Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Prokuratura wytyka chystkowi z MSZ

Prokuratura wytyka chystkowi z MSZ

Data: 2013-12-01 22:35:25
Autor: Mark Woydak
Prokuratura wytyka chystkowi z MSZ

 Prokuratura wytyka MSZ bezpodstawne przedłużanie notyfikacji wizyty Lecha
Kaczyńskiego w Katyniu w 2010 roku. Gra, jaką podjął z Kremlem Radosław
Sikorski, umożliwiła Moskwie sabotowanie głowy polskiego państwa.

 Mimo ponownego umorzenia śledztwa dotyczącego cywilnego wątku organizacji
wizyt w Katyniu w kwietniu 2010 r. w ponad 300-stronicowym dokumencie dwóch
śledczych Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Józef Gacek i Michał
Machniak wskazuje na szereg błędów i uchybień w działaniu Ministerstwa
Spraw Zagranicznych i polskiej ambasady w Moskwie.

Dokumenty notyfikacyjne przeleżały w szufladach Radosława Sikorskiego
prawie dwa miesiące.

Długotrwała zwłoka w oficjalnym zawiadomieniu (notyfikacji) strony
rosyjskiej o wizycie polskiego prezydenta w Katyniu w 2010 r. to jaskrawy
przykład nieprawidłowości w działaniu resortu spraw zagranicznych – wytyka
prokuratura.

Dwa miesiące w szufladzie

„Proces notyfikacji Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku i Katyniu był
całkowicie niezrozumiały, także dla strony rosyjskiej, i należy ocenić go
negatywnie” – piszą prokuratorzy. I dodają: „Pomimo że Ministerstwo Spraw
Zagranicznych zostało powiadomione o zamiarze udziału Prezydenta w
obchodach 70. Rocznicy Zbrodni Katyńskiej w dniu 27 stycznia 2010 r.,
notyfikacja nastąpiła dopiero 16 marca 2010 r., co umożliwiło stronie
rosyjskiej (wypowiedzi Ambasadora Władimira Grinina i Dyrektora Siergieja
Nieczajewa) zasadne w tym okresie twierdzenie, iż nic nie wiedzą o
planowanym udziale Prezydenta RP w uroczystościach katyńskich, a także
opóźniło przygotowania do uroczystości w Kancelarii Prezydenta”.

Śledczy precyzują, że chodzi o – jak piszą – „liczne” nieprawidłowości
polegające w ogólności na opóźnieniach w przekazywaniu informacji między
podmiotami, które organizowały wizyty, oraz braku szybkiej reakcji na
nieudzielanie przez Rosję żądanych informacji.

Najbardziej jaskrawym przykładem nieprawidłowości ze strony MSZ było,
zdaniem prokuratury, opóźnienie w notyfikowaniu stronie rosyjskiej terminu
wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Resort spraw zagranicznych został poinformowany o prezydenckich zamiarach
udziału w obchodach 70. rocznicy zbrodni katyńskiej bezpośrednio w Rosji na
początku roku, 27 stycznia 2010 roku. Jednak przez prawie dwa miesiące MSZ
nie wystąpiło z notyfikacją. Zamiast tego minister spraw zagranicznych
Radosław Sikorski sugerował prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu udział w
uroczystościach… 9 maja w Moskwie.

W tym czasie strona rosyjska twierdziła, jak w wypowiedziach ambasadora
Rosji w Polsce Władimira Grinina, jakoby nic nie wiedziała o zamierzeniach
polskiego prezydenta. Był to perfidny wybieg, ponieważ jednocześnie za
pośrednictwem polskiego MSZ o tych zamiarach został powiadomiony rosyjski
ambasador i zaproszony do omówienia szczegółów wizyty w Katyniu.

Plany te potwierdził po raz wtóry ówczesny szef Kancelarii Prezydenta RP
Władysław Stasiak 23 lutego. Ale i wtedy MSZ nie wystąpiło o notyfikację.
Dopiero kolejne potwierdzenie prezydenckich zamierzeń 15 marca przez
ministra Mariusza Handzlika wymusiło reakcję resortu. MSZ wystosowało 16
marca pismo do polskiej ambasady w Moskwie, aby dokonano takiej
notyfikacji.

– Na bieżąco monitorowałam sytuację, wszystkie oświadczenia stron. I
przyznam, że byłam bardzo zaniepokojona. Kontaktowałam się wówczas z
Kancelarią Prezydenta, samym prezydentem, byłam niezwykle zaniepokojona tym
ping-pongiem oświadczeń ambasadora Grinina i polskiego MSZ – mówi „Naszemu
Dziennikowi” Anna Fotyga, była minister spraw zagranicznych.

– Odnotowałam wywiad ówczesnego rzecznika MSZ Piotra Paszkowskiego, który
pod koniec marca powiedział, że w zasadzie Rosjanie uznają za notyfikowaną
wizytę, jeżeli wszyscy członkowie delegacji są zgłoszeni. Rzecznik dodał:
„Ale my to mamy jeszcze czas” – relacjonuje. – Krótko mówiąc, MSZ nie
notyfikowało. Wiedziało, że są jakieś rosyjskie wymogi, nie komunikowało
tych wymogów, zresztą były one sztuczne, co Kancelaria Prezydenta bardzo
dobrze rozumiała. Delegacja została określona, a nadal uważano, że to jest
prywatna wizyta prezydenta, przecież takie były informacje o spotkaniu
ambasadora Bahra w rosyjskim MSZ z panem Nieczajewem, który mówił, że nic
formalnie nie wiedzą o takiej wizycie prezydenta – podkreśla Fotyga.

– Jednym słowem, MSZ prowadziło grę, w której miały swój udział inne
instytucje, jak Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, w której sabotowano wolę
prezydenta. Moim zdaniem, jest to oczywisty delikt konstytucyjny – sądzi
była szefowa MSZ. – Jest to sprawa dla prawników i kwestia analizy
umorzenia, które moim zdaniem nosi mnóstwo znaków zapytania. Nawet przy
bardzo pobieżnej analizie widać, że był to rodzaj gry prowadzonej przeciwko
prezydentowi – dodaje.

Podobnie uważa były wiceminister spraw zagranicznych. – Rząd i MSZ grały na
podzielenie tych wizyt – mówi Witold Waszczykowski. – Kwestię organizacji
wizyty należy oceniać jako wielkie niedociągnięcie, jako zaniedbanie
urzędniczych obowiązków. Ten wątek jest do udowodnienia – stwierdza
polityk, dziś poseł PiS. – Wyjazd prezydenta został zakwalifikowany jako
wyjazd prawie półprywatny na wydarzenie niepaństwowe, w związku z tym można
było zakwalifikować ten wyjazd jako taki, w odniesieniu do którego nie
trzeba było poświęcić wszelkich procedur zabezpieczenia – zaznacza.

Arabski potwierdził 10 kwietnia

Fakt prowadzenia gry obliczonej na podzielenie wizyt prezydenta i premiera
potwierdzają konkluzje zawarte w prokuratorskim dokumencie opatrzonym datą
20 września br. „Jeszcze przed dniem 3 lutego 2010 roku została podjęta
kluczowa decyzja, iż uroczystości w Katyniu odbędą się 10 kwietnia 2010 r.”
– piszą prokuratorzy Gacek i Machniak. Śledczy rekonstruują proces, w jaki
sposób doszło do wskazania i potwierdzenia tego terminu – uwaga – przez
Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, czyli premiera Donalda Tuska.

18 stycznia 2010 r. zgody na wyznaczenie daty 10 kwietnia udzielił Tomasz
Arabski – wskazują jasno prokuratorzy.

Potajemna zamiana dat

Sytuacja uległa radykalnej zmianie po telefonie Władimira Putina do Donalda
Tuska 3 lutego 2010 roku. „Udział w obchodach Premiera FR został podany do
publicznej wiadomości, ale termin wizyty 7 kwietnia 2010 r. uzgodniony
przez ministrów Tomasza Arabskiego i Jurija Uszakowa, podczas rozmowy 4
lutego 2010 r., nie był wówczas potwierdzony i rozpowszechniony” –
rekonstruują śledczy. Podjęcie decyzji o rozdzieleniu wizyt Arabski ukrywał
nawet przed urzędnikami KPRM. „Fakt, iż termin wizyty premiera Donalda
Tuska w dniu 7 kwietnia 2010 r. nie był powszechnie znany, potwierdza
okoliczność, iż nie znała go choćby Emilia Surowska, organizująca tę wizytę
w ramach Departamentu Spraw Zagranicznych KPRM” – czytamy w prokuratorskim
dokumencie.

Niemy świadek

Grafik wizyt i spotkań zagranicznych datowany na 1 marca przesłany do MSZ
przez Surowską przewidywał, że pierwszym planowanym wydarzeniem w kwietniu
był udział Donalda Tuska w obchodach 70. rocznicy zbrodni katyńskiej (10
kwietnia), nie zaś udział w wizycie zagranicznej w Federacji Rosyjskiej, bo
taki status miał wyjazd Tuska 7 kwietnia.

„W tym czasie – piszą prokuratorzy – pomimo wysłanych oficjalnych pism i
prowadzenia nieformalnych rozmów, urzędnicy MSZ nadal nie traktowali
informacji o udziale Prezydenta RP w uroczystościach jako oficjalnej”.

Jak podkreślają prawnicy, za wykonywanie tego typu obowiązków odpowiada
istniejący w strukturze MSZ protokół dyplomatyczny. Jednym z jego zadań
jest właśnie uczestniczenie w organizacji wizyt przedstawicieli
Rzeczypospolitej, np. prezydenta, premiera czy ministra spraw
zagranicznych.

Jakie były konsekwencje odwlekania notyfikacji przez resort spraw
zagranicznych?

Takie działania oczywiście opóźniły przygotowania organizacyjne wizyty ze
strony Kancelarii Prezydenta. Inny element miał charakter wizerunkowy.
Według prokuratury, takie postępowanie mogło wywołać wrażenie
„opieszałości” polskich służb dyplomatycznych, a nawet wrażenie
„ignorowania” przedstawicieli najwyższych urzędów.

Cały proces notyfikacji wizyty prezydenta, który wymagał zaangażowania MSZ,
śledczy oceniają „negatywnie”. Jednak te działania, określane jako
uchybienia i nieprawidłowości, trudno ocenić prawnie.

Ekspert prawa międzynarodowego publicznego dr hab. Karol Karski (UW)
wskazuje, że kwestie organizacji wizyt zagranicznych są regulowane przez
prawo krajowe.

Tymczasem w prawie polskim brakuje odpowiednich przepisów, w miejsce
których stosuje się zwyczajowo przyjęte postępowania. Problem ten
sygnalizuje prokuratura w swoim umorzeniu. I rozkłada ręce.

– W momencie kiedy prezydent zgłasza do protokołu dyplomatycznego, że chce
uczestniczyć w jakichś uroczystościach, to organizuje się przede wszystkim
wizytę prezydenta – podkreśla Anna Fotyga. – Z całą siłą aparatu państwa
sonduje się i zabiega o możliwość zrównoważenia poziomu delegacji
odpowiedniego szczebla z drugiej strony, wówczas był to prezydent
Miedwiediew, ale nie mieliśmy informacji na ten temat, czy w ogóle MSZ o to
zabiegało. Nie znalazłam żadnych informacji o tym, żeby polski ambasador
zwrócił się o to, a był to jego obowiązek – akcentuje posłanka.

– Wszystkie organy państwa były zobowiązane do lojalności wewnętrznej,
dlatego kiedy podnosiłam kwestię współdziałania bardziej z władzami innego
państwa niż z własnym prezydentem, to przede wszystkim miałam na myśli
właśnie taki aspekt – zaznacza.

Fotyga przypomina, że Konstytucja nakłada na ministra spraw zagranicznych
konieczność współdziałania w polityce zagranicznej z prezydentem i
premierem. – Jest zapisane w Konstytucji, że to prezydent jest najwyższym
przedstawicielem państwa w stosunkach zewnętrznych – zwraca uwagę.

Ale to nie koniec zastrzeżeń prokuratury. MSZ dopuściło się także wielu
innych uchybień. Pracownicy polskiej ambasady w Moskwie wykazali
„olbrzymią” opieszałość w uzyskaniu zgód dyplomatycznych na przelot
samolotów specjalnych w dniach 7 i 10 kwietnia 2010 roku. Nie nadzorowała
tego centrala MSZ i dopiero dzień przed wylotem znane były ich numery.
Zamiast Wydziału Protokolarnego MSZ załatwianiem zezwoleń na przelot
samolotów zajmowała się ambasada.

Resort spraw zagranicznych wiedział też o stanie lotniska w Smoleńsku,
ponieważ to do niego trafiały informacje przekazywane z Rosji via ambasada
w Moskwie. MSZ samo wskazywało kancelarii premiera, że wizyta w Katyniu
może się odbyć z wykorzystaniem tego lotniska.

Poza tym kilkoro pracowników ambasady polskiej nie miało przed kwietniem
2010 r. jasno określonego zakresu swoich obowiązków, co oczywiście mogło
rzutować na ich pracę.

W ambasadzie nie reagowano zresztą specjalnie, gdy strona rosyjska zwlekała
z udzieleniem informacji na różne pytania związane z wizytą.

Śledztwo dotyczyło niedopełnienia obowiązków przez urzędników państwowych,
m.in. MSZ, czy kancelarii premiera przy organizacji obu wizyt w Katyniu w
kwietniu 2010 roku. Jednak zdaniem prokuratury nawet mimo wielu
nieprawidłowości urzędnicy ci nie popełnili przestępstwa, a stwierdzone
uchybienia nie godziły w bezpieczeństwo lotów, ponieważ odpowiadał za to
rozwiązany już 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego.

Data: 2013-12-02 18:19:47
Autor: Mark Woydak
Prokuratura wytyka chłystkowi z MSZ
PiS-owski PSYCHOPATA podpisujący się "Mark Woydak" (używający również innych
ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika
40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC. Fakt, ze podszywa sie pod
moje dane swiadczy o daleko posunietej chorobie psychicznej. Pity bez umiaru
denaturat i pędzony ze zgniłych buraków samogon z 3-ciego tłoczenia dokonaly
calkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma juz dla niego
ratunku! Módlmy się bracia i siostry! Wspierajmy go w tych cięzkich
chwilach! Nie ma nikogo oporócz nas! Nawet zdychający pies i wyleniały ze
starości kot go opuścili! Pies nasrał mu pod drzwiami, a kot do
zapleśniałego od brudu wyra, które ten nieszczęśnik nazywa łózkiem. Świr ten
po całonocnym fistingu z podobnym sobie indywidium wylazł z nory i znów
zasrywa grupę z rozwalonego odbytu. Módlmy się bracia i siostry! Nadzieja na
pełny powrót do zdrowia psychicznego tego osobnika jest niewielka, a nawet
bliska zera ale spełnijmy chrześciański obowiązek! Wnośmy modły za
PiS-owskiego chorego psychicznie brata!

MW

--

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gm.de> napisał w wiadomości news:rfudt3znoa40$.1bovfxm9zyre5$.dlg40tude.net...



Prokuratura wytyka MSZ bezpodstawne przedłużanie notyfikacji wizyty Lecha
Kaczyńskiego w Katyniu w 2010 roku. Gra, jaką podjął z Kremlem Radosław
Sikorski, umożliwiła Moskwie sabotowanie głowy polskiego państwa.



Mimo ponownego umorzenia śledztwa dotyczącego cywilnego wątku organizacji
wizyt w Katyniu w kwietniu 2010 r. w ponad 300-stronicowym dokumencie dwóch
śledczych Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Józef Gacek i Michał
Machniak wskazuje na szereg błędów i uchybień w działaniu Ministerstwa
Spraw Zagranicznych i polskiej ambasady w Moskwie.

Dokumenty notyfikacyjne przeleżały w szufladach Radosława Sikorskiego
prawie dwa miesiące.

Długotrwała zwłoka w oficjalnym zawiadomieniu (notyfikacji) strony
rosyjskiej o wizycie polskiego prezydenta w Katyniu w 2010 r. to jaskrawy
przykład nieprawidłowości w działaniu resortu spraw zagranicznych – wytyka
prokuratura.

Dwa miesiące w szufladzie

„Proces notyfikacji Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku i Katyniu był
całkowicie niezrozumiały, także dla strony rosyjskiej, i należy ocenić go
negatywnie” – piszą prokuratorzy. I dodają: „Pomimo że Ministerstwo Spraw
Zagranicznych zostało powiadomione o zamiarze udziału Prezydenta w
obchodach 70. Rocznicy Zbrodni Katyńskiej w dniu 27 stycznia 2010 r.,
notyfikacja nastąpiła dopiero 16 marca 2010 r., co umożliwiło stronie
rosyjskiej (wypowiedzi Ambasadora Władimira Grinina i Dyrektora Siergieja
Nieczajewa) zasadne w tym okresie twierdzenie, iż nic nie wiedzą o
planowanym udziale Prezydenta RP w uroczystościach katyńskich, a także
opóźniło przygotowania do uroczystości w Kancelarii Prezydenta”.

Śledczy precyzują, że chodzi o – jak piszą – „liczne” nieprawidłowości
polegające w ogólności na opóźnieniach w przekazywaniu informacji między
podmiotami, które organizowały wizyty, oraz braku szybkiej reakcji na
nieudzielanie przez Rosję żądanych informacji.

Najbardziej jaskrawym przykładem nieprawidłowości ze strony MSZ było,
zdaniem prokuratury, opóźnienie w notyfikowaniu stronie rosyjskiej terminu
wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Resort spraw zagranicznych został poinformowany o prezydenckich zamiarach
udziału w obchodach 70. rocznicy zbrodni katyńskiej bezpośrednio w Rosji na
początku roku, 27 stycznia 2010 roku. Jednak przez prawie dwa miesiące MSZ
nie wystąpiło z notyfikacją. Zamiast tego minister spraw zagranicznych
Radosław Sikorski sugerował prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu udział w
uroczystościach… 9 maja w Moskwie.

W tym czasie strona rosyjska twierdziła, jak w wypowiedziach ambasadora
Rosji w Polsce Władimira Grinina, jakoby nic nie wiedziała o zamierzeniach
polskiego prezydenta. Był to perfidny wybieg, ponieważ jednocześnie za
pośrednictwem polskiego MSZ o tych zamiarach został powiadomiony rosyjski
ambasador i zaproszony do omówienia szczegółów wizyty w Katyniu.

Plany te potwierdził po raz wtóry ówczesny szef Kancelarii Prezydenta RP
Władysław Stasiak 23 lutego. Ale i wtedy MSZ nie wystąpiło o notyfikację.
Dopiero kolejne potwierdzenie prezydenckich zamierzeń 15 marca przez
ministra Mariusza Handzlika wymusiło reakcję resortu. MSZ wystosowało 16
marca pismo do polskiej ambasady w Moskwie, aby dokonano takiej
notyfikacji.

– Na bieżąco monitorowałam sytuację, wszystkie oświadczenia stron. I
przyznam, że byłam bardzo zaniepokojona. Kontaktowałam się wówczas z
Kancelarią Prezydenta, samym prezydentem, byłam niezwykle zaniepokojona tym
ping-pongiem oświadczeń ambasadora Grinina i polskiego MSZ – mówi „Naszemu
Dziennikowi” Anna Fotyga, była minister spraw zagranicznych.

– Odnotowałam wywiad ówczesnego rzecznika MSZ Piotra Paszkowskiego, który
pod koniec marca powiedział, że w zasadzie Rosjanie uznają za notyfikowaną
wizytę, jeżeli wszyscy członkowie delegacji są zgłoszeni. Rzecznik dodał:
„Ale my to mamy jeszcze czas” – relacjonuje. – Krótko mówiąc, MSZ nie
notyfikowało. Wiedziało, że są jakieś rosyjskie wymogi, nie komunikowało
tych wymogów, zresztą były one sztuczne, co Kancelaria Prezydenta bardzo
dobrze rozumiała. Delegacja została określona, a nadal uważano, że to jest
prywatna wizyta prezydenta, przecież takie były informacje o spotkaniu
ambasadora Bahra w rosyjskim MSZ z panem Nieczajewem, który mówił, że nic
formalnie nie wiedzą o takiej wizycie prezydenta – podkreśla Fotyga.

– Jednym słowem, MSZ prowadziło grę, w której miały swój udział inne
instytucje, jak Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, w której sabotowano wolę
prezydenta. Moim zdaniem, jest to oczywisty delikt konstytucyjny – sądzi
była szefowa MSZ. – Jest to sprawa dla prawników i kwestia analizy
umorzenia, które moim zdaniem nosi mnóstwo znaków zapytania. Nawet przy
bardzo pobieżnej analizie widać, że był to rodzaj gry prowadzonej przeciwko
prezydentowi – dodaje.

Podobnie uważa były wiceminister spraw zagranicznych. – Rząd i MSZ grały na
podzielenie tych wizyt – mówi Witold Waszczykowski. – Kwestię organizacji
wizyty należy oceniać jako wielkie niedociągnięcie, jako zaniedbanie
urzędniczych obowiązków. Ten wątek jest do udowodnienia – stwierdza
polityk, dziś poseł PiS. – Wyjazd prezydenta został zakwalifikowany jako
wyjazd prawie półprywatny na wydarzenie niepaństwowe, w związku z tym można
było zakwalifikować ten wyjazd jako taki, w odniesieniu do którego nie
trzeba było poświęcić wszelkich procedur zabezpieczenia – zaznacza.

Arabski potwierdził 10 kwietnia

Fakt prowadzenia gry obliczonej na podzielenie wizyt prezydenta i premiera
potwierdzają konkluzje zawarte w prokuratorskim dokumencie opatrzonym datą
20 września br. „Jeszcze przed dniem 3 lutego 2010 roku została podjęta
kluczowa decyzja, iż uroczystości w Katyniu odbędą się 10 kwietnia 2010  r.”
– piszą prokuratorzy Gacek i Machniak. Śledczy rekonstruują proces, w jaki
sposób doszło do wskazania i potwierdzenia tego terminu – uwaga – przez
Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, czyli premiera Donalda Tuska.

18 stycznia 2010 r. zgody na wyznaczenie daty 10 kwietnia udzielił Tomasz
Arabski – wskazują jasno prokuratorzy.

Potajemna zamiana dat

Sytuacja uległa radykalnej zmianie po telefonie Władimira Putina do Donalda
Tuska 3 lutego 2010 roku. „Udział w obchodach Premiera FR został podany do
publicznej wiadomości, ale termin wizyty 7 kwietnia 2010 r. uzgodniony
przez ministrów Tomasza Arabskiego i Jurija Uszakowa, podczas rozmowy 4
lutego 2010 r., nie był wówczas potwierdzony i rozpowszechniony” –
rekonstruują śledczy. Podjęcie decyzji o rozdzieleniu wizyt Arabski ukrywał
nawet przed urzędnikami KPRM. „Fakt, iż termin wizyty premiera Donalda
Tuska w dniu 7 kwietnia 2010 r. nie był powszechnie znany, potwierdza
okoliczność, iż nie znała go choćby Emilia Surowska, organizująca tę wizytę
w ramach Departamentu Spraw Zagranicznych KPRM” – czytamy w prokuratorskim
dokumencie.

Niemy świadek

Grafik wizyt i spotkań zagranicznych datowany na 1 marca przesłany do MSZ
przez Surowską przewidywał, że pierwszym planowanym wydarzeniem w kwietniu
był udział Donalda Tuska w obchodach 70. rocznicy zbrodni katyńskiej (10
kwietnia), nie zaś udział w wizycie zagranicznej w Federacji Rosyjskiej, bo
taki status miał wyjazd Tuska 7 kwietnia.

„W tym czasie – piszą prokuratorzy – pomimo wysłanych oficjalnych pism i
prowadzenia nieformalnych rozmów, urzędnicy MSZ nadal nie traktowali
informacji o udziale Prezydenta RP w uroczystościach jako oficjalnej”.

Jak podkreślają prawnicy, za wykonywanie tego typu obowiązków odpowiada
istniejący w strukturze MSZ protokół dyplomatyczny. Jednym z jego zadań
jest właśnie uczestniczenie w organizacji wizyt przedstawicieli
Rzeczypospolitej, np. prezydenta, premiera czy ministra spraw
zagranicznych.

Jakie były konsekwencje odwlekania notyfikacji przez resort spraw
zagranicznych?

Takie działania oczywiście opóźniły przygotowania organizacyjne wizyty ze
strony Kancelarii Prezydenta. Inny element miał charakter wizerunkowy.
Według prokuratury, takie postępowanie mogło wywołać wrażenie
„opieszałości” polskich służb dyplomatycznych, a nawet wrażenie
„ignorowania” przedstawicieli najwyższych urzędów.

Cały proces notyfikacji wizyty prezydenta, który wymagał zaangażowania MSZ,
śledczy oceniają „negatywnie”. Jednak te działania, określane jako
uchybienia i nieprawidłowości, trudno ocenić prawnie.

Ekspert prawa międzynarodowego publicznego dr hab. Karol Karski (UW)
wskazuje, że kwestie organizacji wizyt zagranicznych są regulowane przez
prawo krajowe.

Tymczasem w prawie polskim brakuje odpowiednich przepisów, w miejsce
których stosuje się zwyczajowo przyjęte postępowania. Problem ten
sygnalizuje prokuratura w swoim umorzeniu. I rozkłada ręce.

– W momencie kiedy prezydent zgłasza do protokołu dyplomatycznego, że chce
uczestniczyć w jakichś uroczystościach, to organizuje się przede wszystkim
wizytę prezydenta – podkreśla Anna Fotyga. – Z całą siłą aparatu państwa
sonduje się i zabiega o możliwość zrównoważenia poziomu delegacji
odpowiedniego szczebla z drugiej strony, wówczas był to prezydent
Miedwiediew, ale nie mieliśmy informacji na ten temat, czy w ogóle MSZ o to
zabiegało. Nie znalazłam żadnych informacji o tym, żeby polski ambasador
zwrócił się o to, a był to jego obowiązek – akcentuje posłanka.

– Wszystkie organy państwa były zobowiązane do lojalności wewnętrznej,
dlatego kiedy podnosiłam kwestię współdziałania bardziej z władzami innego
państwa niż z własnym prezydentem, to przede wszystkim miałam na myśli
właśnie taki aspekt – zaznacza.

Fotyga przypomina, że Konstytucja nakłada na ministra spraw zagranicznych
konieczność współdziałania w polityce zagranicznej z prezydentem i
premierem. – Jest zapisane w Konstytucji, że to prezydent jest najwyższym
przedstawicielem państwa w stosunkach zewnętrznych – zwraca uwagę.

Ale to nie koniec zastrzeżeń prokuratury. MSZ dopuściło się także wielu
innych uchybień. Pracownicy polskiej ambasady w Moskwie wykazali
„olbrzymią” opieszałość w uzyskaniu zgód dyplomatycznych na przelot
samolotów specjalnych w dniach 7 i 10 kwietnia 2010 roku. Nie nadzorowała
tego centrala MSZ i dopiero dzień przed wylotem znane były ich numery.
Zamiast Wydziału Protokolarnego MSZ załatwianiem zezwoleń na przelot
samolotów zajmowała się ambasada.

Resort spraw zagranicznych wiedział też o stanie lotniska w Smoleńsku,
ponieważ to do niego trafiały informacje przekazywane z Rosji via ambasada
w Moskwie. MSZ samo wskazywało kancelarii premiera, że wizyta w Katyniu
może się odbyć z wykorzystaniem tego lotniska.

Poza tym kilkoro pracowników ambasady polskiej nie miało przed kwietniem
2010 r. jasno określonego zakresu swoich obowiązków, co oczywiście mogło
rzutować na ich pracę.

W ambasadzie nie reagowano zresztą specjalnie, gdy strona rosyjska zwlekała
z udzieleniem informacji na różne pytania związane z wizytą.

Śledztwo dotyczyło niedopełnienia obowiązków przez urzędników państwowych,
m.in. MSZ, czy kancelarii premiera przy organizacji obu wizyt w Katyniu w
kwietniu 2010 roku. Jednak zdaniem prokuratury nawet mimo wielu
nieprawidłowości urzędnicy ci nie popełnili przestępstwa, a stwierdzone
uchybienia nie godziły w bezpieczeństwo lotów, ponieważ odpowiadał za to
rozwiązany już 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego.

Prokuratura wytyka chystkowi z MSZ

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona