Data: 2011-07-14 10:32:41 | |
Autor: Andrzej J. | |
Próba kondycji:) | |
Witam,
Nie wiem gdzie takie coś mogę sobie sprawdzić/zweryfikować więc zapytam tu u wedrownisiów:) Od 5-6 lat nie byłem w górach, mam pracę siedzącą i niestety absorbującą w dodatku dallleko od gór - wszystkich:( Troszkę biegam w wolnej chwili, troszkę tzn raz w tygodniu, dwa - po 2-5km. Doświadczenie górskie jako tako mam, kiedyś chodziłem, nawet troszkę pod opieką kolegów wspinałem się. Dostałem nagłą propozycję zabrania się w góry by połazić. No i czy ja dam radę? A jadę w tatry wysokie słowackie. Zrobiłem sobie taki test - wyczytany gdzieś na jakimś forum. Chodzenie, bieganie po schodach lub po prostu wchodzenie na taboret/krzesło etc. Wiec rano przebiegłem jakieś 3-4km(asfalt). Po pracy powchodziłem sobie na taki stołek o wysokości prawie 50cm. Jednego dnia 250 razy, drugiego 500, wczoraj 700 i zakwasów nie mam. Po odpoczynku z 5 minut pewnie dojechałbym do 1000 jak nic myślę. Te 700 razy wchodziłem 40-45 minut. No i co ja mogę powiedzieć o swojej kondycji? Na jej poprawę to czasu nie mam, a wiem, że powininem dbać o nią na bierząco albo z 3 miesiące wcześniej zacząć, ale cóż... -- |
|
Data: 2011-07-14 11:27:55 | |
Autor: Artur Stachura | |
Próba kondycji:) | |
On Thu, 14 Jul 2011 10:32:41 +0000 (UTC), Andrzej J.
<teglers@gazeta.SKASUJ-TO.pl> wrote: No i co ja mogę powiedzieć o swojej kondycji? Na jej poprawę to czasu nie mam, a wiem, że powininem dbać o nią na bierząco albo z 3 miesiące wcześniej zacząć, ale cóż... Na Twoim miejscu nie przejmował bym się ewentualnymi brakami w kondycji tylko starałbym się dostosować na miejscu wysiłek do możliwości. Po pierwszej (nie za długiej, 2-3 godziny) wycieczce w góry będziesz wiedział więcej niż przez tydzień liczenia schodków :-) Dopilnuj raczej, żeby Twoi towarzysze nie wyciągnęli Cię od razu na jakąś wyrypę i zwracaj (sobie i im) uwagę na odczuwane niedyspozycje. Jeśli będziesz czuł się niezbyt pewnie, po prostu zrezygnuj z bardziej wymagających wycieczek. To żaden wstyd. Tak swoją drogą, zawsze się dziwię, że ludzie którzy "nie mają czasu" na codzienne dbanie o kondycję fizyczną, po paru-parunastu latach mają _mnóstwo_ czasu na chodzenie do lekarzy, pobyty w sanatoriach, terapie itd... Pozdrawiam -- Artur Stachura |
|
Data: 2011-07-14 12:47:42 | |
Autor: Daniel Stalica | |
Próba kondycji:) | |
W dniu 2011-07-14 12:32, Andrzej J. pisze:
Witam, Jeśli zamierzasz faktycznie połazić (niewyczynowo) to się nie bój tylko jedź i baw się dobrze! -- Strony internetowe, sklepy internetowe. Pozycjonowanie i optymalizacja. http://stalica.pl |
|
Data: 2011-07-14 11:19:01 | |
Autor: | |
Próba kondycji:) | |
Daniel Stalica <daniel@stalica.info> napisał(a):
Jeśli zamierzasz faktycznie połazić (niewyczynowo) to się nie bój tylko jedź i baw się dobrze! dzięki, nie chodzi o to że się boję:) Zastanawia mnie tlko sam fakt jaką mam kondycję, wiem też od znajomego, amatorsko trnuje kultorystyke i potwierdził te ćwiczenia na nogi z wchodzeniem na laweczkę. On to robi 3 razy w tygodniu przez 1 godzinę. Czy to dużo, mało nie wiem. -- |
|
Data: 2011-07-15 08:10:39 | |
Autor: Grzegorz | |
Próba kondycji:) | |
Hello teglers@WYTNIJ.gazeta.pl !:
Daniel Stalica<daniel@stalica.info> napisał(a): Moim zdaniem to zupełnie inny rodzaj wysiłku. Tak samo jak bieganie .... I na pewno za mało !!!!! W sumie myślę, że dasz radę, choć najlepszym treningiem byłby marsz, najlepiej z plecakiem. Tak ok. 20-30 km po płaskim, albo lepiej po pagówkach. Co do wchodzenia na stołek ... hehe, niby suma podejść to pareset metrów, ale ... Lepiej wchodzić na xx-piętrowy wieżowiec, ale spokojnym tempem, to nie wyścigi. Z mojego doświadczenia : - dużo daje jazda na rowerze, tempo spokojne, tak 4-7 godzin jazdy. Czyli do 100-120 km w łatwym terenie. Oczywiście nie od razu !!!!! - W czasie wędrówek masz zazwyczaj do pokonania 15-30 km i podejść od 500 do 1500 m. W Tatrach będzie więcej podejść, za to mniej w poziomie. Jak by na to nie patrzeć - organizm powinien wytrzymać ok. 5-8 godzin spokojnego wysiłku, z jedną dłuższą przerwą. A jak to symulujesz - to już Twoja w tym głowa ;-) ! Ja bym jechał w ciemno, ma to być wypoczynek a nie haratanie. Tak jak Daniel napisał. A jak wysiądziesz czy będą zakwasy, to będzie odpoczynek i tyle ! powodzenia ! -- Grzegorz maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1 |
|
Data: 2011-07-14 14:50:37 | |
Autor: Jawi | |
Próba kondycji:) | |
W dniu 2011-07-14 12:32, Andrzej J. pisze:
na taki stołek o wysokości prawie 50cm. Jednego dnia 250 razy, drugiego 500, He... nigdy bym nie wpadł, żeby wchodzić na ławkę tak w kóło:) Ale sądzę, że nie jest tak źle. 800 razy na taką ławkę to masz 400m przwyższenia i to chyba "gorszego" niż wchodzenie pod górę. Schodami i to takimi 50cm jest bardziej wyczerpujące. Ja bywam w górach ze znajomymi 2-3 razy do roku. Są wyżsi ode mnie, mają dłuższe nogi i zapi...ją jak na maratonie, co mnie na maksa irytuje. I tu jest większy problem niż w kondycji chyba. Tempo trzeba też dostosować np tym, że najsłabszy idzie pierwszy. -- |
|
Data: 2011-07-14 16:04:13 | |
Autor: Zbynek Ltd. | |
Próba kondycji:) | |
Witam
Andrzej J. napisał(a) : (ciach) Nie masz się czym martwić. Skoro biegasz, to już jakąś tam bazową kondycję wyrobiłeś. Taboret to tylko potwierdził. W miarę możliwości tylko bym zwiększył jednorazowe przebiegi. Z ciekawości - jaki masz czas na którymś z dystansów? Np. 5km. No i równie ważna jest sprawa regeneracji. Szczególnie, że nie znam Twoich możliwości. Krótko - jeść od razu po wstaniu, nie po zrobieniu pierwszych 2 godzin marszu. W trakcie wysiłku też jeść, nie zap... jak mały samochodzik z celem: zjem jak skończę trasę, tylko w trakcie. No i po zakończeniu wysiłku. Nie za 3 godziny, tylko od razu. Po wysiłku dużo białka. I tyle. Krótki opis i pozwoli Tobie nie tracić kondycji w trakcie wycieczki. Aha, no i picie. Dużo pić. Nie jak się zachce pić, tylko co 30-60 minut parę łyków. Jak czujesz pragnienie to już jesteś odwodniony. Jak nie czujesz pragnienia po bardzo dużym wysiłku, to jest jeszcze gorzej :-) -- Pozdrawiam Zbyszek PGP key: 0x5351FDE3 [Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się wszystkie możliwości.] |
|
Data: 2011-07-14 18:00:41 | |
Autor: Maurice de Poszepszynski | |
Próba kondycji:) | |
Użytkownik - Andrzej J. napisał:
.......... Chodzenie, bieganie po schodach lub po prostu wchodzenie na taboret/krzesło Ludzie to mają ... w głowach. Boszsz... -- Wendy! I'm home. |
|
Data: 2011-07-15 04:43:31 | |
Autor: __Maciek | |
Próba kondycji:) | |
Thu, 14 Jul 2011 10:32:41 +0000 (UTC) "Andrzej J."
<teglers@gazeta.SKASUJ-TO.pl> napisał: Chodzenie, bieganie po schodach lub po prostu wchodzenie na taboret/krzesło etc. Wiec rano przebiegłem jakieś 3-4km(asfalt). Po pracy powchodziłem sobie na taki stołek o wysokości prawie 50cm. Jednego dnia 250 razy, drugiego 500,[...] mam, a wiem, że powininem dbać o nią na bierząco albo z 3 miesiące wcześniej zacząć, ale cóż... OMFG aleś traumatyczne ćwiczenia wybrał. Zamiast takich dziwactw polecam rower. Przyjemne, nie nudzi się i jest niezłym ćwiczeniem żeby utrzymać/poprawić kondycję a przy tym zwiedzać, cieszyć się przyrodą. Kup licznik (prędkościomierz). Na pierwsze 2-3 jazdy jedź bez jakiegoś strasznego forsowania, ale może też bez jazdy na zupełne minimum. Później staraj się już jeździć "ile fabryka dała". Nie zrażaj się tym że na początek fabryka daje tylko 18-20km/h, wszystko przyjdzie z czasem. Zwiększaj stopniowo obciążenie, pamiętając aby dawać sobie dni wypoczynkowe. Na początku jeździj tylko raz w tygodniu np. w weekend po np. 30km, później możesz częściej i dalej (np. ok. 50km), ale jak wyniki (prędkośc "przelotowa", szybkość zmęczenia) zaczynają spadać to znak że trzeba rower odstawić na 3-5 dni, dobrze się odżywiać i wysypiać (u mnie wczle nie zawsze jest z tym tak łatwo :-) ). Z czasem nauczysz się jak trenować żeby się nie przetrenować. Ja, gdy jestem wypoczęty i w dobej formie jestem w stanie w sposób ciągly uzyskiwać na asfalcie 30km/h (i tak się od czasu do czasu na światłach gdzieś stoi więc nie jest to takie ciągłe, poza może ścieżką do Powsina :-) ). W gorsze dni ok. 27km/h. Poniżej 26km/h oznacza już stan awaryjny. Jeżdżę starym, ciężkim góralem na terenowych oponach, ważę 90-92kg, w górach i tak muszę mieć jeden-dwa dni rozruchowe, ale z reguły nie mam większych problemów z kondycją. U Ciebie (inny rower, inne przełożenia, może bardziej rozsądne ogumienie :-) ) prędkości mogą być inne, ale chodzi o to żeby jednak gdy tylko się da, jechać na maksimum swoich możliwości. Acha, jeżeli zamierzasz dopiero kupić rower, to niech Ci nie przyjdzie do głowy kupienie "roweru" z supermarketu. To nie rower tylko atrapa i niestety zepsuje się zanim jakiekolwiek postępy zrobisz. Prawdziwe rowery kupuje się w sklepach rowerowych i ich cena zaczyna się niestety od ok. 1200zł (firmy robiące normalne rowery to np. Merida, Giant, Kross, Unibike). Do tego trzeba doliczyć dobre zapięcie, koniecznie typu U-Lock (ok. 200zł), polecane firmy jeżeli o to chodzi to Kryptonite, Abus. Jeżeli dalej masz chęć jednak kupić rower za 299zł z supermarketu to przeszukaj archiwum grup i internet pod hasłem "makrokesz" - dokładnie takim... Co do innych sposobów poprawiania kondycji - zapomnij że istnieje coś takiego jak winda, po prostu zawsze chodź, czy raczej biegaj po schodach. Ja windy używam tylko jak potrzebuję coś dużego i/lub ciężkiego przewieźć. W pozostałych przypadkach biegam po schodach, też najszybciej jak potrafię, po dwa stopnie w górę i w dół. |
|
Data: 2011-07-15 08:10:08 | |
Autor: Grzegorz | |
Próba kondycji:) | |
Hello __Maciek !:
Acha, jeżeli zamierzasz dopiero kupić rower, to niech Ci nie przyjdzie Oj przesadzasz - rowery marketowe do amatorskiej turystyki nie są złe, choć wymagana jest znajomość podstaw naprawy i regulacji. Wiem - miałem w domu chyba ze 3 takie. Ale jest inna opcja - tani rower ze sklepu rowerowego, za kilkaset zł. Niezbyt lekki, nie na wyczynowe jazdy, ale dla amatora OK. Też mam taki w domu (choć nie mój) i nie można narzekać. Ale popieram Twoją tezę - rower jest wspaniałym środkiem na dobrą kondycję ! Sprawdziłem wielokrotnie na sobie, tak0że w tym roku przed Pirenejami ! pzdrw. -- Grzegorz maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1 |
|
Data: 2011-07-15 10:35:59 | |
Autor: Tomasz Sójka | |
Próba kondycji:) | |
Dnia Fri, 15 Jul 2011 08:10:08 +0200, Grzegorz napisał(a):
Hello __Maciek !:Witam! W ostatni łykend po dłuższej przerwie rowerowej objeżdżałem ze znajomymi Góry Izerskie, i z pewnym zdziwieniem (przyjemnym) stwierdziłem że mój chyba ponad 10-letni rowerek (jeszcze przed-v-brejkowy) wciąż daje radę i jest bezawaryjny. ZTCP to podstawą jest dobra rama i dobry osprzęt, reszta ma mniejsze znaczenie. Osobiście wolę CroMo od Alu, chyba że budżet jest większy od kilku tysięcy ;) Co do taniego roweru, nawet ze sklepu rowerowego, no to chyba tylko do celów zakupowo-treningowych po względnie płaskim terenie się takie nadają; gdyby wjechać takim w teren, dość szybko koszty serwisu mogłyby zjeść zysk w zakupie... Pozdrawiam Tomek |
|
Data: 2011-07-15 23:38:12 | |
Autor: __Maciek | |
Próba kondycji:) | |
Fri, 15 Jul 2011 10:35:59 +0200 Tomasz Sójka <t_sojka@02.pl> napisał:
W ostatni łykend po dłuższej przerwie rowerowej objeżdżałem ze znajomymi Ja ujeżdzam Rometa z 1995 (wtedy jeszcze rowery Romet były pordukowane w Polsce), na osprzęcie Tourney, również nie narzekam, ale jeżdżę tylko po mieście i terenach typu Las kabacki i okolice. Gór to ten rower nigdy nie widział. Makrokesza bym jednak nie kupił. Za dużo słyszałem na temat tego jak krótki jest żywot takich rowerków i domyślam się (na podstawie kontaktów z innymi tandetnymi produktami) że nie są to jakieś wymysły. Ja jestem zbyt biedny żeby kupować tanie rzeczy. Gdybym miał kupować nowy rower, to wolałbym dozbierać i kupić jednak jakiś niedrogi ale markowy, czyli w okolicach tych 1200zł, a nie chłam który się zaraz zepsuje (podobno w serwisach rowerowych nie chcą się nawet do tego dotykać, ciekawe dlaczego? :-) ). |
|
Data: 2011-07-15 10:25:23 | |
Autor: Jarek Kardasz | |
Próba kondycji:) | |
Dnia Fri, 15 Jul 2011 04:43:31 +0200, __Maciek napisał(a):
Ja, gdy jestemNie wiem po co tak zarzynać się. Nie wystarczy jak normalny człowiek po prostu pojechać gdzieś sobie i tyle? Aktywność jest ważna, ale moim zdaniem wystarczy systematyczna i niemęcząca (spacery, wędrówki, rower "na lekko") itp. Nigdy przed jakimkolwiek wyjazdem w góry nie trenowałem (nawet na myśl mi nie przyszło, aby coś takiego robić). Mimo tego, w górach, nie potrzebuję żadnych dni na rozruszanie się - od razu mogę ruszać na szlak i iść tak bez bólu przez 12 godz. i więcej, pokonując z plecakiem nawet ok. 1500 m przewyższenia. I uważam, że przeciętny, zdrowy człowiek jest w stanie tyle chodzić bez wcześniejszych treningów, co zauważyłem również u znajomych, którzy również na codzień nie mają czasu na treningi. Natomiast, co ciekawe, część osób trenujących, mimo tego ma problemy z długim marszem i długą trasą. Myślę, że na rzeczy może być odpowiednie gospodarowanie energią, tak aby starczyło jej na całodniową aktywność. Na pewno zależy też od odpowiedniego, równego tempa, odpowiednich postojów, jedzenia i picia. -- Pozdrawiam Jarek Kardasz -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- DOLOMITY - via ferraty - informacje praktyczne -- > http://jarekkardasz.republika.pl/dolomity/ |
|
Data: 2011-07-15 23:27:51 | |
Autor: __Maciek | |
Próba kondycji:) | |
Fri, 15 Jul 2011 10:25:23 +0200 Jarek Kardasz <emalia@w.stop.ce>
napisał: Nie wiem po co tak zarzynać się. Nie wystarczy jak normalny człowiek po Ale ja po prostu lubię zapierdalać ;-) (http://www.youtube.com/watch?v=bdcKkc1z7lM) Dla mnie taka jazda jest normalna, nie forsuję się jakoś tak żeby zdechnąć po 30s (tak to pewnie i pod 40km/h bym wykręcił). I naprawdę, lubię jeździć na rowerze z taką prędkością, jazda poniżej 25km/h mnie jakoś drzaźni. Lubię używać swoich mięśni i reszty ciała. Aktywność jest ważna, ale moim zdaniem No pain no gain ;-) Spoko, ja też nie mam w tym zamiarów czytsto treningowych, jeżdżę dla przyjemności, ale utrzymanie formy jest pewnym skutkiem ubocznym którego jestem świadom i go wykorzystuję. Poza tym jazda na rowerze pozwala mi na bieżąco kontrolować w jakiej jestem formie. Nigdy przed jakimkolwiek wyjazdem w góry nie trenowałem (nawet na myśl mi No specjalnie w tym celu na kilka dni przed wyjazdem to pewnie że nie, ale świadome utrzymywanie formy (jednak też z myślą o górach) przy pomocy (prawie) całorocznej jazdy na rowerze, jak najbardziej. Mimo tego, w górach, nie potrzebuję Jasne że tak można, ale tak czy inaczej pełną formę do chodzenia rozwija się właśnie po 1-2 dniach wycieczek. Ruch w mieście (jakikolwiek) nie pozwala na 100% utrzymanie formy górskiej. Ciało musi to sobie przypomnieć, dlatego też staram się na początku nie rzucać jak szczerbaty na suchary, bo to najprostszy sposób do tego żeby się szybko skasować. natomiast stopniowe rozruszanie lekkimi wycieczkami (np. na Kościelec) jest jak najbardziej odpowiednim sposobem. Poza tym zawsze po przyjeździe jestem po długiej podróży pociągiem, a jakoś nie umiem w pociągu spać. Nie żebym się bał czy coś, ale jakoś radość z wyjazdu i nowej sytuacji działa na mnie w ten sposób że poprostu nie zasypiam, a niewyspanie jednak robi swoje. ciekawe, część osób trenujących, mimo tego ma problemy z długim marszem i Nie mam z tym problemów, ale stopniuję obciążenie i tyle. |
|
Data: 2011-07-15 10:56:38 | |
Autor: Stan | |
Próba kondycji:) | |
W dniu 2011-07-15 04:43, __Maciek pisze:
Acha, jeżeli zamierzasz dopiero kupić rower, to niech Ci nie przyjdzie Uwielbiam takie teksty. Wynika z nich, że jak ktoś nie ma kilku tysięcy złotych na starcie to nie ma co w ogóle się brać za jazdę na rowerze. Nawet jak zamierza 2-3 razy w miesiącu pojechać w weekend na krótką wycieczkę za miasto. Żeby nie było nie w temacie grupy, to taki sam problem stoi przed potencjalnymi (młodymi - czyli zazwyczaj bez większego budżetu) górołazami. No bo jak pójść na letni spacer w Beskidy bez szpeju za dobrych parę tysięcy. Nie dajmy się zwariować. Ja zjeździłem dobrych parę tysięcy kilometrów na rowerze supermarketowym - nie po górach, ale wszystkie inne krajobrazy, asfaltem i poza, i obyło się bez większych awarii. Czasem spadł łańcuch, raz się koło wykrzywiło i trzeba było wymienić, ale to normalne. Praktycznie wszystko za co się brałem (góry, rower, skitur) zaczynałem z tanim kiepskim sprzętem, bo na lepszy mnie nie było stać a chciałem "jeździć". Z czasem dopiero przyszło kompletowanie droższego, lepszego sprzętu. Oczywiście wygodnie jest mieć fajny sprzęt, na którym można sobie pozwolić na dużo więcej, ale bez przesady. Często też ludzie z gorszym sprzętem mają lepszą kondycję i są "twardsi", bo nie mają takiego komfortu jak ci dysponujący szpejem za grube tysiące. |
|
Data: 2011-07-15 02:37:46 | |
Autor: Jacek G. | |
Próba kondycji:) | |
On 15 Lip, 10:56, Stan <stas...@test.com> wrote:
W dniu 2011-07-15 04:43, __Maciek pisze:W sumie mam podobne podejście, ale nie ze wszystkim co napisałeś się zgadzam. Co innego turystyka piesza, która z definicji nie wymaga żadnego specjalnie zaawansowanego technicznie sprzętu - prócz może butów, które zawsze były ważne - inne sprzęty jedynie podnoszą komfort, wygodę. Ale jeśli w grę wchodzi z definicji jakaś technika/ technologia jak w przypadku roweru, to zgadzam się z opinią, że lepiej kupić coś firmowego niż noname z marketu. I nie trzeba wcale kilku tys. - do 1000 (nawet za 700 - 800 zł) można kupić prosty rowerek firmowy na prostym osprzęcie, ale przynajmniej z gwarancją solidnego wykonania i doboru prostych, ale dobrej jakości części. Znajoma dwukrotnie kupowała rower typu marketowego i widziałem jak to działa, a raczej nie działa - hamulce z tworzywa, nie dające się wyregulować, przerzutki nie działały, pedały się odkręcały. Nawet na spacery po parku było z tym więcej kłopotów niż przyjemności z jazdy. Nie da się zrobić roweru za 150 - 300 zł z przyzwoitej jakości materiałów i jeszcze na tym zarobić. A co do treningów, to też nie lubię i nie mam kiedy jakoś specjalnie trenować. Same wyjazdy są jednocześnie "treningiem" (choć nie traktuję ich oczywiście sportowo). I jeszcze jedna uwaga - rower jest fajny, ale daje nieco "inny rodzaj" kondycji niż chodzenie pieszo. Inne partie mięśni pracują i w inny sposób. Np. te odpowiedzialne za schodzenie z góry, na rowerze chyba trudno wytrenować. -- Jacek G. |
|
Data: 2011-07-15 21:17:36 | |
Autor: Zbynek Ltd. | |
Próba kondycji:) | |
Jacek G. napisał(a) :
I jeszcze jedna uwaga - rower jest fajny, ale daje nieco "inny rodzaj" Sam doświadczyłem tego "innego rodzaju" kondycji. Jak nie biegałem, ale bardzo dużo jeździłem rowerem. 100 m szybki bieg do autobusu skutkował 3 dniowymi zakwasami. No i ogólnie - jeden rodzaj ćwiczeń doskonale nam poprawia kondycję do wykonywania tego jednego rodzaju ćwiczeń. Do niczego innego nie pomoże w tym samym stopniu. -- Pozdrawiam Zbyszek PGP key: 0x5351FDE3 [Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się wszystkie możliwości.] |
|
Data: 2011-08-31 06:44:09 | |
Autor: Piotr Adamski | |
Próba kondycji:) | |
W dniu 11-07-15 21:17, Zbynek Ltd. pisze:
Jacek G. napisał(a) : Potwierdzam. Rower to taki bezpieczny trening wytrzymałościowy, bieg to już całkiem inna bajka, szczególnie w lesie, wzmacniasz się nie tylko wydolnościowo, ale dolne partie nóg inaczej pracują niż na bieżni, i dzięki temu odwdzięczają się mniejszą ilością kontuzji (wszystko z umiarem oczywiście). |
|
Data: 2011-07-15 20:57:53 | |
Autor: Maurice de Poszepszynski | |
Próba kondycji:) | |
Użytkownik - __Maciek napisał:
Thu, 14 Jul 2011 10:32:41 +0000 (UTC) "Andrzej J." Wy to naprawdę bierzecie serio? Bo ja im bardziej się w głębiam w treść tego postu, tym bardziej nabieram przekonania, że ktoś sobie robi jaja. W koncus sezon ogórkowy. -- Wendy! I'm home. |
|
Data: 2011-07-15 21:13:40 | |
Autor: Zbynek Ltd. | |
Próba kondycji:) | |
Maurice de Poszepszynski napisał(a) :
Użytkownik - __Maciek napisał: Bo ja wiem? Różną wiedzę ludzie posiadają. I stąd zadają czasem dziwne pytania. Wcale nie głupie. Chociaż czasem tak, co też nie musi świadczyć o prowokacji. Taboret jest śmieszny? Dla mnie nie. Środek zastępczy. Jak wiele innych. A co, miał sobie stepper kupić i włazić 30 000 razy, żeby uzyskać podobny efekt? ;-) -- Pozdrawiam Zbyszek PGP key: 0x5351FDE3 [Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się wszystkie możliwości.] |
|
Data: 2011-07-15 23:41:30 | |
Autor: __Maciek | |
Próba kondycji:) | |
Fri, 15 Jul 2011 20:57:53 +0200 Maurice de Poszepszynski
<strejndzer.in@dze.najt> napisał: Wy to naprawdę bierzecie serio? Oczywiście, a co w tym dziwnego? Też jeszcze 10 lat temu nie miałem dobrej kondycji ani żadnej wiedzy na temat tego jak się ją rozwija, utrzymuje i na ile można sobie pozwolić w danym momencie. |
|
Data: 2011-07-15 21:17:03 | |
Autor: noy | |
Próba kondycji:) | |
No i co ja mogę powiedzieć o swojej kondycji? Na jej poprawę to czasu nie Mieszkam w górach, biegam 30-40 km tygodniowo ( raczej wybieram płaskie odcinki) i spróbowałem pobiegnąć 3 km w górę i 3 w dół różnica 300m i co w połowie góry byłem juz mega wypruty a nogi bolały mnie poźniej ponad tydzień. A 5 lat temu paliłem paczkę fajek dziennie,a jak przebiegłem 400m po równym to serce chciało wyskoczyć, ale robiłem górki do 5000 m..n.p.m. I teraz co mam powiedzieć o swojej kondycji, albo czy jak paliłem byłem w lepszej formie? Trzeba ćwiczyć a góry i życie zweryfikują nasze parametry. |
|
Data: 2011-07-23 11:16:53 | |
Autor: J.F. | |
Próba kondycji:) | |
Dnia Thu, 14 Jul 2011 10:32:41 +0000 (UTC), Andrzej J. napisał(a):
Dostałem nagłą propozycję zabrania się w góry by połazić. No i czy ja dam radę? A jadę w tatry wysokie słowackie. No i co ja mogę powiedzieć o swojej kondycji? Na jej poprawę to czasu nie mam, a wiem, że powininem dbać o nią na bierząco albo z 3 miesiące wcześniej zacząć, ale cóż... to od towarzystwa zalezy. Tatry sa dla ludzi, dla zwyklych ludzi, sa szlaki strome, sa plaskie, sa nawet wyciagi rozne, tylko dla jedni chetnie sobie pospaceruja z niedojda, a dla innych bedziesz nieznosnym obciazeniem. Oczywiscie musisz brac poprawke - nie bedzie tak ze "wstaniemy o 10-tej, wyjdziemy o 12, na Rysy wejdziemy w 4h" (czego zreszta nie polecam z innych przyczyn), szczyt to zreszta nie problem, najwyzej im powiesz zeby pognali wlasnym tempem a ty nie zdazysz, gorzej z jakimis przelajowymi szlakami. Choc w Tatrach szlaki gesto, mozesz sobie skrocic trase i podjechac kolejka. Gorzej jak towarzystwo sobie wymysli na Gerlach z przewodnikiem - wtedy cala grupa idzie razem. J. |
|
Data: 2011-07-23 16:20:41 | |
Autor: __Maciek | |
Próba kondycji:) | |
Sat, 23 Jul 2011 11:16:53 +0200 "J.F." <jfox_xnospamx@poczta.onet.pl>
napisał: Oczywiscie musisz brac poprawke - nie bedzie tak ze "wstaniemy o 10-tej, Ale nie polecasz późnego wstawania czy wchodzenia na Rysy w 4h? Ja też lubię długo spać :-) Gorzej jak towarzystwo sobie wymysli na Gerlach z przewodnikiem - wtedy I przewodnik zwykle zapier... podobno bo chce w ciągu dnia oblecieć jak najwięcej grup. |
|