Komisja majątkowa rządu i Kościoła w swoim założeniu miała być sądem polubownym, a dziś niestety okazuje się, że jej prace można porównać do działalności zorganizowanej grupy przestępczej - tak decyzję Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie o wszczęciu śledztwa ws. przestępstw w komisji majątkowej ocenia w rozmowie z Onet.pl poseł SLD Sławomir Kopyciński, autor wniosku.
Poseł Sławomir Kopyciński nie jest zaskoczony decyzją prokuratury o wszczęciu śledztwa. - W moim wniosku był bardzo mocny materiał dowodowy. Nie miałem wątpliwości, że prokuratura będzie prowadzić dochodzenie - mówi. Jak podkreśla, sprawa ma charakter rozwojowy i nie chodzi jedynie o wątki korupcyjne.

- Teraz oczekuję, że wszyscy, którzy dopuścili się przestępstw, zostaną ukarani - zaznacza. I dodaje, że decyzje komisji wspólnej podjęte w wyniku przestępstwa są do uchylenia. Jego lista zarzutów wobec komisji jest długa: od rozpatrywania wniosków, które wpływały po ustawowym granicznym terminie (31 grudnia 1992 roku) przez korumpowanie członków tego ciała, aż po wydawanie Kościołowi katolickiemu majątków na tak zwanych ziemiach odzyskanych.


Jednak niestety - w jego opinii - ogrom materiału dowodowego i rozpiętość czasowa (19 lat) działania komisji są tak wielkie, że trudno spodziewać się szybkich rozstrzygnięć.

- Chcę jasno powiedzieć, że w sporze pomiędzy mną a bp. Budzikiem i ks. Józefem Klochem (rzecznikiem episkopatu Polski) to ja miałem rację. Teraz widać to czarno na białym, chociaż chciano ze mnie zrobić wariata - podkreśla. Dwa miesiące temu sekretarz Konferencji Episkopatu Polski biskup Stanisław Budzik mówił, że mamy do czynienia z "bezprzykładną nagonkę prasową na Kościół katolicki w Polsce". Hierarcha przekonywał też, że podawane przez Kopycińskiego sumy odszkodowań za mienie utracone w PRL przez Kościół są nieprawdzie. Kopyciński poczuł się dotknięty zarzutami o podawanie nieprawdy, prowadzenie walki z Kościołem oraz stosowanie "stalinowskich metod".

Mimo podawanej wcześniej kwoty 24 miliardów złotych, w ręce Kościoła wrócił bądź trafił majątek o wartości kilka razy mniejszej. W naturze Kościół przejął łącznie 490 nieruchomości, w tym 19 szpitali, osiem domów dziecka, 26 szkół, dziewięć przedszkoli, trzy muzea, dwa teatry, dwie biblioteki, budynki archiwum, prokuratury, sądu, izby skarbowej, operetki, dworzec PKS i nawet browar. Z kolei w gotówce Kościołowi przekazano ponad 100 milionów złotych.

Komisja działająca przy MSWiA na mocy ustawy z 1989 r., dotyczącej stosunków państwa i Kościoła, zajmuje się m.in. roszczeniami strony kościelnej ws. dóbr kościelnych bezprawnie zagarniętych w PRL. W zamian kościelne instytucje otrzymują rekompensaty, np. grunty. Komisja rozstrzygnęła ok. 2,8 tys. spraw; w części z nich nie osiągnięto porozumienia. Komisja ma do rozpatrzenia jeszcze ok. 240 wniosków. Ale, według mediów, jeszcze w tym roku ma zakończyć prace.

Komisja jest krytykowana m.in. za to, że większość jej decyzji zapadała bez konsultacji z samorządami czy zarządcami nieruchomości i bez możliwości odwołania się do sądu od jej werdyktu. Media donosiły też, że nie weryfikowano wycen gruntów przedstawianych przez rzeczoznawców Kościoła - miały być



http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/posel-ta-komisja-byla-jak-grupa-przestepcza,1,3797550,wiadomosc.html



Przemysław Warzywny


--

"Donald Tusk po trwającej przez całe pięć lat twardej walce politycznej rzucił na kolana najgroźniejszego konkurenta, Jarosława Kaczyńskiego. Odebrał mu całą władzę i pozbawia właśnie ostatnich medialnych okienek na świat."