Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Profil wyborcy Platformy Oszustów

Profil wyborcy Platformy Oszustów

Data: 2011-06-02 21:54:32
Autor: Inc
Profil wyborcy Platformy Oszustów



Z prof. Zdzisławem Krasnodębskim, socjologiem i filozofem, wykładowcą na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz Uniwersytecie w Bremie, rozmawia Paulina Jarosińska

Donald Tusk napisał list do działaczy swojej partii, w którym zaprasza na ogólnopolską konwencję Platformy Obywatelskiej. Pismo zostało skomponowane w ulubionej stylistyce premiera, czyli w konwencji "polityki miłości", "radosnego patriotyzmu" i Polski - rzekomo - rozkwitającej pod rządami PO. Czy możemy odczytywać to jako początek wewnętrznej mobilizacji partii, która rozpaczliwie chce stworzyć pozytywny przekaz wokół swoich poczynań?

- Tak jest w istocie. Już za moment czeka nas polska prezydencja, poza tym wizytę Baracka Obamy Platforma też zamierza przekuć na głosy w wyborach. W przekazie partii rządzącej powtarza się propaganda sukcesu. Obecnie chodzi głównie o to, żeby Polskę przedstawić jako państwo, z którym liczą się największe mocarstwa, i jako aktywnego gracza na arenie międzynarodowej. Jest to o tyle rozsądna taktyka, o ile jej efektem ma być odwrócenie uwagi od problemów, z którymi boryka się Polska. Gdyby PO starała się zbijać argumenty PiS czy zasadniczo opozycji, to jeszcze bardziej kierowałaby na nie uwagę społeczeństwa. Lepiej jest uciec w krainę fikcji. Dwa lata temu mieliśmy do czynienia z przekazem, że Polska jest pod względem gospodarczym "zieloną wyspą" - dziś analogicznie hasłem przewodnim będzie silna pozycja zagraniczna Polski. Platforma żywi się pustosłowiem. Schlebia Polakom. Jej przekaz polega na "radosnym samochwalstwie" bez pokrycia. Ostatnio miałem okazję czytać wcześniejsze przemówienia Donalda Tuska i muszę przyznać, że abstrahując od tego, że są one kompletną fikcją, premierowi nigdy nie zbywało na pięknych słowach.

Tegoroczna kampania w wykonaniu Platformy będzie powtórką strategii polegającej na niekończącym się eksploatowaniu frazesów oderwanych od rzeczywistości, ale za to chwytliwych?

- Tak myślę. W liście, który premier skierował do działaczy swojej partii, pojawia się przecież ewidentna aluzja do głównej siły opozycyjnej. Donald Tusk mówi o tym, że polityka nie musi mieć naburmuszonej twarzy, może obejść się bez ciężkich słów. Widzimy więc, że rysuje się ten sam podział, który obserwowaliśmy w wyborach w 2007 roku. Optymizm i zadowolenie przeciw wiecznemu "krytykanctwu" i pesymizmowi. Pytanie, na ile taką retoryką uda się przykryć rzeczywistość. Ciekawe jest również dystansowanie się władz od sprawy zatrzymania kibiców za krytykowanie premiera czy od akcji ABW w mieszkaniu internauty. Te ewidentne oznaki represji wobec własnych obywateli były niewątpliwie inicjowane politycznie. Nie bądźmy naiwni. Według mnie, sytuacja najbliższych miesięcy będzie prezentowała się następująco: pod płaszczykiem ciepłych słów i "polityki miłości" odbywać się będzie ostra walka z opozycją, czyli to, co już było do tej pory, ale z naciskiem na inne aspekty. Jak powiedziałem - pytanie, na ile Polacy dadzą się uwieść taką narracją. Zwłaszcza że arogancja władzy jest coraz większa. Oprócz tego możemy zauważyć jeszcze jedną cechę w stylu sprawowania władzy przez Platformę. Coś, co przywołuje skojarzenia ze stylem rządzenia Edwarda Gierka.

To znaczy?

- Spójrzmy na to, jak zorganizowana była wizyta Obamy w Polsce. Z jednej strony ciepłe słowa, zapewnienia o współpracy, spotkanie z przedstawicielami władzy i parlamentu, a z drugiej strony robiono wszystko, żeby Obamę odizolować od społeczeństwa. Co prawda prezydent USA nie miał Polakom nic nowego do powiedzenia, ale poprzez odseparowanie go od obywateli zrobiono z jego wizyty nudną celebrację establishmentową. Brak było inicjatyw takich jak np. spotkanie ze studentami albo jakieś publiczne wystąpienie skierowane do społeczeństwa. Oprócz tego krótkiego spotkania z wybranymi rodzinami smoleńskimi nie było żadnego kontaktu ze światem pozapolitycznym. Nie było także żadnych odniesień do tego, co trapi Polaków. Widać w tym wszystkim obawę przed realnością, przed autentyczną komunikacją, lęk, że ktoś na przykład coś powie, krzyknie, wywiesi jakiś transparent. Przypomina to schyłkowe czasy Edwarda Gierka - tę propagandę sukcesu, skok modernizacyjny i rosnącą obawę, żeby ktoś nie zepsuł wizerunku, nie zakwestionował "sukcesów". W ciągu najbliższych miesięcy to się tylko nasili - z jednej strony będziemy mieli radosne widowisko pełne samozadowolenia, a z drugiej strony coraz trudniejszą realność.

Donald Tusk jako autor listu mobilizuje przede wszystkim członków partii, jednak trudno nie odnieść wrażenia, że takie słowa chciałby skierować również do własnego elektoratu. Można już zdefiniować grupę wyborców, która pomimo tej gry pozorów zagłosuje na Platformę Obywatelską, formację, do której jak ulał pasuje etykieta: klasyczna partia władzy. Kto jeszcze wierzy Platformie?

- Myślę, że najszerszą grupą są ludzie, którzy kierują się taką prostą potrzebą "normalności". Nie jest to nowy motyw. Platforma "grała" nim już w 2007 roku, obiecując ową ciepłą wodę w kranie. Dzisiaj nie może tylko obiecywać, musi rozliczyć się z tego, co zrobiła przez ostatnie 4 lata, i złożyć sprawozdanie z tego, co osiągnęła, z czym można bardzo poważnie polemizować. Owa grupa wyborców chciałaby, żeby Polska była normalnym krajem, niewyróżniającym się specjalnie na tle innych. Są to ludzie, którzy niechętnie słuchają o problemach i zadaniach stojących przed Polską, wypierają je ze świadomości, w tym również, a może przede wszystkim sprawę katastrofy smoleńskiej, która przecież w niespotykany dotąd sposób obnażyła słabość naszego państwa i pokazała, w jak głębokim kryzysie jest ono pogrążone. W państwie nowoczesnym, "normalnym" takie rzeczy się nie zdarzają. Nie chcą uznać, że polska gospodarka nie jest taką gospodarką, jak - dajmy na to - niemiecka, i nie chodzi tu tylko o wielkość, ale o bardziej zasadnicze różnice.
Drugą wielką grupą są ci, którzy są głęboko osobiście zainteresowani tym, żeby Platforma rządziła nadal. Ewentualne zwycięstwo Platformy umożliwiłoby konkretnym grupom interesów ciągłość w ich działalności poza regułami prawa. Jest też grupa osób, które boją się powrotu PiS do władzy, co przecież wiązałoby się z powrotem szeregu ważnych spraw - lustracji, walki z korupcją. To jest mocna grupa osadzona głównie w elitach kulturalno-medialnych. Zdają one sobie sprawę z tego, jak dalece PO odeszła od swoich obietnic wyborczych, ale jest to dla nich bez znaczenia. Do tych wszystkich grup należy doliczyć jeszcze podmioty zagraniczne, który zrobią wszystko, żeby zachować polityczne status quo w Polsce i utrzymać PO przy władzy. Jeśli chodzi o grupę tych, którzy zawiedli się na Platformie i którzy wahają się, czy oddać na nią swój głos w najbliższych wyborach, to wstrzymałbym się z określaniem ich profilu. Taka grupa pewnie istnieje, ale myślę, że jest za wcześnie, by wyrokować, jakiego wyboru dokona w październiku. Po drugiej stronie natomiast są po prostu ludzie, którzy obserwują bacznie to, co dzieje się w naszym kraju, i nie mogą nie dostrzec kontrastu pomiędzy tym, jak zabezpieczono wizytę Obamy w Polsce, a jak przygotowana była delegacja katyńska 10 kwietnia 2010 roku. Wiedzą, że dalsze rządy Tuska to bardzo poważne zagrożenie dla Rzeczypospolitej.

Profil wyborcy Platformy Oszustów

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona