Data: 2012-08-22 04:01:25 | |
Autor: muto2100 | |
Porąbani i Otumanieni i ich mega przekrety cd.... | |
Otóż uprzejmie odpowiadam (i wszystkim radzę, żeby odpowiadali tak
samo): walcie się. Mogę to ewentualnie sformułować jeszcze bardziej dosadnie, ale mam nadzieję, że tak wystarczy. Mam gdzieś autorytety, które oburzają się â buczeniemâ na Powązkach, ale nigdy nie oburzały się na zbydlęcenie â młodych wykształconychâ pod warszawskim Krzyżem Pamięci. Ba, nie dość, że się nie oburzały, ale piały z zachwytem, że zobaczyły tam nowoczesną, europejską młodzież, â Polskę jasnąâ . Mam głęboko intelektualistów, którzy po najbardziej chamskich zagraniach Palikota bredzili o â ożywczej roli błazna w życiu publicznymâ . Mam centralnie z tyłu â starą inteligencjęâ , która potrafi miesiącami tokować z oburzeniem, jaki to cham z tego Kaczyńskiego, że całując kobietę w rękę, ośmiela się podnieść jej dłoń o centymetr za wysoko albo wykazuje się zupełnie niewybaczalnym brakiem dobrych manier, rozmawiając w drodze na sejmową trybunę przez telefon komórkowy â a która â won stądâ Niesiołowskiego do Ewy Stankiewicz komentuje pobłażliwym â cóż, Stefan jest nerwowyâ , w Palikocie zaś widzi zabawnego enfant terrible. Mam też wiele politowania dla tych prawicowców, którzy się tej bandzie żałosnych hipokrytów i pseudomoralistów dają terroryzować i uznają za wskazane odcinać się publicznie od â skrajnościâ , podkreślać, że jednak â na cmentarzu nie wypadaâ â Ś Stuknijcie się, drodzy, w czoło. Niech najpierw potępione zostanie choć kilka z niezliczonej liczby przejawów zbydlęcenia tzw. elit, a potem przyjdzie czas uczyć zdesperowanych, bezsilnych ludzi, jak â kulturalnieâ przypominać rządzącym mętom, że są mętami -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- - Kolejny etap kariery biznesowej Marcina Stefańskiego zaczął się po zmianie nazwiska. Po ślubie z Katarzyną Plichtą w 2008 r. przyjmuje nazwisko żony i od tego czasu nazywa się Marcin P. W styczniu 2009 r. powstaje Grupa Inwestycyjna Ex, która uruchamia sieć punktów o nazwie Salony Finansowe Ex pośredniczące w kredytach udzielanych przez banki. W czerwcu 2009 r. Grupa Inwestycyjna Ex zmienia nazwę na Amber Gold â rok później funkcjonują już spółki córki AG, a działalność przynosi niebotyczne zyski. Tak przynajmniej twierdzi Marcin P., który wykazuje gigantyczne dochody. W kwietniu 2011 r. rusza kolejne przedsięwzięcie Marcina P. â tanie linie lotnicze OLT Express, z którymi współpracuje syn premiera Michał Tusk. Marcin P. hojnie wydaje pieniądze na reklamę, jest także darczyńcą oliwskiego zoo i sponsorem filmu o Lechu Wałęsie. Jak pisała â Gazeta Polska Codziennieâ , prezydent Gdańska Paweł Adamowicz osobiście prosił prezesa Amber Gold o darowiznę w imieniu reżysera Andrzeja Wajdy. W czerwcu tego roku Katarzyna Plichta i Marcin P. za 1,6 mln zł kupują kompletnie zrujnowany, zabytkowy pałac w 12-hektarowym parku. Posiadłość znajduje się tuż za Gdańskiem w Rusocinie â po wyremontowaniu i przeznaczeniu np. na hotel może przynieść krociowe zyski. Bezkarny recydywista Po wybuchu afery media skrupulatnie policzyły, że Marcin P. ma na swoim koncie dziewięć wyroków, z czego pięć jest już zatartych. Pierwszy raz Marcin P. jako Stefański został skazany w 2005 r. na rok w zawieszeniu na trzy lata. Później w kolejnych latach były wyroki za oszustwa i przywłaszczenie pieniędzy z â Multikasyâ â wszystkie w zawieszeniu na kilka lat. Marcin P. ma też na swoim koncie wyroki za wyłudzenie kredytów â ostatni wyrok zapadł w 2010 r. Sprawa jest o tyle ciekawa, że ani bank, ani sąd nie nakazały zwrócić Marcinowi P. wyłudzonych pieniędzy. A kwota była niebagatelna â ponad pół miliona złotych. Śledczy ustalili, że przy pomocy tzw. słupów (ludzi, którzy za drobną opłatą brali kredyty na swoje nazwisko, bez zamiaru oddania) Marcin P. wyłudził z GE Money Banku 57 kredytów. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że w Amber Gold do momentu likwidacji pracowali ludzie, którzy wcześniej przez wiele lat byli zatrudnieni w GE Money Banku. Mimo wcześniejszych wyroków za popełnienie przestępstwa z tego samego artykułu kodeksu karnego Marcin P. nigdy nie otrzymał wyroku bezwzględnego więzienia â zawsze był to wyrok w zawieszeniu. Przez lata komornicy, którzy starali się od Marcina P. ściągnąć należności, odchodzili z kwitkiem. Powodem był brak majątku i dochodów. Należności Marcin P. zaczął spłacać w 2010 r., kiedy klienci Amber Gold zwabieni zyskami, zaczęli inwestować swoje pieniądze w złoto. -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- - â Wiem, Jan Krzysztof Bielecki chciał się ze mną spotkać, ale zrezygnował. Miał powiedzieć, że jestem jak wrzód, który trzeba wyciąć â powiedział nam Marcin P. Wysłaliśmy pytania do Jana Krzysztofa Bieleckiego i dr. Mirosława Ciesielskiego, ale do momentu oddania gazety do druku nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Z firmą Marcina P. byli związani znani warszawscy prawnicy â Paweł Kunachowicz i Emil Marat, wieloletni wiceprezes Radia PiN, stacji związanej kapitałowo z Polsatem. Zapytaliśmy ich, w jaki sposób trafili do AG, ale zamiast odpowiedzi na szczegółowe pytania otrzymaliśmy oświadczenie. â Ze spółką Amber Gold współpracowaliśmy w lipcu br. W tym czasie przygotowaliśmy strategię wprowadzania ładu korporacyjnego oraz strategię komunikacyjną spółki. Za podstawę naszych działań, przy akceptacji zarządu, przyjęliśmy otwarcie spółki na media oraz przede wszystkim upublicznienie jej pełnego bilansu wraz z opinią biegłego rewidenta. Prezes zapewniał nas, że audyt bilansu będzie zakończony lada tydzień. Gdy dowiedzieliśmy się od audytorów, że ich firma â Global Audyt Partner â jednak nie pracuje nad bilansem, a nawet nie ma umowy na badanie finansów Amber Gold za rok 2011, dnia 2 sierpnia 2012 r. zakończyliśmy współpracę z Amber Gold. Ani wcześniej, ani później nie mieliśmy żadnych związków z Amber Gold (â Ś)â â czytamy w przesłanym do nas oświadczeniu. Jednocześnie prawnicy podkreślili, że nie mogą udzielać szczegółowych informacji, ponieważ wiąże ich tajemnica zawodowa. Beneficjenci afery â Ministerstwo Gospodarki wiedziało, że Marcin P., mimo skazujących wyroków, zasiadał w zarządzie spółki Amber Gold. Złożyło zawiadomienie do prokuratury i KNF w tej sprawie, ale postępowanie umorzono. Administracja zadziałała prawidłowo â stwierdził Waldemar Pawlak, pytany przez â Gazetę Polską Codziennieâ o sprawę Amber Gold. O przeszłości prezesa Amber Gold Pawlak wiedział już w 2009 r., gdy Ministerstwo Gospodarki, którym kieruje, zbadało przeszłość prezesa Marcina P. w Krajowym Rejestrze Karnym. Gdy okazało się, że był on wielokrotnie karany za przestępstwa gospodarcze i w związku z tym nie może prowadzić składu towarowego (podobnie jak nie może w ogóle kierować żadną spółką), w czerwcu 2010 r. Ministerstwo Gospodarki zakazało Amber Gold prowadzenia składu towarowego i wykreśliło spółkę z rejestru. Trzy lata później, w maju 2012 r., związany z PSL Bank Gospodarki Żywnościowej zawiadomił ABW o podejrzeniu prania brudnych pieniędzy przez Amber Gold. Wybuch afery umocnił pozycję Waldemara Pawlaka, osłabionego wcześniej â taśmami PSLâ (sprawa dotyczyła nepotyzmu w PSL). â Daję Platformie dwa tygodnie na przedstawienie raportu z podjętych działań ws. Amber Gold. Jeżeli będą niezadowalające, niewykluczone, że PSL poprze wniosek o powołanie komisji śledczej â stwierdził wicepremier Waldemar Pawlak. Na wybuchu afery zyskała nie tylko opozycja, ale także politycy PO pozostający w kontrze wobec premiera, m.in. Grzegorz Schetyna. |
|