Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Pukownik milicji obywatelskiej zbigniew owsiak

Pukownik milicji obywatelskiej zbigniew owsiak

Data: 2013-10-24 01:22:47
Autor: Mark Woydak
Pukownik milicji obywatelskiej zbigniew owsiak
Jest 1989 rok, tłumy „zdegenerowanej” młodzieży biją się z ZOMO, okupują
komitety PZPR, krzyczą „Sowieci do domu”. Ale wkrótce zaczyna się
demokracja i w TVP pojawia się program Jerzego Owsiaka, w którym leci –
szok - zakazana dotąd muzyka. Potem dzięki Owsiakowi degeneraci okazują się
– szok jeszcze większy - wspaniałymi ludźmi, ratującymi życie dzieciom w
czasie Orkiestry. Wdzięczni czynią go swym idolem. A on sączy im „buntowniczą” ideologię
anty-polityczności w antyklerykalnym sosie. Liderzy młodej
antykomunistycznej opozycji zostają odcięci od buntowników z nowych,
wychowanych na Owsiaku roczników. Najniebezpieczniejsza zawalidroga dla III
RP zostaje usunięta.

Opowieść o Jerzym Owsiaku zaczynam od tego obrazka, bo dotyczy mojego
pokolenia, obserwowałem to jako licealista, w czasie „okrągłego stołu”
mający 16 lat. Ale Owsiak – chcę to pokazać – powtarza ten scenariusz w
różnych wariantach od połowy lat 80. do dziś.

Owsiak – żywa Ewangelia i posłaniec Ducha Świętego

Niesamowitego awansu buntowników z mojego pokolenia, który dokonał się na
początku III RP dzięki Owsiakowi, nie zrozumie ten, kto nie żył jako
nastolatek w PRL. Gdy przynależność do dowolnej subkultury – czy to punkowy
irokez, czy długie włosy „metala”, czy kibicowski szalik  – była z miejsca
powodem spisywania przez milicję. Oprócz komuny subkultur nie lubiła
szkoła, z naturalnych względów nie popierał też Kościół. I nagle – łzy w
oczach, degeneraci zostają bohaterami, bo to właśnie subkulturowa młodzież
zbiera pieniądze do puszek z serduszkiem.

Kto z młodych Czytelników nie pamięta pierwszych edycji będącej dziś
corocznym rytuałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, nie zrozumie
tego, co napisałem. Myślę, że pomóc mu w tym może lektura pewnego tekstu
z... „Gazety Wyborczej”.

8 stycznia 1993. Pięć dni wcześniej odbył się pierwszy finał Orkiestry.
Teolog Dorota Szczerba publikuje w „GW” artykuł zatytułowany „Co Duch
Święty szepcze Owsiakowi”: „Stało się coś fantastycznego. Ludzie płakali
przed telewizorami. Starsze panie, które na samo słowo >>rock<< uciekają na
drugi koniec mieszkania, oglądały program Jerzego Owsiaka do północy. W
punktach zbiórki pieniędzy ustawiały się kolejki. Kobiety wrzucały złote
pierścionki, obrączki, kolczyki. Jak w znanych z historii chwilach
narodowego zrywu”.

To nie jest opis przesadzony. Pamiętam, że ten entuzjazm faktycznie tak
wyglądał. Pani teolog dorabia do niego następującą ideologię: „Otóż na
ekranie widzieliśmy żywą Ewangelię. Cud rozmnożenia”.

Wskazuje na nadprzyrodzony charakter wydarzeń: „Tym, który dyryguje
Orkiestrą, jest Duch Święty. ON był tam obecny, choć ani razu nie padło
JEGO imię. Działanie, w którym wyczuwa się obecność Boga - choć nie mówi
się o NIM - wyczuwa, a raczej widzi na własne oczy, owoce ducha, pokój i
radość, jest sto razy bliższe Ewangelii niż wypowiadane o NIM słowa, które
rodzą niezgodę, niepokój i gorycz”.

Kto mówiąc o Bogu na co dzień wywołuje „niezgodę, niepokój i gorycz”,
wiadomo... Pierwsza Orkiestra pokazała natomiast, kto naprawdę jest
ewangeliczny: „Przez chwilę poczuliśmy się lepsi, przeżyliśmy coś w rodzaju
katharsis. Odsądzona od czci i wiary młodzież, słuchająca muzyki rockowej,
Gazeta Wyborcza<<, Program III Polskiego i inne środki przekazu okazały
tego dnia swoje - w najgłębszym słowa tego znaczeniu - ewangeliczne
oblicze”.

Natchniona teolog Szczerba wyznacza więc nowy sojusz: buntownicy, „Gazeta
Wyborcza”, Trójka.

„Gazeta Wyborcza”: Owsiak rozmiękczał młodzież w PRL

Z „Gazetą Wyborczą” to nie od razu Owsiak miał pełną sztamę. W jego książce
„O sobie” z 1999 r. odnajdujemy opis, jak  koło 1989 r. wściekły „Jurek”
wpada do owej redakcji, by dopaść Adama Michnika. Zdenerwował go artykuł
jednego z dziennikarzy o tym, jakoby w PRL miał rozmiękczać młodzież i to
„było niemal jakieś zadanie odgórne”. A lansowane w latach 80. w Polskim
Radiu przez Owsiaka Towarzystwo Chińskich Ręczników było „wentylem” na bitą
przez ZOMO Pomarańczową Alternatywę.

„Pojechałem do >>Gazety Wyborczej<<. Jak burza tam wpadłem” – wspominał.
„Spadaj. Gdzie jest szef?” – wołał do portiera. Scenka ta dziś wyda się
czytelnikom „GW” nieprawdopodobna.

Wówczas jednak dla ludzi podziemia te słowa o Owsiaku były czymś na tyle
oczywistym, że w jeszcze nie całkiem jednorodnej politycznie „GW” artykuł
przeszedł. Mimo, że „GW” Owsiaka popierała, pisywał na jej łamach. Po
prostu nie było tam jeszcze nawyku cenzurowania – tak na chama - oczywistej
prawdy.

Jak Komsomoł szukał wspólnego języka z subkulturami

Jak narodziła się koncepcja kontrolowania zbuntowanej, subkulturowej
młodzieży w PRL? W 1988 r. Aleksander Oskin, sekretarz ambasady ZSRS w
Warszawie, udzielił wywiadu tygodnikowi „Zarzewie”, w którym radził
komunistycznym młodzieżówkom, jak postępować z subkulturami. Rozważał: „Do
komitetu Komsomołu przychodzi grupa muzyków i mówi: chcemy powołać klub
heavy-metalowy”. Zdaniem Oskina może się zdarzyć, że za biurkiem w
organizacji siedzieć będzie biurokrata, który ich przegoni: „Jeśli sami
znajdą piwnicę, tworzą nieformalny klub >>metalistów<< (tak przetłumaczyła
to słowo redakcja – przyp. PL), oklejają go plakatami, informacjami o
zespołach, gromadzą płyty i nagrania. Nikt dokładnie nie wie, skąd to
wszystko zdobywają. Słuchają muzyki z różnych źródeł. Na przykład
zachodnich radiostacji. A te (...) przeplatają muzykę tekstami czysto
politycznymi”. By do tego nie dopuścić, należy „znaleźć z takimi grupami
wspólny język” i „wypracować formy współpracy”.

Oskin to postać niewątpliwie nietuzinkowa. „Trybuna” w latach 90. obwołała
go „jednym z trzech wybitnych szpiegów radzieckich w Polsce”. Z nadania
Moskwy „opiekował się” on polskimi komunistycznymi organizacjami
młodzieżowymi.

Luzacka radiowa Trójka, Rozgłośnia Harcerska, kontrolowane festiwale –
wszystko to była realizacja koncepcji Moskwy. Anarchista Marek Kurzyniec, w
latach 80. działacz antysystemowego, ekologicznego ruchu Wolność i Pokój,
mówił w wywiadzie dla pisma „Lampa” z 2004 r. o roli Owsiaka w całej tej
układance następująco: „Bo faktycznie w podziemiu jedyną formacją, która
punktu widzenia niezależnego, niekoncesjonowanego zajmowała się ekologią,
toczyła różne dyskusje na ten temat i podejmowała konkretne działania, była
Wolność i Pokój. Oczywiście frakcja ekologiczna, bo WiP jako taki był
złożony. Po wyjściu z podziemia okazało się, że jest mnóstwo instytucji,
taki Polski Klub Ekologiczny albo stowarzyszanie "Wolę Być" założone przez
pismo "Na Przełaj" czyli pion młodzieżowy PZPR, czyli Jurek Owsiak. Myśmy
dymili, ludzie siedzieli po więzieniach za służbę zastępczą, a on na falach
Rozgłośni Harcerskiej lansował Stowarzyszenie Miłośników Chińskich
Ręczników, trututu uwolnić słonia, a Sławek Dutkiewicz wtedy gibał, i był
po trzymiesięcznej głodówce. No więc powiem szczerze, że jak teraz tę mordę
widzę... Mało jest takich osób, ścierwojadów, które budzą moje negatywne
emocje, bo staram się być ewangeliczny, Owsiak tak. Mógł trzymać mordę w
kubeł”.

Duch Święty działa przez małżeństwo milicjantów

„Wysokie Obcasy” z 11 stycznia 2013. Jerzy Owsiak opowiada o swojej
rodzinie „Tata Zbigniew ma bardzo ciekawy rodowód, ponieważ jest ze związku
piłsudczyka z kobietą z oddziałów Hallera.... Mając jakieś 17 lat, trafił
na Żuławy, gdzie miał zostać rolnikiem, ale życie napisało scenariusz nowy,
czyli ojciec wciągnął się w nową Polskę, został funkcjonariuszem milicji, z
czasem jej pułkownikiem, komendantem do spraw gospodarczych w Komendzie
Głównej”. Z kolei matka „pracowała w sądach jako protokolantka, sekretarka
taka, a potem jako księgowa w Banku PKO”.

Było nie do końca tak. Ojciec Jerzego Owsiaka Zbigniew faktycznie był
pułkownikiem Milicji Obywatelskiej, ale jego zainteresowania bywały często
odległe od „spraw gospodarczych”. Jak wynika z archiwów IPN do pracy w
milicji zgłosił się w 1945 r. mając 19 lat. Jak podał – z zamiłowania. W
1946 r. miał już opinię aktywnego działacza partyjnego przychylnie
nastawionego do Rządu Jedności Narodowej i Związku Radzieckiego. W opinii
służbowej z 1947 r. przełożeni podkreślali, że „w dużej mierze przyczynił
się do rozbicia PSL w gminie Mierzeszyn”. Piastował też w tym czasie m.in.
stanowisko zastępcy komendanta posterunku ds. polityczno-wychowawczych. W
napisanych przez siebie życiorysach Zbigniew Owsiak podkreślał swój
negatywny stosunek do kleru. Uważał go za „szkodnika państwa
demokratycznego”. Chwalony był za wykłady w Ośrodku Szkoleniowym ZOMO.

W 1962 r. został przeniesiony do KGMO w Warszawie, gdzie w 1973 doszedł do
funkcji naczelnika Wydziału II Biura Dochodzeniowo-Śledczego. Powierzono mu
m.in. sprawowanie nadzoru i udzielanie pomocy praktycznej terenowym
jednostkom MO w sprawach o poważniejsze przestępstwa gospodarcze. Przez
kilka kadencji pełnił w Komendzie funkcję I, a wcześniej także II
sekretarza egzekutywy POP PZPR.

Jego żona – Maria Owsiak - również pracowała w MO, w Wydziale I komendy
wojewódzkiej w Gdańsku, a później jako urzędnik prokuratury wojewódzkiej w
Gdańsku. Zbigniew Owsiak podkreślał, że rodzice żony są w partii, a jej
siostra – w Komitecie Warszawskim PZPR w Ośrodku Szkolenia Partyjnego.

„Zakryj Owsiaka chińskim ręcznikiem”

Co ma fakt posiadania rodziców w milicji do oceny ich potomka? Nic nie ma.
Taki rodowód miało wielu zasłużonych opozycjonistów. Chyba, że ten potomek
działa na korzyść formacji politycznej, której rodzice zawdzięczali
karierę. Albo z pozycji rzekomo „wolnościowych” zwalcza ich wrogów.
Jednocześnie robiąc karierę w państwie, w którym dawni komuniści stali się
nową, uwłaszczoną oligarchią.

Na ile redaktorzy muzycznych programów w Trójce czy Rozgłośni Harcerskiej
świadomi byli roli przydzielonej im przez mocodawców towarzysza Oskina?

Pewnie bywało różnie. Byli starzy wyjadacze, którzy wiedzieli co jest
grane, manipulowali świadomie. Byli też tacy, co po prostu świetnie się
bawili. A jako, że nagromadzenie dzieci esbeków, milicjantów i sekretarzy
było tam duże, w naturalny sposób jako forma zabawy kręcił ją bunt
przeciwko Kościołowi czy patriotyzmowi (wymawianemu z charakterystycznym
uśmieszkiem). Ewentualnie – bunt „przeciwko wszystkim”, ale przeciwko
komunistycznej władzy jakby słabiej. Poza tym – gdyby dzieciakom coś
nieodpowiedniego przyszło do głowy - działała przecież cenzura.

Czy Owsiak inicjujący akcję „Uwolnić słonia” był wówczas autentyczny,
spontaniczny, czy świadomie działał na korzyść władzy, odciągając młodzież
od buntu przeciw komunistom? Trudno to dziś w pełni ocenić.

W PRL młodzież była nieufna i działalność Owsiaka odnosiła ograniczony
skutek. „Uwolnić słonia, zamknąć Kuronia” – takie hasło ośmieszające akcje
Owsiaka znalazło się na jednym z poznańskich murów. Obok innego komentarza
ekstremistów: „Zakryj Owsiaka chińskim ręcznikiem”. Prawdziwy sukces
odniósł dopiero po 1989 r., w stosunku do moich roczników, co opisałem na
wstępie.

Jarocin! Sprzedali!

Festiwal w Jarocinie też miał być częścią scenariusza towarzysza Oskina,
jednak wydarzenia z udziałem tłumów nie dało się tak łatwo ocenzurować, jak
audycji w Polskim Radiu. Komunistyczna władza przegrywała ze
spontanicznością młodzieży. W III RP spontaniczność Jarocina, relikt czasu
rozkładu PRL, musiała zostać zastąpiona ładem i porządkiem.

1991 rok. Owsiak zostaje wygwizdany na scenie w Jarocinie. „Jarocin!
Sprzedali!” – skanduje długo publiczność. Domaga się występu punkowego
zespołu Defekt Muzgó. Do Jarocina od lat 80. przyjeżdżała zbuntowana
publika.

Po 1989 r. Owsiak postanowił wykorzystać swoją komercyjną popularność do
zmienienia klimatu festiwalu. W książce „O sobie” stwierdzi w 1999 r.: „Oni
byli mi zupełnie obcy, te wszystkie gwiazdy: Armia, Brygada Kryzys, z tego
środowiska ludzie, Kult... po dzień dzisiejszy nie mam z tymi ludźmi
żadnego wspólnego języka: dla mnie to jest zupełnie inna filozofia”.

Zacytuje też fragment apelu swojego współpracownika Waltera Chełstowskiego
do muzyków: „Spróbujmy szukać jakichś innych wyjść, spróbujmy gdzieś szukać
jakichś innych partnerów do tego naszego rock’n’drolla. Ludzi, nawet nie z
tego świata, niemal z innej branży, żeby nie było wojny między milicją a
nami, między nami a ludźmi, którzy piszą o tej muzyce”.

W 1999 r. Owsiak cieszył się ze zwycięstwa nad alternatywą: „Tym ludziom
wydawało się, że te szesnaście tysięcy osób, które przyjeżdżają do
Jarocina, to jest wizytówka polskiej muzyki rockowej. A tak wcale nie było.
Potem się okazało, że choćby taki zespół Hey sprzedaje z tysiąc razy więcej
płyt i Jarocin nie jest mu do niczego potrzebny”.

W książce pokazuje nawet moment, kiedy udało mu się przełamać opory
buntowników. To stało się, gdy w czasie Orkiestry udało się zebrać
pieniądze na pierwszy sprzęt ratujący dzieci” „I nagle patrzę, że tych
ludzi – którzy wcześniej, jak wchodził zespół Hey, to krzyczeli:
wypierdalaj<<! – nagle coś ogarnęło. Wszystkich. Mamy to zarejestrowane”.

Buntownicy, których nie potrafiła spacyfikować milicja, poddali się
obezwładniającej sile dobra.

Wolność, czyli pierwszy wyjazd pod namiot

Jak jest dziś? Z punktu widzenia nastolatków cały czas podobnie. Pierwszy
wyjazd pod namiot, na który zgodzili się rodzice, bo słyszeli w telewizji,
jak Owsiak dba o bezpieczeństwo. Pierwsza wyprawa z  kolegami  w
rozkrzyczanym kolejowym przedziale. Pierwsza dziewczyna, pierwszy chłopak.
Przestrzeń, niebo, alkohol. Pierwszy bunt w rytmie głośnej muzyki. Cudowne
poczucie wolności – tak Przystanek Woodstock zapamiętują setki tysięcy
nastolatków. To są uczucia, które rzutują – i rzutowały w przypadku wielu z
nas – na całe życie.

Polemika z Owsiakiem z pozycji konserwatywnych nie ma sensu, jest
kontrskuteczna. Stąd przy okazji kolejnych festiwali Woodstock media z
lubością cytują Radio Maryja, „Nasz Dziennik” czy inne media katolickie
narzekające po swojemu na demoralizację, pijaństwo czy wulgarne słownictwo
w czasie festiwalu.

Zawsze młodzi ludzie będą jeździć latem koncerty. Zawsze będą pić na nich
alkohol. Zawsze będą łamać konwenanse. Nie na tym polega negatywna rola
Owsiaka.

Twierdzę, że o akurat Owsiaku trzeba mówić nie z pozycji konserwatywnych, a
wolnościowych, pokazywać jego rolę jako manipulatora, działającego na
korzyść establishmentu. Współcześnie siła manipulacji Owsiaka nie polega na
tym, by w czasie Woodstocku te setki tysięcy młodzieży słuchały pogadanek
zaproszonych polityków czy celebrytów. Polega na identyfikacji wolności,
przygody i buntu z jego osobą.

To nie narzuca jednolitej ideologii, ale wyklucza ostry bunt przeciwko
znajomym Owsiaka. Młodzież nie musi uwielbiać obecnych na Woodstocku
Komorowskiego, Lisa czy Paradowskiej – tej ostatniej z pewnością większość
nawet nie kojarzy.

 Ma uodpornić się na bunt przeciwko nim. Oni są od Jurka, możemy się z nimi
nie zgadzać, ale nie będziemy na nich bluzgać w naszych piosenkach. Zamiast
tego pobluzgamy na tych obciachowych, co do Jurka nie przyjeżdżają, bo nie
potrafią się wyluzować.

 Owsiak: spalić teczki bezpieki

 Sam Owsiak o polityce mówi rzadko, ale zawsze w momentach newralgicznych.
W 1993 r., mając lat 21, przecierałem oczy, gdy oglądałem program „Róbta co
chceta”, a w nim zdjęcia z rozbitej przez policję manifestacji w rocznicę
obalenia rządu Jana Olszewskiego. Szła pod Belweder, gdzie urzędował Lech
Wałęsa. Byłem na tej manifestacji, widziałem bicie ludzi i radiowóz
wjeżdżający w tłum. A potem „wolnościowego” Owsiaka przestrzegającego przed
nienawiścią manifestantów.

 „Ta piosenka jest jak hymn!” – krzyczy w czasie jednego pierwszych
Woodstocków Owsiak. I ze sceny lecą słowa piosenki „Hipisówka” zespołu
Kobranocka, której autorstwo trudno przypisać natchnieniu przez Ducha
Świętego:
Modlitw szept w usta wbiegł
 O stosunkach, o stosunkach przerywanych
 Głupi pech i lęk klech
 Na głupotę, na durnotę przekuwany
 Wiara w cud, mrowie złud
 Które ty opłacasz swoją mrówczą pracą
 Dokąd pójść, zewsząd gnój
 Zwykły znój, za który nigdy nie zapłacą
 „Znów zabierają nam wolność, znów zabijają w nas młodość” – głosi refren,
bardzo silnie działający na nastolatków. W czasie, gdy dawna bezpieka
rozkrada majątek narodowy, gdy powstają fortuny bezpieczniackich
oligarchów, młodzież ma buntować się przeciwko księdzu proboszczowi, bo –
to była główna śpiewka pierwszej połowy lat 90. - czarni zastąpili
czerwonych.

Co ciekawe, Owsiak wywieszający na woodstockowej scenie „pacyfę” wiele razy
szczególnie uaktywnia się, gdy w grę wchodzą interesy polityków
zaprzyjaźnionych z wojskowymi. W 2009 r. znów bronić będzie Wałęsy. „Dość
tego szmaciarstwa”, „Jakby co mogę przyłożyć z baśki, czyli trzy razy mocno
po pysku” – mówi po ukazaniu się książek Sławomira Cenckiewicza i Piotra
Gontarczyka oraz Pawła Zyzaka. I ogłasza, że należałoby spalić teczki
bezpieki. „Jeśli te sprawy się nie wyjaśniły przez 20 lat, to nie wyjaśnią
się przez kolejne 200 lat” – stwierdza w TVN 24.

Gdy trwa IV RP Owsiak krzyczy ze sceny: – Jak was widzę, dostrzegam
normalną Polskę. Dziwny ten kraj, ale tu jest normalnie.
 A na festiwalu pojawia się Tomasz Lis. – Dzisiaj Polska jest pod tym
namiotem. Tu jest Polska! – woła. – Oni nie będą wam mówić, kto jest
prawdziwym Polakiem, patriotą, kto jest dobry, a kto zły! Tu jest Polska!
Oni nie będą nas dzielić. Bo jeżeli damy się podzielić, przegramy. Ale my
wygramy – zapewnia.

Wygrywają. W 2012 r. na Woodstock przyjeżdża Bronisław Komorowski. Rzecznik
Woodstocku Krzysztofa Dobies mówi po jego wizycie: „Jedno ze zdań, które
zapadło mi w pamięć ze strony Kancelarii Prezydenta, brzmiało tak: mogłoby
nas tu w ogóle nie być. Wy byście tak doskonale poprowadzili tę wizytę...
Bardzo dziękujemy woodstokowiczom, bo to ich postawa, ich nieprawdopodobna
wręcz życzliwość do tego zdarzenia, ich niesamowita... ich piękno w tym,
jak rozmawiali, jak przyjęli... Bili brawo, śpiewali sto lat, pozdrawiali i
tam nie zdarzyło się nic, nic, co byłoby podbramkową sytuacją”.

 Historia zatoczyła koło. Rzecznik festiwalu zbuntowanych przemówił
bardziej usłużnie niż działacz Komsomołu wobec I sekretarza KPZR. Postulat
towarzysza Oskina został zrealizowany z nawiązką.

 W czasie tego samego festiwalu policja zatrzymała dwóch przedstawicieli
Fundacji Pro-Prawo do Życia. Demonstrujących z bannerem przedstawiającym
zdjęcie zmasakrowanego w wyniku aborcji dziecka z zespołem Downa, podobiznę
Adolfa Hitlera i napis „Hitler też zaczynał od zabijania chorych”.

 Dostali zarzut prezentowania „treści nieprzyzwoitych”. Przy tej okazji
hitowej wypowiedzi udzielił „Gazecie Polskiej Codziennie” rzecznik
tamtejszej policji Sławomir Konieczny: „Funkcjonariusze sugerowali
organizatorowi, by przeniósł banner w miejsce bardziej ukryte, niewidoczne
dla np. dzieci. Nie chciał. To było przyczyną przewiezienia na komisariat”.

 Czytaj: demonstruj sobie pan w krzakach, tak żeby nikt nie widział. Bo jak
nie, to się do pana przyczepimy i wymyślimy, że masz nielegalny plakat.
Wolność a la Jurek Owsiak.

 Pacyfizm i durnota klech, czyli czołgi i biskupi na Woodstocku

Sympatia do wojskowych przyniesie zabawne skutki w 2009 r., gdy obecność na
Woodstocku promujących wojsko... czołgów zdenerwuje autentycznych
pacyfistów. List otwarty do Owsiaka wystosowało stowarzyszenie Młodzi
Socjaliści: „Niepokoją nas Pańskie wypowiedzi i działania, nie rozumiemy,
gdzie podziała się idea pacyfizmu, wolności i równości. Co oznacza
zapraszanie na Woodstock Leszka Balcerowicza, Lecha Wałęsy i obecność
Wojska Polskiego? Wszak sam Mrożek nie powstydziłby się takiego absurdu, w
którym mówiąc „stop wojnie” pokazuje się czołgi”.

Lewicowcy apelują do Owsiaka, by przestał udawać kogoś innego, niż jest.
„Może jednak warto zdjąć tę kolorową zasłonę z pacyfką, na której wypisane
zostały jakże nośne hasła o wolności, równości, miłości i muzyce? Może czas
otwarcie powiedzieć tym młodym ludziom szukającym idei pokoju i braterstwa,
że „tego już tu nie ma!”? Nie zmieni się na pewno jedno – Wielka Orkiestra
Świątecznej Pomocy nie przestanie grać, będą bite kolejne rekordy sum
ofiarowanych przez Polaków (...) A co się stanie z tymi młodymi ludźmi,
których Balcerowicz zachęca do „dobrego oddawania głosów”, Wałęsa do pracy,
a Wojsko do służby państwu – nie Pański problem, Pan pomaga chorym
dzieciom”.

To znak rozpoznawczy Owsiaka: wcześniej czy później wzbudzi sprzeciw każdej
grupy myślącej i ideowej. Dla większości obecnej w mediach
karierowiczowskiej młodej „lewicy” z partyjnych młodzieżówek zawsze będzie
super, wszak warto się pod niego podłączyć. Gdy pojawia się mało znaczące
stowarzyszenie traktujące swoje lewicowe idee serio, natychmiast dochodzi
do konfliktu. Bo idee są dla Owsiaka tylko użytecznymi narzędziami do
kontrolowania, by bunt kolejnych roczników młodzieży nie wymknął się spod
kontroli.
Jeśli jest pacyfizm, to muszą pojawić się czołgi i generałowie, był hymn o
durnocie klech, to muszą pojawić się... biskupi – abp Życiński i bp
Pieronek. Cóż, to szansa na zwiększenie frekwencji, wszak nastolatek ma
kolejny argument w sporze z rodzicami w sprawie wyjazdu na Woodstock: nawet
biskupi tam są, będziemy się modlić, a nie demoralizować! Każdy sposób na
zwiększenie frekwencji, a co za tym idzie siły rażenia dobry.

Jest hasło „Stop przemocy”? W 2003 r Owsiak napada na stragany sprzedawców
okularów. - Ja was, k..., załatwię – krzyczy. Sąd skazał go na 1600 zł
grzywny za zniszczenie mienia. W mediach nie ma jakoś czołówek na temat
„bandyty Owsiaka”.

Czym jego zachowanie różni się od zachowania atakowanego przez media
gniazdowego kibiców Legii Piotra Staruchowicza? Owsiakowi ta sprawa tylko
pomaga zachować wizerunek buntownika.

 Dziękujemy policji, czyli każdy policjant to j...y morderca

 Bo jednocześnie Owsiak pilnuje, by buntowników nie stracić. Na tym samym
Woodstocku, na którym był Komorowski. wystąpiła legenda muzyki oi!, grupa
The Analogs. Znana z piosenki „Dzieciaki atakujące policję” ze słowami
„Hej, dzieciaki, niech zapłoną serca, każdy policjant to j... morderca”
oraz „P... a era techno”, w której głosi „Nikt nas nie kupi, nikt na nas
nie zarobi”.

 Zapewne dla wielu młodych fanów tego zespołu jego występ na Woodstocku to
ważne, wzruszające wydarzenie – podziemna dotąd kapela i potężny tłum...
Będą o tym opowiadać w szkole. A że Analogsi wystąpili obok tych, których
na co dzień zwalczają w swych piosenkach? Że Owsiak z tej samej sceny
zachwycał się „sprawnością służb mundurowych”? Że Tomasz Sianecki ze Szkła
Kontaktowego rozmawiał z publicznością: „- Czy policja państwu przeszkadza?
– Nie! – Wiedziałem, że taka będzie odpowiedź”?
 Być może owi nastoletni słuchacze Analogsów kiedyś zrozumieją, że zrobiono
z nich idiotów, ale wtedy to już nie będzie miało znaczenia. Owsiak będzie
zajmował się robieniem wody z mózgu kolejnym rocznikom.

A dlaczego niezależne zespoły się godzą uczestniczyć w imprezie, o której
wiedzą, że jest ściemą? Występ przez setkami tysięcy ludzi to potężna
promocja. Nie wątpię, że Analogsi zarobili.

