Data: 2010-08-17 09:48:36 | |
Autor: Bogdan Idzikowski | |
Przegrał krzyż, walczy o pomnik | |
Jarosław Kaczyński idzie w zaparte do końca.
Usunięcie garstki "obrońców krzyża" sprzed Pałacu Prezydenckiego nazywa "fortelem", który przywraca praktyki z czasów PRL. Jego partia ma nie rozumieć przyczyn "rozpętania" przez prezydenta Bronisława Komorowskiego sporu w tej sprawie Prezes PiS gra katastrofą smoleńską i krzyżem bez względu na okoliczności i fakty. Po stanowisku Prezydium Episkopatu z kilkunastu "obrońców" odeszła połowa. Pozostałych policja spokojnie wyprosiła na inne miejsce i nie widać chętnych do kontynuowania awantury. Prymas Polski abp Józef Kowalczyk zaapelował o zakończenie "tej kompromitującej wojny językowej i postaw". Podkreślił, że "obrona krzyża" nie miała niczego wspólnego z wartościami chrześcijańskimi. Kaczyński udaje, że pada deszcz. Grę krzyżem przegrał, więc na sztandary wysunął pomnik brata. Mówi, że prezydent powinien podjąć inicjatywę samozwańczego komitetu w tej sprawie. "W zasadniczym punkcie zbieżną" z inicjatywą Episkopatu Polski. Biskupi oświadczyli jednak, że wzniesienie pomnika ofiar katastrofy powinno być wynikiem dialogu społecznego. Dialogu, a nie dyktatu. Kaczyński żadnych konsultacji nie dopuszcza, bo ma wyjść na jego. Liczy na Tadeusza Rydzyka i sympatyzujących z nim biskupów. Nam pozostaje mieć nadzieję, że Episkopat nauczony kompromitującą grą w krzyż nie dopuści, by Kościół znowu stał się instrumentem w rękach prezesa PiS. Mirosław Czech http://wyborcza.pl/1,75968,8257621,Przegral_krzyz__walczy_o_pomnik.html |
|