On 3/10/2012 9:55 AM, Marek wrote:
Witajcie!
Mam taki oto problem. W zeszłym roku założyłem w samochodzie instalację
LPG. Wybrałem w tym celu zakład znajdujący się niedaleko miejsca
zamieszkania, żeby w okresie "chorób dziecięcych" nowej instalacji mieć
blisko. Niestety, na początku tego roku gazownik, który w tym warsztacie
pracował, zwolnił się. Warsztat dalej funkcjonuje, ale tylko w zakresie
ogumienia. Nowego gazownika nie ma. Kłopot w tym, że pojawiła się
usterka instalacji. Pani kierowniczka w warsztacie "załatwiła" mi
warsztat zastępczy - gdzieś pod Radzyminem. Kto jest z Warszawy ten wie,
że z Ursynowa, to raczej spory kawałek. Pani kierownik tłumaczy to tym,
że przecież firma mogłaby się np. przenieść. Czy jednak w sytuacji, gdy
się nie przeniosła, działa nadal w tym samym miejscu, można ode mnie
wymagać, żebym dygał przez całe miasto i jeszcze pół drogi tyle, za
własne pieniądze, w czasie pracy? Czy pani kierowniczka nie powinna
"ściągnąć" speca do siebie? Co o tym sądzicie? Czy jest to kwestia
wyłącznie dobrej woli pani kierowniczki, czy też w jakiś sposób prawo
wymusza określone rozwiązanie?
Pozdrawiam
Marek
dostarczasz im samochód, zostawiasz kluczyki i dylasz na piechotę do domu. Reszta cię nie interesuje.
W ciągu 14 dni dostaniesz pismo, że uznają reklamacje i ze naprawia w ramach gwarancji "niezwłocznie". Bo terminu na naprawe określonego nie ma.
To co, chcesz sie jeszcze spierac?
|