Data: 2013-02-23 19:09:02 | |
Autor: abc | |
Prof. Bartyzel o neokonserwatystach w USA | |
Marek Przychodzeń: Czym jest ów "neokonserwatyzm", o którym Pan wspomina?
Prof. Jacek Bartyzel: Przede wszystkim to zjawisko, którego przyswajanie sobie w Polsce z dwu co najmniej - i kardynalnych - powodów jest niedorzecznością. Po pierwsze, stanowi ono wykwit zupełnie specyficznego doświadczenia grupy amerykańskich - a nawet ściślej: nowojorskich - Żydów o lewicowej, na ogół trockistowskiej, przeszłości, którzy ze względu na antystalinizm przeszli ongiś na pozycje zimnowojenne i antysowieckie, do czego musieli dobudować jakieś uzasadnienie. Po drugie, merytorycznie jest to oszustwo, ideologiczny szwindel polegający na podłożeniu pod pojęcie "konserwatyzm" pojęć, zasad i instytucji związanych z zupełnie inną ideologią, tj. demoliberalizmem, szczególnie w związku ze znów specyficznie amerykańskim doświadczeniem historycznym i instytucjonalnym. Jednym słowem jest to "macdonaldyzacja" prawicy. Marek Przychodzeń: Niemniej jednak środowiska prawicowe uważały neokonserwatystów za swoich sojuszników. Prof. Jacek Bartyzel: O ile pierwszemu pokoleniu neokonserwatystów (I. Kristol, Bell, N. Podhoretz) chodziło jeszcze w jakimś stopniu o przeciwstawienie się lewicy kulturowej i moralno-obyczajowej, co przynajmniej sytuacyjnie czyniło ich sojusznikami prawdziwej i chrześcijańskiej prawicy, o tyle nowe pokolenie jest już zupełnie obojętne na te kwestie i zainteresowane wyłącznie militarno-polityczno-ideologiczną hegemonią Stanów Zjednoczonych, podporządkowanych z kolei interesom Izraela. Jest jeszcze poza tym "chrześcijańska" przybudówka do neokonserwatyzmu - i to ona zresztą wywiera najbardziej bezpośredni wpływ na niektóre środowiska prawicowe lub za takie uchodzące w Polsce - zwana niekiedy (acz mylnie) "teokonserwatyzmem", której ideolodzy (M. Novak, G. Weigel czy nieżyjący już R.J. Neuhaus) nasączają myślenie społeczno-polityczne katolików apoteozą instytucji demoliberalnych oraz ideologią tzw. demokratycznego kapitalizmu. To "katolickie" opakowanie, zwłaszcza dlatego, że idzie w parze z rzeczywistą obroną np. cywilizacji życia, jest szczególnie niebezpieczne dla tożsamości katolickiej, bo łatwiej przyswajalne, aniżeli "czysty" judeo-konserwatyzm, którego obcość widoczna jest gołym okiem. Więcej: http://rebelya.pl/post/3552/prof-bartyzel-kult-dwugowego-bozka-lelum-polelu -- Nie da się oddzielić polityki od religii. Nie da się w człowieku oddzielić katolika od obywatela. Rozdział państwa od Kościoła jest sztuczny. |
|