Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Prawda czasu, prawda ekranu czyli tesknota grupowych komuchow

Prawda czasu, prawda ekranu czyli tesknota grupowych komuchow

Data: 2009-03-11 17:50:02
Autor: Voyou he®sk
Prawda czasu, prawda ekranu czyli tesknota grupowych komuchow

 " Wspomnienia niebieskiego mundurka.." czyli opowiesc
 o czasach dobrobytu...    Tatus pracowal w hucie im. Lenina, mamusia w PGR  "Swietlana   przyszlosc" wiec jako przedstawiciele wladzy robotniczo-chlopskiej
 mielismy wszystko za darmoche. Kazdy na poczatku roku dostawal
 nowiutkie ksiazki do szkoly, a nie tak jak u zgnilych kapitalistow,
 kupowal od kogos ze starszej klasy. Najwazniejszy tytul to "Jak
 hartowala sie stal..." zaczytywalismy sie w niej od "deski do deski".
 Kapital, to chlopaki znali na pamiec. To na wypadek gdyby w okolicy
 pojawil sie wrogi element z zachodu. Moglismy go wtedy przygwozdzic
 argumentami, cytujac faceta z broda albo faceta co to wiecznie zywy.

 Dlatego ci kapitalisci bali sie przyjezdzac do PRL-u... Dorosli,  ktorzy wyjezdzali na zachod w delgacje sluzbowa byli przez tych
 kapitalistow porywani, by wycisnac z nich cala wiedze
 o wyzszosci socjalizmu nad kapitalizmem. Malo kto wracal...  W TV byly b.ciekawe filmy. Glownie produkcji bliskich bratnich
 krajow. Niektore byly bardzo ciekawe. Zwlaszcza te nadawane
 w dniu koscielnego swieta -  Boze Cialo.

 Do kina chodzilismy rowniez za darmo. Cala klasa. Pani dostawala  bilety na wlasciwy film np. "Dwaj w stepie", saga o dazeniu narodu
 bratniego do stworzenia raju na ziemi.  Ciekawy byl rowniez film
 takiego jednego co to nosil medale na mundurze i pizamie.
 Film mial tytul "Mala ziemia". Trwal cos okolo 3-4 godzin.
 Siedzielismy w kinie wpatrzeni w ekran z wybaluszonymi oczami...
 Rambo to male piwo w porownaniu z tym facetem. Sam sobie  przyznawal medale i w koncu nie wiedzial, ktory za co.      To byla sztuka. Do teatru tez brali z "lapanki". Bilety tez byly za  darmo. Na ciekawa sztuke chodzily cale zaklady, razem z rodzinami.
 Bilety zalatwialy zwiazki zawodowe. Byl tylko jeden wlasciwy wiec nie
 bylo problemu z walka o prawa robotniko-chlopo-inteligenta. Zwiazki
 te organizowaly wyjazdy na grzyby, w listopadzie lub grudniu wyjazdy
 do dobrze zorganizowanych osrodkow gospodarczych o nazwie PGR.
 Zbierano wtedy ziemniaki. Bylo ich tyle, ze w normalnym czasie ich
 nie potrafiono zebrac. Nie ma cos sie dziwic. Polecenia rozpoczecia
 prac polowych wydawane byly z takiego jednego centralnego miejsca.
 Facet pisal pismo do wszystkich "chlopy siac..."   I "chlopy" siali i sadzili. To nic, ze na poludniu zielenila sie
 trawa, a w suwalskim lezal jeszcze snieg. Centrum wiedzialo lepiej.

 W rozliczeniu za socjalistyczne i "pryncypialne" podejscie do
 problemow rolnictwa przydzielano te ziemniaki zbierajacym.  Komu trafily sie niezbyt zmarzniete pial z zachwytu nad madroscia
 robotniczo-chlopskiego przywodcy. Np. gdy byl nieurodzaj, to nic.
 Przeciez te, ktore nie urosly, to przeciez i tak by zgnily. Albo jak
 byl nieurodzaj burakow cukrowych to mowiono, ze za to jest w nich
 wiecej cukru. Zadawono sobie b.madre pytania. Np. Ile jest cukru
 w cukrze ? I niektorzy na ten temat nawet pisali prace doktorskie...

 Fajne byl zabawy w zgadywanke. To taka kulturalno-oswiatowa  zabawa. Np. Ile swinia ma ogonow ? Albo: Do czego sluza haki
 w sklepie miesnym ? Naciekawsze bylo to, ze ten ktory znal  prawdziwa odpowiedz byl nazywany wrogiem ludu. Licznie  odwiedzajacy nasz kraj obywatele bratnich krajow mysleli, ze te
 haki to szatnia w teatrze... Jeszcze za darmo byly wycieczki  np. do Bulgarii. Cala klasa robotniczo-chlopska placila skladki  zwiazkowe, by ich przedstawiciele jezdzili latem poznawac  rewelacyjne metody gospodarcze w Zlotych Piaskach albo na
 Krymie. By na biezaco sledzic te osiagniecia co roku jezdzily
 te same osoby. Nawet z rodzinami. Wszystko za darmo.

 Byly wymiany kulturalne z zagranica. Taka wielka orkiestra  jak pojechala na zachod to wracalo dwie-trzy osoby. Reszta  dala sie omamic "jarmarczna tandeta". Dlatego jezdzono glownie
 tam gdzie byl dobrobyt i ludzie oddychali prawdziwa wolnoscia.

 Wszystko bylo za darmo. Nawet niektorzy pracowali za darmo.
 Nazywalo sie to czyn spoleczny albo partyjny. Zwykle bylo to
 w niedziele. W pierwszym wypadku ludzie w ciagu dwu-trzech
 godzin robili tyle, ile przez caly tydzien. Umozliwialo to wykazanie
 sie wielkim zrywem robotniczym. Polak potrafi... Czy partyjny byl
 tez w niedziele, ale tylko czasem. Przewaznie w normalny dzien
 w czasie normalnych godzin pracy. Pokazywano wieczorem w DTV
 jak nasi "ojcowie narodu" sadzili np. drzewka albo kopali rowek.
 Nowiutkimi szpadlami... w nowiutkich kaskach na glowie...
 Cala Polska wstrzymywala oddech... Nauka byla oczywiscie  tez za darmo. Jeden facet facet ogladajac DTV nauczyl sie nawet
 spawac. Pokazywano go w telewizji jako dowod, ze jednak mozna.

 Wszystko bylo "fundowane". Glownie piwo na pochodzie 1-majowym.
 Dlatego na pochody walily tlumy. W sklepie piwo i napoje chlodzace
 byly glownie zima. To dlatego, ze nie trafiono z produkcja. Zadzialal
 wrogi element. Nikt nie spodziewal sie lata i upalow. Zima zawsze  zaskakiwala drogowcow. Zreszta bylo wtedy malo samochodow.  Popularnym autem byla "Pobieda" czyli "Warszawa". Ludzie  pracy natomiast woleli wygodne srodki komunikacji miejskiej zwane
 autobusami. Masowo stali na przystankach i kazdy chcial jechac  tym samym autobusem. Chec przejazdzki byla tak silna, ze wyrywano  drzwi... Tam gdzie byly silniejsze osrodki robotnicze jezdzily
 tramwaje.  Kazdy tez chcial  jechac tramwajem. Ludzie wisieli na
 lamkach i zderzakach. Takie zjawisko nazywano winogronami.
 Ludzie nie bardzo wiedzieli jak wygladaja prawdziwe, bo niby skad.  U nas nie rosly. Tak jak nie rosly cytryny i pomarancze.  O bananach nie wspomne. Pomarancza  byla tak egzotyczna,  ze obdarowywano sie jedna sztuka z okazji swiat.
 Bylo ich bardzo malo, bo przewaznie zgnily w czasie transportu.
 Oczywiscie wine ponosily wiadome sily i przeciwne wiatry.  Takie byly czasy gdy rzadzili PRL-em protoplasci dzisiejszej lewicy,
 a osiagniecia w budowie socjalizmu wychwala Trybuna Ludu.

 -- -- koniec ? -- --

--

 HeSk

"Nieprawd± jest, jakoby Internet by³ ziemi± niczyj±
 i terytorium darmowego opluwania innych."
* My personal opinions are just mine.(Art. 54 Konstytucji RP)

Data: 2009-03-11 17:59:25
Autor: jadrys
Prawda czasu, prawda ekranu czyli tesknota grupowych komuchow
Voyou he®sk pisze:

 -- -- koniec ? -- --


Rozwijasz siÄ™ w idiotyzimie.. Tak trzymaj..
--
Linuks to system dla myÅ›lÄ…cych użytkowników..    Ja

A Debian jest pierwszym sekretarzem tego
systemu...   Również ja

Data: 2009-03-11 20:30:13
Autor: ColgatesBilly
Prawda czasu, prawda ekranu czyli tesknota grupowych komuchow
PIERDOLISZ OD RZECZY

"Voyou heRsk" <eurobigbrednie@interia.pl> wrote in message news:nsqfr4pj8e3b47kvi3ouk1kpfoncm0kq1l4ax.com...

 " Wspomnienia niebieskiego mundurka.." czyli opowiesc
 o czasach dobrobytu...

 Tatus pracowal w hucie im. Lenina, mamusia w PGR  "Swietlana
 przyszlosc" wiec jako przedstawiciele wladzy robotniczo-chlopskiej
 mielismy wszystko za darmoche. Kazdy na poczatku roku dostawal
 nowiutkie ksiazki do szkoly, a nie tak jak u zgnilych kapitalistow,
 kupowal od kogos ze starszej klasy. Najwazniejszy tytul to "Jak
 hartowala sie stal..." zaczytywalismy sie w niej od "deski do deski".
 Kapital, to chlopaki znali na pamiec. To na wypadek gdyby w okolicy
 pojawil sie wrogi element z zachodu. Moglismy go wtedy przygwozdzic
 argumentami, cytujac faceta z broda albo faceta co to wiecznie zywy.

 Dlatego ci kapitalisci bali sie przyjezdzac do PRL-u... Dorosli,
 ktorzy wyjezdzali na zachod w delgacje sluzbowa byli przez tych
 kapitalistow porywani, by wycisnac z nich cala wiedze
 o wyzszosci socjalizmu nad kapitalizmem. Malo kto wracal...

 W TV byly b.ciekawe filmy. Glownie produkcji bliskich bratnich
 krajow. Niektore byly bardzo ciekawe. Zwlaszcza te nadawane
 w dniu koscielnego swieta -  Boze Cialo.

 Do kina chodzilismy rowniez za darmo. Cala klasa. Pani dostawala
 bilety na wlasciwy film np. "Dwaj w stepie", saga o dazeniu narodu
 bratniego do stworzenia raju na ziemi.  Ciekawy byl rowniez film
 takiego jednego co to nosil medale na mundurze i pizamie.
 Film mial tytul "Mala ziemia". Trwal cos okolo 3-4 godzin.
 Siedzielismy w kinie wpatrzeni w ekran z wybaluszonymi oczami...
 Rambo to male piwo w porownaniu z tym facetem. Sam sobie
 przyznawal medale i w koncu nie wiedzial, ktory za co.

 To byla sztuka. Do teatru tez brali z "lapanki". Bilety tez byly za
 darmo. Na ciekawa sztuke chodzily cale zaklady, razem z rodzinami.
 Bilety zalatwialy zwiazki zawodowe. Byl tylko jeden wlasciwy wiec nie
 bylo problemu z walka o prawa robotniko-chlopo-inteligenta. Zwiazki
 te organizowaly wyjazdy na grzyby, w listopadzie lub grudniu wyjazdy
 do dobrze zorganizowanych osrodkow gospodarczych o nazwie PGR.
 Zbierano wtedy ziemniaki. Bylo ich tyle, ze w normalnym czasie ich
 nie potrafiono zebrac. Nie ma cos sie dziwic. Polecenia rozpoczecia
 prac polowych wydawane byly z takiego jednego centralnego miejsca.
 Facet pisal pismo do wszystkich "chlopy siac..."
 I "chlopy" siali i sadzili. To nic, ze na poludniu zielenila sie
 trawa, a w suwalskim lezal jeszcze snieg. Centrum wiedzialo lepiej.

 W rozliczeniu za socjalistyczne i "pryncypialne" podejscie do
 problemow rolnictwa przydzielano te ziemniaki zbierajacym.
 Komu trafily sie niezbyt zmarzniete pial z zachwytu nad madroscia
 robotniczo-chlopskiego przywodcy. Np. gdy byl nieurodzaj, to nic.
 Przeciez te, ktore nie urosly, to przeciez i tak by zgnily. Albo jak
 byl nieurodzaj burakow cukrowych to mowiono, ze za to jest w nich
 wiecej cukru. Zadawono sobie b.madre pytania. Np. Ile jest cukru
 w cukrze ? I niektorzy na ten temat nawet pisali prace doktorskie...

 Fajne byl zabawy w zgadywanke. To taka kulturalno-oswiatowa
 zabawa. Np. Ile swinia ma ogonow ? Albo: Do czego sluza haki
 w sklepie miesnym ? Naciekawsze bylo to, ze ten ktory znal
 prawdziwa odpowiedz byl nazywany wrogiem ludu. Licznie
 odwiedzajacy nasz kraj obywatele bratnich krajow mysleli, ze te
 haki to szatnia w teatrze... Jeszcze za darmo byly wycieczki
 np. do Bulgarii. Cala klasa robotniczo-chlopska placila skladki
 zwiazkowe, by ich przedstawiciele jezdzili latem poznawac
 rewelacyjne metody gospodarcze w Zlotych Piaskach albo na
 Krymie. By na biezaco sledzic te osiagniecia co roku jezdzily
 te same osoby. Nawet z rodzinami. Wszystko za darmo.

 Byly wymiany kulturalne z zagranica. Taka wielka orkiestra
 jak pojechala na zachod to wracalo dwie-trzy osoby. Reszta
 dala sie omamic "jarmarczna tandeta". Dlatego jezdzono glownie
 tam gdzie byl dobrobyt i ludzie oddychali prawdziwa wolnoscia.

 Wszystko bylo za darmo. Nawet niektorzy pracowali za darmo.
 Nazywalo sie to czyn spoleczny albo partyjny. Zwykle bylo to
 w niedziele. W pierwszym wypadku ludzie w ciagu dwu-trzech
 godzin robili tyle, ile przez caly tydzien. Umozliwialo to wykazanie
 sie wielkim zrywem robotniczym. Polak potrafi... Czy partyjny byl
 tez w niedziele, ale tylko czasem. Przewaznie w normalny dzien
 w czasie normalnych godzin pracy. Pokazywano wieczorem w DTV
 jak nasi "ojcowie narodu" sadzili np. drzewka albo kopali rowek.
 Nowiutkimi szpadlami... w nowiutkich kaskach na glowie...
 Cala Polska wstrzymywala oddech... Nauka byla oczywiscie
 tez za darmo. Jeden facet facet ogladajac DTV nauczyl sie nawet
 spawac. Pokazywano go w telewizji jako dowod, ze jednak mozna.

 Wszystko bylo "fundowane". Glownie piwo na pochodzie 1-majowym.
 Dlatego na pochody walily tlumy. W sklepie piwo i napoje chlodzace
 byly glownie zima. To dlatego, ze nie trafiono z produkcja. Zadzialal
 wrogi element. Nikt nie spodziewal sie lata i upalow. Zima zawsze
 zaskakiwala drogowcow. Zreszta bylo wtedy malo samochodow.
 Popularnym autem byla "Pobieda" czyli "Warszawa". Ludzie
 pracy natomiast woleli wygodne srodki komunikacji miejskiej zwane
 autobusami. Masowo stali na przystankach i kazdy chcial jechac
 tym samym autobusem. Chec przejazdzki byla tak silna, ze wyrywano
 drzwi... Tam gdzie byly silniejsze osrodki robotnicze jezdzily
 tramwaje.  Kazdy tez chcial  jechac tramwajem. Ludzie wisieli na
 lamkach i zderzakach. Takie zjawisko nazywano winogronami.
 Ludzie nie bardzo wiedzieli jak wygladaja prawdziwe, bo niby skad.
 U nas nie rosly. Tak jak nie rosly cytryny i pomarancze.
 O bananach nie wspomne. Pomarancza  byla tak egzotyczna,
 ze obdarowywano sie jedna sztuka z okazji swiat.
 Bylo ich bardzo malo, bo przewaznie zgnily w czasie transportu.
 Oczywiscie wine ponosily wiadome sily i przeciwne wiatry.

 Takie byly czasy gdy rzadzili PRL-em protoplasci dzisiejszej lewicy,
 a osiagniecia w budowie socjalizmu wychwala Trybuna Ludu.

 -- -- koniec ? -- --

--

 HeSk

"Nieprawd± jest, jakoby Internet by³ ziemi± niczyj±
 i terytorium darmowego opluwania innych."
* My personal opinions are just mine.(Art. 54 Konstytucji RP)

Data: 2009-03-12 07:12:07
Autor: Voyou he®sk
Prawda czasu, prawda ekranu czyli tesknota grupowych komuchow
On Wed, 11 Mar 2009 20:30:13 +0200, "ColgatesBilly"
<Sir_kolgejts@op.pl> wrote:

PIERDOLISZ OD RZECZY [...]

 czyzbys stal tam gdzie stalo zomo ? ;o))))



--

 HeSk

"Nieprawd± jest, jakoby Internet by³ ziemi± niczyj±
 i terytorium darmowego opluwania innych."
* My personal opinions are just mine.(Art. 54 Konstytucji RP)

Data: 2009-03-12 09:44:57
Autor: ColgatesBilly
Prawda czasu, prawda ekranu czyli tesknota grupowych komuchow

"Voyou heRsk" <eurobigbrednie@interia.pl> wrote in message news:fr9hr4licftac4nf2i16s06hivjmogjdq44ax.com...
On Wed, 11 Mar 2009 20:30:13 +0200, "ColgatesBilly"
<Sir_kolgejts@op.pl> wrote:

PIERDOLISZ OD RZECZY [...]

 czyzbys stal tam gdzie stalo zomo ? ;o))))


****************

Jak sie przejsc po centrum Poznania - to wszedzie wlasciwie
stalo ZOMO  ;)

Kol

Data: 2009-03-12 17:26:51
Autor: Szutnik
Prawda czasu, prawda ekranu czyli tesknota grupowych komuchow
On Thu, 12 Mar 2009 09:44:57 +0200, "ColgatesBilly"
<Sir_kolgejts@op.pl> wrote:

> PIERDOLISZ OD RZECZY [...]
 czyzbys stal tam gdzie stalo zomo ? ;o))))
Jak sie przejsc po centrum Poznania - to wszedzie wlasciwie
stalo ZOMO  ;)

 pytalem gdzie ty stales ? ;o)))


--

 HeSk

"Nieprawd± jest, jakoby Internet by³ ziemi± niczyj±
 i terytorium darmowego opluwania innych."
* My personal opinions are just mine.(Art. 54 Konstytucji RP)

Data: 2009-03-12 19:09:51
Autor: ColgatesBilly
Prawda czasu, prawda ekranu czyli tesknota grupowych komuchow

""Szutnik <heRsk>"" <eurobigbrednie@interia.pl> wrote in message news:accir4hhu98ia0u0s3lom8p88q265jn5pp4ax.com...
On Thu, 12 Mar 2009 09:44:57 +0200, "ColgatesBilly"
<Sir_kolgejts@op.pl> wrote:

> PIERDOLISZ OD RZECZY [...]
 czyzbys stal tam gdzie stalo zomo ? ;o))))
Jak sie przejsc po centrum Poznania - to wszedzie wlasciwie
stalo ZOMO  ;)

 pytalem gdzie ty stales ? ;o)))

______________________

Myslalem, ze zarzut bedziesz mial powazniejszy.

Ze.... nie siedzialem!  ;)
'
Kol

Prawda czasu, prawda ekranu czyli tesknota grupowych komuchow

Nowy film z video.banzaj.pl wiêcej »
Redmi 9A - recenzja bud¿etowego smartfona