Zbylut wrote:

Oto kryteria: - nietendencyjna fabuła typu:
a) główny bohater ginie b) zło wygrywa, dobro przegrywa
c) wszyscy ludzie giną
d) zakończenie którego nikt by się nie spodziewał
e) nie da się przewidzieć kto z kim będzie się na koniec całować, kto
z kim się zwiąże (czyli NIE: ładna i niedostępna policjantka i 'ten zły', który w głębi duszy jest dobry tylko poprzednia kobieta go skrzywdziła, itp.)

Może niekoniecznie wszystko na raz, ale w niektórych filmach jest specyficzny, ciekawy klimat. Problem w tym, że przeważnie są znane i "kultowe w swej niszowości" ;)

Ja proponowałbym:
"American psycho" - ze względu na nastrój i sceny typu porównywanie wizytówek
"Butterfly effect", "Hero" - ta sama historia przedstawiona na kilka różnych sposobów
"Dark city", "13th floor" - ale należałoby zapomnieć o Matrixie
"Doberman", "Pi", "Cube" - ciężkie i raczej mało optymistyczne, ale zapada w pamięć

mile widziane:  - filmy sci-fi. Star Wars podobało mi się (mimo tego że można było zgadnąć że Leia się zakocha w Indianie Jones)

Jeśli nie odstrasza Cię stare SF, to obadaj np. Star Treka z Shatnerem, niektóre odcinki zaskakują pomysłowością, np. "A Taste of Armageddon" czy "The Mark of Gideon".
Ew. "Logan's run", "Silent running".

- filmy opowiadające o latach 1950-1980

"Dr Strangelove"?
Pseudo-dokumentalny "Threads", o cywilach podczas konfliktu nuklearnego.

- filmy opowiadające o przyszłości i problemach ludzkości (typu
Resident Evil, 28dni później)

Filmy o zombiakach są raczej przewidywalne ;) ale "Dawn of the dead" (2004) uważam za dobrze zrobione.

Poklikaj sobie po frazach kluczowych z przykładami: http://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/KillEmAll

--
Pozdrawiam,
Kompan.

"-Hi!" - lied the politician.

Piotr Kompa napisal(a):

Może niekoniecznie wszystko na raz, ale w niektórych filmach jest specyficzny, ciekawy klimat. Problem w tym, że przeważnie są znane i "kultowe w swej niszowości" ;)

oczywiście nie musi być wszystko naraz

"American psycho" - ze względu na nastrój i sceny typu porównywanie

brzmi nieĹşle!

"Butterfly effect", "Hero" - ta sama historia przedstawiona na kilka

Butterfly effect oglądałem, Hero idzie na listę

"Dark city", "13th floor" - ale należałoby zapomnieć o Matrixie

akurat 13th floor oglądałem i podobał mi się. Matrix w tym nie przeszkadza:)

"Doberman", "Pi", "Cube" - ciężkie i raczej mało optymistyczne, ale

doskonałe filmy (szczególnie Pi), niestety wszystkie oglądałem

Jeśli nie odstrasza Cię stare SF, to obadaj np. Star Treka z Shatnerem, niektóre odcinki zaskakują pomysłowością, np. "A Taste of Armageddon" czy "The Mark of Gideon".
Ew. "Logan's run", "Silent running".

czemu miałoby odstraszać! :) Nie liczą się super-efekty ale super-efekt-całościowy:) Star Trekom się przyjrzę, oglądałem sporo z różnych Star Treków, nie kojarzę jednak
teraz z nazwy

"Dr Strangelove"?
Pseudo-dokumentalny "Threads", o cywilach podczas konfliktu nuklearnego.

Idzie na listę

Poklikaj sobie po frazach kluczowych z przykładami: http://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/KillEmAll

:) Dzięki za wszytkie propozycje. --
pozdrawiam, Zbylut
* Usenet news. Learn what you know, share what you don't *

Silly, silly Zbylut nabazgrału:

"American psycho" - ze względu na nastrój i sceny typu porównywanie

brzmi nieĹşle!

To jest pieprzona klasyka! :> Nie znać AP to jak nie znać "Natural Born
Killers", "Fight Clubu" albo "Falling Down".

"Dark city", "13th floor" - ale należałoby zapomnieć o Matrixie

akurat 13th floor oglądałem i podobał mi się. Matrix w tym nie
przeszkadza:)

Pierwszy zjada drugi na śniadanie, choć to jedyny film jaki wyszedł
Proyasowi i pewnie tak juĹź pozostanie.

"Doberman", "Pi", "Cube" - ciężkie i raczej mało optymistyczne, ale

doskonałe filmy (szczególnie Pi), niestety wszystkie oglądałem

Hm, "Requiem for a Dream"? "THX 1138"? Względnie "Donnie Darko"?

Jeśli nie odstrasza Cię stare SF, to obadaj np. Star Treka z
Shatnerem, niektóre odcinki zaskakują pomysłowością, np. "A Taste of
Armageddon" czy "The Mark of Gideon".
Ew. "Logan's run", "Silent running".

czemu miałoby odstraszać! :)

"Planet of the Apes" z 1967 roku (jak dasz radę, sequel; jak dasz radę
to cała pentalogia), "Soylent Green", "Flash Gordon" (bardzo campowy).

Nie liczą się super-efekty ale super-efekt-całościowy:) Star Trekom
się przyjrzę, oglądałem sporo z różnych Star Treków, nie kojarzę
jednak
teraz z nazwy

Hm, ze Star Trekami to śliska sprawa, bo trzeba mieć jednak konkretny
gust i ugodowe nastawienie. Z oryginalnym serialem 66-69 moĹźe bym nie
ryzykował, ale taki "Deep Space Nine" z 1993 roku? Pierwsze sezony ma
smętne, ale gdzieś tak od trzeciego sezonu dorabia się wątku
przewodniego (nowość), naprawdę konkretnych fabuł i nie bez przyczyny
uchodzi za generalnie najlepszy serial w uniwersum. W zasadzie kaĹźdy
serial można oglądać bez znajomości innych.
Inne wyjście to wziąć się za film kinowy z tego roku, który restartuje
serię. Jest niezły, ale to raczej droga w jedną stronę.

--
tbr

Tiber pisze:

Hm, ze Star Trekami to śliska sprawa, bo trzeba mieć jednak konkretny
gust i ugodowe nastawienie. Z oryginalnym serialem 66-69 moĹźe bym nie
ryzykował, ale taki "Deep Space Nine" z 1993 roku? Pierwsze sezony ma
smętne, ale gdzieś tak od trzeciego sezonu dorabia się wątku
przewodniego (nowość),

....ciekawe jak ci scenarzyści na to wpadli...

--
pzdr

Silly, silly Rais nabazgrału:

Hm, ze Star Trekami to śliska sprawa, bo trzeba mieć jednak konkretny
gust i ugodowe nastawienie. Z oryginalnym serialem 66-69 moĹźe bym nie
ryzykował, ale taki "Deep Space Nine" z 1993 roku? Pierwsze sezony ma
smętne, ale gdzieś tak od trzeciego sezonu dorabia się wątku
przewodniego (nowość),

...ciekawe jak ci scenarzyści na to wpadli...

Behr awansował na showrunnera.

--
tbr

Użytkownik "Tiber" <pra_anime@poczta.onet.pl

Hm, ze Star Trekami to śliska sprawa, bo trzeba mieć jednak konkretny
gust i ugodowe nastawienie. Z oryginalnym serialem 66-69 może bym nie
ryzykował, ale taki "Deep Space Nine" z 1993 roku? Pierwsze sezony ma
smętne, ale gdzieś tak od trzeciego sezonu dorabia się wątku
przewodniego (nowość), naprawdę konkretnych fabuł i nie bez przyczyny
uchodzi za generalnie najlepszy serial w uniwersum. W zasadzie każdy
serial można oglądać bez znajomości innych.

tak, potwierdzam

tzn. na początku jest nudno jak nie wiem co

[a czy dalej jest juz lepiej, to nie wiem, bo dałem sobie spokój, bo tak było nudno]




TV

Tiber zapodal(a):

To jest pieprzona klasyka! :> Nie znać AP to jak nie znać "Natural Born
Killers", "Fight Clubu" albo "Falling Down".

czasem i klasyka umknie, szczególnie 'zwykłemu oglądaczowi filmów' :)
Ale przynajmniej te co teraz wymieniłeś, to oglądałem

Hm, "Requiem for a Dream"? "THX 1138"? Względnie "Donnie Darko"?

z powyższych tylko pierwszy.

czemu miałoby odstraszać! :)

"Planet of the Apes" z 1967 roku (jak dasz radę, sequel; jak dasz radę
to cała pentalogia), "Soylent Green", "Flash Gordon" (bardzo campowy).

Flasha Gordona widziałem chyba nawet w tv :) Reszta na listę. 

Hm, ze Star Trekami to śliska sprawa, bo trzeba mieć jednak konkretny
gust i ugodowe nastawienie. Z oryginalnym serialem 66-69 może bym nie
ryzykował, ale taki "Deep Space Nine" z 1993 roku? Pierwsze sezony ma
smętne, ale gdzieś tak od trzeciego sezonu dorabia się wątku

Moje nastawienie jest takie, że sprawdzam empirycznie czy mi się podoba
czy nie:) Deep Space Nine oglądałem wyrywkowo, było całkiem OK. --
pozdrawiam, Zbylut
* Usenet news. Learn what you know, share what you don't *