Si­łow­nia, im­pre­zy w hip­ster­skich knaj­pach z tre­ne­ra­mi fit­ness i cią­gły lans. Oto, jak za jego ple­ca­mi po­li­tycz­ni ko­le­dzy oce­nia­ją Sła­wo­mi­ra No­wa­ka. Były rzecz­nik rządu Paweł Graś, szef PKN Orlen Jacek Kra­wiec i kel­ne­rzy, któ­rzy z No­wa­kiem są na „ty” – choć ża­łu­ją by­łe­go mi­ni­stra trans­por­tu, jed­no­cze­śnie bez­li­to­śnie sobie z niego żar­tu­ją.

Osobą naj­czę­ściej – obok Do­nal­da Tuska – po­ja­wia­ją­cą się w roz­mo­wach po­li­ty­ków pod­słu­cha­nych w afe­rze ta­śmo­wej jest wła­śnie Nowak. Po imie­niu z nim są nawet kel­ne­rzy w re­stau­ra­cji „Sowa i Przy­ja­cie­le”! O byłym mi­ni­strze trans­por­tu opo­wia­da­ją nawet dow­ci­py. Wszy­scy, choć mają z No­wa­kiem dobre re­la­cje, są zgod­ni co do jed­ne­go: będąc w rzą­dzie, z lan­siar­stwem po pro­stu prze­sa­dził.



Dbał o wygląd – zawsze modnie ubrany i wysportowany, regularnie odwiedzał siłownię. Był też bywalcem słynnych warszawskich knajp, gdzie bywają hipsterzy, m.in. na pl. Zbawiciela w Warszawie. I to właśnie przez lansiarstwo skończyła się jego kariera w polityce. Poszło o kosztowny zegarek, którego były minister nie wpisał do oświadczenia majątkowego, choć powinien to zrobić. Sprawą zajęła się prokuratura, która oskarżyła byłego ministra o zatajenie tej informacji. Teraz przed sądem toczy się jego proces, a w trakcie rozprawy jego przyjaciel przyznał, że kupił Nowakowi zegarek, bo ten nie chciał, by przyłapali go na tym... paparazzi.



Paweł Graś – PG, Jacek Krawiec – JK, kelner – K

JK: Lolo Pindolo (śmiech), to pan widział? (śmiech)
Kelner: Jezu, ale jazda (śmiech). [...] W internecie było: „Zasiedzieli się, bo Sławek zapomniał zegarka”.

K: Pan przypakowany, aż się w garnitur nie mieści, więc starczy [...].

Kelner: Tak? Widać trochę?

JK: No pewnie. Nie to co Sławek [Nowak - red.], ale (śmiech) [...] No, teraz to będzie wyglądał. Bo teraz codziennie na siłownię wali na osiedlu u siebie w Gdańsku.

(Śmiech kelnera) Kelner: [...] Napisałem wczoraj do niego, że jak będzie w Warszawie, to żeby dawał znać i tak dalej, a on, że nie chce nikogo [...] zajmować czasu swoją osobą. Ja mówię: weź, bo brzmisz jak w depresji, nie?

JK: On ma, no, ma depresję.

Kelner: Ale mówię, że napisałem mu, że tak ze śmiechem i tak dalej. Od czasu do czasu piszę do niego teraz. Mówię, że może zrobić karierę jako stylista, prawda? (śmiech)

JK: Jak JacykĂłw.

Kelner: Tak, jak JacykĂłw.

JK: Szkoda, k.., jak już sobie szczerze rozmawiamy, to towarzystwo, co on się z nim prowadzał po mieście... Kiedyś dzwoni do mnie, czy pisze, już nie pamiętam: „co robisz?”. Ja, że spotkanie kończę, 10 wieczorem. On: „to wpadnij do nas”. A gdzie jesteś?. „W Charlotcie”. Potem się syna w domu pytam, co to jest Charlotte i to jest taki hipsterski klub dla 17-18-latków przy Placu Zbawiciela. A z kim tam jesteś? „A z Wawrzynem, Siwym i trenerem od siłowni”. Ja pie..., co za, k..., towarzystwo. I on się prowadzał po takich klubach.

PG: No tak. Z drugiej strony dobrze mu grało to ministerstwo. Przeniósł się, dobrze zaczął funkcjonować, nadspodziewanie.

JK: No szkoda (niezrozumiałe), miał już wszystko poukładane. Za dużo tam było lansiarstwa, to jednak kuje w oczy. Polska zazdrość. Zaczęli za nim łazić, fotki non stop. (niezrozumiałe)

DO BUDY ZAWSZONY KUNDLU PODZYWACZU! DO BUDY PAJ-DAK! DO BUDY!

MW

--


Użytkownik "Mark Woydak" <markwoydak@outlook.com> napisał w wiadomości news:log425$361$6dont-email.me...

Si­łow­nia, im­pre­zy w hip­ster­skich knaj­pach z tre­ne­ra­mi fit­ness i cią­gły lans. Oto, jak za jego ple­ca­mi po­li­tycz­ni ko­le­dzy oce­nia­ją Sła­wo­mi­ra No­wa­ka. Były rzecz­nik rządu Paweł Graś, szef PKN Orlen Jacek Kra­wiec i kel­ne­rzy, któ­rzy z No­wa­kiem są na „ty” – choć ża­łu­ją by­łe­go mi­ni­stra trans­por­tu, jed­no­cze­śnie bez­li­to­śnie sobie z niego żar­tu­ją.

Osobą naj­czę­ściej – obok Do­nal­da Tuska – po­ja­wia­ją­cą się w roz­mo­wach po­li­ty­ków pod­słu­cha­nych w afe­rze ta­śmo­wej jest wła­śnie Nowak. Po imie­niu z nim są nawet kel­ne­rzy w re­stau­ra­cji „Sowa i Przy­ja­cie­le”! O byłym mi­ni­strze trans­por­tu opo­wia­da­ją nawet dow­ci­py. Wszy­scy, choć mają z No­wa­kiem dobre re­la­cje, są zgod­ni co do jed­ne­go: będąc w rzą­dzie, z lan­siar­stwem po pro­stu prze­sa­dził.



Dbał o wygląd – zawsze modnie ubrany i wysportowany, regularnie odwiedzał siłownię. Był też bywalcem słynnych warszawskich knajp, gdzie bywają hipsterzy, m.in. na pl. Zbawiciela w Warszawie. I to właśnie przez lansiarstwo skończyła się jego kariera w polityce. Poszło o kosztowny zegarek, którego były minister nie wpisał do oświadczenia majątkowego, choć powinien to zrobić. Sprawą zajęła się prokuratura, która oskarżyła byłego ministra o zatajenie tej informacji. Teraz przed sądem toczy się jego proces, a w trakcie rozprawy jego przyjaciel przyznał, że kupił Nowakowi zegarek, bo ten nie chciał, by przyłapali go na tym... paparazzi.



Paweł Graś – PG, Jacek Krawiec – JK, kelner – K

JK: Lolo Pindolo (śmiech), to pan widział? (śmiech)
Kelner: Jezu, ale jazda (śmiech). [...] W internecie było: „Zasiedzieli się, bo Sławek zapomniał zegarka”.

K: Pan przypakowany, aż się w garnitur nie mieści, więc starczy [...].

Kelner: Tak? Widać trochę?

JK: No pewnie. Nie to co Sławek [Nowak - red.], ale (śmiech) [...] No, teraz to będzie wyglądał. Bo teraz codziennie na siłownię wali na osiedlu u siebie w Gdańsku.

(Śmiech kelnera) Kelner: [...] Napisałem wczoraj do niego, że jak będzie w Warszawie, to żeby dawał znać i tak dalej, a on, że nie chce nikogo [...] zajmować czasu swoją osobą. Ja mówię: weź, bo brzmisz jak w depresji, nie?

JK: On ma, no, ma depresję.

Kelner: Ale mówię, że napisałem mu, że tak ze śmiechem i tak dalej. Od czasu do czasu piszę do niego teraz. Mówię, że może zrobić karierę jako stylista, prawda? (śmiech)

JK: Jak JacykĂłw.

Kelner: Tak, jak JacykĂłw.

JK: Szkoda, k.., jak już sobie szczerze rozmawiamy, to towarzystwo, co on się z nim prowadzał po mieście... Kiedyś dzwoni do mnie, czy pisze, już nie pamiętam: „co robisz?”. Ja, że spotkanie kończę, 10 wieczorem. On: „to wpadnij do nas”. A gdzie jesteś?. „W Charlotcie”. Potem się syna w domu pytam, co to jest Charlotte i to jest taki hipsterski klub dla 17-18-latków przy Placu Zbawiciela. A z kim tam jesteś? „A z Wawrzynem, Siwym i trenerem od siłowni”. Ja pie..., co za, k..., towarzystwo. I on się prowadzał po takich klubach.

PG: No tak. Z drugiej strony dobrze mu grało to ministerstwo. Przeniósł się, dobrze zaczął funkcjonować, nadspodziewanie.

JK: No szkoda (niezrozumiałe), miał już wszystko poukładane. Za dużo tam było lansiarstwa, to jednak kuje w oczy. Polska zazdrość. Zaczęli za nim łazić, fotki non stop. (niezrozumiałe)

W dniu .06.2014 o 04:44 Mark Woydak <markwoydak@outlook.com> pisze:

Siłownia, imprezy w hipsterskich knajpach z trenerami fitness i ciągły  lans. Oto, jak za jego plecami polityczni koledzy oceniają Sławomira  Nowaka. Były rzecznik rządu Paweł Graś, szef PKN Orlen Jacek Krawiec i  kelnerzy, ktĂłrzy z Nowakiem są na „ty” – choć Ĺźałują byłego ministra  transportu, jednocześnie bezlitośnie sobie z niego Ĺźartują.

Osobą najczęściej – obok Donalda Tuska – pojawiającą się w rozmowach  politykĂłw podsłuchanych w aferze taśmowej jest właśnie Nowak. Po imieniu  z nim są nawet kelnerzy w restauracji „Sowa i Przyjaciele”! O byłym  ministrze transportu opowiadają nawet dowcipy. Wszyscy, choć mają z  Nowakiem dobre relacje, są zgodni co do jednego: będąc w rządzie, z  lansiarstwem po prostu przesadził.



Dbał o wygląd – zawsze modnie ubrany i wysportowany, regularnie  odwiedzał siłownię. Był teĹź bywalcem słynnych warszawskich knajp, gdzie  bywają hipsterzy, m.in. na pl. Zbawiciela w Warszawie. I to właśnie  przez lansiarstwo skończyła się jego kariera w polityce.. Poszło o  kosztowny zegarek, ktĂłrego były minister nie wpisał do oświadczenia  majątkowego, choć powinien to zrobić. Sprawą zajęła się prokuratura,  ktĂłra oskarĹźyła byłego ministra o zatajenie tej informacji. Teraz przed  sądem toczy się jego proces, a w trakcie rozprawy jego przyjaciel  przyznał, Ĺźe kupił Nowakowi zegarek, bo ten nie chciał, by przyłapali go  na tym... paparazzi.



Paweł Graś – PG, Jacek Krawiec – JK, kelner – K

JK: Lolo Pindolo (śmiech), to pan widział? (śmiech)
Kelner: Jezu, ale jazda (śmiech). [...] W internecie było: „Zasiedzieli  się, bo Sławek zapomniał zegarka”.

K: Pan przypakowany, aż się w garnitur nie mieści, więc starczy [...].

Kelner: Tak? Widać trochę?

JK: No pewnie. Nie to co Sławek [Nowak - red.], ale (śmiech) [...] No,  teraz to będzie wyglądał. Bo teraz codziennie na siłownię wali na  osiedlu u siebie w Gdańsku.

(Śmiech kelnera) Kelner: [...] Napisałem wczoraj do niego, Ĺźe jak będzie  w Warszawie, to Ĺźeby dawał znać i tak dalej, a on, Ĺźe nie chce nikogo  [...] zajmować czasu swoją osobą. Ja mĂłwię: weĹş, bo brzmisz jak w  depresji, nie?

JK: On ma, no, ma depresję.

Kelner: Ale mĂłwię, Ĺźe napisałem mu, Ĺźe tak ze śmiechem i tak dalej. Od  czasu do czasu piszę do niego teraz. MĂłwię, Ĺźe moĹźe zrobić karierę jako  stylista, prawda? (śmiech)

JK: Jak JacykĂłw.

Kelner: Tak, jak JacykĂłw.

JK: Szkoda, k.., jak juĹź sobie szczerze rozmawiamy, to towarzystwo, co  on się z nim prowadzał po mieście... Kiedyś dzwoni do mnie, czy pisze,  juĹź nie pamiętam: „co robisz?”. Ja, Ĺźe spotkanie kończę, 10 wieczorem.  On: „to wpadnij do nas”. A gdzie jesteś?. „W Charlotcie”. Potem się syna  w domu pytam, co to jest Charlotte i to jest taki hipsterski klub dla  17-18-latkĂłw przy Placu Zbawiciela. A z kim tam jesteś? „A z Wawrzynem,  Siwym i trenerem od siłowni”. Ja pie..., co za, k..., towarzystwo. I on  się prowadzał po takich klubach.

PG: No tak. Z drugiej strony dobrze mu grało to ministerstwo. PrzeniĂłsł  się, dobrze zaczął funkcjonować, nadspodziewanie.

JK: No szkoda (niezrozumiałe), miał juĹź wszystko poukładane. Za duĹźo tam  było lansiarstwa, to jednak kuje w oczy. Polska zazdrość.. Zaczęli za nim  łazić, fotki non stop. (niezrozumiałe)

Do budy sparszywiały kundlu.
--
stevep
-- -- -
UĹźywam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/