Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Polska gospodarka szoruje po dnie

Polska gospodarka szoruje po dnie

Data: 2013-04-29 00:21:10
Autor: Przemysaw M.
Polska gospodarka szoruje po dnie

Polska gospodarka szoruje po dnie, na co wskazują dane za pierwsze trzy
miesiące. Mamy już ich komplet. Produkcja przemysłowa – spadła średnio o
1,5 proc. Zatrudnienie – spadek o 0,8 proc. Nic dziwnego, że choć płace w
firmach rosły średnio o 2 proc., Polacy coraz baczniej pilnują swoich
kieszeni. Według wczorajszych danych GUS sprzedaż w marcu wzrosła tylko o
0,1 proc. W I kw. tego roku jej średni wzrost wyniósł 0,8 proc. Przed
rokiem było to 13 proc. Na dodatek nie nadchodzi wyczekiwane odbicie w strefie euro. To ciąży na
naszym eksporcie. Co prawda w styczniu deficyt w handlu zagranicznym był
minimalny (ok. 8 mln euro), a w lutym mieliśmy nadwyżkę (602 mln euro),
jednak głównie dlatego, że wyraźnie (o ponad 8 proc.) spadł import. Co też
ma związek z niskim popytem w kraju.

Ekonomiści, z którymi rozmawialiśmy, są przekonani, że dynamika wzrostu PKB
w pierwszych trzech miesiącach roku nie przekroczyła 1 proc. Największym
pesymistą jest Dariusz Winek z BGŻ szacujący 0,6 proc. Większym optymistą
jest Marcin Luziński z BZ WBK, który spodziewa się 0,8 proc. wzrostu.
Ekonomiści PKO BP mówią o 1 proc.

Zgoda panuje co do jednego – że sięgnęliśmy dna i od II kw. powinno być
tylko lepiej. PKO BP sądzi, że głównie dzięki prywatnej konsumpcji, bo
szybko spadająca inflacja zwiększa realne dochody, a dodatkowy popyt
spowoduje zwaloryzowanie świadczeń społecznych o wskaźniki wynikające z
dużego wzrostu cen w 2012 r. Według Radosława Bodysa, głównego ekonomisty
banku, konsumpcja prywatna mogła wzrosnąć o 1 proc. już w I kw. i będzie
jednym z czynników ciągnących wzrost PKB w kolejnych miesiącach.

W przyspieszenie konsumpcji wierzy też Dariusz Winek. I nie tylko z powodu
niskiej inflacji. Przypomina, że dzięki obniżce stóp spadły raty od
kredytów w złotych – co zwiększa pulę pieniędzy, jaką gospodarstwa mają do
dyspozycji. Marcin Luziński uważa, że dynamika konsumpcji pod koniec roku
może wynosić 1,5 proc. w porównaniu z 0,5 proc. w I kw.

Jest jednak poważne „ale”: jeśli sytuacja na rynku pracy się nie poprawi,
zamiast wzrostu wydatków możemy mieć wzrost skłonności do oszczędzania.
Widać to w danych za pierwsze miesiące. Wartość depozytów gospodarstw po
marcu była o 9,1 proc. większa niż rok temu. A sprzedaż dóbr trwałego
użytku wyraźnie wyhamowała – wzrosła tylko o 0,6 proc.

Prognozy wzrostu w drugiej połowie roku mogą się nie sprawdzić z jeszcze
jednego powodu – eksport polskich towarów wcale nie musi rosnąć. Dziś
większość ekspertów zakłada ożywienie w strefie euro, które wygeneruje
popyt. – Wystarczy, że koniunktura w Niemczech się nie poprawi. Nie można
wykluczyć, że osłabienie jena, wywołane zapowiedzią jego drukowania przez
Bank Japonii, pogorszy konkurencyjność niemieckiego eksportu do Azji.
Gorszy wynik niemieckich firm oznacza kłopoty dla polskich eksporterów –
mówi Dariusz Winek.

Jeśli nie będzie odbicia w strefie euro, szorowanie po dnie polskiej
gospodarki może potrwać do końca roku. Luziński mówi, że wtedy dynamika
wzrostu wynosiłaby 0,7–0,8 proc. PKB w IV kw. zamiast 2 proc., które
zakłada dziś. Według Winka brak poprawy za granicą oznacza, że nasza
gospodarka będzie się rozwijała w tempie 1 proc. PKB lub mniej. Na razie
ekonomista zakłada, że wzrost przyspieszy do 1,6 proc. PKB pod koniec roku.

Polska gospodarka szoruje po dnie

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona