Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Poseł Wassermann dedukuje.

Poseł Wassermann dedukuje.

Data: 2009-06-30 16:29:27
Autor: Tadek z Torunia
Poseł Wassermann dedukuje.
Dwaj panowie W., dwaj prawnicy, posłowie, krakusi, polityczni przeciwnicy - Zbigniew Wassermann i Jan Widacki - stanęli wczoraj obok siebie w warszawskim sądzie.
Dla Widackiego nie była to sytuacja komfortowa. Siedział w ławie oskarżonych. Za rządów PiS prokuratura zarzuciła mu, że .  w 2003 r. przekazał grypsy oskarżonego o dwukrotne zabójstwo jego żonie; .  w 2004 r. nakłaniał Sławomira R. ps. "Król" (odsiadującego wyrok 25 lat) do złożenia nieprawdziwych zeznań i zdyskredytowania świadka koronnego, co byłoby korzystne dla bronionego wtedy przez Widackiego "Malizny" z gangu pruszkowskiego; .  w 2005 r. za pośrednictwem innego adwokata nakłaniał i groził lobbyście Markowi Dochnalowi, by ten przed komisją śledczą ds. PKN Orlen powstrzymał się od zeznań o biznesmenie Janie Kulczyku, kliencie Widackiego.

Wassermann, poseł PiS - w "Sejmie Rzeczypospolitej Ludowej", wymknęło się mu wczoraj ku uciesze ławy oskarżonych - stanął za barierką dla świadków. To do niego - ówczesnego członka komisji śledczej ds. PKN Orlen - w kwietniu 2005 r. gangster "Król" wysłał list ujawniający, że Widacki "robi za posłańca, a w moim przypadku posłańca od pruszkowskiego bossa". Od listu zaczęły się perypetie Widackiego. O list pytali więc sędziowie, prokurator, adwokaci i Widacki (poseł DKP).

Gangster pisał, jakie wrażenie zrobiło na nim przesłuchanie przed komisją orlenowską Dochnala. Zwłaszcza to, że Widacki miał przez obrońcę nakłaniać Dochnala, by ten powstrzymał się od zeznań o Kulczyku. W liście zapowiadał, że opowie o innej "propozycji nie do odrzucenia Widackiego". Przez dwie godziny Wassermann przekonywał wczoraj sąd, że list Sławomira R. był dla prezydium komisji inspiracją do zawiadomienia prokuratury. Mylił się. Nie sprawdziło się jego wdzięczne powiedzenie, że "z upływem czasu coraz bardziej pomocna jest dedukcja, a nie pamięć".

Historia listu potoczyła się inaczej, o czym wspomniał sam Wassermann, ale trzy lata temu, w śledztwie. Ujawnił wówczas, że list "Króla" przekazał obrońcom Dochnala, najpewniej mec. Piotrowi Kruszyńskiemu. Do celi gangstera pofatygowała się współpracująca z Kruszyńskim mec. Natalia Ołowska-Zalewska, a następnie - dziennikarka Dorota Kania. Opisała rewelacje o próbie zdyskredytowania świadka koronnego podjętej przez Widackiego. Na jej tekst, po wygranych przez PiS wyborach 2005 r., zwróciły uwagę CBŚ i prokuratura. Historia skończyła się oskarżeniem Widackiego.

Kania opowiadała przed sądem o znakomitych relacjach z Wassermannem, zeznała, że list dostała "od kogoś z komisji". Od Wassermanna? - Nie powinna go otrzymać i nie otrzymała - zeznał świadek. Dedukcja znów go zawiodła. Przed sądem dzieją się zresztą dziwne rzeczy. Gangster zeznał np., że "to pismo nie do końca było pisane przeze mnie". Wspomniał też, że w areszcie odwiedziło go dwóch członków komisji śledczej ds. PKN Orlen. Wassermann? Wczoraj poseł nie potrafił sobie przypomnieć nawet nazwiska Sławomira R. Wizycie u "Króla" zaprzeczył.

Po kilkunastu rozprawach i przesłuchaniu głównych świadków warszawski sąd doszedł do wniosku, że ktoś tu mija się z prawdą, i na wrzesień zarządził konfrontacje już przesłuchiwanych: adwokatów, rodziny Dochnala i dziennikarki Kani.


http://wyborcza.pl/1,75478,6771620,Posel_Wassermann_dedukuje.html


Przemek

Przypominam sobie jak Wassermann wydedukował, że mu skradziono bramę. W związku z tym postawił na nogi połowe małopolskiej policji, którą wyjaśniła 'panu prokuratorowi", zę brama jest na swoim miejscu, tylko jest otwarta, w związku z czym częściowo jej nie widac!

--
Pisowski bulterier Jacek Kurski, prawa ręka Jarosława Kaczyńskiego, został wyrzucony w 2001 roku ze Zjednoczenia Chrześcijańsko - Narodowego, za sfałszowanie listy wyborczej.

Poseł Wassermann dedukuje.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona