Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Przyjaciel kelnerów

Przyjaciel kelnerów

Data: 2014-06-27 04:24:31
Autor: stevep
Przyjaciel kelnerów
W dniu .06.2014 o 04:44 Mark Woydak <markwoydak@outlook.com> pisze:



Siłownia, imprezy w hipsterskich knajpach z trenerami fitness i ciągły  lans. Oto, jak za jego plecami polityczni koledzy oceniają Sławomira  Nowaka. Były rzecznik rządu Paweł Graś, szef PKN Orlen Jacek Krawiec i  kelnerzy, którzy z Nowakiem są na „ty” – choć żałują byłego ministra  transportu, jednocześnie bezlitośnie sobie z niego żartują.

Osobą najczęściej – obok Donalda Tuska – pojawiającą się w rozmowach  polityków podsłuchanych w aferze taśmowej jest właśnie Nowak. Po imieniu  z nim są nawet kelnerzy w restauracji „Sowa i Przyjaciele”! O byłym  ministrze transportu opowiadają nawet dowcipy. Wszyscy, choć mają z  Nowakiem dobre relacje, są zgodni co do jednego: będąc w rządzie, z  lansiarstwem po prostu przesadził.



Dbał o wygląd – zawsze modnie ubrany i wysportowany, regularnie  odwiedzał siłownię. Był też bywalcem słynnych warszawskich knajp, gdzie  bywają hipsterzy, m.in. na pl. Zbawiciela w Warszawie. I to właśnie  przez lansiarstwo skończyła się jego kariera w polityce.. Poszło o  kosztowny zegarek, którego były minister nie wpisał do oświadczenia  majątkowego, choć powinien to zrobić. Sprawą zajęła się prokuratura,  która oskarżyła byłego ministra o zatajenie tej informacji. Teraz przed  sądem toczy się jego proces, a w trakcie rozprawy jego przyjaciel  przyznał, że kupił Nowakowi zegarek, bo ten nie chciał, by przyłapali go  na tym... paparazzi.



Paweł Graś – PG, Jacek Krawiec – JK, kelner – K

JK: Lolo Pindolo (śmiech), to pan widział? (śmiech)
Kelner: Jezu, ale jazda (śmiech). [...] W internecie było: „Zasiedzieli  się, bo Sławek zapomniał zegarka”.

K: Pan przypakowany, aż się w garnitur nie mieści, więc starczy [...].

Kelner: Tak? Widać trochę?

JK: No pewnie. Nie to co Sławek [Nowak - red.], ale (śmiech) [...] No,  teraz to będzie wyglądał. Bo teraz codziennie na siłownię wali na  osiedlu u siebie w Gdańsku.

(Śmiech kelnera) Kelner: [...] Napisałem wczoraj do niego, że jak będzie  w Warszawie, to żeby dawał znać i tak dalej, a on, że nie chce nikogo  [...] zajmować czasu swoją osobą. Ja mówię: weź, bo brzmisz jak w  depresji, nie?

JK: On ma, no, ma depresję.

Kelner: Ale mówię, że napisałem mu, że tak ze śmiechem i tak dalej. Od  czasu do czasu piszę do niego teraz. Mówię, że może zrobić karierę jako  stylista, prawda? (śmiech)

JK: Jak Jacyków.

Kelner: Tak, jak Jacyków.

JK: Szkoda, k.., jak już sobie szczerze rozmawiamy, to towarzystwo, co  on się z nim prowadzał po mieście... Kiedyś dzwoni do mnie, czy pisze,  już nie pamiętam: „co robisz?”. Ja, że spotkanie kończę, 10 wieczorem.  On: „to wpadnij do nas”. A gdzie jesteś?. „W Charlotcie”. Potem się syna  w domu pytam, co to jest Charlotte i to jest taki hipsterski klub dla  17-18-latków przy Placu Zbawiciela. A z kim tam jesteś? „A z Wawrzynem,  Siwym i trenerem od siłowni”. Ja pie..., co za, k..., towarzystwo. I on  się prowadzał po takich klubach.

PG: No tak. Z drugiej strony dobrze mu grało to ministerstwo. Przeniósł  się, dobrze zaczął funkcjonować, nadspodziewanie.

JK: No szkoda (niezrozumiałe), miał już wszystko poukładane. Za dużo tam  było lansiarstwa, to jednak kuje w oczy. Polska zazdrość.. Zaczęli za nim  łazić, fotki non stop. (niezrozumiałe)

Do budy sparszywiały kundlu.
--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Przyjaciel kelnerów

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona