Data: 2013-03-12 04:34:55 | |
Autor: Przemysław W | |
Poseł PO karetkę ma od ręki | |
Poseł karetkę ma od ręki
W piątek w czasie posiedzenia Sejmu poseł PO Piotr Van der Coghen źle się poczuł. – Byłem niedawno na misji humanitarnej w Etiopii, przyjąłem szczepionki na choroby tropikalne i teraz to się jakoś odbiło na zdrowiu – mówi Faktowi polityk. Natychmiast powiadomiono punkt medyczny w Sejmie i karetkę. Nie minęło kilka chwil, a poseł już był transportowany karetką do szpitala. – To było ciekawe przeżycie. Mogłem posłuchać komentarzy kierowcy na temat tego, jak reagują kierowcy na sygnał karetki – cieszy się Van der Coghen. Poseł trafił do szpitala, gdzie przeszedł kompleksowe badania. – Leżę teraz na kardiologii i za kilka dni czeka mnie operacja, bo przy okazji badań wykryto coś, czego muszę się pozbyć. Ale czuję się świetnie i chcę już stad wyjść – przyznaje polityk PO. Utrzymanie karetki, która w czasie posiedzeń Sejmu musi dyżurować całą dobę na Wiejskiej kosztuje nas ok. 300 tys. zł. -- "Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..." - Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005 |
|
Data: 2013-03-12 04:50:34 | |
Autor: Stachu Chebel | |
Pose PO karetk ma od rki | |
On 12 Mar, 10:34, Przemysaw W <"BroDmy RP przed pisem"@gazeta.pl>
wrote: Pose karetk ma od rki Karetka przyjechaa po chorego? Karygodne... |
|
Data: 2013-03-12 06:00:58 | |
Autor: Przemysław W | |
Poseł PO karetkę ma od ręki | |
Poseł karetkę ma od ręki Pan Wiktor trafił do Szpitala Wojewódzkiego w Opolu z wysoką gorączką. Lekarze odsyłali go od gabinetu do gabinetu. Zmarł w toalecie, zanim zdążył dotrzeć na oddział. Wiktor Tarnawski z Saren Wielkich koło Graczy w maju skończyłby 70 lat. Jak na swój wiek, trzymał się nieźle, w ubiegły piątek jeździł jeszcze na rowerze. - W sobotę dostał wysokiej gorączki, myśleliśmy, że to zwykłe przeziębienie, że go na tym rowerze przewiało - wspomina Dariusz Tarnawski, syn zmarłego. Jednak stan pana Wiktora z godziny na godzinę był coraz gorszy. W niedzielę gorączka dochodziła prawie do 41 stopni, mężczyzna zaczął tracić świadomość. Rodzina uznała, że nie ma na co czekać i wezwała pogotowie. - Ojciec był mocno odwodniony, więc ratownicy podali mu dwie kroplówki i kazali obłożyć mokrymi ręcznikami, żeby zbić temperaturę, ale powiedzieli, że mimo szczerych chęci, do szpitala zabrać go nie mogą, bo muszą trzymać się procedur - relacjonuje syn. Załoga pogotowia zaleciła, aby podawać choremu polopirynę i obserwować. Następnego dnia gorączka odrobinę spadła, ale pan Wiktor zrobił się żółty. Rodzina uznała, że zamiast wzywać po raz kolejny pogotowie, lepiej będzie od razu zawieźć chorego do szpitala. Była 14.30, gdy znaleźli się na izbie przyjęć Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. - Rejestratorka powiedziała, że mamy czekać na lekarza - mówi syn pana Wiktora. - Czekaliśmy chyba godzinę, ale ja rozumiem, że inni też potrzebowali pomocy, więc nie protestowałem. Doktor Jerzy Madej zrobił EKG, zmierzył ciśnienie, uderzył ojca raz, potem drugi w brzuch, aż ten się zwinął z bólu i stwierdził, że trzeba zrobić USG. Lekarz kazał zaznaczyć przy rejestracji, że pacjent jest z izby przyjęć, żeby przyspieszyć badanie. - Na odchodne dorzucił jeszcze, że na Witosa ojciec miałby lepsze warunki. Nie wiedziałem, co o tym myśleć - opowiada pan Dariusz. Dziś mówi, że w najczarniejszych koszmarach nie śnił, jak prorocze mogą to być słowa. Kilka godzin później jego ojciec już nie żył. Tato gasł na oczach lekarzy Tata był twardym człowiekiem, czasami nawet, gdy go mocno bolało, nie dawał tego po sobie poznać - wspomina Dariusz Tarnawski. Tak było również wtedy, gdy wraz z wujkiem próbował zaprowadzić cierpiącego ojca na USG, które zlecił lekarz. - Żeby się dostać do gabinetu, trzeba było pokonać spory dystans, przejść przez podwórze... - mówi pan Dariusz. - Tata był coraz słabszy, przystawał co kilka metrów, żeby odetchnąć. Nikt nawet nie zaproponował nam wózka. Tata miał sporą nadwagę, dlatego do gabinetu praktycznie go zaciągnęliśmy... Jak twierdzi, na USG czekali kolejną godzinę, po czym znów wrócili na izbę przyjęć (tym razem poszło sprawniej, bo ktoś z obsługi zlitował się i zaproponował panu Wiktorowi wózek). - Pod gabinetem spędziliśmy jakieś 40 minut - dodaje jego syn. - Doktor Madej spojrzał w wynik USG i stwierdził, że to nic takiego. Po chwili dodał, że to chyba niewydolność nerki i jeszcze jednego organu, a na koniec rzucił lekko, że mu to wygląda na małą sepsę i dał skierowanie na oddział zakaźny. Pan Dariusz przeraził się, gdy usłyszał, że może to być sepsa. - Do tej pory kojarzyła mi się ona ze śmiertelnym zagrożeniem, ale lekarz powiedział to tak swobodnie, jakby chodziło o katar - opowiada. - Nie było nawet czasu, żeby z nim dyskutować. Zabrałem ojca i powlekliśmy się na oddział zakaźny... Pan Wiktor miał już poważne problemy z chodzeniem. Pokonanie kilkudziesięciu metrów, które dzielą izbę przyjęć od oddziału zakaźnego, było dla niego nie do przejścia, dlatego syn wpadł na pomysł, żeby podwieźć go samochodem pod same drzwi. - Pielęgniarka zmierzyła ojcu ciśnienie i okazało się, że ma je bardzo wysokie - opowiada Dariusz Tarnawski. - Później przyszła lekarka, zobaczyła, co się dzieje i aż się za głowę złapała. Stwierdziła, że to może być ostre zapalenie woreczka żółciowego i trzeba działać szybko. Przy mnie zadzwoniła do jakiegoś lekarza, powiedziała, że sprawa jest pilna i trzeba natychmiast przyjąć pacjenta na oddział wewnętrzny. Lekarka próbowała wezwać karetkę, która mogłaby przewieźć pacjenta na sąsiedni oddział (wejścia są z dwóch różnych stron tego samego budynku), ale bezskutecznie. - Uznałem, że nie ma co tracić czasu - mówi pan Dariusz. - Zapakowałem tatę na wózek i znowu popędziliśmy na izbę przyjęć, żeby dali nam skierowanie na wewnętrzny. Kiedy byli już przed drzwiami, do gabinetu weszła pielęgniarka oddziału zakaźnego, żeby zameldować, że pacjent już jest, ale lekarz kazał czekać. To samo usłyszał wujek pana Dariusza, gdy prosił o pomoc dla starszego pana. Pan Wiktor gasł na oczach syna i szwagra. - W pewnym momencie wstał, bo zrobiło mu się słabo - wspomina pan Dariusz. - Wyprowadziłem go na dwór, żeby zaczerpnął świeżego powietrza. Ojciec już wtedy nie trzymał moczu ani kału... Przerażony zostawił ojca w brudnym ubraniu przed gabinetem i powiedział lekarzowi, co się dzieje. Doktor Madej miał wtedy stwierdzić, że skasował już dane pacjenta z komputera i teraz musi je jeszcze raz wprowadzić. - Dopiero po 40 minutach dostaliśmy skierowanie na oddział - mówi pan Dariusz. - Lekarz niespecjalnie interesował się chorym, nie mógł się za to nadziwić, dlaczego przyjechaliśmy z tatą akurat do tego szpitala. Na odchodne rzucił jeszcze, że na tym oddziale jest średniowiecze i że zaraz sam się o tym przekonam. Nie miał okazji się przekonać, bo z ojcem do sali chorych nawet nie dotarł. - Zabrałem tatę do łazienki, chciałem go umyć, zanim położą go do łóżka, bo przecież on ciągle chodził w tych spodniach, które zmoczył i zabrudził - opowiada. Nagle pan Wiktor osunął się na ziemię, a przerażony syn zaczął wzywać pomocy. Do łazienki wbiegły pielęgniarki, które próbowały reanimować mężczyznę. - Mnie i wujka wyprosili na zewnątrz - wspomina rozdygotany. - Po kilku minutach pojawił się lekarz. Szedł jak na spacer, rozmawiając z jakąś kobietą, choć później przyznał, że został wezwany do ustania akcji serca. Przyspieszył dopiero, gdy zobaczył ciało ojca wystające z łazienki. Zrobiło się zamieszanie. Ktoś wziął jakiś przyrząd, ale chyba nie działał. Później przynieśli defibrylator. Lekarz długo nim operował we wszystkie strony, w końcu nie mógł znaleźć przycisku. Pomogła mu pielęgniarka, ale na niewiele się to zdało... Trwała jeszcze reanimacja, kiedy lekarz, który ją prowadził, opuścił zespół i wezwał pana Dariusza na rozmowę. - To była dziwna rozmowa - mówi. - Wypytywał mnie, jak długo ojciec chorował, dlaczego nie poszedł do lekarza... Wyglądało, jakby próbował mnie przekonać, że to z naszej winy teraz walczą o życie taty. O 19.30 lekarz stwierdził zgon. Wczoraj przeprowadzono sekcję zwłok, która wykazała, że przyczyną śmierci była cukrzyca z powikłaniami oraz sepsa. Wychodząc ze szpitala, pan Dariusz zajrzał na oddział ratunkowy, gdzie jego ojciec spędził najwięcej czasu. - Podszedłem do doktora Madeja, powiedziałem "dziękuję, panie doktorze, za śmierć taty” i wyszedłem - mówi rozżalony pan Dariusz. - Biegł za mną, prosił, żebyśmy porozmawiali, ale o czym? Nie miałbym pretensji, gdyby chcieli pomóc ojcu, ale się nie udało. Ale oni nawet nie próbowali. Wydawało mi się, że wiozę ojca do szpitala, a faktycznie zawiozłem do kostnicy. Bo tata powoli umierał, choć dookoła kręciło się mnóstwo lekarzy... - Sugerowanie, że to ja spowodowałem śmierć pacjenta jest niesprawiedliwe i krzywdzące - odpiera zarzuty Jerzy Madej, ordynator SOR w Szpitalu Wojewódzkim. - Nie chcę być sędzią we własnej sprawie, dlatego o ocenę mojego postępowania proszę pytać moich przełożonych. -- "Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..." - Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005 |
|
Data: 2013-03-12 11:10:49 | |
Autor: Bogdan Idzikowski | |
Poseł PO karetkę ma od ręki | |
Użytkownik "Przemysław W" <"BroDmy RP przed pisem"@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:khmsp0$lkk$1dont-email.me... Poseł karetkę ma od ręki Straszliwie wyjątkowe zdarzenie. Tylko posłowie mogą liczyć na karetkę? To jak potraktujecie to, co niżej napiszę? Dokładnie dwa lata temu, mając wszelkie objawy zawału lub innych dolegliwości kardiologicznych, zadzwoniłem na pogotowie i po opisaniu dolegliwości w ciągu kilku minut przyjechała karetka, w której było trzech panów (łącznie z kierowcą. Zrobiono mi EKG. Przesłano elektronicznie do szpitala. Dano mi jakieś leki i tlen. Po chwili przyszła dyspozycja ze szpitala, by mnie niezwłocznie przywieźć. Na pytanie, co by zrobili, gdyby nie było miejsca w szpitalu jeden z panów oświadczył, że wezwaliby śmigłowiec, który przewiózłby mnie tam, gdzie byłoby miejsce. Chyba mnie pomylili z jakimś posłem. Tylko z którym? Jeszcze jedna uwaga. To jak potraktujecie wątpliwą potrzebę zaangażowania 6 ochroniarzy przez Jarkacza, którzy kosztują podatników 100 tysięcy miesięcznie? rozbawiony -- Donald Tusk - "wolałbym się nie urodzić, niż na grobach zmarłych budować swoją karierę polityczną". |
|
Data: 2013-03-12 14:31:34 | |
Autor: Trybun | |
Poseł PO karetkę ma od ręki | |
W dniu 2013-03-12 10:34, Przemysław W pisze:
Poseł karetkę ma od ręki No i czego gardłujesz o jakichś patologiach? Przecież po to obalaleś pseudokomunę - żebyś swoim panom nie kupował Wołg czy Fiatów 132, a BMWice I Merole, oczywiście te z najwyższej półki. -- Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć.. Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku.. |
|
Data: 2013-03-12 08:46:41 | |
Autor: Przemysław W | |
Poseł PO karetkę ma od ręki | |
Użytkownik Trybun napisał:
W dniu 2013-03-12 10:34, Przemysław W pisze: Mam dzisiaj taką zachciankę. >Przecież po to Znowu nudzisz, PO-gardłuj sobie troszkę o kapitalistach i zaraz poczujesz się o wiele lepiej. P.S. Kiedy masz zamiar wyjść z tej różowej szafy? Od: Jadrys <C...@yahoo.com> Data: Tue, 08 Dec 2009 11:03:17 +0100 Temat: Re: Wszystkie geje z psp łączcie się! "Niekoniecznie, np. ja choc nie jestem gejem to przez cale zycie "ocieram" sie o homoseksualistow. Tak bylo i w Jugoslawii, gdzie wynajmowalem dom w ktorym pietro zajmowala para homkow. Tak jest i teraz w Polsce, gdzie praktycznie jedynymi moimi dobrymi znajomymi sa geje" -- "Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..." - Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005 |
|
Data: 2013-03-12 14:57:02 | |
Autor: Trybun | |
Poseł PO karetkę ma od ręki | |
W dniu 2013-03-12 14:46, Przemysław W pisze:
Z jakiej "różowej szafy"? I jeżeli chodzi o te znajomości w Polsce to na dzień dzisiejszy nie prowadzę kontaktów towarzyskich z żadnymi gejami. I to nie w tym sensie że gejami, bo z jako takimi nigdy nie miałem z nimi kontaktów. Ale jestem w stanie zrozumieć twoja fascynacje tym środowiskiem. -- Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć.. Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku.. |
|
Data: 2013-03-12 09:06:05 | |
Autor: Przemysław W | |
Poseł PO karetkę ma od ręki | |
Użytkownik Trybun napisał:
W dniu 2013-03-12 14:46, Przemysław W pisze: Wyrzucili cię z organizacji za poglądy? Ale jestem w stanie zrozumieć twoja fascynacje tym środowiskiem. To dobrze, a teraz wracamy do głównego tematu. Co nowego w kapitalistycznym szambie? -- "Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..." - Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005 |
|
Data: 2013-03-13 09:12:01 | |
Autor: Trybun | |
Poseł PO karetkę ma od ręki | |
W dniu 2013-03-12 15:06, Przemysław W pisze:
Użytkownik Trybun napisał: Sorry, wiesz, nie zwykłem nie odpowiadać na zadane pytania, ale w tym wypadku, po prostu widzę coraz większa fascynację moją skromną osobą, Ale to w moim przypadku jest czymś zupełnie nie na miejscu - i tak nigdy nie dojdzie do konsumpcji naszej netowej znajomości. Sytuacja byłaby diametralnie inna gdybyś był jakąś zgrabna blondynką... jednym słowem - nic osobistego, po prostu nie kręcą mnie faceci. A w szambie? - Nic, nadal źle się dzieje. -- Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć.. Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku.. |
|
Data: 2013-03-13 03:45:57 | |
Autor: Przemysław W | |
Poseł PO karetkę ma od ręki | |
Użytkownik Trybun napisał:
W dniu 2013-03-12 15:06, Przemysław W pisze: Nie wiem i nie interesuje mnie co zwykles a co nie. >ale w tym wypadku, po prostu widzę coraz większa fascynację moją skromną osobą, Masz podstawowe problemy z logicznym mysleniem, to TY a nie ja komentujesz cytowany przeze mnie artykul, a jedyna rzecz ktora moze w twoim wypadku fascynowac, to twoje dziwaczne zauroczenie komunizmem na granicy obsesji. Ale to w moim przypadku jest czymś zupełnie nie na miejscu - i tak nigdy Co mozna konsumowac odpowiadajac na pytanie samotnego faceta w srednim wieku, ktory jak sam twierdzi cale swoje zycie obraca sie w srodowisku pedalow? Srubki ci sie poluzowaly czy nadal tesknisz za cirusem pietrzykowskim? -- "Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..." - Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005 |
|
Data: 2013-03-17 10:01:48 | |
Autor: Trybun | |
Poseł PO karetkę ma od ręki | |
W dniu 2013-03-13 09:45, Przemysław W pisze:
Czyżby?
W odróżnieniu od ciebie mnie mało obchodzi autor postu. Zajmuje mnie raczej to co napisał, a także (choć w dużo mniejszym stopniu) to co wkleił. To czy autorem jest Jacek Kawecki czy Biały jest zupełnie bez znaczenia.
Poczułeś się lepiej gdy tak mnie oceniłeś? Pewnie poczułeś się kimś... Ale fakty są takie że ja tu, w odróżnieniu od ciebie nie szukam pocieszenia w wywyższaniu się nad innymi i wychwalaniem się udanym życiem. A powiedz tak szczerze - mam ci czegoś z twojego udanego życia zazdrościć? Owszem, przydałby się tu na grupie ten Pietrzykowski z czasów gdy jeszcze miał coś do powiedzenia. -- Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć.. Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku.. |
|
Data: 2013-03-12 17:01:29 | |
Autor: Marek Woydak | |
Poseł PO karetkę ma od ręki | |
On Tue, 12 Mar 2013 14:57:02 +0100, Trybun wrote:
W dniu 2013-03-12 14:46, Przemysaw W pisze: Wychodzi na to, e rAzora rajcuj geje! [ chichot ] MW |
|
Data: 2013-03-12 17:12:49 | |
Autor: Marek Woydak | |
Poseł PO karetkę ma od ręki | |
On Tue, 12 Mar 2013 04:34:55 -0500, Przemys+AUI-aw W wrote:
Pose+AUI- karetk+ARk- ma od r+ARk-ki Utrzymanie str+APMBfADz-w przy J.Kaczy+AUQ-skim kosztuje 100 tys. pln. MIESI+ARg-CZNIE! MW |