Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Przed przylotem prezydenta usunięto sprzęt nawigacyjny?

Przed przylotem prezydenta usunięto sprzęt nawigacyjny?

Data: 2010-04-16 17:39:43
Autor: u2
Przed przylotem prezydenta usunięto sprzęt nawigacyjny?
Artykuł z Naszego Dziennika wnoszący nowe spojrzenie na sprawę katastrofy :

http://www.iap.pl/index.html?id=wiadomosci&nrwiad=433410

"Woń gazu łupkowego unosi się nad Katyniem" - to tytuł artykułu Julii
Łatyniny w internetowym wydaniu "Moscow Times". Autorka w swoim artykule
stawia kilka tez, które w jej opinii czynią katastrofę prezydenckiego
samolotu wyjątkowo dziwną, a jej przyczyny coraz bardziej niejasnymi.
Łatynina pisze m.in., że w czasie spotkania premierów Tuska i Putina na
smoleńskim lotnisku ustawiono nowoczesny sprzęt nawigacyjny. Trzy dni
później już go tam nie było.



W opinii Łatyniny, dramatyczny zwrot wydarzeń nastąpił po artykule "Wall
Street Journal" z 8 kwietnia br., w którym opisano mechanizmy
inwestowania amerykańskich gigantów gazowych w złoża gazu łupkowego w
Polsce. Według gazety pierwsze wiercenia w naszym kraju mają się
rozpocząć już w najbliższych tygodniach. "Oto i wasza odpowiedź. Rosja,
której neoimperializm został zbudowany na fakcie, że posiada ona złoża
'pokojowego gazu' (podobnie do 'pokojowego atomu' w Związku Sowieckim),
i na tym, że może ona przytkać swoje rurociągi z gazem biegnące przez
Polskę, tak jak to Kreml zrobił z Ukrainą. Ale co jeśli Polska stałaby
się eksporterem gazu?" - pyta Łatynina. Jak pisze dalej dziennikarka,
wówczas Moskwa zdała sobie sprawę, że fakt, jak wiele gazu łupkowego
Polska zamierza pozyskiwać, zależy w głównym stopniu od wyników
następnych wyborów parlamentarnych w naszym kraju. "Jedna z opcji:
partia byłego prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego. Był on żarliwym
narodowcem, ludowcem i antykomunistą, człowiekiem, który doświadczył
osobistej tragedii związanej z masakrą w Katyniu. Pojawiał się tam na
uroczystościach co roku. Z drugiej strony mamy partię premiera Donalda
Tuska, pragmatyka, który jest gotowy przyjaźnić się z każdym, tylko nie
z Kaczyńskim" - czytamy w dalszej części artykułu.

Jak podkreśla autorka, to właśnie na trzy dni przed oficjalnymi
obchodami premierzy Putin i Tusk spotkali się w Katyniu. "Specjalnie
przyjechali wcześniej, aby nie musieć zapraszać Kaczyńskiego i aby go
podejść" - zauważa Łatynina. Według niej, późniejszy przylot polskiego
prezydenta, który zabrał ze sobą dużą część krajowej elity, był
obliczony na "przelicytowanie" wartości spotkania dwóch premierów.
Dziennikarka stwierdza, że wobec tego informacje o gęstej mgle mogły być
odebrane przez Lecha Kaczyńskiego, jako próba politycznego fortelu z
inspiracji Kremla mająca na celu uniemożliwienie mu wzięcia udziału w
ceremonii. Jak zaznacza Łatynina, sprawa nie jest jednoznaczna. Zauważa,
że kilka dni wcześniej ten sam samolot lądował na tym lotnisku, lecz -
jak dodaje - prawdą jest, iż wówczas panowały na nim inne warunki. I nie
chodzi tylko o warunki pogodowe. "Na ich wizytę [Putina i Tuska - przyp.
red.] specjalny sprzęt nawigacyjny został sprowadzony na lotnisko w
Smoleńsku, aby zapewnić dodatkowe bezpieczeństwo. Możliwe jest, że ten
sprzęt został usunięty przed lądowaniem samolotu Kaczyńskiego. Ta
informacja dodaje jeszcze więcej mgły do tej i tak tajemniczej
katastrofy" - czytamy w zakończeniu artykułu.

"A wiosną 2010 r. na Kremlu nagle zrozumiano, że gaz łupkowy powoduje
zerwanie ze światowym gazociągiem i że jeżeli nie podejmie się środków,
to być może Polska będzie eksportować gaz do Europy. I że polskie władze
należy natychmiast przeciągnąć na naszą stronę, gdyż sprawa wydobycia
gazu łupkowego w Polsce jest, jak powszechnie wiadomo, polityczna i w
dużym stopniu zależy od tego, która partia wygra następne wybory" -
pisze Łatynina. Publicystka przypomina też incydent z wojny
rosyjsko-gruzińskiej, kiedy prezydent Lech Kaczyński wraz z prezydentami
Ukrainy, Estonii i Litwy lądował w Baku, bo powiedziano mu, że Rosjanie
mogą strącić samolot. Wówczas na spotkaniu w Tbilisi Kaczyński
oświadczył: "Dzisiaj Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze kraje bałtyckie, a
może i mój kraj". "Rankiem 10 kwietnia, wiedząc, że w Rosji nie jest
mile widziany, prezydent Polski nie mógł nie nakazać lądowania samolotu.
To nie była samowola, nie była wielkopańskość: to w Rosji dyplomaci
rozbijają się po pijaku, strzelając ze śmigłowca do górskich owiec. Było
to wynikiem wszystkiego, co antykomunista, nowy Kościuszko, nowy
Sikorski, człowiek, w którego krwi tętniły rozbiory Polski (...), Katyń,
Powstanie Warszawskie, 'Solidarność' - wynikiem wszystkiego, co
prezydent Polski Lech Kaczyński myślał o Rosji. Kaczyński nie wierzył w
żadną mgłę. 'Mgła' oznaczała dla niego jedynie polityczne powitanie
przez Putina, który w przeddzień polskich wyborów zawiązuje sojusz z
Tuskiem, podobnie jak Katarzyna skorzystała z usług Branickiego i
Potockiego".

Przed przylotem prezydenta usunięto sprzęt nawigacyjny?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona