Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.prawo   »   Prawo do leczenia

Prawo do leczenia

Data: 2013-01-14 00:15:36
Autor: Robert Tomasik
Prawo do leczenia
Użytkownik "Budzik" <budzik61@poczta.o.n.e.t.pl.nie.spam.oj> napisał w wiadomości news:13012013.5A4C5F0Abudzik61.poznan.pl...
Ciekawy wątek pojawiłsię na innej grupie:
Z wiki:
"Zgodnie z artykułem 68 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, każdy ma
prawo do ochrony zdrowia. Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji
materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń
opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych." ?

Pytanie - skoro tak jest to po co sprawdzanie u lekarza czy pacjent ma
ubezpieczenie? Skoro każdy ma prawo do ochrony zdrowia?

Bo to trzeba umieć czytać. Ta opieka u lekarza sprawdzającego ubezpiecznie z NFZ, to nie jest finansowana ze srodkó publicznych, tylko NFZ, czyli naszych ubezpeiczeń. Ze środkó publicznych przykładowo jest finansowane ratownictwo i jak dzwonisz na pogotowie, że potrącony leży na ulicy, to nikt nie pyta, czy ma ubezpiecznie NFZ. Chwilowo nie przychodzi mi do głowy żaden inny przypadek, by u nas ze środkó publicznych finansowano służbę zdrowia, choc tego nie wykluczam. Ale jeśli kiedykolwiek w jakimś tam zakresie będzie on finansowany, to ma być po równo i dla każdego.

Inna sprawa, że nie potrafię pojąc, z jakiego powodu skłądka na NFZ zależy od wysokości wynagrodzenia. No bo to bez sensu. Nie widzę jakoś bezpośredniego związku pomiędy wynagrodzeniem, a prawdopodobieństwem zachorowania, czy kosztami leczenia. Na mój gust, to sensowniej byłoby to akurat ustalić na ejdnakowym poziomie dla wszystkich, a ewentualnie dopłacać biednym z podatkó czy opieki społecznej. Na moją znajomoć przedmiotu, to zrobiono kalkę z przepisó ZUS-owskich. Kiedyś to było razem. Potem wydzielono NFZ-ty. Ale nikt się nie zastanowił, żę o ile świadczenie emerytalne ewentualnie może zależeć od wysokości wpłat i różnicowanie ma tu jakiś sens, to ubezpieczenie zdrowotne już nie.

Data: 2013-01-14 08:04:20
Autor: maruda
Prawo do leczenia
W dniu 2013-01-14 00:15, Robert Tomasik pisze:

NFZ, czyli naszych ubezpeiczeń. Ze środkó publicznych przykładowo jest
finansowane ratownictwo i jak dzwonisz na pogotowie, że potrącony leży
na ulicy, to nikt nie pyta, czy ma ubezpiecznie NFZ. Chwilowo nie
przychodzi mi do głowy żaden inny przypadek, by u nas ze środkó
publicznych finansowano służbę zdrowia, choc tego nie wykluczam. Ale

No to do dzieła, koledzy! Zaprzęgnijmy gugla i szukajmy jak to jest, gdy przychodzi do przychodni człowiek nieubezpieczony, bez pieniędzy i z bolącym zębem. Nie wierzę, aby takich przypadków nie było.


razem. Potem wydzielono NFZ-ty. Ale nikt się nie zastanowił, żę o ile
świadczenie emerytalne ewentualnie może zależeć od wysokości wpłat i
różnicowanie ma tu jakiś sens, to ubezpieczenie zdrowotne już nie.

A czy nie uważasz, że emerytura (nazwijmy ją umownie rentą starczą - czyli zapewnione przez państwo budżetowe wsparcie dla osób, które z racji wieku (tak, tylko wieku!) nie są w stanie pracować) też powinna być "wszystkim po równo" na poziomie czegoś w rodzaju minimum socjalnego?
Oczywiście za tym ma iść obniżenie składki emerytalnej. Resztę należy zostawić ludziom w portfelach. Niech zrobią z tym co chcą. Niech kupią akcje banku, działkę na Księżycu, narobią i wykształcą dzieci. Z tego będą mieli "emeryturę" proporcjonalną do zarobków i własnej zapobiegliwości. A jeśli ktoś woli żyć "krótko, ale mocno", to jego wybór.

Z ubezpieczeniem zdrowotnym powinno być podobnie. Z budżetu winno być finansowane pewne, precyzyjnie określone i zbilansowane minimum. Na to ma iść "minimalna składka ZUS". Zakres świadczeń minimalnych nie może być zbyt szeroki - np. bez transplantacji i leczenia raka. Wszak świadczeniodawcy widzą tu garnek miodu i kłębią się jak osy, żeby się do niego dobrać.
Reszta świadczeń - z ubezpieczeń dobrowolnych.

Czyż to nie jest racjonalne?

--

Dziękuję. Pozdrawiam.   Ten Maruda.

Data: 2013-01-14 08:26:17
Autor: Liwiusz
Prawo do leczenia
W dniu 2013-01-14 08:04, maruda pisze:
W dniu 2013-01-14 00:15, Robert Tomasik pisze:

NFZ, czyli naszych ubezpeiczeń. Ze środkó publicznych przykładowo jest
finansowane ratownictwo i jak dzwonisz na pogotowie, że potrącony leży
na ulicy, to nikt nie pyta, czy ma ubezpiecznie NFZ. Chwilowo nie
przychodzi mi do głowy żaden inny przypadek, by u nas ze środkó
publicznych finansowano służbę zdrowia, choc tego nie wykluczam. Ale

No to do dzieła, koledzy! Zaprzęgnijmy gugla i szukajmy jak to jest, gdy
przychodzi do przychodni człowiek nieubezpieczony, bez pieniędzy i z
bolącym zębem. Nie wierzę, aby takich przypadków nie było.

Już napisałem w tym wątku jak to jest - przed i po Ewusiu :)

Z ubezpieczeniem zdrowotnym powinno być podobnie. Z budżetu winno być
finansowane pewne, precyzyjnie określone i zbilansowane minimum. Na to
ma iść "minimalna składka ZUS". Zakres świadczeń minimalnych nie może
być zbyt szeroki - np. bez transplantacji i leczenia raka. Wszak

To zupełnie bez sensu. NFZ właśnie po to się przydaje, aby "w razie czego" mieć złudną chociaż możliwość leczenia bardzo skomplikowanych chorób. Oczywiście, statystycznie, prędzej umrzesz w kolejce, niż doczekasz się wyleczenia, ale masz przynajmniej teoretyczną możliwość leczenia.

Jeśli w NFZ zostawimy sprawy typu leczenie grypy, czy składanie połamanych nóg, to okaże się, że lepiej i taniej wykupić takie ubezpieczenie prywatnie, co jeszcze bardziej pogłębiłoby zapaść państwowej służby zdrowia.

świadczeniodawcy widzą tu garnek miodu i kłębią się jak osy, żeby się do
niego dobrać.
Reszta świadczeń - z ubezpieczeń dobrowolnych.

Czyż to nie jest racjonalne?

Ile by nie zaklinać, każdy socjalistyczny system jest z założenia nieefektywny. Właściwie państwowa służba zdrowia już zbankrutowała, ukrywa się to jednak w postaci wieloletnich kolejek do leczenia, tak samo jak bankructwo systemu emerytalnego można ukrywać poprzez wypłacanie coraz niższych emerytur.

Mówi się, że do rewolucji w Europie już blisko, tak więc jest szansa, że czerwoni złodzieje powiszą sobie na latarniach, przynajmniej w niektórych państwach.

Jeśli zmiany by się rozpoczęły, to obstawiam, że na zachodzie. Ale do nas też przyjdzie Wiosna lub Jesień Ludów.

To już niedługo :)

--
Liwiusz

Data: 2013-01-14 20:45:26
Autor: Stokrotka
Prawo do leczenia

To zupełnie bez sensu. NFZ właśnie po to się przydaje, aby "w razie
czego" mieć złudną chociaż możliwość leczenia bardzo skomplikowanych chorób.
Totalne bzdury. Nie oglądasz tv. Tam co tydzień nowa afra, ze NFZ nie leczy jakiejś skomplikowanej horoby.

każdy socjalistyczny system jest z założenia nieefektywny.
Znowu bzdury. Leczenie masowe, satystyczne musi być i jest i było tańsze u nas, za komuny niż na zahodzie. Powodami powolnego whodzenia do uni było nie tyle nasze niedostosowanie, co niedostosowanie tamtej strony do naszego poziomu.
Tam się zdażało, że jak był wypadek na drodze to robiło się objazd, jeśli ten potrącony nie ma ubezpieczenia. U nas, nawet dziś, po prywatyzacji nie jednaj - nie do pomyślenia.


--
Nie jestem medykiem.  (tekst w nowej ortografi: ó->u, ch->h, rz->ż lub sz, -ii -> -i)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. http://ortografia.3-2-1.pl/

Data: 2013-01-14 10:22:52
Autor: jureq
Prawo do leczenia
Dnia Mon, 14 Jan 2013 00:15:36 +0100, Robert Tomasik napisał(a):

Inna sprawa, że nie potrafię pojąc, z jakiego powodu skłądka na NFZ
zależy od wysokości wynagrodzenia. No bo to bez sensu. Nie widzę jakoś
bezpośredniego związku pomiędy wynagrodzeniem, a prawdopodobieństwem
zachorowania, czy kosztami leczenia. Na mój gust, to sensowniej byłoby
to akurat ustalić na ejdnakowym poziomie dla wszystkich, a ewentualnie
dopłacać biednym z podatkó czy opieki społecznej. Na moją znajomoć
przedmiotu, to zrobiono kalkę z przepisó ZUS-owskich.

Bo to jest podatek. I ma dokładnie taki sam sens jak każdy inny ustalany procentowo podatek dochodowy.

Prawo do leczenia

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona