Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Przedwyborcze harce jurydyczne

Przedwyborcze harce jurydyczne

Data: 2011-07-28 23:56:39
Autor: u2
Przedwyborcze harce jurydyczne
... niezawodny Stasio Michalkiewicz w kolejnym felietonie :



http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2135

Komentarz  •  tygodnik „Goniec” (Toronto)  •  24 lipca 2011

Ach, przed jakim trudnym zadaniem zostało postawionych piętnastu
biednych ludzi! To znaczy - sędziów Trybunału Konstytucyjnego, którzy na
rozkaz rządzących naszym nieszczęśliwym krajem Sił Wyższych mieli
wykombinować uzasadnienie prawne dla zmian systemu wyborczego,
wprowadzonych przez tak zwany „kodeks wyborczy” - potworną kobyłę,
której przeczytanie, a cóż dopiero - zrozumienie przekracza możliwości
umysłu ludzkiego - uchwaloną na początku tego roku w celu umożliwienia
razwiedczykom obsadzenia Sejmu i Senatu wedle swojego upodobania, a
ściślej - według ustalonego w międzygangowym kompromisie układu sił.
Oligarchizacja politycznej sceny posunęła się tak daleko, że razwiedka
nie potrafi już ukryć ręcznego sterowania demokratyczną fasadą naszego
demokratycznego państwa prawnego, chociaż, gwoli kamuflażu, kazała
Umiłowanym Przywódcom przeforsować rzeczony kodeks. Jeszcze raz sprawdza
się spostrzeżenie Tacyta, że im słabsze państwo, tym więcej w nim ustaw
i rozporządzeń.

Ale samo wydanie ustawy, to jedna rzecz, a przekonanie ludności
tubylczej, że wszystko jest w najlepszym porządku, to rzecz inna. Z tego
ostatniego względu nie można było otwartym tekstem wpisać do kodeksu
zasady, że posłem lub senatorem może zostać tylko kandydat zatwierdzony
przez oficera prowadzącego za pośrednictwem odpowiedniej instancji
partyjnej, więc wykombinowano rozmaite rozwiązania zastępcze, na
podobieństwo potraw w rodzaju węgorza z drobiu w opakowaniu zastępczym,
zachwalanych przez reżymową telewizję jako „smakołyki” w schyłkowym
okresie najmiłościwszego panowania Edwarda Gierka. I te umysłowe
wydzieliny Wysokiej Izby dostał do przeżucia Trybunał Konstytucyjny.
Jakże w tej sytuacji nie współczuć biednym sędziom, którzy z pewnością
odczuwali ciężar zadania, zrzuconego na ich barki przez Siły Wyższe.

Dowodem ciężaru tego brzemienia były wielogodzinne narady, jakie
Trybunał odbywał ku irytacji niezależnych dziennikarzy, zapewne swoimi
kanałami zawczasu poinformowanych o ostatecznym wyniku - ale pozory
praworządności zachować przecież było trzeba. Wreszcie rada w radę
sędziowie uradzili, że kodeks wyborczy jest - jakże by inaczej -
zasadniczo z konstytucją zgodny, chociaż nie we wszystkich szczegółach.
I tak na przykład okazało się, że o ile wprowadzenie jednomandatowych
okręgów wyborczych do Senatu konstytucji nie narusza, to pomysł
dwudniowych wyborów - jak najbardziej, podobnie jak zakaz posługiwania
się przez wyborcze komitety billboardami i telewizyjnymi reklamówkami.
Ale znowu dla symetrii zgodne z konstytucją jest głosowanie przez
pełnomocnika. Słowem - Trybunał wydał wyrok salomonowy, zgodnie z
zasadą: Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek.

Inna rzecz, że nie wszystkim sędziom takie nachalstwo się spodobało, o
czym świadczyło aż dziewięć zdań odrębnych na 15 uczestników składu
sądzącego. Zdanie odrębne złożył nawet pan prezes Rzepliński dotychczas
znany raczej z posiadania poglądów takich, jak trzeba. Ale jakże
inaczej, kiedy - co zauważył sędzia Mirosław Granat - kodeks wyborczy
był już cztery razy nowelizowany, a w przygotowaniu jest nowelizacja
piąta? Wprawdzie pan sędzia taktownie już tego nie dopowiedział, ale
sami przecież widzimy, że kiedy w rządzącym naszym nieszczęśliwym krajem
bezpieczniackim dyrektoriacie trwa walka buldogów pod dywanem, to musi
się to przekładać na ustawodawstwo, zwłaszcza - ustawodawstwo wyborcze.
Najważniejszym tedy postanowieniem, które okazało się z konstytucją
zgodne, wydaje się możliwość głosowania przez pełnomocnika. W ten sposób
wilk może być syty i owca cała, bo wystarczy, że każdy legat
bezpieczniackiego dyrektoriatu pozbiera pełnomocnictwa od swoich
konfidentów i ich rodzin i zagłosuje jak trzeba. Dajmy na to, pan
minister Graś, który zresztą żadnym legatem bezpieczniackim nie jest, a
jego nazwisko wymieniam tutaj tylko przykładowo, mógłby pozbierać
pełnomocnictwa od „młodych, wykształconych, z wielkich miast”,
następnie, przemieszczając się rządowym śmigłowcem z jednego okręgu
wyborczego do drugiego, wsypywać do urn karty do głosowania z
załączonymi pełnomocnictwami, albo nawet i bez pełnomocnictw, żeby
zasada tajności była zachowana i w ten sposób Platforma Obywatelska
uzyskałaby tyle głosów, ile tam zaplanowano w gronie starszych i
mądrzejszych. Bo powiedzmy sobie szczerze - osobiste głosowanie,
zwłaszcza tajne, zachęca ludzi do różnych figlów, podczas gdy głosowanie
przez pełnomocników czyni naszą młodą demokrację znacznie bardziej
przewidywalną.

Ideałem byłoby, gdyby wszyscy obywatele wystawili pełnomocnictwa panu
prezydentowi Komorowskiemu, który w ich imieniu zagłosowałby idealnie -
dzięki czemu można by zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy i czasu. A gdyby
jeszcze - co forsował sędzia Marek Kotlinowski, ongiś jeden z filarów
(„bo Berman oraz Minc Hilary, ludowej władzy dwa filary...”) Ligi
Polskich Rodzin - uznać dwudniowe głosowanie za zgodne z konstytucją, to
przewidywalność naszej młodej demokracji mogłaby okazać się
stuprocentowa, jak za czasów Józefa Stalina. Oczywiście reakcja zawsze
będzie sypała piasek w szprychy i opóźniała marsz ku świetlanej
przyszłości, więc PiS werbuje swoich zwolenników do Korpusu Ochrony
Wyborów, którzy mają sprawdzać, czy nikt przypadkiem tych wyborów nie
fałszuje. Ciekawe ilu konfidentów znajdzie się wśród ochotników do
Korpusu - bo chyba nikt nie ma złudzeń, że razwiedka będzie starała się
umieścić ich właśnie tam. Nawiasem mówiąc, to przedwyborcze zamieszanie
dowodzi tajemniczości świata, bo przecież nasz nieszczęśliwy kraj od
czasu przyłączenia do Unii Europejskiej został całkowicie
ubezwłasnowolniony. Niby wszyscy o tym wiedzą, a przecież mimo to w
miarę zbliżania się terminu wyborów emocje sięgają zenitu.

Niezależnie od tego miniony tydzień pozostaje pod znakiem niezawisłych
sądów. Właśnie niezawisły sąd zakończył aferę Rywina, a właściwie -
Michnina - bo przecież Rywin nie składał korupcyjnej propozycji sobie
samemu, tylko redaktoru Michniku, który przynajmniej przez pewien czas
sprawiał wrażenie zainteresowanego - oczywiście jak wiadomo, tylko dla
potrzeb sławnego dziennikarskiego śledztwa, niemniej jednak. Któż
zresztą może wiedzieć, czy i Rywin przypadkiem nie udawał, żeby
osobiście przekonać się o niezłomności cnoty pana redaktora? Więc
epilogiem afery Michnina jest wyrok 8 miesięcy więzienia, na jaki
niezawisły sąd skazał był Aleksandrę Jakubowską w zawieszeniu na dwa
lata. Warto przypomnieć, że i Rywin odsiedział swoje, zresztą
pociągnięty do odpowiedzialności razem z synem, zgodnie z biblijną
zasadą karcenia za grzechy ojców również dzieci - do dziesiątego pokolenia.

Ponieważ niezawisłe sądy najwyraźniej nie chcą się redaktoru Michniku
sprzeciwiać, to właśnie pani sędzia Małgorzata Sobkowicz-Suwińska
nakazała Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi przeprosić spółkę „Agora”, bo
okazało się, że redaktorzy „Gazety Wyborczej” kochają Polskę prawie tak
samo, jak Izrael, a chrześcijaństwo - prawie tak samo, jak
judeochrześcijaństwo, no a od sprośnych błędów luksemburgizmu odcinają
się zdecydowanie. Niestety towarzyszący w sądzie Jarosławowi Markowi
Rymkiewiczowi przedstawiciele mniej wartościowego narodu tubylczego,
zamiast padłszy ekspiacyjnie na kolana oddać cześć i chwałę spółce
„Agora”, wykrzykując „hosanna!”, albo coś w tym rodzaju - wznosili
okrzyki : „hańba!”, a nawet - o czym ze zgrozą informuje „Gazeta
Wyborcza” - wysuwali „daleko idące zarzuty” wobec sądu i naczelnego
redaktora „GW”. Od razu widać, że ten mniej wartościowy naród tubylczy
coraz bardziej pogrąża się w sprośnych błędach Niebu obrzydłych, więc
sytuacja chyba dojrzała do roztoczenia nad nim kurateli starszych i
mądrzejszych?

Proces goni proces, bo oto jeszcze nie ucichły echa wstrząsu jakiego
doznał czciciel Lecha Wałęsy pan mecenas Rydygier na widok zniewag i
zelżywości spotykających „mędrca Europy”, to do niezawisłego sądu
wystąpił pan Józef Drogoń, żądając od Pawła Zyzaka, autora pikantnej
biografii Lecha Wałęsy, by wycofał ze swojej książki bodajże 10 zdjęć
jego autorstwa. Pan Drogoń utrzymuje, że pozwolił panu Zyzakowi na
wykorzystanie ich tylko w pracy magisterskiej, a nie w książce wydanej
dla celów komercyjnych. Ciekawe, w jaki sposób Kukuniek zmłotował pana
Drogonia, czym go nastraszył, albo posmarował, że wykorzystuje go w
charakterze narzędzia do wycofania książki Pawła Zyzaka z rynku - bo
taki byłby przecież skutek ewentualnego wyroku sądowego. Nic tak nie
gorszy, jak prawda, więc nic dziwnego, że nie tylko sam bohater książki,
ale cały Salon, nawet z udziałem Jego Ekscelencji Nieboszczyka, nie
szczędził słów potępienia dla Pawła Zyzaka i jego książki, której dla
jej nieczystości, żaden z krytyków nie wziął do ręki nawet przez
papierek. Najwyraźniej nie mogąc doczekać się likwidacji wolności słowa
metodą rewolucyjną, poprzez przywrócenie cenzury prewencyjnej, idąc
śladem redaktora Michnika, również Lech Wałęsa stawia na ograniczenie i
likwidację wolności słowa w naszym nieszczęśliwym kraju drogą
ewolucyjną, za pośrednictwem niezawisłych sądów, które powinności swojej
służby najwyraźniej rozumieją coraz lepiej.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze
tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Data: 2011-07-29 00:04:50
Autor: u2
Przedwyborcze harce jurydyczne
W dniu 2011-07-28 23:56, u2 pisze:
. niezawodny Stasio Michalkiewicz w kolejnym felietonie :



http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2135


Za trudne do zrozumienia ? To na doksztalt :)

Data: 2011-07-29 07:50:08
Autor: jadrys
Przedwyborcze harce jurydyczne
W dniu 2011-07-29 00:04, u2 pisze:
W dniu 2011-07-28 23:56, u2 pisze:
. niezawodny Stasio Michalkiewicz w kolejnym felietonie :



http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2135

Za trudne do zrozumienia ? To na doksztalt :)

To po co wklejasz teksty których nie rozumiesz?

--
Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć..
Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku..

Przedwyborcze harce jurydyczne

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona