Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   "Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.

"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.

Data: 2010-07-17 00:02:38
Autor: Antenka
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.
"Polska za zamkniętymi oczami"
======================
Rzetelna analiza, blisko trzyletniego okresu rządów obecnego układu
musiałaby stworzyć obraz przerażający. Szczególnie dla tej części
polskiego społeczeństwa, która zwiedziona medialnym fałszem uwierzyła,
że politycy Platformy mogą zbudować nową, polityczną jakość.
Tymczasem, zamiast deklarowanych "standardów" ujrzeliśmy pogardę dla
prawa, ordynarne oszustwa i całkowitą degrengoladę - w wykonaniu
najwyższych urzędników państwowych i partyjnych przyjaciół Donalda
Tuska.  Polacy zapomnieli, że wielu ludzi Platformy wywodzi się z KLD
- znanej w latach 90. partii "aferałów", której krótki epizod udziału
w rządach zakończył się licznymi procesami i wyrokami skazującymi dla
czołowych działaczy.
Kwintesencją rządów Platformy w tym zakresie była tzw. afera
hazardowa, gdy prawdziwym obliczem partii stała się spocona twarz
Chlebowskiego, a językiem przekazu - prymitywne i pełne wulgaryzmów
rozmowy partyjnych macherów.
Kazus afery hazardowej czy stoczniowej był możliwy ponieważ w rządzie
Donalda Tuska panowało przyzwolenie na tego rodzaju praktyki,
zbudowane na poczuciu aroganckiej bezkarności - ta zaś, wynikała ze
świadomości zawłaszczenia wszystkich, newralgicznych miejsc życia
politycznego i gospodarczego. W poczuciu tej bezkarności, podejmowano
działania mające na celu zabezpieczenie finansowania partii, poprzez
wpływy z gier hazardowych oraz uwłaszczenia na majątku upadających
stoczni. Kontakty polityków PO z biznesem hazardowym, który w ogromnym
zakresie jest własnością środowisk przestępczych i ludzi peerelowskich
służb, nie byłyby możliwe, gdyby urzędujący premier nie rozmontował
demokratycznych mechanizmów kontrolnych i nie oparł swoich rządów na
środowisku wywodzącym się z tych służb.
Zwycięstwo wyborcze z roku 2007 otworzyło przed obecnym układem drogę
do zagarnięcia jak największych obszarów władzy.  Fakt, iż aneksję
rozpoczęto od służb specjalnych wskazuje na rzeczywiste mechanizmy
rządzące III RP. Nie przypadkiem do służb wróciła "stara kadra" -
Janusz Bojarski, Andrzej Barcikowski,  Marian Janicki, Leszek Elas czy
Zdzisław Skorża Nie przypadkiem, priorytetem stało się przywrócenie
wpływów żołnierzy i agentów zlikwidowanych WSI oraz reaktywacja układu
stworzonego przez to środowisko.
Odtąd też, model funkcjonowania służb specjalnych - jako "zbrojnego
ramienia" grupy rządzącej i wspornika gwarantującego nienaruszalność
jej interesów, stał się "podstawą programową" ekipy Donalda Tuska..
Kolejne dwa lata upłynęły na umacnianiu prerogatyw "odzyskanych"
służb, poprzez powrót do peerelowskich metod zarządzania
bezpieczeństwem oraz na przejmowaniu spółek skarbu państwa i
nielicznych, niezależnych jeszcze instytucji. Przejęcie nadzoru nad
CBA ,pozwoliło na skupienie w rękach Platformy wszystkich mechanizmów
kontroli antykorupcyjnej i otworzyło nieograniczone możliwości w
zakresie "ręcznego"  sterowania prywatyzacją.
W wymiarze politycznym, proces ten mógł nabrać tempa po tragedii
smoleńskiej, gdy śmierć prezydenta i dziesiątek towarzyszących mu osób
otworzyła przed partią Tuska wiele, niedostępnych dotąd obszarów
władzy. Symbolem tych bezwzględnych dążeń jest postać Bronisława
Komorowskiego, który natychmiast po informacji o katastrofie, nim
jeszcze potwierdzono śmierć prezydenta przystąpił do zawłaszczania
uprawnień głowy państwa i obsadzenia wakujących stanowisk. IPN, NBP i
urząd Rzecznika Praw Obywatelskich były ostatnimi, brakującymi
ogniwami w łańcuchu totalnej władzy. Wbrew werbalnym deklaracjom
marszałka, że "w obliczu śmierci prezydenta nie będę wchodził w jego
rolę", uczynił on wszystko, by jak najszybciej i najszerzej przejąć
kompetencje tragicznie zmarłego prezydenta. Podpisanie przez
Komorowskiego, w okresie pełnienia obowiązków aż 64 ustaw wskazuje na
skalę władczych ambicji tego człowieka.
Jednocześnie, w okresie poprzedzającym wybory prezydenckie zadbano o
dalsze poszerzenie nadzoru nad społeczeństwem. W tym celu, grupa
rządząca  nie respektując wyroku Trybunału Konstytucyjnego, przyznała
nowe uprawnienia funkcjonariuszom "odzyskanego" Centralnego Biura
Antykorupcyjnego. Służbie udzielono kompetencji, o jakich nie śniło
się nawet Mariuszowi Kamińskiemu.  Biuro ma odtąd zbierać bez żadnej
kontroli dane o chorobach, przekonaniach politycznych i religijnych
oraz preferencjach seksualnych obywateli. Jego działalność nie będzie
się ograniczać do korupcji urzędników. CBA ma ścigać wszystkich i
wszystkie rodzaje przestępstw, co pozwoli na wykorzystanie tej służby
do dyscyplinowania "niepokornych" przedsiębiorców lub nazbyt aktywnych
przeciwników politycznych.
 W tym samym obszarze działań, można umieścić decyzję Urzędu
Komunikacji Elektronicznej, który bez żadnych zapowiedzi rozpoczął
spis powszechny wszystkich Internautów w Polsce. Do 11 czerwca br.
tzw. providerzy Internetu zobowiązani zostali do przekazania danych
wszystkich swoich abonentów. Jak informuje UKE oficjalnym powodem ma
być "rozpoczęcie procesu analiz lokalnych rynków usług dostępu
szerokopasmowego do Internetu" . Nie mamy żadnej pewności, że dane te
nie zostaną wykorzystane przez służby podległe rządzącym i nie posłużą
do inwigilacji lub represji  wobec użytkowników Internetu. Jest to tym
bardziej prawdopodobne, że ten obszar aktywności obywatelskiej zdaje
się stanowić ostatni bastion, niedostępny dla wpływów oficjalnej
propagandy.
Obecny stan prawny już pozwala służbom na uzyskanie od operatora
telekomunikacyjnego lub dostawcy Internetu tzw. logów, czyli rejestrów
połączeń. Prawo każe przechowywać je operatorom przez dwa lata. Ustawa
o policji stanowi też, w jakich przypadkach organa ścigania mogą
prowadzić niejawnie tzw. kontrolę operacyjną, czyli np. podsłuch
internetowy.
Ostatecznym akcentem, kończącym proces monopolizacji władzy jest
wygrana Komorowskiego w wyborach prezydenckich.  Trzeba przy tym
pamiętać, że przejęcie uprawnień prezydenta RP, było dla ludzi z grupy
rządzącej celem nadrzędnym. Ten swoisty program "totalitarnych
liberałów" można streścić w słowach, jakie Komorowski wypowiedział 13
listopada 2009 roku: " Póki jest ten prezydent, nie da się dobrze
rządzić".
Stwierdził też wówczas: "Do wyborów prezydenckich trudne reformy będą
leżały odłogiem, bo urząd prezydenta jest wielkim i skutecznym
hamulcowym".
Warto zauważyć, jak deklaracje Komorowskiego stoją w jaskrawej
sprzeczności z dywagacjami Donalda Tuska o "prezydenckich
żyrandolach", którymi szef rządu chciał zdezawuować rolę
prezydenckiego ośrodka władzy i usprawiedliwić swoją rezygnację z
ubiegania się o ten urząd. Pamiętając o wieloletniej kampanii
nienawiści wobec Lecha Kaczyńskiego oraz ciągłego oczerniania i
atakowania postaci prezydenta, trudno nie zauważyć, że dla ludzi
Platformy zajęcie Pałacu Prezydenckiego stanowi spełnienie marzeń o
władzy absolutnej. Również dla środowisk wspierających grupę rządzącą -
od Urbana i Jaruzelskiego, po Wałęsę i Dukaczewskiego - postać
prezydenta Kaczyńskiego była ostatnią "przeszkodą" w drodze do pełnej
"normalizacji".
Oczywiście - nie jest prawdziwa teza, jakoby w tej sytuacji grupa ta
nie miała innego wyjścia, jak tylko przystąpić do realizowania
wyborczych obietnic. Taka konieczność istniałaby wówczas, gdyby
funkcjonowały jakiekolwiek mechanizmy kontrolne władzy, w postaci
niezależnych instytucji, służb antykorupcyjnych lub wolnych mediów.
Ponieważ mechanizmy takie nie istnieją, skutecznie rozmontowane przez
Donalda Tuska,  a podstawowym atrybutem tych rządów jest osłona
propagandowa ze strony wiodących mediów - nie należy spodziewać się,
by przejęcie pełni władzy musiało obligować rządzących do podjęcia
jakichkolwiek poważnych reform. Wystarczy medialna gra pozorami oraz
skupienie uwagi społeczeństwa na tematach zastępczych, w tym, temacie
podstawowym - generowaniu lęku przed powrotem PiS-u do władzy i
nakręcaniem spirali nienawiści do Jarosława Kaczyńskiego.
Ta koncepcja była skuteczna przez ostatnie 3 lata, pozwalając grupie
rządzącej na całkowitą bezkarność w zakresie odpowiedzialności za
Polskę i za złożone wyborcom obietnice.
Jak każdy prosty zabieg socjotechniczny, oparty na manipulacji
właściwej systemowi totalitarnemu, będzie nadal efektywna w
społeczeństwie uzależnionym od przekazu telewizyjnego i powszechnego,
bezkrytycznego przyjmowania dziennikarskich relacji. W połączeniu z
nadzorem Internetu,  dziennikarską autocenzurą i przemilczaniem
wiadomości niekorzystnych sprawi, że do świadomości Polaków nie
przedostanie się żadna informacja, mogąca zaszkodzić propagandowemu
wizerunkowi grupy rządzącej.
Błędem również byłoby porównywanie obecnej sytuacji do tej, w jakiej
znajdował się w roku 2006 Jarosław Kaczyński , będąc szefem
koalicyjnego rządu i mając w Pałacu Prezydenckim sprzyjającego mu
polityka. Różnica nie polega wyłącznie na fakcie, że Tusk stoi na
czele rządu wyłonionego z dwupartyjnej koalicji i cieszy się
propagandowym wsparciem medialnym. O wiele ważniejsza jest
okoliczność, że grupa rządząca posiada wsparcie dwóch,
najważniejszych  sił zewnętrznych, mających wpływ na politykę III RP -
Rosji i Niemiec, ale też może liczyć na poparcie ze strony
postkomunistycznej oligarchii, rozlicznej (nadal wpływowej) agentury
oraz środowisk wojskowej i cywilnej bezpieki. Ponieważ to one, w
ogromnym stopniu decydują o procesach politycznych i gospodarczych
zachodzących w Polsce, o czym wielokrotnie mogliśmy przekonać się w
ostatnich trzech latach - bezpieczeństwo i zakres władzy sprawowanej
przez ludzi Platformy, jest nieporównywalnie większy, niż miało to
miejsce z rządami w latach 2005/ 2006.
To głównie z tego powodu, wynika realna groźba totalnego zawłaszczenia
życia publicznego i politycznego i sprawowania rządów w interesie
wąskich grup społecznych, dla których pojęcia polskości czy
patriotyzmu są całkowicie obce. Groźba, o tyle poważna, że gwarantem
owego "paktu nad trumnami" ma być putinowska Rosja, której rozwiązania
legislacyjne w zakresie zapewnienia nadzoru nad społeczeństwem, są dla
obecnego rządu wzorem w procesie bondaryzacji Polski.
W wymiarze politycznym i historycznym oznacza to dążenie do pozornego
"pojednania" z moskiewskimi "siłownikami", nawet za cenę rezygnacji z
prawdy o Smoleńsku i ograniczenia polskiej suwerenności.
Ten cel, tuż przed tragedią z 10 kwietnia wyraźnie wskazał Bronisław
Komorowski, definiując "pojednanie" z Rosją jako "interes nas
wszystkich" oraz mówiąc otwarcie o słowach Putina "niosących Polsce
nadzieję".
Jeśli zatem objęcie pełni władzy przez ludzi grupy rządzącej, nie
będzie niosło korzyści dla ogółu społeczeństwa i nie należy liczyć na
żadne, poważne reformy, można pytać: jak tego rodzaju władza zamierza
zapewnić sobie nienaruszalność, czego możemy spodziewać się w
najbliższej przyszłości?
Sądzę, że odpowiedzi na to pytanie można szukać w orwellowskiej wizji
"Roku 1984", gdzie pada stwierdzenie:
"Jeżeli ktoś chce rządzić, rządzić nieprzerwanie, musi umieć burzyć w
poddanych poczucie rzeczywistości". Tu kryje się groźba największa, bo
owo poczucie rzeczywistości nie jest niczym innym, jak prawdą o
otaczającym nas świecie, trudnym do przecenienia darem należnym
ludziom wolnym. Przygotowania, jakie poczyniono w ostatnich trzech
latach mogą świadczyć, że uprawnienia służb specjalnych i innych
organów państwa zostaną wykorzystane dla fałszowania obiegu informacji
publicznych, działań dezinformacyjnych oraz poddania społeczeństwa
nadzorowi. Władza - jaką dziś osiągnęła grupa rządząca Polską, stanie
się nieusuwalna i totalna wówczas, gdy pozwolimy zburzyć prawdziwy
obraz rzeczywistości i tchórzliwie zamkniemy na nią oczy.


http://bezdekretu.blogspot.com/2010/07/polska-za-zamknietymi-oczami.html
(Artykuł opublikowany w "Gazecie Finansowej" z 16 lipca  2010 r.)


Antenka

P.s. A nie mówiłam, że PRL wrócił? Ludzie, pora zejść do podziemia,
nim nas wszystkich wymordują, tak jak tych niewygodnych w dn.
10.04.2010r.

Całej POlszewi z jej aparatem inwigilacji mówię :

Kija wam w dupę, gnoje! Wszyscy będziecie wisieć!

Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy!

Data: 2010-07-17 01:47:55
Autor: robertbig
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.
On 17 Lip, 09:02, Antenka <sweet.blue_e...@wp.pl> wrote:
"Polska za zamkniętymi oczami"
======================>
Rzetelna analiza, blisko trzyletniego okresu rządów obecnego układu
musiałaby stworzyć obraz przerażający. Szczególnie dla tej części
polskiego społeczeństwa, która zwiedziona medialnym fałszem uwierzyła,
że politycy Platformy mogą zbudować nową, polityczną jakość..
Tymczasem, zamiast deklarowanych "standardów" ujrzeliśmy pogardę dla
prawa, ordynarne oszustwa i całkowitą degrengoladę - w wykonaniu
najwyższych urzędników państwowych i partyjnych przyjaciół Donalda
Tuska.  Polacy zapomnieli, że wielu ludzi Platformy wywodzi się z KLD
- znanej w latach 90. partii "aferałów", której krótki epizod udziału
w rządach zakończył się licznymi procesami i wyrokami skazującymi dla
czołowych działaczy.
Kwintesencją rządów Platformy w tym zakresie była tzw. afera
hazardowa, gdy prawdziwym obliczem partii stała się spocona twarz
Chlebowskiego, a językiem przekazu - prymitywne i pełne wulgaryzmów
rozmowy partyjnych macherów.
Kazus afery hazardowej czy stoczniowej był możliwy ponieważ w rządzie
Donalda Tuska panowało przyzwolenie na tego rodzaju praktyki,
zbudowane na poczuciu aroganckiej bezkarności - ta zaś, wynikała ze
świadomości zawłaszczenia wszystkich, newralgicznych miejsc życia
politycznego i gospodarczego. W poczuciu tej bezkarności, podejmowano
działania mające na celu zabezpieczenie finansowania partii, poprzez
wpływy z gier hazardowych oraz uwłaszczenia na majątku upadających
stoczni. Kontakty polityków PO z biznesem hazardowym, który w ogromnym
zakresie jest własnością środowisk przestępczych i ludzi peerelowskich
służb, nie byłyby możliwe, gdyby urzędujący premier nie rozmontował
demokratycznych mechanizmów kontrolnych i nie oparł swoich rządów na
środowisku wywodzącym się z tych służb.
Zwycięstwo wyborcze z roku 2007 otworzyło przed obecnym układem drogę
do zagarnięcia jak największych obszarów władzy.  Fakt, iż aneksję
rozpoczęto od służb specjalnych wskazuje na rzeczywiste mechanizmy
rządzące III RP. Nie przypadkiem do służb wróciła "stara kadra" -
Janusz Bojarski, Andrzej Barcikowski,  Marian Janicki, Leszek Elas czy
Zdzisław Skorża Nie przypadkiem, priorytetem stało się przywrócenie
wpływów żołnierzy i agentów zlikwidowanych WSI oraz reaktywacja układu
stworzonego przez to środowisko.
Odtąd też, model funkcjonowania służb specjalnych - jako "zbrojnego
ramienia" grupy rządzącej i wspornika gwarantującego nienaruszalność
jej interesów, stał się "podstawą programową" ekipy Donalda Tuska.
Kolejne dwa lata upłynęły na umacnianiu prerogatyw "odzyskanych"
służb, poprzez powrót do peerelowskich metod zarządzania
bezpieczeństwem oraz na przejmowaniu spółek skarbu państwa i
nielicznych, niezależnych jeszcze instytucji. Przejęcie nadzoru nad
CBA ,pozwoliło na skupienie w rękach Platformy wszystkich mechanizmów
kontroli antykorupcyjnej i otworzyło nieograniczone możliwości w
zakresie "ręcznego"  sterowania prywatyzacją.
W wymiarze politycznym, proces ten mógł nabrać tempa po tragedii
smoleńskiej, gdy śmierć prezydenta i dziesiątek towarzyszących mu osób
otworzyła przed partią Tuska wiele, niedostępnych dotąd obszarów
władzy. Symbolem tych bezwzględnych dążeń jest postać Bronisława
Komorowskiego, który natychmiast po informacji o katastrofie, nim
jeszcze potwierdzono śmierć prezydenta przystąpił do zawłaszczania
uprawnień głowy państwa i obsadzenia wakujących stanowisk. IPN, NBP i
urząd Rzecznika Praw Obywatelskich były ostatnimi, brakującymi
ogniwami w łańcuchu totalnej władzy. Wbrew werbalnym deklaracjom
marszałka, że "w obliczu śmierci prezydenta nie będę wchodził w jego
rolę", uczynił on wszystko, by jak najszybciej i najszerzej przejąć
kompetencje tragicznie zmarłego prezydenta. Podpisanie przez
Komorowskiego, w okresie pełnienia obowiązków aż 64 ustaw wskazuje na
skalę władczych ambicji tego człowieka.
Jednocześnie, w okresie poprzedzającym wybory prezydenckie zadbano o
dalsze poszerzenie nadzoru nad społeczeństwem. W tym celu, grupa
rządząca  nie respektując wyroku Trybunału Konstytucyjnego, przyznała
nowe uprawnienia funkcjonariuszom "odzyskanego" Centralnego Biura
Antykorupcyjnego. Służbie udzielono kompetencji, o jakich nie śniło
się nawet Mariuszowi Kamińskiemu.  Biuro ma odtąd zbierać bez żadnej
kontroli dane o chorobach, przekonaniach politycznych i religijnych
oraz preferencjach seksualnych obywateli. Jego działalność nie będzie
się ograniczać do korupcji urzędników. CBA ma ścigać wszystkich i
wszystkie rodzaje przestępstw, co pozwoli na wykorzystanie tej służby
do dyscyplinowania "niepokornych" przedsiębiorców lub nazbyt aktywnych
przeciwników politycznych.
 W tym samym obszarze działań, można umieścić decyzję Urzędu
Komunikacji Elektronicznej, który bez żadnych zapowiedzi rozpoczął
spis powszechny wszystkich Internautów w Polsce. Do 11 czerwca br.
tzw. providerzy Internetu zobowiązani zostali do przekazania danych
wszystkich swoich abonentów. Jak informuje UKE oficjalnym powodem ma
być "rozpoczęcie procesu analiz lokalnych rynków usług dostępu
szerokopasmowego do Internetu" . Nie mamy żadnej pewności, że dane te
nie zostaną wykorzystane przez służby podległe rządzącym i nie posłużą
do inwigilacji lub represji  wobec użytkowników Internetu. Jest to tym
bardziej prawdopodobne, że ten obszar aktywności obywatelskiej zdaje
się stanowić ostatni bastion, niedostępny dla wpływów oficjalnej
propagandy.
Obecny stan prawny już pozwala służbom na uzyskanie od operatora
telekomunikacyjnego lub dostawcy Internetu tzw. logów, czyli rejestrów
połączeń. Prawo każe przechowywać je operatorom przez dwa lata. Ustawa
o policji stanowi też, w jakich przypadkach organa ścigania mogą
prowadzić niejawnie tzw. kontrolę operacyjną, czyli np. podsłuch
internetowy.
Ostatecznym akcentem, kończącym proces monopolizacji władzy jest
wygrana Komorowskiego w wyborach prezydenckich.  Trzeba przy tym
pamiętać, że przejęcie uprawnień prezydenta RP, było dla ludzi z grupy
rządzącej celem nadrzędnym. Ten swoisty program "totalitarnych
liberałów" można streścić w słowach, jakie Komorowski wypowiedział 13
listopada 2009 roku: " Póki jest ten prezydent, nie da się dobrze
rządzić".
Stwierdził też wówczas: "Do wyborów prezydenckich trudne reformy będą
leżały odłogiem, bo urząd prezydenta jest wielkim i skutecznym
hamulcowym".
Warto zauważyć, jak deklaracje Komorowskiego stoją w jaskrawej
sprzeczności z dywagacjami Donalda Tuska o "prezydenckich
żyrandolach", którymi szef rządu chciał zdezawuować rolę
prezydenckiego ośrodka władzy i usprawiedliwić swoją rezygnację z
ubiegania się o ten urząd. Pamiętając o wieloletniej kampanii
nienawiści wobec Lecha Kaczyńskiego oraz ciągłego oczerniania i
atakowania postaci prezydenta, trudno nie zauważyć, że dla ludzi
Platformy zajęcie Pałacu Prezydenckiego stanowi spełnienie marzeń o
władzy absolutnej. Również dla środowisk wspierających grupę rządzącą -
od Urbana i Jaruzelskiego, po Wałęsę i Dukaczewskiego - postać
prezydenta Kaczyńskiego była ostatnią "przeszkodą" w drodze do pełnej
"normalizacji".
Oczywiście - nie jest prawdziwa teza, jakoby w tej sytuacji grupa ta
nie miała innego wyjścia, jak tylko przystąpić do realizowania
wyborczych obietnic. Taka konieczność istniałaby wówczas, gdyby
funkcjonowały jakiekolwiek mechanizmy kontrolne władzy, w postaci
niezależnych instytucji, służb antykorupcyjnych lub wolnych mediów.
Ponieważ mechanizmy takie nie istnieją, skutecznie rozmontowane przez
Donalda Tuska,  a podstawowym atrybutem tych rządów jest osłona
propagandowa ze strony wiodących mediów - nie należy spodziewać się,
by przejęcie pełni władzy musiało obligować rządzących do podjęcia
jakichkolwiek poważnych reform. Wystarczy medialna gra pozorami oraz
skupienie uwagi społeczeństwa na tematach zastępczych, w tym, temacie
podstawowym - generowaniu lęku przed powrotem PiS-u do władzy i
nakręcaniem spirali nienawiści do Jarosława Kaczyńskiego.
Ta koncepcja była skuteczna przez ostatnie 3 lata, pozwalając grupie
rządzącej na całkowitą bezkarność w zakresie odpowiedzialności za
Polskę i za złożone wyborcom obietnice.
Jak każdy prosty zabieg socjotechniczny, oparty na manipulacji
właściwej systemowi totalitarnemu, będzie nadal efektywna w
społeczeństwie uzależnionym od przekazu telewizyjnego i powszechnego,
bezkrytycznego przyjmowania dziennikarskich relacji. W połączeniu z
nadzorem Internetu,  dziennikarską autocenzurą i przemilczaniem
wiadomości niekorzystnych sprawi, że do świadomości Polaków nie
przedostanie się żadna informacja, mogąca zaszkodzić propagandowemu
wizerunkowi grupy rządzącej.
Błędem również byłoby porównywanie obecnej sytuacji do tej, w jakiej
znajdował się w roku 2006 Jarosław Kaczyński , będąc szefem
koalicyjnego rządu i mając w Pałacu Prezydenckim sprzyjającego mu
polityka. Różnica nie polega wyłącznie na fakcie, że Tusk stoi na
czele rządu wyłonionego z dwupartyjnej koalicji i cieszy się
propagandowym wsparciem medialnym. O wiele ważniejsza jest
okoliczność, że grupa rządząca posiada wsparcie dwóch,
najważniejszych  sił zewnętrznych, mających wpływ na politykę III RP -
Rosji i Niemiec, ale też może liczyć na poparcie ze strony
postkomunistycznej oligarchii, rozlicznej (nadal wpływowej) agentury
oraz środowisk wojskowej i cywilnej bezpieki. Ponieważ to one, w
ogromnym stopniu decydują o procesach politycznych i gospodarczych
zachodzących w Polsce, o czym wielokrotnie mogliśmy przekonać się w
ostatnich trzech latach - bezpieczeństwo i zakres władzy sprawowanej
przez ludzi Platformy, jest nieporównywalnie większy, niż miało to
miejsce z rządami w latach 2005/ 2006.
To głównie z tego powodu, wynika realna groźba totalnego zawłaszczenia
życia publicznego i politycznego i sprawowania rządów w interesie
wąskich grup społecznych, dla których pojęcia polskości czy
patriotyzmu są całkowicie obce. Groźba, o tyle poważna, że gwarantem
owego "paktu nad trumnami" ma być putinowska Rosja, której rozwiązania
legislacyjne w zakresie zapewnienia nadzoru nad społeczeństwem, są dla
obecnego rządu wzorem w procesie bondaryzacji Polski.
W wymiarze politycznym i historycznym oznacza to dążenie do pozornego
"pojednania" z moskiewskimi "siłownikami", nawet za cenę rezygnacji z
prawdy o Smoleńsku i ograniczenia polskiej suwerenności.
Ten cel, tuż przed tragedią z 10 kwietnia wyraźnie wskazał Bronisław
Komorowski, definiując "pojednanie" z Rosją jako "interes nas
wszystkich" oraz mówiąc otwarcie o słowach Putina "niosących Polsce
nadzieję".
Jeśli zatem objęcie pełni władzy przez ludzi grupy rządzącej, nie
będzie niosło korzyści dla ogółu społeczeństwa i nie należy liczyć na
żadne, poważne reformy, można pytać: jak tego rodzaju władza zamierza
zapewnić sobie nienaruszalność, czego możemy spodziewać się w
najbliższej przyszłości?
Sądzę, że odpowiedzi na to pytanie można szukać w orwellowskiej wizji
"Roku 1984", gdzie pada stwierdzenie:
"Jeżeli ktoś chce rządzić, rządzić nieprzerwanie, musi umieć burzyć w
poddanych poczucie rzeczywistości". Tu kryje się groźba największa, bo
owo poczucie rzeczywistości nie jest niczym innym, jak prawdą o
otaczającym nas świecie, trudnym do przecenienia darem należnym
ludziom wolnym. Przygotowania, jakie poczyniono w ostatnich trzech
latach mogą świadczyć, że uprawnienia służb specjalnych i innych
organów państwa zostaną wykorzystane dla fałszowania obiegu informacji
publicznych, działań dezinformacyjnych oraz poddania społeczeństwa
nadzorowi. Władza - jaką dziś osiągnęła grupa rządząca Polską, stanie
się nieusuwalna i totalna wówczas, gdy pozwolimy zburzyć prawdziwy
obraz rzeczywistości i tchórzliwie zamkniemy na nią oczy.

http://bezdekretu.blogspot.com/2010/07/polska-za-zamknietymi-oczami.html
(Artykuł opublikowany w "Gazecie Finansowej" z 16 lipca  2010 r.)

Antenka

P.s. A nie mówiłam, że PRL wrócił? Ludzie, pora zejść do podziemia,
nim nas wszystkich wymordują, tak jak tych niewygodnych w dn.
10.04.2010r.

Całej POlszewi z jej aparatem inwigilacji mówię :

Kija wam w dupę, gnoje! Wszyscy będziecie wisieć!

Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy!

Antenka. Masz racje Tusk i jego ekipa to zero  i ja na niego nie
głosowałem.
Ale Kaczory to Tornado.
Coś niewyobrażalnego.
I tak nieracjonalnego ,że nie miesci sie to w głowie.
Czemu tu sie więc dziwic?
Jesli te ostatnie wybory opierały sie ,nie na miłości do jakichkolwiek
polityków i ich parti.
Ale na niedopuszczeniu do ponownego pojawienia sie na scenie Kaczora.
Wybrano mniejsze zło.
POPROSTU

Data: 2010-07-18 02:13:01
Autor: Jaksa
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilan s działalności POlszewi.
On Sat, 17 Jul 2010 10:47:55 +0200, robertbig <robertbig@wp.pl> wrote:

On 17 Lip, 09:02, Antenka <sweet.blue_e...@wp.pl> wrote:
"Polska za zamkniętymi oczami"
======================>>
Rzetelna analiza, blisko trzyletniego okresu rządów obecnego układu
musiałaby stworzyć obraz przerażający. Szczególnie dla tej części
polskiego społeczeństwa, która zwiedziona medialnym fałszem uwierzyła,
że politycy Platformy mogą zbudować nową, polityczną jakość.
Tymczasem, zamiast deklarowanych "standardów" ujrzeliśmy pogardę dla
prawa, ordynarne oszustwa i całkowitą degrengoladę - w wykonaniu
najwyższych urzędników państwowych i partyjnych przyjaciół Donalda
Tuska.  Polacy zapomnieli, Ĺźe wielu ludzi Platformy wywodzi się z KLD
- znanej w latach 90. partii "aferałów", której krótki epizod udziału
w rządach zakończył się licznymi procesami i wyrokami skazującymi dla
czołowych działaczy.
Kwintesencją rządów Platformy w tym zakresie była tzw. afera
hazardowa, gdy prawdziwym obliczem partii stała się spocona twarz
Chlebowskiego, a językiem przekazu - prymitywne i pełne wulgaryzmów
rozmowy partyjnych macherĂłw.
Kazus afery hazardowej czy stoczniowej był możliwy ponieważ w rządzie
Donalda Tuska panowało przyzwolenie na tego rodzaju praktyki,
zbudowane na poczuciu aroganckiej bezkarności - ta zaś, wynikała ze
świadomości zawłaszczenia wszystkich, newralgicznych miejsc życia
politycznego i gospodarczego. W poczuciu tej bezkarności, podejmowano
działania mające na celu zabezpieczenie finansowania partii, poprzez
wpływy z gier hazardowych oraz uwłaszczenia na majątku upadających
stoczni. Kontakty politykĂłw PO z biznesem hazardowym, ktĂłry w ogromnym
zakresie jest własnością środowisk przestępczych i ludzi peerelowskich
służb, nie byłyby możliwe, gdyby urzędujący premier nie rozmontował
demokratycznych mechanizmów kontrolnych i nie oparł swoich rządów na
środowisku wywodzącym się z tych służb.
Zwycięstwo wyborcze z roku 2007 otworzyło przed obecnym układem drogę
do zagarnięcia jak największych obszarĂłw władzy.  Fakt, iĹź aneksję
rozpoczęto od służb specjalnych wskazuje na rzeczywiste mechanizmy
rządzące III RP. Nie przypadkiem do służb wróciła "stara kadra" -
Janusz Bojarski, Andrzej Barcikowski,  Marian Janicki, Leszek Elas czy
Zdzisław Skorża Nie przypadkiem, priorytetem stało się przywrócenie
wpływów żołnierzy i agentów zlikwidowanych WSI oraz reaktywacja układu
stworzonego przez to środowisko.
Odtąd też, model funkcjonowania służb specjalnych - jako "zbrojnego
ramienia" grupy rządzącej i wspornika gwarantującego nienaruszalność
jej interesów, stał się "podstawą programową" ekipy Donalda Tuska.
Kolejne dwa lata upłynęły na umacnianiu prerogatyw "odzyskanych"
służb, poprzez powrót do peerelowskich metod zarządzania
bezpieczeństwem oraz na przejmowaniu spółek skarbu państwa i
nielicznych, niezależnych jeszcze instytucji. Przejęcie nadzoru nad
CBA ,pozwoliło na skupienie w rękach Platformy wszystkich mechanizmów
kontroli antykorupcyjnej i otworzyło nieograniczone możliwości w
zakresie "ręcznego"  sterowania prywatyzacją.
W wymiarze politycznym, proces ten mógł nabrać tempa po tragedii
smoleńskiej, gdy śmierć prezydenta i dziesiątek towarzyszących mu osób
otworzyła przed partią Tuska wiele, niedostępnych dotąd obszarów
władzy. Symbolem tych bezwzględnych dążeń jest postać Bronisława
Komorowskiego, ktĂłry natychmiast po informacji o katastrofie, nim
jeszcze potwierdzono śmierć prezydenta przystąpił do zawłaszczania
uprawnień głowy państwa i obsadzenia wakujących stanowisk. IPN, NBP i
urząd Rzecznika Praw Obywatelskich były ostatnimi, brakującymi
ogniwami w łańcuchu totalnej władzy. Wbrew werbalnym deklaracjom
marszałka, że "w obliczu śmierci prezydenta nie będę wchodził w jego
rolę", uczynił on wszystko, by jak najszybciej i najszerzej przejąć
kompetencje tragicznie zmarłego prezydenta. Podpisanie przez
Komorowskiego, w okresie pełnienia obowiązków aż 64 ustaw wskazuje na
skalę władczych ambicji tego człowieka.
Jednocześnie, w okresie poprzedzającym wybory prezydenckie zadbano o
dalsze poszerzenie nadzoru nad społeczeństwem. W tym celu, grupa
rządząca  nie respektując wyroku Trybunału Konstytucyjnego, przyznała
nowe uprawnienia funkcjonariuszom "odzyskanego" Centralnego Biura
Antykorupcyjnego. Służbie udzielono kompetencji, o jakich nie śniło
się nawet Mariuszowi Kamińskiemu.  Biuro ma odtąd zbierać bez Ĺźadnej
kontroli dane o chorobach, przekonaniach politycznych i religijnych
oraz preferencjach seksualnych obywateli. Jego działalność nie będzie
się ograniczać do korupcji urzędników. CBA ma ścigać wszystkich i
wszystkie rodzaje przestępstw, co pozwoli na wykorzystanie tej służby
do dyscyplinowania "niepokornych" przedsiębiorców lub nazbyt aktywnych
przeciwnikĂłw politycznych.
 W tym samym obszarze działań, moĹźna umieścić decyzję Urzędu
Komunikacji Elektronicznej, który bez żadnych zapowiedzi rozpoczął
spis powszechny wszystkich InternautĂłw w Polsce. Do 11 czerwca br.
tzw. providerzy Internetu zobowiązani zostali do przekazania danych
wszystkich swoich abonentĂłw. Jak informuje UKE oficjalnym powodem ma
być "rozpoczęcie procesu analiz lokalnych rynków usług dostępu
szerokopasmowego do Internetu" . Nie mamy żadnej pewności, że dane te
nie zostaną wykorzystane przez służby podległe rządzącym i nie posłużą
do inwigilacji lub represji  wobec uĹźytkownikĂłw Internetu. Jest to tym
bardziej prawdopodobne, że ten obszar aktywności obywatelskiej zdaje
się stanowić ostatni bastion, niedostępny dla wpływów oficjalnej
propagandy.
Obecny stan prawny już pozwala służbom na uzyskanie od operatora
telekomunikacyjnego lub dostawcy Internetu tzw. logĂłw, czyli rejestrĂłw
połączeń. Prawo każe przechowywać je operatorom przez dwa lata. Ustawa
o policji stanowi też, w jakich przypadkach organa ścigania mogą
prowadzić niejawnie tzw. kontrolę operacyjną, czyli np.. podsłuch
internetowy.
Ostatecznym akcentem, kończącym proces monopolizacji władzy jest
wygrana Komorowskiego w wyborach prezydenckich.  Trzeba przy tym
pamiętać, że przejęcie uprawnień prezydenta RP, było dla ludzi z grupy
rządzącej celem nadrzędnym. Ten swoisty program "totalitarnych
liberałów" można streścić w słowach, jakie Komorowski wypowiedział 13
listopada 2009 roku: " Póki jest ten prezydent, nie da się dobrze
rządzić".
Stwierdził też wówczas: "Do wyborów prezydenckich trudne reformy będą
leżały odłogiem, bo urząd prezydenta jest wielkim i skutecznym
hamulcowym".
Warto zauważyć, jak deklaracje Komorowskiego stoją w jaskrawej
sprzeczności z dywagacjami Donalda Tuska o "prezydenckich
żyrandolach", którymi szef rządu chciał zdezawuować rolę
prezydenckiego ośrodka władzy i usprawiedliwić swoją rezygnację z
ubiegania się o ten urząd. Pamiętając o wieloletniej kampanii
nienawiści wobec Lecha Kaczyńskiego oraz ciągłego oczerniania i
atakowania postaci prezydenta, trudno nie zauważyć, że dla ludzi
Platformy zajęcie Pałacu Prezydenckiego stanowi spełnienie marzeń o
władzy absolutnej. Również dla środowisk wspierających grupę rządzącą -
od Urbana i Jaruzelskiego, po Wałęsę i Dukaczewskiego - postać
prezydenta Kaczyńskiego była ostatnią "przeszkodą" w drodze do pełnej
"normalizacji".
Oczywiście - nie jest prawdziwa teza, jakoby w tej sytuacji grupa ta
nie miała innego wyjścia, jak tylko przystąpić do realizowania
wyborczych obietnic. Taka konieczność istniałaby wówczas, gdyby
funkcjonowały jakiekolwiek mechanizmy kontrolne władzy, w postaci
niezależnych instytucji, służb antykorupcyjnych lub wolnych mediów.
Ponieważ mechanizmy takie nie istnieją, skutecznie rozmontowane przez
Donalda Tuska,  a podstawowym atrybutem tych rządĂłw jest osłona
propagandowa ze strony wiodących mediów - nie należy spodziewać się,
by przejęcie pełni władzy musiało obligować rządzących do podjęcia
jakichkolwiek powaĹźnych reform. Wystarczy medialna gra pozorami oraz
skupienie uwagi społeczeństwa na tematach zastępczych, w tym, temacie
podstawowym - generowaniu lęku przed powrotem PiS-u do władzy i
nakręcaniem spirali nienawiści do Jarosława Kaczyńskiego.
Ta koncepcja była skuteczna przez ostatnie 3 lata, pozwalając grupie
rządzącej na całkowitą bezkarność w zakresie odpowiedzialności za
Polskę i za złożone wyborcom obietnice.
Jak kaĹźdy prosty zabieg socjotechniczny, oparty na manipulacji
właściwej systemowi totalitarnemu, będzie nadal efektywna w
społeczeństwie uzależnionym od przekazu telewizyjnego i powszechnego,
bezkrytycznego przyjmowania dziennikarskich relacji. W połączeniu z
nadzorem Internetu,  dziennikarską autocenzurą i przemilczaniem
wiadomości niekorzystnych sprawi, że do świadomości Polaków nie
przedostanie się żadna informacja, mogąca zaszkodzić propagandowemu
wizerunkowi grupy rządzącej.
Błędem również byłoby porównywanie obecnej sytuacji do tej, w jakiej
znajdował się w roku 2006 Jarosław Kaczyński , będąc szefem
koalicyjnego rządu i mając w Pałacu Prezydenckim sprzyjającego mu
polityka. Różnica nie polega wyłącznie na fakcie, że Tusk stoi na
czele rządu wyłonionego z dwupartyjnej koalicji i cieszy się
propagandowym wsparciem medialnym. O wiele waĹźniejsza jest
okoliczność, że grupa rządząca posiada wsparcie dwóch,
najwaĹźniejszych  sił zewnętrznych, mających wpływ na politykę III RP -
Rosji i Niemiec, ale też może liczyć na poparcie ze strony
postkomunistycznej oligarchii, rozlicznej (nadal wpływowej) agentury
oraz środowisk wojskowej i cywilnej bezpieki. Ponieważ to one, w
ogromnym stopniu decydują o procesach politycznych i gospodarczych
zachodzących w Polsce, o czym wielokrotnie mogliśmy przekonać się w
ostatnich trzech latach - bezpieczeństwo i zakres władzy sprawowanej
przez ludzi Platformy, jest nieporównywalnie większy, niż miało to
miejsce z rządami w latach 2005/ 2006.
To głównie z tego powodu, wynika realna groźba totalnego zawłaszczenia
życia publicznego i politycznego i sprawowania rządów w interesie
wąskich grup społecznych, dla których pojęcia polskości czy
patriotyzmu są całkowicie obce. Groźba, o tyle poważna, że gwarantem
owego "paktu nad trumnami" ma być putinowska Rosja, której rozwiązania
legislacyjne w zakresie zapewnienia nadzoru nad społeczeństwem, są dla
obecnego rządu wzorem w procesie bondaryzacji Polski.
W wymiarze politycznym i historycznym oznacza to dążenie do pozornego
"pojednania" z moskiewskimi "siłownikami", nawet za cenę rezygnacji z
prawdy o Smoleńsku i ograniczenia polskiej suwerenności.
Ten cel, tuż przed tragedią z 10 kwietnia wyraźnie wskazał Bronisław
Komorowski, definiując "pojednanie" z Rosją jako "interes nas
wszystkich" oraz mówiąc otwarcie o słowach Putina "niosących Polsce
nadzieję".
Jeśli zatem objęcie pełni władzy przez ludzi grupy rządzącej, nie
będzie niosło korzyści dla ogółu społeczeństwa i nie należy liczyć na
żadne, poważne reformy, można pytać: jak tego rodzaju władza zamierza
zapewnić sobie nienaruszalność, czego możemy spodziewać się w
najbliższej przyszłości?
Sądzę, że odpowiedzi na to pytanie można szukać w orwellowskiej wizji
"Roku 1984", gdzie pada stwierdzenie:
"Jeżeli ktoś chce rządzić, rządzić nieprzerwanie, musi umieć burzyć w
poddanych poczucie rzeczywistości". Tu kryje się groźba największa, bo
owo poczucie rzeczywistości nie jest niczym innym, jak prawdą o
otaczającym nas świecie, trudnym do przecenienia darem należnym
ludziom wolnym. Przygotowania, jakie poczyniono w ostatnich trzech
latach mogą świadczyć, że uprawnienia służb specjalnych i innych
organów państwa zostaną wykorzystane dla fałszowania obiegu informacji
publicznych, działań dezinformacyjnych oraz poddania społeczeństwa
nadzorowi. Władza - jaką dziś osiągnęła grupa rządząca Polską, stanie
się nieusuwalna i totalna wówczas, gdy pozwolimy zburzyć prawdziwy
obraz rzeczywistości i tchórzliwie zamkniemy na nią oczy.

http://bezdekretu.blogspot.com/2010/07/polska-za-zamknietymi-oczami.html
(Artykuł opublikowany w "Gazecie Finansowej" z 16 lipca  2010 r.)

Antenka

P.s. A nie mówiłam, że PRL wrócił? Ludzie, pora zejść do podziemia,
nim nas wszystkich wymordują, tak jak tych niewygodnych w dn.
10.04.2010r.

Całej POlszewi z jej aparatem inwigilacji mówię :

Kija wam w dupę, gnoje! Wszyscy będziecie wisieć!

Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy!

Antenka. Masz racje Tusk i jego ekipa to zero  i ja na niego nie
głosowałem.
Ale Kaczory to Tornado.

Jakie tornado? Jakies przyklady?


Coś niewyobrażalnego.
I tak nieracjonalnego ,że nie miesci sie to w głowie.

Nieracjonalnosc polskiej polityki nie ogranicza sie tylko do obozu braci K.
Nie byli pod tym wzgledem zadnym wyjatkiem.


Czemu tu sie więc dziwic?
Jesli te ostatnie wybory opierały sie ,nie na miłości do jakichkolwiek
politykĂłw i ich parti.
Ale na niedopuszczeniu do ponownego pojawienia sie na scenie Kaczora.
Wybrano mniejsze zło.
POPROSTU

Wybrano Samo Zlo w czystej postaci, w miejsce bezbarwnego i nieskutecznego
polityka.

Jaksa

Data: 2010-07-17 10:53:02
Autor: Marek Czaplicki
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.
Antenka napisał na pl.soc.polityka:
http://bezdekretu.blogspot.com/2010/07/polska-za-zamknietymi-oczami.html
(Artykuł opublikowany w "Gazecie Finansowej" z 16 lipca  2010 r.)


Antenka

P.s. A nie mówiłam, że PRL wrócił? Ludzie, pora zejść do podziemia,
nim nas wszystkich wymordują,
i dodajesz
Wszyscy będziecie wisieć!
Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy!

Data: 2010-07-17 11:22:06
Autor: u2
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.
W dniu 2010-07-17 10:53, Marek Czaplicki pisze:
Antenka napisał na pl.soc.polityka:
http://bezdekretu.blogspot.com/2010/07/polska-za-zamknietymi-oczami.html
(Artykuł opublikowany w "Gazecie Finansowej" z 16 lipca  2010 r.)


Antenka

P.s. A nie mówiłam, że PRL wrócił? Ludzie, pora zejść do podziemia,
nim nas wszystkich wymordują,
i dodajesz
Wszyscy będziecie wisieć!
Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy!



To jest typowe dla Stalina/Putina, który najpierw wprowadza terror,
później robi czystki w otoczeniu by utrzymać się u władzy.

Po trupach do władzy, tak jak rapowali Wojewódzki z Figurskim, tyle, że
pomylili pełobandę z pisiorami :)

O ile pisiory wydali walkę z korupcją to pelobanda, z Tuskiem na czele,
wydała wojnę Polakom.

Data: 2010-07-17 12:00:19
Autor: Marek Czaplicki
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.
u2 napisał na pl.soc.polityka:
O ile pisiory wydali walkę z korupcją to pelobanda, z Tuskiem na czele,
wydała wojnę Polakom.
wojnę być może prowadzą politycy między sobą. z Polakami, czyli z Narodem
czyli ze społeczeństwem, każdy prowadzący jakąkolwiek wojnę czy spór jest
skazany na przegraną. społeczeństwo demokratyczne ma bowiem "straszliwą"
broń na wszelkiej maści dyktatorków, ma kartkę wyborczą. ta broń jest
stosowana rzadko, ale leczy wszelkich dyktatorków, czy to z PiS, czy to z
PO, PSL, SLD, z marzeń o niczym nieograniczonej i ciągnącej się w
nieskończoność władzy. :-)

Data: 2010-07-17 12:05:47
Autor: u2
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.
W dniu 2010-07-17 12:00, Marek Czaplicki pisze:
wojnę być może prowadzą politycy między sobą. z Polakami, czyli z Narodem
czyli ze społeczeństwem, każdy prowadzący jakąkolwiek wojnę czy spór jest
skazany na przegraną. społeczeństwo demokratyczne ma bowiem "straszliwą"
broń na wszelkiej maści dyktatorków, ma kartkę wyborczą.


Naiwniak z ciebie. Nieważne kto jak głosuje, ważne kto ogłasza wyniki.

Data: 2010-07-17 12:16:30
Autor: Marek Czaplicki
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.
u2 napisał na pl.soc.polityka:

W dniu 2010-07-17 12:00, Marek Czaplicki pisze:
wojnę być może prowadzą politycy między sobą. z Polakami, czyli z Narodem
czyli ze społeczeństwem, każdy prowadzący jakąkolwiek wojnę czy spór jest
skazany na przegraną. społeczeństwo demokratyczne ma bowiem "straszliwą"
broń na wszelkiej maści dyktatorków, ma kartkę wyborczą.


Naiwniak z ciebie. Nieważne kto jak głosuje, ważne kto ogłasza wyniki.
to zdanie, na które powołujesz się brzmiało trochę inaczej "...kto liczy
głosy". dla Ciebie może to i naiwne co zaproponuję.może rzucimy propozycję
na pl.soc.polityka, żeby każdy grupowicz w swoim mieście przy okazji np
wyborów samorządowych spisał dane z protokołów głosowania, które wg
ordynacji wyborczej muszą zostać wywieszone po zakończeniu i podliczeniu
głosowania i porównał je z wynikami ogłoszonymi w internecie przez PKW na
stronie
http://www.pkw.gov.pl/pkw2/index.jsp?place=Menu01&news_cat_id=30&layout=0.
wg których następuje podział mandatów. to by było dobrym sprawdzianem dla
zbadania rzetelności wyborów.

Data: 2010-07-17 15:26:00
Autor: u2
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.
W dniu 2010-07-17 12:16, Marek Czaplicki pisze:
Naiwniak z ciebie. Nieważne kto jak głosuje, ważne kto ogłasza wyniki.
to zdanie, na które powołujesz się brzmiało trochę inaczej "...kto liczy
głosy". dla Ciebie może to i naiwne co zaproponuję.może rzucimy propozycję
na pl.soc.polityka, żeby każdy grupowicz w swoim mieście przy okazji np
wyborów samorządowych spisał dane z protokołów głosowania


A ty co, za przyzwoitkę chcesz robić ?

Nie tak dawno przewodniczącym PKW był zarejestrowany TW esbucji. Teraz
wyniki ogłaszał również jakiś siwiutki gostek.

Data: 2010-07-17 15:58:56
Autor: Marek Czaplicki
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.
u2 napisał na pl.soc.polityka:

W dniu 2010-07-17 12:16, Marek Czaplicki pisze:
Naiwniak z ciebie. Nieważne kto jak głosuje, ważne kto ogłasza wyniki.
to zdanie, na które powołujesz się brzmiało trochę inaczej "...kto liczy
głosy". dla Ciebie może to i naiwne co zaproponuję.może rzucimy
propozycję na pl.soc.polityka, żeby każdy grupowicz w swoim mieście przy
okazji np wyborów samorządowych spisał dane z protokołów głosowania


A ty co, za przyzwoitkę chcesz robić ?

Nie tak dawno przewodniczącym PKW był zarejestrowany TW esbucji. Teraz
wyniki ogłaszał również jakiś siwiutki gostek.
nie rozumiesz? chodzi po prostu o to, że np Ty opierając się na zasłyszanych
słowach mówisz o tym, że wybory są nieuczciwe, bo zależą od tego kto te
głosy ogłasza i liczy. ja proponuje mechanizm dzięki któremu raz na zawsze
można zobaczyć czy wybory faktycznie są manipulowane czy nie. jeżeli chodzi
o "przyzwoitkę" to masz rację. jestem za przyzwoitością w polityce.

Data: 2010-07-17 16:02:20
Autor: Marek Czaplicki
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.
Marek Czaplicki napisał na pl.soc.polityka:

u2 napisał na pl.soc.polityka:

W dniu 2010-07-17 12:16, Marek Czaplicki pisze:
Naiwniak z ciebie. Nieważne kto jak głosuje, ważne kto ogłasza wyniki.
to zdanie, na które powołujesz się brzmiało trochę inaczej "...kto liczy
głosy". dla Ciebie może to i naiwne co zaproponuję.może rzucimy
propozycję na pl.soc.polityka, żeby każdy grupowicz w swoim mieście przy
okazji np wyborów samorządowych spisał dane z protokołów głosowania


A ty co, za przyzwoitkę chcesz robić ?

Nie tak dawno przewodniczącym PKW był zarejestrowany TW esbucji. Teraz
wyniki ogłaszał również jakiś siwiutki gostek.
nie rozumiesz? chodzi po prostu o to, że np Ty opierając się na
zasłyszanych słowach mówisz o tym, że wybory są nieuczciwe, bo zależą od
tego kto te głosy ogłasza i liczy. ja proponuje mechanizm dzięki któremu
raz na zawsze można zobaczyć czy wybory faktycznie są manipulowane czy
nie. jeżeli chodzi o "przyzwoitkę" to masz rację. jestem za przyzwoitością
w polityce.
w kwestii wyjaśnienia. wg ordynacji wyborczej przez cały czas podczas
głosowania, po jego zakończeniu, przy liczeniu głosów i sporządzaniu
protokołów ma prawo przebywać w lokalu wyborczym mąż zaufania dowolnego
kandydata

Data: 2010-07-17 11:34:36
Autor: u2
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.
W dniu 2010-07-17 09:02, Antenka pisze:
 Pamiętając o wieloletniej kampanii
nienawiści wobec Lecha Kaczyńskiego oraz ciągłego oczerniania i
atakowania postaci prezydenta, trudno nie zauważyć, że dla ludzi
Platformy zajęcie Pałacu Prezydenckiego stanowi spełnienie marzeń o
władzy absolutnej. Również dla środowisk wspierających grupę rządzącą -
od Urbana i Jaruzelskiego, po Wałęsę i Dukaczewskiego - postać
prezydenta Kaczyńskiego była ostatnią "przeszkodą" w drodze do pełnej
"normalizacji".


Dlatego musieli Go zlikwidować.

Te odrażające postacie, które popierały Bronka ze spalonych WSI w
ostatniej kampanii wyborczej, ostatecznie mi uświadomiły kto jest kim w
polskiej polityce.

Data: 2010-07-18 02:08:54
Autor: Jaksa
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilan s działalności POlszewi."
On Sat, 17 Jul 2010 11:34:36 +0200, u2 <u_2@o2.pl> wrote:

W dniu 2010-07-17 09:02, Antenka pisze:
 Pamiętając o wieloletniej kampanii
nienawiści wobec Lecha Kaczyńskiego oraz ciągłego oczerniania i
atakowania postaci prezydenta, trudno nie zauważyć, że dla ludzi
Platformy zajęcie Pałacu Prezydenckiego stanowi spełnienie marzeń o
władzy absolutnej. Również dla środowisk wspierających grupę rządzącą -
od Urbana i Jaruzelskiego, po Wałęsę i Dukaczewskiego - postać
prezydenta Kaczyńskiego była ostatnią "przeszkodą" w drodze do pełnej
"normalizacji".


Dlatego musieli Go zlikwidować.

Te odrażające postacie, które popierały Bronka ze spalonych WSI w
ostatniej kampanii wyborczej, ostatecznie mi uświadomiły kto jest kim w
polskiej polityce.

Lepiej pozno nic wcale. Dla mnie jest wszystko jasne od 1990.

Jaksa

Data: 2010-07-18 08:51:04
Autor: u2
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi."
W dniu 2010-07-18 02:08, Jaksa pisze:
Te odrażające postacie, które popierały Bronka ze spalonych WSI w
ostatniej kampanii wyborczej, ostatecznie mi uświadomiły kto jest kim w
polskiej polityce.

Lepiej pozno nic wcale. Dla mnie jest wszystko jasne od 1990.


No nie całkiem, było wtedy sporo przyzwoitych osób, które jednak
stopniowo odsunięto od władzy. I nie chodzi tylko o Kaczki.

Data: 2010-07-20 00:45:32
Autor: Jaksa
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilan s działalności POlszewi.""
On Sun, 18 Jul 2010 08:51:04 +0200, u2 <u_2@o2.pl> wrote:

W dniu 2010-07-18 02:08, Jaksa pisze:
Te odrażające postacie, które popierały Bronka ze spalonych WSI w
ostatniej kampanii wyborczej, ostatecznie mi uświadomiły kto jest kim w
polskiej polityce.

Lepiej pozno nic wcale. Dla mnie jest wszystko jasne od 1990.


No nie całkiem, było wtedy sporo przyzwoitych osób, które jednak
stopniowo odsunięto od władzy. I nie chodzi tylko o Kaczki.

Naprawde nie wiem o co Ci chodzi.

Rzad Olszewskiego probowal cos zrobic, a potem byli sobie Kaczynscy
i to jest niestety najlepszy komentarz do ich osiagniec.

Jaksa

Data: 2010-07-17 12:48:23
Autor: MH
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.


P.s. A nie mówiłam, że PRL wrócił? Ludzie, pora zejść do podziemia,
nim nas wszystkich wymordują, tak jak tych niewygodnych w dn.
10.04.2010r.

====================

A dopiero co w innym wątku beblałaś , że to był wypadek!! Mam przypomnieć??
Jaką wersję planujesz na wieczór??

MH

--


Data: 2010-07-17 05:44:45
Autor: Antenka
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.
On 17 Lip, 12:48, "MH" <logizn...@op.pl> wrote:

A dopiero co w innym wątku beblałaś , że to był wypadek!! Mam przypomnieć?? Jaką wersję planujesz na wieczór?? <


Wieczorem planuję inne, bardziej radosne zajęcia, jak rozpamiętywanie
zamachu na śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.


Nie kłam! Chyba w amoku coś czytałeś - gorzała na mózg ci się rzuciła.

 Od dnia 10.04.2010r. od godz. 10.00, bo mniej więcej wtedy
dowiedziałam się o tzw. "katastrofie" prezydeckiego samolotu pod
Smoleńskiem, od razu głośno powiedziałam, że to nie był wypadek, a
wtedy moja wiedza o okolicznościach "nieszczęśliweogo wypadku" była
słaba. Teraz, po przeczytaniu setek stron prawdziwych mistrzów
zagadnienia, jestem w 100% przekonana, że mamy do czynienia z
misternie utkanym zamachem.

To bóbr i jego ekipa ma problem -  musi udowodnić, że to nie był
zamach.

Antenka

Data: 2010-07-20 01:17:46
Autor: zbig
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.
On 17 Lip, 14:44, Antenka <sweet.blue_e...@wp.pl> wrote:


To bóbr i jego ekipa ma problem -  musi udowodnić, że to nie był
zamach.
Ochujałaś do reszty!
Wersja o zamachu nie trzyma się kupy. PO niczego nie musi.
Przewidując bieg wypadkoów sprawy potoczą się następująco.
Polscy specjaliści odczytają reszt e zapisów z czarnej skrzynki. Będą
one świadczyć , ze wywierano na pilotów presję aby  lądować. To jest
coraz bardziej jasne. Być może nie robił tego Kaczyński osobiście,
pamiętając reperkusje polityczne takiego zachownia w Gruzji. Pilot dla
świętego spokoju spróbował lądowania i z racji małego doswiadczenia
nie dał sobie rady. Przypomnijmy, że lądowanie w takich warunkach jest
wbrew wszelkim obowiązującym procedurom.
Prawda  bedzie dla was bolesna bo okaże się, ze jedynymi winnymi będą
pilot i ci  którzy na niego naciskali.

Data: 2010-07-20 00:55:55
Autor: the_foe
"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.
W dniu 2010-07-17 09:02, Antenka pisze:
Polacy zapomnieli, że wielu ludzi Platformy wywodzi się z KLD
- znanej w latach 90. partii "aferałów", której krótki epizod udziału
w rządach zakończył się licznymi procesami i wyrokami skazującymi dla
czołowych działaczy.

ten rzad byl koalicja z PC i ZCHn i nikogo nie skazano z czolowych dzialaczy smrod zostal tylko po Gaplinskim, odpowiedzialnym za afere paliwowa, ktora sfinansowala poczatki mafii kryminalnej w Polsce.

--
the_foe

"Polska za zamkniętymi oczami" ,czyli bilans działalności POlszewi.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona