawdę sądzisz, że za 2 lata z TYMI piłkarzami my jesteśmy w stanie nie tylko wyjść z grupy ale dojść aż do półfinału??? Naprawdę sądzisz, że tacy piłkarze jak Jodłowiec czy Wojtkowiak będą w stanie zatrzymać napastników z górnej półki europejskiej piłki?

Grecy
zdobyli złoto.

Grecy, drogi AJK, to jest wyjątek, który zdarza się dokładnie raz na 12 lat (poprzedni był w 1992r. w Szwecji, gdzie złoto zdobyła Dania). My najprawdopodobniej podzielimy los Szwjcarii i Austrii i będzie wielkim sukcesem jeśli wygramy choć jeden mecz.
yamma

Data: 2010-05-30 11:07:12
Autor: Citizen Cain
Polska - Finlandia

Użytkownik "yamma" <yamma@wp.pl>

Grecy, drogi AJK, to jest wyjątek, który zdarza się dokładnie raz na 12 lat (poprzedni był w 1992r. w Szwecji, gdzie złoto zdobyła Dania).

Raz na trzy razy to nie jest aż taki wyjątek.

CC

Data: 2010-05-30 14:18:55
Autor: AJK
Polska - Finlandia
30-05-2010  o godz. 10:23 yamma napisał:

Za to na Euro ma być medal i już. Tup! Jedyna szansa
- czasu i kasy  skolko ugodno, mistrzostwa u nas, ściany nam
pomagają, sędziowie nam pomagają (jeśli nikt w PZPN-ie jeszcze o tym
nie pomyślał, to niech zacznie), kiedy, kurna, jak nie teraz?

Przeczytałem powyższe słowa 5 razy. 5 razy próbowałem się w nich
doszukać jakiejś ukrytej ironii. TY NAPRAWDĘ NAPISAŁEŚ TO POWAŻNIE???
Naprawdę masz takie oczekiwania? Naprawdę sądzisz, że za 2 lata z TYMI
piłkarzami my jesteśmy w stanie nie tylko wyjść z grupy ale dojść aż
do półfinału??? Naprawdę sądzisz, że tacy piłkarze jak Jodłowiec czy
Wojtkowiak będą w stanie zatrzymać napastników z górnej półki
europejskiej piłki?

Tak, naprawdę mam takie oczekiwania. Oczekiwania, podkreślam. Nie wiem,
czy z tymi piłkarzami jesteśmy w stanie wyjść czy dojść, nie wiem, czy z
innymi jesteśmy w stanie i czy oni będą w stanie, ale mało mnie to
wzrusza. Jak nie ci piłkarze, to niech se Smuda znajdzie takich, którzy
zatrzymają. Za to mu płacą cieżką kasę i po to ma "fhój" wolnego czasu. O
tym, że jesteśmy gospodarzami Euro wiemy od paru lat. Do Euro zostało
jeszcze sporo czasu. Jesteśmy gospodarzem imprezy, co z definicji stawia
nas w uprzywilejowanej sytuacji. Reprezentacja dostaje i dostanie co
chce, kasowo, organizacyjnie itd., a obecnego trenera wszyscy (no,
prawie) całują po piętach. Idalne warunki, żeby raz wreszcie coś pokazać.
Potem mogą sobie nasze grajki i drużyny znowu wpadać w nastrój
Toboło-Levadio-Słoweński, ale na tej jednej inprezie to ja sobie życzę
medalu. Moje naiwne prawo. Twoje realistyczne prawo puknąć się w czoło i
modlić się o cud w postaci wyjścia z grupy. Na czym pewnie się skończy, ale nie o to chodzi :-)
Grecy zdobyli złoto.

Grecy, drogi AJK, to jest wyjątek, który zdarza się dokładnie raz na 12
lat (poprzedni był w 1992r. w Szwecji, gdzie złoto zdobyła Dania). My
najprawdopodobniej podzielimy los Szwjcarii i Austrii i będzie wielkim
sukcesem jeśli wygramy choć jeden mecz.

To może od razu zrezygnujmy z organizacji i udziału? Po co męczyć siebie
i innych, po co się kompromitować, skoro nawet prowadzeni za rączkę
walimy nosem w mur? Grecy wyjatek, Dania wyjątek... Nie widzę powodu dla którego tym razem (i
tylko tym razem) to my nie mielibyśmy być wyjątkiem. Nie na złoto - na
brąz. Starczy mi :-) No bo, kurna, kiedy? 5 lat przygotowań pod kątem
jednej imprezy, na której jesteśmy gospodarzami i Webbowie tego świata
będą gwizdać pod nas (Listkiewicz - do boju! Pod stół z kopertami,
flaszkami i innemi takiemi!), 5 lat ustawiania wszystkiego pod kadrę,
nowe stadiony, cuda wianki...  to czego mam oczekiwać? Wyjścia z grupy?
Sorry, wyjścia z grupy oczekiwałem (i chyba nie tylko ja) na imprezach,
które odbywały się na drugm końcu świata i które ogólnie mi wisiały. I
znowu zacznę oczekiwać na kolejnych MŚ i kolejny ME, jeśli się w ogóle
zakwalifikujemy.
A na razie Euro 2012 jest w Polsce. W meczu o 3. miejsce na świecie grały
Turcja z Koreą Płd., Grecy zdobyli Mistrzostwo Europy... Da się? W dodatku tym razem nie jestem wybredny - mogą nasze
"orłysokołyjaszczompy" zdobywać ten medal obroną Częstochowy, murowaniem
bramki i stylem ogólnie rzygliwym, a o pięknie futbolu zapomnieć. Wisi mi
to. Medal ma być! Jedyna szansa! Tup :-)



--
AJK

Data: 2010-05-30 16:38:30
Autor: UGI
Polska - Finlandia

Użytkownik "AJK" <to-co-w-podpisie@post.pl> napisał w wiadomości

Grecy wyjatek, Dania wyjątek...
Nie widzę powodu dla którego tym razem (i
tylko tym razem) to my nie mielibyśmy być wyjątkiem.


 Naprawde super że PZPN próbuje nam załatwiać sparingpartnerów z najwyższej półki ale gra o punkty to gra o punkty. Bez poczucia presji ze strony mediów, kibiców, spektakularnych porażek, z których wnioski musiałyby wyciągać najtęższe piłkarskie umysły naszego kraju i podsuwać je trenerowi, nie da się zbudować drużyny na miarę podium nie mającej jednocześnie indywidualności klasy co najmniej europejskiej. Grecja i Dania to żadne wyjątki, to ekipy, które przeszły cały proces, nie włączyły się w jego decydującej fazie. Korea to już lepszy przykład chociaż wiadomo w jaki sposób doszli do 4. miejsca. Zreszta mówisz o tym że sędziowe "powinni" nam pomagać ale czy naprawdę smakowałby Ci sukces po takim przekręcie jak w Korei?

Fajnie, że ściany będą nasze, stadiony biało-czerwone ale....co z tego? Kibice grać nie będą. Austriacy a w szczególności Szwajcarzy też to mieli and so what? Pierwsi nawet nie pokonali nas mimo wielu zaproszeń w pole karne od Jopa i spółki, drudzy na impreze przygotowali tylko jednego faceta, w dodatku pochodzenia tureckiego i zajęli ostatnie miejsce w grupie.

Jeśli 8 czerwca 2012 nie będziemy mieli w składzie gościa walacego gole w lidze angielskiej, wicekróla strzelców Bundesligi, środkowego obrońcę 6. drużyny ligi hiszpańskiej to możemy sobie naskoczyć i patrzeć jak Smuda przesuwa Wojtkowiaka na środek obrony, bo kurna "niedasie" inaczej, jak duma podobnie jak jego 10 poprzedników nad pozycją lewego obrońcy az w koncu postawi na Dudkę jakby niepamietąjąc jak to się skończyło w Dortmundzie 2006 roku.

Wybacz ale na takie oczekiwania to sobie moga pozwolić Niemcy lub Portugalia a nie naród, który dopiero budzi się po kilkunastoletnim letargu i zacofaniu infrastukuralno-mentalnościowym. Ja bym sobie życzył przede wszystkim dobrej, równorzędnej gry z najlepszymi bo w 2002, 2006 i 2008 to wcale tego nie było.

Data: 2010-05-30 17:41:26
Autor: AJK
Polska - Finlandia
30-05-2010  o godz. 14:08 UGI napisał:

Grecy wyjatek, Dania wyjątek...
Nie widzę powodu dla którego tym razem (i
tylko tym razem) to my nie mielibyśmy być wyjątkiem.

 Naprawde super że PZPN próbuje nam załatwiać sparingpartnerów z najwyższej półki ale gra o punkty to gra o punkty. Bez poczucia presji ze strony mediów, kibiców, spektakularnych porażek, z których wnioski musiałyby wyciągać najtęższe piłkarskie umysły naszego kraju i podsuwać je trenerowi, nie da się zbudować drużyny na miarę podium nie mającej jednocześnie indywidualności klasy co najmniej europejskiej. Grecja i Dania to żadne wyjątki, to ekipy, które przeszły cały proces, nie włączyły się w jego decydującej fazie. Korea to już lepszy przykład chociaż wiadomo w jaki sposób doszli do 4. miejsca. Zreszta mówisz o tym że sędziowe "powinni" nam pomagać ale czy naprawdę smakowałby Ci sukces po takim przekręcie jak w Korei?

Miałbym to w nosie. Pół świata dzięki przewałom ma się dobrze, zdobywa
medale, przechodzi dalej, awansuje na mistrzostwa, więc nie widzę powodu,
dla którego raz my nie moglibyśmy skorzystać. Tym bardziej, że to nie
jest tak, że do strefy medalowej da się wepchnąć byle neptka.
gospodarzowi można pomóc, ale gospodarz musi się solidnie naharować
samodzielnie. Ale rozumiem, że istnieje w przyrodzie postawa: "Gardzę Francuzami,
którzy jadą na MŚ i jakże dumny jestem, że moja drużyna narodowa czysto i
uczciwie dostała w dupę od... właściwie od każdego. Napełnia mnie to i
napawa, a kiedy Francuzi zdobędą medal  na mistrzostwach, to dopiero będę
dumny z naszych jakże honorowych niezguł, że hohoho!"  Co nie znaczy, że Ci taką postawę przypinam :-)
 
Fajnie, że ściany będą nasze, stadiony biało-czerwone ale....co z tego? Kibice grać nie będą. Austriacy a w szczególności Szwajcarzy też to mieli and so what? Pierwsi nawet nie pokonali nas mimo wielu zaproszeń w pole karne od Jopa i spółki, drudzy na impreze przygotowali tylko jednego faceta, w dodatku pochodzenia tureckiego i zajęli ostatnie miejsce w grupie.

Uczmy się więc na ich błędach. Jakiś obowiążek powtarzania cudzych wtop?
Mieliśmy już parę lat, mamy jeszcze dwa - Grecy mogli, Turcy mogli, to my
nie możemy? Lepiej od razu machnąć ręką, jęknąć "Niegoooodniśmy,
niegooodni..." i położyć się na pleckach?

 
Jeśli 8 czerwca 2012 nie będziemy mieli w składzie gościa walacego gole
w lidze angielskiej, wicekróla strzelców Bundesligi, środkowego
obrońcę 6. drużyny ligi hiszpańskiej to możemy sobie naskoczyć i
patrzeć jak Smuda przesuwa Wojtkowiaka na środek obrony, bo kurna
"niedasie" inaczej, jak duma podobnie jak jego 10 poprzedników nad
pozycją lewego obrońcy az w koncu postawi na Dudkę jakby niepamietąjąc
jak to się skończyło w Dortmundzie 2006 roku.

To po co my właściwie jeszcze gramy w piłkę? Rozwiązać to w cholerę,
zaorać, a pieniądze przeznaczyć na Fundację "Karta" albo dożywianie
wiejskich nauczycieli. No bo przecież i tak się nie uda, a wspominać
możemy Wembley, dwukrotne Monachium itd. Starczy nam. Aż nadto. Swoją drogą - plus czerwonej cenzury: zatrzymała wszystkie "nie da się...
a co my możemy... nam wystarczy, że podwawelską i nad Balaton..." i
grajki Górskiego, pogrążone w narzuconej gupocie-ciemnocie, nie
wiedziały, nie pomyślały, zdobyły. No, młoty jakieś...

 
Wybacz ale na takie oczekiwania to sobie moga pozwolić Niemcy lub
Portugalia a nie naród, który dopiero budzi się po kilkunastoletnim
letargu i zacofaniu infrastukuralno-mentalnościowym. Ja bym sobie
życzył przede wszystkim dobrej, równorzędnej gry z najlepszymi bo w
2002, 2006 i 2008 to wcale tego nie było.

Mhmm. I jeszcze żeby się przedziałki nie rozlatywały w biegu, i getry nie
opadały, i żebyśmy mogli być dumni z naszych wspaniałych kibiców, którzy
nawet dwie zwrotki hymnu potrafią, więc jakżeśmy szczęśliwi.

Ja tam nie jestem naród, ja jestem ja i mogę sobie pozwolić na dowolne
oczekiwania. Jak każdy zresztą. I wcale nie namawiam nikogo aby moje
oczekiwania podzielał, ani się przejmował. Ot, mam je sobie i już :-)


--
AJK

Data: 2010-05-30 18:32:56
Autor: UGI
Polska - Finlandia

Użytkownik "AJK" <to-co-w-podpisie@post.pl> napisał w wiadomości

Miałbym to w nosie. Pół świata dzięki przewałom ma się dobrze, zdobywa
medale, przechodzi dalej, awansuje na mistrzostwa, więc nie widzę powodu,
dla którego raz my nie moglibyśmy skorzystać.


Wspomogę się tym co napisałeś gdzieś niżej. Świat to świat a ja to ja. Pomyłki....OK,  przekręty nie.


Ale rozumiem, że istnieje w przyrodzie postawa: "Gardzę Francuzami,
którzy jadą na MŚ i jakże dumny jestem, że moja drużyna narodowa czysto i
uczciwie dostała w dupę od... właściwie od każdego.


Ja pisałem o czymś odwrotnym, o dumie gdy moja drużyna czysto i uczciwie kogoś pokona. Ale ok, powiedzmy że rozumiem, kibic to stowrzenie o mentalności, którą dość dobrze poznałem z perspektywy  trybun. Nawet lepiej ostatnio przesiadując tuż za sędzią liniowym w towarzystwie 300-400 "pikników". Tona hipokryzji.


Uczmy się więc na ich błędach.

Ha  ha  ha. Nasi piłkarze mają się uczyć na cudzych błędach. Ha  ha  ha. 16 lat bez Mundiali, brak awansu na EURO. Po przerwaniu tej passy trzy wielkie imprezy, trzy wielkie wtopy po tych samych błędach i my mamy się uczyć na CUDZYCH błędach.


Mieliśmy już parę lat, mamy jeszcze dwa - Grecy mogli, Turcy mogli, to my
nie możemy? Lepiej od razu machnąć ręką, jęknąć "Niegoooodniśmy,
niegooodni..." i położyć się na pleckach?

Nikt nie mówi o machnięciu ręką. tylko o tym że należy mierzyć siły na zamiary. Bez tego co pisałem w poprzednim poście (kilku indywidualności klasy europejskiej) to możemy tylko liczyć na to, że sędzia przed pierwszym gwizdkiem wyrzuci połowę drużyny przeciwnika bo fałszowali w czasie hymnu.
Ale to nie znaczy też, że żaden z naszych grajków tej klasy nie osiągnie. Są jeszcze dwa lata, może któryś zdąży.


To po co my właściwie jeszcze gramy w piłkę?

Gramy po to żeby mi udowodnić, że podium jest do zdobycia lub Tobie, że jednak ni ch*ja :-). Moim problemem nie jest to, że się nie da tylko to, że Ty tego OCZEKUJESZ. Ale w porzadku i tak wiadomo, że możemy sobie tylko popisac, a będziemy w tym samym miejscu co na poczatku.

Ja lubię jednak troszkę realizmu, przecież znasz to srodowisko, ogólnikowo wiesz czym różni się mentalność polskiego piłkarza o mentalności polskiego siatkarza..... a właśnie, za trzy miesiące siatkarze grają mundial we Włoszech, ja mam wobec nich dokładnie takie oczekiwania jak Ty wobec piłkarzy, podium to minimum. Tylko jest mała różnica. To oni sami w przeszłości dali mi powód do takich oczekiwiań (choć oczywiście nadzieję mam na złoto :-) ), piłkarzom to się nie zdarzyło.

Data: 2010-05-30 23:05:18
Autor: AJK
Polska - Finlandia
30-05-2010  o godz. 16:02 UGI napisał:

Miałbym to w nosie. Pół świata dzięki przewałom ma się dobrze, zdobywa
medale, przechodzi dalej, awansuje na mistrzostwa, więc nie widzę powodu,
dla którego raz my nie moglibyśmy skorzystać.

Wspomogę się tym co napisałeś gdzieś niżej. Świat to świat a ja to ja. Pomyłki....OK,  przekręty nie.

Granica między pomyłką, a przekrętem jest bardzo płynna i bardzo często
zależy od miejsca siedzenia.
Webb to była pomyłka czy przekręt? Jaja sędziowskie w meczu Ruchu z
Jagiellonią to pomyłka czy przekręt? Jeden głos różnicy w ostatnim
głosowaniu nad Euro 2016 to demokracja czy efekt tachli?...  A kto pyta?
A kto odpowiada? Wszystko jest, niestety, względne...

 
Ale rozumiem, że istnieje w przyrodzie postawa: "Gardzę Francuzami,
którzy jadą na MŚ i jakże dumny jestem, że moja drużyna narodowa czysto i
uczciwie dostała w dupę od... właściwie od każdego.

Ja pisałem o czymś odwrotnym, o dumie gdy moja drużyna czysto i
uczciwie kogoś pokona. Ale ok, powiedzmy że rozumiem, kibic to
stowrzenie o mentalności, którą dość dobrze poznałem z perspektywy trybun. Nawet lepiej ostatnio przesiadując tuż za sędzią liniowym w
towarzystwie 300-400 "pikników". Tona hipokryzji.

Ależ ja byłbym bardzo dumny, gdyby polska reprezentacja pokonała rywali
bez pomocy sędziego i wcale jej tego nie bronię. Nie widzę natomiast
powodu, żeby nie korzystać na tym, że jesteśmy gospodarzami i sędziowskie
ściany mogą nam sprzyjać. Zwłaszcza, że wszyscy tak robią i naprawdę nie
bądźmy jedynymi ofiarami. Choć z drugiej strony, chętnie zobaczę jak przy gwizdku a'la Webb,
dającym nam karnego w 92 minucie wyrywasz na boisko, drzesz koszulę i
apelujesz do graczy, żeby odrzucili ten niegodny przekręt, albowiem
plugawi on świętę imię Polski, kóra od tysiąclecia... a nawet od
sześciu... itd. Oczywiście, o takich drobiazgach jak spalone na naszą
korzyść nie wspomnę, bo oczywiste jest, że odpędzać je będziesz
szczeblem z drabiny, kóra się śniła świętemu Jakubowi, a po trzecim takim
wypadku spluniesz z pogardą i krzycząc: "Nie godzi się oglądać czegoś
takiego!" i do końca imprezy przerzucisz na "Taniec z Mroczkami".
Oczywiście, gdyby zdarzył się cud i zagralibyśmy o medal, nie będziesz
oglądał, aby nie legitymizować oszustwa i nie pohańbić ócz swych
hipokryzją.
Powinieneś się cieszyć, że nie jesteś Francuzem :-)

Calość no offence, oczywiście. Tylko żartem :-)

 
Uczmy się więc na ich błędach.

Ha  ha  ha. Nasi piłkarze mają się uczyć na cudzych błędach. Ha  ha  ha. 16 lat bez Mundiali, brak awansu na EURO. Po przerwaniu tej passy trzy wielkie imprezy, trzy wielkie wtopy po tych samych błędach i my mamy się uczyć na CUDZYCH błędach.

Nie? Śmieszne. Właściwie parę lat temu dokładnie tak sami można było
zareagowac na hasło "Euro w Polsce". Kurde, właściwie ludzie tak
reagowali. Na hasło o medalach olimpijskich i medalach na mistrzostwach
świata też. No, ale fajnie. Pośmiejmy się. Bierzemy w dupę od każdego, ale to nic -
pośmiejmy się. I broń Boże nie próbujmy nic zmieniać, bo się przecież nie
da. Bierzmy dalej w dupę, miejmy oczekiwania na poziomie podłogi
("ojejku, żeby nas tylko nie zbili za mocno i nie dwukrotnie") i śmiejmy
sie dalej. Od razu będzie lepiej.
Na cudzych, na własnych - zajedno mi. Ale się uczmy. Bo to jednak lepsze
niż siedzenie z drwiącym rechotem i marudzenie, że po co sie uczyć, skoro
i tak się nie nauczymy, a nawet gdyby - i tak nic z tego nie wyjdzie. 
Mieliśmy już parę lat, mamy jeszcze dwa - Grecy mogli, Turcy mogli, to my
nie możemy? Lepiej od razu machnąć ręką, jęknąć "Niegoooodniśmy,
niegooodni..." i położyć się na pleckach?

Nikt nie mówi o machnięciu ręką. tylko o tym że należy mierzyć siły na zamiary.

Przecież dokladnie to robię. Mierzę siły na zamiary. Ty natomiast
mierzysz zamiar podług sił. Ja stawiam zamiar i wymagam od Smudy, PZPN-u, piłkarzy i innych
whoeverów, żeby dobrali odpowiednie siły do osiągnięcia tego zamiaru. Ty
patrzysz na siły, którymi dysponujemy i twierdzisz, że z tym, co mamy,
sukcesem będzie wyjście z grupy, tym się cieszmy i nie oczekujmy niczego
więcej. No, weź... toż to licealny elementarz romantyzmu :-)


Bez tego co pisałem w poprzednim poście (kilku indywidualności klasy
europejskiej) to możemy tylko liczyć na to, że sędzia przed pierwszym
gwizdkiem wyrzuci połowę drużyny przeciwnika bo fałszowali w czasie
hymnu. Ale to nie znaczy też, że żaden z naszych grajków tej klasy nie
osiągnie. Są jeszcze dwa lata, może któryś zdąży.

To naprawdę lepiej nigdzie nie jedźmy, a imprezę oddajmy Niemcom. W ten
sposób nie skompromitujemy się także dziurawymi drogami, brudem w
hotelach, wszechobecną menelnią i paroma innymi rzeczami. Naprawdę,
zrezygnujmy... Będziemy mogli sobie siedzieć w smrodku, będziemy mogli
być dumni z tego, że jesteśmy do dupy, będziemy mogli jeść szczypawki i
pluć na miastowych.
To po co my właściwie jeszcze gramy w piłkę?

Gramy po to żeby mi udowodnić, że podium jest do zdobycia lub Tobie, że jednak ni ch*ja :-). Moim problemem nie jest to, że się nie da tylko to, że Ty tego OCZEKUJESZ.

Stary, serio _Twoim_ problem jest to, że _ja oczekuję_???
Padłem :-)
I teraz to ja mam problem. Mogę się niepomiernie zdziwić w stylu "a co
Cię, kuźwa, obchodzi, czego ja oczekuję i dlaczego na litość boską masz z
tym problem?". Mogę zbaranieć i zapytać: "czy mogę jeszcze trochę
pooczekiwać, czy już mi nie wolno?". Mogę poczuć się dumny, że moje
prywatne, samo-swoje oczekiwania, urastają do rangi czyjegoś problemu...
Kurczę, co kartofel to decyzja...   To ja jeszcze poleżę :-)


Ale w porzadku i tak wiadomo, że możemy sobie tylko popisac, a będziemy w tym samym miejscu co na poczatku.


Ezgakli :-)


Ja lubię jednak troszkę realizmu, przecież znasz to srodowisko,
ogólnikowo wiesz czym różni się mentalność polskiego piłkarza o
mentalności polskiego siatkarza..... a właśnie, za trzy miesiące
siatkarze grają mundial we Włoszech, ja mam wobec nich dokładnie takie
oczekiwania jak Ty wobec piłkarzy, podium to minimum. Tylko jest mała
różnica. To oni sami w przeszłości dali mi powód do takich oczekiwiań
(choć oczywiście nadzieję mam na złoto :-) ), piłkarzom to się nie
zdarzyło.

I? Zawsze musi byc ten pierwszy raz. A teraz są idealne warunki do tego,
żeby był. Lepszych nie będzie dłuuuuuugo. Jeśli kiedykolwiek będą. --
AJK

Data: 2010-05-31 19:48:02
Autor: UGI
Polska - Finlandia

Użytkownik "AJK" <to-co-w-podpisie@post.pl> napisał w wiadomości

Granica między pomyłką, a przekrętem jest bardzo płynna i bardzo często
zależy od miejsca siedzenia.

Granica pomiędzy tym co "otrzymała" Korea (bo to był nasz wyjściowy przykład) a między wszystkim z czym mielismy do czynienia w imprezach wysokiej rangi od tego czasu, jest bardzo wyraźna. Przekręt to mocne słowo, coś co nie podlega dyskusji. Nie lubię go nadużywać. A przykłady z naszej ligi to nienajlepszy pomysł. Albo doszukujemy się przekrętów na Lechu żeby w przedostatniej kolejce zwrócono mu to z nawiązką, albo lubimy tak określać pracę słabych po prostu sędziów.

Webb to była pomyłka czy przekręt?

Uwielbiam tą selektywność supportersa. Czyli co, Austria miała otrzymać pomoc ale liniowego nie poinformowano i puścił nam gola z półmetrowego spalonego?
Mówię, przekręt to mocne słowo. Lepiej go nie nadużywać.



Choć z drugiej strony, chętnie zobaczę jak przy gwizdku a'la Webb,
dającym nam karnego w 92 minucie wyrywasz na boisko, drzesz koszulę i
apelujesz do graczy, żeby odrzucili ten niegodny przekręt,


Oczywiście że tak bym się nie zachował, tak samo jak nie wrzucałem zdjęcia przekreslonego Webba na Naszą Klasę, nie nazywałem przekrętem spotkania, w którym dwóch różnych ludzi popełniono dwa grube błędy, po których wpadły dwa gole, dla dwóch różnych drużyn.
Ale to nie oznacza, że nie mam prawa czuć niesmaku, gdy mojej drużynie trzeba pomagać, bo "turniej bez gospodarza to żaden turniej". Sorry ale moje zainteresowanie piłką wybiega dalej niż reprezentacja Polski. Sądziłem, że im ktoś więcej się tej pasji poświęca tym bardziej ceni sobie pojęcie uczciwości bo wie jak ten futbol obecnie wygląda. Nie chcę iść na mecz Radzionkowa w II lidze i oglądać zamiast dwudziestu dwóch ludzi, dwudziestu dwóch padalców, bo co kontakt z przeciwnikiem to pad na murawę, wzywanie ambulansu i magiczne uzdrowienie gdy zarobiło się te 40 sekund przy korzystnym wyniku. Nie chcę słuchać w mediach Piecha, który przeprasza wszystkich kolegów i kibiców, że nie udawał urwania połowy twarzy, bo wtedy Lewandowski wybiłby piłkę za boisko zamiast podawać do Kriwca. Jestem śmieszny ale wolę by to wciąż był sport a nie zawody - kto przechytszy kogo, kto więcej będzie udawał, kto więcej minut urwie i kto na ile fauli więcej nabierze sędziego.
Wiem na czym świat stoi, wiem że tego nie zmienię i że trzeba się dostosować albo wyłączyć. Ja się dostosowuje ale jak mnie pytasz czy wolę uczciwość czy nie, to zawsze wybiorę to pierwsze, bo to jedyny wybór dla każdego normalnego człowieka.



Przecież dokladnie to robię. Mierzę siły na zamiary.

Nie, Ty odrywasz się od ziemi, fruniesz między chmurami i stawiasz wymagania, których spełnienie można dziś w dniu 31.05.2010 określać wyłącznie w kategoriach cudu.


Ja stawiam zamiar i wymagam od Smudy, PZPN-u, piłkarzy i innych
whoeverów, żeby dobrali odpowiednie siły do osiągnięcia tego zamiaru.

To załóżmy, że jest rok 2012, jesteś redaktorem działu sportowego najbardziej poczytnej gazety w Polsce, podtrzymujesz swoje oczekiwania. Nasi polegli w ćwierćfinale więc mam rozumieć, że usmażasz artykuł wielkimi, czarnymi literami, który ma za zadanie pójść w pięty całej drużynie oraz rządasz wyjaśnień dlaczego nie spełnili Twoich oczekiwań. Sądzisz że bardziej oni zaliczyliby porażkę czy Ty? :-)


Ty
patrzysz na siły, którymi dysponujemy i twierdzisz, że z tym, co mamy,
sukcesem będzie wyjście z grupy, tym się cieszmy i nie oczekujmy niczego
więcej.

Dokładnie. Czas na moje (ewentualne) większe oczekiwania przyjdzie na miesiąć przed turniejem. Jak dziś pytasz mnie czy od obecnego składu należy wymagać medalu, dziś odpowiadam Ci ... ha ha.


To naprawdę lepiej nigdzie nie jedźmy, a imprezę oddajmy Niemcom. W ten
sposób nie skompromitujemy się także dziurawymi drogami, brudem w
hotelach, wszechobecną menelnią i paroma innymi rzeczami.


Ale czy wymaganie gry na 150% możliwości, nawiązanie równej walki z najlepszymi, równa się chęci oddania turnieju Niemcom? Przecież w ostatnich turniejach nie mielismy nawet tego. Ja chce widziec chec reprezentowania kraju, nie kiwek, które przyciagna pracodawców bo w końcu EURO to ogląda z pół miliarda ludzi. Chce widzieć wiarę w zwycięstwo i pomysł, który Smuda im wszczepi. Mi to styknie, serio bo przy założeniu, że grajki taką postawę zaprezentują, jest całkiem duża szansa że końcowy efekt nie będzie wielce różny od Twoich oczekiwań.



Stary, serio _Twoim_ problem jest to, że _ja oczekuję_???

No dyskutuje z Toba, nie ze sobą, co nie znaczy ze jest to problem, nad którym dumam jadąc do pracy :-). Zamykam usenet i zapominam o czym to dyskutowaliśmy.


I teraz to ja mam problem. Mogę się niepomiernie zdziwić w stylu "a co
Cię, kuźwa, obchodzi, czego ja oczekuję i dlaczego na litość boską masz z
tym problem?".

Jak czegoś nie rozumiem to zazwyczaj jest to problemem, bo naprawdę chciałbym zrozumeć Twoj tok rozumowania, grzecznie sie nie zgodzić, ale najpierw zrozumieć. Ale nie rozumiem a Ty nie robisz nic żeby to się zmieniło. Jedyne wyjście to walnąć EOTa i żyć z tym problemem :-)



I? Zawsze musi byc ten pierwszy raz.

I w przypadku siatkarzy dokladnie widać, że ten pierwszy raz to nie takie hop siup. Lata stagnacji, w końcu sukcesy juniorów. 1998 rok i kwalifikacje do Sydney, odpadnięcie po pamiętnym meczu z Serbią (1:2, 23:18 i wiadomo co) ale już pokonanie silnych wtedy Holendrów. Powstanie Ligi Światowej, pierwsze zwycięstwa z Brazylią, boom na siatkówkę, hale pełne, liga polska coraz lepsza. Co dwa lata na EURO nie schodzimy poniżej 5. miejsca. Co roku wyższe miejsce w LŚ, w końcu gramy w półfinałach. W międzyczasie awansujemy na olimpiadę w Atenach, wychodzimy z grupy, do domu odsyła nas niepokonana Brazylia. Ta sama, z którą dwa lata później mierzymy się w finale Mundialu w Japonii. Rok później katastrofa (jakżeby gdzie indziej - w Rosji :) ) i 11. miejsce na ME. Szybko zatarte złotym medalem z zeszłego roku. Przy okazji polska liga jedna z lepszych  europejskich. Prawda, że nie od razu medal zbudowano? Że trzeba było wyjść z odchłani, zmienić mentalność, z pojedyńczych sukcesów zrobić regułę? Podnosić poprzeczkę? Nie wątpie, że w futbolu to jest możliwe. Ale najpierw otworzmy puszkę, potem zjedzmy brzoskwinie, na odwrót będzie ciężko.


A teraz są idealne warunki do tego,
żeby był.

Warunki czyli póki co publika i być może sędziowie. Super.

Data: 2010-06-01 15:20:36
Autor: AJK
Polska - Finlandia
31-05-2010  o godz. 17:18 UGI napisał:

 
Webb to była pomyłka czy przekręt?

Uwielbiam tą selektywność supportersa.

Yyyyy... jakbym nie rozumiał sformułowania...



Mówię, przekręt to mocne słowo. Lepiej go nie nadużywać.

Nie ja zacząłem, zwracam uwagę.



Choć z drugiej strony, chętnie zobaczę jak przy gwizdku a'la Webb,
dającym nam karnego w 92 minucie wyrywasz na boisko, drzesz koszulę i
apelujesz do graczy, żeby odrzucili ten niegodny przekręt,

Oczywiście że tak bym się nie zachował, tak samo jak nie wrzucałem zdjęcia przekreslonego Webba na Naszą Klasę, nie nazywałem przekrętem spotkania, w którym dwóch różnych ludzi popełniono dwa grube błędy, po których wpadły dwa gole, dla dwóch różnych drużyn.
Ale to nie oznacza, że nie mam prawa czuć niesmaku, gdy mojej drużynie trzeba pomagać, bo "turniej bez gospodarza to żaden turniej". Sorry ale moje zainteresowanie piłką wybiega dalej niż reprezentacja Polski. Sądziłem, że im ktoś więcej się tej pasji poświęca tym bardziej ceni sobie pojęcie uczciwości bo wie jak ten futbol obecnie wygląda. Nie chcę iść na mecz Radzionkowa w II lidze i oglądać zamiast dwudziestu dwóch ludzi, dwudziestu dwóch padalców, bo co kontakt z przeciwnikiem to pad na murawę, wzywanie ambulansu i magiczne uzdrowienie gdy zarobiło się te 40 sekund przy korzystnym wyniku. Nie chcę słuchać w mediach Piecha, który przeprasza wszystkich kolegów i kibiców, że nie udawał urwania połowy twarzy, bo wtedy Lewandowski wybiłby piłkę za boisko zamiast podawać do Kriwca. Jestem śmieszny ale wolę by to wciąż był sport a nie zawody - kto przechytszy kogo, kto więcej będzie udawał, kto więcej minut urwie i kto na ile fauli więcej nabierze sędziego.
Wiem na czym świat stoi, wiem że tego nie zmienię i że trzeba się dostosować albo wyłączyć. Ja się dostosowuje ale jak mnie pytasz czy wolę uczciwość czy nie, to zawsze wybiorę to pierwsze, bo to jedyny wybór dla każdego normalnego człowieka.

Zaraz, czyli choć z obrzydzeniem, ale jednak przyjmujesz "korzyści
płynące z błędu/niedokładności/świadomej złej
woli/przewałów/spisków.wyciągania gospodarzy za uszy ze względów
marketingowych" i nie masz zamiaru odwracać się plecami, protestować,
zrzekać się i oddawać tudzież plugawić? Zdajesz sobie sprawę, że takie
rzeczy się zdarzają i zawsze ktoś na nich traci i wlaściwie poza
pokazowym dyskomfortem morlanym niczego to nie zmienia, bo nawet jeśli
nas z grupy wyciągną dzięki wątpliwemu karnemu, to kolejne mecze i tak
będziesz oglądał, a jeśli brązowy medal zdobędziemy dzięki czystej
walecznej grze, to się gorąco ucieszysz> Mimo tamtego karnego?
Primo - w tej sytuacji troszkę nie comme il faut jest sugerowanie
hipokryzji innym.
Secudno - czym to się, przepraszam, bardzo różni od postawy: "Wolałbym,
żeby było uczciwie, ale widzę jak jest i zdaję sobie sprawę, że
gospodarzom zawsze pomagają ściany, a często sędziowie, wobec czego
twierdzę, że grzechem byłoby nie wykorzystać tej okazji. Będą gwizdać pod
nas? Zawsze gwidżą pod kogoś, a tym razem nasza kolej. Za sześć lat będą
gwizdać pod Francuzów i może my padniemy ofiarę tego gwizdania. Skoro
więc mamy jedną jedyną okazję i skoro wprost przyznajemy, że nie mamy
zamiaru oddawać zwycięstw uzyskanych dzięki sędziom, że nie mamy zamiaru
w ramach jakże moralnego protestu rezygnować z oglądania meczów, to nie
róbmy z siebie falszywych świetych, tylko weźmy tę
gospodarzowo-sędziowską okoliczność na klatę i przyznajmy sobie prawo do
korzystania z niej póki jest. Bo tym razem nasza kolej. Jeden jedyny raz
to my mamy ten handicap w świcie, który fajnie gdyby był uczciwy, ale nie
jest".


Nikt nie mówi o machnięciu ręką. tylko o tym że należy mierzyć siły na zamiary.
Przecież dokladnie to robię. Mierzę siły na zamiary.

Nie, Ty odrywasz się od ziemi, fruniesz między chmurami i stawiasz wymagania, których spełnienie można dziś w dniu 31.05.2010 określać wyłącznie w kategoriach cudu.

UGI, mam prośbę - sięgnij do pierwszego lepszego podręcznika języka
polskiego z gimnazjum lub liceum, sprawdź, co znaczyło "mierzyć siły na
zamiary", a co "mierzyć zamiar podług sił", bo jeśli uzgodnimy znaczenie
podstawowych definicji to gdy będziemy ich używać, zdecydowanie łatwiej
będzie się rozmawiało. Poważnie.


Ja stawiam zamiar i wymagam od Smudy, PZPN-u, piłkarzy i innych
whoeverów, żeby dobrali odpowiednie siły do osiągnięcia tego zamiaru.

To załóżmy, że jest rok 2012, jesteś redaktorem działu sportowego najbardziej poczytnej gazety w Polsce, podtrzymujesz swoje oczekiwania. Nasi polegli w ćwierćfinale więc mam rozumieć, że usmażasz artykuł wielkimi, czarnymi literami, który ma za zadanie pójść w pięty całej drużynie oraz rządasz wyjaśnień dlaczego nie spełnili Twoich oczekiwań. Sądzisz że bardziej oni zaliczyliby porażkę czy Ty? :-)


Załóżmy, że za dwa lata będziesz dyrektorem szpitala i nagle postanowisz
zamienić swój szpital w skład warzyw i surowców wtórnych, a na dachu
odśpiewać "Deguello" w pozycji kucznej? Sądzisz, że na idiotę wyjdziesz
Ty czy przeciwnicy tego pomysłu? :-)
Założyć możemy równie dobrze, że ja będę Violettą Villas, a Ty trenerem
reprezentacji Hongkongu w curlingu i na podstawie tego możemy wysmażyć
dowolne "mam więc rozumieć, że?" Ja jestem ja, piszę sobie tu, gdzie
piszę i piszę dokładnie to, co piszę, a nie to, co się komuś wydaje, że
piszę, więc mnie opieprzy za to, że jemu się wydaje.

Jeśli na Euro 2012 nie będzie medalu, będę twierdził, że zmarnowano ponad
5 lat, jakie mieliśmy na przygotowanie się do tego turnieju, 5 lat, w
czasie których trzeba się było skupić na tej i _tylko_ na tej imprezie
(bez bawienia się w jaranie się sparingami czy eliminacjami do MŚ dla
samych eliminacji MŚ), wszystko inne tyraktując tylko jako środek do tego
jednego celu. Będę twierdził, że zmarnowano okazję, która nie powtórzy
się bardzo długo, jeśli w ogóle kiedykolwiek się powtórzy i będę
twierdził, że winni tego marnorawstwa powinni dostać ciężkiego kopa w
dupę i parę soczystych bluzgów na dodatek. A co konkretnie zamrnowano (if
any) i kogo powinno spotkać kopanie... a skąd mnie wiedzieć 2 lata przed
imprezą? Się impreza odbędzie, się zobaczy jak na niej wypadniemy, się
zobaczy, czego ewentualnie brakowało i kogo ewentualnie można winić. Ale
na razie to jest melodia za-dwu-letniej przyszłości, która się jeszcze
nie wydarzyła. Jak to przyszłość :-)
Ty patrzysz na siły, którymi dysponujemy i twierdzisz, że z tym, co
mamy, sukcesem będzie wyjście z grupy, tym się cieszmy i nie
oczekujmy niczego więcej.

Dokładnie. Czas na moje (ewentualne) większe oczekiwania przyjdzie na miesiąć przed turniejem. Jak dziś pytasz mnie czy od obecnego składu należy wymagać medalu, dziś odpowiadam Ci ... ha ha.

Ale ja przecież nie pytam Cię, czy od obecnego składu...
Głównie dlatego, że mam w nosie obecny skład i skład, który będzie grał
za pół roku czy za rok, czy za rok i trzy miesiące, bo nie o tym mówię i
nie w tym rzecz.
Kurde, naprawdę tak trudno to zrozumieć?
Stary, serio _Twoim_ problem jest to, że _ja oczekuję_???

No dyskutuje z Toba, nie ze sobą, co nie znaczy ze jest to problem, nad którym dumam jadąc do pracy :-). Zamykam usenet i zapominam o czym to dyskutowaliśmy.

Uffff, ulżyło mi :-)



I teraz to ja mam problem. Mogę się niepomiernie zdziwić w stylu "a co
Cię, kuźwa, obchodzi, czego ja oczekuję i dlaczego na litość boską masz z
tym problem?".

Jak czegoś nie rozumiem to zazwyczaj jest to problemem, bo naprawdę chciałbym zrozumeć Twoj tok rozumowania, grzecznie sie nie zgodzić, ale najpierw zrozumieć. Ale nie rozumiem a Ty nie robisz nic żeby to się zmieniło. Jedyne wyjście to walnąć EOTa i żyć z tym problemem :-)

Przepraszam ale odniosłem nieodparte wrażenie, że nie tyle próbujesz
zrozumieć, co usilnie próbujesz mi wmówić, że nie mam racji oczekując
tego, czego oczekuję, albowiem. Z samym "albowiem" jest już problem, ale
mniejsza o to :-)

 
I? Zawsze musi byc ten pierwszy raz.

I w przypadku siatkarzy dokladnie widać, że ten pierwszy raz to nie
takie hop siup. Lata stagnacji, w końcu sukcesy juniorów. 1998 rok i
kwalifikacje do Sydney, odpadnięcie po pamiętnym meczu z Serbią (1:2,
23:18 i wiadomo co) ale już pokonanie silnych wtedy Holendrów.
Powstanie Ligi Światowej, pierwsze zwycięstwa z Brazylią, boom na
siatkówkę, hale pełne, liga polska coraz lepsza. Co dwa lata na EURO
nie schodzimy poniżej 5. miejsca. Co roku wyższe miejsce w LŚ, w końcu
gramy w półfinałach. W międzyczasie awansujemy na olimpiadę w Atenach,
wychodzimy z grupy, do domu odsyła nas niepokonana Brazylia. Ta sama,
z którą dwa lata później mierzymy się w finale Mundialu w Japonii. Rok
później katastrofa (jakżeby gdzie indziej - w Rosji :) ) i 11. miejsce
na ME. Szybko zatarte złotym medalem z zeszłego roku. Przy okazji
polska liga jedna z lepszych  europejskich. Prawda, że nie od razu
medal zbudowano? Że trzeba było wyjść z odchłani, zmienić mentalność,
z pojedyńczych sukcesów zrobić regułę? Podnosić poprzeczkę? Nie
wątpie, że w futbolu to jest możliwe. Ale najpierw otworzmy puszkę,
potem zjedzmy brzoskwinie, na odwrót będzie ciężko.


No i mieliśmy w cholerę czasu na rożne cuda-wianki, a od ponad 5 lat
wiemy, że mamy Euro u siebie i naszym psim obowiązkiem było stanąć na
głowie i zrobić wszystko, co możliwe - choćby metodą siatkarskiej
reprezentacji USA - żeby ten medal zdobyć. Jeśli efektem ponad 5 lat
pracy, przygotowań do niepowtarzalnej imprezy, której w dodatku jesteśmy
gospodarzem itd ma być oczekiwanie na ewentualne wyjście z grupy i tym
się mamy jarać... No, daruj. To już nawet nie jest minimalizm.

 
A teraz są idealne warunki do tego, żeby był.

Warunki czyli póki co publika i być może sędziowie. Super.

Przepraszam, mam wrażenie, jakbym gadał do ściany. Pewnie odnosisz dokładnie to samo wrażenie :-)

To może jednak skończmy, tym bardziej, że ja przecież wcale nie mam
zamiaru przekonywać Cię do przejścia na moją stronę i przyjmowania mojego
poglądu.


--
AJK

Data: 2010-06-01 21:27:03
Autor: UGI
Polska - Finlandia

Użytkownik "AJK" <to-co-w-podpisie@post.pl> napisał w wiadomości news:1tfb12fngp8ky.dlgajk.cija...
31-05-2010  o godz. 17:18 UGI napisał:


Webb to była pomyłka czy przekręt?

Uwielbiam tą selektywność supportersa.

Yyyyy... jakbym nie rozumiał sformułowania...

Spolonizowałem amerykanizm :-)


Zaraz, czyli choć z obrzydzeniem, ale jednak przyjmujesz "korzyści
płynące z błędu/niedokładności/świadomej złej
woli/przewałów/spisków.wyciągania gospodarzy za uszy ze względów
marketingowych" i nie masz zamiaru odwracać się plecami, protestować,
zrzekać się i oddawać tudzież plugawić?

I dokladnie tak samo przyjalbym błędną decyzję, która zabrałaby nam zamiast nas przepchnąć. Bez awanturnictwa, bez nazywania sędziego chujem, bez medialnej napinki i sraczki zwyklych zjadaczy chleba, którzy kieruja sie wyzej wspomniana przeze mnie selektywnością. Tak to mozna było się zachowywać "za bajtla". Byłby po prostu niesmak, nie wykluczam że z oczywistych względów szczyptę większy, ale tej samej kategorii. Sądzę, że jest to najuczciwsza postawa jaką można w tej sytuacji przyjąć jeżeli nei chce się z tego rezygnować. Publiczne wyrażanie nadziei że może w końcu nam jako gospodarzom pomogą nie jest uczciwe i na pewno nie jest tym samym.



Zdajesz sobie sprawę, że takie
rzeczy się zdarzają i zawsze ktoś na nich traci i wlaściwie poza
pokazowym dyskomfortem morlanym niczego to nie zmienia, bo nawet jeśli
nas z grupy wyciągną dzięki wątpliwemu karnemu, to kolejne mecze i tak
będziesz oglądał


Tak samo jak oglądałbym dalej mecze drużyny, którą przepchnięto naszym kosztem.


Załóżmy, że za dwa lata będziesz dyrektorem szpitala i nagle postanowisz
zamienić swój szpital w skład warzyw i surowców wtórnych, a na dachu
odśpiewać "Deguello" w pozycji kucznej? Sądzisz, że na idiotę wyjdziesz
Ty czy przeciwnicy tego pomysłu? :-)


Mój przykład jest abstrakcyjny ale nie głupi jak ten powyższy. Ja nie deklarowałem, że zmienię swój szpital w skład warzyw. Ty natomiast deklarujesz na publicznej grupie swoje oczekiwania względem drużyny. Ciekawi mnie czy byłbyś konsekwentny w tym czego oczekujesz gdybyś był nie tylko małym, szarym AJK-iem z grupy dyskusyjnej o coraz mniejszej liczbie członków. Bo cały czas mam wrażenie, że w tym co piszesz to z 90% jest prawdy ale w tych 10% jednak sie zgrywasz, piszesz z przymrużeniem oka. Inaczej nie umiałbym pojąć tak dużego braku wyczucia w stawianiu wymagań, w dodatku innym.


Jeśli na Euro 2012 nie będzie medalu, będę twierdził, że zmarnowano ponad
5 lat,


O a tu przypomniała mi się jedna kwestia techniczna. O ile pamiętam to w finałach EURO nie ma meczu o 3. miejsce więc jeżeli nie gra się w finale to medalu nie ma :-)




Kurde, naprawdę tak trudno to zrozumieć?

Uwierz mi, tak. Bo wydaję mi się, że czytam osobę, która ostatnie 10 lat spędziła na emigracji mając dostęp jedynie do radia odbierającego lokalne fale. Bez żadnego wyczucia i poczucia realizmu.


No i mieliśmy w cholerę czasu na rożne cuda-wianki, a od ponad 5 lat
wiemy, że mamy Euro u siebie


A Napoleon już 200 lat temu wiedział, że podstawą potęgi i rozwoju państwa są drogi. My się skaplismy jakies kilka lat temu. Dla mnie ten turniej to przede wszystkim impuls do przyszłych sukcesów, wyrobienie gruntu. Inaczej to jak wprowadzanie demokracji w krajach muzulmanskich, które pod wzgledem mentalnym i cywilizacyjnym, zupelnie do niej "nie dorosly".

Data: 2010-06-01 21:51:10
Autor: CGC
Polska - Finlandia
Dnia Tue, 1 Jun 2010 21:27:03 +0430, UGI napisał(a):

A Napoleon już 200 lat temu wiedział, że podstawą potęgi i rozwoju państwa są drogi. My się skaplismy jakies kilka lat temu.

Gdybyś bardziej uważał na historii, to dopisałbyś jedno zero do daty i
zastąpił Napoleona kimś, kogo dzieła Napoleon bardzo lubił czytać, wyszłoby
nawet dramatyczniej. :-) --
CGC

Data: 2010-06-02 17:02:09
Autor: Citizen Cain
Polska - Finlandia

Użytkownik "UGI"

O a tu przypomniała mi się jedna kwestia techniczna. O ile pamiętam to w finałach EURO nie ma meczu o 3. miejsce więc jeżeli nie gra się w finale to medalu nie ma :-)

A skąd ta bzdura? Przyznaje się dwa medale brązowe.

CC

Data: 2010-06-03 09:54:42
Autor: AJK
Polska - Finlandia
01-06-2010  o godz. 18:57 UGI napisał:

Webb to była pomyłka czy przekręt?

Uwielbiam tą selektywność supportersa.

Yyyyy... jakbym nie rozumiał sformułowania...

Spolonizowałem amerykanizm :-)

Kurde, nadal nie rozumiem :-)

 
Zaraz, czyli choć z obrzydzeniem, ale jednak przyjmujesz "korzyści
płynące z błędu/niedokładności/świadomej złej
woli/przewałów/spisków.wyciągania gospodarzy za uszy ze względów
marketingowych" i nie masz zamiaru odwracać się plecami, protestować,
zrzekać się i oddawać tudzież plugawić?

I dokladnie tak samo przyjalbym błędną decyzję, która zabrałaby nam
zamiast nas przepchnąć. Bez awanturnictwa, bez nazywania sędziego
chujem, bez medialnej napinki i sraczki zwyklych zjadaczy chleba,
którzy kieruja sie wyzej wspomniana przeze mnie selektywnością. Tak to
mozna było się zachowywać "za bajtla". Byłby po prostu niesmak, nie
wykluczam że z oczywistych względów szczyptę większy, ale tej samej
kategorii. Sądzę, że jest to najuczciwsza postawa jaką można w tej
sytuacji przyjąć jeżeli nei chce się z tego rezygnować. Publiczne
wyrażanie nadziei że może w końcu nam jako gospodarzom pomogą nie jest
uczciwe i na pewno nie jest tym samym.

To nie jest wyrażanie nadziei, tylko liczenie się z realiami i wyciąganie
z tych realiów wniosków. I sorry, realia są jakie są, sam się z nimi
godzisz, protestować nie zamierzasz, oglądać będziesz, z medalu się
ucieszysz, a  delikatny niesmak w postaci jednorazowego cichutkiego "och,
fi-donc!" między powtórkami bramek to raczej słaba podstawa do wykładów o
uczciwości lub jej braku. Tym bardziej, że taki (lub większy) niesmak czuliby w razie czego
wszyscy, łącznie ze mną, więc co za różnica.  Kurczę, żebyś odstawił jakiś oszalały savonarolizm, że niech no tylko
jakiś przekupny sędzia nas przepchnie, to na znak protestu się oflagujesz
i do końca mistrzostw będziesz oglądał tylko mecze Albanii oraz "Modę na
sukces", to może bym się zdziwił, ale jakiś przestraszony szacunek dla
postawy musiałbym okazać. Ale tak? Mogę tylko rozłożyć ramiona,
uśmiechnąć się i ponowić apel o zakończenie dyskusji, bo widać, że
problemy mamy na poziomie zasdadniczym i chyba ciężko będzie osiągnąć
kompromis.


Zdajesz sobie sprawę, że takie rzeczy się zdarzają i zawsze ktoś na
nich traci i wlaściwie poza pokazowym dyskomfortem morlanym niczego
to nie zmienia, bo nawet jeśli nas z grupy wyciągną dzięki wątpliwemu
karnemu, to kolejne mecze i tak będziesz oglądał

Tak samo jak oglądałbym dalej mecze drużyny, którą przepchnięto naszym kosztem.

Czyli nieważne, czy przepchnięcia się zdarzają, nieważne, czy jest
uczciwie, life is life, ruszamy wąsikami i łypiemy okiem na znak, że
ach-jakże jesteśmy moralnie oburzeni, ale to tylko między jednym czipsem
a drugim, bo szkoda tracić mecz. Ale to ja jestem hipokrytą.
Nic to, może to jeszcze kiedyś rozgryzę :-)

Załóżmy, że za dwa lata będziesz dyrektorem szpitala i nagle postanowisz
zamienić swój szpital w skład warzyw i surowców wtórnych, a na dachu
odśpiewać "Deguello" w pozycji kucznej? Sądzisz, że na idiotę wyjdziesz
Ty czy przeciwnicy tego pomysłu? :-)

Mój przykład jest abstrakcyjny ale nie głupi jak ten powyższy. Ja nie
deklarowałem, że zmienię swój szpital w skład warzyw. Ty natomiast
deklarujesz na publicznej grupie swoje oczekiwania względem drużyny.
Ciekawi mnie czy byłbyś konsekwentny w tym czego oczekujesz gdybyś był
nie tylko małym, szarym AJK-iem z grupy dyskusyjnej o coraz mniejszej
liczbie członków. Bo cały czas mam wrażenie, że w tym co piszesz to z
90% jest prawdy ale w tych 10% jednak sie zgrywasz, piszesz z
przymrużeniem oka. Inaczej nie umiałbym pojąć tak dużego braku
wyczucia w stawianiu wymagań, w dodatku innym.

Oba przykłady były durne, a mianowanie Ciebie dyrektorem szpitala czy
Domu Pracy Twórczej dla Rzeźbiących w Marchewce jest równie głupie, jak
wymyślone przez Ciebie "załóżmy, że..." i wyciąganie z tego założenia
wniosków pod równie wesolutką tezę. Jesteśmy tu i teraz, rozmawiamy
sobie, dyskutujemy, "luźne uwagi wymieniamy" i sorry, ale zabawa w
"załóżmy, że..." to prosta droga do wariatkowa. Że wymagania stawiam innym? No, przepraszam bardzo, ale tak mi się życie
ułożyło, że nie byłem w stanie awansować na EURO 2012 i nie będę mógł w
pojedynkę rozegrać nawet jednego meczu. Strasznie mi smutno z tego
powodu. Równie smutno mi z powodu niebycia prezesem PZPN (ech, te rauty,
wywiady, sałatka śledziowa na zjazdach wyborczych...) i niemożności
przyczynienia się do. Wpadłbym z tego powodu w lekką depresję, ale na
razie nie mogę, bo muszę odnowić ubezpieczenie samochodu, zrobić
przegląd, odwiedzić teściów, zrobić pranie... Poważniej - mniej więcej to samo miałem okazję już napisać publicznie.
Ciut innym językiem, ale tylko ciut i tylko pod względem stylistycznym,
bo w miejscach publicznych słów uznanych za nieprzywoite się nie używa i
nie zawsze można polecieć sobie tak luźno, jak by się chciało. Ale to
była tylko stylistyka, nie meritum, a i to różnice w stylistyce wynosiły
chyba mniej niż to Twoje przykładowe 10%. I  - oczywiscie niesprawdzalne, musisz uwierzyć mi na słowo - gdybym był
w jakimkolwiek miejscu, które dawałoby jakikolwiek wpływ na pracę kadry
(obojętnie, związek, sztab, boisko, kuchnia czy kihój), mówiłbym
dokładnie to samoi wtedy wymagania dotyczyłyby także mnie.

Ale przede wszystkim - ja jestem "małym szarym AJK-iem z grupy
piłkarskiej o coraz mniejszej liczbie członków". Wbrew temu, że ktoś coś
myśli, że komuś się wydaje itd. Jestem sobie małym szarym AJK-iem z grupy
piłkarskiej o coraz mniejszej liczbie członków, Ty jesteś małym szarym
UGI-m, wszyscy jesteśmy małymi szarymi Ktosiami, piszemy tutaj, to co
piszemy i za własne słowa odpowiadamy. I tego się trzymajmy, bo jak
zaczniemy popadać w "załóżmy, że, a skoro założyliśmy, to..." i
doszukiwać się podpodpodtekstów to popadniemy w jakiś zakręcony
cavallinofortunizm i trzeba nas będzie nas leczyć :-)


Kurde, naprawdę tak trudno to zrozumieć?

Uwierz mi, tak. Bo wydaję mi się, że czytam osobę, która ostatnie 10
lat spędziła na emigracji mając dostęp jedynie do radia odbierającego
lokalne fale. Bez żadnego wyczucia i poczucia realizmu.

Czyli rzeczywiście ciężko zrozumieć. Trudno, pewnie moja wina, że nie
potrafię wyjaśnić.

 
No i mieliśmy w cholerę czasu na rożne cuda-wianki, a od ponad 5 lat
wiemy, że mamy Euro u siebie

A Napoleon już 200 lat temu wiedział, że podstawą potęgi i rozwoju państwa są drogi. My się skaplismy jakies kilka lat temu. Dla mnie ten turniej to przede wszystkim impuls do przyszłych sukcesów, wyrobienie gruntu. Inaczej to jak wprowadzanie demokracji w krajach muzulmanskich, które pod wzgledem mentalnym i cywilizacyjnym, zupelnie do niej "nie dorosly".

Z przykładem demokracjo-muzułmańskim nie zgadzam się kompletnie (analogie
na tej grupie coś ostatnio nie teges... :-))

A co do tego impulsu i wyrobienia gruntu - zgoda. Też. Oczywiście, że
też. Bo najgorsze, co by się mogło zdarzyć, to zorganizowanie E2012 tylko
i wyłącznie dla samej organizacji i doraźnego splendorku w postaci paru
fotek, szejkhendów itd. Nie, wróć - najgorsze to raczej byłoby gdyby z
tym minimalistycznym splendorkiem połączyło się rozczarowanie w stylu:
"O, proszę znowu nic nie ugraliśmy, znowu dostaliśmy baty, a nie
mówiliśmy że jesteśmy do dupy, nie warto się starać i szkoda było tej
kasy, lepiej było pobudować przedszkola". Ale tak - impuls, wyrobienie
gruntu, element nakręcania koniunktury piłkarskiej - oczywiście, że tak. Tylko jedno drugiego nie wyklucza.

To co? Protokół rozbieżności i powoli ku końcowi? :-)


--
AJK

Data: 2010-05-30 19:57:15
Autor: yamma
Polska - Finlandia
AJK wrote:
30-05-2010  o godz. 10:23 yamma napisał:

Naprawdę masz takie oczekiwania? Naprawdę sądzisz, że za 2 lata z
TYMI piłkarzami my jesteśmy w stanie nie tylko wyjść z grupy ale
dojść aż do półfinału??? Naprawdę sądzisz, że tacy piłkarze jak
Jodłowiec czy Wojtkowiak będą w stanie zatrzymać napastników z
górnej półki europejskiej piłki?

Tak, naprawdę mam takie oczekiwania.

No to musze ci powiedzieć, że to są wyjatkowo toksyczne oczekiwania. Gdybym ja od swojej córki w taki sposób oczekiwał np., że stanie się gwiazdą światowej opery, podczas gdy nikt w mojej i żony rodzinie nie potrafi śpiewać, to pewnie moja córka wpadłaby w gigantyczne kompleksy. Widzisz, problem w tym, że my tutaj w Polsce nie mamy absolutnie żadnych podstaw aby oczekiwać od piłkarzy A.D. 2012 żeby nawet wyszli z grupy. No bo kogo my mamy? Mamy Błaszczykowskiego i... tyle. W dodatku ten sam Błaszczykowski w ubiegłym sezonie strzelił 1 (słownie: jedną) bramkę dla Borussi. A to przecież ofensywny pomocnik.
Problem z takim podejściem jak twoje jest taki, że piłkarze jadą na imprezę, balonik nadmuchany do granic mozliwości, bo cała Polska OCZEKUJE i... dupa. Okazuje się, że impreza rangi mistrzowskiej, to nie sparingi, że wszyscy grają na 150% i cuda się nagle kończą. No a potem zaczyna się jazda. Po kim? A no po trenerze. Zaraz pojawiają się zastępy fachowców od taktyki, kondycji i selekcji, którzy by z naszych grajków zrobili 11-tu Messich w 2 tygodnie. A główni winowajcy takiego stanu rzeczy ochoczo przyłączają się do rzeszy krytykantów zadowoleni, że nikt nie mówi o nich.
yamma

Data: 2010-05-30 20:24:01
Autor: CGC
Polska - Finlandia
Dnia Sun, 30 May 2010 19:57:15 +0200, yamma napisał(a):

No to musze ci powiedzieć, że to są wyjatkowo toksyczne oczekiwania. Gdybym ja od swojej córki w taki sposób oczekiwał np., że stanie się gwiazdą światowej opery, podczas gdy nikt w mojej i żony rodzinie nie potrafi śpiewać, to pewnie moja córka wpadłaby w gigantyczne kompleksy. Widzisz,

To nie tak. Raczej czy można oczekiwać, że dyrygent da radę zebrać
orkiestrę klasy europejskiej spośród obywateli 38-mln narodu (wkluczając
tych grających na codzień dla zagranicznych orkiestr) i zgra ich na tyle,
żeby razem stanowili silny zespół. Nikt mu nie każe brać Iksińskiego i zajeżdżać go na śmierć, żeby na końcu
stwierdzić, że ten typ więcej już się nie nauczy. Czy podium jest możliwe? Uważam, że jest, choć u buka bym tak nie stawiał.
A już z całą pewnością należy wyznaczać taki cel. No bo jaki? Brak
kompromitacji? Wyjście z grupy? To mają być nasze ambicje? To po to
budujemy za grubą kasę te wszystkie stadiony, żeby nasze drużyny pięknie na
nich przegrywały? Lech Poznań niedawno pokazał, że poziom polskiej piłki, choć w oczywisty
sposób niski, nie jest odległy od przeciętnej europejskiej o lata świetlne. Uważam, że reprezentacja jest zdolna do analogicznego kroku. A okazja jest bezprecedensowa. --
CGC

Data: 2010-05-30 21:40:52
Autor: yamma
Polska - Finlandia
CGC wrote:

To nie tak. Raczej czy można oczekiwać, że dyrygent da radę zebrać
orkiestrę klasy europejskiej spośród obywateli 38-mln narodu
(wkluczając tych grających na codzień dla zagranicznych orkiestr) i
zgra ich na tyle, żeby razem stanowili silny zespół.

Jeśli najlepsi spośród tych 38 mln najlepsze co potrafią, to zagrać "Wlazł kotek na płotek"? Nie. Nie stworzy się z takich rzępołów orkiestry na miarę ekskluzywnych filharmonii. To naprawdę nie jest tak, że gdzieś w Pcimiu Dolnym rodzi się chłopak, który od najmłodszych lat potrafi wiązać nogą krawaty i po prostu do tej pory nikt go nie odkrył . Nie byłoby Messiego, Ronaldo czy innych gwiazd bez kilkunastu lat szkolenia na najwyższym poziomie. My w Polsce mamy teraz poważny problem, bo piłkarze, którzy obecnie grają w reprezentacji byli szkoleni w latach 90-tych, gdzie w wiekszości klubów panowała prawdziwa nędza. Dopiero w nowym tysiącleciu pojawiły się większe pieniądze z C+. Ale ci chłopacy mają teraz góra 16 lat. A i tak, patrząc na osiągnięcia reprezentacji oznaczonych literką "U", które póki co przegrywają wszystko jak leci jakoś nie przybywa nadziei. W jednej z najlepszych (w sensie organizacyjnym) szkółek czyli legijnej Akademii dopiero 3 lata temu wprowadzono jednolity system szkolenia oparty na hiszpańskich wzorcach mimo, że szkółka istnieje od 10 lat. To oznacza, że dopiero za jakieś 10 lat zaczną stamtąd wychodzić dobrze uksztaltowani piłkarze.

Czy podium jest możliwe? Uważam, że jest, choć u buka bym tak nie
stawiał. A już z całą pewnością należy wyznaczać taki cel. No bo
jaki? Brak kompromitacji? Wyjście z grupy? To mają być nasze ambicje?

Co innego nadzieje a co innego oczekiwania. Jeśli ktoś w sytuacji, w której jest obecnie polska piłka wymaga(!) od naszej reprezentacji wyjścia z grupy, to coś z nim jest nie tak.

Lech Poznań niedawno pokazał, że poziom polskiej piłki, choć w
oczywisty sposób niski, nie jest odległy od przeciętnej europejskiej
o lata świetlne.

Lech Poznań w dwumeczu z Udinese w pierwszej 11-tce wystawił 5 Polaków.

Uważam, że reprezentacja jest zdolna do analogicznego kroku.

Tak, jak naturalizuje odpowiednio 6 zagranicznych piłkarzy.
yamma

Data: 2010-05-31 20:27:43
Autor: CGC
Polska - Finlandia
Dnia Sun, 30 May 2010 21:40:52 +0200, yamma napisał(a):

To nie tak. Raczej czy można oczekiwać, że dyrygent da radę zebrać
orkiestrę klasy europejskiej spośród obywateli 38-mln narodu
(wkluczając tych grających na codzień dla zagranicznych orkiestr) i
zgra ich na tyle, żeby razem stanowili silny zespół.

Jeśli najlepsi spośród tych 38 mln najlepsze co potrafią, to zagrać "Wlazł kotek na płotek"? Nie. Nie stworzy się z takich rzępołów orkiestry na miarę

Popadasz w skrajności. Ja nie twierdzę, że każdy z nich to Paganini. Ale
też nie wydaje mi się, żeby skompletowanie 18 sensownych grajków było
zadaniem niewykonalnym. Podobnie jak zmotywowanie ich do walki na maksa.
Czy podium jest możliwe? Uważam, że jest, choć u buka bym tak nie
stawiał. A już z całą pewnością należy wyznaczać taki cel. No bo
jaki? Brak kompromitacji? Wyjście z grupy? To mają być nasze ambicje?

Co innego nadzieje a co innego oczekiwania. Jeśli ktoś w sytuacji, w której jest obecnie polska piłka wymaga(!) od naszej reprezentacji wyjścia z grupy, to coś z nim jest nie tak.

Gdybyśmy wszyscy mieli takie realistyczne i rozsądne cele, to dalej
siedzielibyśmy na drzewach.
Lech Poznań niedawno pokazał, że poziom polskiej piłki, choć w
oczywisty sposób niski, nie jest odległy od przeciętnej europejskiej
o lata świetlne.

Lech Poznań w dwumeczu z Udinese w pierwszej 11-tce wystawił 5 Polaków.

Uważam, że reprezentacja jest zdolna do analogicznego kroku.

Tak, jak naturalizuje odpowiednio 6 zagranicznych piłkarzy.

Smuda na mecz z Udinese selekcjonował spośród, powiedzmy, 20 grajków. Teraz
selekcjonuje z bez porównania większej puli. I może swobodniej ich
wymieniać. Ma mnóstwo czasu na eksperymenty i cokolwiek mu tam trzeba. --
CGC

Data: 2010-05-31 21:14:14
Autor: yamma
Polska - Finlandia
CGC wrote:
Dnia Sun, 30 May 2010 21:40:52 +0200, yamma napisał(a):

Ale też nie wydaje mi się, żeby skompletowanie 18 sensownych grajków
było zadaniem niewykonalnym. Podobnie jak zmotywowanie ich do walki
na maksa.

Franz, to mistrz motywacji. To nie ulega wątpliwości. Tak było w Lechu i tak jest w reprezentacji. On uwielbia futbol ofensywny i tak każe grać piłkarzom. Ja się o motywację piłkarzy nie boję ale uważam, że to może być za mało. Bo widzisz, jak trębacz będzie dmuchał w tę swoją trąbę mocniej niż zazwyczaj. to wcale nie oznacza, że nie będzie fałszował.

Co innego nadzieje a co innego oczekiwania. Jeśli ktoś w sytuacji, w
której jest obecnie polska piłka wymaga(!) od naszej reprezentacji
wyjścia z grupy, to coś z nim jest nie tak.

Gdybyśmy wszyscy mieli takie realistyczne i rozsądne cele, to dalej
siedzielibyśmy na drzewach.

Ależ ja nikomu nie zabraniam mieć oczekiwań! Ja tylko chciałbym aby one były ukierunkowane w inną stronę. Tam gdzie powinny a nie tam gdzie najbliżej i najłatwiej.

Smuda na mecz z Udinese selekcjonował spośród, powiedzmy, 20 grajków.
Teraz selekcjonuje z bez porównania większej puli. I może swobodniej
ich wymieniać. Ma mnóstwo czasu na eksperymenty i cokolwiek mu tam
trzeba.

O nie, nie! W Lechu Franz mógł selekcjonować z całego świata a ograniczony był tylko możliwościami finansowymi klubu. Po drugie miał tych piłkarzy 7 dni w tygodniu _przez_ kilka miesięcy. W kadrze ma tylko Polaków, w dodatku przez tydzień _co_ parę miesięcy.
yamma

Data: 2010-05-31 21:39:18
Autor: CGC
Polska - Finlandia
Dnia Mon, 31 May 2010 21:14:14 +0200, yamma napisał(a):

Ale też nie wydaje mi się, żeby skompletowanie 18 sensownych grajków
było zadaniem niewykonalnym. Podobnie jak zmotywowanie ich do walki
na maksa.

Franz, to mistrz motywacji. To nie ulega wątpliwości. Tak było w Lechu i tak

Ależ ulega. :-) Z reguły efekty jego motywacji pojawiają się dopiero przy
kolejnym trenerze. Można więc spróbować odstrzelić Smudę na pół roku przed
Euro. :-)
Co innego nadzieje a co innego oczekiwania. Jeśli ktoś w sytuacji, w
której jest obecnie polska piłka wymaga(!) od naszej reprezentacji
wyjścia z grupy, to coś z nim jest nie tak.

Gdybyśmy wszyscy mieli takie realistyczne i rozsądne cele, to dalej
siedzielibyśmy na drzewach.

Ależ ja nikomu nie zabraniam mieć oczekiwań! Ja tylko chciałbym aby one były ukierunkowane w inną stronę. Tam gdzie powinny a nie tam gdzie najbliżej i najłatwiej.

Toć ja nie mówię, żeby nie budować Orlików, wymuszać na klubach tworzenia
systemów szkolenia itd. Wiadomo, że na dłuższą metę to jest jedyna sensowna
droga do prawdziwej poprawy. Ale też nie wydaje mi się, żeby nawet teraz
nie dało się wycisnąć z obecnych grajków nieco więcej, niż wyciśnięto na
trzech poprzednich imprezach.
Smuda na mecz z Udinese selekcjonował spośród, powiedzmy, 20 grajków.
Teraz selekcjonuje z bez porównania większej puli. I może swobodniej
ich wymieniać. Ma mnóstwo czasu na eksperymenty i cokolwiek mu tam
trzeba.

O nie, nie! W Lechu Franz mógł selekcjonować z całego świata a ograniczony był tylko możliwościami finansowymi klubu.

Tylko? A że te możliwości oznaczały możliwość kupienia jednego w miarę
przyzwoitego grajka i kilku takich sobie a i to z iksowego sortu,
przebranego już przez skautów igrek lepszych lig? Kadra to zupełnie inny typ selekcji. Rywalizacja jest prawie żadna, poza
relatywnie rzadkimi szczególnymi przypadkami typu Podolski nikt trenerowi
grajka nie ukradnie. Ale to też przecież działa w dwie strony. Olisadebe i
Roger też zdobyli dla Polski cenne punkty. Są też Polacy wyszkoleni za
granicą. Są wreszcie Polacy na fali, których chcą kupować przyzwoite
drużyny. Jest zatem wiele dróg do skompletowania silnego zespołu, w tym
nawet te wymijające słabości naszego systemu szkolenia. --
CGC

Data: 2010-05-31 23:21:35
Autor: Cavallino
Polska - Finlandia
Użytkownik "yamma" <yamma@wp.pl> napisał w wiadomości news:hu11qo$4gv$1inews.gazeta.pl...
CGC wrote:
Dnia Sun, 30 May 2010 21:40:52 +0200, yamma napisał(a):

Ale też nie wydaje mi się, żeby skompletowanie 18 sensownych grajków
było zadaniem niewykonalnym. Podobnie jak zmotywowanie ich do walki
na maksa.

Franz, to mistrz motywacji. To nie ulega wątpliwości. Tak było w Lechu

Jasne, zwłaszcza na wiosnę 2009 tak ich pomotywował że hej.

Data: 2010-06-01 10:46:47
Autor: Smerf
Polska - Finlandia
Użytkownik "yamma"
Franz, to mistrz motywacji. To nie ulega wątpliwości. Tak było w Lechu i tak jest w reprezentacji. On uwielbia futbol ofensywny i tak każe grać piłkarzom. Ja się o motywację piłkarzy nie boję ale uważam, że to może być za mało. Bo widzisz, jak trębacz będzie dmuchał w tę swoją trąbę mocniej niż zazwyczaj. to wcale nie oznacza, że nie będzie fałszował.

wczoraj na jakims niemieckim sportowym programie pokazywali mecz z 86' Niemców z Francją - zdaje się polfinał MŚ, ten w którym Schumacher sfałlował Battistona.

Niemcy ten mecz wygrali tylko dzięki ambicji, byli gorsi od Francuzów w każdym calu, ale grali ostro, ambitnie, fałlowali i osiągneli sukces.

Grecy mimo oklepania w pucharach też nie prezentowali niczego nadzwyczajnego.
Pozatym mamy do euro jeszcze dwa lata - a nuż Lech z Ruchem coś w pucharach pokażą.

Ostatnie co powinniśmy my kibice stracić to nadzieja.
Chociaż też nie postawiłby kasy że bedziemy w połfinale ME 2012,

ale szansa jest - mam nadzieje ze Franz wykorzysta swoje niemieckie zaciecie trenerskie.

pzdr
mar

Data: 2010-05-30 22:54:02
Autor: AJK
Polska - Finlandia
30-05-2010  o godz. 20:24 CGC napisał:

No to musze ci powiedzieć, że to są wyjatkowo toksyczne oczekiwania.
Gdybym ja od swojej córki w taki sposób oczekiwał np., że stanie się
gwiazdą światowej opery, podczas gdy nikt w mojej i żony rodzinie nie
potrafi śpiewać, to pewnie moja córka wpadłaby w gigantyczne
kompleksy. Widzisz,

To nie tak. Raczej czy można oczekiwać, że dyrygent da radę zebrać
orkiestrę klasy europejskiej spośród obywateli 38-mln narodu
(wkluczając tych grających na codzień dla zagranicznych orkiestr) i
zgra ich na tyle, żeby razem stanowili silny zespół. Nikt mu nie każe brać Iksińskiego i zajeżdżać go na śmierć, żeby na
końcu stwierdzić, że ten typ więcej już się nie nauczy. Czy podium jest możliwe? Uważam, że jest, choć u buka bym tak nie
stawiał. A już z całą pewnością należy wyznaczać taki cel. No bo jaki?
Brak kompromitacji? Wyjście z grupy? To mają być nasze ambicje? To po
to budujemy za grubą kasę te wszystkie stadiony, żeby nasze drużyny
pięknie na nich przegrywały? Lech Poznań niedawno pokazał, że poziom polskiej piłki, choć w
oczywisty sposób niski, nie jest odległy od przeciętnej europejskiej o
lata świetlne. Uważam, że reprezentacja jest zdolna do analogicznego kroku. A okazja jest bezprecedensowa.

Alleluja! O, świyntyjezunabananie, dzięki za jednego rozsądnego, który
rozumie, co się do niego mówi, bo już zwątpiłem w... no, niech będzie, że
w swoją umiejętność pisania :-)


--
AJK

Data: 2010-05-31 21:20:42
Autor: CGC
Polska - Finlandia
Dnia Sun, 30 May 2010 22:54:02 +0200, AJK napisał(a):

A okazja jest bezprecedensowa.

Alleluja! O, świyntyjezunabananie, dzięki za jednego rozsądnego, który
rozumie, co się do niego mówi, bo już zwątpiłem w... no, niech będzie, że
w swoją umiejętność pisania :-)

Nie rozumiem tylko, jak przeszedłeś od niesmaku z powodu bodaj każdego przekręciku "rodziny PZPN" do akceptacji przekręcików "rodziny UEFA". --
CGC

Data: 2010-06-01 15:20:25
Autor: AJK
Polska - Finlandia
31-05-2010  o godz. 21:20 CGC napisał:

A okazja jest bezprecedensowa.

Alleluja! O, świyntyjezunabananie, dzięki za jednego rozsądnego, który
rozumie, co się do niego mówi, bo już zwątpiłem w... no, niech będzie, że
w swoją umiejętność pisania :-)

Nie rozumiem tylko, jak przeszedłeś od niesmaku z powodu bodaj każdego przekręciku "rodziny PZPN" do akceptacji przekręcików "rodziny UEFA".

Niesmak zostaje w obu przypadkach, ale niesmak w przypadku Mistrzostw
Europy jest bliższy ciału, bo wiąże się z kadrą narodową, więc "jest to
poświecenie, na które jestem gotów" :-)
A mówiąc poważnie - to nie akceptacja w sensie "popieram, bo dobre to",
tylko godzenie się z realiami. Gospodarze mają z definicji łatwiej, z
powodów sportowych, politycznych, marketingowych i wielokrotnie
gospodarze byli wyciągani za uszy i przepychani za odwrotną stronę medalu
(czasem nie tylko gospodarze, ale zwykli faworyci) Tak było, jest i
będzie. Pewnie, że piękniej byłoby, gdyby wszystko było czyste, uczciwe i
td. Ale nie jest. To co, mam zacząć apelować, żeby na tej jednej imprezie
wszystko było zgodnie z prawem, sportem i moralnością, a potem może sobie
wracać do normy? Mam zaapelować do pikarzy, aby nie symulowali fauli, nie
próbowali wymuszać karnych, a kiedy sędzia się już pomyli i zagwiżdze
jedenastkę dla nas - poszli do arbitra i wymusili zmianę decyzji? Albo na
znak protestu nie wykorzystali tego karnego, tylko posłali piłkę w
trybuny? Och, jakie by to było piękne, jakie honorowe... i jakie durne!

Twierdzę, że skoro w piłce jest jak jest i gospodarze mają fory, to
głupotą byłoby to lekceważyć i z tego nie korzystać. Tym bardziej, że
robią to wszyscy i wszyscy będą to robić. Nie widzę powodu, dla którego
mielibyśmy być jedynymi naiwnymi w tym towarzystwie. Może mi się to nie
podobać, może budzić niesmak, ale tak po prostu jest i już. Różnica
polega na tym, że do tej pory o niesmak i potępienie było nam łatwo, bo
rzecz dotyczyła innych i zwisała nam emocjonalnie. A teraz pierwszy raz
może dotyczyć nas bezpośrednio.


Swoją drogą, ten teoretyczny przykład z góry trochę mnie zadumał. Ot,
ćwiczenie takie teoretyczno-moralne dla rozluźnienia atmosfery. Gramy
ćwierćfinał, Polak symuluje faul w polu karnym, sędzia gwiżdże jednastkę,
choć ślepy by zobaczył, że tam jest faulu nie było...
Szanowni obrońcy czystości i moralności, co robicie w tej sytuacji?
a) biegniecie do sędziego  i tłumaczycie, że faulu nie było, a nasz
zawodnik robił sobie jaja, więc nie krzywdźmy przeciwnika?
b) wyznaczeni do strzelania robicie wszystko, żeby nie strzelić, bo
"sprawiedliwość i prawda to jest dla mnie wszystko"?
c) machacie ręką, bo: raz my ich, raz oni nas,  / takie jest życie i taka
jest piłka / nie pierwszy taki karny w historii, ale wreszcie los się
uśmiecha do nas / "nie widziałem dokładnie tej sytuacji, a sędzia byl
blizej, więc chyba..." / no przecież nie będziemy się ośmieszać i
protestować, bo to przecież i tak nic nie da / a zresztą za tym stepem
półfinał jest ogromny,  więc śmierć frajerom, rozbieg, strzał i
jeeeeeeeest!?

Tylko szczerze.
....
Już?
....
I co, ktoś chce jeszcze pogadać o moralności, hipokryzji albo zaszpanować
teoretyczną czystością? :-)


--
AJK

Data: 2010-06-01 18:25:29
Autor: CGC
Polska - Finlandia
Dnia Tue, 1 Jun 2010 15:20:25 +0200, AJK napisał(a):

I co, ktoś chce jeszcze pogadać o moralności, hipokryzji albo zaszpanować
teoretyczną czystością? :-)

Hehe, archiwum mi świadkiem, że ja mogę co najwyżej szpanować hipokryzją
kontrolowaną i uświadomioną. ;-) A w moim przypadku pytanie nie było zaczepne, sugerujące, aluzyjne ani
złośliwe ino zwyczajnie sondujące. Co zapewne jest zrozumiałe, ale na
wszelki wypadek dopiszę. --
CGC

Data: 2010-06-01 19:37:52
Autor: AJK
Polska - Finlandia
01-06-2010  o godz. 18:25 CGC napisał:

I co, ktoś chce jeszcze pogadać o moralności, hipokryzji albo zaszpanować
teoretyczną czystością? :-)

Hehe, archiwum mi świadkiem, że ja mogę co najwyżej szpanować hipokryzją
kontrolowaną i uświadomioną. ;-)

Dobre :-)
 
A w moim przypadku pytanie nie było zaczepne, sugerujące, aluzyjne ani
złośliwe ino zwyczajnie sondujące. Co zapewne jest zrozumiałe, ale na
wszelki wypadek dopiszę.

Ależ oczywiście, że to było zrozumiałe i dokładnie tak to odczytałem. I
po ra zkolejny odetchnąłem z ulgą, że nie tylko ktoś mnie, ale także ja
kogoś jestem w stanie zrozumieć, więc nie jest chyba jeszcze ze mną tak
źle :-)




--
AJK

Data: 2010-05-30 22:55:26
Autor: AJK
Polska - Finlandia
30-05-2010  o godz. 19:57 yamma napisał(a):

AJK wrote:
30-05-2010  o godz. 10:23 yamma napisał:

Naprawdę masz takie oczekiwania? Naprawdę sądzisz, że za 2 lata z
TYMI piłkarzami my jesteśmy w stanie nie tylko wyjść z grupy ale
dojść aż do półfinału??? Naprawdę sądzisz, że tacy piłkarze jak
Jodłowiec czy Wojtkowiak będą w stanie zatrzymać napastników z
górnej półki europejskiej piłki?

Tak, naprawdę mam takie oczekiwania.

No to musze ci powiedzieć, że to są wyjatkowo toksyczne oczekiwania. Gdybym ja od swojej córki w taki sposób oczekiwał np., że stanie się gwiazdą światowej opery, podczas gdy nikt w mojej i żony rodzinie nie potrafi śpiewać, to pewnie moja córka wpadłaby w gigantyczne kompleksy.

Wiesz co, jak się bawisz w analogię, to nie zmieniaj warunków. W rodzinie
było już parę przypadków zawodowych śpiewaków, niektórzy przodkowie za
śpiewanie zdobywali bardzo poważne i cenione laury (w chórze i
solistycznie), obecni też śpiewać potrafią i nawet śpiewają na Zachodzie,
a kolejni dostają porpozycje śpiewania i to za bardzo ciekawą kasę.
I pytanie, co jest bardziej toksyczne: moje oczekiwania, czy postawa:
"Dziecko, może i jesteś zdolne, może i tradycje mamy, może i jakieś tam
indywiduwalne sukcesy, ale lepiej się za nic poważnego nie bierz, bo i
tak wszystko spierdzielisz, durny bachorze, nie ma szansy, żebyś
cokolwiek osiągnęło, matole ty przeraźliwy, a teraz won do nauki, choć
właściwie nie wiadomo po co ta strata czasu, bo za głupieś, żeby się
czegokolwiek nauczyć, bęcwale!"


Widzisz, problem w tym, że my tutaj w Polsce nie mamy absolutnie
żadnych podstaw aby oczekiwać od piłkarzy A.D. 2012 żeby nawet wyszli
z grupy. No bo kogo my mamy? Mamy Błaszczykowskiego i... tyle. W
dodatku ten sam Błaszczykowski w ubiegłym sezonie strzelił 1 (słownie:
jedną) bramkę dla Borussi. A to przecież ofensywny pomocnik.

Jak Wy to nie wiem. Ja piszę za siebie. A kto jest? Jest Błaszczykowski,
jest Jeleń, jest stadko bramarzy w dobrych klubach, nawet jeśli są tylko
wchodzącymi), jest paru gości  z zachodnimi tytułami mistrzowskimi i
pucharami nawet, jest Lewandowski z Peszką. A nawet gdyby - nie moje
zmartwienie, tylko trenera, żeby wyszukać innych albo wyszlifować tych,
kórych ma. Pięć lat czasu było. Dwa jeszcze zostało. Wszystki warunki nam
sprzyjają. Grecy dali radę, choć o nich pisano dokładnie to samo i to
_po_ mistrzostwach :-)


Problem z takim podejściem jak twoje jest taki, że piłkarze jadą na imprezę, balonik nadmuchany do granic mozliwości, bo cała Polska OCZEKUJE i... dupa. Okazuje się, że impreza rangi mistrzowskiej, to nie sparingi, że wszyscy grają na 150% i cuda się nagle kończą. No a potem zaczyna się jazda. Po kim? A no po trenerze. Zaraz pojawiają się zastępy fachowców od taktyki, kondycji i selekcji, którzy by z naszych grajków zrobili 11-tu Messich w 2 tygodnie. A główni winowajcy takiego stanu rzeczy ochoczo przyłączają się do rzeszy krytykantów zadowoleni, że nikt nie mówi o nich.

Dwa tygodnie to nie 5 lat, a czego Polska oczekuje - nie wiem i mi to
zwisa. Ja ma swoje prywatne oczekiwania i przyznam, nie rozumiem
sytuacji, w której dyskusja nie dotyczy tego, czy można coś zrobić, żeby
coś osiągnąć, czy jest ktoś, kto to może zrobić i jak to możnae zrobić,
tylko w stronę: "jesteś gupi i masz fszynapempku, bo masz takie
oczekiwania, podczas, kiedy na pewno się nie uda, bo się udać nie może,
BO TAK, więc nie bądź durny - nie miej!"
Przecież to stoi na głowie.


--
AJK

Data: 2010-05-31 09:28:03
Autor: yamma
Polska - Finlandia
AJK wrote:
30-05-2010  o godz. 19:57 yamma napisał(a):

Widzisz, problem w tym, że my tutaj w Polsce nie mamy absolutnie
żadnych podstaw aby oczekiwać od piłkarzy A.D. 2012 żeby nawet wyszli
z grupy. No bo kogo my mamy? Mamy Błaszczykowskiego i... tyle. W
dodatku ten sam Błaszczykowski w ubiegłym sezonie strzelił 1
(słownie: jedną) bramkę dla Borussi. A to przecież ofensywny
pomocnik.

Jak Wy to nie wiem. Ja piszę za siebie. A kto jest? Jest
Błaszczykowski,

Który strzelił w ubiegłym sezonie 1 bramkę w 32 meczach. Zajebista skuteczność.

jest Jeleń,

Któremu już wszyscy powtarzają aby został w Auxerre, bo w Lyonie po prostu zginie. Ale wszystko wskazuje na to, że uparł się na ten Lyon więc, biorąc poda uwagę to, że Lyon cholernie rzadko gra z kontry, to możemy spokojnie założyć, że Jeleniowi w najbliższym czasie stwardnieje dupa od ławki.

jest stadko bramarzy w dobrych klubach,

Tłusty Boruc, Fabiański vel "babol goni babol" i żółtodzób Szczęsny. Normalnie, powala na kolana. I nie zanosi się na poprawę.

nawet jeśli są tylko wchodzącymi), jest paru gości  z zachodnimi
tytułami mistrzowskimi i pucharami nawet, jest Lewandowski z Peszką.

Tak, pod warunkiem, że w tym roku odejdą z Lecha co jest bardzo wątpliwe.

A nawet gdyby - nie moje zmartwienie, tylko trenera, żeby wyszukać
innych albo wyszlifować tych, kórych ma. Pięć lat czasu było. Dwa
jeszcze zostało. Wszystki warunki nam sprzyjają. Grecy dali radę,
choć o nich pisano dokładnie to samo i to _po_ mistrzostwach :-)

Jejku, chłopie! Ile ty masz lat? 12? Ja chcę tę zabawkę i już! Grecy mieli Rehhagela a Smudzie do tego Rehhagela duuużo brakuje.
I bardzo cię proszę, nie szastaj smileyami, bo takie myślenie jak twoje jest jeszcze bardziej szkodliwe dla polskiej piłki niż działalność PZPN - mnie naprawdę nie jest do śmiechu jak czytam takie głupoty.

Dwa tygodnie to nie 5 lat, a czego Polska oczekuje - nie wiem i mi to
zwisa. Ja ma swoje prywatne oczekiwania i przyznam, nie rozumiem
sytuacji, w której dyskusja nie dotyczy tego, czy można coś zrobić,
żeby coś osiągnąć, czy jest ktoś, kto to może zrobić i jak to możnae
zrobić, tylko w stronę: "jesteś gupi i masz fszynapempku, bo masz
takie oczekiwania, podczas, kiedy na pewno się nie uda, bo się udać
nie może, BO TAK, więc nie bądź durny - nie miej!"
Przecież to stoi na głowie.

Na głowie to stoi twoje rozumowanie.
yamma

Data: 2010-05-31 18:17:18
Autor: AJK
Polska - Finlandia
31-05-2010  o godz. 9:28 yamma napisał:

A nawet gdyby - nie moje zmartwienie, tylko trenera, żeby wyszukać
innych albo wyszlifować tych, kórych ma. Pięć lat czasu było. Dwa
jeszcze zostało. Wszystki warunki nam sprzyjają. Grecy dali radę,
choć o nich pisano dokładnie to samo i to _po_ mistrzostwach :-)

Jejku, chłopie! Ile ty masz lat? 12? Ja chcę tę zabawkę i już! Grecy
mieli Rehhagela a Smudzie do tego Rehhagela duuużo brakuje. I bardzo
cię proszę, nie szastaj smileyami, bo takie myślenie jak twoje jest
jeszcze bardziej szkodliwe dla polskiej piłki niż działalność PZPN -
mnie naprawdę nie jest do śmiechu jak czytam takie głupoty.

Pozwolisz, że Twoim samopoczuciem będę się przejmował tak samo jak
zeszłorocznym śniegiem. Chcesz mieć inne zdanie - miej sobie, to wolny
kraj i każdy ma prawo do swojego. Ale bardzo Cię proszę, weź się
odpalantuj od tego, co mogę i przede wszystkim, jak mogę pisać. Z
dokładnie tego samego powodu. Masz przecież możliwość nieczytania,
prawda? Tym bardziej postawa: "nie pisz tego a tego i w dodatku nie pisz
tego w taki sposób"... nie bardzo wiem, jak ją określić. Choć, kiedy
czytam, że mój pogląd wyrażony w jakimś tam poście na jakiejś tam grupie
jest "szkodliwy dla polskiej piłki", to chyba wiem, jak ją określić, ale
ponieważ jestem człowiekiem miłym i uprzejmym - nie określę :-)

 
Dwa tygodnie to nie 5 lat, a czego Polska oczekuje - nie wiem i mi to
zwisa. Ja ma swoje prywatne oczekiwania i przyznam, nie rozumiem
sytuacji, w której dyskusja nie dotyczy tego, czy można coś zrobić,
żeby coś osiągnąć, czy jest ktoś, kto to może zrobić i jak to możnae
zrobić, tylko w stronę: "jesteś gupi i masz fszynapempku, bo masz
takie oczekiwania, podczas, kiedy na pewno się nie uda, bo się udać
nie może, BO TAK, więc nie bądź durny - nie miej!"
Przecież to stoi na głowie.

Na głowie to stoi twoje rozumowanie.

Tak se to tłumacz. --
AJK

Data: 2010-05-31 19:03:10
Autor: yamma
Polska - Finlandia
AJK wrote:

Pozwolisz, że Twoim samopoczuciem będę się przejmował tak samo jak
zeszłorocznym śniegiem. Chcesz mieć inne zdanie - miej sobie, to wolny
kraj i każdy ma prawo do swojego. Ale bardzo Cię proszę, weź się
odpalantuj od tego, co mogę i przede wszystkim, jak mogę pisać. Z
dokładnie tego samego powodu.

Z dokładnie tego samego powodu mogę krytykować twoją postawę i doczepiać do niej epitety "głupia" i "toksyczna". To, jak powyżej napisałeś, jest wolny kraj.

Masz przecież możliwość nieczytania,
prawda? Tym bardziej postawa: "nie pisz tego a tego i w dodatku nie
pisz tego w taki sposób"... nie bardzo wiem, jak ją określić. Choć,
kiedy czytam, że mój pogląd wyrażony w jakimś tam poście na jakiejś
tam grupie jest "szkodliwy dla polskiej piłki", to chyba wiem, jak ją
określić, ale ponieważ jestem człowiekiem miłym i uprzejmym - nie
określę :-)

Po prostu oberwało ci się za tych wszystkich Borków i Kołtoniow, którzy z jednej strony jadą na PZPN a z drugiej strony prezentują dokładnie taki sam światopogląd jaki prezentuje Piechniczek. Zresztą ty również idziesz tą samą ścieżką, bo jak czytam coś takiego "Ale przypomnę, że już kiedyś byliśmy w sytuacji kopciuszka, który jedzie po to, żeby dostać po krzyżach i... pewni ówcześni kibice, mający odpowiedniki w pewnych dzisiejszych kibicach też wrzeszczeli, jacy to jesteśmy beznadziejni, i też truli, ż ejuż sam awans to suckes, a na pewno nic nie ugramy, tylko się skompromitujemy itd. A wracaliśmy z medalami.", to mnie śmiech pusty ogarnia. To były inne czasy, drogi panie Piechnicz..eeee... AJK! Wówczas aby stać się wielkim piłkarzem wystarczyło mieć podwórko, szmaciankę i dużo czasu. Od tamtego czasu świat nam uciekł. Cholernie uciekł. Teraz nie wystarczy podwórko i szmacianka. Teraz trzeba mieć 5 boisk treningowych równych jak stół, oświetlonych i najlepiej podgrzewanych, profesjonalny sztab medyczny i kilkuset młodych łebków wyselekcjonowanych pod względem motoryki już w wieku 6 lat.
Ja ci nie bronię mieć nadzieję. Naprawdę! Sam mam nadzieję, że wygramy ze słabeuszem, obronimy remis z tym większym i jakimś psim swędem wyjdziemy z grupy. Ale nie mam najmniejszego zamiaru jechać po Smudzie i piłkarzach jak zdobędziemy tylko 1 pkt. Dokładnie tak samo jak broniłem tutaj Beenhakkera po ME. Mnie po prostu denerwuje postawa 3-letniego dzieciaka, który chce misia i nie reaguje na tłumaczenia swojej matki, że tatuś przepił wszystkie pieniądze i nie ma za co tego misia kupić.
yamma

Data: 2010-05-31 21:54:09
Autor: AJK
Polska - Finlandia
31-05-2010  o godz. 19:03 yamma napisał:

Pozwolisz, że Twoim samopoczuciem będę się przejmował tak samo jak
zeszłorocznym śniegiem. Chcesz mieć inne zdanie - miej sobie, to wolny
kraj i każdy ma prawo do swojego. Ale bardzo Cię proszę, weź się
odpalantuj od tego, co mogę i przede wszystkim, jak mogę pisać. Z
dokładnie tego samego powodu.

Z dokładnie tego samego powodu mogę krytykować twoją postawę i doczepiać do niej epitety "głupia" i "toksyczna". To, jak powyżej napisałeś, jest wolny kraj.

....i każdemu wolno stosować dowolne epitety, bo to świadczy wyłącznie o
nim.
Podobnie jak postawa: "nie pisz tego a tego, a już na pewno nie w ten
sposób", która jednak akurat z wolnością tyle ma wspólnego... nie, będę
twardy i nie będę analogizował :-)
Za to będę "szafował smajlejami". Bo to wolny kraj. O! :-)
 
Masz przecież możliwość nieczytania,
prawda? Tym bardziej postawa: "nie pisz tego a tego i w dodatku nie
pisz tego w taki sposób"... nie bardzo wiem, jak ją określić. Choć,
kiedy czytam, że mój pogląd wyrażony w jakimś tam poście na jakiejś
tam grupie jest "szkodliwy dla polskiej piłki", to chyba wiem, jak ją
określić, ale ponieważ jestem człowiekiem miłym i uprzejmym - nie
określę :-)

Po prostu oberwało ci się za tych wszystkich Borków i Kołtoniow,
którzy z jednej strony jadą na PZPN a z drugiej strony prezentują
dokładnie taki sam światopogląd jaki prezentuje Piechniczek. Zresztą
ty również idziesz tą samą ścieżką, bo jak czytam coś takiego "Ale
przypomnę, że już kiedyś byliśmy w sytuacji kopciuszka, który jedzie
po to, żeby dostać po krzyżach i... pewni ówcześni kibice, mający
odpowiedniki w pewnych dzisiejszych kibicach też wrzeszczeli, jacy to
jesteśmy beznadziejni, i też truli, ż ejuż sam awans to suckes, a na
pewno nic nie ugramy, tylko się skompromitujemy itd. A wracaliśmy z
medalami.", to mnie śmiech pusty ogarnia. To były inne czasy, drogi
panie Piechnicz..eeee... AJK! Wówczas aby stać się wielkim piłkarzem
wystarczyło mieć podwórko, szmaciankę i dużo czasu. Od tamtego czasu
świat nam uciekł. Cholernie uciekł. Teraz nie wystarczy podwórko i
szmacianka. Teraz trzeba mieć 5 boisk treningowych równych jak stół,
oświetlonych i najlepiej podgrzewanych, profesjonalny sztab medyczny i
kilkuset młodych łebków wyselekcjonowanych pod względem motoryki już w
wieku 6 lat. Ja ci nie bronię mieć nadzieję. Naprawdę! Sam mam
nadzieję, że wygramy ze słabeuszem, obronimy remis z tym większym i
jakimś psim swędem wyjdziemy z grupy. Ale nie mam najmniejszego
zamiaru jechać po Smudzie i piłkarzach jak zdobędziemy tylko 1 pkt.
Dokładnie tak samo jak broniłem tutaj Beenhakkera po ME. Mnie po
prostu denerwuje postawa 3-letniego dzieciaka, który chce misia i nie
reaguje na tłumaczenia swojej matki, że tatuś przepił wszystkie
pieniądze i nie ma za co tego misia kupić.

Sorry, ale mam wrażenie, że nie tylko ponownie kompletnie nie zrozumiałeś
tego, o czym pisałem (patrz fragment: "ja ci nie bronię mieć nadzieję",
choć wyraźnie i parę razy napisałem, że jej nie mam), ale - także
ponownie - dyskutujesz nie tyle z moimi słowami, co z jakimiś własnymi
wizjami, ansami, kompleksami czy czym tam (masz coś do Borka to se
pojeździj po Borku, a mnie w to nie mieszaj). A ponieważ Twoje analogie
robią się tyle nieprzyjemne, co więcej mówiące o Tobie niż o mnie,
pozwolisz, że nie będę kontunuował tej rozmowy. Ja powiedziałem swoje, Ty
powiedziałeś swoje, przekonać się  - jak widać - nie przekonamy. --
AJK

Data: 2010-05-31 20:53:58
Autor: castrol
Polska - Finlandia
W dniu 2010-05-31 09:28, yamma pisze:

Jejku, chłopie! Ile ty masz lat? 12?

Ile Ty masz lat, ze nie rozumiesz po raz kolejny co sie do Ciebie pisze!? Ile Ty masz lat, ze polemizujesz z tym co ktos ma prawo oczekiwac! Marzen zabronisz tez komus?

A jesli nie rozumiesz, to po kilka razy poczytaj posty AJKa. Pojmiesz co chlopak ma na mysli, bo naprawde dobrze pisze.

Wiesz, czemu kiedys osiagalismy sukcesy? Wlasnie przede wszystkim przez pozytywne myslenie. Wiesz czemu Benkaherowi udalo sie na poczatku cos? Np mecz z Portugalia? Bo wmowil tym chlopakom, ze sa lepsi i ze nie sa leszczami. To samo robil Gorski.

Wiec za przeproszeniem skoncz truc, bo nie ma znaczenia kto co dzis prezentuje i ile goli strzela. Tylko wazne jest z jakim nastawieniem chlopaki wyjda na boisko w 2012 roku bo to w ich glowach lezy klucz do zwyciestwa!

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

Data: 2010-05-31 09:49:56
Autor: Marcin Kasperski
Polska - Finlandia

Grecy dali radę, choć o nich pisano dokładnie to samo i to _po_
mistrzostwach :-)

Sukces Greków był mocno powiązany z paruletnią "chwilą" dobrej passy
klubów, które ogrywały się - i to greckimi składami - w rundach
grupowych LM, to raz. Wygrali turniej który nie odbywał się u nich, to dwa.

Trafili w dobry moment (słabiutkie Niemcy, Hiszpania i Włochy, kiepskie
Anglia i Francja, tylko nieznacznie lepsze Portugalia i Holandia). Gdyby
nie grecki mur, pewnie wygraliby Czesi, co też prawdę mówiąc byłoby
sporą niespodzianką (choć o większych walorach estetycznych). To trzy.

Polska niestety nie startuje z pułapu Grecji, tylko raczej Austrii (mam
na myśli jakość piłkarzy i kluby w których grają, osiągnięcia klubów,
poziom ligi). A do tego reprezentacje wielkich lig (Anglia, Niemcy,
Włochy, Hiszpania) wyraźnie się ostatnimi laty pozbierały, zatrudniają
lepszych trenerów i grają poważniej.

Powiedziawszy to wszystko: oczywiście mam nadzieję, niechby i
irracjonalną itd itp

Aha: moje, Twoje czy dowolnego kibica "oczekiwania" prawdę mówiąc nie
mają najmniejszego znaczenia dla kogokolwiek. Błaszczykowski tak samo
się wywróci na piłce niezależnie od tego, czego będziemy się po nim
spodziewać ;-)

Data: 2010-05-31 11:57:55
Autor: yamma
Polska - Finlandia
Marcin Kasperski wrote:

Aha: moje, Twoje czy dowolnego kibica "oczekiwania" prawdę mówiąc nie
mają najmniejszego znaczenia dla kogokolwiek. Błaszczykowski tak samo
się wywróci na piłce niezależnie od tego, czego będziemy się po nim
spodziewać ;-)

Wiesz, ja bym nie powiedział, że nie mają znaczenia. Oczekiwania kibiców są zawsze wypadkową tego co piszą media. Media w debilny sposób dmuchają balon pod nazwą polska piłka nożna nie mając ku temu żadnych podstaw. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że takie sny o potędze powodują, że presja zamiast na PZPN zostaje skierowana na selekcjonera i piłkarzy. Gdyby media od początku pisały, że jedyne co możemy osiągnąć, to 3pkt ze słabeuszem w grupie bo nie mamy odpowiednio wyszkolonych piłkarzy, to w naturalny sposób oczekiwania zostałyby skierowane na PZPN. Właśnie przed chwilą poczytałem sobie o źródłach finansowania Akademii Piłkarskiej Legii i nie ma tam nawet słowa o PZPNie, wszystko idzie z KP. A jak słucham, że PZPN zabiera 8,5% z każdego transferu w polskim klubie (tyle co Białoruś), to mi się nóż w kieszeni otwiera.
yamma

Data: 2010-05-31 18:15:13
Autor: AJK
Polska - Finlandia
31-05-2010  o godz. 9:49 Marcin Kasperski napisał(a):

Grecy dali radę, choć o nich pisano dokładnie to samo i to _po_
mistrzostwach :-)

Sukces Greków był mocno powiązany z paruletnią "chwilą" dobrej passy
klubów, które ogrywały się - i to greckimi składami - w rundach
grupowych LM, to raz.

Zgadza się. A z takich jak my był Głowacki. Nie, nie Arkadiusz :-)

 
Wygrali turniej który nie odbywał się u nich, to dwa.

No to my będziemy mieli łatwiej. Raz - bo wcale nie musimy wygrywqć
turnieju ("Ach, łaskawco!" - zakrzyknęli piłkarze :-)), dwa - bo będzie u
nas.

 
Trafili w dobry moment (słabiutkie Niemcy, Hiszpania i Włochy, kiepskie
Anglia i Francja, tylko nieznacznie lepsze Portugalia i Holandia). Gdyby
nie grecki mur, pewnie wygraliby Czesi, co też prawdę mówiąc byłoby
sporą niespodzianką (choć o większych walorach estetycznych). To trzy.

Gdyby, coby... Nic nie wskazywało na to, że Grecy zwojują cokolwiek na
tej imprezie. A jednak. No to skoro oni mogli, to my możemy coś
mniejszego, ale jednak. A przynajmniej powiniśmy się o to starać, a nie
dwa lata przed imprezą wydzierać się, że "Łeeeeee! jesteśmy do dupy!
Każdy z naszych zawodników to chodząca tragdia! Kadra to zbiorowisko
ciot, które nie potrafią prosto kopnąć piłki! Łojeeee, jacy jesteśmy
beznadziejni! Łojeeeee, jacy my, kibice jesteśmy wspaniali, że tak się
wydzieramy i sadzimy grajkom od łacha wzyż! Jakie to kulerskie i jak to
dobrze służy polskiej piłce, że obsobaczymy wszystko i wszystkich i
pokażemy jakie to wszystko jest gówniane! Zaraz się polskiej piłce od
tego lepiej zrobi!"

 
Polska niestety nie startuje z pułapu Grecji, tylko raczej Austrii (mam
na myśli jakość piłkarzy i kluby w których grają, osiągnięcia klubów,
poziom ligi). A do tego reprezentacje wielkich lig (Anglia, Niemcy,
Włochy, Hiszpania) wyraźnie się ostatnimi laty pozbierały, zatrudniają
lepszych trenerów i grają poważniej.

Zgadza się. Ale przypomnę, że już kiedyś byliśmy w sytuacji kopciuszka,
który jedzie po to, żeby dostać po krzyżach i... pewni ówcześni kibice,
mający odpowiedniki w pewnych dzisiejszych kibicach też wrzeszczeli, jacy
to jesteśmy beznadziejni, i też truli, ż ejuż sam awans to suckes, a na
pewno nic nie ugramy, tylko się skompromitujemy itd. A wracaliśmy z
medalami.
Mówiąc truizmem: jak ktoś walczy o medal, to może go wywalczy,a może go
nie wywalczy. Ale jak ktoś przyjmuje postawę "jestem cienki jak barszcz i
wszystko jest do dupy, WIĘC na pewno nic się nie uda i nie wolno nawet o
tym mówić", to NA PEWNO nie wywalczy niczego. Taka różnica.

 
Powiedziawszy to wszystko: oczywiście mam nadzieję, niechby i
irracjonalną itd itp

A ja nie mam nadziei. Z wyżej wyminionych powodów. Co nie przeszkadza mi
mieć oczekiwania. Bo jeśli jedynym wymaganiem  - i to w _takiej_ sytuacji
bęzie wyjście z grupy, to równie dobrze możemy odpuścić całą imprezę. Bo
nawet jeśli wyjdą - na tym syci chwały skończą.
 
Aha: moje, Twoje czy dowolnego kibica "oczekiwania" prawdę mówiąc nie
mają najmniejszego znaczenia dla kogokolwiek. Błaszczykowski tak samo
się wywróci na piłce niezależnie od tego, czego będziemy się po nim
spodziewać ;-)

Dokładnie tak :-)
Przy czym, bądźmy precyzyjni - ja się nie spodziewam medalu, nawet nie
wierzę, że będzie, ba! nie wierzę nawet w półfinał. Ale wymagam. I tu
naprawdę nie ma sprzeczności.


--
AJK

Data: 2010-05-31 19:15:59
Autor: Marcin Kasperski
Polska - Finlandia

Gdyby, coby... Nic nie wskazywało na to, że Grecy zwojują cokolwiek na
tej imprezie. A jednak. No to skoro oni mogli, to my możemy coś
mniejszego, ale jednak.

Wiesz, to jest trochę jak ze stwierdzeniem "skoro Jasio Kowalski trafił
w zeszłym roku szóstkę w totka, a przecież nic na to nie wskazywało, to
ja mogę choć piątkę w następnym losowaniu"

Tamten turniej był kijowy dosyć, ktoś wygrać musiał, na Greków padło.
Drewniani byli strasznie, co i wcześniejsze mecze i późniejsze pokazały
wyraźnie, ale chwila farta i inne omawiane okoliczności i trafiło się
ślepej kurze ziarno.

A przynajmniej powiniśmy się o to starać, a nie
dwa lata przed imprezą wydzierać się, że "Łeeeeee! jesteśmy do dupy!
Każdy z naszych zawodników to chodząca tragdia! Kadra to zbiorowisko
ciot, które nie potrafią prosto kopnąć piłki! Łojeeee, jacy jesteśmy
beznadziejni! (...) Zaraz się polskiej piłce od
tego lepiej zrobi!"

Akurat jak pamiętam niedawne imprezy to raczej cierpieliśmy na sodówkę.
Engel się z pucharem fotkował, kamanda Janasa Ekwador miała pojechać
trójką, Beenhakker wiódł tych-co-wlali-Portugalii-i-Serbii. Może przy
większej pokorze mecze z Koreą czy Ekwadorem wypadłyby lepiej.


Zgadza się. Ale przypomnę, że już kiedyś byliśmy w sytuacji kopciuszka,
który jedzie po to, żeby dostać po krzyżach i... pewni ówcześni kibice,
mający odpowiedniki w pewnych dzisiejszych kibicach też wrzeszczeli, jacy
to jesteśmy beznadziejni, i też truli, ż ejuż sam awans to suckes, a na
pewno nic nie ugramy, tylko się skompromitujemy itd. A wracaliśmy z
medalami.

Ja jednak nie zgadzam się z porównywaniem tamtej sytuacji z
obecną. Mieliśmy w poprzedzających latach sporo bardzo smakowitych
wyników w pucharach, mieliśmy złoto olimpijskie (brak zachodu brakiem
zachodu ale cały wschód grał tam na serio), mieliśmy wreszcie piłkarzy
umiejących kiwać, strzelać czy podawać, choćby na własnym podwórku. O
tym czego spodziewali się kibice wtedy nie jestem w stanie się
wypowiedzieć, piłkarze i trenerzy specjalnie bębenka nie podbijali tylko
po prostu grali.

Zresztą, z Grecją też tego bym nie porównywał, już prędzej z Dynamem
Kijów rozwalającym Barcelonę (młodzi Szewczenko i Rebrow).


Mówiąc truizmem: jak ktoś walczy o medal, to może go wywalczy,a może go
nie wywalczy. Ale jak ktoś przyjmuje postawę "jestem cienki jak barszcz i
wszystko jest do dupy, WIĘC na pewno nic się nie uda i nie wolno nawet o
tym mówić", to NA PEWNO nie wywalczy niczego.

Jak już pisałem wyżej - kto wie. Jeśli to "jestem cienki" prowokuje do
postawy "ale spróbuję zrobić co tylko się da i ciut wiecej", to może
być korzystniejsze niż "jaaa, jestem boss, Ci frajerzy ze Słowenii to
badziewiacy do pojechania trójką".

Data: 2010-05-31 21:42:06
Autor: AJK
Polska - Finlandia
31-05-2010  o godz. 19:15 Marcin Kasperski napisał:

Gdyby, coby... Nic nie wskazywało na to, że Grecy zwojują cokolwiek na
tej imprezie. A jednak. No to skoro oni mogli, to my możemy coś
mniejszego, ale jednak.

Wiesz, to jest trochę jak ze stwierdzeniem "skoro Jasio Kowalski trafił
w zeszłym roku szóstkę w totka, a przecież nic na to nie wskazywało, to
ja mogę choć piątkę w następnym losowaniu"

Sorry, ale to jest analogia a'la jeden z uczestników w wątku. Czyli nie
pri czom. 
Tamten turniej był kijowy dosyć, ktoś wygrać musiał, na Greków padło.
Drewniani byli strasznie, co i wcześniejsze mecze i późniejsze pokazały
wyraźnie, ale chwila farta i inne omawiane okoliczności i trafiło się
ślepej kurze ziarno.

Oj, teraz mnie korciło, żeby zastosować analogię. Ale jestem twardziel i
się powstrzymałem :-)


A przynajmniej powiniśmy się o to starać, a nie dwa lata przed imprezą
wydzierać się, że "Łeeeeee! jesteśmy do dupy! Każdy z naszych
zawodników to chodząca tragdia! Kadra to zbiorowisko ciot, które nie
potrafią prosto kopnąć piłki! Łojeeee, jacy jesteśmy beznadziejni!
(...) Zaraz się polskiej piłce od tego lepiej zrobi!"

Akurat jak pamiętam niedawne imprezy to raczej cierpieliśmy na sodówkę.
Engel się z pucharem fotkował, kamanda Janasa Ekwador miała pojechać
trójką, Beenhakker wiódł tych-co-wlali-Portugalii-i-Serbii. Może przy
większej pokorze mecze z Koreą czy Ekwadorem wypadłyby lepiej.

Pamiętam tamte nadęcia i zadęcia, pamiętam Engela i pamiętam wieczne
jaranie się beenahkkerowym zwycięstwem nad Portugalią. Rechotałem wtedy
równo i głośno. I sorry, ale tupię mocno nóżką i piąstki w oczy wciskam,
jeśli ktoś chce postawić mnie obok nich. Nie tylko dlatego, że Euro 2010
to kompletnie inny turniej (co usiłowałem wytłumaczyć, ale widać mi się
nie udało). Bo to zupełnie inna sprawa.
A i wtedy i teraz nie pokora by nam się przydała. Bo ani nadęciem, ani
pokorą  w piłkę się nie gra.

Zgadza się. Ale przypomnę, że już kiedyś byliśmy w sytuacji kopciuszka,
który jedzie po to, żeby dostać po krzyżach i... pewni ówcześni kibice,
mający odpowiedniki w pewnych dzisiejszych kibicach też wrzeszczeli, jacy
to jesteśmy beznadziejni, i też truli, ż ejuż sam awans to suckes, a na
pewno nic nie ugramy, tylko się skompromitujemy itd. A wracaliśmy z
medalami.

Ja jednak nie zgadzam się z porównywaniem tamtej sytuacji z
obecną. Mieliśmy w poprzedzających latach sporo bardzo smakowitych
wyników w pucharach, mieliśmy złoto olimpijskie (brak zachodu brakiem
zachodu ale cały wschód grał tam na serio), mieliśmy wreszcie piłkarzy
umiejących kiwać, strzelać czy podawać, choćby na własnym podwórku. O
tym czego spodziewali się kibice wtedy nie jestem w stanie się
wypowiedzieć, piłkarze i trenerzy specjalnie bębenka nie podbijali tylko
po prostu grali.

Owe puchary i owo złoto należą do tego samego okresu, który skądś się
wziął. Z jeszcze bardziej przeaśnej rzeczywistości niż obecnie, w której
te pierwsze i te następne sukcesy dopieroż były szokiem... Na pewno nie z
tego, żeśmy byli na takim samym poziomie, co Zachód i na pewno nie z
wiecznego labidzenia, że jesteśmy do dupy, nic sie nigdy nie uda, nie
wolno wymagać od dzieci pijaków i powinni tego zabronić. I podkreślę po raz setny, choć przty setnym drugim razie zacznę toczyć
pianę i wątpić w pewne rzeczy: ani nie podbijam bębenka, ani się nie
spodziewam. Nie spodziewam się, nie jaram się, nie wmawiam, że jesteśmy
cudowni i spoko pojedziemy wszystkich czwórką. Nie mam nadziei, nie
spodziewam się, wiem, że nie jesteśmy nawet bardzo dobrzy i jestem
pesymistą. Więc, pliiiz, do ciężkiej cholery, przestańcie stosować ten
argument, bo zwątpię w coś, w co bym wątpić nie chciał :-)
Ale tak, wymagam medalu. W tych konkretnych warunkach. Na tej jednej
konkretnej imprezie.
I nie, nie ma tu sprzeczności.

Zresztą, z Grecją też tego bym nie porównywał, już prędzej z Dynamem
Kijów rozwalającym Barcelonę (młodzi Szewczenko i Rebrow).

Też ładny przykład. Wisła jadąca z Parmą czy Schalke, Legia w Lidze
Mistrzów (no, wtedy to nie mieliśmy sukcesów dopiero :-)) itd. Da się.
 
Mówiąc truizmem: jak ktoś walczy o medal, to może go wywalczy,a może go
nie wywalczy. Ale jak ktoś przyjmuje postawę "jestem cienki jak barszcz i
wszystko jest do dupy, WIĘC na pewno nic się nie uda i nie wolno nawet o
tym mówić", to NA PEWNO nie wywalczy niczego.

Jak już pisałem wyżej - kto wie. Jeśli to "jestem cienki" prowokuje do
postawy "ale spróbuję zrobić co tylko się da i ciut wiecej", to może
być korzystniejsze niż "jaaa, jestem boss, Ci frajerzy ze Słowenii to
badziewiacy do pojechania trójką".

Tego drugiego nie stosowałemn, a wręcz twierdziłem coś przeciwnego.
Ciekawe, że można coś pisać do ukichania, a ludzie jakby oślepli i nie
widzą...
A co do pierwszego - to wszystko jest "jeżeli" i takich "jeżeli" możemy
sobie tu nastrzelać na kilogramy. Łącznie z tym moim "jeżeli", od którego
cała dyskusja się zaczęła i poszła w porąbanym deko kierunku.
Przy czym sam widzisz, że w sporej części postów "jesteśmy ciency"
znajduje kontynuację nie w "ale coś zróbmy, postarajmy się, powalczmy,
można zrobić to i to", tylko w "i ciency zostaniemy, wiecznie będziemy
brali w krzyże, przestańmy w ogóle o tym rozmawiać, nie wolno wymagać,
nasi piłkarze to pipy grochowe, zakazać, zabronić, aleś ty gupi". Nie wiem, może dla kogoś to korzystniejsze. Dla mnie nie, ale ja się nie
znam.

Uznajmy więc, że mam swoje prywatnie oczekiwania, są one moje i tylko
moje, wszyscy inni myślą inaczej, ale w swojej wspaniałomyślności,
zagryzają zęby i postanawiają, że wolno mi te prywatne oczekiwania mieć,
nie godzi to w sojusze, ani nie podważa fundamentów i wobec tego
przestają toczyć boje o nawrócenie mnie na drogę rozsądnego
wiecznie-pesymizmu z uporem godnym o wiele lepszej sprawy. Także dlatego,
żeby mi się we łbie od nadmiaru troski nie przewróciło :-)

Aha, i że mogę stosować smajleje. Ploooosiem! :-)

--
AJK

Data: 2010-05-31 22:20:58
Autor: yamma
Polska - Finlandia
AJK wrote:

Też ładny przykład. Wisła jadąca z Parmą czy Schalke, Legia w Lidze
Mistrzów (no, wtedy to nie mieliśmy sukcesów dopiero :-)) itd. Da się.

Szanowny AJK! Jeśli ci się uda kiedyś spotkać kogoś kto się _naprawdę_ zna na piłce, to on ci dokładnie wytłumaczy skąd się wzięła Wisła jadąca z Parmą i Schalke. Bo widzisz, Wisła jadąca z Schalke i Parmą, to nie był przypadek tylko efekt pewnych zdarzeń z przeszłości. Stawiam dolary przeciw orzechom, że ta sama osoba powie ci, że na Euro 2012 nic nie zdziałamy.
yamma

Data: 2010-06-01 15:21:09
Autor: AJK
Polska - Finlandia
31-05-2010  o godz. 22:20 yamma napisał(a):

AJK wrote:

Też ładny przykład. Wisła jadąca z Parmą czy Schalke, Legia w Lidze
Mistrzów (no, wtedy to nie mieliśmy sukcesów dopiero :-)) itd. Da się.

Szanowny AJK! Jeśli ci się uda kiedyś spotkać kogoś kto się _naprawdę_ zna na piłce, to on ci dokładnie wytłumaczy skąd się wzięła Wisła jadąca z Parmą i Schalke. Bo widzisz, Wisła jadąca z Schalke i Parmą, to nie był przypadek tylko efekt pewnych zdarzeń z przeszłości. Stawiam dolary przeciw orzechom, że ta sama osoba powie ci, że na Euro 2012 nic nie zdziałamy.

Sam Ci mogę powiedzieć, że nic nie zdziałamy (między innymi ze względu na
tak cudowne podejście do życia: "jesteśmy ch...wi, nic się nam nie uda, a
każdy kto próbuje jest durnym, tłustym młotem, który się na niczym nie
zna"). Więc po raz setny: nie mam nadziei na medal na Euro i pięciu
złotych bym na to nie postawił. Starczy, czy mam to sobie do sygnaturki
wstawić drukowanymi sylabani dla łatwiejszego przyswojenia? Tak na wszelki wypadek, gdybyś potem chciał mi wmawiać, że twierdziłem iż
medal na pewno będzie (bo sądząc po stopniu zrozumienia, zaczynam się
obawiać, iż może dojść do takiej sytuacji)
Ale to nie znaczy, że nie mogę mieć takich oczekiwań i nie wolno mi
stawiać kadrze takich wymagań pięć (a obecnie dwa) lata przed tą jedyną,
konkretną imprezą. Tu naprawdę nie ma sprzeczności.

Nie chcesz podzielać tych oczekiwań - Twoja sprawa, wcale nie namawiam.
Namawiam jedna, żebyś pogodził się z myślą, że są ludzie, którzy mają
inne zdanie. Mądrzejsze, głupsze, bardzo głupie - nieważne. Inne. I
dodatku (oraz w przeciwnieństwie) wcale Ci tego swojego zdania nie chcą
narzucić. Kurde, ale dziwne, nie? Ale prawdziwe.


--
AJK

Data: 2010-05-31 22:48:14
Autor: Marcin Kasperski
Polska - Finlandia

Ja się z głównego nurtu już wyłamię, bo com rzec miał, to i rzekłem i
nie czuję chęci nic dodawać. Ale wyłapię sobie boczną sprawę.

Owe puchary i owo złoto należą do tego samego okresu, który skądś się
wziął. Z jeszcze bardziej przeaśnej rzeczywistości niż obecnie, w której
te pierwsze i te następne sukcesy dopieroż były szokiem... Na pewno nie z
tego, żeśmy byli na takim samym poziomie, co Zachód

Moim zdaniem te sukcesy wzięły się z dokładnie z tego samego, z czego
dzisiaj biorą się tłumy świetnych piłkarzy z Kamerunu, Nigerii, WKŚ,
Ghany, Senegalu, Angoli, Togo itd itp. Piłka była jedną z bardzo niewielu szans by się wyrwać, choć trochę, z
koszmaru i marazmu. By sięgnąć prawdziwego życia. By żyć o własnych
siłach a nie z cudzej łaski. Do tego niemal żaden wymagany wkład
własnych i niezbędne minimum wrodzonych cech fizycznych. Efektem zaś
ogromna konkurencja i zaciekłe chwytanie szansy przez każdego, kto
dostrzegł choćby jej cień. To se (mam szczerą nadzieję) w Polsce ne vrati.

i na pewno nie z wiecznego labidzenia, że jesteśmy do dupy, nic sie
nigdy nie uda, nie wolno wymagać od dzieci pijaków i powinni tego
zabronić.

Chyba nie wyłapałem wystarczająco kontekstu, bo nie wiem czemu ciągle
nawracasz do tej sprawy. Między budowaniem wielkich nadziei a
labidzeniem jest jeszcze spory obszar pośredni. Ja tam zawsze lubiłem
pozytywistów i szukanie realnych małych - ale za to uporczywie
realizowanych - celĂłw...

Data: 2010-06-01 15:20:51
Autor: AJK
Polska - Finlandia
31-05-2010  o godz. 22:48 Marcin Kasperski napisał:

Ja się z głównego nurtu już wyłamię, bo com rzec miał, to i rzekłem i
nie czuję chęci nic dodawać. Ale wyłapię sobie boczną sprawę.

Owe puchary i owo złoto należą do tego samego okresu, który skądś się
wziął. Z jeszcze bardziej przeaśnej rzeczywistości niż obecnie, w której
te pierwsze i te następne sukcesy dopieroż były szokiem... Na pewno nie z
tego, żeśmy byli na takim samym poziomie, co Zachód

Moim zdaniem te sukcesy wzięły się z dokładnie z tego samego, z czego
dzisiaj biorą się tłumy świetnych piłkarzy z Kamerunu, Nigerii, WKŚ,
Ghany, Senegalu, Angoli, Togo itd itp. Piłka była jedną z bardzo niewielu szans by się wyrwać, choć trochę, z
koszmaru i marazmu. By sięgnąć prawdziwego życia. By żyć o własnych
siłach a nie z cudzej łaski. Do tego niemal żaden wymagany wkład
własnych i niezbędne minimum wrodzonych cech fizycznych. Efektem zaś
ogromna konkurencja i zaciekłe chwytanie szansy przez każdego, kto
dostrzegł choćby jej cień. To se (mam szczerą nadzieję) w Polsce ne vrati.


Pomijając żart, że zaciekłe chwytanie szansy to by się jednak vratit
mogło, bo przydaje się nie tylko w sporcie, przyjmuję pogląd do
wiadomości i częściowo go podzielam. Ale tylko częściowo. Bo to jednak
ani tak proste nie bylo wtedy, ani tak proste nie jest obecnie.


i na pewno nie z wiecznego labidzenia, że jesteśmy do dupy, nic sie
nigdy nie uda, nie wolno wymagać od dzieci pijaków i powinni tego
zabronić.

Chyba nie wyłapałem wystarczająco kontekstu, bo nie wiem czemu ciągle
nawracasz do tej sprawy. Między budowaniem wielkich nadziei a
labidzeniem jest jeszcze spory obszar pośredni. Ja tam zawsze lubiłem
pozytywistów i szukanie realnych małych - ale za to uporczywie
realizowanych - celów...

Jakim, kurczę, budowaniem nadziei? Rany, ile razy jeszcze muszę tłumaczyć
coś, co napisałem wielokrotnie? Jeśli napisałem, że na tej konkretnej
imprezie, w takich konkretnych warunkach, po wielu latrach na spokojne
przygotowania, wymagam medalu (wymagam - nie twierdzę, że mamy szanse, że
mamy skład, zasłużyliśmy) to to jest budzienie nadziei? W jakiż, u licha
zielonego, sposób? Przepraszam, za głupi jestem, żeby to zrozumieć.

Szukanie małych, uporczywie realizowanych celów jest fajne, ale to tylko
część problemu i to nie najważniejsza, a czasem nawet szkodliwa. Nauczmy
się najpierw kopać prosto piłkę, pomalujmy najpierw krzesełka, miejmy
szensastu graczy w Premiership, a trzech w lidze hiszpańskiej, a dopóki
tego nie mamy, nie myślmy o niczym innym? Sorry. Primo - przy takim
myśleniu świat nam odjedzie i kiedy my się będziemy cieszyć z krzesełek,
to Bośnia będzie miała szensastu graczy w Hiszpanii, a o nas już wszyscy
zapomną i nawet na Cyprze nas nie będą chcieli. A secundo - małe cele są
fajne, tylko jako środek do czegoś większego. Kopanie prosto dla samego
kopania prosto? Budowanie drużyny dla budowania drużyny? Pięć lat
przygotowań dla... dla czego? Dla samych pięciu lat przygotowań i
chlipiącego "oj, żeby choć okruszek jaki, żeby z grupy wyjść... albo żeby
choć powalczyć... w jednym meczu chociaż..." No to równie dobrze możemy
sobie darować i ten mniejsze cele.

Przy następmnych ME czy MŚ będę mówił to samo, co przy poprzednich i
dostosuję się do ogólnonarodowego minimalizmu. Ale E2012 jest wyjątkowe,
wiemy o tym od ponad 5 lat i psim obowiazkiem było wykorzystać te 5 lat
jak najlepiej. Tak, do zdobycia medalu. Bo do wychodzenia z grupy
mieliśmy E2008 i dwa razy MŚ. A 5 lat to kupa czasu, kupa kasy i kupa
możliwości. I chodzi o to, żeby te trzy kupy nie zamieniły się w jedną
wielką.
Choć pewnie się zamienią :-(



--
AJK

Data: 2010-06-01 20:19:57
Autor: Michal Jankowski
Polska - Finlandia
AJK <to-co-w-podpisie@post.pl> writes:

Przy następmnych ME czy MŚ będę mówił to samo, co przy poprzednich i
dostosuję się do ogólnonarodowego minimalizmu. Ale E2012 jest wyjątkowe,
wiemy o tym od ponad 5 lat i psim obowiazkiem było wykorzystać te 5 lat

Znaczy, gwoli jasności, te 5 lat będzie wtedy, bo teraz są na razie 3.

jak najlepiej. Tak, do zdobycia medalu. Bo do wychodzenia z grupy
mieliśmy E2008 i dwa razy MŚ. A 5 lat to kupa czasu, kupa kasy i kupa
możliwości. I chodzi o to, żeby te trzy kupy nie zamieniły się w jedną
wielką.

  MJ

Data: 2010-06-01 21:30:27
Autor: AJK
Polska - Finlandia
01-06-2010  o godz. 20:19 Michal Jankowski napisał:

Przy następmnych ME czy MŚ będę mówił to samo, co przy poprzednich i
dostosuję się do ogólnonarodowego minimalizmu. Ale E2012 jest wyjątkowe,
wiemy o tym od ponad 5 lat i psim obowiazkiem było wykorzystać te 5 lat

Znaczy, gwoli jasności, te 5 lat będzie wtedy, bo teraz są na razie 3.

Gwoli. Ale ja mam wizję i gramatycznie wybiegam :-)


--
AJK

Data: 2010-06-01 21:35:54
Autor: Marcin Kasperski
Polska - Finlandia

A 5 lat to kupa czasu, kupa kasy i kupa możliwości.

Zostawiając na boku niełatwe sprawy czasu i możliwości, spytam wrednie:
a ta kupa kasy to gdzie jest? Bo z kontekstu wnioskuję, że chodzi o kasę
na przygotowanie i występ kadry.

Na selekcjonera z levelu Hiddinka stać nas nie było, środki na
wyszukiwanie i kaptowanie graczy polskiego pochodzenia też jakieś nikłe,
specjalnych obozów treningowych za wielu nie było i wiele się nie
szykuje...

Data: 2010-06-03 09:52:52
Autor: AJK
Polska - Finlandia
01-06-2010  o godz. 21:35 Marcin Kasperski napisał:

A 5 lat to kupa czasu, kupa kasy i kupa możliwości.

Zostawiając na boku niełatwe sprawy czasu i możliwości, spytam wrednie:
a ta kupa kasy to gdzie jest? Bo z kontekstu wnioskuję, że chodzi o kasę
na przygotowanie i występ kadry.

Na selekcjonera z levelu Hiddinka stać nas nie było, środki na
wyszukiwanie i kaptowanie graczy polskiego pochodzenia też jakieś nikłe,
specjalnych obozów treningowych za wielu nie było i wiele się nie
szykuje...

Z powodu braku kasy czy z powodu braku sensownego wykorzystania tejże i
braku umiejętności pozyskania większej? Pomijam takie drobiazgi, jak opór
związkowego betonu przed podjęciem odważnych decyzji i konsekwentnego
trwania w nich, bo to przechodziliśmy wielokrotnie przy zatrudnianiu
kolejnych trenerów, a kałabania z zatrudnieniem i późniejszym zwolnieniem
Beenhakkera najlepszym przykładem.

W polskiej piłce i wokół niej pieniądze są. Zaryzykowałbym tezę, że są
nieprzywoicie duże. Widać to po kwotach, jakie wchodzą w grę, gdy
sprzedaje się prawa telewizyjne (kadry, klubów, whatever). Jeśli tego nie
starcza - psim obowiazkiem związku jest znaleźć więcej. Bo to jest jedna
jedyna taka impreza od stu lat i przez najbliższe dużo. Jeśli nie
potrafią sami, to niech sobie znajdą fachowców od pozyskiwania funduszy,
niech wezmą kredyt, namówią rząd do wycofania ustawy hazardowej i
skorzystają na wdzięczności firm bukmacherskich (nie, nie mówię o
korupcji), niech siedzą z kapeluszem na Trakcie Królewskim, mało mnie to
wzrusza. Nie mówimy o miliardach dolarów tylko o kwotach na które moim
zdaniem spokojnie stać nawet sam związek i o działaniach jak najbardziej
wykonalnych, bo nie na takie rzeczy w Polsce fundusze się znajdują. Na razie kasy chyba jest wystarczająco - Smuda w każdym razie nie narzeka
na braki finansowe. Fajnie by było, gdyby tak zostało do końca i gdyby
każda sportowa potrzeba kadry była zaspokajana od ręki, bez patrzenia w
skarbonkę. Na rozliczenia i rozważania czy było warto, czy nie - będzie
czas po Euro. --
AJK

Data: 2010-05-31 20:49:31
Autor: castrol
Polska - Finlandia
W dniu 2010-05-30 22:55, AJK pisze:

Wiesz co, jak się bawisz w analogię, to nie zmieniaj warunków. W rodzinie
było już parę przypadków zawodowych śpiewaków, niektórzy przodkowie za
śpiewanie zdobywali bardzo poważne i cenione laury (w chórze i
solistycznie), obecni też śpiewać potrafią i nawet śpiewają na Zachodzie,
a kolejni dostają porpozycje śpiewania i to za bardzo ciekawą kasę.
I pytanie, co jest bardziej toksyczne: moje oczekiwania, czy postawa:
"Dziecko, może i jesteś zdolne, może i tradycje mamy, może i jakieś tam
indywiduwalne sukcesy, ale lepiej się za nic poważnego nie bierz, bo i
tak wszystko spierdzielisz, durny bachorze, nie ma szansy, żebyś
cokolwiek osiągnęło, matole ty przeraźliwy, a teraz won do nauki, choć
właściwie nie wiadomo po co ta strata czasu, bo za głupieś, żeby się
czegokolwiek nauczyć, bęcwale!"

Dobre, dobre, dobre. W tym temacie sie zgadzam z Toba w 100% i moze nie podchodze do tego z takim zaangazowaniem, i nie wymagam to wierze.

Zawsze siadajac przed TV wierzylem w reprezentacje. Zawsze wierzylem, ze bedzie zywciestwo. Myslac inaczej w ogole nie powinienem zasiadac przed TV! Po porazce wierze, ze w nastepnym meczu bedzie lepiej, nawet po bolesnych porazkach.

Kupe lat gralem w pilke, i na kazdy meczy wychdzoilem wierzac w zwyciestwo, inaczej nie byloby sensu w ogole wychodzic.

I ten watek dobitnie pokazuje, ze niestety jestesmy wyjatkami, a mentalnosc niektorych dyskutantow, mnie dobija i sie zastanawiam - po cholere to wszystko? Po co ta grupa? Zeby se pobiadolic jak to bylo, jest i bedzie zle? Fascynujace.

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

Data: 2010-05-31 21:50:57
Autor: AJK
Polska - Finlandia
31-05-2010  o godz. 20:49 castrol napisał:

W dniu 2010-05-30 22:55, AJK pisze:

Wiesz co, jak się bawisz w analogię, to nie zmieniaj warunków. W rodzinie
było już parę przypadków zawodowych śpiewaków, niektórzy przodkowie za
śpiewanie zdobywali bardzo poważne i cenione laury (w chórze i
solistycznie), obecni też śpiewać potrafią i nawet śpiewają na Zachodzie,
a kolejni dostają porpozycje śpiewania i to za bardzo ciekawą kasę.
I pytanie, co jest bardziej toksyczne: moje oczekiwania, czy postawa:
"Dziecko, może i jesteś zdolne, może i tradycje mamy, może i jakieś tam
indywiduwalne sukcesy, ale lepiej się za nic poważnego nie bierz, bo i
tak wszystko spierdzielisz, durny bachorze, nie ma szansy, żebyś
cokolwiek osiągnęło, matole ty przeraźliwy, a teraz won do nauki, choć
właściwie nie wiadomo po co ta strata czasu, bo za głupieś, żeby się
czegokolwiek nauczyć, bęcwale!"

Dobre, dobre, dobre. W tym temacie sie zgadzam z Toba w 100% i moze nie podchodze do tego z takim zaangazowaniem, i nie wymagam to wierze.

Zawsze siadajac przed TV wierzylem w reprezentacje. Zawsze wierzylem,
ze bedzie zywciestwo. Myslac inaczej w ogole nie powinienem zasiadac
przed TV! Po porazce wierze, ze w nastepnym meczu bedzie lepiej, nawet
po bolesnych porazkach.

Kupe lat gralem w pilke, i na kazdy meczy wychdzoilem wierzac w zwyciestwo, inaczej nie byloby sensu w ogole wychodzic.

E, nie - to jednak się różnimy. Bo ja nie bardzo wierzę, ale w tym
przypadku jednak wymagam :-)
Aczkolwiek postawa: "jesteśmy do dupy i zawsze będziemy, nigdy się nic
nie uda, więc nikomu nie wolno..." budzi we mnie ognisty sprzeciw z
definicji i z powodów ontologicznych i epistemologicznych, i oby to się
nie skończyło założeniem przeze mnie szalika z napisem "AKSLOP" :-)


I ten watek dobitnie pokazuje, ze niestety jestesmy wyjatkami, a mentalnosc niektorych dyskutantow, mnie dobija i sie zastanawiam - po cholere to wszystko? Po co ta grupa? Zeby se pobiadolic jak to bylo, jest i bedzie zle?

Też. Poza tym grupa jest po to, żeby pewien elblążanin mógł upuścić
nadmiar pary spod gwizdka, żebym ja mógł sobie bezkarnie pografomanić,
żeby pewnien grupowicz mógł udowadniać wszystkim milczącym ścianom, że on
wszystkie wie lepiej i zawsze tak było oraz żeby kibice Wisły, Legii i
Lecha mogli sobie nawzajem wbijać szpile (w zależności od tego, kto
akurat na tronie) ;-)
Nie demonizujmy, nie jest aż tak źle.

A poza tym biadolenie jest fajne. Jeśli zaczekasz do momentu, aż nie
zdobędziemy medalu na Euro, to Ci pokażę :-)


--
AJK

Data: 2010-05-31 23:19:47
Autor: Cavallino
Polska - Finlandia
Użytkownik "castrol" <jacek_01@wywalto.wp.pl> napisał w wiadomości news:4c0404ca$1news.home.net.pl...
W dniu 2010-05-30 22:55, AJK pisze:

Wiesz co, jak się bawisz w analogię, to nie zmieniaj warunków. W rodzinie
było już parę przypadków zawodowych śpiewaków, niektórzy przodkowie za
śpiewanie zdobywali bardzo poważne i cenione laury (w chórze i
solistycznie), obecni też śpiewać potrafią i nawet śpiewają na Zachodzie,
a kolejni dostają porpozycje śpiewania i to za bardzo ciekawą kasę.
I pytanie, co jest bardziej toksyczne: moje oczekiwania, czy postawa:
"Dziecko, może i jesteś zdolne, może i tradycje mamy, może i jakieś tam
indywiduwalne sukcesy, ale lepiej się za nic poważnego nie bierz, bo i
tak wszystko spierdzielisz, durny bachorze, nie ma szansy, żebyś
cokolwiek osiągnęło, matole ty przeraźliwy, a teraz won do nauki, choć
właściwie nie wiadomo po co ta strata czasu, bo za głupieś, żeby się
czegokolwiek nauczyć, bęcwale!"

Dobre, dobre, dobre. W tym temacie sie zgadzam z Toba w 100% i moze nie podchodze do tego z takim zaangazowaniem, i nie wymagam to wierze.

Zawsze siadajac przed TV wierzylem w reprezentacje. Zawsze wierzylem, ze bedzie zywciestwo. Myslac inaczej w ogole nie powinienem zasiadac przed TV! Po porazce wierze, ze w nastepnym meczu bedzie lepiej, nawet po bolesnych porazkach.

Na tym polega bycie kibicem.



Kupe lat gralem w pilke, i na kazdy meczy wychdzoilem wierzac w zwyciestwo, inaczej nie byloby sensu w ogole wychodzic.

I ten watek dobitnie pokazuje, ze niestety jestesmy wyjatkami,

Eeee tam wyjątkami.
To UGI, Yamma i im podobni są wyjątkami.
Im się nic, nigdy i w żadnych okolicznościach nie podoba.

Data: 2010-06-01 21:40:46
Autor: castrol
Polska - Finlandia
W dniu 2010-05-31 23:19, Cavallino pisze:

Na tym polega bycie kibicem.

To chyba malo tutaj kibicow zostalo ;) Sami realisci, co z cala odpowiedzialnoscia twierdza, ze bedzie jedna wielka wtopa.

PS. Po ogloszeniu ze dostaniemy euro, tez byly takie same glosy, ze nam zabiora, ze nie damy rady.

PS1. Z Portugalia to niektorzy modlili sie o jak najnizszy wymiar kary, a jednak Ci slabi Polacy potrafili zagrac jak nigdy w zyciu.

PS2. Da sie, trzeba wierzyc i chciec :)

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

Data: 2010-06-01 22:08:41
Autor: yamma
Polska - Finlandia
castrol wrote:
W dniu 2010-05-31 23:19, Cavallino pisze:

Na tym polega bycie kibicem.

To chyba malo tutaj kibicow zostalo ;) Sami realisci, co z cala
odpowiedzialnoscia twierdza, ze bedzie jedna wielka wtopa.

E, no na trybunach też tych realistów trochę jest, bo nasz nieoficjalny hymn pt. "Hej Polacy, nic się nie stało." jednak nie jest puszczany z taśmy. :-)

PS. Po ogloszeniu ze dostaniemy euro, tez byly takie same glosy, ze
nam zabiora, ze nie damy rady.

PS1. Z Portugalia to niektorzy modlili sie o jak najnizszy wymiar
kary, a jednak Ci slabi Polacy potrafili zagrac jak nigdy w zyciu.

Te dwa przypadki, które wymieniłeś miały jednak swoją genezę, nie wzięły się z przypadku. Geneza pierwszego przypadku nazywa się Surkis a drugiego Beenhakker. Natomiast mnie jest ciężko doszukać się praprzyczyn naszego ewentualnego sukcesu na Euro 2012. Obecne pokolenie 25-27 letnich piłkarzy, to jedna wielka szkoleniowa dziura. Tacy piłkarze jak Lewandowski, Sobiech czy Sadlok są dopiero forpocztą pokolenia piłkarzy, które coś tam ewentualnie może w przyszłości zdobyć. Nie wiem, może w Brazyli uda się nam wyjść z grupy z piłkarzami, którzy aktualnie walczą w ME a może dopiero we Francji w 2016.
yamma

Data: 2010-06-01 22:26:37
Autor: Cavallino
Polska - Finlandia
Użytkownik "castrol" <jacek_01@wywalto.wp.pl> napisał w wiadomości news:4c05624d$1news.home.net.pl...
W dniu 2010-05-31 23:19, Cavallino pisze:

Na tym polega bycie kibicem.

To chyba malo tutaj kibicow zostalo ;) Sami realisci, co z cala odpowiedzialnoscia twierdza, ze bedzie jedna wielka wtopa.

Oczywiście szanujemy ich.
Albo po naszemu - i kij im w oko.

PS2. Da sie, trzeba wierzyc i chciec :)

I tego się będziem trzymać.

Data: 2010-05-30 11:10:21
Autor: Cavallino
Polska - Finlandia
Użytkownik "yamma" <yamma@wp.pl> napisał w wiadomości news:htrond$9k8$1inews.gazeta.pl...
Od czasu jak wyrzucono z reprezentacji Beenhakkera zainteresowanie PRSPN naszą reprezentacyjną piłką jakoś ostro zapikowało w dół. Smuda jaki jest taki jest ale za to swój i najwyraźniej brakuje imperatywu aby mu dopierd***ć. :-)

Jaki tam swój.
Zrobił dużo, żeby spieprzyć ten mecz.
Dwóch stoperów na pomocy, Peszko jako rozgrywający.....

Nie było jak grać.

Data: 2010-06-01 09:01:47
Autor: tomus_king
Polska - Finlandia
Od czasu jak wyrzucono z reprezentacji Beenhakkera zainteresowanie PRSPN naszą reprezentacyjną piłką jakoś ostro zapikowało w dół. Smuda jaki jest taki jest ale za to swój i najwyraźniej brakuje imperatywu aby mu dopierd***ć. :-) W każdym bądź razie tym, którzy zapomnieli przypominam,
że
dzisiaj nasza reprezentacja rozegrała towarzyski mecz z Finlandią, który zakończył się bezbramkowym remisem.

Czemu się dziwić ludziom? Do Euro stosunkowo daleko, do 2012 mamy same mecze towarzyskie, a na grupie tematy już oklepane. W sobotę kadra nie wygrała ani nie przegrała, więc ni to pochwalić ni to zganić :) Z wnioskami lepiej poczekac do końca tego "trójmeczu".

Z kolei jeśli chodzi o zainteresowanie meczami na stadionach, to ono nie maleje. Na trybunach wciąż dużo ludzi, bojkoty czy inne akcje na to nie wpływają. Sam byłem w sobotę w Kielcach i przynam że obiekt, choćkameralny sprawia bardzo pozytywne wrazenie. Spotkanie było z przeciętną Finlandią a sprowadziło niemal komplet publiki. Także pod względem komfortu oglądania między Areną Kielce a np. Śląskim widać róznicę.
Mecze otwarcia nowych stadionów na Euro zapewne również będa cieszyć się wielkim zainteresowaniem i zapowiadają się jeszcze ciekawiej.
Duch w narodzie nie ginie :)


Finowie pokazali nam, że myślami są już na urlopach gdzieś na Majorce a ponieważ nasi piłkarze mieli tak rozregulowane celowniki, że nie potrafili pocelować nawet do własnej bramki

Czerwiec to czas gdy większość piłkarzy nie grających w MŚ/ME myśli o urlopach :)

--


Polska - Finlandia

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona