Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Prawda za pół roku

Prawda za pół roku

Data: 2012-10-30 15:17:57
Autor: Przemysław W
Prawda za pół roku

Prawda za pół roku

Próbki pobrane przez polskich biegłych w Smoleńsku będą badać rosyjscy eksperci

Najwcześniej za pół roku dowiemy się, czy prokuratora wykluczy obecność na wraku Tu-154 śladów materiałów wybuchowych. Tyle ma trwać analiza próbek pobranych przez polskich prokuratorów podczas ostatniego pobytu w Smoleńsku.

Tymczasem ustalenie prawdy stało się okazją do ostrej wymiany zdań między Jarosławem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem. Mówiąc o obecności materiałów wybuchowych na wraku tupolewa, lider PiS powiedział o zbrodni i domagał się dymisji rządu. W odpowiedzi premier stwierdził, że nie sposób ułożyć sobie życie w jednym państwie z takimi osobami jak Jarosław Kaczyński.

„Rz” napisała, że zespół polskich prokuratorów i biegłych pirotechników, który przez miesiąc badał elementy wraku prezydenckiej maszyny oraz miejsce, w którym się rozbiła, znalazł ślady trotylu i nitrogliceryny. W odpowiedzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie zwołała konferencję prasową, podczas której jej szef płk Ireneusz Szeląg początkowo ostro dementował nasze informacje. – Biegli nie stwierdzili trotylu ani żadnego innego materiału wybuchowego na wraku Tu-154 – mówił płk Szeląg.

Po kilku minutach złagodził stanowisko. Tłumaczył, że aparatura pomiarowa wskazywała obecność materiałów wysokoenergetycznych w próbkach pobranych z wraku. Pułkownik Szeląg nie był w stanie stwierdzić, o jakie materiały chodziło, nie wykluczył jednak, że może chodzić o materiały wybuchowe. W rzeczywistości więc szef warszawskiej Wojskowej Prokuratury Okręgowej nie tyle wykluczył obecność na wraku trotylu i nitrogliceryny, ile stwierdził, że mogły się one tam znajdować, ale nikt jeszcze tego nie zbadał.

Przyznał, że aby ostatecznie potwierdzić lub zdementować obecność na wraku materiałów wybuchowych, biegli będą potrzebowali pół roku. Tyle czasu ma zająć przeprowadzenie badań laboratoryjnych. Nie wiadomo jednak, dlaczego płk Szeląg wyznaczył akurat taki termin, bo polscy biegli nie zaczęli jeszcze badać materiału pobranego w Smoleńsku.

Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk przyznał „Rz”, że próbki, które wskazali biegli, są w Rosji. – Zostały one wytypowane przez polskich biegłych na podstawie wskazań urządzeń, które wykazały obecność cząstek wysokoenergetycznych. Źródła ich pochodzenia mogą być przeróżne – mówi Martyniuk.

Dodaje, że próbki te zostaną dopiero do Polski sprowadzone w ramach pomocy prawnej. Nie ma więc żadnej pewności, że materiał ten trafi do Polski w najbliższych tygodniach. Pamiętamy, że strona rosyjska wielokrotnie dawała nam do zrozumienia, że wrak zostanie wkrótce zwrócony. Rosyjska prokuratura zwlekała i przeciągała każdą przesyłkę materiałów ze śledztwa do Polski. Na przykład na protokoły z sekcji zwłok ofiar czekaliśmy przez półtora roku. Pułkownik Szeląg nie wyjaśnił też, dlaczego prokuratorzy i biegli zdecydowali się ponownie badać wrak pod kątem obecności materiałów wybuchowych. Ustalenia komisji Jerzego Millera wykluczały ich obecność. Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie przyznał jedynie, że pojawiły się możliwości badania tego wraku.

To oznacza, że przez 30 miesięcy od katastrofy nasi prokuratorzy nie byli w stanie przeprowadzić rzetelnych badań wraku.

Rzeczpospolita


--

"Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy
i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej,
bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..."

- Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005

Data: 2012-10-31 08:05:17
Autor: T.
Prawda za pół roku
W dniu 2012-10-30 21:17, Przemysław W pisze:

Prawda za pół roku

Próbki pobrane przez polskich biegłych w Smoleńsku będą badać rosyjscy
eksperci

Najwcześniej za pół roku dowiemy się, czy prokuratora wykluczy obecność
na wraku Tu-154 śladów materiałów wybuchowych. Tyle ma trwać analiza
próbek pobranych przez polskich prokuratorów podczas ostatniego pobytu w
Smoleńsku.

Tymczasem ustalenie prawdy stało się okazją do ostrej wymiany zdań
między Jarosławem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem. Mówiąc o obecności
materiałów wybuchowych na wraku tupolewa, lider PiS powiedział o zbrodni
i domagał się dymisji rządu. W odpowiedzi premier stwierdził, że nie
sposób ułożyć sobie życie w jednym państwie z takimi osobami jak
Jarosław Kaczyński.

„Rz” napisała, że zespół polskich prokuratorów i biegłych pirotechników,
który przez miesiąc badał elementy wraku prezydenckiej maszyny oraz
miejsce, w którym się rozbiła, znalazł ślady trotylu i nitrogliceryny. W
odpowiedzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie zwołała konferencję
prasową, podczas której jej szef płk Ireneusz Szeląg początkowo ostro
dementował nasze informacje. – Biegli nie stwierdzili trotylu ani
żadnego innego materiału wybuchowego na wraku Tu-154 – mówił płk Szeląg.

Po kilku minutach złagodził stanowisko. Tłumaczył, że aparatura
pomiarowa wskazywała obecność materiałów wysokoenergetycznych w próbkach
pobranych z wraku. Pułkownik Szeląg nie był w stanie stwierdzić, o jakie
materiały chodziło, nie wykluczył jednak, że może chodzić o materiały
wybuchowe. W rzeczywistości więc szef warszawskiej Wojskowej Prokuratury
Okręgowej nie tyle wykluczył obecność na wraku trotylu i nitrogliceryny,
ile stwierdził, że mogły się one tam znajdować, ale nikt jeszcze tego
nie zbadał.

Przyznał, że aby ostatecznie potwierdzić lub zdementować obecność na
wraku materiałów wybuchowych, biegli będą potrzebowali pół roku. Tyle
czasu ma zająć przeprowadzenie badań laboratoryjnych. Nie wiadomo
jednak, dlaczego płk Szeląg wyznaczył akurat taki termin, bo polscy
biegli nie zaczęli jeszcze badać materiału pobranego w Smoleńsku.

Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk przyznał „Rz”, że
próbki, które wskazali biegli, są w Rosji. – Zostały one wytypowane
przez polskich biegłych na podstawie wskazań urządzeń, które wykazały
obecność cząstek wysokoenergetycznych. Źródła ich pochodzenia mogą być
przeróżne – mówi Martyniuk.

Dodaje, że próbki te zostaną dopiero do Polski sprowadzone w ramach
pomocy prawnej. Nie ma więc żadnej pewności, że materiał ten trafi do
Polski w najbliższych tygodniach. Pamiętamy, że strona rosyjska
wielokrotnie dawała nam do zrozumienia, że wrak zostanie wkrótce
zwrócony. Rosyjska prokuratura zwlekała i przeciągała każdą przesyłkę
materiałów ze śledztwa do Polski. Na przykład na protokoły z sekcji
zwłok ofiar czekaliśmy przez półtora roku. Pułkownik Szeląg nie wyjaśnił
też, dlaczego prokuratorzy i biegli zdecydowali się ponownie badać wrak
pod kątem obecności materiałów wybuchowych. Ustalenia komisji Jerzego
Millera wykluczały ich obecność. Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w
Warszawie przyznał jedynie, że pojawiły się możliwości badania tego wraku.

To oznacza, że przez 30 miesięcy od katastrofy nasi prokuratorzy nie
byli w stanie przeprowadzić rzetelnych badań wraku.

Rzeczpospolita


--

"Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy
i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej,
bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..."

- Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005


Mało tego - wczoraj w tv jakiś ekspert od materiałów wybuchowych stwierdził, że nie wie dlaczego ma to trwać przez pół roku - on takie badania robi w miesiąc, biorąc poprawkę na nieprzewidziane okoliczności i inne zajęcia.
T.

Data: 2012-10-31 09:00:52
Autor: Chiron
Prawda za pół roku
Użytkownik "T." <kuki543@interia.pl> napisał w wiadomości news:5090cdb0$0$1304$65785112news.neostrada.pl...
W dniu 2012-10-30 21:17, Przemysław W pisze:

Prawda za pół roku

Próbki pobrane przez polskich biegłych w Smoleńsku będą badać rosyjscy
eksperci

Najwcześniej za pół roku dowiemy się, czy prokuratora wykluczy obecność
na wraku Tu-154 śladów materiałów wybuchowych. Tyle ma trwać analiza
próbek pobranych przez polskich prokuratorów podczas ostatniego pobytu w
Smoleńsku.

Tymczasem ustalenie prawdy stało się okazją do ostrej wymiany zdań
między Jarosławem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem. Mówiąc o obecności
materiałów wybuchowych na wraku tupolewa, lider PiS powiedział o zbrodni
i domagał się dymisji rządu. W odpowiedzi premier stwierdził, że nie
sposób ułożyć sobie życie w jednym państwie z takimi osobami jak
Jarosław Kaczyński.

„Rz” napisała, że zespół polskich prokuratorów i biegłych pirotechników,
który przez miesiąc badał elementy wraku prezydenckiej maszyny oraz
miejsce, w którym się rozbiła, znalazł ślady trotylu i nitrogliceryny. W
odpowiedzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie zwołała konferencję
prasową, podczas której jej szef płk Ireneusz Szeląg początkowo ostro
dementował nasze informacje. – Biegli nie stwierdzili trotylu ani
żadnego innego materiału wybuchowego na wraku Tu-154 – mówił płk Szeląg.

Po kilku minutach złagodził stanowisko. Tłumaczył, że aparatura
pomiarowa wskazywała obecność materiałów wysokoenergetycznych w próbkach
pobranych z wraku. Pułkownik Szeląg nie był w stanie stwierdzić, o jakie
materiały chodziło, nie wykluczył jednak, że może chodzić o materiały
wybuchowe. W rzeczywistości więc szef warszawskiej Wojskowej Prokuratury
Okręgowej nie tyle wykluczył obecność na wraku trotylu i nitrogliceryny,
ile stwierdził, że mogły się one tam znajdować, ale nikt jeszcze tego
nie zbadał.

Przyznał, że aby ostatecznie potwierdzić lub zdementować obecność na
wraku materiałów wybuchowych, biegli będą potrzebowali pół roku. Tyle
czasu ma zająć przeprowadzenie badań laboratoryjnych. Nie wiadomo
jednak, dlaczego płk Szeląg wyznaczył akurat taki termin, bo polscy
biegli nie zaczęli jeszcze badać materiału pobranego w Smoleńsku.

Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk przyznał „Rz”, że
próbki, które wskazali biegli, są w Rosji. – Zostały one wytypowane
przez polskich biegłych na podstawie wskazań urządzeń, które wykazały
obecność cząstek wysokoenergetycznych. Źródła ich pochodzenia mogą być
przeróżne – mówi Martyniuk.

Dodaje, że próbki te zostaną dopiero do Polski sprowadzone w ramach
pomocy prawnej. Nie ma więc żadnej pewności, że materiał ten trafi do
Polski w najbliższych tygodniach. Pamiętamy, że strona rosyjska
wielokrotnie dawała nam do zrozumienia, że wrak zostanie wkrótce
zwrócony. Rosyjska prokuratura zwlekała i przeciągała każdą przesyłkę
materiałów ze śledztwa do Polski. Na przykład na protokoły z sekcji
zwłok ofiar czekaliśmy przez półtora roku. Pułkownik Szeląg nie wyjaśnił
też, dlaczego prokuratorzy i biegli zdecydowali się ponownie badać wrak
pod kątem obecności materiałów wybuchowych. Ustalenia komisji Jerzego
Millera wykluczały ich obecność. Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w
Warszawie przyznał jedynie, że pojawiły się możliwości badania tego wraku.

To oznacza, że przez 30 miesięcy od katastrofy nasi prokuratorzy nie
byli w stanie przeprowadzić rzetelnych badań wraku.

Rzeczpospolita


--

"Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy
i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej,
bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..."

- Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005


Mało tego - wczoraj w tv jakiś ekspert od materiałów wybuchowych stwierdził, że nie wie dlaczego ma to trwać przez pół roku - on takie badania robi w miesiąc, biorąc poprawkę na nieprzewidziane okoliczności i inne zajęcia.

Nie jest źle. Jankesi utajnili kluczowe dokumenty z zabójstwa Kennedyego na- o ile kojarzę- 60 lat.
:-((.


--

--
demokracja to rządy osłów, prowadzonych przez hieny
Arystoteles

Chiron

Prawda za pół roku

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona