Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Populistyczna, tępiąca wroga i kadząca prezesowi. Poważniejszej refleksji żadnej.

Populistyczna, tępiąca wroga i kadząca prezesowi. Poważniejszej refleksji żadnej.

Data: 2010-03-08 07:47:25
Autor: Artur Borubar
Populistyczna, tępiąca wroga i kadząca prezesowi. Poważniejszej refleksji żadnej.
W dawnych dobrych czasach, gdy o demokracji medialnej mówili tylko futurolodzy, a o postpolityce w ogóle nikt nie słyszał, kongresy partyjne bywały wielkimi wydarzeniami w życiu organizmów politycznych.

Niemalże świętem, na które zjeżdżało po kilkuset delegatów pieczołowicie wyłanianych na zjazdach regionalnych, otrzaskanych w wyborczej walce, rozdyskutowanych. Spotykali się więc co cztery, pięć lat, aby wybrać kierownictwo, naładować intelektualne akumulatory, wyprostować ideologiczne azymuty, zintegrować się w politycznej wspólnocie, co wcale nie takie błahe, balując w kolektywie.

A w świat płynęły z tamtych kongresów polityczne treści, które służyły potem za podstawę kampanii wyborczych. Tu wykluwały się pomysły i idee, które wracały w formie projektów legislacyjnych, analiz politycznych, manifestów ideowych.

Co z tego zostało? Głównie bombastyczna forma. Oglądamy spektakl, który ma się sprzedać w mediach, ale treści politycznych niesie już bardzo niewiele. Jak kongres PiS w Poznaniu: rozpasana fasada na tysiąc delegatów (po co aż tylu?) i jedno, dwa istotne wystąpienia prezesa Kaczyńskiego, które mają trafić do serwisów informacyjnych. Zresztą, nawet ową "istotność" należy wziąć w cudzysłów. Jutro odejdą przecież w niepamięć przykryte kolejnymi newsami. Być może sam Kaczyński o nich zapomni i ogłosi za chwilę coś diametralnie odmiennego. Są więc jego przemówienia kongresowe towarem jednorazowego użytku. Ważne tu i teraz. Cała reszta dwudniowego kongresu to bowiem wata, pełen nieistotnych słów wypełniacz. Panele tematyczne, które mogą być, ale gdyby ich nie było, to nikt by się nie zmartwił.

Wystarczyło już spojrzeć na program kongresu, by przewidzieć jego przebieg. Prezes wita delegatów, prezes wygłasza inauguracyjne przemówienie, prezes - jako jedyny kandydat na nowego prezesa - prezentuje się delegatom, prezes ustępujący i zarazem nowo wybrany dziękuje delegatom za poparcie. A w międzyczasie dyskusja. Początkowo organizatorzy chcieli ją zamknąć przed mediami. Odstąpili jednak od tego pomysłu, zapewne obawiając się wrażenia, że cała ta impreza to dzieło schowanego za kulisami reżysera. I chyba żałowali tej decyzji, bo oto przed oczami dziennikarzy wyłoniła się na chwilę twarz powiatowego PiS. Populistyczna, tępiąca wroga i kadząca prezesowi. Poważniejszej refleksji żadnej.

Tak było w sobotę. Kolejny dzień obrad to znów triumf reżyserii. Szefowa klubu PiS Grażyna Gęsicka inteligentnie punktuje rząd Platformy, ale to rutyna z podręcznika opozycji. Krzysztof Jurgiel usypia salę pustosłowiem o polskiej wsi. Ma być ekspercko i merytorycznie, ale nikogo na sali to przecież nie obchodzi. Sala czeka, aż ktoś powie coś o Mirze, Grzechu i Zbychu, by trochę się rozerwać.

Obok prawdy sali jest też oczywiście prawda kuluarów. Tu się knuje i spiskuje, ale i tym razem nie należy dać się zwieść pozorom. Te spiski to raptem gierki dworzan. Bo i jakaż może być ich ranga w partii, która niemal jednogłośnie wskazuje swego wodza, przydając mu prawie że boskie atrybuty? Zapomnijmy o partyjnych frakcjach i skrzydłach, także i one skurczyły się do rangi bytów medialnych.

Nieprzypadkowo zresztą kwestią budzącą w Poznaniu najwięcej emocji była możliwość koalicyjnego aliansu z SLD. Mówiono, że wypuściła taki sygnał frakcja "biznesowa" w PiS. Czyli pragmatycy, którym patronuje Adam Lipiński i którzy realistycznie oceniając szanse wyborcze swej partii, doszli do wniosku, że tylko wspólnie z postkomunistami będzie można odsunąć PO od władzy. Trzeba więc już teraz badać grunt, sondować nastroje, oswajać elektorat. PiS-owscy "ideowcy" burzą się na takie supozycje, ale prawdziwie ideowych jest przecież w obozie "ideowców" nie tak wielu. Większość być może znajdzie się jutro u "biznesmenów", choć wędrówka równie dobrze może odbywać się w drugą stronę. Zresztą i tak decyzję podejmie wódz, nie pytając nikogo o zdanie. Nie ma się czym emocjonować. Ale pozwalają te gry pozorów zabić nudę, tworzą ułudę, że coś się w partii dzieje. Na użytek własny oraz mediów.

Jeśli chcemy zrozumieć rzeczywistość polskiej polityki, bierzmy znane nam pojęcia w cudzysłów. Niewiele nam to co prawda wyjaśni, ale przynajmniej będziemy wiedzieć, że demokracja różni się od "demokracji", kongres - od "kongresu", frakcja - od "frakcji". Całości spraw nie ogarnia już pewnie nikt, łącznie z partyjnymi demiurgami. Mówimy o PiS, ale nie łudźmy się, że w innych partiach wygląda to lepiej.


http://wyborcza.pl/1,75478,7635525,Wyrezyserowany_telezjazd.html


Przemek

--
Sledztwo w sprawie afery hazardowej Jarosława Kaczyńskiego wykazało, że w czasie rządów PiS liczba automatów o niskich wygranych wzrosła o 200 proc., wicepremier Gosiewski lobbował na rzecz Totalizatora Sportowego, jak również blokował ustawę zakazującą pornografii, a CBA pod kierownictwem Mariusza Kamińskiego chciało wpływac na kształt ustawy hazardowej.

http://pepepe.pl/  Jeszcze 289 dni kompromitowania RP!

Populistyczna, tępiąca wroga i kadząca prezesowi. Poważniejszej refleksji żadnej.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona