Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Pozby si postkomunistw!

Pozby si postkomunistw!

Data: 2015-05-23 00:29:19
Autor: Mark Woydak
Pozby si postkomunistw!



Patriotyczne środowiska zaangażowane w pracę nad przywróceniem świadomości
tradycji i historii odetchnęły 10 maja z ulgą. Lata pracy tych środowisk,
dla których potężnym impulsem była tragedia 10 kwietnia 2010 r., nie poszły
na marne, a Polacy mimo gigantycznej skali manipulacji rządowych mediów nie
dali się oszukać. Zaklinanie rzeczywistości zgodnie z wolą rządzących nie
powiodło się. Niemniej ogromna szansa zwycięstwa w wyborach prezydenckich Andrzeja Dudy i
znakomity wynik Pawła Kukiza zaskoczył wszystkich, także przedstawicieli
szeroko rozumianego obozu niepodległościowego. Podchodzono na prawicy z
należnym dystansem do sondaży, które w przeważającej części są także
elementem polityki obozu rządzącego. Zasadniczo jednak dominowało
przekonanie, że druga kadencja będzie należała do Bronisława Komorowskiego.
 Pozbyć się postkomunistów! Bez względu na to, jaki będzie rezultat końcowy, wynik pierwszej tury
wyborów w stosunku do prognozowanego ujawnił nieprzewidywalność
rzeczywistości społecznej. Jak zauważył świetny filozof MacIntyre, diagnoza
dotycząca przyszłości, czy to wybitnego politologa, czy ekonomisty, ma taką
samą wartość, jak intuicje bystrego właściciela osiedlowego sklepu czy
inteligentnego dziennikarza. Czyli tak zwana eksperckość ekspertów od
polityki jest głęboko podejrzana. Faktem jest, że przewidywanie przyszłości
w kwestiach związanych z życiem społeczeństw jest zajęciem karkołomnym. I
pokazała to właśnie pierwsza tura wyborów. Zgodnie z sondażami sprzed pół
roku Komorowski w pierwszej turze miał zostać wybrany na prezydenta, a
większość zwolenników prawicy była pogodzona z faktem, że prezydentem nie
będzie na pewno Andrzej Duda. Inny przykład to rozpad Związku Sowieckiego i
bezradnoś? wobec tego faktu zachodniej sowietologii. I?to jest w?a?nie
pi?kne, ta poznawcza bezradno?? nauk spo?ecznych. Tak? bezradno?? zdradza?
wyraz twarzy Andrzeja Wajdy i?Krystyny Zachwatowicz, uchwycony przez
fotografa w?momencie, gdy trafia do nich wiadomo?? o?wyniku pierwszej tury.
Nie wymaga w?a?ciwie komentarza. W?tej bezradno?ci wobec ?wyroku historii?
jest mieszanina niedowierzania, przera?enia, jakiego? wstr?tu, jakby
zobaczyli potwora. Tym ?potworem? jest ogromna liczba polskich obywateli,
kt?ra nie podziela przekona? elity, elity, kt?ra sw?j rodow?d ma
w?komunizmie, cz?sto, przyznajmy, w?trudnej, skomplikowanej symbiozie, ale
jednak w?symbiozie, kt?ra musi wp?ywa? negatywnie na morale. Pozostawi?a
trwa?y ?lad w?postaci uk?szenia antydemokratyczn? mentalno?ci?,
przekonaniem, ć wobec tego faktu zachodniej sowietologii. I to jest właśnie
piękne, ta poznawcza bezradność nauk społecznych. Taką bezradność zdradzał
wyraz twarzy Andrzeja Wajdy i Krystyny Zachwatowicz, uchwycony przez
fotografa w momencie, gdy trafia do nich wiadomość o wyniku pierwszej tury.
Nie wymaga właściwie komentarza. W tej bezradności wobec „wyroku historii”
jest mieszanina niedowierzania, przerażenia, jakiegoś wstrętu, jakby
zobaczyli potwora. Tym „potworem” jest ogromna liczba polskich obywateli,
która nie podziela przekonań elity, elity, która swój rodowód ma w
komunizmie, często, przyznajmy, w trudnej, skomplikowanej symbiozie, ale
jednak w symbiozie, która musi wpływać negatywnie na morale. Pozostawiła
trwały ślad w postaci ukąszenia antydemokratyczną mentalnością,
przekonaniem, że to my jesteśmy jedyną elitą, a ciemny lud ma słuchać
mędrców. Rolę Komitetu Centralnego PZPR z czasów komunizmu przejął salon,
który wklucza lub wyklucza, zgodnie z regułami funkcjonowania sitwy. I
zadziwiająca jest trwałość zwyczajów i mentalnych struktur z czasów
komunistycznych, które jak epidemia zainfekowały i infekują ludzi Platformy
Obywatelskiej i PSL-u. Ale nie tylko ich. Wróciła komuna w jakimś
obciachowym quasi-biznesowym opakowaniu. A politycy obozu rządzącego
zachowują się jak sekretarze partii, jak towarzysze Szmaciaki. Przyczynę
tego stanu rzeczy, tę trwałość obecności postkomunizmu w życiu nie tylko
polskiego narodu świetnie uchwycił znakomity węgierski pisarz Sandor Marai,
gdy pisał w „Dzienniku” w roku 1967: „Komunizm upadł, i to w każdym sensie
tego słowa. Ale od komunistów trudno będzie się uwolnić, bo nikt nie jest
tak uparty i niebezpieczny, jak beneficjent upadłej idei, który już nie jej
broni, lecz własnego życia i łupu”.      Koniec pedagogiki wstydu Zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich będzie oznaczało początek
końca tego postkomunizmu. Wybór jest więc zasadniczy: między Polską sitw a
Polską wolnych obywateli. A wracając do owych antydemokratycznych elit z
kręgu Komorowskiego. Ta nieukrywana już pogarda do PiS-owskiego ludu i
wyborców Pawła Kukiza zbliża elitę władzy skupioną wokół Komorowskiego do
standardów białoruskich i rosyjskich. Jej europejskość jest pozorem,
maskirowką. Polacy, którzy znają już świat, bo ta „elita” zmusiła ich do
zarobkowej emigracji, nie mają już kompleksów, pedagogika wstydu już nie
działa. Wolność podróżowania i kontakty z innymi nacjami uświadomiły im ich
narodową odrębność i to, że są narodem rzutkim, błyskotliwym, szybko się
uczącym i ceniącym nade wszystko wolność, której warunkiem jest zdrowy
indywidualizm. Pierwsza tura wyborów obudziła nadzieję na zwycięstwo
prawicy, ale co ważniejsze, ujawniła fakt budzenia się ducha narodowego.
Bycie Polakiem to już nie obciach. A Kukiz mówi językiem romantycznym. Ta
sytuacja zmobilizowała obóz Komorowskiego do brudnej kampanii z chwytami,
które ujawniają stan mentalny właścicieli Polski. Mentalność esbecka ma się
dobrze, bo jakże inaczej nazwać atak na córkę Andrzeja Dudy dokonany przez
Tomasza Lisa? Było to zresztą do przewidzenia. Można mieć nadzieję, że ta
brudna kampania przyniesie odwrotny skutek, gdyż Polacy generalnie nie
akceptują takich plugawych zabiegów. Ich instynkt moralny ukształtowany
przez katolicyzm, nawet jeśli nie deklarują, że są praktykujący czy
wierzący, każe stanąć po stronie niesłusznie pomówionych. Tego wymaga etyka
rycerska. Ponadto straszenie potencjalnym zamordyzmem, które mają
wprowadzić w życie Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz, już nie działa. Estetyka i polityka Wybór między Andrzejem Dudą a Bronisławem Komorowskim to wybór między
liberalną demokracją państwa narodowego a postkomuną. Związki Komorowskiego
z WSI to potwierdzają. To wybór między wolnością a systemem, który wyraźnie
ewoluuje w stronę autorytaryzmu. Przekonanie, że niby-demokratyczna Europa
uchroni nas przed standardami białoruskimi, to niebezpieczny miraż. To
wybór między nowoczesnością a władzą sitw i zabetonowanych na wiele lat
układów. Jest też bardzo istotna kwestia estetyczno-etyczna. Jeśli Andrzej
Duda zostanie prezydentem, zostanie nim człowiek, który podobnie jak Lech
Kaczyński, nie ma żadnych mentalnych ani towarzyskich związków z
komunistycznym totalitaryzmem. Dla aury wolności to sprawa zasadnicza. Gdy
w 2005 r. oglądałem defiladę z okazji 11 listopada z udziałem prezydenta
Lecha Kaczyńskiego, miałem poczucie, pierwszy raz w życiu, że w sferze
publicznej wszystko jest na swoim miejscu. Że to jest mój prezydent. I nie
dlatego, że był z PiS-u, ale dlatego, że nie miał nic wspólnego z komuną,
że był erudytą, profesorem prawa, człowiekiem ideowym, patriotą. Lech
Kaczyński, pozbawiony związków z poprzednim systemem, walczący z nim,
pochodzący z rodziny o patriotycznych tradycjach, był prezydentem wolnych
Polaków. Różnił się właśnie czystością estetyczno-etyczną od swoich
poprzedników i następcy. Reprezentował to, co najlepsze w polskiej
polityce. Andrzej Duda to ta sama formacja i szkoła politycznego i
społecznego myślenia. Uruchamiając szerszą historyczną perspektywę, można
to przebudzenie Polaków w związku z prezydenckimi wyborami odczytywać jako
budzenie się świadomości narodowej, która była i jest zwalczana.
Przypominam sobie rozmowę z Pawłem Hertzem, którego miałem zaszczyt poznać
w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Paweł Hertz, konserwatysta,
myśląc o Polsce, porównał życie i trwanie narodu do trawy. Przechodzą
burze, gradobicia, susze, wypalanie wszystkiego do gołej ziemi. Te klęski
naturalne to oczywiście symbole totalitaryzmów i wojen. Ale gdy przemijały
owe klęski, trawa znów zaczynała się zielenić, bo taka jest natura trawy.
Mam nadzieję, że od tej wiosny zacznie ona się zielenić i rosnąć już
intensywnie i nieprzerwanie

Data: 2015-05-23 08:49:29
Autor: MarkWoydak
Pozbyć się postkomunistów!
WON PSYCHOLU PODSZYWACZU!  OBYŚ ZDECHŁ POD PŁOTEM!

Path: news.albasani.net!news.mixmin.net!aioe.org!.POSTED!not-for-mail
From: MarkWoydak <markwoydak@forest.gmx.de>
Newsgroups: pl.soc.polityka
Subject: Cisza!
Date: Fri, 22 May 2015 22:35:43 +0200
Organization: Aioe.org NNTP Server
Lines: 3
Message-ID: <mjo3us$b9k$4@speranza.aioe.org>
NNTP-Posting-Host: zq20QfC+t97G4KxqU1r74Q.user.speranza.aioe.org
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=utf-8; format=flowed
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Complaints-To: abuse@aioe.org
User-Agent: Mozilla/5.0 (Windows NT 6.1; WOW64; rv:31.0) Gecko/20100101 Thunderbird/31.3.0
X-Notice: Filtered by postfilter v. 0.8.2
Xref: news.albasani.net pl.soc.polityka:1012576


--
Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forest.de> napisał w wiadomości news:52u0j1hv1dvo.1aje1gkkrfo4d$.dlg40tude.net...



Patriotyczne środowiska zaangażowane w pracę nad przywróceniem świadomości
tradycji i historii odetchnęły 10 maja z ulgą. Lata pracy tych środowisk,
dla których potężnym impulsem była tragedia 10 kwietnia 2010 r., nie poszły
na marne, a Polacy mimo gigantycznej skali manipulacji rządowych mediów nie
dali się oszukać. Zaklinanie rzeczywistości zgodnie z wolą rządzących nie
powiodło się.
Niemniej ogromna szansa zwycięstwa w wyborach prezydenckich Andrzeja Dudy i
znakomity wynik Pawła Kukiza zaskoczył wszystkich, także przedstawicieli
szeroko rozumianego obozu niepodległościowego. Podchodzono na prawicy z
należnym dystansem do sondaży, które w przeważającej części są także
elementem polityki obozu rządzącego. Zasadniczo jednak dominowało
przekonanie, że druga kadencja będzie należała do Bronisława Komorowskiego.

Pozbyć się postkomunistów!

Bez względu na to, jaki będzie rezultat końcowy, wynik pierwszej tury
wyborów w stosunku do prognozowanego ujawnił nieprzewidywalność
rzeczywistości społecznej. Jak zauważył świetny filozof MacIntyre, diagnoza
dotycząca przyszłości, czy to wybitnego politologa, czy ekonomisty, ma taką
samą wartość, jak intuicje bystrego właściciela osiedlowego sklepu czy
inteligentnego dziennikarza. Czyli tak zwana eksperckość ekspertów od
polityki jest głęboko podejrzana. Faktem jest, że przewidywanie przyszłości
w kwestiach związanych z życiem społeczeństw jest zajęciem karkołomnym. I
pokazała to właśnie pierwsza tura wyborów. Zgodnie z sondażami sprzed pół
roku Komorowski w pierwszej turze miał zostać wybrany na prezydenta, a
większość zwolenników prawicy była pogodzona z faktem, że prezydentem nie
będzie na pewno Andrzej Duda. Inny przykład to rozpad Związku Sowieckiego i
bezradnoś? wobec tego faktu zachodniej sowietologii. I?to jest w?a?nie
pi?kne, ta poznawcza bezradno?? nauk spo?ecznych. Tak? bezradno?? zdradza?
wyraz twarzy Andrzeja Wajdy i?Krystyny Zachwatowicz, uchwycony przez
fotografa w?momencie, gdy trafia do nich wiadomo?? o?wyniku pierwszej tury.
Nie wymaga w?a?ciwie komentarza. W?tej bezradno?ci wobec ?wyroku historii?
jest mieszanina niedowierzania, przera?enia, jakiego? wstr?tu, jakby
zobaczyli potwora. Tym ?potworem? jest ogromna liczba polskich obywateli,
kt?ra nie podziela przekona? elity, elity, kt?ra sw?j rodow?d ma
w?komunizmie, cz?sto, przyznajmy, w?trudnej, skomplikowanej symbiozie, ale
jednak w?symbiozie, kt?ra musi wp?ywa? negatywnie na morale. Pozostawi?a
trwa?y ?lad w?postaci uk?szenia antydemokratyczn? mentalno?ci?,
przekonaniem, ć wobec tego faktu zachodniej sowietologii. I to jest właśnie
piękne, ta poznawcza bezradność nauk społecznych. Taką bezradność zdradzał
wyraz twarzy Andrzeja Wajdy i Krystyny Zachwatowicz, uchwycony przez
fotografa w momencie, gdy trafia do nich wiadomość o wyniku pierwszej tury.
Nie wymaga właściwie komentarza. W tej bezradności wobec „wyroku historii”
jest mieszanina niedowierzania, przerażenia, jakiegoś wstrętu, jakby
zobaczyli potwora. Tym „potworem” jest ogromna liczba polskich obywateli,
która nie podziela przekonań elity, elity, która swój rodowód ma w
komunizmie, często, przyznajmy, w trudnej, skomplikowanej symbiozie, ale
jednak w symbiozie, która musi wpływać negatywnie na morale. Pozostawiła
trwały ślad w postaci ukąszenia antydemokratyczną mentalnością,
przekonaniem, że to my jesteśmy jedyną elitą, a ciemny lud ma słuchać
mędrców. Rolę Komitetu Centralnego PZPR z czasów komunizmu przejął salon,
który wklucza lub wyklucza, zgodnie z regułami funkcjonowania sitwy. I
zadziwiająca jest trwałość zwyczajów i mentalnych struktur z czasów
komunistycznych, które jak epidemia zainfekowały i infekują ludzi Platformy
Obywatelskiej i PSL-u. Ale nie tylko ich. Wróciła komuna w jakimś
obciachowym quasi-biznesowym opakowaniu. A politycy obozu rządzącego
zachowują się jak sekretarze partii, jak towarzysze Szmaciaki. Przyczynę
tego stanu rzeczy, tę trwałość obecności postkomunizmu w życiu nie tylko
polskiego narodu świetnie uchwycił znakomity węgierski pisarz Sandor Marai,
gdy pisał w „Dzienniku” w roku 1967: „Komunizm upadł, i to w każdym sensie
tego słowa. Ale od komunistów trudno będzie się uwolnić, bo nikt nie jest
tak uparty i niebezpieczny, jak beneficjent upadłej idei, który już nie jej
broni, lecz własnego życia i łupu”.

Koniec pedagogiki wstydu

Zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich będzie oznaczało początek
końca tego postkomunizmu. Wybór jest więc zasadniczy: między Polską sitw a
Polską wolnych obywateli. A wracając do owych antydemokratycznych elit z
kręgu Komorowskiego. Ta nieukrywana już pogarda do PiS-owskiego ludu i
wyborców Pawła Kukiza zbliża elitę władzy skupioną wokół Komorowskiego do
standardów białoruskich i rosyjskich. Jej europejskość jest pozorem,
maskirowką. Polacy, którzy znają już świat, bo ta „elita” zmusiła ich do
zarobkowej emigracji, nie mają już kompleksów, pedagogika wstydu już nie
działa. Wolność podróżowania i kontakty z innymi nacjami uświadomiły im ich
narodową odrębność i to, że są narodem rzutkim, błyskotliwym, szybko się
uczącym i ceniącym nade wszystko wolność, której warunkiem jest zdrowy
indywidualizm. Pierwsza tura wyborów obudziła nadzieję na zwycięstwo
prawicy, ale co ważniejsze, ujawniła fakt budzenia się ducha narodowego.
Bycie Polakiem to już nie obciach. A Kukiz mówi językiem romantycznym. Ta
sytuacja zmobilizowała obóz Komorowskiego do brudnej kampanii z chwytami,
które ujawniają stan mentalny właścicieli Polski. Mentalność esbecka ma się
dobrze, bo jakże inaczej nazwać atak na córkę Andrzeja Dudy dokonany przez
Tomasza Lisa? Było to zresztą do przewidzenia. Można mieć nadzieję, że ta
brudna kampania przyniesie odwrotny skutek, gdyż Polacy generalnie nie
akceptują takich plugawych zabiegów. Ich instynkt moralny ukształtowany
przez katolicyzm, nawet jeśli nie deklarują, że są praktykujący czy
wierzący, każe stanąć po stronie niesłusznie pomówionych. Tego wymaga etyka
rycerska. Ponadto straszenie potencjalnym zamordyzmem, które mają
wprowadzić w życie Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz, już nie działa.

Estetyka i polityka

Wybór między Andrzejem Dudą a Bronisławem Komorowskim to wybór między
liberalną demokracją państwa narodowego a postkomuną. Związki Komorowskiego
z WSI to potwierdzają. To wybór między wolnością a systemem, który wyraźnie
ewoluuje w stronę autorytaryzmu. Przekonanie, że niby-demokratyczna Europa
uchroni nas przed standardami białoruskimi, to niebezpieczny miraż. To
wybór między nowoczesnością a władzą sitw i zabetonowanych na wiele lat
układów. Jest też bardzo istotna kwestia estetyczno-etyczna. Jeśli Andrzej
Duda zostanie prezydentem, zostanie nim człowiek, który podobnie jak Lech
Kaczyński, nie ma żadnych mentalnych ani towarzyskich związków z
komunistycznym totalitaryzmem. Dla aury wolności to sprawa zasadnicza. Gdy
w 2005 r. oglądałem defiladę z okazji 11 listopada z udziałem prezydenta
Lecha Kaczyńskiego, miałem poczucie, pierwszy raz w życiu, że w sferze
publicznej wszystko jest na swoim miejscu. Że to jest mój prezydent. I nie
dlatego, że był z PiS-u, ale dlatego, że nie miał nic wspólnego z komuną,
że był erudytą, profesorem prawa, człowiekiem ideowym, patriotą. Lech
Kaczyński, pozbawiony związków z poprzednim systemem, walczący z nim,
pochodzący z rodziny o patriotycznych tradycjach, był prezydentem wolnych
Polaków. Różnił się właśnie czystością estetyczno-etyczną od swoich
poprzedników i następcy. Reprezentował to, co najlepsze w polskiej
polityce. Andrzej Duda to ta sama formacja i szkoła politycznego i
społecznego myślenia. Uruchamiając szerszą historyczną perspektywę, można
to przebudzenie Polaków w związku z prezydenckimi wyborami odczytywać jako
budzenie się świadomości narodowej, która była i jest zwalczana.
Przypominam sobie rozmowę z Pawłem Hertzem, którego miałem zaszczyt poznać
w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Paweł Hertz, konserwatysta,
myśląc o Polsce, porównał życie i trwanie narodu do trawy. Przechodzą
burze, gradobicia, susze, wypalanie wszystkiego do gołej ziemi. Te klęski
naturalne to oczywiście symbole totalitaryzmów i wojen. Ale gdy przemijały
owe klęski, trawa znów zaczynała się zielenić, bo taka jest natura trawy.
Mam nadzieję, że od tej wiosny zacznie ona się zielenić i rosnąć już
intensywnie i nieprzerwanie




Pozby si postkomunistw!

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona