Data: 2015-01-07 10:14:57 | |
Autor: mkarwan | |
Przeżycia moje i mej rodziny we Lwowie | |
Gdy wybuchła II wojna światowa miałem prawie 10 lat.
Moi dziadkowie (po mieczu) mieszkali przy ul. Zamarstynowskiej 45 (tam się urodziłem) i w tym budynku prowadzili restaurację. Mój ojciec był docentem medycyny - ginekologiem położnikiem - asystentem prof. Adama Sołowija na Uniwersytecie Jana Kazimierza. Po 17 września 1939 roku patrol sowiecki przechodzący przez ul. Zamarstynowką śmiertelnie pobił mojego dziadka. Nad ranem wykrwawiony dziadek został odnaleziony w zwałach śniegu, przy swoim budynku. Po 22 czerwca 1941 roku oglądałem podworzec otwartych już lwowskich "Brygidek". Był to dzień lwowskiej anarchii, Niemcy jeszcze nie wkroczyli do Lwowa, a bolszewicy uciekli. Na podworcu ścian "Brygidek" widniały ślady krwi zmieszanej z mózgami. Bolszewicy w czasie pierwszej ucieczki ze Lwowa wymordowali część więźniów kolbami karabinowymi na podworcu więziennym. Zrobiło to na mnie przerażające wrażenie. Gdy wychodziłem z "Brygidek" spotkałem przy ul. Kazimierzowskiej naszego sąsiada z ul. Jagiellońskiej 4 gdzie mieszkałem z ojcem i z matką. Był to żydowski agent NKWD o czym wiedziałem od rodziców. Spotkałem go przy bramie więziennej. Popatrzył na mnie złym wzrokiem i powiedział: "interesują cię Brygidki zamiast szkoła, ładne kwiatki". Tuż przed wybuchem wojny niemiecko - sowieckiej uczęszczałem do II klasy szkoły powszechnej. W czasie lekcji języka ukraińskiego przeglądałem elementarz szkolny, w którym zamieszczone były m.in. podobizny Lenina i Stalina. Piórem szkolnym wydłubałem oczy Leninowi i Stalinowi. Widział to przechodzący obok mojej ławki nauczyciel, wyrwał mi z rąk ów elementarz i odniósł moim rodzicom na Jagiellońską 4 z ostrzeżeniem, iż za taki występek mogą nas wywieźć na Sybir. Niestety świadkiem tej rozmowy był nasz sąsiad enkawudzista, który później powiedział moim rodzicom, iż doniesie to władzom. Wziął od moich rodziców dużą łapówkę za zaniechanie donosicielstwa. Widziałem przez okno naszej kamienicy tego osobnika, już po wkroczeniu Niemców do Lwowa rozlepiającego na ścianach kamienic ul. Jagiellońskiej afisze propagandy niemieckiej z napisami "Żydzi wszy". 4 lipca 1941 roku ukraińsko - niemiecki batalion "Nachtigall" ("Słowiki" ) na Stoku Góry Kadeckiej - Wzgórzach Wuleckich we Lwowie wymordował 45 profesorów lwowskich wyższych uczelni, a wśród nich prof. Adama Sołowija i 3-krotnego premiera rządu II RP Kazimierza Bartla. Mój ojciec niedługo po tej zbrodni, 4 listopada 1941 został zamordowany przez gestapowców, na skutek donosu. Jak mojej mamie oświadczył niemiecki adwokat E. Schalay, prowadzący we Lwowie kancelarię adwokacką, który wziął dużą sumę za uwolnienie mojego ojca, mój ojciec doc. med. Maurycy Marian Szumański został zgłoszony na gestapo przez naszego sąsiada z ul. Jagiellońskiej 4 we Lwowie. Moi dziadkowie (po kądzieli) i siostra mojej mamy Ludwika zostali przez Niemców zamordowani w Przemyślu. Moje życie i fakty podane w tekście zostały opisane w "Gazecie Krakowskiej" z 12 października 2003 roku "Strofy z żoną i miastem w tle" autorstwa red. Magdy Huzarskiej - Szumiec. W grudniu 2003 roku zostałem w klubie dziennikarzy "Pod Gruszką" w Krakowie pobity przez pijanego Brunona Miecugowa z przekleństwami za treść przeprowadzonego wywiadu "Strofy z żoną i miastem w tle". Bruno Miecugow krakowski pisarz, poeta, dziennikarz. Bywalec klubu dziennikarzy "Pod Gruszką", w którym chętnie przesiadywali szefowie bezpieki z wawelskiego grodu. Autor licznych wierszy, fraszek, tekstów piosenek wojskowych. Jak ujawnia "Gazeta Polska", w archiwach IPN figuruje jako tajny współpracownik SB "Lipiński", Różyczka", "Dziób" - materiały na jego temat zostały zniszczone w 1990 r. Aleksander Szumański źródło http://3obieg.pl/czerwona-mordownia-zydowskiego-nkwd-na-kresach-ii-rp |
|