Data: 2009-06-04 14:46:40 | |
Autor: gasienica | |
Procedury awaryjne | |
Hej,
w watku obok przeczytalem ciekawe rozwazania o tym na ktorej rece trzymac komputer i jak to sie ma do wyciagania nieprzytomnego nurka. PP pisal, ze trzeba na prawej, bo lewa reka sluzy do obslugi inflatorow, itp. Mnie uczono, ze lewa reka trzyma kurczowo szelke jacketu ratowanego (a nawet przechodzi pod prawa szelka i trzyma lewa, jak sie da), a prawa sluzy do obslugi automatow i udrozniania glowy ratowanego. Ma to dla mnie sens o tyle, ze prawa reka moge obsluzyc automat, jezeli bylaby potrzeba podania powietrza (tym bardziej przy oddychaniu z jednego automatu). Slyszalem, ze przy wyciaganiu poszkodowanego w twinie stosuje sie inna technike (chwyt od tylu zdaje sie), ale nie znam szczegolow, a chetnie bym sie dowiedzial. Mozecie podac jak Wy uczycie lub jak Was uczono wyciagac nieprzytomnego nurka, a jak wychodzic z partnerem na jednym automacie, a także octopusie. Jestem ciekaw ile jest szkol. Ja znam taka: nieprzytomny nurek: chwytam lewa reke za prawa szelke, starajac sie przelozyc ja pod szelka i chwycic lewa szelke. Prawa reka udrozniam drogi oddechowe i obsluguje inflatory (ratowany powinien miec plywalnosc dodatnia, jezeli sie da). jeden automat: trzymam biorce lewa reka za prawa szelke, on mnie prawa reka za lewa szelke, prawa reka podaje mu automat, on trzyma mnie za nadgarstek. Obsluguje prawa reka inflator, on lewa. octopus: najpierw lapie go lewa reka za prawa szelke, potem pomagam wziac octopus (albo daje glowny, jak mam na dlugim wezu i sam biore zapas), jak wszystko ok, lapie go prawa reka za prawa szelke, on tak samo i idziemy w gore. Pozdrawiam Marcin -- |
|
Data: 2009-06-04 17:20:42 | |
Autor: Kraken Zakrzówek | |
Procedury awaryjne | |
Przy osobie nieprzytomnej łapię ją od tyłu prawą ręką tak aby przytrzymać jej automat w ustach jeżeli go ma. Przedramie prawej ręki jest oparte na ramieniu osoby ratowanej i zapewnia stabliną pozycję. Lewa ręka obsługuje inflator osoby ratowanej lub unosi mu lewe ramie jak jest w suchaczu (zreguły jest to niepotrzebna nadmiar gazu schodzi sam). Jeżeli ratownik jest w suchaczu to w praktyce nadmiar powietrza w jego suchaczu także wychodzi sam. Jeżeli jest w piance i używa jacketu to lewą ręką obsługuje na zmianę inflator ratownego i swój.
MSC |
|
Data: 2009-06-04 20:52:39 | |
Autor: gasienica | |
Procedury awaryjne | |
Kraken Zakrzówek <kraken@kraken.pl> napisał(a):
Przy osobie nieprzytomnej łapię ją od tyłu prawą ręką tak aby przytrzymać jej automat w ustach jeżeli go ma. Przedramie prawej ręki jest oparte na ramieniu osoby ratowanej i zapewnia stabliną pozycję. Lewa ręka obsługuje inflator osoby ratowanej lub unosi mu lewe ramie jak jest w suchaczu (zreguły jest to niepotrzebna nadmiar gazu schodzi sam). Jeżeli ratownik jest w suchaczu to w praktyce nadmiar powietrza w jego suchaczu także wychodzi sam. Jeżeli jest w piance i używa jacketu to lewą ręką obsługujena zmianę inflator ratownego i swój. Dziekuje za odpowiedz. Wychodzi na to, ze i w takim uchwycie lewa reka jest swobodniejsza... A na ktorej trzymasz komputer? A latarke? Przy okazji, czy taki jest standard przy szkoleniu w PADI dla stopnia Rescue? Pytam, bo nie wiem, nie chce wywolywac swietej wojny :). Pozdrawiam M. -- |
|
Data: 2009-06-05 10:28:43 | |
Autor: Kraken Zakrzówek | |
Procedury awaryjne | |
Komputer mam na prawej i na prawej kompas. Przy masce mam latarkę loli. A drugą przewodową mam w lewej ręce ale przy problemach i bliskim kontakcie mocna latarka przeszkadza.
Umiejętność trzymania zarówno nieprzytomnego jak i przytomnego partnera jest bardzo ważna (szczególnie na poziomie rescu/divemaster/instruktor) ponieważ możesz musieć kimś się opiekować. Nie wynika to z braku wyszkolenia osoby trzymanej tylko z powodu jej problemów. Pomiędzy stanem nieprzytomny a stanem pełna współpraca jest pełno stanów pośrednich. Wynurzanie dwóch współpracujących sprawnych osób oddychających z alternatywnych źródeł powietrza to najłatwiejsza opcja zdarzenia nurkowego (właściwie trudno to nawet nazwać wypadkiem) chociaż wymaga sprawnego działania ponieważ w tym momencie najczęściej obie osoby polegają już tylko na jednym źródle powietrza (jedna butla) i następna awaria (mało prawdopodobna) może być wielkim problemem. Trzymanie partnera może też wynikać z jego problemów z utrzymaniem neutralnej pływalności na skutek braku powietrza w butli (tu jest zbyt wiele opcji aby je krótko omówić). Przebieg prawdziwych awarii pokazuje, że pod wodą trzeba ćwiczyć określone typowe metody ale w praktyce podczas wypadku najczęściej trzeba improwizować wykorzystując pewne opanowane elementy. Maciek "Szczęściarz" Curzydło Course Director PADI/DSAT/EFR/DAN Centrum Nurkowe Kraken Zakrzówek www.kraken.pl kraken@kraken.pl Zapraszamy na kursy nurkowe i instruktorskie |
|
Data: 2009-06-04 17:39:59 | |
Autor: Wiesław Łopata | |
Procedury awaryjne | |
Jestem ciekaw ile jest szkol. Nie dalej jak dwa tygodnie temu dowiedziałem sie o innej (podobno obowiązującej w jednej z topowych organizacji). A jest ona taka. Występują Dawca i Biorca powietrza. Biorcy niespodziewanie brakuje powietrza (np. awaria automatu). Podpływa do potencjalnego Dawcy i sygnalizuje mu swoja sytuację. Dawca na to ...... podnosi zgiętą prawą rękę odsłaniając cały swój dobytek przypięty do np. jacketu. Biorca sam sobie wybiera octopus i aplikuje sobie w swa paszczę. Czy coś pokręciłem? Wiesiek |
|
Data: 2009-06-04 18:02:09 | |
Autor: jacekplacek | |
Procedury awaryjne | |
Wiesław Łopata <USUN_TO_wlopata@poczta.onet.pl> napisał(a):
Pokręciłeś początek. Na znak "nie mam gazu", unosisz w górę palec wskazujący i środkowy prawej ręki na kształt litery "V". Potem odwracasz do góry nogami, dokładając palce lewej ręki. Znaczy to odpowiednio: Visa, czy Masrecard? -- |
|
Data: 2009-06-04 18:38:35 | |
Autor: Pszemol | |
Procedury awaryjne | |
" jacekplacek" <jacekiala.WYTNIJ@gazeta.pl> wrote in message news:h09271$3mg$1inews.gazeta.pl...
Nie dalej jak dwa tygodnie temu dowiedziałem sie o innej (podobnoPokręciłeś początek. Na znak "nie mam gazu", unosisz w górę palec wskazujący :-))))))) Good one! |
|
Data: 2009-06-04 18:15:08 | |
Autor: jacekplacek | |
Procedury awaryjne | |
gasienica <pan_gasienica.SKASUJ@gazeta.pl> napisał(a):
Hej,dodatnia, jezeli sie da). Trudno odpowiedzieć w kilku zdaniach: zależy od sytuacji. Samo wydobycie, dla mnie, prostsze jest od tyłu. jeden automat: Nie ma takiej opcji octopus Nie ma takiej opcji Podaję/odbieram automat na długim wężu, rozpoczynam odwrót. Zależnie od nurkowania: do powierzchni, przystanku deco. Generalnie do wyjścia, zachowując założony plan deco, jeżeli na koniec nurkowania, modyfikując plan, jeżeli w innym momencie. -- |
|
Data: 2009-06-04 20:59:28 | |
Autor: gasienica | |
Procedury awaryjne | |
jacekplacek <jacekiala.WYTNIJ@gazeta.pl> napisał(a):
gasienica <pan_gasienica.SKASUJ@gazeta.pl> napisał(a): > Ja znam taka:drogi > oddechowe i obsluguje inflatory (ratowany powinien miec plywalnosc dodatnia, > jezeli sie da). Trudno odpowiedzieć w kilku zdaniach: zależy od sytuacji. Samo wydobycie,dla mnie, prostsze jest od tyłu. Wiadomo, ze zalezy od sytuacji, chodzi mi raczej o standard szkoleniowy. Jak Was uczyli/jak Wy uczycie. > jeden automat: Nie ma takiej opcji nie ma? Czyli Twoj backup jest bezawaryjny (pierwszy i drugi stopien, a takze wszystkie weze wychodzace z pierwszego stopnia) i partnera tez? Wiem, ze to dosc wydumana sytuacja, ale jednak taka opcja istnieje. Jest zreszta chyba wciaz w systemie szkolenia wszystkich (?) organizacji. > octopus dobra, to zamiast octopus czytaj "zapas", czy jak tam chcesz nazwac swoje automaty. Podaję/odbieram automat na długim wężu, rozpoczynam odwrót. Zależnie od nurkowania: do powierzchni, przystanku deco. Generalnie do wyjścia, zachowując założony plan deco, jeżeli na koniec nurkowania, modyfikującplan, jeżeli w innym momencie. OK, ale chodzilo mi raczej o sposob uczenia nurkow OWD (P1) lub Rescue (P2). Czy jak podasz automat, to trzymasz partnera? W jaki sposob, jaka reka? Pozdrawiam M. -- |
|
Data: 2009-06-05 07:59:51 | |
Autor: jacekplacek | |
Procedury awaryjne | |
gasienica <pan_gasienica.WYTNIJ@gazeta.pl> napisał(a):
jacekplacek <jacekiala.WYTNIJ@gazeta.pl> napisał(a): > gasienica <pan_gasienica.SKASUJ@gazeta.pl> napisał(a): > > Ja znam taka:Jak Was uczyli/jak Wy uczycie. Mnie uczono tak jak Ty opisujesz, Maciek, od tyłu, "na konika". > > jeden automat: > > Nie ma takiej opcji Używa się dwóch pierwszych stopni i dwóch drugich. Jeżeli zakładasz w takiej konfiguracji: brak powietrza i awarię jednego z automatów dawcy, załóż podobnie w Twojej(masz tylko jeden automat, lub octopus a awarię na 1-wszym stopniu) > > octopus(P2). Czy jak podasz automat, to trzymasz partnera? W jaki sposob, jaka reka?Nie, nie trzyma się partnera. Nie ma takiej potrzeby a czasem nawet możliwości. Na P-1 nie widziałem, żeby tego uczono. Natomiast np. u Poręby KAŻDE nurkowanie zaczyna się od OOG a prawie każde kończy OOG z wynurzeniem w toni z zachowaniem deepstopów i przystanku bezpieczeństwa. Właśnie po to, żeby, między innymi, nie trzeba było trzymać partnera w razie prawdziwej sytuacji. Przy okazji, nasówa się temat planowania nurkowań, w tym gazów. Może opiszesz jak Ciebie uczono? Bo mnie zasad: 50 bar, 1/2(z całości), 1/3(z całości) w CMASie akurat. Dopiero z publikacji na frogmen.pl(chyba Duch) spotkałem się z prawidłowym. A potem u Poręby i w GUE. -- |
|
Data: 2009-06-05 08:25:12 | |
Autor: gasienica | |
Procedury awaryjne | |
jacekplacek <jacekiala.WYTNIJ@gazeta.pl> napisał(a):
> > > jeden automat: > > > > Nie ma takiej opcjiWiem, > ze to dosc wydumana sytuacja, ale jednak taka opcja istnieje. Jestzreszta > chyba wciaz w systemie szkolenia wszystkich (?) organizacji.takiej konfiguracji: brak powietrza i awarię jednego z automatów dawcy, załóż podobnie w Twojej(masz tylko jeden automat, lub octopus a awarię na 1-wszym stopniu) Co to znaczy "uzywa sie"? Ja faktycznie uzywam, ale wiele osob z ktorymi plywam nie uzywaja. Maja pojedyncza butle i jeden zawor. Poza tym nawet jak mam dwa automaty, to jeden moze sie popsuc. Malo prawdopodobne, ale moze sie zdarzyc. Poza tym takie cwiczenie jest dobre, bo uczy dzialania w sytuacji stresowej (jak ktos szkoli sie na pierwszy stopien, to bedzie mocno zestresowany). > OK, ale chodzilo mi raczej o sposob uczenia nurkow OWD (P1) lub Rescue (P2). > Czy jak podasz automat, to trzymasz partnera? W jaki sposob, jaka reka? Ciekawe, wydawalo mi sie, ze pewny i mocny chwyt to jest absolutny standard. Nie widzialem, zeby uczono inaczej. Natomiast np. u Poręby KAŻDE nurkowanie zaczyna się od OOG a prawie każde kończy OOG zwynurzeniem w toni z zachowaniem deepstopów i przystanku bezpieczeństwa. Właśnie po to, żeby, między innymi, nie trzeba było trzymać partnera w razie prawdziwej sytuacji. Mnie uczono, ze w sytuacji awaryjnej nie odbywa sie przystanku bezpieczenstwa :). A partnera trzeba trzymac, bo jak Ci umknie, to zostanie bez powietrza i najpewniej znajda go na dnie po paru dniach... Zwlaszcza, ze mowimy raczej o szkoleniu podstawowym, a nie nurkach technicznych. Nie wyobrazam sobie, zeby w realnej sytuacji kryzysowej pod woda nie trzymac partnera. Przy okazji, nasówa się temat planowania nurkowań, w tym gazów. Może opiszesz jak Ciebie uczono? Bo mnie zasad: 50 bar, 1/2(z całości), 1/3(z całości) w CMASie akurat. Dopiero z publikacji na frogmen.pl(chyba Duch) spotkałem się z prawidłowym. A potem u Poręby i w GUE. nie bardzo wiem jak to sie ma do procedur wyjsc awaryjnych i wyciagania nieprzytomnego partnera. Uczono mnie (na P1 i P2), ze mam tak zaplanowac nurkowanie, zeby wynurzyc sie z pelna rezerwa (50 bar). Przy okazji P3 nauczylem sie wiecej. Dla nurkow P1 zasada, zeby po skonczonym nurkowaniu mieli jeszcze 50 bar jest moim zdaniem OK, przy plytkich nurkowaniach bezdekompresyjnych grozi im najwyzej plyniecie z pletwy przez pol jeziora, jezeli nie umieja liczyc. A tego uczy sie (a wlasciwie sprawdza) na pierwszych zajeciach ;-). -- |
|
Data: 2009-06-05 11:33:18 | |
Autor: jacekplacek | |
Procedury awaryjne | |
gasienica <pan_gasienica.WYTNIJ@gazeta.pl> napisał(a):
jacekplacek <jacekiala.WYTNIJ@gazeta.pl> napisał(a): > > > > jeden automat: > > > > > > Nie ma takiej opcjibo uczy dzialania w sytuacji stresowej (jak ktos szkoli sie na pierwszy stopien, to bedzie mocno zestresowany). Nie używa się w tej konfiguracji. Faktycznie, wiele osób z którymi NIE pływam, nie używa takiej. Nie pływam, bo są nie przygotowani ani sprzętowo ani umiejętnościami na sytuację awaryjną. Przynajmniej Ci których znam z instruktorami CMAS włącznie. Może to trauma, ale omijam z daleka. > OK, ale chodzilo mi raczej o sposob uczenia nurkow OWD (P1) lub Rescue > (P2). > > Czy jak podasz automat, to trzymasz partnera? W jaki sposob, jaka reka?standard. Nie widzialem, zeby uczono inaczej.Sporo Cię ominęło. Jest to jeden z powodów, żeby uściślić sobie pewne procedury przed wspólnym nurkowaniem. Na pewno nie chciałbym wyjechać na powierzchnię, bo partner nie umie nic innego. >Natomiast np. u Poręby > KAŻDE nurkowanie zaczyna się od OOG a prawie każde kończy OOG z wynurzeniem w > toni z zachowaniem deepstopów i przystanku bezpieczeństwa. Właśnie po to, > żeby, między innymi, nie trzeba było trzymać partnera w razie prawdziwej > sytuacji. Mnie uczono, ze w sytuacji awaryjnej nie odbywa sie przystanku bezpieczenstwa :). A partnera trzeba trzymac, bo jak Ci umknie, to zostanie bez powietrza i najpewniej znajda go na dnie po paru dniach... Zwlaszcza,ze mowimy raczej o szkoleniu podstawowym, a nie nurkach technicznych. Nie wyobrazam sobie, zeby w realnej sytuacji kryzysowej pod woda nie trzymac partnera. >Przy okazji, nasówa się temat planowania nurkowań, w tym gazów. > Może opiszesz jak Ciebie uczono? Bo mnie zasad: 50 bar, 1/2(z całości),1/3 (z > całości) w CMASie akurat. Dopiero z publikacji na frogmen.pl(chyba Duch) > spotkałem się z prawidłowym. A potem u Poręby i w GUE.Jest to wprost proporcjonalne do procedur. Jeżeli nie masz zaplanowanego gazu dla partnera(a znani mi z nurkowań CMAS-owcy NIE mają, bo albo im się nie chce, albo nie wiedzą jak), musisz jechać na powierzchnię. Zgodnie zasadą, lepiej na powierzchni żywy z problemami, niż nie żywy pod wodą, ale w zgodzie z procedurą. Jak masz zaplanowane nurkowanie partnerskie, czyli wystarczającą ilość gazu dla dwóch nurków, masz przewidziane OOG z zachowaniem zasad. Ja(i wszyscy z którymi obecnie pływam) planuję nurkowanie partnerskie w oparciu o zasadę "Minimum gaz" znaną też jako Rock Bottom. Nie ma tam mowy o 50 barach na powierzchni. Jest natomiast prosta metoda bezpiecznego planowania. -- |
|
Data: 2009-06-05 12:06:11 | |
Autor: Włodzimierz Kołacz | |
Procedury awaryjne | |
Użytkownik " gasienica" <pan_gasienica.WYTNIJ@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:h0akp8$d0p$1inews.gazeta.pl... jacekplacek <jacekiala.WYTNIJ@gazeta.pl> napisał(a): A to dlaczego i z jakiego powodu miał byś nie odbywać tego przystanku? Jest owszem zasada że jak coś się kiepści w trakcie nurkowania to rozpoczynamy BEZPIECZNY powrót do powierzchni. Jeśli przystanek bezpieczeństwa jest ważnym elementem bezpieczeństwa a np. w nurkowniach bliskich tzw. "formalnego' deco to nie widzę powodu dla którego trzeba było by omijać go gdy mamy wciąż powietrze :-) Bo sobie zaplanowaliśmy zapas dla obu na taką ewentualność. A partnera trzeba trzymac, bo jak Ci umknie, to zostanie bez powietrza i najpewniej znajda go na dnie po paru dniach... Zwlaszcza, ze Słusznie Cię uczono ale raczej wyrywkowo :-). Problem procedur dzielenia się powietrzem (ogólnie mówimy o zapewnieniu ciągłości podaży czynnika oddechowego a to nie tylko procedury pomocy partnerskiej w postaci podania ustnika lub oddychania z jednego AO) to głównie* problem stosowanej konfiguracji. W konfiguracjach z długim wężem stabilizacja ma mniejsze znaczenie lub wręcz marginalne**. Z krótkimi wężami zaczyna być kluczowym elementem techniki wpływającym na bezpieczeństwo pod wodą. *,**, niezwykle ważne dla bezpieczeństwa stosowanej procedury jest opanowanie tych umiejętności przez obu partnerów w trakcie normalnego nurkowania, przy zastosowaniu konfiguracji którą posiadają, tak aby celem nadrzędnym było zrealizowanie planu bezpiecznego wynurzenia jaki by on nie był (w najprostszym założeniu to prędkość wypływania a w najtrudniejszym to zrealizowanie należnej dekompresji przez obu partnerów). Nurek z krótkim wężem musi umieć działać z długim i odwrotne jeśli razem nurkują. Marginalizuje się konieczność użycia dużo trudniejszej stabilizacji przez dobre trzymanie pływalności także wtedy gdy coś się dzieje a w zasadzie to właśnie wtedy to jest najważniejsze :-) Marginalizuje się konieczność stabilizacji także przez odpowiednią konfiguracje sprzętu - długie węże i odpowiednie wyćwiczone procedury które są co tu dużo gadać łatwiejsze i skuteczniejsze. CIACH Pozdrawiam Włodek |
|
Data: 2009-06-05 09:38:07 | |
Autor: | |
Procedury awaryjne | |
jacekplacek <jacekiala.WYTNIJ@gazeta.pl> napisał(a):
Używa się dwóch pierwszych stopni i dwóch drugich. Jeżeli zakładasz w takiej konfiguracji: brak powietrza i awarię jednego z automatów dawcy, załóż podobnie w Twojej(masz tylko jeden automat, lub octopus a awarię na 1-wszym stopniu) http://www.interspiro.com/_downloads/30228A01%20-%20DIVATOR-folder_Hweb.pdf Są róże szkoły, różne konfiguracje. Nie, nie trzyma się partnera. Nie ma takiej potrzeby a czasem nawet możliwości. Na P-1 nie widziałem, żeby tego uczono. Natomiast np. u Poręby KAŻDE nurkowanie zaczyna się od OOG a prawie każde kończy OOG z wynurzeniem w toni z zachowaniem deepstopów i przystanku bezpieczeństwa. Właśnie po to, żeby, między innymi, nie trzeba było trzymać partnera w razie prawdziwej sytuacji. Przy okazji, nasówa się temat planowania nurkowań, w tym gazów. Może opiszesz jak Ciebie uczono? Bo mnie zasad: 50 bar, 1/2(z całości), 1/3(z całości) w CMASie akurat. Dopiero z publikacji na frogmen.pl(chyba Duch) spotkałem się z prawidłowym. A potem u Poręby i w GUE. Dowiedz się o jaskiniowym francuskim wariancie planowania gazów. pozdrawiam rc -- |
|
Data: 2009-06-05 11:07:12 | |
Autor: jacekplacek | |
Procedury awaryjne | |
<demolant.WYTNIJ@gazeta.pl> napisał(a):
Rozmawiamy o nurkowaniu partnerskim. -- |
|
Data: 2009-06-04 18:46:40 | |
Autor: Pszemol | |
Procedury awaryjne | |
" gasienica" <pan_gasienica.SKASUJ@gazeta.pl> wrote in message news:h08mof$c8v$1inews.gazeta.pl...
octopus: najpierw lapie go lewa reka za prawa szelke, potem pomagam wziac Ja myślę, Marcinie, że jest duża szansa że jak Ci niespodziewanie braknie powietrza to jak zdążysz dopłynąć do partnera zanim się nie zakrztusisz wodą to w pierwszym odruchu paniki wyrwiesz mu jego automat z gęby bo to będzie najszybszy sposób aby złapać zbawienny oddech... :-))) A potem, jak już zrobisz dwa wdechy to sobie możecie ustalać szczegóły czy Visa czy Mastercard i kto komu da pierwszy w paszczę z piąchy ;-) Niedawno pływałem z takim "partnerem" na Florydzie który oddalał się ode mnie w mętnej wodzie tak, że czasem ledwie sylwetkę jego widziałem. Tak to jest jak Cię sparują na łódce z przypadkowym gościem co ma w d. reguły zabawy... Ja pływam z zapasem zintegrowanym z inflatorem kamizelki i w tym systemie oddaję biorcy swój główny i oddycham wtedy ze swojego inflatora. To którą ręką będę go trzymał za szelki już chyba ma drugorzędne znaczenie. Jak Ci jedna ręka nie pasuje to zawsze możesz przecież przełożyć do drugiej. |
|
Data: 2009-06-05 09:23:21 | |
Autor: 666 | |
Procedury awaryjne | |
Każdą potencjalną przyjemność - jak nurkowanie - można doprowadzić do absurdu.
Np. sposób trzymania kijków narciarskich tak, aby w każdej chwili zwieźć toboganem z lodowej góry głodne dziecko ofiarę pedofili, które włożyło nogę między linę a kólko orczyka. Albo sposób trzymania gazety zawsze tak, a by w każdej chwili można było pierdolnąć muchę. Na szczęście są jeszcze tacy - poza Porębą zapewne - którzy znajdują przyjemność zanurkowania w masce innej niż czarna, w płetwach kaloszowych, z jedną butlą, w mokrej piance i o zgrozo w w Egipcie automacie innym niż na -2°C JaC -- -- - na ktorej rece trzymac komputer i jak to sie ma do wyciagania nieprzytomnego nurka. |
|
Data: 2009-06-05 06:31:32 | |
Autor: Pszemol | |
Procedury awaryjne | |
" 666" <j.666@gazeta.pl> wrote in message news:h0ahmk$cf4$1nemesis.news.neostrada.pl...
Każdą potencjalną przyjemność - jak nurkowanie - można doprowadzić do absurdu. Kolor maski też wpływać ma na bezpieczeństwo w chwilach awaryjnych?? To mi oczy otworzyłeś... |
|
Data: 2009-06-05 13:45:35 | |
Autor: qlphon | |
Procedury awaryjne | |
Na szczęście są jeszcze tacy - poza Porębą zapewne - którzy znajdują przyjemność Kolor maski też wpływać ma na bezpieczeństwo w chwilach awaryjnych?? oj ma i to nie tylko w sytuacjach awaryjnych, ale w ogóle podczas całego nurkowania... To mi oczy otworzyłeś... please, nie zamykaj oczu pod wodą! ;-) |
|
Data: 2009-06-05 08:19:58 | |
Autor: Pszemol | |
Procedury awaryjne | |
"qlphon" <qlphon@poczta.fm> wrote in message news:h0b0h0$mvl$1news2.ipartners.pl...
Na szczęście są jeszcze tacy - poza Porębą zapewne - którzy znajdują przyjemność No to się pogubiłem - Ty tak na poważnie czy żartujesz? :-) To mi oczy otworzyłeś... :-) |
|
Data: 2009-06-08 12:18:48 | |
Autor: qlphon | |
Procedury awaryjne | |
Kolor maski też wpływać ma na bezpieczeństwo w chwilach awaryjnych?? oj ma i to nie tylko w sytuacjach awaryjnych, No to się pogubiłem - Ty tak na poważnie czy żartujesz? :-) wg niektórych religii, stosowani innych kolorów maski niż czarny może sprowadzać na nurka zagrożenia związane z refleksami, odbiciami co tak w skrócie prowadzi do dezorientacji, zaburzeń i śmierci... ja sam nie jestem wyznawcą tej zasady i często ryzykuje życiem używając transparentnego silikonu w masce backupowej. moja główna maska (nieśmiertelny look) jest czarna, ale ona ma 17 lat a wtedy nie było innych kolorów... |
|
Data: 2009-06-08 07:13:05 | |
Autor: Pszemol | |
Procedury awaryjne | |
"qlphon" <qlphon@poczta.fm> wrote in message news:h0ioi8$19tj$1news2.ipartners.pl...
Kolor maski też wpływać ma na bezpieczeństwo w chwilach awaryjnych?? Nie zdawałem sobie sprawy z tego śmiertelnego zagrożenia :-) Chętnie poznałbym osobę która w to co napisałeś wyżej wierzy i zechciałaby uzasadnić te refleksy, odbicia prowadzące do śmierci :-) ja sam nie jestem wyznawcą tej zasady :-) |
|
Data: 2009-06-05 10:31:25 | |
Autor: Włodzimierz Kołacz | |
Procedury awaryjne | |
Użytkownik " gasienica" <pan_gasienica.SKASUJ@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:h08mof$c8v$1inews.gazeta.pl... Hej, Witam Jest wiele procedur awaryjnych. W tym pojęciu mieszczą się techniki wydobycia nieprzytomnego nurka. Sądzę że to jest szczyt potrzeb w tym zakresie. Po prostu dalej już nic nie ma oprócz zapobiegania ale to i tak ma być wcześniej :-) Ja uczę dwóch lub trzech technik wydobycia w różnych odmianach a uczeń stopnia podstawowego CMAS wybiera tą która w jego doświadczeniu jest mu najłatwiejsza i ćwiczy ją do pełnej sprawności. Bo sprawność wykonania w realnej sytuacji jest znacznie ważniejsza niż konkretne niuanse techniczne. Spędzamy na ćwiczeniach z tego zakresu nie mniej jak 2 godz. w wodzie i nurek co najmniej 6 razy ćwiczy techniki wydobycia z partnerem będąc ratownikiem i drugie tyle będąc ratowanym poznaje jak to jest po drugiej stronie akcji. Mam doniesienia że to czego uczę okazuje się skuteczne w zderzeniu z rzeczywistą akcją ratunkową pod wodą. Dlatego kilka słów o tym akurat. Choć mógł bym o dzieleniu się gazem czy pomocy partnerskiej. Techniki wydobycia nieprzytomnego generalnie dzielą się na przednie i tylne oraz inne wynalazki. Każda z nich ma swoje właściwości i preferencje także konfiguracyjne lub sprzętowe. Świadomy nurek winien zastosować tą procedurę, która będzie odpowiednia do sytuacji i ta którą zna najlepiej. Czyli myślenie pod wodą jest najważniejsze i podejmowanie suwerennych decyzji w oparciu o ogólne zasady wydobycia. Czyli uchwyt bulteriera, udrożnienie GDO, zabezpieczenie na powierzchni i dalsza cześć powierzchniowa. Nim dojdzie do akcji nurek musi rozpoznać sytuację, podjąć kilka decyzji, odpowiednio się ustawić do pokrzywdzonego aby skutecznie wykonać następne kroki. To wszystko ćwiczę w praktyce i trudno to opisywać. Zainteresowanych zapraszam na warsztaty albo kursy na których walczymy o przeżycie nieprzytomnego. Przednia technika. Preferuję na podstawie mnustwa ćwiczeń uchwyt lewą ręką pod prawą szelkę kamizelki i "łabądkiem" z ręki i dłoni udrażniam Górne Drogi Oddechowe - dalej nazywam to działanie GDO. Prawa ręka służy do obsługi inflatora poszkodowanego i swojego i do swobodnego odczytu np danych z kompa. Decyzja o stabilizacji np. nogą prawą ratownika za lewą nogę poszkodowanego (kilka odmian i tej czynności). Jazda do góry fazy jazdy itd....kontynuacja powierzchniowa.... Technika ta jest dobra do zastosowania w tradycyjnych kamizelkach z regulowanymi szelkami. Nie jest zalecana do sprzętu bez regulacji pasów nośnych z oczywistych powodów. Owszem można łapać dłońmi za szelki i nie spełnić np. warunku stabilizacji nurka utrudniającego skuteczną akcję. Widziałem kilka odmian technik i nawet próbowałem ale prawdę mówiąc żadna nie spełniała warunków skuteczności przeprowadzenia akcji np. nie zapewniały stabilnego udrożnienia GDO na całej drodze do powierzchni. Np. to co opisałeś nie daje Ci pełnej kontroli nad udrożnieniem GDO w wyniku złych założeń np. dodatniej pływalności ratowanego - zwykle gdy plus ma ratowany to prostuje Ci rękę i wisisz nieco niżej próbując dosięgnąć drugą ręką podbródka lub czoła (jeszcze trudniej) aby udrożnić GDO, oraz istnieje konieczności odrywania ręki od udrażniania do przynajmniej jednego inflatora Poza tym sytuacja jest taka że udrożnienie musisz specjalnie robić jedną ręką zamiast przy okazji uchwytu za szelkę (zaraz się zacznie o praktyce statystykach zgubienia itd. :-) Kuriozum z tej grupy technik było to jak chłopak po P2 pokazał mi jak to jego uczono wyciskania powietrza z płuc naciskając nogami na klatę!!!!!. Horror, mocno smutno i trochę śmieszno gdyby mnie tak ktoś usiłował ratować. Przy okazji pokazałem jak prosto i sensownie ratować - natychmiast zmienił zdanie stwierdzając czego mnie ten h... uczył :-). Jutro akurat następny będzie porównywał technikę którą jemu zapodano na kursie a tym co mu pokażę. Jak wybierze moje preferencje znaczy że źle go uczono. Technika od tyłu Pozycja wstępna Nurek ratownik ustawia się lub ustawia poszkodowanego po swojej prawej stronie tak aby ratownik stał/leżał z tyłu obok butli ratowanego (coś jak kumple trzymający się za karki). Prawa ręka obejmuje trochę z góry od tyłu szyje tak aby dolną krawędzią dłoni podparł podbródek poszkodowanego, palcami dłoni stabilizował automat w paszczy jak się tam jeszcze znajduje. Biceps ratownika jest na potylicy poszkodowanego (idealna sytuacja jednak czasem nie możliwa do zrealizowania). Uścisk dość silny typu "nelson albo bulteriera" Udrożnienie GDO realizuje się przez uniesienie podbródka do góry całym przedramieniem. Lewą ręką obsługujemy oba inflatory na zmianę i/lub zawór upustowy suchego bo mamy to w łatwym zasięgu. Wydobycie możemy swobodnie wspomóc płetwami choć w każdej technice wydobycia preferowana jest kontrola prędkości wypływania za pomocą KRW. Przed i po, odpowiednie fazy przygotowawcze i fazy lotu do góry a w trakcie fazy przygotowania do dalszej akcji powierzchniowej. Technika dobra a właściwie najlepsza do zestawów nie mających regulowanych szelek a z modyfikacją polegającą na położeniu ramienia na zaworach także do zestawów dwubutlowych gdy utrudnione jest założenie tzw. nelsona. Modyfikacja polega na przeniesieniu sposobu udrożnienia z podbródek- potylica na sam podbródek (gorzej bo łatwiej zgubić ratowanego gdy ratowany wisi na ręce za podbródek) Da się łatwo stabilizować ratownik-ratowany przez dociśnięcie się do miejsca skąd zaczynaliśmy czyli obok butli ratowanego. Oczywiście technikę tą można z powodzeniem stosować do każdej konfiguracji. Nie stosuje się dodatkowej stabilizacji ratownika i ratowanego tak jak w technice od przodu bo nie ma takiej potrzeby. Jazda do góry preferowana na KRW ratownika ze względu na skuteczniejsze udrożnienie GDO. No i niestety zawsze w tego typu działaniu ważna jest pełna kontrola wynurzania za pomocą KRW. Za błąd uważam próby wydobycia nieprzytomnego metodą siłową na płetwach Choć i takie ćwiczenia robimy ale wyłącznie w celu pokazania jak trudno się to robi. Do zastosowania wtedy gdy nurek nie będzie mógł uzyskać pływalności dodatniej z jakiegoś powodu np. małej swojej kamizelki itp. Przy dużej dysproporcji ratownika do ratowanego polecam i ćwiczę z niewielkimi osobami technikę polegającą na wykorzystaniu nóg do sprawnego wydobycia nieprzytomnego. Nie będę opisywał bo nie mam czasu i mi się nie chce - zbyt późno :-). Za to kilka ogólnych założeń decydujących o skuteczności działań ratowniczych. Oczywiście pominę to z oczywistych powodów że aby akcja była skuteczna musimy umieć ją przeprowadzić :-) A nie liczyć że jakoś się uda jakby co.... 1. Akcja winna być przeprowadzona wg sposobu który nurek ma najlepiej opanowany 2. Winna byc realizowana punkt po punkcie aby nie zaniedbać któregoś z elementów decydujących o skuteczności. Np. w techn. od przodu niestaranna stabilizacja w trzecim punkcie nogą może zniweczyć udrożnienie GDO bo nurkowie ze względu na różnice w pływalności będą walczyć o utrzymanie w ogóle ratowanego a nie o jego udrożnienie. Fazy akcji muszą być wykonane niezwłocznie, starannie aby spełnić kluczowe wymogi poprawności. Nie mamy czasu na pośpiech i bylejakoś. Stawką jest przeżycie naszego partnera Przy starannym wypełnieniu wszystkich elementów nie ma możliwości aby wydobycie nie udało się. 3. Uchwyt udrażniający winien być zdecydowany a udrożnienie skuteczne przez cała drogę na powierzchnię. To jest główny priorytet w akcji wydobycia. Stąd preferuję ułatwienie udrożnienia gdy nurek ratowany trochę jednak waży i właściwie przy poprawnym uchwycie sam sobie udrażnia GDO Bo my mu tylko pomagamy wykożystując zjawiska które dziają się w trakcie poprawnie przeprowadzanej akcji :-) 4. W trakcie lotu do góry ratownik musi być przygotowany na kontynuacje akcji powierzchniowej Aby nie tracił czasu na zabezpieczenie poszkodowanego a zajął się rozpoznaniem sytuacji i podjęciem odpowiednich do oceny sytuacji suwerennych decyzji. Ratownik musi być mentalnie o krok do przodu Wtedy ma czas na wszystko bo czasu jest dość. Jak ktoś chętny na nauczenie się tego w praktyce i trochę więcej :-) to oczywiście zapraszam na kursy Rescue dla nurków PADI wg standardów tej federacji lub Rescue CMAS (posiadam taką CMASowską specjalizacje trenerską) Pozdrawiam Włodek Ps to co podaję to nie standard federacyjny a moje wypracowane metody w trakcie około blisko tysiąca ćwiczeń które wykonywałem ze swoimi kursantami. |
|
Data: 2009-06-05 10:46:54 | |
Autor: Włodzimierz Kołacz | |
Procedury awaryjne | |
Użytkownik "Włodzimierz Kołacz" <div100@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:h0al8u$qv1$1atlantis.news.neostrada.pl...
UZUPEŁNIĘ BO TO WAŻNE a uciekło mi. przeniesieniu sposobu udrożnienia z podbródek- potylica na sam podbródek Zamiast tego sposobu można a czasem trzeba bo bywa łatwiejsze zmienić preferencje wydobycia z KRW ratownika na KRW ratowanego. Wtedy nurek poszkodowany pomoże w udrożnieniu GDO. Pozdrawiam Włodek CIACH |
|
Data: 2009-06-05 11:58:41 | |
Autor: jacekplacek | |
Procedury awaryjne | |
Włodzimierz Kołacz <div100@poczta.onet.pl> napisał(a):
A mnie, że muszą zajść jakieś wyjątkowe okoliczności, żeby do wydobycia użyć SWOJEGO wyporu. Wyłącznie na wyporze poszkodowanego. Przyczyna jest prosta. W razie utraty nieprzytomnego, wypłynie na powierzchnię. Jak wycągasz na swoim, pójdzie w dół, co spowoduje kolejne zamieszanie, być może szukanie a czas leci. Przy jakimkolwiek prądzie i naszych wizurach, znalezienie może okazać się wogóle nie możliwe. -- |
|
Data: 2009-06-05 17:26:53 | |
Autor: Włodzimierz Kołacz | |
Procedury awaryjne | |
Użytkownik " jacekplacek" <jacekiala.WYTNIJ@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:h0b19h$a09$1inews.gazeta.pl... Włodzimierz Kołacz <div100@poczta.onet.pl> napisał(a): Jacku kto ma utracić przytomność ratowany czy ratujący?. Akcja ratunkowa dotyczy nurka nieprzytomnego ponad wszelką wątpliwość. Wszystko inne dziejące się pod wodą ma inne tytuły. Więc chyba nie jego to dotyczy. Jeśli masz na myśli to że ratownik straci przytomność to mamy dwa trupy a nie jeden. To po pierwsze jest to bardzo rzadka możliwość granicząca z cudem tym bardziej realnym im mniejsze umiejętności ma nurek. Po drugie, jest jeszcze jedna za to brutalna zasada a mianowicie ta że akcji ratowania drugiego człowieka nie należy prowadzić z narażeniem zdrowia lub życia ratownika. A jeśli już ktoś ryzykuje w imię szczytnych idei to jest to wyłącznie jego decyzja i jego chwała godna nagrody. Efektem tych zasad jest to że trzeba to zrobić tak aby było to najłatwiejsze i nie narażające zdrowia i życia ratownika. Proste założenie ale skutkujące w dalszym myśleniu o tych technikach. Przewidywałem że taki głos się pojawi:-). Odpowiem na to tak. Po to aby nie dobić partnera, który stracił przytomność pod wodą, trzeba mu skutecznie przez całą drogę na powierzchnię udrożnić GDO. W większości technik wydobycie na KRW ratowanego jest trudniejsze a bywa niewykonalne. Jakoś dziwnie statystyki potwierdzają i oglądana na własne gały praktyka mówi że często wydobyciu nieprzytomnego towarzyszy większy lub mniejszy uraz ciśnieniowy płuc (miałem okazje jeden przypadek oglądać a jeden słuchać opowieści wykonawcy akcji Dla mnie jest to 2 na 2 = 100% no i znam bezpośrednio dwie sytuacje gdy nurek ratownik zgubił poszkodowanego bo nie potrafił tego zrobić. To też 100% niepowodzenia ;-) Dla mnie wystarczy abym wątpił w skuteczność proponowanych procedur lub skuteczność metod nauczania. Dlaczego w ogóle kombinuję z technikami wydobycia zamiast stwierdzić "wszyscy tak robią to i ja tak samo'. Dawno temu bo chyba już z 15 lat zdałem sobie sprawę z tego że coś jest nie tak w tych technikach, których także mnie uczono. Wtedy jeszcze wierzyłem na słowo że są dobre. Bo jakże inaczej ma uważać młody nur z 10 letnią praktyką *** gwiazdkami na pagonach? Jakość procedury okazała się tak naprawdę gdy musiałem z około 20 kilku m wydobyć na powierzchnię dziewczynę, która miała tylko problemy z wypłynięciem na powierzchnię. Pojawiło się mnóstwo problemów mimo że robiłem to w zgodzie ze sztuką. Oczywiście wydobyłem z perturbacjami jakoś się udało. Ale skutkiem tego przypadku były przemyślenia i analiza przypadku co zrobiłem dobrze a co nie i jaki to miało wpływ na pojawiające się problemy. Potem próby w wodzie jak jest lepiej i jak to naprawdę należy robić aby spełnić te ważne założenia zawsze a nie tylko jak się uda. Stąd po wielu próbach wyszło że wydobycie na moim KRW zawsze działa bdb. Próby wydobycia na poszkodowanego wyporze zawsze generowały problemy z udrożnieniem, problemy z łatwą kontrolą pływalności ze stabilizacją. Wtedy to przemyślałem i wyciągnąłem wnioski dla siebie a gdy zostałem instruktorem opracowałem dokładne procedury i metodykę uczenia tych umiejętności tak by kursant potrafił wydobyć nieprzytomnego nie robiąc mu krzywdy i nie gubiąc go w odpowiednim tempie. Żeby nie było, to każdy z moich absolwentów CMAS ćwiczy te techniki na swoim i na poszkodowanego wyporze. Po ćwiczeniu to poszkodowany stwierdza czy miał skutecznie udrożnione GDO czy też krucho z tym było Czy był stabilnie trzymany całą drogę czy tez był chorągiewką układająca się przypadkowo. On wie najlepiej czy ćwiczącemu partnerowi zaufał by gdyby trzeba było. Według zdecydowanej większości ćwiczących techniki wydobycia na KRW ratownika zapewniają lepsze udrożnienie i lepszą kontrolę nad wszystkim fazami wydobycia. Robią to łatwiej i kontrolują łatwiej wszystkie kluczowe elementy techniki decydujące o skuteczności. Ich wybory na podstawie kilku przećwiczonych technik i wielu powtórzeń do skutku, idą w dwu kierunkach. Jest to wydobycie technika od tyłu i na swojej KRW. Mówimy tu o ludziach którzy byli uczeni dokładnie jak to ma być wykonane i wielokrotnie w ramach kursu podstawowego to ćwiczyli. Mam wielką przyjemność mieć potwierdzenie skuteczności tego co proponuję od dwóch swoich absolwentów Którzy uratowali swoich partnerów stosując technikę której ich nauczyłem. Jeden z nich przyjechał specjalnie ze Szczecina aby mi podziękować za kompetencje w tym zakresie. Poza tym statystyki rzeczywiście podają że nurkowie gubią poszkodowanego i potem jest problem, bo jest. Dla mnie te statystyki mówią że dzieje się tak wyłącznie dlatego że nie potrafili tego zrobić poprawnie. Dlaczego nie potrafili zrobić tego poprawnie? Przypuszczam że dlatego bo nikt ich nie nauczył poprawnie wydobywać nieprzytomnego. Nie analizowałem jak to robili ani jak byli uczeni. Jednak jeśli robili to tak jak powszechnie się uważa czyli tak jak Tobie tłumaczono i mnie np. chwytali za szelkę dłonią, to na tak luźnym połączeniu wyrwanie się z uchwytu jest banalnie proste. Jeśli wydobywali na dominującym wyporze poszkodowanego to sami wypadali z uchwytów. Jeśli nie stosowali technik stabilizacji to łatwo utracić możliwość kontroli kluczowych elementów poprawnej techniki. Mam wrażenie że co najwyżej zaliczyli ćwiczenie tak jak to się robi w większości systemów które mają uczyć tych technik od stopnia podstawowego (PADI tego nie robi to jest dopiero na Rescue). Ja na techniki wydobycia poświęcam nie mniej ja 2 godz. zajęć w wodzie przy 2 kursantach gdy szkolę w systemie CMAS. Ile można poświęcić czasu w wodzie na techniki wydobycia na kursie który trwa zaledwie 4-6 godz. ćwiczeń w wodzie? Myślę że to jest klucz do tego że powiela się złe nieprzemyślane rozwiązania. Jak będziesz w okolicy i będę miał czas to zapraszam na godzinkę do wody w celu pokazania o co w tym wszystkim chodzi. Pozdrawiam Włodek |
|
Data: 2009-06-07 20:02:27 | |
Autor: jacekplacek | |
Procedury awaryjne | |
Włodzimierz Kołacz <div100@poczta.onet.pl> napisał(a):
Utrata nieprzytomnego, nie przytomności :) Akcja ratunkowa dotyczy nurka nieprzytomnego ponad wszelką wątpliwość. Wszystko inne dziejące się pod wodą ma inne tytuły. Więc chyba nie jego to dotyczy. Jeśli masz na myśli to że ratownik straci przytomność to mamy dwa trupy a nie jeden. To po pierwsze jest to bardzo rzadka możliwość granicząca z cudem tym bardziej realnym im mniejsze umiejętności ma nurek. Po drugie, jest jeszcze jedna za to brutalna zasada a mianowicie ta że akcji ratowania drugiego człowieka nie należy prowadzić z narażeniem zdrowia lub życia ratownika. A jeśli już ktoś ryzykuje w imię szczytnych idei to jest to wyłącznie jego decyzja i jego chwała godna nagrody. Efektem tych zasad jest to że trzeba to zrobić tak aby było to najłatwiejsze i nie narażające zdrowia i życia ratownika. Proste założenie ale skutkujące w dalszym myśleniu o tych technikach.skutecznie przez całą drogę na powierzchnię udrożnić GDO. W większości technik wydobycie na KRW ratowanego jest trudniejsze a bywa niewykonalne. Jakoś dziwnie statystyki potwierdzają i oglądana na własne gały praktyka mówi że często wydobyciu nieprzytomnego towarzyszy większy lub mniejszy uraz ciśnieniowy płuc (miałem okazje jeden przypadek oglądać a jeden słuchać opowieści wykonawcy akcji Dla mnie jest to 2 na 2 = 100% no i znam bezpośrednio dwie sytuacje gdy nurek ratownik zgubił poszkodowanego bo nie potrafił tego zrobić. To też 100% niepowodzenia ;-) Dla mnie wystarczy abym wątpił w skuteczność proponowanych procedur lub skuteczność metod nauczania. Ja nie mam mandatu, żeby oceniać jakość, skuteczność procedur. Natomiast uczący mnie, mają dość spory dorobek. Nie sądzę, żeby wybierali jako wiodącą, technikę nieskuteczną. A wiele z tego znają z autopsji. Jak będziesz w okolicy i będę miał czas to zapraszam na godzinkę do wody w celu pokazania o co w tym wszystkim chodzi. A bardzo dziękuję za zaproszenie(telefoniczne też pamiętam) :) Gdyby to nie było "za dwoma końcami świata, trzecia w lewo" na pewno dawno bym tam był :) -- |
|
Data: 2009-06-10 01:48:41 | |
Autor: nurkomania.pl | |
Procedury awaryjne | |
Swego czasu, zacząłem przygotowywać stronę o ratownictwie nurkowym.
Nie jest jeszcze skończona, bo jak to zwykle bywa zabrakło czasu, ale myślę że szereg ciekawych informacji już można znaleźć, polecam - http://www.nurkomania.pl/nurkowanie_ratownictwonurkowe.htm Pozdrawiam Andrzej "Martin" Kasiński www.nurkomania.pl |
|
Data: 2009-06-25 02:31:19 | |
Autor: Paweł Poręba | |
Procedury awaryjne | |
Witam!
Dnia 2009-06-04 16:46, Użytkownik gasienica napisał: Hej, Ok. Mnie kiedyś też tak uczono. Niestety jest oczywiste że ta procedura jest nieskuteczna u tych wszystkich ludzi którym brakuje trzeciej ręki do obsługi inflatora. No bo lewą trzymasz szelkę, prawą udrażniasz drogi oddechowe i trzymasz automat w paszczy poszkodowanego a którą spuszczasz powietrze z dwóch skrzydeł i ewentualnie - dwóch suchaczy? Co więcej - ta metoda zwykle kończy się totalną utratą kontroli nad wynurzaniem przy nurku w skrzydle i suchym skafandrze - nogi poszkodowanego wylatują do góry i w tej pozycji trudno mówić o udrażnianiu, kontroli prędkości wynurzania itd. Procedura która działa w praktyce niezależnie od wybranego sprzętu wygląda tak: - poszkodowany leży w poziomie twarzą w dół - ratownik ustawia się nad nim, prawą ręką łapie poszkodowanego za podbródek i automat, delikatnie naciska bypas - lewą ręką obsługuje pływalność starając się utrzymać dodatnią pływalność na skrzydle poszkodowanego a ujemną na swoim - w razie potrzeby używa płetw do wypoziomowania poszkodowanego (po prostu delikatnie płynąc do przodu) ta metoda pozwala na pełną kontrolę nad poszkodowanym, ochronę płuc zarówno przed rozerwaniem jak i zalaniem wodą, kontrolę prędkości wynurzania no i ... nie brakuje ręki... UWAGA! W sytuacji w której nie można uzyskać dodatniej pływalności na worku poszkodowanego można w ten sposób wynurzać na swoim worku. Wtedy należy przyjąć nieco bardziej pionową pozycję, w przeciwnym wypadku dojdzie do uniedrożnienia dróg oddechowych poszkodowanego. Jeśli w trakcie wynurzania poszkodowany jednak uzyska dodatnią pływalność, to jest ryzyko że wywinie się do przodu i nogami do góry. Ponadto w spionizowanej pozycji trudno zabezpieczyć drogi oddechowe przed zalaniem. Tak więc procedura wyciągania na własnym worku jest trudniejsza i mniej skuteczna, powinna być używana w sytuacjach w których nie można napełnić worka poszkodowanemu. octopus: najpierw lapie go lewa reka za prawa szelke, potem pomagam wziac octopus (albo daje glowny, jak mam na dlugim wezu i sam biore zapas), jak wszystko ok, lapie go prawa reka za prawa szelke, on tak samo i idziemy w gore. W normalnej sytuacji jeśli poszkodowany nie jest kursantem OWD albo absolwentem kursu nibynurkowania, istnieje inna możliwość: biorca stabilizuje wąż automatu za karkiem i trzyma go ręką, para nurkowa nie trzyma się bezpośrednio. Ten sposób jest o wiele bardziej komfortowy od sytuacji w której partnerzy się trzymają. Dodatkowo istnieją różne warianty płynięcia partnerów obok siebie w takiej sytuacji (np. do liny opustowej albo do wyjścia. W większości z nich ratownik trzyma poszkodowanego. Jeszcze jedna uwaga do któregoś z innych listów: w normalnej sytuacji w sytuacji braku gazu u partnera wykonujemy wszystkie przystanki dekompresyjne łącznie z przystankiem bezpieczeństwa i deepstopami. W sytuacji w której coś idzie nie tak, można pominąć część przystanków deco, w szczególności przystanek bezpieczeństwa. pozdrawiam Paweł Poręba http://www.nurkowanie.nekton.com.pl |