Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Program pis to obietnice i uniki. Po prostu ma być dobrze.

Program pis to obietnice i uniki. Po prostu ma być dobrze.

Data: 2011-07-13 09:04:07
Autor: Przemysław W
Program pis to obietnice i uniki. Po prostu ma być dobrze.
PiS unika w swoim programie wyborczym deklaracji w kwestii reformy finansów publicznych i ograniczenia długu publicznego. Za to pełno w nim kosztownych obietnic
Obok strzelistych aktów poświęconych "odbudowie znaczenia Narodu Polskiego" są fragmenty poświęcone konkretnym dziedzinom. Każdy rozdział programu społeczno-gospodarczego ogłoszonego 19 czerwca zaczyna się inwokacją: jak to PO wszystko zepsuła, a PiS - jeśli zacznie rządzić - będzie musiał naprawiać. Wyraźnie jednak widać, że Jarosława Kaczyńskiego gospodarka nie interesuje.

"Głównym założeniem reformy podatkowej będzie zastąpienie obecnej represyjności wysoką efektywnością fiskalną" - czytamy. Czy to znaczy, że urzędnicy skarbowi, zamiast nakładać na nieuczciwych podatników kary, będą chodzić po domach i grzecznie namawiać do płacenia podatków?


Zagadki podatkowe, prywatyzacja z hamulcem

Zasady podatkowe mają być proste i jasne, by podatnik nie był - jak słusznie zauważa PiS - zdany na łaskę i niełaskę rozmaitych podatkowych interpretacji. Próżno jednak znaleźć w tym programie rozwiązania zagadki, jak to zrobić. Jest też wzmianka, że PiS powoła rzecznika praw podatników oraz zreformuje podatek dochodowy oraz VAT.

Zamiast osobnych PIT-u (dla osób fizycznych) i CIT-u (dla osób prawnych) proponuje jeden podatek dochodowy. I znów jesteśmy bezradni: nie wiadomo, czy ma to być podatek liniowy, z jedną stawką? I jak taka kolejna obniżka podatków dla najlepiej zarabiających ma się do hasła solidarnej Polski? A może podatek ma być jednak progresywny?

Od polityków PiS słyszymy, że stawki podatku PiT 18 i 32 proc. są w porządku, ale skoro PIT ma być taki sam jak CIT, to znaczy, że także firmy mają płacić dwie stawki? A to z kolei oznaczałoby podniesienie podatków dla firm.

Wiadomo tylko, że PiS chce wrócić do ulgi inwestycyjnej, mimo że uszczupla ona dochody budżetu, a słabo przekłada się np. na tworzenie nowych miejsc pracy.

PiS jest przeciwny "nieprzemyślanemu wyzbywaniu się majątku państwowego". Chce zachować w rękach państwa "spółki strategiczne" . Tu wielkich różnic pomiędzy opozycją a koalicją nie ma, bo Platforma dawno porzuciła swój prywatyzacyjny entuzjazm. A Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej przy premierze, nie jest zwolennikiem poszukiwania zagranicznych inwestorów dla PKN Orlen czy PZU. Jedyna konkretna różnica między polityką rządu Tuska a deklaracjami PiS polega na tym, że resort skarbu ogłosił chęć sprzedaży paliwowego Lotosu, a partia Kaczyńskiego jest temu zdecydowanie przeciwna.

Nie bardzo wiadomo, jak PiS chciałby przyspieszyć budowę autostrad - znów w programie jest sporo krytyki pod adresem PO, za to mało konkretów. Więcej jest o kolei: "Po wygranych wyborach PiS zadba o podniesienie jakości usług kolejowych" m.in. dzięki prywatyzacji wybranych spółek kolejowych za pośrednictwem giełdy. Urząd Transportu Kolejowego będzie nadzorował wprowadzanie nowego rozkładu jazdy.

Różnica między PiS i PO w tej sprawie polega tylko na tym, że ekipa Tuska chce prywatyzować spółki kolejowe zarówno poprzez giełdę, jak i z udziałem inwestora strategicznego. W tej chwili szykowane są dwa projekty prywatyzacyjne z tej branży.

Naród rozwija się poprzez rodzinę

"Naród rozwija się poprzez rodzinę. Fundament dla silnie moralnej rodziny upatrujemy w wartościach chrześcijańskich, które tworzą podstawy aksjologiczne naszego kręgu kulturowego" - czytamy w dokumencie PiS.

PiS jest przeciwny aborcji i eutanazji. Nie wiadomo jednak, czy to oznacza poparcie dla całkowitego zakazu aborcji, także gdy zagrożone jest życie i zdrowie kobiety, ciąża jest wynikiem gwałtu czy też płód jest niezdolny do przeżycia. Tymczasem w poprzedniej kadencji PiS nie poparł poprawki do konstytucji wprowadzającej całkowity zakaz aborcji. Na znak protestu odszedł wtedy marszałek Marek Jurek.



Wydaje się, że Jarosław Kaczyński stosuje starą strategię uników: wysyła sygnały, że broni życia poczętego, ale gdy przychodzi co do czego, to nie chce zmieniać obowiązującej ustawy. W sprawie obywatelskiego projektu ustawy o zakazie aborcji nie było dyscypliny głosowania, ale posłowie PiS głosowali za przesłaniem projektu do pracy w komisji sejmowej.

W sprawach społecznych program PiS zawiera wiele postulatów, z którymi trudno się nie zgodzić. Tyle tylko, że nie ma w nim mowy, skąd wziąć na to pieniądze. Na pewno nie z likwidacji przywilejów, np. emerytalnych, bo nie ma o tym wzmianki. PiS jest tu zresztą zakładnikiem "Solidarności", która np. zaciekle broni przywilejów górniczych (koszt dla budżetu - 4,5 mld zł rocznie). Nie można jednak ubolewać nad rosnącym długiem publicznym i równocześnie ochoczo wyliczać, na co jeszcze wydać publiczne pieniądze!

I tak PiS chce wydłużyć urlopy macierzyńskie z 20 do 26 tygodni. Wygląda to na próbę wyważenia otwartych drzwi. To, że urlopy będą wydłużane co roku o dwa tygodnie aż do 26 tygodni w 2014 r., jest już zapisane w ustawie, zresztą autorstwa PiS.

W programie czytamy też, że trzeba podnieść próg dochodowy uprawniający do świadczeń rodzinnych (dziś to 504 zł na osobę w rodzinie). Tu PiS ma sojusznika w osobie minister pracy Jolanty Fedak (PSL), która przekonuje, że próg nie był waloryzowany od siedmiu lat. Jest tylko jeden problem - brak pieniędzy w budżecie. Dlatego minister finansów Jacek Rostowski zablokował ten projekt. PiS nie podaje, skąd wziąć pieniądze na ten cel.

Według tej partii każda rodzina wielodzietna, z co najmniej trójką dzieci, miałaby dostawać Kartę Rodziny Wielodzietnej uprawniającą do zniżek w środkach komunikacji, kinach, teatrach czy muzeach.

W miejscach publicznych pojawiłyby się przewijaki. Państwo przeznaczałoby więcej pieniędzy na dożywianie dzieci, dofinansowywanie żłobków, otwieranie świetlic socjoterapeutycznych. I znów - nieznane są koszty tych rozwiązań, ale można się domyślać, że chodzi o co najmniej kilkanaście miliardów złotych. Pracownicy socjalni mieliby lepiej zarabiać, mieć pod opieką mniej podopiecznych - to kolejny postulat. Sęk w tym, że te zmiany już mają nadejść - pojawią się tzw. asystenci rodzinni.

Solidarni z pacjentami

W liczącym ponad 250 stron programie PiS siedem stron jest poświęconych służbie zdrowia ("Solidarni z pacjentami"). I tak PiS proponuje, byśmy na zdrowie wydawali 6 proc. PKB, co jest normą w Unii Europejskiej. Teraz wydajemy raptem 4-4,5 proc. Do tego likwidacja NFZ, za świadczenia zdrowotne będą po prostu płacić wojewodowie, co ma być tańsze.

I najciekawsze - świadczenia będą finansowane w systemie pay for service, czyli nie będzie żadnych limitów. Za każdą wykonaną usługę państwo zapłaci! Do tego mają wzrosnąć pensje pielęgniarek, odbudowana zostanie medycyna szkolna, państwo przeprowadzi kolejną akcję oddłużania szpitali.

Co to oznacza w praktyce? Skądś trzeba byłoby wziąć pieniądze na te 6 proc. PKB. Musielibyśmy zapożyczyć się w bankach. Albo podnieść składkę - dziś to 9 proc. pensji, co oznaczałoby spadek zarobków Polaków. Albo zwiększyć środki dokładane do służby zdrowia z budżetu, a ponieważ państwowa kasa jest pusta - wymagałoby to zwiększenia podatków.

PiS doskonale to wie, choć kamufluje się przed wyborcą i kluczy. Napomyka tylko: "Bez zwiększenia finansowania opieki zdrowotnej polski pacjent nie będzie miał dostępu do medycyny na europejskim poziomie". A w innym miejscu sygnalizuje też możliwość wprowadzenia jeszcze jednej składki - tzw. pielęgnacyjnej na leczenie ludzi starszych i opiekę nad nimi: "Ważne jest rozważenie wprowadzenia w przyszłości dodatkowych środków na usługi pielęgnacyjne, tak aby zwiększyć ich dostępność". To oznacza wzrost kosztów pracy, które to koszty rząd Kaczyńskiego dzielnie obniżał kilka lat temu, tnąc składkę rentową. Taka propozycja świadczyłaby więc o braku konsekwencji.

PiS powraca także do swojej starej koncepcji, jeszcze prof. Zbigniewa Religii, stworzenia sieci szpitali publicznych. Takie szpitale byłyby finansowane z budżetu, ich organem założycielskim byłby urząd marszałkowski. Wszystko dobrze, tylko znów próżno szukać w programie PiS odpowiedzi na pytanie, co się stanie ze szpitalami, które nie znajdą się w sieci. Odpowiedzi na to pytanie udzielił już śp. prof. Religa - takie szpitale mogą być likwidowane albo sprzedawane.

I tu jest pies pogrzebany: skoro PiS uważa, że nie wszystkie szpitale są nam potrzebne, to niech powie to z otwartą przyłbicą mieszkańcom konkretnych powiatów czy województw. Czy stworzenie szpitali molochów zwiększy dostępność pacjentów do usług medycznych? Wątpimy, bo kolejki biorą się z ograniczonych środków, jakimi dysponuje NFZ. Czyli znów wracamy do sprawy zwiększenia publicznych środków na zdrowie.

Ciekawe też, co pracownicy służby zdrowia powiedzieliby o zakazie łączenia pracy w jednostkach publicznych i niepublicznych. Taki zakaz mógłby skutkować tym, że w publicznych placówkach - gdyby pielęgniarki i lekarze musieli wybierać - zostaliby sami salowi i portierzy.

Edukacja: zero tolerancji dla przemocy w szkole

PiS chce powrócić do słynnego programu Romana Giertycha "Zero tolerancji dla przemocy w szkole". I znów marzy o szkolnych mundurkach. PiS będzie "z pełną determinacją działać na rzecz przywrócenia wychowania patriotycznego".

"Chodzi o stałą opiekę uczniów nad jednym z pobliskich miejsc pamięci narodowej, dofinansowywanie przez MEN wycieczek do miejsc pamięci narodowej w kraju i na terenie b. Związku Sowieckiego, udział młodzieży w tzw. rekonstrukcjach historycznych - odtwarzanie bitew i innych wydarzeń z przeszłości" - czytamy w programie. Uczniowie mieliby korzystać ze stron internetowych IPN oraz Muzeum Historii Polski. Historia będzie nauczana od szkoły podstawowej do ostatniej klasy liceum.

Partia Kaczyńskiego jest przeciwna oddawaniu szkół w ręce fundacji i stowarzyszeń, które mogą zatrudniać nauczycieli bez oglądania się na Kartę nauczyciela. W klasach gimnazjalnych powinno być do 20 dzieci, a w całym gimnazjum nie więcej niż 400 uczniów. Nauczyciele "legitymujący się wysokimi kwalifikacjami" mogliby liczyć na podwyżki rzędu 2,5 tys. zł. Ani słówka nie ma na temat zmian w Karcie nauczyciela, która konserwuje złe zjawiska w polskiej edukacji.

Poza tym PiS chce odłożenia aż do 1 września 2020 r. obowiązku szkolnego dla sześciolatków i zerówki dla pięciolatków. To ważny postulat, bo wiadomo, że część rodziców reformy Katarzyny Hall nie akceptuje. Ale też wyborcy mogą się poczuć skołowani. W 2006 roku b. wiceminister oświaty Jarosław Zieliński w imieniu PiS, optował za tą reformą, wchodząc w spór z LPR-owskim ministrem edukacji Romanem Giertychem.

Partia Kaczyńskiego postuluje też zniesienie odpłatności za drugi kierunek studiów, co jest kolejną sztandarową zmianą ekipy Tuska.

Te fragmenty programu potwierdzają jedną diagnozę - PiS głównie mówi o tym, jakie reformy Tuska zamierza spowolnić lub zlikwidować. Jest raczej za utrzymaniem szkodliwych przywilejów dla konkretnych grup zawodowych. W programie nie ma znaczących projektów na miarę dawnych osiągnięć PiS takich jak otwarcie zawodów prawniczych czy reforma finansowania partii politycznych.

PiS czuje się pewnie, gdy dyskusja dotyczy polityki historycznej czy pojęcia narodu, ale słabo sobie radzi z definiowaniem strategii w sprawach gospodarczych i społecznych. A jeśli już pojawiają się jakieś koncepcje, to są pełne zagadek i niejasności - a przede wszystkim nie wiadomo skąd wziąć pieniądze na ich realizację.



Więcej... http://wyborcza.pl/1,75515,9929367,Tak_ogolnie__to_ma_byc_dobrze.html?as=2&startsz=x#ixzz1RxygD6mT




Przemek

--

"W białej księdze z rewelacji, którymi karmiono nas przez rok,
nie zostało nic.  Nie ma magnesu, nie ma helu, nie ma sztucznej mgły.
 W 38 milionowym kraju nie znalazł się ani jeden poważny człowiek,
 który te bzdury by firmował własnym nazwiskiem"

http://www.youtube.com/watch?v=HEl_8eBXmtI&NR=1

Data: 2011-07-13 09:50:29
Autor: A. Filip
Program pis to obietnice i uniki ale PO ZROBI drugą Irlandię! ;-)
Przemysław W <Brońmy RP przed pisem@...pl> pisze:
PiS unika w swoim programie wyborczym deklaracji w kwestii reformy
finansów publicznych i ograniczenia długu publicznego. Za to pełno w
nim kosztownych obietnic
Obok strzelistych aktów poświęconych "odbudowie znaczenia Narodu
Polskiego" są fragmenty poświęcone konkretnym dziedzinom. Każdy
rozdział programu społeczno-gospodarczego ogłoszonego 19 czerwca
zaczyna się inwokacją: jak to PO wszystko zepsuła, a PiS - jeśli
zacznie rządzić - będzie musiał naprawiać. Wyraźnie jednak widać, że
Jarosława Kaczyńskiego gospodarka nie interesuje.
[...]
Więcej... http://wyborcza.pl/1,75515,9929367,Tak_ogolnie__to_ma_byc_dobrze.html?as=2&startsz=x#ixzz1RxygD6mT

Wybory w RP3 to od dawna "wybór mniejszego zła".

Wiec może o "mniej lotny" zaczniesz porównywać do alternatywnych wyborów
bo *niestety* w polityce "Nie trzeba być dobrym, wystarczy być najlepszym".

--
A. Filip : Świat jaki jest każdy widzi (inaczej).
Uczony jest skarbem swojego kraju.
  -- Przysłowie chińskie (pl.wikiquote.org)

Program pis to obietnice i uniki. Po prostu ma być dobrze.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona