Data: 2012-11-03 15:43:26 | |
Autor: Bogdan Idzikowski | |
Powołać komisję międzynarodową! | |
Właściciel "Rzeczpospolitej" "przestrzegając najwyższych standardów"(powinno być chyba szanując, respektując), zbada czy "Rzeczpospolita" pisząc o trotylu i nitroglicerynie dopełniła najwyższych standardów czy nie dopełniła. To zaiste dopełnia groteskowości sytuacji.
Postępowanie może być długie i żmudne. Redakcja napisała wprawdzie kilka godzin po opublikowaniu rewelacji z trotylem i nitrogliceryną, że się pomyliła, ale potem wykreśliła słowo "pomyliliśmy się", więc może się nie pomylili. Redaktor Wildstein wzywał ludzi do wychodzenia na ulicę (to taki nowy gatunek dziennikarski - wezwanie), ale potem wezwanie jakoś zniknęło. Nie wiadomo czy zniknęło, bo stało się nieaktualne czy też stanie się aktualne dopiero za czas jakiś. Czy wzywanie ludzi do wychodzenia na ulice jest przestrzeganiem najwyższych standardów czy najniższych? To też trzeba zbadać. Redaktor Wildstein powiedział portalowi wpolityce, że tekst w sprawie trotylu broni się w każdym słowie. Czy wszczynając postępowanie właściciel podważa słowa redaktora Wildsteina, które bronią się w każdym słowie? A może chce tylko uzasadnić ich zasadność? Redaktor Gmyz napisał, że z niczego co napisał się nie wycofuje. Czy znaczy to, że napisał prawdę czy może, że jest kłamcą notorycznym? Redaktor Gmyz mówi, że "przestrzegając najwyższych standardów" ma cztery źródła, które potwierdzają słuszność napisania i opublikowania jego tekstu. Cztery źródła? To jest nadstandard, tego nawet w USA nie wymagają. Czy właściciel "Rzeczpospolitej" wymaga sześciu źródeł? To byłoby nieludzkie. Redaktor Karnowski, ten od wywiadów dla "Uważam rze", napisał, że redakcja padła ofiarą prowokacji. Czy znaczy to, że podała nieprawdę w skutek prowokacji? Czy też, że trzeba było prowokacji, by napisała prawdę. Redaktorzy Semka i Zdort podobno zaprotestowali przeciw użyciu słów "pomyliliśmy się" w oświadczeniu. Czy znaczy to, że się nie pomylili? Czy może to, że na straży kłamstwa stają wszyscy "niepokorni" dziennikarze. Redaktor Wróblewski napisał w komentarzu, że publikując informację o nitroglicerynie i trotylu, redakcja zdawała sobie sprawę z możliwych tego konsekwencji. Czy to dowód wielkiej odpowiedzialności czy też skrajnej nieodpowiedzialności, a nawet premedytacji? Niepokorny redaktor Zaremba wezwał do solidarności z redaktorami Tomkiem i Czarkiem. Czy to grupowa solidarność czy grupowa nieodpowiedzialność? Czy rozwiązanie problemu "Rzeczpospolitej" wymaga zajęcia się Panem Wróblewskim i Panem Gmyzem czy też prawdziwym problemem jest cały zespół polityczny dziennika? Pytań jest wiele. Odpowiedzi szalenie trudne. Nie należy zwieść się łatwości z jaką szerokie rzesze ludności stwierdziły, że redakcja podała kłamstwa i się doszczętnie skompromitowała. "Niepokorni" może popełniają błedy, ale nawet jeśli, to z patriotycznych pobudek ad maiorem dei gloriam. Sprawa jest skomplikowana. Może ją wyjaśnić tylko postępowanie Międzynarodowej Komisji Śledczej. Jakiekolwiek inne orzeczenie, werdykt jakiegokolwiek innego ciała będą zamachem na wolność słowa, której to wolności i któremu to słowu (które się broni, każde) służą tak mężnie nasze dzielne PiSklęta, nasi niepokorni. http://tiny.pl/hkwzq -- Donald Tusk - "wolałbym się nie urodzić, niż na grobach zmarłych budować swoją karierę polityczną". |
|
Data: 2012-11-03 16:37:34 | |
Autor: Marek Czaplicki | |
Powo³aæ komisjê miêdzynarodow±! | |
Bogdan Idzikowski pisze na pl.soc.polityka w dniu sobota 03 listopad 2012 15:43:
Sprawa jest skomplikowana. Mo¿e j± wyja¶niæ tylko postêpowanie Obawiam siê, ¿e powo³ana komisja miêdzynarodowa przy "niekorzystnym" wyniku swego dochodzenia, mo¿e sprowokowaæ, jak ich nazwaæ? do okrzykniêcia PiS nowym "Chrystusem Narodów". :) |
|