Po śmierci Jana Pawła II dla „GW” najważniejsza stała się konfrontacja
światopoglądowa, chęć przemienienia Polaków, zniszczenia ich tradycyjnych
wartości. Stąd jej wsparcie dla Palikota, stąd też niedawna wypowiedź
Owsiaka o eutanazji, entuzjastycznie przez Ruch Palikota wsparta. Zapowiedź
zabijania staruszków brzmi mniej odrażająco, gdy zbieramy pieniądze na
pomoc dla nich. Że nie przekonamy większości, iż eutanazja to sposób pomocy
starszym ludziom, podobnie jak zakup sprzętu rehabilitacyjnego? Nie
szkodzi, ważne, że wprowadzimy ten pogląd jako jeden z uprawnionych, kropla
drąży skałę.

 Czy III RP padłaby bez Owsiaka?

Zamknięta kasta bogaczy rodem z komunistycznej bezpieki u góry. I
zablokowane szanse awansu dla reszty. System III RP bez bezpieczników w
rodzaju Owsiaka łatwo mógłby się wywrócić. Wcale nie za sprawą moherów,
tylko młodzieży. Szanse rozwoju i awansu w postkomunistycznym systemie
młodych ludzi przeważnie ograniczają się do możliwości uzyskania pracy
sprzedawcy w sklepie. Chyba, że mają dojścia, są z odpowiednich rodzin.

Ale w III RP młodzież nigdy nie zbuntowała się antysysytemowo na masową
skalę. Mimo pojawiania różnych mniejszościowych grup wyczuwających, kto
naprawdę tym wszystkim kręci – jak dziś w przypadku ruchu kibicowskiego.
Jak po 1989 r. Owsiak odciął od zbuntowanej młodzieży antyokrągłostołową
opozycję, tak dziś pozostawać ma bezpiecznikiem nie pozwalającym urosnąć
buntowi do niebezpiecznego pułapu. Kreując własne formy buntu, bezpieczne
dla władzy.

Głównymi ofiarami Owsiaka są więc sami buntownicy, którzy w późniejszym
wieku odkrywają często, że zmarnowali się młodość. Nie na walkę o naiwne
ideały. Na bunt sterowany przez establishment, którego efektem jest
zniszczenie szans własnego pokolenia.
Jak jest dziś? Z punktu widzenia nastolatków cały czas podobnie. Pierwszy
wyjazd pod namiot, na który zgodzili się rodzice. Pierwsza wyprawa z
kolegami w rozkrzyczanym kolejowym przedziale. Pierwsza dziewczyna,
pierwszy chłopak. Przestrzeń, niebo, alkohol. Pierwszy bunt w rytmie
głośnej muzyki. Cudowne poczucie wolności.

W 2012 r. na Woodstock przyjeżdża Bronisław Komorowski. Rzecznik Woodstocku
Krzysztofa Dobies mówi po jego wizycie: „Bardzo dziękujemy
woodstokowiczom... Bili brawo, śpiewali sto lat, pozdrawiali i tam nie
zdarzyło się nic, nic, co byłoby podbramkową sytuacją”. Rzecznik festiwalu
zbuntowanych przemówił bardziej usłużnie niż działacz Komsomołu wobec I
sekretarza KPZR.

Zamknięta kasta bogaczy rodem z komunistycznej bezpieki u góry. I
zablokowane szanse awansu dla reszty. System III RP bez bezpieczników w
rodzaju Owsiaka łatwo mógłby się wywrócić. Wcale nie za sprawą moherów,
tylko młodzieży.

Piotr Lisiewicz

Data: 2013-10-24 17:36:22
Autor: Wiesiaczek
Pułkownik milicji obywatelskiej zbign iew owsiak
W dniu 24.10.2013 08:22, Mark Woydak pisze:
Jest 1989 rok, tłumy „zdegenerowanej” młodzieży biją się z ZOMO, okupują
komitety PZPR, krzyczą „Sowieci do domu”. Ale wkrótce zaczyna się
demokracja i w TVP pojawia się program Jerzego Owsiaka, w którym leci –
szok - zakazana dotąd muzyka....

Kiedy kurwa muzyka była zakazana cymbale?




--
Wiesiaczek (dziś z DC)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" ®

Data: 2013-10-24 17:03:23
Autor: Mark Woydak
Pułkownik milicji obywatelskiej zbign iew owsiak
Dnia Thu, 24 Oct 2013 17:36:22 +0200, Wiesiaczek napisał(a):

W dniu 24.10.2013 08:22, Mark Woydak pisze:
Jest 1989 rok, tłumy „zdegenerowanej” młodzieży biją się z ZOMO, okupują
komitety PZPR, krzyczą „Sowieci do domu”. Ale wkrótce zaczyna się
demokracja i w TVP pojawia się program Jerzego Owsiaka, w którym leci –
szok - zakazana dotąd muzyka....

Kiedy kurwa muzyka była zakazana cymbale?

Kiedy? Wtedy czerwony tlumoku:

http://www.ruchmuzyczny.pl/PelnyArtykul.php?Id=1977
http://www.magazyngitarzysta.pl/ludzie/artykuly/9813-weryfikacja-muzykow-w-okresie-prl-u.html
http://www.moskwa.serpent.pl/prasa_zw_sito.htm
http://pl.wikipedia.org/wiki/Czarna_ksi%C4%99ga_cenzury_PRL

Data: 2013-10-25 05:48:02
Autor: Mark Woydak
Pułkownik milicji obywatelskiej zbigniew owsiak
Ten psychopata podpisujący się "Mark Woydak" piszący z
mx05.eternal-september.org uzywający czytnika 40tude_Dialog/2.0.15.1pl to
pisowcki oszołom podszywaniec. Fakt, że podszywa się pod moje dane świadczy
od daleko posunietej chorobie alkoholowej. Tani alkohol i marne wina
dokonały całkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma już dla
niego ratunku!

MW


Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gmx.de> napisał w wiadomości news:ccj4hhmjl03o.11dqdqr3epb3u$.dlg40tude.net...
Dnia Thu, 24 Oct 2013 17:36:22 +0200, Wiesiaczek napisał(a):

W dniu 24.10.2013 08:22, Mark Woydak pisze:
Jest 1989 rok, tłumy „zdegenerowanej” młodzieży biją się z ZOMO, okupują
komitety PZPR, krzyczą „Sowieci do domu”. Ale wkrótce zaczyna się
demokracja i w TVP pojawia się program Jerzego Owsiaka, w którym leci –
szok - zakazana dotąd muzyka....

Kiedy kurwa muzyka była zakazana cymbale?

Kiedy? Wtedy czerwony tlumoku:

http://www.ruchmuzyczny.pl/PelnyArtykul.php?Id=1977
http://www.magazyngitarzysta.pl/ludzie/artykuly/9813-weryfikacja-muzykow-w-okresie-prl-u.html
http://www.moskwa.serpent.pl/prasa_zw_sito.htm
http://pl.wikipedia.org/wiki/Czarna_ksi%C4%99ga_cenzury_PRL

Data: 2013-10-25 07:43:34
Autor: Wiesiaczek
Pułkownik milicji obywatelskiej zbign iew owsiak
W dniu 25.10.2013 00:03, Mark Woydak pisze:
Dnia Thu, 24 Oct 2013 17:36:22 +0200, Wiesiaczek napisał(a):

W dniu 24.10.2013 08:22, Mark Woydak pisze:
Jest 1989 rok, tłumy „zdegenerowanej” młodzieży biją się z ZOMO, okupują
komitety PZPR, krzyczą „Sowieci do domu”. Ale wkrótce zaczyna się
demokracja i w TVP pojawia się program Jerzego Owsiaka, w którym leci –
szok - zakazana dotąd muzyka....

Kiedy kurwa muzyka była zakazana cymbale?

Kiedy? Wtedy czerwony tlumoku:

http://www.ruchmuzyczny.pl/PelnyArtykul.php?Id=1977
http://www.magazyngitarzysta.pl/ludzie/artykuly/9813-weryfikacja-muzykow-w-okresie-prl-u.html
http://www.moskwa.serpent.pl/prasa_zw_sito.htm
http://pl.wikipedia.org/wiki/Czarna_ksi%C4%99ga_cenzury_PRL

Mógłbyś to skrócić?
Nie chce mi się czytać wszystkich pierdół.


--
Wiesiaczek (dziś z DC)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" ®

Data: 2013-10-25 18:58:11
Autor: Mark Woydak
Pułkownik milicji obywatelskiej zbigniew owsiak
To ten psychopata podpisujący się "Mark Woydak" piszący z
mx05.eternal-september.org uzywający czytnika 40tude_Dialog/2.0.15.1pl to
pisowcki oszołom podszywaniec. Fakt, że podszywa się pod moje dane świadczy
od daleko posunietej chorobie alkoholowej. Tani alkohol i marne wina
dokonały całkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma już dla
niego ratunku!

MW


Użytkownik "Wiesiaczek" <ciotkazielinska@vp.pl> napisał w wiadomości news:l4d0e6$6tf$1node1.news.atman.pl...
W dniu 25.10.2013 00:03, Mark Woydak pisze:
Dnia Thu, 24 Oct 2013 17:36:22 +0200, Wiesiaczek napisał(a):

W dniu 24.10.2013 08:22, Mark Woydak pisze:
Jest 1989 rok, tłumy „zdegenerowanej” młodzieży biją się z ZOMO, okupują
komitety PZPR, krzyczą „Sowieci do domu”. Ale wkrótce zaczyna się
demokracja i w TVP pojawia się program Jerzego Owsiaka, w którym leci –
szok - zakazana dotąd muzyka....

Kiedy kurwa muzyka była zakazana cymbale?

Kiedy? Wtedy czerwony tlumoku:

http://www.ruchmuzyczny.pl/PelnyArtykul.php?Id=1977
http://www.magazyngitarzysta.pl/ludzie/artykuly/9813-weryfikacja-muzykow-w-okresie-prl-u.html
http://www.moskwa.serpent.pl/prasa_zw_sito.htm
http://pl.wikipedia.org/wiki/Czarna_ksi%C4%99ga_cenzury_PRL

Mógłbyś to skrócić?
Nie chce mi się czytać wszystkich pierdół.


-- Wiesiaczek (dziś z DC)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" ®

Data: 2013-10-26 00:20:16
Autor: jr
Pułkownik milicji obywatelskiej zbigniew owsiak

Użytkownik "Wiesiaczek" <ciotkazielinska@vp.pl> napisał w wiadomości
news:l4d0e6$6tf$1node1.news.atman.pl...
|W dniu 25.10.2013 00:03, Mark Woydak pisze:
| > Dnia Thu, 24 Oct 2013 17:36:22 +0200, Wiesiaczek napisał(a):
| >
| >> W dniu 24.10.2013 08:22, Mark Woydak pisze:
| >>> Jest 1989 rok, tłumy „zdegenerowanej” młodzieży biją się z ZOMO, okupują
| >>> komitety PZPR, krzyczą „Sowieci do domu”. Ale wkrótce zaczyna się
| >>> demokracja i w TVP pojawia się program Jerzego Owsiaka, w którym leci –
| >>> szok - zakazana dotąd muzyka....
| >>
| >> Kiedy kurwa muzyka była zakazana cymbale?
| >
| > Kiedy? Wtedy czerwony tlumoku:
| >
| > http://www.ruchmuzyczny.pl/PelnyArtykul.php?Id=1977
| >
http://www.magazyngitarzysta.pl/ludzie/artykuly/9813-weryfikacja-muzykow-w-okresie-prl-u.html
| > http://www.moskwa.serpent.pl/prasa_zw_sito.htm
| > http://pl.wikipedia.org/wiki/Czarna_ksi%C4%99ga_cenzury_PRL
|
| Mógłbyś to skrócić?
| Nie chce mi się czytać wszystkich pierdół.
|

Pytasz się, to ci człowiek odpowiada. A jak ci odpowiedź nie pasuje, to morda w kubeł.
j

Data: 2013-10-24 17:58:18
Autor: u2
Pułkownik milicji obywatelskiej zbign iew owsiak
W dniu 2013-10-24 17:36, Wiesiaczek pisze:
W dniu 24.10.2013 08:22, Mark Woydak pisze:
Jest 1989 rok, tłumy „zdegenerowanej” młodzieży biją się z ZOMO, okupują
komitety PZPR, krzyczą „Sowieci do domu”. Ale wkrótce zaczyna się
demokracja i w TVP pojawia się program Jerzego Owsiaka, w którym leci –
szok - zakazana dotąd muzyka....

Kiedy kurwa muzyka była zakazana cymbale?




n.p. w stanie wojennym zakazali grania zagramanicznej muzy.

--
"Żydów gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, że są narodem wybranym. Czują się oni upoważnieni do interpretowania wszystkiego, także doktryny katolickiej. Cokolwiek byśmy zrobili, i tak będzie poddane ich krytyce - za mało, że źle, że zbyt mało ofiarnie. W moim najgłębszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Żydami, bo on do niczego nie prowadzi... Ludzi, którzy używają słów 'antysemita', 'antysemicki', należy traktować jak ludzi niegodnych debaty, którzy usiłują niszczyć innych, gdy brakuje argumentów merytorycznych. To oni tworzą mowę nienawiści".

Data: 2013-10-24 18:04:18
Autor: A. Filip
Pułkownik milicji obywatelskiej zbigniew owsiak
u2 <u_2@o2.pl> pisze:
W dniu 2013-10-24 17:36, Wiesiaczek pisze:
W dniu 24.10.2013 08:22, Mark Woydak pisze:
Jest 1989 rok, tłumy „zdegenerowanej” młodzieży biją się z ZOMO, okupują komitety PZPR, krzyczą „Sowieci do domu”. Ale wkrótce zaczyna się demokracja i w TVP pojawia się program Jerzego Owsiaka, w którym leci – szok - zakazana dotąd muzyka....

Kiedy kurwa muzyka była zakazana cymbale?

n.p. w stanie wojennym zakazali grania zagramanicznej muzy.

Nie mieli na płacenie za prawa autorskie?

--
A. Filip
Zawsze uważaj na nieżyczliwych ci ludzi. (Przysłowie kurdyjskie)

Data: 2013-10-24 18:16:51
Autor: u2
Pułkownik milicji obywatelskiej zbign iew owsiak
W dniu 2013-10-24 18:04, A. Filip pisze:
u2 <u_2@o2.pl> pisze:
W dniu 2013-10-24 17:36, Wiesiaczek pisze:
W dniu 24.10.2013 08:22, Mark Woydak pisze:
Jest 1989 rok, tłumy „zdegenerowanej” młodzieży biją się z ZOMO,
okupują komitety PZPR, krzyczą „Sowieci do domu”. Ale wkrótce
zaczyna się demokracja i w TVP pojawia się program Jerzego Owsiaka,
w którym leci – szok - zakazana dotąd muzyka....

Kiedy kurwa muzyka była zakazana cymbale?

n.p. w stanie wojennym zakazali grania zagramanicznej muzy.

Nie mieli na płacenie za prawa autorskie?



wtedy w PRL-u nie placono za prawa autorskie.

--
"Żydów gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, że są narodem wybranym. Czują się oni upoważnieni do interpretowania wszystkiego, także doktryny katolickiej. Cokolwiek byśmy zrobili, i tak będzie poddane ich krytyce - za mało, że źle, że zbyt mało ofiarnie. W moim najgłębszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Żydami, bo on do niczego nie prowadzi... Ludzi, którzy używają słów 'antysemita', 'antysemicki', należy traktować jak ludzi niegodnych debaty, którzy usiłują niszczyć innych, gdy brakuje argumentów merytorycznych. To oni tworzą mowę nienawiści".

Data: 2013-10-25 02:07:24
Autor: jr
Pułkownik milicji obywatelskiej zbigniew owsiak

Użytkownik "Wiesiaczek" <ciotkazielinska@vp.pl> napisał w wiadomości news:l4bepn$lf9$1node1.news.atman.pl...
|W dniu 24.10.2013 08:22, Mark Woydak pisze:
| > Jest 1989 rok, tłumy „zdegenerowanej” młodzieży biją się z ZOMO, okupują
| > komitety PZPR, krzyczą „Sowieci do domu”. Ale wkrótce zaczyna się
| > demokracja i w TVP pojawia się program Jerzego Owsiaka, w którym leci –
| > szok - zakazana dotąd muzyka....
|
| Kiedy kurwa muzyka była zakazana cymbale?
|

Czerwona kurwa-muzyka nigdy. Natomiast inne rodzaje muzyki były w PRL tępione. Szczególnie te nowatorskie, np. za Bieruta tępili jazz, za Gomółki Beatlesów itd.
j

Data: 2013-10-25 05:57:15
Autor: u2
Pułkownik milicji obywatelskiej zbigniew owsiak

Użytkownik "jr" <bezadresu@jr.pl> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:l4ceuv$om8$3@node1.news.atman.pl...

Użytkownik "Wiesiaczek" <ciotkazielinska@vp.pl> napisał w wiadomości
news:l4bepn$lf9$1node1.news.atman.pl...
|W dniu 24.10.2013 08:22, Mark Woydak pisze:
| > Jest 1989 rok, tłumy „zdegenerowanej” młodzieży biją się z ZOMO, okupują
| > komitety PZPR, krzyczą „Sowieci do domu”. Ale wkrótce zaczyna się
| > demokracja i w TVP pojawia się program Jerzego Owsiaka, w którym leci –
| > szok - zakazana dotąd muzyka....
|
| Kiedy kurwa muzyka była zakazana cymbale?
|

Czerwona kurwa-muzyka nigdy. Natomiast inne rodzaje muzyki były w PRL tępione.
Szczególnie te nowatorskie, np. za Bieruta tępili jazz, za Gomółki Beatlesów
itd.
j



Powiedz jeszcze kiedy nie można było spiewać Bogurodzicy? ;-))))

--
"Żydów gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, że są narodem
wybranym. Czują się oni upoważnieni do interpretowania wszystkiego,
także doktryny katolickiej. Cokolwiek byśmy zrobili, i tak będzie
poddane ich krytyce - za mało, że źle, że zbyt mało ofiarnie. W moim
najgłębszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Żydami, bo on do
niczego nie prowadzi... Ludzi, którzy używają słów 'antysemita',
'antysemicki', należy traktować jak ludzi niegodnych debaty, którzy
usiłują niszczyć innych, gdy brakuje argumentów merytorycznych. To oni
tworzą mowę nienawiści".

Data: 2013-10-25 07:45:53
Autor: Wiesiaczek
Pułkownik milicji obywatelskiej zbign iew owsiak
W dniu 25.10.2013 02:07, jr pisze:

Użytkownik "Wiesiaczek" <ciotkazielinska@vp.pl> napisał w wiadomości
news:l4bepn$lf9$1node1.news.atman.pl...
|W dniu 24.10.2013 08:22, Mark Woydak pisze:
| > Jest 1989 rok, tłumy „zdegenerowanej” młodzieży biją się z ZOMO, okupują
| > komitety PZPR, krzyczą „Sowieci do domu”. Ale wkrótce zaczyna się
| > demokracja i w TVP pojawia się program Jerzego Owsiaka, w którym leci –
| > szok - zakazana dotąd muzyka....
|
| Kiedy kurwa muzyka była zakazana cymbale?
|

Czerwona kurwa-muzyka nigdy. Natomiast inne rodzaje muzyki były w PRL tępione.
Szczególnie te nowatorskie, np. za Bieruta tępili jazz, za Gomółki Beatlesów
itd.
j

No nie wiem. Niedługo po premierze wyświetlano w naszych kinach film "The Beatles".
Poszedłem do kina i nikt mnie nie rewidował ani nie sprawdzał dokumentów :)

--
Wiesiaczek (dziś z DC)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" ®

Data: 2013-10-26 00:17:50
Autor: jr
Pułkownik milicji obywatelskiej zbigniew owsiak

Użytkownik "Wiesiaczek" <ciotkazielinska@vp.pl> napisał w wiadomości news:l4d0ih$6tf$2node1.news.atman.pl...
|W dniu 25.10.2013 02:07, jr pisze:
| >
| > Użytkownik "Wiesiaczek" <ciotkazielinska@vp.pl> napisał w wiadomości
| > news:l4bepn$lf9$1node1.news.atman.pl...
| > |W dniu 24.10.2013 08:22, Mark Woydak pisze:
| > | > Jest 1989 rok, tłumy „zdegenerowanej” młodzieży biją się z ZOMO, okupują
| > | > komitety PZPR, krzyczą „Sowieci do domu”. Ale wkrótce zaczyna się
| > | > demokracja i w TVP pojawia się program Jerzego Owsiaka, w którym leci –
| > | > szok - zakazana dotąd muzyka....
| > |
| > | Kiedy kurwa muzyka była zakazana cymbale?
| > |
| >
| > Czerwona kurwa-muzyka nigdy. Natomiast inne rodzaje muzyki były w PRL tępione.
| > Szczególnie te nowatorskie, np. za Bieruta tępili jazz, za Gomółki Beatlesów
| > itd.
| > j
|
| No nie wiem. Niedługo po premierze wyświetlano w naszych kinach film
| "The Beatles".

Kiedy to było?
Gdy Beatlesi byli na fali, robili o nich złośliwe skecze w gomółkowskiej TV, a milicja obcinała chłopakom długie włosy. Prześladowania długich fryzur ustąpiły po zagranicznych występach orłów Górskiego.
j

Data: 2013-10-24 18:00:31
Autor: Mark Woydak
Pułkownik milicji obywatelskiej zbigniew owsiak
Ten psychopata podpisujący się "Mark Woydak" piszący z
mx05.eternal-september.org uzywający czytnika 40tude_Dialog/2.0.15.1pl to
pisowcki oszołom podszywaniec. Fakt, że podszywa się pod moje dane świadczy
od daleko posunietej chorobie alkoholowej. Tani alkohol i marne wina
dokonały całkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma już dla
niego ratunku!

MW

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gmx.de> napisał w wiadomości news:1m7ud401g9dwx$.6sdmg1vxuvm9.dlg40tude.net...
Jest 1989 rok, tłumy „zdegenerowanej” młodzieży biją się z ZOMO, okupują
komitety PZPR, krzyczą „Sowieci do domu”. Ale wkrótce zaczyna się
demokracja i w TVP pojawia się program Jerzego Owsiaka, w którym leci –
szok - zakazana dotąd muzyka. Potem dzięki Owsiakowi degeneraci okazują się
– szok jeszcze większy - wspaniałymi ludźmi, ratującymi życie dzieciom w
czasie Orkiestry.

Wdzięczni czynią go swym idolem. A on sączy im „buntowniczą” ideologię
anty-polityczności w antyklerykalnym sosie. Liderzy młodej
antykomunistycznej opozycji zostają odcięci od buntowników z nowych,
wychowanych na Owsiaku roczników. Najniebezpieczniejsza zawalidroga dla III
RP zostaje usunięta.

Opowieść o Jerzym Owsiaku zaczynam od tego obrazka, bo dotyczy mojego
pokolenia, obserwowałem to jako licealista, w czasie „okrągłego stołu”
mający 16 lat. Ale Owsiak – chcę to pokazać – powtarza ten scenariusz w
różnych wariantach od połowy lat 80. do dziś.

Owsiak – żywa Ewangelia i posłaniec Ducha Świętego

Niesamowitego awansu buntowników z mojego pokolenia, który dokonał się na
początku III RP dzięki Owsiakowi, nie zrozumie ten, kto nie żył jako
nastolatek w PRL. Gdy przynależność do dowolnej subkultury – czy to punkowy
irokez, czy długie włosy „metala”, czy kibicowski szalik  – była z miejsca
powodem spisywania przez milicję. Oprócz komuny subkultur nie lubiła
szkoła, z naturalnych względów nie popierał też Kościół. I nagle – łzy w
oczach, degeneraci zostają bohaterami, bo to właśnie subkulturowa młodzież
zbiera pieniądze do puszek z serduszkiem.

Kto z młodych Czytelników nie pamięta pierwszych edycji będącej dziś
corocznym rytuałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, nie zrozumie
tego, co napisałem. Myślę, że pomóc mu w tym może lektura pewnego tekstu
z... „Gazety Wyborczej”.

8 stycznia 1993. Pięć dni wcześniej odbył się pierwszy finał Orkiestry.
Teolog Dorota Szczerba publikuje w „GW” artykuł zatytułowany „Co Duch
Święty szepcze Owsiakowi”: „Stało się coś fantastycznego. Ludzie płakali
przed telewizorami. Starsze panie, które na samo słowo >>rock<< uciekają na
drugi koniec mieszkania, oglądały program Jerzego Owsiaka do północy. W
punktach zbiórki pieniędzy ustawiały się kolejki. Kobiety wrzucały złote
pierścionki, obrączki, kolczyki. Jak w znanych z historii chwilach
narodowego zrywu”.

To nie jest opis przesadzony. Pamiętam, że ten entuzjazm faktycznie tak
wyglądał. Pani teolog dorabia do niego następującą ideologię: „Otóż na
ekranie widzieliśmy żywą Ewangelię. Cud rozmnożenia”.

Wskazuje na nadprzyrodzony charakter wydarzeń: „Tym, który dyryguje
Orkiestrą, jest Duch Święty. ON był tam obecny, choć ani razu nie padło
JEGO imię. Działanie, w którym wyczuwa się obecność Boga - choć nie mówi
się o NIM - wyczuwa, a raczej widzi na własne oczy, owoce ducha, pokój i
radość, jest sto razy bliższe Ewangelii niż wypowiadane o NIM słowa, które
rodzą niezgodę, niepokój i gorycz”.

Kto mówiąc o Bogu na co dzień wywołuje „niezgodę, niepokój i gorycz”,
wiadomo... Pierwsza Orkiestra pokazała natomiast, kto naprawdę jest
ewangeliczny: „Przez chwilę poczuliśmy się lepsi, przeżyliśmy coś w rodzaju
katharsis. Odsądzona od czci i wiary młodzież, słuchająca muzyki rockowej,
Gazeta Wyborcza<<, Program III Polskiego i inne środki przekazu okazały
tego dnia swoje - w najgłębszym słowa tego znaczeniu - ewangeliczne
oblicze”.

Natchniona teolog Szczerba wyznacza więc nowy sojusz: buntownicy, „Gazeta
Wyborcza”, Trójka.

„Gazeta Wyborcza”: Owsiak rozmiękczał młodzież w PRL

Z „Gazetą Wyborczą” to nie od razu Owsiak miał pełną sztamę. W jego książce
„O sobie” z 1999 r. odnajdujemy opis, jak  koło 1989 r. wściekły „Jurek”
wpada do owej redakcji, by dopaść Adama Michnika. Zdenerwował go artykuł
jednego z dziennikarzy o tym, jakoby w PRL miał rozmiękczać młodzież i to
„było niemal jakieś zadanie odgórne”. A lansowane w latach 80. w Polskim
Radiu przez Owsiaka Towarzystwo Chińskich Ręczników było „wentylem” na bitą
przez ZOMO Pomarańczową Alternatywę.

„Pojechałem do >>Gazety Wyborczej<<. Jak burza tam wpadłem” – wspominał.
„Spadaj. Gdzie jest szef?” – wołał do portiera. Scenka ta dziś wyda się
czytelnikom „GW” nieprawdopodobna.

Wówczas jednak dla ludzi podziemia te słowa o Owsiaku były czymś na tyle
oczywistym, że w jeszcze nie całkiem jednorodnej politycznie „GW” artykuł
przeszedł. Mimo, że „GW” Owsiaka popierała, pisywał na jej łamach. Po
prostu nie było tam jeszcze nawyku cenzurowania – tak na chama - oczywistej
prawdy.

Jak Komsomoł szukał wspólnego języka z subkulturami

Jak narodziła się koncepcja kontrolowania zbuntowanej, subkulturowej
młodzieży w PRL? W 1988 r. Aleksander Oskin, sekretarz ambasady ZSRS w
Warszawie, udzielił wywiadu tygodnikowi „Zarzewie”, w którym radził
komunistycznym młodzieżówkom, jak postępować z subkulturami. Rozważał: „Do
komitetu Komsomołu przychodzi grupa muzyków i mówi: chcemy powołać klub
heavy-metalowy”. Zdaniem Oskina może się zdarzyć, że za biurkiem w
organizacji siedzieć będzie biurokrata, który ich przegoni: „Jeśli sami
znajdą piwnicę, tworzą nieformalny klub >>metalistów<< (tak przetłumaczyła
to słowo redakcja – przyp. PL), oklejają go plakatami, informacjami o
zespołach, gromadzą płyty i nagrania. Nikt dokładnie nie wie, skąd to
wszystko zdobywają. Słuchają muzyki z różnych źródeł. Na przykład
zachodnich radiostacji. A te (...) przeplatają muzykę tekstami czysto
politycznymi”. By do tego nie dopuścić, należy „znaleźć z takimi grupami
wspólny język” i „wypracować formy współpracy”.

Oskin to postać niewątpliwie nietuzinkowa. „Trybuna” w latach 90. obwołała
go „jednym z trzech wybitnych szpiegów radzieckich w Polsce”. Z nadania
Moskwy „opiekował się” on polskimi komunistycznymi organizacjami
młodzieżowymi.

Luzacka radiowa Trójka, Rozgłośnia Harcerska, kontrolowane festiwale –
wszystko to była realizacja koncepcji Moskwy. Anarchista Marek Kurzyniec, w
latach 80. działacz antysystemowego, ekologicznego ruchu Wolność i Pokój,
mówił w wywiadzie dla pisma „Lampa” z 2004 r. o roli Owsiaka w całej tej
układance następująco: „Bo faktycznie w podziemiu jedyną formacją, która
punktu widzenia niezależnego, niekoncesjonowanego zajmowała się ekologią,
toczyła różne dyskusje na ten temat i podejmowała konkretne działania, była
Wolność i Pokój. Oczywiście frakcja ekologiczna, bo WiP jako taki był
złożony. Po wyjściu z podziemia okazało się, że jest mnóstwo instytucji,
taki Polski Klub Ekologiczny albo stowarzyszanie "Wolę Być" założone przez
pismo "Na Przełaj" czyli pion młodzieżowy PZPR, czyli Jurek Owsiak. Myśmy
dymili, ludzie siedzieli po więzieniach za służbę zastępczą, a on na falach
Rozgłośni Harcerskiej lansował Stowarzyszenie Miłośników Chińskich
Ręczników, trututu uwolnić słonia, a Sławek Dutkiewicz wtedy gibał, i był
po trzymiesięcznej głodówce. No więc powiem szczerze, że jak teraz tę mordę
widzę... Mało jest takich osób, ścierwojadów, które budzą moje negatywne
emocje, bo staram się być ewangeliczny, Owsiak tak. Mógł trzymać mordę w
kubeł”.

Duch Święty działa przez małżeństwo milicjantów

„Wysokie Obcasy” z 11 stycznia 2013. Jerzy Owsiak opowiada o swojej
rodzinie „Tata Zbigniew ma bardzo ciekawy rodowód, ponieważ jest ze związku
piłsudczyka z kobietą z oddziałów Hallera.... Mając jakieś 17 lat, trafił
na Żuławy, gdzie miał zostać rolnikiem, ale życie napisało scenariusz nowy,
czyli ojciec wciągnął się w nową Polskę, został funkcjonariuszem milicji, z
czasem jej pułkownikiem, komendantem do spraw gospodarczych w Komendzie
Głównej”. Z kolei matka „pracowała w sądach jako protokolantka, sekretarka
taka, a potem jako księgowa w Banku PKO”.

Było nie do końca tak. Ojciec Jerzego Owsiaka Zbigniew faktycznie był
pułkownikiem Milicji Obywatelskiej, ale jego zainteresowania bywały często
odległe od „spraw gospodarczych”. Jak wynika z archiwów IPN do pracy w
milicji zgłosił się w 1945 r. mając 19 lat. Jak podał – z zamiłowania. W
1946 r. miał już opinię aktywnego działacza partyjnego przychylnie
nastawionego do Rządu Jedności Narodowej i Związku Radzieckiego. W opinii
służbowej z 1947 r. przełożeni podkreślali, że „w dużej mierze przyczynił
się do rozbicia PSL w gminie Mierzeszyn”. Piastował też w tym czasie m.in.
stanowisko zastępcy komendanta posterunku ds. polityczno-wychowawczych. W
napisanych przez siebie życiorysach Zbigniew Owsiak podkreślał swój
negatywny stosunek do kleru. Uważał go za „szkodnika państwa
demokratycznego”. Chwalony był za wykłady w Ośrodku Szkoleniowym ZOMO.

W 1962 r. został przeniesiony do KGMO w Warszawie, gdzie w 1973 doszedł do
funkcji naczelnika Wydziału II Biura Dochodzeniowo-Śledczego. Powierzono mu
m.in. sprawowanie nadzoru i udzielanie pomocy praktycznej terenowym
jednostkom MO w sprawach o poważniejsze przestępstwa gospodarcze. Przez
kilka kadencji pełnił w Komendzie funkcję I, a wcześniej także II
sekretarza egzekutywy POP PZPR.

Jego żona – Maria Owsiak - również pracowała w MO, w Wydziale I komendy
wojewódzkiej w Gdańsku, a później jako urzędnik prokuratury wojewódzkiej w
Gdańsku. Zbigniew Owsiak podkreślał, że rodzice żony są w partii, a jej
siostra – w Komitecie Warszawskim PZPR w Ośrodku Szkolenia Partyjnego.

„Zakryj Owsiaka chińskim ręcznikiem”

Co ma fakt posiadania rodziców w milicji do oceny ich potomka? Nic nie ma.
Taki rodowód miało wielu zasłużonych opozycjonistów. Chyba, że ten potomek
działa na korzyść formacji politycznej, której rodzice zawdzięczali
karierę. Albo z pozycji rzekomo „wolnościowych” zwalcza ich wrogów.
Jednocześnie robiąc karierę w państwie, w którym dawni komuniści stali się
nową, uwłaszczoną oligarchią.

Na ile redaktorzy muzycznych programów w Trójce czy Rozgłośni Harcerskiej
świadomi byli roli przydzielonej im przez mocodawców towarzysza Oskina?

Pewnie bywało różnie. Byli starzy wyjadacze, którzy wiedzieli co jest
grane, manipulowali świadomie. Byli też tacy, co po prostu świetnie się
bawili. A jako, że nagromadzenie dzieci esbeków, milicjantów i sekretarzy
było tam duże, w naturalny sposób jako forma zabawy kręcił ją bunt
przeciwko Kościołowi czy patriotyzmowi (wymawianemu z charakterystycznym
uśmieszkiem). Ewentualnie – bunt „przeciwko wszystkim”, ale przeciwko
komunistycznej władzy jakby słabiej. Poza tym – gdyby dzieciakom coś
nieodpowiedniego przyszło do głowy - działała przecież cenzura.

Czy Owsiak inicjujący akcję „Uwolnić słonia” był wówczas autentyczny,
spontaniczny, czy świadomie działał na korzyść władzy, odciągając młodzież
od buntu przeciw komunistom? Trudno to dziś w pełni ocenić.

W PRL młodzież była nieufna i działalność Owsiaka odnosiła ograniczony
skutek. „Uwolnić słonia, zamknąć Kuronia” – takie hasło ośmieszające akcje
Owsiaka znalazło się na jednym z poznańskich murów. Obok innego komentarza
ekstremistów: „Zakryj Owsiaka chińskim ręcznikiem”. Prawdziwy sukces
odniósł dopiero po 1989 r., w stosunku do moich roczników, co opisałem na
wstępie.

Jarocin! Sprzedali!

Festiwal w Jarocinie też miał być częścią scenariusza towarzysza Oskina,
jednak wydarzenia z udziałem tłumów nie dało się tak łatwo ocenzurować, jak
audycji w Polskim Radiu. Komunistyczna władza przegrywała ze
spontanicznością młodzieży. W III RP spontaniczność Jarocina, relikt czasu
rozkładu PRL, musiała zostać zastąpiona ładem i porządkiem.

1991 rok. Owsiak zostaje wygwizdany na scenie w Jarocinie. „Jarocin!
Sprzedali!” – skanduje długo publiczność. Domaga się występu punkowego
zespołu Defekt Muzgó. Do Jarocina od lat 80. przyjeżdżała zbuntowana
publika.

Po 1989 r. Owsiak postanowił wykorzystać swoją komercyjną popularność do
zmienienia klimatu festiwalu. W książce „O sobie” stwierdzi w 1999 r.: „Oni
byli mi zupełnie obcy, te wszystkie gwiazdy: Armia, Brygada Kryzys, z tego
środowiska ludzie, Kult... po dzień dzisiejszy nie mam z tymi ludźmi
żadnego wspólnego języka: dla mnie to jest zupełnie inna filozofia”.

Zacytuje też fragment apelu swojego współpracownika Waltera Chełstowskiego
do muzyków: „Spróbujmy szukać jakichś innych wyjść, spróbujmy gdzieś szukać
jakichś innych partnerów do tego naszego rock’n’drolla. Ludzi, nawet nie z
tego świata, niemal z innej branży, żeby nie było wojny między milicją a
nami, między nami a ludźmi, którzy piszą o tej muzyce”.

W 1999 r. Owsiak cieszył się ze zwycięstwa nad alternatywą: „Tym ludziom
wydawało się, że te szesnaście tysięcy osób, które przyjeżdżają do
Jarocina, to jest wizytówka polskiej muzyki rockowej. A tak wcale nie było.
Potem się okazało, że choćby taki zespół Hey sprzedaje z tysiąc razy więcej
płyt i Jarocin nie jest mu do niczego potrzebny”.

W książce pokazuje nawet moment, kiedy udało mu się przełamać opory
buntowników. To stało się, gdy w czasie Orkiestry udało się zebrać
pieniądze na pierwszy sprzęt ratujący dzieci” „I nagle patrzę, że tych
ludzi – którzy wcześniej, jak wchodził zespół Hey, to krzyczeli:
wypierdalaj<<! – nagle coś ogarnęło. Wszystkich. Mamy to zarejestrowane”.

Buntownicy, których nie potrafiła spacyfikować milicja, poddali się
obezwładniającej sile dobra.

Wolność, czyli pierwszy wyjazd pod namiot

Jak jest dziś? Z punktu widzenia nastolatków cały czas podobnie. Pierwszy
wyjazd pod namiot, na który zgodzili się rodzice, bo słyszeli w telewizji,
jak Owsiak dba o bezpieczeństwo. Pierwsza wyprawa z  kolegami  w
rozkrzyczanym kolejowym przedziale. Pierwsza dziewczyna, pierwszy chłopak.
Przestrzeń, niebo, alkohol. Pierwszy bunt w rytmie głośnej muzyki. Cudowne
poczucie wolności – tak Przystanek Woodstock zapamiętują setki tysięcy
nastolatków. To są uczucia, które rzutują – i rzutowały w przypadku wielu z
nas – na całe życie.

Polemika z Owsiakiem z pozycji konserwatywnych nie ma sensu, jest
kontrskuteczna. Stąd przy okazji kolejnych festiwali Woodstock media z
lubością cytują Radio Maryja, „Nasz Dziennik” czy inne media katolickie
narzekające po swojemu na demoralizację, pijaństwo czy wulgarne słownictwo
w czasie festiwalu.

Zawsze młodzi ludzie będą jeździć latem koncerty. Zawsze będą pić na nich
alkohol. Zawsze będą łamać konwenanse. Nie na tym polega negatywna rola
Owsiaka.

Twierdzę, że o akurat Owsiaku trzeba mówić nie z pozycji konserwatywnych, a
wolnościowych, pokazywać jego rolę jako manipulatora, działającego na
korzyść establishmentu. Współcześnie siła manipulacji Owsiaka nie polega na
tym, by w czasie Woodstocku te setki tysięcy młodzieży słuchały pogadanek
zaproszonych polityków czy celebrytów. Polega na identyfikacji wolności,
przygody i buntu z jego osobą.

To nie narzuca jednolitej ideologii, ale wyklucza ostry bunt przeciwko
znajomym Owsiaka. Młodzież nie musi uwielbiać obecnych na Woodstocku
Komorowskiego, Lisa czy Paradowskiej – tej ostatniej z pewnością większość
nawet nie kojarzy.

Ma uodpornić się na bunt przeciwko nim. Oni są od Jurka, możemy się z nimi
nie zgadzać, ale nie będziemy na nich bluzgać w naszych piosenkach. Zamiast
tego pobluzgamy na tych obciachowych, co do Jurka nie przyjeżdżają, bo nie
potrafią się wyluzować.

Owsiak: spalić teczki bezpieki

Sam Owsiak o polityce mówi rzadko, ale zawsze w momentach newralgicznych.
W 1993 r., mając lat 21, przecierałem oczy, gdy oglądałem program „Róbta co
chceta”, a w nim zdjęcia z rozbitej przez policję manifestacji w rocznicę
obalenia rządu Jana Olszewskiego. Szła pod Belweder, gdzie urzędował Lech
Wałęsa. Byłem na tej manifestacji, widziałem bicie ludzi i radiowóz
wjeżdżający w tłum. A potem „wolnościowego” Owsiaka przestrzegającego przed
nienawiścią manifestantów.

„Ta piosenka jest jak hymn!” – krzyczy w czasie jednego pierwszych
Woodstocków Owsiak. I ze sceny lecą słowa piosenki „Hipisówka” zespołu
Kobranocka, której autorstwo trudno przypisać natchnieniu przez Ducha
Świętego:
Modlitw szept w usta wbiegł
O stosunkach, o stosunkach przerywanych
Głupi pech i lęk klech
Na głupotę, na durnotę przekuwany
Wiara w cud, mrowie złud
Które ty opłacasz swoją mrówczą pracą
Dokąd pójść, zewsząd gnój
Zwykły znój, za który nigdy nie zapłacą
„Znów zabierają nam wolność, znów zabijają w nas młodość” – głosi refren,
bardzo silnie działający na nastolatków. W czasie, gdy dawna bezpieka
rozkrada majątek narodowy, gdy powstają fortuny bezpieczniackich
oligarchów, młodzież ma buntować się przeciwko księdzu proboszczowi, bo –
to była główna śpiewka pierwszej połowy lat 90. - czarni zastąpili
czerwonych.

Co ciekawe, Owsiak wywieszający na woodstockowej scenie „pacyfę” wiele razy
szczególnie uaktywnia się, gdy w grę wchodzą interesy polityków
zaprzyjaźnionych z wojskowymi. W 2009 r. znów bronić będzie Wałęsy. „Dość
tego szmaciarstwa”, „Jakby co mogę przyłożyć z baśki, czyli trzy razy mocno
po pysku” – mówi po ukazaniu się książek Sławomira Cenckiewicza i Piotra
Gontarczyka oraz Pawła Zyzaka. I ogłasza, że należałoby spalić teczki
bezpieki. „Jeśli te sprawy się nie wyjaśniły przez 20 lat, to nie wyjaśnią
się przez kolejne 200 lat” – stwierdza w TVN 24.

Gdy trwa IV RP Owsiak krzyczy ze sceny: – Jak was widzę, dostrzegam
normalną Polskę. Dziwny ten kraj, ale tu jest normalnie.
A na festiwalu pojawia się Tomasz Lis. – Dzisiaj Polska jest pod tym
namiotem. Tu jest Polska! – woła. – Oni nie będą wam mówić, kto jest
prawdziwym Polakiem, patriotą, kto jest dobry, a kto zły! Tu jest Polska!
Oni nie będą nas dzielić. Bo jeżeli damy się podzielić, przegramy. Ale my
wygramy – zapewnia.

Wygrywają. W 2012 r. na Woodstock przyjeżdża Bronisław Komorowski. Rzecznik
Woodstocku Krzysztofa Dobies mówi po jego wizycie: „Jedno ze zdań, które
zapadło mi w pamięć ze strony Kancelarii Prezydenta, brzmiało tak: mogłoby
nas tu w ogóle nie być. Wy byście tak doskonale poprowadzili tę wizytę...
Bardzo dziękujemy woodstokowiczom, bo to ich postawa, ich nieprawdopodobna
wręcz życzliwość do tego zdarzenia, ich niesamowita... ich piękno w tym,
jak rozmawiali, jak przyjęli... Bili brawo, śpiewali sto lat, pozdrawiali i
tam nie zdarzyło się nic, nic, co byłoby podbramkową sytuacją”.

Historia zatoczyła koło. Rzecznik festiwalu zbuntowanych przemówił
bardziej usłużnie niż działacz Komsomołu wobec I sekretarza KPZR. Postulat
towarzysza Oskina został zrealizowany z nawiązką.

W czasie tego samego festiwalu policja zatrzymała dwóch przedstawicieli
Fundacji Pro-Prawo do Życia. Demonstrujących z bannerem przedstawiającym
zdjęcie zmasakrowanego w wyniku aborcji dziecka z zespołem Downa, podobiznę
Adolfa Hitlera i napis „Hitler też zaczynał od zabijania chorych”.

Dostali zarzut prezentowania „treści nieprzyzwoitych”. Przy tej okazji
hitowej wypowiedzi udzielił „Gazecie Polskiej Codziennie” rzecznik
tamtejszej policji Sławomir Konieczny: „Funkcjonariusze sugerowali
organizatorowi, by przeniósł banner w miejsce bardziej ukryte, niewidoczne
dla np. dzieci. Nie chciał. To było przyczyną przewiezienia na komisariat”.

Czytaj: demonstruj sobie pan w krzakach, tak żeby nikt nie widział. Bo jak
nie, to się do pana przyczepimy i wymyślimy, że masz nielegalny plakat.
Wolność a la Jurek Owsiak.

Pacyfizm i durnota klech, czyli czołgi i biskupi na Woodstocku

Sympatia do wojskowych przyniesie zabawne skutki w 2009 r., gdy obecność na
Woodstocku promujących wojsko... czołgów zdenerwuje autentycznych
pacyfistów. List otwarty do Owsiaka wystosowało stowarzyszenie Młodzi
Socjaliści: „Niepokoją nas Pańskie wypowiedzi i działania, nie rozumiemy,
gdzie podziała się idea pacyfizmu, wolności i równości. Co oznacza
zapraszanie na Woodstock Leszka Balcerowicza, Lecha Wałęsy i obecność
Wojska Polskiego? Wszak sam Mrożek nie powstydziłby się takiego absurdu, w
którym mówiąc „stop wojnie” pokazuje się czołgi”.

Lewicowcy apelują do Owsiaka, by przestał udawać kogoś innego, niż jest.
„Może jednak warto zdjąć tę kolorową zasłonę z pacyfką, na której wypisane
zostały jakże nośne hasła o wolności, równości, miłości i muzyce? Może czas
otwarcie powiedzieć tym młodym ludziom szukającym idei pokoju i braterstwa,
że „tego już tu nie ma!”? Nie zmieni się na pewno jedno – Wielka Orkiestra
Świątecznej Pomocy nie przestanie grać, będą bite kolejne rekordy sum
ofiarowanych przez Polaków (...) A co się stanie z tymi młodymi ludźmi,
których Balcerowicz zachęca do „dobrego oddawania głosów”, Wałęsa do pracy,
a Wojsko do służby państwu – nie Pański problem, Pan pomaga chorym
dzieciom”.

To znak rozpoznawczy Owsiaka: wcześniej czy później wzbudzi sprzeciw każdej
grupy myślącej i ideowej. Dla większości obecnej w mediach
karierowiczowskiej młodej „lewicy” z partyjnych młodzieżówek zawsze będzie
super, wszak warto się pod niego podłączyć. Gdy pojawia się mało znaczące
stowarzyszenie traktujące swoje lewicowe idee serio, natychmiast dochodzi
do konfliktu. Bo idee są dla Owsiaka tylko użytecznymi narzędziami do
kontrolowania, by bunt kolejnych roczników młodzieży nie wymknął się spod
kontroli.
Jeśli jest pacyfizm, to muszą pojawić się czołgi i generałowie, był hymn o
durnocie klech, to muszą pojawić się... biskupi – abp Życiński i bp
Pieronek. Cóż, to szansa na zwiększenie frekwencji, wszak nastolatek ma
kolejny argument w sporze z rodzicami w sprawie wyjazdu na Woodstock: nawet
biskupi tam są, będziemy się modlić, a nie demoralizować! Każdy sposób na
zwiększenie frekwencji, a co za tym idzie siły rażenia dobry.

Jest hasło „Stop przemocy”? W 2003 r Owsiak napada na stragany sprzedawców
okularów. - Ja was, k..., załatwię – krzyczy. Sąd skazał go na 1600 zł
grzywny za zniszczenie mienia. W mediach nie ma jakoś czołówek na temat
„bandyty Owsiaka”.

Czym jego zachowanie różni się od zachowania atakowanego przez media
gniazdowego kibiców Legii Piotra Staruchowicza? Owsiakowi ta sprawa tylko
pomaga zachować wizerunek buntownika.

Dziękujemy policji, czyli każdy policjant to j...y morderca

Bo jednocześnie Owsiak pilnuje, by buntowników nie stracić. Na tym samym
Woodstocku, na którym był Komorowski. wystąpiła legenda muzyki oi!, grupa
The Analogs. Znana z piosenki „Dzieciaki atakujące policję” ze słowami
„Hej, dzieciaki, niech zapłoną serca, każdy policjant to j... morderca”
oraz „P... a era techno”, w której głosi „Nikt nas nie kupi, nikt na nas
nie zarobi”.

Zapewne dla wielu młodych fanów tego zespołu jego występ na Woodstocku to
ważne, wzruszające wydarzenie – podziemna dotąd kapela i potężny tłum...
Będą o tym opowiadać w szkole. A że Analogsi wystąpili obok tych, których
na co dzień zwalczają w swych piosenkach? Że Owsiak z tej samej sceny
zachwycał się „sprawnością służb mundurowych”? Że Tomasz Sianecki ze Szkła
Kontaktowego rozmawiał z publicznością: „- Czy policja państwu przeszkadza?
– Nie! – Wiedziałem, że taka będzie odpowiedź”?
Być może owi nastoletni słuchacze Analogsów kiedyś zrozumieją, że zrobiono
z nich idiotów, ale wtedy to już nie będzie miało znaczenia. Owsiak będzie
zajmował się robieniem wody z mózgu kolejnym rocznikom.

A dlaczego niezależne zespoły się godzą uczestniczyć w imprezie, o której
wiedzą, że jest ściemą? Występ przez setkami tysięcy ludzi to potężna
promocja. Nie wątpię, że Analogsi zarobili.

Po śmierci Jana Pawła II dla „GW” najważniejsza stała się konfrontacja
światopoglądowa, chęć przemienienia Polaków, zniszczenia ich tradycyjnych
wartości. Stąd jej wsparcie dla Palikota, stąd też niedawna wypowiedź
Owsiaka o eutanazji, entuzjastycznie przez Ruch Palikota wsparta. Zapowiedź
zabijania staruszków brzmi mniej odrażająco, gdy zbieramy pieniądze na
pomoc dla nich. Że nie przekonamy większości, iż eutanazja to sposób pomocy
starszym ludziom, podobnie jak zakup sprzętu rehabilitacyjnego? Nie
szkodzi, ważne, że wprowadzimy ten pogląd jako jeden z uprawnionych, kropla
drąży skałę.

Czy III RP padłaby bez Owsiaka?

Zamknięta kasta bogaczy rodem z komunistycznej bezpieki u góry. I
zablokowane szanse awansu dla reszty. System III RP bez bezpieczników w
rodzaju Owsiaka łatwo mógłby się wywrócić. Wcale nie za sprawą moherów,
tylko młodzieży. Szanse rozwoju i awansu w postkomunistycznym systemie
młodych ludzi przeważnie ograniczają się do możliwości uzyskania pracy
sprzedawcy w sklepie. Chyba, że mają dojścia, są z odpowiednich rodzin.

Ale w III RP młodzież nigdy nie zbuntowała się antysysytemowo na masową
skalę. Mimo pojawiania różnych mniejszościowych grup wyczuwających, kto
naprawdę tym wszystkim kręci – jak dziś w przypadku ruchu kibicowskiego.
Jak po 1989 r. Owsiak odciął od zbuntowanej młodzieży antyokrągłostołową
opozycję, tak dziś pozostawać ma bezpiecznikiem nie pozwalającym urosnąć
buntowi do niebezpiecznego pułapu. Kreując własne formy buntu, bezpieczne
dla władzy.

Głównymi ofiarami Owsiaka są więc sami buntownicy, którzy w późniejszym
wieku odkrywają często, że zmarnowali się młodość. Nie na walkę o naiwne
ideały. Na bunt sterowany przez establishment, którego efektem jest
zniszczenie szans własnego pokolenia.
Jak jest dziś? Z punktu widzenia nastolatków cały czas podobnie. Pierwszy
wyjazd pod namiot, na który zgodzili się rodzice. Pierwsza wyprawa z
kolegami w rozkrzyczanym kolejowym przedziale. Pierwsza dziewczyna,
pierwszy chłopak. Przestrzeń, niebo, alkohol. Pierwszy bunt w rytmie
głośnej muzyki. Cudowne poczucie wolności.

W 2012 r. na Woodstock przyjeżdża Bronisław Komorowski. Rzecznik Woodstocku
Krzysztofa Dobies mówi po jego wizycie: „Bardzo dziękujemy
woodstokowiczom... Bili brawo, śpiewali sto lat, pozdrawiali i tam nie
zdarzyło się nic, nic, co byłoby podbramkową sytuacją”. Rzecznik festiwalu
zbuntowanych przemówił bardziej usłużnie niż działacz Komsomołu wobec I
sekretarza KPZR.

Zamknięta kasta bogaczy rodem z komunistycznej bezpieki u góry. I
zablokowane szanse awansu dla reszty. System III RP bez bezpieczników w
rodzaju Owsiaka łatwo mógłby się wywrócić. Wcale nie za sprawą moherów,
tylko młodzieży.

Piotr Lisiewicz

Data: 2013-10-24 18:05:00
Autor: Mark Woydak
Pułkownik milicji obywatelskiej zbigniew owsiak
Ten psychopata podpisujący się "Mark Woydak" piszący z
mx05.eternal-september.org uzywający czytnika 40tude_Dialog/2.0.15.1pl to
pisowcki oszołom podszywaniec. Fakt, że podszywa się pod moje dane świadczy
od daleko posunietej chorobie alkoholowej. Tani alkohol i marne wina
dokonały całkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma już dla
niego ratunku!

MW

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gmx.de> napisał w wiadomości news:1m7ud401g9dwx$.6sdmg1vxuvm9.dlg40tude.net...
Jest 1989 rok, tłumy „zdegenerowanej” młodzieży biją się z ZOMO, okupują
komitety PZPR, krzyczą „Sowieci do domu”. Ale wkrótce zaczyna się
demokracja i w TVP pojawia się program Jerzego Owsiaka, w którym leci –
szok - zakazana dotąd muzyka. Potem dzięki Owsiakowi degeneraci okazują się
– szok jeszcze większy - wspaniałymi ludźmi, ratującymi życie dzieciom w
czasie Orkiestry.

Wdzięczni czynią go swym idolem. A on sączy im „buntowniczą” ideologię
anty-polityczności w antyklerykalnym sosie. Liderzy młodej
antykomunistycznej opozycji zostają odcięci od buntowników z nowych,
wychowanych na Owsiaku roczników. Najniebezpieczniejsza zawalidroga dla III
RP zostaje usunięta.

Opowieść o Jerzym Owsiaku zaczynam od tego obrazka, bo dotyczy mojego
pokolenia, obserwowałem to jako licealista, w czasie „okrągłego stołu”
mający 16 lat. Ale Owsiak – chcę to pokazać – powtarza ten scenariusz w
różnych wariantach od połowy lat 80. do dziś.

Owsiak – żywa Ewangelia i posłaniec Ducha Świętego

Niesamowitego awansu buntowników z mojego pokolenia, który dokonał się na
początku III RP dzięki Owsiakowi, nie zrozumie ten, kto nie żył jako
nastolatek w PRL. Gdy przynależność do dowolnej subkultury – czy to punkowy
irokez, czy długie włosy „metala”, czy kibicowski szalik  – była z miejsca
powodem spisywania przez milicję. Oprócz komuny subkultur nie lubiła
szkoła, z naturalnych względów nie popierał też Kościół. I nagle – łzy w
oczach, degeneraci zostają bohaterami, bo to właśnie subkulturowa młodzież
zbiera pieniądze do puszek z serduszkiem.

Kto z młodych Czytelników nie pamięta pierwszych edycji będącej dziś
corocznym rytuałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, nie zrozumie
tego, co napisałem. Myślę, że pomóc mu w tym może lektura pewnego tekstu
z... „Gazety Wyborczej”.

8 stycznia 1993. Pięć dni wcześniej odbył się pierwszy finał Orkiestry.
Teolog Dorota Szczerba publikuje w „GW” artykuł zatytułowany „Co Duch
Święty szepcze Owsiakowi”: „Stało się coś fantastycznego. Ludzie płakali
przed telewizorami. Starsze panie, które na samo słowo >>rock<< uciekają na
drugi koniec mieszkania, oglądały program Jerzego Owsiaka do północy. W
punktach zbiórki pieniędzy ustawiały się kolejki. Kobiety wrzucały złote
pierścionki, obrączki, kolczyki. Jak w znanych z historii chwilach
narodowego zrywu”.

To nie jest opis przesadzony. Pamiętam, że ten entuzjazm faktycznie tak
wyglądał. Pani teolog dorabia do niego następującą ideologię: „Otóż na
ekranie widzieliśmy żywą Ewangelię. Cud rozmnożenia”.

Wskazuje na nadprzyrodzony charakter wydarzeń: „Tym, który dyryguje
Orkiestrą, jest Duch Święty. ON był tam obecny, choć ani razu nie padło
JEGO imię. Działanie, w którym wyczuwa się obecność Boga - choć nie mówi
się o NIM - wyczuwa, a raczej widzi na własne oczy, owoce ducha, pokój i
radość, jest sto razy bliższe Ewangelii niż wypowiadane o NIM słowa, które
rodzą niezgodę, niepokój i gorycz”.

Kto mówiąc o Bogu na co dzień wywołuje „niezgodę, niepokój i gorycz”,
wiadomo... Pierwsza Orkiestra pokazała natomiast, kto naprawdę jest
ewangeliczny: „Przez chwilę poczuliśmy się lepsi, przeżyliśmy coś w rodzaju
katharsis. Odsądzona od czci i wiary młodzież, słuchająca muzyki rockowej,
Gazeta Wyborcza<<, Program III Polskiego i inne środki przekazu okazały
tego dnia swoje - w najgłębszym słowa tego znaczeniu - ewangeliczne
oblicze”.

Natchniona teolog Szczerba wyznacza więc nowy sojusz: buntownicy, „Gazeta
Wyborcza”, Trójka.

„Gazeta Wyborcza”: Owsiak rozmiękczał młodzież w PRL

Z „Gazetą Wyborczą” to nie od razu Owsiak miał pełną sztamę. W jego książce
„O sobie” z 1999 r. odnajdujemy opis, jak  koło 1989 r. wściekły „Jurek”
wpada do owej redakcji, by dopaść Adama Michnika. Zdenerwował go artykuł
jednego z dziennikarzy o tym, jakoby w PRL miał rozmiękczać młodzież i to
„było niemal jakieś zadanie odgórne”. A lansowane w latach 80. w Polskim
Radiu przez Owsiaka Towarzystwo Chińskich Ręczników było „wentylem” na bitą
przez ZOMO Pomarańczową Alternatywę.

„Pojechałem do >>Gazety Wyborczej<<. Jak burza tam wpadłem” – wspominał.
„Spadaj. Gdzie jest szef?” – wołał do portiera. Scenka ta dziś wyda się
czytelnikom „GW” nieprawdopodobna.

Wówczas jednak dla ludzi podziemia te słowa o Owsiaku były czymś na tyle
oczywistym, że w jeszcze nie całkiem jednorodnej politycznie „GW” artykuł
przeszedł. Mimo, że „GW” Owsiaka popierała, pisywał na jej łamach. Po
prostu nie było tam jeszcze nawyku cenzurowania – tak na chama - oczywistej
prawdy.

Jak Komsomoł szukał wspólnego języka z subkulturami

Jak narodziła się koncepcja kontrolowania zbuntowanej, subkulturowej
młodzieży w PRL? W 1988 r. Aleksander Oskin, sekretarz ambasady ZSRS w
Warszawie, udzielił wywiadu tygodnikowi „Zarzewie”, w którym radził
komunistycznym młodzieżówkom, jak postępować z subkulturami. Rozważał: „Do
komitetu Komsomołu przychodzi grupa muzyków i mówi: chcemy powołać klub
heavy-metalowy”. Zdaniem Oskina może się zdarzyć, że za biurkiem w
organizacji siedzieć będzie biurokrata, który ich przegoni: „Jeśli sami
znajdą piwnicę, tworzą nieformalny klub >>metalistów<< (tak przetłumaczyła
to słowo redakcja – przyp. PL), oklejają go plakatami, informacjami o
zespołach, gromadzą płyty i nagrania. Nikt dokładnie nie wie, skąd to
wszystko zdobywają. Słuchają muzyki z różnych źródeł. Na przykład
zachodnich radiostacji. A te (...) przeplatają muzykę tekstami czysto
politycznymi”. By do tego nie dopuścić, należy „znaleźć z takimi grupami
wspólny język” i „wypracować formy współpracy”.

Oskin to postać niewątpliwie nietuzinkowa. „Trybuna” w latach 90. obwołała
go „jednym z trzech wybitnych szpiegów radzieckich w Polsce”. Z nadania
Moskwy „opiekował się” on polskimi komunistycznymi organizacjami
młodzieżowymi.

Luzacka radiowa Trójka, Rozgłośnia Harcerska, kontrolowane festiwale –
wszystko to była realizacja koncepcji Moskwy. Anarchista Marek Kurzyniec, w
latach 80. działacz antysystemowego, ekologicznego ruchu Wolność i Pokój,
mówił w wywiadzie dla pisma „Lampa” z 2004 r. o roli Owsiaka w całej tej
układance następująco: „Bo faktycznie w podziemiu jedyną formacją, która
punktu widzenia niezależnego, niekoncesjonowanego zajmowała się ekologią,
toczyła różne dyskusje na ten temat i podejmowała konkretne działania, była
Wolność i Pokój. Oczywiście frakcja ekologiczna, bo WiP jako taki był
złożony. Po wyjściu z podziemia okazało się, że jest mnóstwo instytucji,
taki Polski Klub Ekologiczny albo stowarzyszanie "Wolę Być" założone przez
pismo "Na Przełaj" czyli pion młodzieżowy PZPR, czyli Jurek Owsiak. Myśmy
dymili, ludzie siedzieli po więzieniach za służbę zastępczą, a on na falach
Rozgłośni Harcerskiej lansował Stowarzyszenie Miłośników Chińskich
Ręczników, trututu uwolnić słonia, a Sławek Dutkiewicz wtedy gibał, i był
po trzymiesięcznej głodówce. No więc powiem szczerze, że jak teraz tę mordę
widzę... Mało jest takich osób, ścierwojadów, które budzą moje negatywne
emocje, bo staram się być ewangeliczny, Owsiak tak. Mógł trzymać mordę w
kubeł”.

Duch Święty działa przez małżeństwo milicjantów

„Wysokie Obcasy” z 11 stycznia 2013. Jerzy Owsiak opowiada o swojej
rodzinie „Tata Zbigniew ma bardzo ciekawy rodowód, ponieważ jest ze związku
piłsudczyka z kobietą z oddziałów Hallera.... Mając jakieś 17 lat, trafił
na Żuławy, gdzie miał zostać rolnikiem, ale życie napisało scenariusz nowy,
czyli ojciec wciągnął się w nową Polskę, został funkcjonariuszem milicji, z
czasem jej pułkownikiem, komendantem do spraw gospodarczych w Komendzie
Głównej”. Z kolei matka „pracowała w sądach jako protokolantka, sekretarka
taka, a potem jako księgowa w Banku PKO”.

Było nie do końca tak. Ojciec Jerzego Owsiaka Zbigniew faktycznie był
pułkownikiem Milicji Obywatelskiej, ale jego zainteresowania bywały często
odległe od „spraw gospodarczych”. Jak wynika z archiwów IPN do pracy w
milicji zgłosił się w 1945 r. mając 19 lat. Jak podał – z zamiłowania. W
1946 r. miał już opinię aktywnego działacza partyjnego przychylnie
nastawionego do Rządu Jedności Narodowej i Związku Radzieckiego. W opinii
służbowej z 1947 r. przełożeni podkreślali, że „w dużej mierze przyczynił
się do rozbicia PSL w gminie Mierzeszyn”. Piastował też w tym czasie m.in.
stanowisko zastępcy komendanta posterunku ds. polityczno-wychowawczych. W
napisanych przez siebie życiorysach Zbigniew Owsiak podkreślał swój
negatywny stosunek do kleru. Uważał go za „szkodnika państwa
demokratycznego”. Chwalony był za wykłady w Ośrodku Szkoleniowym ZOMO.

W 1962 r. został przeniesiony do KGMO w Warszawie, gdzie w 1973 doszedł do
funkcji naczelnika Wydziału II Biura Dochodzeniowo-Śledczego. Powierzono mu
m.in. sprawowanie nadzoru i udzielanie pomocy praktycznej terenowym
jednostkom MO w sprawach o poważniejsze przestępstwa gospodarcze. Przez
kilka kadencji pełnił w Komendzie funkcję I, a wcześniej także II
sekretarza egzekutywy POP PZPR.

Jego żona – Maria Owsiak - również pracowała w MO, w Wydziale I komendy
wojewódzkiej w Gdańsku, a później jako urzędnik prokuratury wojewódzkiej w
Gdańsku. Zbigniew Owsiak podkreślał, że rodzice żony są w partii, a jej
siostra – w Komitecie Warszawskim PZPR w Ośrodku Szkolenia Partyjnego.

„Zakryj Owsiaka chińskim ręcznikiem”

Co ma fakt posiadania rodziców w milicji do oceny ich potomka? Nic nie ma.
Taki rodowód miało wielu zasłużonych opozycjonistów. Chyba, że ten potomek
działa na korzyść formacji politycznej, której rodzice zawdzięczali
karierę. Albo z pozycji rzekomo „wolnościowych” zwalcza ich wrogów.
Jednocześnie robiąc karierę w państwie, w którym dawni komuniści stali się
nową, uwłaszczoną oligarchią.

Na ile redaktorzy muzycznych programów w Trójce czy Rozgłośni Harcerskiej
świadomi byli roli przydzielonej im przez mocodawców towarzysza Oskina?

Pewnie bywało różnie. Byli starzy wyjadacze, którzy wiedzieli co jest
grane, manipulowali świadomie. Byli też tacy, co po prostu świetnie się
bawili. A jako, że nagromadzenie dzieci esbeków, milicjantów i sekretarzy
było tam duże, w naturalny sposób jako forma zabawy kręcił ją bunt
przeciwko Kościołowi czy patriotyzmowi (wymawianemu z charakterystycznym
uśmieszkiem). Ewentualnie – bunt „przeciwko wszystkim”, ale przeciwko
komunistycznej władzy jakby słabiej. Poza tym – gdyby dzieciakom coś
nieodpowiedniego przyszło do głowy - działała przecież cenzura.

Czy Owsiak inicjujący akcję „Uwolnić słonia” był wówczas autentyczny,
spontaniczny, czy świadomie działał na korzyść władzy, odciągając młodzież
od buntu przeciw komunistom? Trudno to dziś w pełni ocenić.

W PRL młodzież była nieufna i działalność Owsiaka odnosiła ograniczony
skutek. „Uwolnić słonia, zamknąć Kuronia” – takie hasło ośmieszające akcje
Owsiaka znalazło się na jednym z poznańskich murów. Obok innego komentarza
ekstremistów: „Zakryj Owsiaka chińskim ręcznikiem”. Prawdziwy sukces
odniósł dopiero po 1989 r., w stosunku do moich roczników, co opisałem na
wstępie.

Jarocin! Sprzedali!

Festiwal w Jarocinie też miał być częścią scenariusza towarzysza Oskina,
jednak wydarzenia z udziałem tłumów nie dało się tak łatwo ocenzurować, jak
audycji w Polskim Radiu. Komunistyczna władza przegrywała ze
spontanicznością młodzieży. W III RP spontaniczność Jarocina, relikt czasu
rozkładu PRL, musiała zostać zastąpiona ładem i porządkiem.

1991 rok. Owsiak zostaje wygwizdany na scenie w Jarocinie. „Jarocin!
Sprzedali!” – skanduje długo publiczność. Domaga się występu punkowego
zespołu Defekt Muzgó. Do Jarocina od lat 80. przyjeżdżała zbuntowana
publika.

Po 1989 r. Owsiak postanowił wykorzystać swoją komercyjną popularność do
zmienienia klimatu festiwalu. W książce „O sobie” stwierdzi w 1999 r.: „Oni
byli mi zupełnie obcy, te wszystkie gwiazdy: Armia, Brygada Kryzys, z tego
środowiska ludzie, Kult... po dzień dzisiejszy nie mam z tymi ludźmi
żadnego wspólnego języka: dla mnie to jest zupełnie inna filozofia”.

Zacytuje też fragment apelu swojego współpracownika Waltera Chełstowskiego
do muzyków: „Spróbujmy szukać jakichś innych wyjść, spróbujmy gdzieś szukać
jakichś innych partnerów do tego naszego rock’n’drolla. Ludzi, nawet nie z
tego świata, niemal z innej branży, żeby nie było wojny między milicją a
nami, między nami a ludźmi, którzy piszą o tej muzyce”.

W 1999 r. Owsiak cieszył się ze zwycięstwa nad alternatywą: „Tym ludziom
wydawało się, że te szesnaście tysięcy osób, które przyjeżdżają do
Jarocina, to jest wizytówka polskiej muzyki rockowej. A tak wcale nie było.
Potem się okazało, że choćby taki zespół Hey sprzedaje z tysiąc razy więcej
płyt i Jarocin nie jest mu do niczego potrzebny”.

W książce pokazuje nawet moment, kiedy udało mu się przełamać opory
buntowników. To stało się, gdy w czasie Orkiestry udało się zebrać
pieniądze na pierwszy sprzęt ratujący dzieci” „I nagle patrzę, że tych
ludzi – którzy wcześniej, jak wchodził zespół Hey, to krzyczeli:
wypierdalaj<<! – nagle coś ogarnęło. Wszystkich. Mamy to zarejestrowane”.

Buntownicy, których nie potrafiła spacyfikować milicja, poddali się
obezwładniającej sile dobra.

Wolność, czyli pierwszy wyjazd pod namiot

Jak jest dziś? Z punktu widzenia nastolatków cały czas podobnie. Pierwszy
wyjazd pod namiot, na który zgodzili się rodzice, bo słyszeli w telewizji,
jak Owsiak dba o bezpieczeństwo. Pierwsza wyprawa z  kolegami  w
rozkrzyczanym kolejowym przedziale. Pierwsza dziewczyna, pierwszy chłopak.
Przestrzeń, niebo, alkohol. Pierwszy bunt w rytmie głośnej muzyki. Cudowne
poczucie wolności – tak Przystanek Woodstock zapamiętują setki tysięcy
nastolatków. To są uczucia, które rzutują – i rzutowały w przypadku wielu z
nas – na całe życie.

Polemika z Owsiakiem z pozycji konserwatywnych nie ma sensu, jest
kontrskuteczna. Stąd przy okazji kolejnych festiwali Woodstock media z
lubością cytują Radio Maryja, „Nasz Dziennik” czy inne media katolickie
narzekające po swojemu na demoralizację, pijaństwo czy wulgarne słownictwo
w czasie festiwalu.

Zawsze młodzi ludzie będą jeździć latem koncerty. Zawsze będą pić na nich
alkohol. Zawsze będą łamać konwenanse. Nie na tym polega negatywna rola
Owsiaka.

Twierdzę, że o akurat Owsiaku trzeba mówić nie z pozycji konserwatywnych, a
wolnościowych, pokazywać jego rolę jako manipulatora, działającego na
korzyść establishmentu. Współcześnie siła manipulacji Owsiaka nie polega na
tym, by w czasie Woodstocku te setki tysięcy młodzieży słuchały pogadanek
zaproszonych polityków czy celebrytów. Polega na identyfikacji wolności,
przygody i buntu z jego osobą.

To nie narzuca jednolitej ideologii, ale wyklucza ostry bunt przeciwko
znajomym Owsiaka. Młodzież nie musi uwielbiać obecnych na Woodstocku
Komorowskiego, Lisa czy Paradowskiej – tej ostatniej z pewnością większość
nawet nie kojarzy.

Ma uodpornić się na bunt przeciwko nim. Oni są od Jurka, możemy się z nimi
nie zgadzać, ale nie będziemy na nich bluzgać w naszych piosenkach. Zamiast
tego pobluzgamy na tych obciachowych, co do Jurka nie przyjeżdżają, bo nie
potrafią się wyluzować.

Owsiak: spalić teczki bezpieki

Sam Owsiak o polityce mówi rzadko, ale zawsze w momentach newralgicznych.
W 1993 r., mając lat 21, przecierałem oczy, gdy oglądałem program „Róbta co
chceta”, a w nim zdjęcia z rozbitej przez policję manifestacji w rocznicę
obalenia rządu Jana Olszewskiego. Szła pod Belweder, gdzie urzędował Lech
Wałęsa. Byłem na tej manifestacji, widziałem bicie ludzi i radiowóz
wjeżdżający w tłum. A potem „wolnościowego” Owsiaka przestrzegającego przed
nienawiścią manifestantów.

„Ta piosenka jest jak hymn!” – krzyczy w czasie jednego pierwszych
Woodstocków Owsiak. I ze sceny lecą słowa piosenki „Hipisówka” zespołu
Kobranocka, której autorstwo trudno przypisać natchnieniu przez Ducha
Świętego:
Modlitw szept w usta wbiegł
O stosunkach, o stosunkach przerywanych
Głupi pech i lęk klech
Na głupotę, na durnotę przekuwany
Wiara w cud, mrowie złud
Które ty opłacasz swoją mrówczą pracą
Dokąd pójść, zewsząd gnój
Zwykły znój, za który nigdy nie zapłacą
„Znów zabierają nam wolność, znów zabijają w nas młodość” – głosi refren,
bardzo silnie działający na nastolatków. W czasie, gdy dawna bezpieka
rozkrada majątek narodowy, gdy powstają fortuny bezpieczniackich
oligarchów, młodzież ma buntować się przeciwko księdzu proboszczowi, bo –
to była główna śpiewka pierwszej połowy lat 90. - czarni zastąpili
czerwonych.

Co ciekawe, Owsiak wywieszający na woodstockowej scenie „pacyfę” wiele razy
szczególnie uaktywnia się, gdy w grę wchodzą interesy polityków
zaprzyjaźnionych z wojskowymi. W 2009 r. znów bronić będzie Wałęsy. „Dość
tego szmaciarstwa”, „Jakby co mogę przyłożyć z baśki, czyli trzy razy mocno
po pysku” – mówi po ukazaniu się książek Sławomira Cenckiewicza i Piotra
Gontarczyka oraz Pawła Zyzaka. I ogłasza, że należałoby spalić teczki
bezpieki. „Jeśli te sprawy się nie wyjaśniły przez 20 lat, to nie wyjaśnią
się przez kolejne 200 lat” – stwierdza w TVN 24.

Gdy trwa IV RP Owsiak krzyczy ze sceny: – Jak was widzę, dostrzegam
normalną Polskę. Dziwny ten kraj, ale tu jest normalnie.
A na festiwalu pojawia się Tomasz Lis. – Dzisiaj Polska jest pod tym
namiotem. Tu jest Polska! – woła. – Oni nie będą wam mówić, kto jest
prawdziwym Polakiem, patriotą, kto jest dobry, a kto zły! Tu jest Polska!
Oni nie będą nas dzielić. Bo jeżeli damy się podzielić, przegramy. Ale my
wygramy – zapewnia.

Wygrywają. W 2012 r. na Woodstock przyjeżdża Bronisław Komorowski. Rzecznik
Woodstocku Krzysztofa Dobies mówi po jego wizycie: „Jedno ze zdań, które
zapadło mi w pamięć ze strony Kancelarii Prezydenta, brzmiało tak: mogłoby
nas tu w ogóle nie być. Wy byście tak doskonale poprowadzili tę wizytę...
Bardzo dziękujemy woodstokowiczom, bo to ich postawa, ich nieprawdopodobna
wręcz życzliwość do tego zdarzenia, ich niesamowita... ich piękno w tym,
jak rozmawiali, jak przyjęli... Bili brawo, śpiewali sto lat, pozdrawiali i
tam nie zdarzyło się nic, nic, co byłoby podbramkową sytuacją”.

Historia zatoczyła koło. Rzecznik festiwalu zbuntowanych przemówił
bardziej usłużnie niż działacz Komsomołu wobec I sekretarza KPZR. Postulat
towarzysza Oskina został zrealizowany z nawiązką.

W czasie tego samego festiwalu policja zatrzymała dwóch przedstawicieli
Fundacji Pro-Prawo do Życia. Demonstrujących z bannerem przedstawiającym
zdjęcie zmasakrowanego w wyniku aborcji dziecka z zespołem Downa, podobiznę
Adolfa Hitlera i napis „Hitler też zaczynał od zabijania chorych”.

Dostali zarzut prezentowania „treści nieprzyzwoitych”. Przy tej okazji
hitowej wypowiedzi udzielił „Gazecie Polskiej Codziennie” rzecznik
tamtejszej policji Sławomir Konieczny: „Funkcjonariusze sugerowali
organizatorowi, by przeniósł banner w miejsce bardziej ukryte, niewidoczne
dla np. dzieci. Nie chciał. To było przyczyną przewiezienia na komisariat”.

Czytaj: demonstruj sobie pan w krzakach, tak żeby nikt nie widział. Bo jak
nie, to się do pana przyczepimy i wymyślimy, że masz nielegalny plakat.
Wolność a la Jurek Owsiak.

Pacyfizm i durnota klech, czyli czołgi i biskupi na Woodstocku

Sympatia do wojskowych przyniesie zabawne skutki w 2009 r., gdy obecność na
Woodstocku promujących wojsko... czołgów zdenerwuje autentycznych
pacyfistów. List otwarty do Owsiaka wystosowało stowarzyszenie Młodzi
Socjaliści: „Niepokoją nas Pańskie wypowiedzi i działania, nie rozumiemy,
gdzie podziała się idea pacyfizmu, wolności i równości. Co oznacza
zapraszanie na Woodstock Leszka Balcerowicza, Lecha Wałęsy i obecność
Wojska Polskiego? Wszak sam Mrożek nie powstydziłby się takiego absurdu, w
którym mówiąc „stop wojnie” pokazuje się czołgi”.

Lewicowcy apelują do Owsiaka, by przestał udawać kogoś innego, niż jest.
„Może jednak warto zdjąć tę kolorową zasłonę z pacyfką, na której wypisane
zostały jakże nośne hasła o wolności, równości, miłości i muzyce? Może czas
otwarcie powiedzieć tym młodym ludziom szukającym idei pokoju i braterstwa,
że „tego już tu nie ma!”? Nie zmieni się na pewno jedno – Wielka Orkiestra
Świątecznej Pomocy nie przestanie grać, będą bite kolejne rekordy sum
ofiarowanych przez Polaków (...) A co się stanie z tymi młodymi ludźmi,
których Balcerowicz zachęca do „dobrego oddawania głosów”, Wałęsa do pracy,
a Wojsko do służby państwu – nie Pański problem, Pan pomaga chorym
dzieciom”.

To znak rozpoznawczy Owsiaka: wcześniej czy później wzbudzi sprzeciw każdej
grupy myślącej i ideowej. Dla większości obecnej w mediach
karierowiczowskiej młodej „lewicy” z partyjnych młodzieżówek zawsze będzie
super, wszak warto się pod niego podłączyć. Gdy pojawia się mało znaczące
stowarzyszenie traktujące swoje lewicowe idee serio, natychmiast dochodzi
do konfliktu. Bo idee są dla Owsiaka tylko użytecznymi narzędziami do
kontrolowania, by bunt kolejnych roczników młodzieży nie wymknął się spod
kontroli.
Jeśli jest pacyfizm, to muszą pojawić się czołgi i generałowie, był hymn o
durnocie klech, to muszą pojawić się... biskupi – abp Życiński i bp
Pieronek. Cóż, to szansa na zwiększenie frekwencji, wszak nastolatek ma
kolejny argument w sporze z rodzicami w sprawie wyjazdu na Woodstock: nawet
biskupi tam są, będziemy się modlić, a nie demoralizować! Każdy sposób na
zwiększenie frekwencji, a co za tym idzie siły rażenia dobry.

Jest hasło „Stop przemocy”? W 2003 r Owsiak napada na stragany sprzedawców
okularów. - Ja was, k..., załatwię – krzyczy. Sąd skazał go na 1600 zł
grzywny za zniszczenie mienia. W mediach nie ma jakoś czołówek na temat
„bandyty Owsiaka”.

Czym jego zachowanie różni się od zachowania atakowanego przez media
gniazdowego kibiców Legii Piotra Staruchowicza? Owsiakowi ta sprawa tylko
pomaga zachować wizerunek buntownika.

Dziękujemy policji, czyli każdy policjant to j...y morderca

Bo jednocześnie Owsiak pilnuje, by buntowników nie stracić. Na tym samym
Woodstocku, na którym był Komorowski. wystąpiła legenda muzyki oi!, grupa
The Analogs. Znana z piosenki „Dzieciaki atakujące policję” ze słowami
„Hej, dzieciaki, niech zapłoną serca, każdy policjant to j... morderca”
oraz „P... a era techno”, w której głosi „Nikt nas nie kupi, nikt na nas
nie zarobi”.

Zapewne dla wielu młodych fanów tego zespołu jego występ na Woodstocku to
ważne, wzruszające wydarzenie – podziemna dotąd kapela i potężny tłum...
Będą o tym opowiadać w szkole. A że Analogsi wystąpili obok tych, których
na co dzień zwalczają w swych piosenkach? Że Owsiak z tej samej sceny
zachwycał się „sprawnością służb mundurowych”? Że Tomasz Sianecki ze Szkła
Kontaktowego rozmawiał z publicznością: „- Czy policja państwu przeszkadza?
– Nie! – Wiedziałem, że taka będzie odpowiedź”?
Być może owi nastoletni słuchacze Analogsów kiedyś zrozumieją, że zrobiono
z nich idiotów, ale wtedy to już nie będzie miało znaczenia. Owsiak będzie
zajmował się robieniem wody z mózgu kolejnym rocznikom.

A dlaczego niezależne zespoły się godzą uczestniczyć w imprezie, o której
wiedzą, że jest ściemą? Występ przez setkami tysięcy ludzi to potężna
promocja. Nie wątpię, że Analogsi zarobili.

Po śmierci Jana Pawła II dla „GW” najważniejsza stała się konfrontacja
światopoglądowa, chęć przemienienia Polaków, zniszczenia ich tradycyjnych
wartości. Stąd jej wsparcie dla Palikota, stąd też niedawna wypowiedź
Owsiaka o eutanazji, entuzjastycznie przez Ruch Palikota wsparta. Zapowiedź
zabijania staruszków brzmi mniej odrażająco, gdy zbieramy pieniądze na
pomoc dla nich. Że nie przekonamy większości, iż eutanazja to sposób pomocy
starszym ludziom, podobnie jak zakup sprzętu rehabilitacyjnego? Nie
szkodzi, ważne, że wprowadzimy ten pogląd jako jeden z uprawnionych, kropla
drąży skałę.

Czy III RP padłaby bez Owsiaka?

Zamknięta kasta bogaczy rodem z komunistycznej bezpieki u góry. I
zablokowane szanse awansu dla reszty. System III RP bez bezpieczników w
rodzaju Owsiaka łatwo mógłby się wywrócić. Wcale nie za sprawą moherów,
tylko młodzieży. Szanse rozwoju i awansu w postkomunistycznym systemie
młodych ludzi przeważnie ograniczają się do możliwości uzyskania pracy
sprzedawcy w sklepie. Chyba, że mają dojścia, są z odpowiednich rodzin.

Ale w III RP młodzież nigdy nie zbuntowała się antysysytemowo na masową
skalę. Mimo pojawiania różnych mniejszościowych grup wyczuwających, kto
naprawdę tym wszystkim kręci – jak dziś w przypadku ruchu kibicowskiego.
Jak po 1989 r. Owsiak odciął od zbuntowanej młodzieży antyokrągłostołową
opozycję, tak dziś pozostawać ma bezpiecznikiem nie pozwalającym urosnąć
buntowi do niebezpiecznego pułapu. Kreując własne formy buntu, bezpieczne
dla władzy.

Głównymi ofiarami Owsiaka są więc sami buntownicy, którzy w późniejszym
wieku odkrywają często, że zmarnowali się młodość. Nie na walkę o naiwne
ideały. Na bunt sterowany przez establishment, którego efektem jest
zniszczenie szans własnego pokolenia.
Jak jest dziś? Z punktu widzenia nastolatków cały czas podobnie. Pierwszy
wyjazd pod namiot, na który zgodzili się rodzice. Pierwsza wyprawa z
kolegami w rozkrzyczanym kolejowym przedziale. Pierwsza dziewczyna,
pierwszy chłopak. Przestrzeń, niebo, alkohol. Pierwszy bunt w rytmie
głośnej muzyki. Cudowne poczucie wolności.

W 2012 r. na Woodstock przyjeżdża Bronisław Komorowski. Rzecznik Woodstocku
Krzysztofa Dobies mówi po jego wizycie: „Bardzo dziękujemy
woodstokowiczom... Bili brawo, śpiewali sto lat, pozdrawiali i tam nie
zdarzyło się nic, nic, co byłoby podbramkową sytuacją”. Rzecznik festiwalu
zbuntowanych przemówił bardziej usłużnie niż działacz Komsomołu wobec I
sekretarza KPZR.

Zamknięta kasta bogaczy rodem z komunistycznej bezpieki u góry. I
zablokowane szanse awansu dla reszty. System III RP bez bezpieczników w
rodzaju Owsiaka łatwo mógłby się wywrócić. Wcale nie za sprawą moherów,
tylko młodzieży.

Piotr Lisiewicz

Pukownik milicji obywatelskiej zbigniew owsiak

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona