Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   RAPORT O STOSOWANIU PRZEZ WŁADZE PRL DYSKRYMINACJI

RAPORT O STOSOWANIU PRZEZ WŁADZE PRL DYSKRYMINACJI

Data: 2009-05-30 17:27:52
Autor: boukun
RAPORT O STOSOWANIU PRZEZ WŁADZE PRL DYSKRYMINACJI
                                    RAPORT

           DO ORGANIZATORÓW I UCZESTNIKÓW KONFERENCJI

             BEZPIECZEŃSTWA I WSPÓŁPRACY W EUROPIE

                      ZEBRANYCH W MADRYCIE ( Do emisji w  Internecie)



       RAPORT O STOSOWANIU PRZEZ WŁADZE PRL DYSKRYMINACJI

          W DZIEDZINIE ZATRUDNIENIA JAKO METODY WALKI

               Z DEMOKRATYCZNĄ OPOZYCJĄ W POLSCE.



RAPORT OPRACOWAŁ ZESPÓŁ SKŁADAJĄCY SIĘ z: uczestników Ruchu

Obrony Praw Człowieka i Obywatela w Polsce, działaczy Wolnych

Związków Zawodowych i Członków Grupy Anty-Berufsverbot, przy

wydatnej pomocy i współpracy wielu światłych i uczciwych ludzi z

całego kraju, którym wyrażamy za to uznanie i wdzięczność.



Rzecznicy Raportu i koordynator Raportu - dr Leszek Skonka,

rzecznik d/s międzynarodowych kontaktów - Zygmunt Elbiński,

rzecznik prasowy - Edward Staniewski.

Pełnomocnicy Zespołu Redakcyjnego: Marek Chwalewski,

Antoni Pietkiewicz, Tadeusz Wolf, Jan Zapolnik /l/.

Osoby te mogą udzielić wszelkiej informacji dotyczącej Raportu i

zjawiska dyskryminacji w dziedzinie zatrudnienia stosowanej

przez władze PRL.



                              BIURO ZESPOŁU OPRACOWANI RAPORTU -

dr Leszek Skonka, 50-046 Wrocław, Sądowa 10 m.7 tel. 343-42.

                            I. WSTĘP

     Oficjalna delegacja Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej na

Konferencję Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie w Madrycie

reprezentować będzie wyłącznie wąską grupę osób sprawującą od

1945r. władzę nad Polakami z woli Moskwy. Grupa ta nie ma, i

nigdy nie miała, mandatu zaufania narodu polskiego, więc nie

może wyrażać jego woli i reprezentować jego interesów.

O istnieniu pokoju, jego trwałości, wartości i cenie jaką trzeba

za niego zapłacić nie mogą decydować totalitarne rządy, lecz

powinny czynić to narody. Dlatego domagamy się, by nasz głos,

głos przedstawicieli ujarzmionego narodu, był także wysłuchany

na tym Spotkaniu i dotarł,  nie tylko do Uczestników Konferencji,

ale także do opinii publicznej na całym świecie i poruszył serca

i umysły wszystkich uczciwych ludzi.

W imię prawdy, sprawiedliwości, uczciwości oczekujemy tego i w

tej nadziei kierujemy do Uczestników Konferencji i za ich

pośrednictwem do opinii świata niniejszy Raport oczekując

zrozumienia, poparcia i pomocy w naszych staraniach o uzyskanie

takich praw ludzkich, z jakich korzystają społeczeństwa krajów

zachodnich.

W PRL podobnie jak w innych krajach tzw. obozu socjalistycznego

stosowane są od lat różne formy szykan wobec obywateli, którzy

ośmielają się samodzielnie lub odmiennie myśleć, a zwłaszcza

myśleć głośno i swoje uwagi publicznie przedstawiać.



Zakres represji jest szeroki i człowiek żyjący w świecie wolnym nie zawsze jest w stanie sobie to wyobrazić. Pewną analogię stanowić może stosunek do człowieka

faszystów, stalinistów, dawnych kolonialistów, którzy tubylców i

mieszkańców niżej zakwalifikowanych traktowali jako niewolników,

jednostki niepełnowartościowe, jak białych murzynów. W systemie

komunistycznym ludzi dzieli się także na kategorie lepszych i

gorszych. Lepsi to ślepo posłuszni, gorsi - to nonkonformiści.

Pierwszych obdarza się licznymi przywilejami, drugich pozbawia

wszelkich, nawet elementarnych praw ludzkich, m.in. prawa do

życia w spokoju, wolności, w znośnych warunkach egzystencji oraz

do obrony własnej godności i honoru.

Ludzi niewygodnych, odmiennie, czy choćby niezależnie

myślących, szykanuje się skazując m.in. na areszt lub więzienie

pod różnymi zmyślonymi pretekstami, a często i bez nich.

Zwłaszcza policja polityczna nadużywa bezkarnie tzw. formy

tymczasowego aresztowania do 48 godzin bez zezwolenia

prokuratora lub sądu. Bardziej buntujących się i opornych kolegia administracyjne

skazują bezpodstawnie na więzienia i grzywny np. za patriotyczne

przemówienia w dniu dawnego święta narodowego Polski 11

listopada 1979 r. przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie

lub przed pomnikiem Króla Jana Sobieskiego w Gdańsku 3 maja br.

W mieszkaniach prywatnych niezależnych działaczy politycznych i

społecznych przeprowadzane są nieustannie rewizje, w czasie

których rekwiruje się nie tylko niezależne wydawnictwa krajowe i

zagraniczne, ale także legalne wydawnictwa PRL np. egzemplarze

Paktów Praw Człowieka wydanych przez edytora rządowego i

rozprowadzanych przez legalną sieć kolporterską.

Konfiskuje się także prywatne notatki, korespondencję, szkice i

plany prac literackich, publicystycznych, naukowych, kopie pism

do władz i urzędów PRL. Zabiera się również maszyny do pisania,

pieniądze, a nawet aparaty fotograficzne i radiowe. Konfiskuje

się bezprawnie na poczcie korespondencję, prowadzi podsłuch

rozmów telefonicznych, nieustannie inwigiluje podejrzanych oraz

krąg najbliższych osób, z którymi opozycjonista się spotyka. By

uniemożliwić lub sparaliżować czasowo działalność, wobec

niektórych, bardziej aktywnych osób, policja polityczna

fabrykuje fałszywe zarzuty i na ich podstawie wszczyna

dochodzenia, a po wykazaniu przez obronę bezpodstawności

oskarżeń, wysuwa się nowe. Często nie mogąc dowieść niczego

zwalnia się oskarżonego niewinnie z aresztu śledczego, by po

pewnym czasie znów go oskarżyć i wsadzić do więzienia

wszczynając dochodzenie. W wielu przypadkach dochodzi jednak do

procesów i wyroków skazujących na podstawie fałszywych oskarżeń,

zwłaszcza gdy tymczasowo zatrzymany przebywa dłuższy czas w

więzieniu i sąd chce w ten sposób ratować swoją reputację

dowodząc, że się nie pomylił stosując areszt tymczasowy.

Nakłada się też wysokie kary pieniężne, co wobec osób żyjących

niekiedy na granicy nędzy jest ciosem niezmiernie dotkliwym

(większość aktywnych działaczy społecznych pozbawiona jest pracy

i nie korzysta z żadnej pomocy instytucji państwowych,

społecznych lub obywatelskich ). Niekiedy władze stosują bardzo

brutalne metody walki np. biją, maltretują w czasie zatrzymania

i śledztwa, bywa też, że nasyłają tajnych agentów, którzy udając

chuliganów napadają na ulicy bezbronnych ludzi. Oczywiście

napastnicy nigdy nie są wykrywani. Więcej, policja mundurowa

odmawia w takich wypadkach interwencji, a zdarzyło się nawet, że

w gmachu sądu owi rzekomi chuligani bili bezkarnie ludzi w

obecności stróżów porządku publicznego.

Działaczom opozycji, lub osobom do których partia nie ma

zaufania, uniemożliwia się zdobycie bardziej atrakcyjnego

zawodu, stanowiska bądź pracy zgodnej z kwalifikacjami ; dotyczy

to także najbliższych, zwłaszcza dzieci, którym utrudnia się lub

uniemożliwia odbywanie studiów. jeśli mają już jakąś z trudem

wypracowaną pozycję , to pozbawia się jej, degraduje, przesuwa

na coraz niżej i gorzej płatne stanowisko, skazuje na czasowe

bezrobocie i stwarza atmosferę ciągłego zagrożenia utraty pracy,

co w warunkach polskich oznacza skazanie na nędzę, gdyż zarobki,

zwłaszcza niezależnych działaczy politycznych, są niskie i nie

pozwalają na zgromadzenie oszczędności umożliwiających

przetrwanie bez pracy przez dłuższy czas. Odmawiają im też prawa

do wyjazdu za granicę, nawet do krajów tzw. socjalistycznych,

jak również prawa do osiedlenia się w niektórych miastach

Polski, gdzie od wielu lat władze prowadzą kontrolę zasiedlania

m. in. w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Łodzi, Poznaniu.

A wszystko to dzieje się w środku Europy, w państwie które już

kiedyś było wolne, niepodległe, demokratyczne, u schyłku XX

wieku, za wiedzą i bierną postawą ludzi Zachodu, którzy mają

wpływ na losy świata, ale nie przeciwdziałają skutecznie i

energicznie złu. Natomiast spokojnie wysłuchują bałamutnych

tyrad komunistów o konieczności zapłacenia za czasowy pokój

ludzi Zachodu krzywdą i poniżeniem milionów Europejczyków i

innych mieszkańców naszej planety podlegających władzy ZSRR.

Oczywiście cały ten system ucisku sprzeczny jest z

międzynarodowymi konwencjami w sprawie praw człowieka, które PRL

dobrowolnie zobowiązała się przestrzegać, a także sprzeczne z

jej własną konstytucją i wielu innymi aktami wykonawczymi.

By świat nie dowiedział się o tym, co dzieje się w PRL zwalcza

się wszelkie formy niezależnej informacji w kraju. Natomiast by

społeczeństwo odciąć od reszty cywilizowanego świata stworzono

potężny system zagłuszania audycji radiowych nadawanych w języku

polskim przez zachodnie stacje oraz wprowadzono ostrą i

bezwzględną cenzurę i embargo na wydawnictwa z wolnego świata.

Dlatego narody żyjące w świecie ujarzmionym inaczej patrzą na

sprawę pokoju i współpracę państw. Uważają one, że nie ma

problemu pokoju, natomiast jest problem sprawiedliwości,

wolności ludzi, państw, narodów. W ich przekonaniu cała wrzawa

jaką podnoszą komuniści wokół pokoju, to tylko chwyty

propagandowe obliczone na osłabienie Zachodu, a adresowane do

przeciętnego, naiwnego mieszkańca wolnego świata, który ma

zaufanie do słów, haseł i gestów, nawet rażąco fałszywych. To

nie bomby neutronowe i Pakt Atlantycki są groźne dla ludzkości,

lecz systemy totalitarne skierowane przeciwko wolnemu światu i

narodom pragnącym żyć w wolności. Jak wygląda życie w krajach

ujarzmionych przez Rosję Sowiecką i rządzonych przez komunistów

niech świadczą przytoczone fakty.



II. DYSKRYMINACJA W DZIEDZINIE ZATRUDNIENIA JAKO SZYKANA WOBEC

OBYWATELI NIEZALEŻNIE MYŚLĄCYCH.



     Z uwagi na rozległość problemu, mnogość form i metod szykan

celowe i uzasadnione było ograniczenie niniejszego sprawozdania

do możliwie pełnego, rzetelnego, opartego na faktach

przedstawienia jednego, ale niezmiernie ważnego z punktu

widzenia ogólnoludzkiego zagadnienia jakim jest stosowanie przez

władze PRL dyskryminacji w dziedzinie zatrudnienia. Jest to

zjawisko dobrze znane społeczeństwom w krajach tzw.

socjalistycznych i odczuwane dotkliwie przez niekonformistów,

niekoniecznie politycznych.

Wyraża się ono w różnych formach i postaciach, od najbardziej

brutalnych np. wyrzucania z pracy bez prawa do ponownego

zatrudnienia na jakimkolwiek stanowisku; po subtelne i

wyrafinowane metody ograniczania możliwości zajmowania różnych

stanowisk i pracy w wielu instytucjach. Do najbardziej

powszechnych i ogólnie znanych form dyskryminacji w tej

dziedzinie należą: nomenklatura partyjna stanowisk oraz zakaz

zatrudniania w ogóle lub na poszczególnych stanowiskach, w

niektórych zawodach i dziedzinach czyli tzw Berufsverbote,

stosowana w PRL od ponad 35 lat lecz szczególnie nasilona w

ostatnich kilku latach.



                Nomenklatura partyjna stanowisk.

     Nomenklatura partyjna jest zjawiskiem trwającym od początku

władzy komunistycznej w Polsce tzn. od 35 lat i polega na

obsadzanie stanowisk kierowniczych, eksponowanych i ważnych w

sferze publicznej, społecznej, politycznej i wielu innych

dziedzinach, odbywa się wyłącznie na wniosek lub za zgodą

odpowiednich szczebli partyjnych, od Komitetu Centralnego do

zakładowego. Obsadzenie każdego stanowiska rządowego, ważnego

stanowiska administracyjnego, gospodarczego, społecznego i

każdego eksponowanego, wymaga aprobaty lub wręcz decyzji

odpowiedniego szczebla władzy partyjnej, przy czym zasada

generalna jest taka, że wszystkie kluczowe stanowiska mogą

zajmować wyłącznie członkowie PZPR; mniej ważne, w tym zastępców

- członkowie stronnictw politycznych kolaborujących z

komunistami, jeszcze niższe przeznacza się dla działaczy różnych

prokomunistycznych organizacji i dla tzw. bezpartyjnych

bolszewików wysługujących się partii; są to właściwie członkowie

partii bez legitymacji. Stanowiska zupełnie podrzędne,

wykonawcze, mało znaczące, wymagające wysokich kwalifikacji,

zwłaszcza w ostatnich latach powierza się niekiedy także

lojalnym fachowcom bezpartyjnym, osobom spokrewnionym lub

zaprzyjaźnionym z wpływowymi dygnitarzami partyjnymi. Bywa też,

że te mniej znaczące stanowiska kierownicze lub eksponowane

powierza się za łapówki np. sprzedaje się w ten sposób miejsca

pracy na uczelniach, stanowiska w placówkach naukowych,

handlowych, wyjazdy do pracy za granicą (za możliwość wyjazdu do

pracy za granicą trzeba płacić łapówki w dolarach, nawet gdy

chodzi o stanowisko zwykłego robotnika).

Liczba stanowisk objęta nomenklaturą partyjną stale rośnie, gdyż

partia traktuje wszelkie stanowiska pracy, a zwłaszcza

kierownicze i eksponowane jako walutę lub synekury, którymi

płaci  za posłuszeństwo i serwilizm..

Przynależności partyjnej wymaga się np. od kandydatów na

stanowiska kierownicze w szkołach wszystkich szczebli i typów

(niekiedy także od nauczycieli niektórych szkół i przedmiotów

nauczania), od kierowników zakładów naukowych, pracowników nauki

i wykładowców wyższych uczelni, dyrektorów przedsiębiorstw,

naczelników urzędów państwowych, pracowników placówek służby

dyplomatycznej, zagranicznej, milicji i służby bezpieczeństwa,

oficerów wojska, dziennikarzy, kandydatów na studia w niektórych

uczelniach lub na niektórych kierunkach studiów ( np. studia za

granicą, dyplomatyczne, polityczna ). PZPR ma także decydujący

wpływ na przyznawanie stopni, stanowisk, tytułów i funkcji

naukowych, stażów i stypendiów zagranicznych, nawet jeśli

całkowite koszty ponoszą instytucje zagraniczne i Polonia. Tak

więc nomenklatura jest zjawiskiem rozległym i decydującym o

losach całego narodu, poziomie jego życia, rozwoju kultury,

nauki, oświaty i gospodarki oraz pozostałych sfer życia.

Powoduje ona ostry podział społeczeństwa na antagonistyczne

klasy uprzywilejowanych i upośledzonych obywateli, przyczynia

się do zobojętnienia społeczeństwa na sprawy publiczne, na losy

kraju, czyniąc z nich emigrantów wewnętrznych, pozbawia prawa do

twórczego i konstruktywnego działania tysięcy fachowców, którzy

nie mogą wykorzystać swoich kwalifikacji, umiejętności,

zdolności, tylko dlatego, że nie należą do partii lub, że partia

nie ma do nich zaufania albo też, że nie podobają jej się ich

poglądy. Z drugiej strony tabuny miernot opanowują wszystkie

wpływowe stanowiska, nie wyłączając nauki, oświaty, kultury,

torpedując postęp i rozwój kraju i powodując swym działaniem

przeogromne straty; niektóre z nich już dziś nie do odrobienia,

nieodwracalne, inne natomiast wymagać będą wysiłku wielu

pokoleń.

Spektakularnym obrazem działalności tych miernot jest

katastrofalny stan gospodarki i ekonomiki kraju, a także coraz

gorzej funkcjonująca administracja i niemal wszystkie sfery

życia publicznego.

Ponieważ w marcu 1968 roku w czasie buntów młodzieży studenckiej

i intelektualistów poprzednim przywódcom partii i ekipie

rządzącej zarzucano niekompetencje, nazywając ich system rządów

dyktaturą ciemniaków, to obecna ekipa partyjna pod kierunkiem

Edwarda Gierka, dla uniknięcia podobnego zarzutu, postanowiła

się utytułować przyznając sobie tytuły i stopnie naukowe. Dziś

więc trudniej uzasadnić nazwę miernotokracji, gdyż wielu ludzi

sprawujących władzę legitymuje się różnymi certyfikatami

akademickimi, tytułami i stopniami naukowymi i mogą oni czynić

wrażenie osób kompetentnych ( złośliwi mówią, że teraz dyktaturę

nad społeczeństwem sprawują ciemniacy utytułowani ). Jednak nie

to jest istotne czy władze PRL przyznają sobie tytuły, stopnie

naukowe i odznaczenia, ale niebezpieczny dla kraju, jego

teraźniejszości i przyszłości jest system eliminujący

najzdolniejszych ludzi, arbitralne wyłączanie ich z aktywnego

życia gospodarczego, naukowego, społecznego i innych ważnych

sfer publicznego działania. Postępowanie takie jest wręcz

zabójcze dla kraju, przed którym stoją wielkie i trudne problemy

społeczne i gospodarcze. Zbrodnią jest bowiem pozbawianie narodu

najlepszych i najzdolniejszych jednostek i narzucanie mu

hegemonii prymitywów moralnych i umysłowych - tworzenie z

premedytacją systemu miernotokracji. Formą, która przyczynia się

walnie do powstawania olbrzymich trudności i strat społecznych

oraz rzutuje na losy całej gospodarki jest także metoda

dyskryminacji w dziedzinie zatrudnienia w postaci Berufsverbote.



                     Metoda Berufsverbote.

Metoda Berufsverbote, czyli zakazu wykonywania zawodu, względnie

zatrudnienia w niektórych dziedzinach życia publicznego,

zwłaszcza w urzędach, instytucjach publicznych, administracji,

nauce, oświacie, kulturze i wielu innych, osób o odmiennych

poglądach politycznych od urzędowo obowiązującego wzorca, jest

zjawiskiem typowo komunistycznym i trwającym od zarania PRL. Już

prawie nigdzie na świecie praktyki dyskryminacji w dziedzinie

zatrudnienia nie mają tak brutalnych form jak w krajach

komunistycznych. Nie negując obcego pochodzenia samego słowa

oraz faktów występowania pojedynczych przypadków dyskryminacji w

tej dziedzinie także w RFN i innych krajach zachodnich, to ze

względu na długotrwałość zjawiska, jego rozmiary, zasięg,

bezwzględność, określenie " Berufsverbote " bardziej pasuje do

socjalistycznej rzeczywistości, jest po prostu bardziej

adekwatne do faktycznego stanu panującego w krajach

komunistycznych. Oprócz dyskryminacji w formie nomenklatury

partyjnej i Berufsverbote władze stosują wiele innych form np.

cenzus przynależności partyjnej przy przyjmowaniu kandydatów do

wielu szkół średnich, wyższych, zawodowych, kursów dających

kwalifikacje kierownicze lub podwyższające umiejętności fachowe.

Do wielu instytucji tego typu nie przyjmuje się bezpartyjnych

lub tych, którzy wyrażają jakieś zastrzeżenia wobec ustroju,

ideologii komunistycznej, partii, manifestują lub nie dość

skutecznie ukrywają swoje poglądy polityczne, społeczne,

religijne. Z tych też względów odmawia się niekonformistom

awansu zawodowego, a nawet podwyżki zarobków. By nie komplikować

problemu poprzestańmy na przedstawionych dwóch głównych formach

dyskryminacji stosowanych w dziedzinie zatrudnienia - partyjnej

nomenklaturze stanowisk i Berufsverbote, pamiętając jednak, że

jest ich wiele.



      III. Dlaczego PZPR stosuje dyskryminację w dziedzinie

                         zatrudnienia?



Jeśli chodzi o nomenklaturę to już częściowo przedstawiliśmy

przyczynę jej - całkowite panowanie nad wszystkimi

dziedzinami życia w państwie, a przede wszystkim nad ludźmi.

Dziś PZPR od wszystkich swoich nominatów, nie tylko partyjnych,

ale także innych stronnictw i bezpartyjnych, wymaga bezwzględnie

jednego - posłuszeństwa. Można mieć już różne zastrzeżenia do

władzy, partii, nie wierzyć w sens komunizmu, ale trzeba być

ślepo posłusznym, gotowym do wykonania nawet najgłupszych i

szkodliwych dla kraju poleceń. Bezpartyjny, którego taka

dyscyplina nie obowiązuje może odmówić wykonania błędnych lub

szkodliwych decyzji dla kraju, ale członek partii musi wykonać

każde polecenie, nawet haniebne, bądź sprzeczne z jego

przekonaniami i fachową wiedzą, vide katastrofalne wyniki

gospodarcze PRL.

Dlatego partii nie zależy na myślących, mądrych i kompetentnych

realizatorach, ale na posłusznych i wiernych wykonawcach jej

poleceń. Inna natomiast jest przyczyna zwalniania z pracy lub

odmawiania prawa do zatrudnienia ludziom niewygodnym lub tym,

którzy narazili się władzy. Przede wszystkim jest to forma kary

i zarazem zemsty na opornych. Ma ona działać nie tylko na osobę

skazaną na dyskryminację, ale także odstraszająco na otoczenie,

które widząc bezwzględność władzy powinno wyciągnąć z tego

właściwe wnioski tzn. odsunąć się na bezpieczną odległość od

osób dyskryminowanych, zachowywać cicho i pokornie. Ponieważ w

PRL zarobki są bardzo niskie, zwłaszcza niezależnych działaczy

społecznych dyskryminowanych także pod względem wysokości

uposażenia, to po kilku tygodniach ludzie pozbawieni pracy i

zarobków odczuwają niedostatek, a po kilkunastu tygodniach

nędzę. W PRL, państwo, recte - partia jest właścicielem niemal

wszystkich środków produkcji, ma więc, zdecydowany wpływ

bezpośredni lub pośredni na zatrudnienie (także w sektorze

spółdzielczym, a nawet szczątkowym sektorze prywatnym, szantaż

podatkowy, groźba cofnięcia licencji, przydziału surowca itp.).

Władze oczekują więc, że człowiek dotknięty zakazem zatrudnienia

zaniecha dalszej działalności, a przynajmniej zaangażowany w

walkę o elementarne warunki egzystencji nie będzie zbyt aktywny

na polu politycznym, i to jest głównym celem metody

Berufsverbote. Ponadto ludzie z najbliższego otoczenia widząc

los dyskryminowanego łagodnieją faktycznie i niekiedy wycofują

się z niezależnego życia publicznego; a więc i cel następny

partia osiąga - zahamowując aktywność potencjalnych działaczy

opozycji.

By przeciwstawić się tym metodom, zwłaszcza w zakresie

Berufsverbote w październiku 1979 roku powstała grupa

Anty-Berufsverbote, która zaczęła piętnować przypadki

dyskryminacji w dziedzinie zatrudnienia, ukazywać rozmiary i

szkody tego zjawiska, wskazywać metody przeciwstawiania się tym

praktykom.

Grupa Anty-Berufsverbote zwana w skrócie GAB wydaje miesięcznik

pt. " Komunikat GAB ", w którym podaje przypadki szykan w

dziedzinie zatrudnienia, wskazuje na metody walki z

dyskryminacją oraz nawołuje do niesienia pomocy ludziom

pozbawionym środków do życia.

GAB nawiązuje współpracę z podobnymi organizacjami w Europie

m.in. z 1) Kommittee voor de Rechtsstaats in the Netherlands, z 2)

Initiative " Weg mit Berufsverboten " in the FR of Germany, z 3)

Kommitee for Grundrechte and Demokratie in the F.R. of Germany, a

także stara się nawiązać kontakty z zalążkami podobnych

inicjatyw w krajach tzw. socjalistycznych, zwłaszcza

Czechosłowacją, Węgrami, Litwą. Działacze GAB uważają, że jednym

z podstawowych warunków zachowania godności narodowej,

egzystencji i przyszłości kraju jest pilne i bezwzględne zadanie

- zwalczania wszelkimi sposobami partyjnej nomenklatury

stanowisk i Berufsverbote, które to metody dyskryminacji

stanowią ewidentną postać największej niesprawiedliwości i

bezprawia. a także główną przyczynę niepowodzeń gospodarczych.

GAB została przyjęta życzliwie i uzyskała szerokie poparcie

społeczeństwa, które jest przekonane, że w interesie kraju dobór

na stanowiska kierownicze i eksponowane powinien odbywać się

wyłącznie w oparciu o kryteria merytoryczne tj. kwalifikacje

fachowe, moralne, intelektualne, a nie na deklaracjach

posłuszeństwa i postaw serwilistycznych wobec PZPR. Także

zwalnianie z pracy za przekonania polityczne, społeczeństwo

uznało za sprzeczne z założeniami demokracji i tradycją polską.



          IV. PRZYKŁADY DYSKRYMINACJI.



A oto kilka konkretnych przykładów wybranych spośród tysięcy

osób o wysokich kwalifikacjach, którym władze odmawiają prawa do

pracy w ogóle lub zgodnie z ich kwalifikacjami, tylko dlatego,

że ośmielili się przeciwstawić ideologii partii komunistycznej.

Niekiedy proponuje się im takie zajęcia lub stanowiska, by nie

mogli ich podjąć np. pracę w innej miejscowości, daleko poza

miejscem zamieszkania, wymagającą codziennego, czasochłonnego i

męczącego dojazdu lub na takim stanowisku, by nie mogli

wykorzystać nawet częściowo swoich kwalifikacji, albo też

uniemożliwia im się rozwój zawodowy, intelektualny, naukowy,

twórczy, utrudnia kontakty z ludźmi, nawet profesjonalne.

Praktycznie wygląda to często tak, że pracownikowi nauki

proponuje się podrzędne zajęcie biurowe, nauczycielowi pracę na

budowie, inżynierowi projektantowi pracę w magazynie lub dziale

socjalnym, programistę maszyn cyfrowych kieruje się do szpitala

jako pielęgniarza itp. Jeśli któryś z dyskryminowanych odmawia

przyjęcia takiej propozycji winą obciąża się jego. Ale

najczęściej nie proponuje się niczego, dlatego niektórzy

niezależni działacze polityczni nie pracują już po kilka lat.

Wielu już dawno straciło nadzieję na uzyskanie pracy w PRL i

zaprzestało o nią zabiegać, ale sporo upartych nadal walczy o

pozwolenie na wykonywanie zawodu i właśnie nazwiska tych osób z

ich krótką charakterystyką oraz dokładnymi adresami podajemy do

publicznej wiadomości w nadziei, że opinia światowa poprze ich

starania i przyczyni się do przywrócenia im prawa do życia w

spokoju oraz w godnych warunkach materialnej egzystencji:



               Sylwetki ludzi dyskryminowanych.

Kim są ludzie, dla których nie ma pracy w Polsce Ludowej ? Reżim

usiłuje wmówić opinii publicznej, że są to miernoty umysłowe,

moralne, ludzie leniwi, słowem społeczny margines. Kreślimy więc

sylwetki niektórych z nich, by zadać kłam tym oszczerstwom.

Wśród przedstawionych osób są robotnicy ze średnim

wykształceniem, nauczyciele szkół, pracownicy nauki,

inżynierowie i wielu innych. Wszyscy oni mają wysokie lub bardzo

wysokie kwalifikacje, niekiedy deficytowych specjalności i

pragną pracować, a odmawia się im tego prawa tylko dlatego, że

odważyli się niezależnie i odmiennie myśleć.

     Władysław Barański był nauczycielem fizyki w Łodzi i

niezależnym działaczem społecznym od wielu lat. W czerwcu br.

zwolniony został z pracy na dwa lata przed osiągnięciem wieku

emerytalnego. Oficjalną przyczyną usunięcia go z pracy był

zarzut wyrażania przez niego patriotycznych i obywatelskich

poglądów na sprawy publiczne i prowadzenie patriotycznej

działalności pedagogicznej wśród uczniów. Usunięcie z pracy i to

tuż przed emeryturą, jest oczywistą zemstą za wyrażanie przez

niego nieugiętej postawy obywatelskiej i zdecydowane

przeciwstawianie się próbom sowietyzacji wychowania. Władysław

Barański od wielu lat prowadzi konsekwentnie swą działalność

patriotyczną za co był już wielokrotnie szykanowany i przesuwany

na niższe stanowiska, a obecnie zostaje zupełnie odsunięty od

procesu wychowawczego. Przesunięcia te odbywają się z reguły z

naruszaniem przepisów ogólnych i Karty Praw i Obowiązków

Nauczyciela. GAB przyjęła obronę jego sprawy.

     Marek Chwalewski - jest młodym wykwalifikowanym robotnikiem

posiadającym maturę i zawód elektryka. Jest też myślącym

działaczem społecznym i politycznym. Na przełomie lat 1975/76

zachęcony przez propagandę wziął udział w dyskusji na temat

proponowanych przez komunistów zmian w konstytucji. Za swe

szczere wypowiedzi skierowane do Sejmu PRL zapłacił dwuletnim

więzieniem. Od wyjścia na wolność we wrześniu 1977 roku nie może

otrzymać żadnej pracy. Starał się już w dziewięciu zakładach,

ale gdy tylko umowa jest finalizowana interweniuje tajna policja

i zakłady wycofują swą ofertę. Nawet nakazy sądów pracy,

prawomocne wyroki, są ignorowane przez przedsiębiorstwa

wykonujące wolę tajnej policji.

     Bolesław Cygan jest także robotnikiem i należy do grupy

organizatorów Wolnych Związków Zawodowych na Śląsku. Władze

szczególnie obawiają się oporu robotników i dlatego Bolesława

Cygana poddano szczególnym represjom. Grożono mu pobiciem,

wypaleniem oczu kwasem solnym, a gdy groźby nie pomogły wówczas

czterech ludzi porwało go gdy wracał z kopalni do domu, wsadziło

go siłą do furgonetki, wywiozło do lasu, tam zbiło i skopało do

utraty przytomności i zostawiło bez pomocy. Pobicie było tak

silne, że przeleżał on kilka tygodni w szpitalu i został kaleką

do końca życia. Uszkodzenia ciała były tak poważne, że nie może

już pracować jako ślusarz, a innej pracy, nieco lżejszej, której

by podołał władze mu odmawiają. Zwolniono więc go z pracy i

zostawiono bez środków do życia. Odmawia mu się prawa do

ponownego zatrudnienia na stanowisku, na którym zdrowie by mu

pozwoliło pracować, kwestionuje prawo do renty, a nawet

odszkodowania. Toteż żyje on w skrajnej nędzy. Wszelki prośby,

petycje, skargi do sądów, związków zawodowych, ministerstw,

a nawet do Sejmu i Rady Państwa pozostają bez odpowiedzi lub nie

odnoszą skutku. Toteż ten twardy, sześćdziesięcioletni robotnik

załamał się i postanowił opuścić wraz z rodziną kraj i udać się

na emigrację. Mimo, że nie spodziewa się tam dobrych warunków

materialnych, pragnie być wolnym człowiekiem.

Zygmunt Elbiński jest fizykiem z wykształcenia i zarazem od

kilkunastu lat aktywnym i niezależnym działaczem społecznym i

politycznym. Od roku 1962 do 1968 pracował w Katedrze Fizyki

Akademii Rolniczej w Poznaniu. W tym też okresie prowadził bardzo

aktywną i rozległą działalność społeczną m.in. wśród młodzieży

akademickiej np. stworzenie systemu skutecznie zabezpieczającego

prawa człowieka w PRL. Za tę działalność został zwolniony z

pracy i uniemożliwiono mu robienie kariery naukowej , zarówno w

kraju jak i za granicą. Odmówiono mu przyznania stypendium w

kraju i robienia doktoratu za granicą. W kraju zakazano opieki

naukowej promotorom, do których się zwracał. Akcję tę formalnie

prowadziło Ministerstwo Nauki Szkolnictwa Wyższego i Techniki

ale inspirowała ją PZPR i SB. Widząc samotne zmagania z

totalitarną siłą Towarzystwo Społecznej Odpowiedzialności w

Nauce, działające na Zachodzie, którego członkiem był Zygmunt

Elbiński, zaproponowało mu pracę w USA pod kierunkiem prof.

Liniusa Pauling'a - laureata Nagrody Nobla, ale i na to czynniki

faktycznie decydujące o wydaniu paszportu nie wyraziły zgody.

Jednocześnie odmawiano mu prawa do pracy w innych instytucjach,

a ponieważ pokrzywdzony tak dotkliwie i potraktowany tak

brutalnie usiłował się bronić zaczęto straszyć go umieszczeniem

do końca życia w szpitalu psychiatrycznym. W wyniku oporu

dyskryminowanego doszło do 9 rozpraw sądowych, ale dzięki temu,

że jego sprawą interesowała się Międzynarodowa Komisja Prawników

w Genewie, nie wykonano groźby, skazując go natomiast na

bezczynność. W tym czasie, gdy toczyły się sprawy pracował jako

robotnik fizyczny w poznańskim zoo, udzielał korepetycji,

wykonywał różne tłumaczenia z języków obcych. Wreszcie po

długich zmaganiach przyznano mu skromną rentę ( połowę pensji

jaką otrzymywał na uczelni, a były to wówczas pensje głodowe ),

pod warunkiem, by zrezygnował z dalszych starań o zatrudnienie w

sferze naukowej lub na jakimkolwiek etacie w innych

instytucjach. Mgr Zygmunt Elbiński ma złamaną karierę i nie

będzie już nigdy wybitnym fizykiem, naukowcem, ale pozostanie

działaczem społecznym i politycznym i na tym polu ma

niezaprzeczalne zasługi.

     Józef Janowski jest inżynierem elektrykiem. Mieszka w małym

mieście koło Łodzi w Zduńskiej Woli. Jest człowiekiem

trzydziestoparoletnim, ma dwoje dzieci. Zwolniono go z pracy rok

temu za poglądy i działalność w niezależnym ruch społecznym i

katolickim. Władze szykanują go nieustannie skazując na grzywnę,

zatrzymując na kilkanaście godzin w areszcie, a nawet zamykają w

więzieniu na kilka miesięcy za to, że przed Grobem Nieznanego

Żołnierza w Warszawie w rocznicę dawnego narodowego święta

odzyskania niepodległości 11 listopada 1979 roku ośmielił się

przemawiać i wyrazić nadzieję na odzyskanie niepodległości.

Władze kategorycznie odmawiają zatrudnienia go zgodnie z

kwalifikacjami.

     Józef Muszyński jest robotnikiem i był zatrudniony na

stanowisku starszego dozorcy w Przedsiębiorstwie Budownictwa

Kolejowego w Lublinie. Z pracy usunięty został za to, że wziął

udział w zebraniu Komitetu Samoobrony Chłopskiej Ziemi

Lubelskiej. Był też przesłuchiwany przez SB, gdzie zapowiedziano

mu, że zostanie usunięty z pracy, a jego czworo dzieci będzie

głodować, jeśli nie zerwie kontaktów z działaczami chłopskimi.

Ponieważ Józef Muszyński nie zerwał kontaktów z działaczami

chłopskimi zwolniono go z pracy, a jego dzieci istotnie skazano

na cierpienie i biedę. Te szczególne represje wobec robotnika

związanego ze wsią podyktowane są obawą przed możliwością

nawiązania współpracy i współdziałania robotników i chłopów.

     Adam Pleśnar ma wyższe wykształcenie prawnicze oraz

historyczne, ale od lata nie może otrzymać pracy, która byłaby

zgodna z jego kwalifikacjami i zatrudniony był na podrzędnych

urzędniczych stanowiskach. W ostatnich pięciu latach zmuszano go

trzykrotnie do zmiany miejsca pracy i proponowano mu za każdym

razem gorsze warunki zatrudnienia i płacy. Powodem tych szykan

jest postawa mgra Adama Pleśnara, który wykazuje władzom, że nie

przestrzegają praw, lekceważą je i nadużywają, oraz że system i

ustrój PRL jest daleki od założeń demokratycznych, a nawet

rażąco z nim sprzeczny. Kieruje on do władz pisma, apele i

protesty pełne taktu i grzeczności, ale o zdecydowanym

charakterze. W czasie ostatnich wyborów do Sejmu PRL

zorganizował grupę obserwatorów, która stwierdziła

nieprawidłowość jej przebiegu. Przed kilku dniami dyrekcja

przedsiębiorstwa, w którym pracuje rozwiązała z nim umowę o

pracę bez podania powodu, ale nieoficjalną przyczyną pozbawienia

go pracy było oświadczenie jakie wydał on po zakończeniu wyborów

wskazujące na nadużycia komisji wyborczych.

     Grażyna Rożek nie jest działaczką polityczną ani społeczną,

ale synową znanego działacza chłopskiego na lubelszczyźnie -

założyciela Komitetu Samoobrony Chłopskiej Ziemi Lubelskiej -

Janusza Rożka. Mimo posiadania wymaganych kwalifikacji odmówiono

przyjęcia jej do pracy w okolicznej mleczarni na wakujące

stanowisko i zatrudniono osobę bez fachowego przygotowania. Jako

przyczynę odmowy podano aktywną działalność opozycyjną jej

teścia. Nie jest to pierwszy wypadek rozciągania systemu szykan

na rodzinę i krewnych niezależnych działaczy opozycji.

     Zbigniew Siemieński jest z zawodu nauczycielem, mgrem

polonistyki. Zwolniony został ze stanowiska profesora szkoły

średniej w Łodzi w lutym 1976 r. i od tego czasu nigdzie nie

pracuje. Władza odmawiają mu prawa do zatrudnienia na

jakimkolwiek stanowisku pozwalający choćby w niewielkim stopniu

wykorzystać jego wysokie kwalifikacje. Przyczyną szykan i

zwolnienia z pracy było wzięcie udziału w aranżowanej przez

partię dyskusji o proponowanych zmianach w konstytucji 1975 r.

Siemieński wypowiedział się przeciwko wprowadzeniu poprawki o

kierowniczej roli partii w państwie oraz sojuszowi i przyjaźni

polsko-radzieckiej. Za te uwagi skierowane do marszałka Sejmu

PRL usunięty został dyscyplinarnie z pracy i nie może od ponad

4-ch lat otrzymać żadnego zatrudnienia. Swą postawę władze

tłumaczą tym, że zachęcały one do wypowiedzi pozytywnych

proponowanych zmian konstytucji, a nie krytycznych i oczekiwały

oklasków , a nie protestów i dlatego ukarały Siemieńskiego i

innych, którzy przyjęli podobną postawę.

     dr Leszek Skonka jest naukowcem specjalizującym się w

dziedzinie teorii i praktyki organizacji i ma na tym polu wiele

osiągnięć. Za swoje polityczne przekonania, niezależną postawę

naukowo-badawczą i publicystyczną jest od wielu lat szykanowany

i dyskryminowany. Za wystąpienie w obronie studentów

maltretowanych w 1968 roku przez milicję oraz protest przeciwko

inwazji na Czechosłowację usunięty został z pracy w nadzorze

szkolnym Kuratorium okręgu Szkolnego we Wrocławiu, a za

napisanie i opublikowanie krytycznych artykułów o polityce

naukowej relegowany z Politechniki Wrocławskiej, gdzie był

adiunktem w Instytucie Organizacji i Zarządzania.

W roku 1979 za udział w niezależnym ruchu społeczno-politycznym

pozbawiono go stanowiska doradcy d/s organizacji. Również

bardziej serwilistyczne towarzystwa naukowe i społeczne, z

którymi od lat dr Skonka współpracował zerwały z nim kontakty

m.in. Towarzystwo Naukowe Organizacji i Kierownictwa we

Wrocławiu. W roku ubiegłym biuro paszportów podległe SB odmówiło

mu prawa wyjazdu za granicę w celach naukowych. Od półtora roku

dr Skonka nigdzie nie pracuje i objęty ścisłym zakazem

zatrudnienia na jakimkolwiek stanowisku zgodnym z jego

kwalifikacjami. Jego artykuły leżą w redakcjach " Polityki ",

" Życia Gospodarczego " i innych wydawnictwach. Mimo trudności i

szykan działa on zarówno społecznie jak i naukowo; jest bowiem

współtwórcą Niezależnego Zespołu Współpracy Naukowej, który

pozwala uprawiać naukę ludziom usuniętym z oficjalnych

instytucji naukowych oraz współorganizatorem Grupy

Anty-Berufsverbote.

     Adam Skowroński - jest inżynierem projektantem z

dwudziestoparoletnią praktyką i doświadczeniem w tym zawodzie.

Ponieważ jednak od wielu lat wykazywał samodzielność i

niezależność myślenia odmawiano mu awansu. Od 2-ch lat związany

jest z działalnością opozycji demokratycznej i dlatego Komitet

Dzielnicowy PZPR Wrocław-Śródmieście nie wyraził zgody

powierzenia mu stanowiska wice-dyrektora mimo, że jego szef

wysunął go na to miejsce. Przyjęto natomiast żonę pracownika

tegoż komitetu. Zastosowano więc wobec inż. Skowrońskiego

Berufsverbote wynikłą z polityki dyskryminacyjnej PRL. Omówiono

mu także wydania paszportu na wyjazd do Rzymu na zbiorową

audiencję u Papieża w Watykanie, a nawet skreślono w dowodzie

osobistym pieczątkę uprawniającą do podróżowania po niektórych

krajach socjalistycznych.

     Piotr Starzyński jest młodym, bo dwudziestoparoletnim

działaczem społecznym i politycznym. Z zawodu jest programistą

maszyn cyfrowych. Z pracy zwolniono go w marcu 1978 r. za

zbieranie podpisów w sprawie uwolnienia więźniów politycznych i

nie może otrzymać żadnego godnego zatrudnienia do dziś, mimo iż

jest duże zapotrzebowanie na fachowców jego specjalności. Na

usilne naleganie o skierowanie do pracy lub przyznanie mu

zasiłku dla bezrobotnych władze zareagowały w ten sposób, że

zaproponowały mu pracę pielęgniarza w szpitalu. Pozostaje więc

nadal bez pracy i środków do życia, a jego potencjalne

możliwości zawodowe nadal nie są wykorzystywane mimo

zapotrzebowania gospodarki na tego rodzaju fachowców. Stopniowo

traci on też kwalifikacje, które przecież wymagają ciągłego

doskonalenia.

     Bogusław Śliwa jest prawnikiem, byłym prokuratorem. Jest

człowiekiem młodym, ma 36 lat. Zwolniony został dyscyplinarnie

ze stanowiska prokuratora w Kaliszu za to, że nie zgodził się na

zatuszowanie morderstwa popełnionego przez pijanego milicjanta

na swoim sąsiedzie. Przez kilkanaście miesięcy pozostawał bez

pracy i był nieustannie szykanowany. Obecnie pracuje za

symboliczne wynagrodzenie 2.300 zł. miesięcznie ( średnia płaca

w PRL wynosi około 5.000 zł. ). Jest nadal inwigilowany przez

SB, która torpeduje wszelkie jego wysiłki zmierzające do

zdobycia pracy na pełnym etacie i zgodnej z kwalifikacjami. Jest

uczestnikiem opozycji demokratycznej i dlatego władze szykanują

go nadal oraz zatrzymują w areszcie na 48 godzin.

     Józef Śreniowski jest socjologiem i aktywnym działaczem

opozycji. Z pracy zwolniony został w lipcu 1977 roku i od tej

pory nie może otrzymać zatrudnienia zgodnego ze swoimi

kwalifikacjami lub nawet zbliżonymi do zawodu socjologa, mimo iż

jest duże zapotrzebowanie na tego rodzaju fachowców. Przyczyną

zwolnienia z pracy była niezależna działalność mgra

Śreniowskiego, zwłaszcza w obronie osób prześladowanych za ich

poglądy polityczne. Władze nieustannie szykanują go, zatrzymują

na 48 godzin w areszcie, przeprowadzają często rewizje w jego

mieszkaniu, inwigilują go,i utrudniają  wykonywanie zawodu i

pracy socjologa ( konfiskują mu materiały fachowe jakie socjolog

musi gromadzić i mieć w swoim warsztacie ).

     Edward Staniewski jest projektantem z zawodu i działaczem

społecznym z zamiłowania. Za swoją postawę i działalność

społeczną był wielokrotnie więziony i jest nadal prześladowany.

Zwalniano go, degradowano i przesuwano na coraz niższe

stanowiska. Doszło do tego, że musiał szukać zatrudnienia poza

Warszawą, ale i tam naciskano kierownictwo zakładu, by

rozwiązało umowę z nim. W maju br., gdy przebywał w szpitalu

istotnie rozwiązano z nim umowę w trybie natychmiastowym, co

jest rażąco sprzeczne z ustawodawstwem pracy. Przyczyną

zwolnienia jest niezależna działalność społeczna i polityczna,

zwłaszcza w ramach Grupym Anty-Breufsverbote i Ruchu Obrony Praw

Człowieka i Obywatela.

    Kazimierz Świtoń - jest robotnikiem, działaczem społecznym,

politycznym, katolickim, robotniczym. Jest współtwórcą Wolnych

Związków Zawodowych w Polsce i na Śląsku. Policja traktuje go

wyjątkowo brutalnie i nie pozwala mu wykonywać zawodu mechanika

radiowego nawet w domu. Nieustannie szykanuje go, zatrzymuje w

areszcie na 48 godzin, a także pod sfingowanymi zarzutami

wytacza mu procesy i skazuje na więzienie. Świtoń był też

kilkakrotnie pobity w czasie przesłuchań i śledztwa. Szykanowana

jest także jego rodzina. Jego telefon, podobnie jak innych

działaczy opozycji demokratycznej, jest na podsłuchu, a

korespondencja rekwirowana, osoby odwiedzające jego mieszkanie

są także inwigilowane, a często również legitymowane i

przesłuchiwane.

     Tadeusz Jan Wolf - inżynier elektryk ma 32 lata. W lutym

br. został zwolniony z pracy za działalność w opozycji

demokratycznej. Jest redaktorem i sekretarzem redakcji

niezależnego pisma opozycji demokratycznej " Wolne Słowo "

wydawanego w Kaliszu, we Wrocławiu i Sieradzu. Przed wyborami w

lutym br. zatrzymany został przez SB pod fikcyjnym zarzutem i

przetrzymany w więzieniu przez cały okres kampanii

przedwyborczej, a następnie po zakończeniu głosowania zwolniony.

Tajna policja polityczna w Kaliszu nakazała objęcie go

bezwzględnym zakazem zatrudnienia, czyli zastosowanie metody

Berufsverbote.

     Jan Zapolnik - jest robotnikiem, ślusarzem i działaczem

Wolnych Związków Zawodowych na Wybrzeżu. Zwolniony został z

Gdańskiej Stoczni za udział w strajku 1976 roku. Władze

uniemożliwiły mu ponowne zatrudnienie w jakimkolwiek innym

przedsiębiorstwie. Jest on nieustannie szykanowany,

zatrzymywany, bity przez milicję. SB przeprowadza ciągłe najścia

na jego mieszkanie, rewizje, prowadzi podsłuch telefoniczny i

cenzuruje korespondencję.



                  V. GŁOS DYSKRYMINOWANYCH.

     Władze PRL, gdy zarzuca się im stosowanie dyskryminacji w

dziedzinie zatrudnienia przeczą temu, twierdzą że w Polsce nie

ma takiego zjawiska, że każdy kto chce pracować otrzymuje

zatrudnienie zgodne z kwalifikacjami, umiejętnościami, a często

także z zamiłowaniami. Przytoczone poprzednio przykłady

dyskryminacji dowodzą czegoś zupełnie innego. Uzupełnieniem

obrazu są także przytoczone niżej fakty - autentyczne

wypowiedzi, fragmenty pism i próśb o pracę kierowane do różnych

instytucji, szczebli władz, aż do Rady Państwa i Sejmu włącznie.

Ludzie ci żyją, mogą poszerzyć i poświadczyć autentyczność

swoich wypowiedzi, których fragmenty przytaczamy.



               Marek Chwalewski o Berufsverbote.

     W RFN Berufsverbote jest działalnością władzy prawnie

usankcjonowanej i skierowanej przeciwko osobom, których

działalność godzi w ustalony porządek. Dlatego w stosunku do

każdego podejrzanego prowadzi się szczegółowe i dokładne

śledztwo, by przypadkiem Berufsverbote nie dotknęła osoby

niewinnej. W PRL reżim doprowadził do podziału społeczeństwa na

kategorie; jak w przeszłości na szlachtę i plebs, tak teraz na

szlachtę czerwoną, dla której zastrzeżone są stanowiska

kierownicze, wysokie pensje, konta w bankach szwajcarskich itd.

oraz na niższą kategorię - lud pracujący, bezpartyjny, zwany

pogardliwie przez rządzących " robolami ". Między tymi klasami

istnieje bezdenna przepaść i nienawiść. (....)...partia zamyka

bramy zakładów przed każdą niezależną działalnością polityczną,

gdyż tylko w takiej sytuacji PZPR może pracownikami dowolnie

manipulować np. na odgórnie wyreżyserowanych wiecach

protestacyjnych przeciwko bombie neutronowej. Pracownicy biorą

udział w tych spektaklach ze strachu przed utratą pracy, gdyż są

świadomi, że zakłady pracy są w ręku uzurpatora i każdy oponent

może znaleźć się na długo bez pracy, tak jak jest ze mną.

Komisje i sądy pracy obsadzane są partyjnymi sędziami i stanowią

bezwolne narzędzie w rękach PZPR...Partia ta ma tyle wspólnego z

klasą robotniczą, co kapitaliści. Podporządkowana Moskwie ma za

zadanie eksploatować robotnika, a korzyści wynikłe stąd

przeznacza na podbój świata, jak miało to ostatnio miejsce w

Afganistanie.                         22 maja 1980 M. Chwalewski



          Bolesław Cygan - robotnik ze Śląska decyduje się

          emigrować.

     Bolesław Cygan decyduje się opuścić swój ojczysty kraj i

udać na emigrację za chlebem i wolnością, mimo że niewiele mu

zostało do emerytury i na Zachodzie nie czeka rodzina, krewni

czy przyjaciele. Pisze więc wraz z żoną pismo otwarte do

Ministerstwa Sprawiedliwości (..." W odpowiedzi na pismo z dnia

20 maja 1980 r. oświadczam, że o żadne rozpatrywanie sprawy

przez władze PRL ubiegać się już nie będziemy (...) Prosimy

Ministerstwo Sprawiedliwości w Warszawie o pomoc w załatwieniu

naszej sprawy (...) w zamian za niewolnicze życie w bezprawiu, w

zamian za nędzę, terror i szykany, w zamian za zbrodnie

dokonywane od 1945 roku na mojej osobie, żonie i dzieciach, a

nawet naszych wnuczkach, bez groźby dokonania na nas cywilnej

zbrodni, prosimy, by zezwolono nam na legalne opuszczenie PRL,

by chociaż u schyłku naszego życia władze PRL zezwoliły nam na

skorzystanie z upragnionego i zasłużonego ludzkiego życia na

obczyźnie....czynimy starania o zezwolenie na zmianę

obywatelstwa, by w ten sposób uwolnić się z pręgierza niewoli i

bezprawia. Podań-kwestionariuszy o wydanie paszportów nie

raczono nam w tutejszym Biurze Paszportów przyjąć, dlatego

wysłałem je listownie w listopadzie 1977 r. do Ministerstwa

Spraw Wewnętrznych z prośbą o zajęcie stanowiska. Odpowiedzią

było to, że dnia 24 grudnia 1977 roku ( dzień wigilii Bożego

Narodzenia ) zostałem przez władze Służby Bezpieczeństwa zabrany

z zakładu pracy i samochodem przewieziony na tutejszy posterunek

MO. Tu właśnie SB wyjaśniła mi, że otrzymam paszporty, ale jeśli

podejmę się współpracy z SB lub też w zamian za współpracę

stworzą mi ludzkie warunki życia. Tak rozpoczęło się nękanie

mnie; tak więc dwa lub trzy dni w tygodniu godziny wolne od

pracy spędzałem na rozmowach z SB, na rozmowach " poufnych ", na

rozmowach " niebyłych ". W dniu 4 kwietnia 1978 roku zostałem

ostrzeżony przez dwóch funkcjonariuszy MO, że jeżeli nie

zaniecham ubiegania się o wyjazd i nie podejmę się współpracy z

SB, to pewnego dnia, w czasie powrotu z pracy przy wysiadaniu z

autobusu będą mi oczy wypalone kwasem solnym. W dniu 13 kwietnia

1978 r. ... byłem na ponownej rozmowie ... współpracy odmówiłem.

Wracając tego dnia wieczorem z pracy ze zmiany drugiej, w

przepowiadanym miejscu zostałem napadnięty przez czterech,

dobrze utuczonych na krzywdzie robotnika i za zagraniczne

pożyczki, specjalistów zbrodni ludobójstwa pokojowego, zaduszony

załadowany zostałem do specjalnie przygotowanego samochodu i na

wzór zbrodni katyńskiej wywieziony do lasu w mało uczęszczane

zarośla. Tam zbity milicyjnymi pałkami i skopany twardymi butami

do krwiaków i utraty przytomności i pozostawiony w lesie na

odludziu ".

                                          26 maja 1980 r.



          Pismo do Ministerstwa Pracy i Spraw Socjalnych

zawiadamiające o powstaniu Grupy Anty-Berufsverbote w Polsce.

" Ponieważ dotychczasowe metody walki z praktyką stosowania

Berufsverbote w PRL okazały się nieskuteczne, dlatego ludzie

zagrożeni lub dotknięci dyskryminacją muszą działać bardziej

racjonalnie i energiczniej, dobierając sprawniejsze metody,

organizację i środki, a także ukazując społeczeństwu i światu

fakty dowodzące jak władze PRL traktują obywateli odmiennie

myślących, jak marnotrawią najwyższe kwalifikacje zawodowe,

zdolności, potencjalne możliwości działania. Jako kliniczny

przykład podajemy sprawę mgra Zbigniewa Siemieńskiego

nauczyciela-polonisty z Łodzi, który od 4 lat nie może otrzymać  żadnej pracy, choćby najluźniej związanej z jego kwalifikacjami " )....

grudzień 1979 r. GAB



      dr Leszek Skonka

Pismo do Komisji Odwoławczej mgra Zbigniewa Siemińskiego.



Jest to fragment pisma skierowanego do Komisji Odwoławczej d/s

Zatrudnienia w Łodzi przeciwko Wydziałowi Kultury i Sztuki.

Siemiński oskarża Wydział Kultury i Sztuki w Łodzi o złośliwe

uchylanie się od udzielenia mu pomocy w uzyskaniu zatrudnienia

odpowiadającego jego kwalifikacjom pisząc: "o złośliwe uchylanie

się od nawiązania ze mną stosunku pracy, o wypłacenie mi

odszkodowania z powyższych przyczyn. Podkreślam, że złośliwe

uchylanie się od zatrudnienia mnie ma charakter polityczny; z

dnie 12 lutego 1976 r. kurator oświaty i wychowania w Łodzi...

niepraworządnie zwolnił mnie w trybie natychmiastowym z pracy

nauczycielskiej... za to, że razem z słuchaczami pracującymi

dwóch łódzkich szkół średnich wziąłem udział w zainicjowanej

przez najwyższe władze PRL dyskusji nad zmianą konstytucji, a

sprawa tego niepraworządnego pozbawienia mnie pracy

nauczycielskiej dotychczas toczy się w trybie administracyjnym

i ostatnio utknęła u Prokuratora Generalnego...

Jestem jednym z 18 sygnotariuszy - założycieli...Ruchu Obrony

Praw Człowieka i Obywatela w Polsce. Pozbawienie mnie prawa do

pracy w zawodach nauczycielskim i kulturalno-oświatowym, a przed

laty dziennikarskim oraz innych zawodach zbliżonych do moich

kwalifikacji świadczy o zastosowaniu wobec mnie

"Berufsverbot"...

                                        17 stycznia 1979 r.



Pismo dra Leszka Skonki do Ministerstwa Pracy i Spraw

Socjalnych.

....Informuję Obywatela Ministra, jako Szefa Resortu, którego

zadaniem jest kształtowanie polityki kadrowej w kraju, że moje

wysokie i wielce deficytowe kwalifikacje jako specjalisty

organizacji i zarządzania nie są od pewnego czasu w ogóle

wykorzystywane. Jestem pracownikiem nauki z dwudziestoletnim

stażem dydaktycznym, jedenastoletnim stażem, doświadczeniem

naukowym i badawczym oraz czteroletnim okresem pracy w przemyśle

na stanowisku doradcy d/s organizacji. Jestem autorem ok. 100

publikacji naukowych, popularno-naukowych i dydaktycznych a

także dwóch wdrożeń systemu zarządzania przez cele oraz

uczestnikiem, wykładowcą, organizatorem i współpracownikiem

wdrożeń metody analizy wartości.

Od 1 grudnia 1978 r. nie pracuję... zwracałem się do

Ministerstwa Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki o

zatrudnienie mnie w szkolnictwie wyższym, lecz otrzymałem

odpowiedź negatywną. Znacznie wcześniej zwracałem się do

Wrocławskiego Oddziału PAN i rektora Uniwersytetu Wrocławskiego

lecz na kilka moich listów nie otrzymałem odpowiedzi. Uważam, że

trudności na jakie napotykam spowodowane są moją niezależną

postawą naukową, polityczną i ideologiczną wyrażoną m.in.

uczestnictwem w Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Jestem

realistą i zdaję sobie sprawę, że jako bezpartyjny, a w dodatku

opozycjonista nie mogę liczyć na żadne kierownicze stanowisko

lub eksponowaną funkcję w nauce i gospodarce, dopóki w PRL

obowiązywać będzie partyjna nomenklatura stanowisk i stosowana

zasada Berufsverbote wobec wszystkich obywateli ale uważam, że

moje kwalifikacje mogą być nawet w tych warunkach wykorzystane z

pożytkiem, na szeregowym stanowisku w nauce i praktyce

zarządzania. Dlatego zgłaszam gotowość podjęcia pracy, która

byłaby zgodna z moim przygotowaniem profesjonalnym i pozwoliła w

pełni wykorzystać moją wiedzę, umiejętność i doświadczenie.

                                         15 styczeń 1979 r.





          Mgr inż. Tadeusz Newelski - inż. leśnik pisze:

.... Pewnego razu sprzeciwiłem się działaniu przynoszącemu

niepowetowane straty gospodarce i grożące zagładą środowiska

oraz opublikowałem memoriał w tej sprawie. Za to pozbawiono mnie

pracy na Pomorzu i umieszczono na czarnej liście. Nie mogłem już

nigdzie znaleźć pracy odpowiadającej moim kwalifikacjom.

                                        czerwiec 1980 r.



Pismo M. Chwalewskiego do Terenowj Komisji Odwoławczej...

....Nadmienić należy, że bez pracy pozostaje od 2 września 1977

r. tj. już 33 miesiące mimo moich usilnych starań o pracę.

Chwalewski wymienia nazwy 9 zakładów pracy, które najpierw

zgodziły się go zatrudnić, ale gdy dowiedziały się o jego

poglądach oraz na ciążącej na nim infamii partyjnej wycofały

oferty; są to następujące przedsiębiorstwa: Elektrociepłownia w

Łodzi, Zakłady Jadwabnicze w Pabianicach, Fabryka Żarówek

"Polam", Łódzkie Zakłady Graficzne, WSS "Społem" w Łodzi,

Pabianickie Zakłady Bawełniane, Łódzkie Zakłady Chemiczne

"Organika", Pabianicka Fabryka Narzędzi, Pabianickie Zakłady

Tkanin Technicznych.

Chwalewski kończy swoje pismo stwierdzeniem: " Jestem

uczestnikiem opozycji demokratycznej w kraju. Pozbawienie mnie

prawa do pracy jest więc odwetem władzy za moją niezależną od

niej postawę ".

                                        20 maja 1980 r.



     Pismo Piotra Starzyńskiego do Wydziału Zatrudnienia we

Wrocławiu z żądaniem pracy lub zasiłku dla bezrobotnych.

     "Od maja 1978 roku bezskutecznie poszukuję pracy poprzez

Wydział Zatrudnienia...Z powodu uczestnictwa przeze mnie w akcji

zbierania podpisów pod Apelem Amnestii Międzynarodowej o

uwolnienie więźniów za ich przekonania - Zakłady Elektronicznej

Techniki Obliczeniowej we Wrocławiu rozwiązały ze mną umowę o

pracę. Od tej chwili pozostaję bez pracy, chociaż we

wrocławskich instytucjach były w międzyczasie wolne miejsca

pracy... We wrześniu 1978 r. gdy po raz kolejny domagałem się w

Wydziale Zatrudnienia pracy, kierowniczka Wydziału...

oświadczyła mi, że nie otrzymam ani pracy w swoim zawodzie, ani

zasiłku dla bezrobotnych...

                                        5 kwiecień 1979 r.



     Pismo inż. Adama Skowrońskiego do Ministerstwa Spraw

Wewnętrznych.

....Choć nie udowodniono mi żadnego przestępstwa, to od roku 1950

do chwili obecnej doznaje z większym lub mniejszym nasileniem

ciągłych napastliwych szykan i represji, nie wyłączając ostatnio

także mojej rodziny (żony i syna). Stan tych prześladowań jest

nieustannym ciągiem. Otóż począwszy od lat pięćdziesiątych byłem

niewinnie więziony, bity, głodzony, lżony, poniewierany oraz

sądzony przez Rejonowy Sąd Wojskowy we Wrocławiu i skazany na 14

lat, następnie na 6 lat, wreszcie na 3 lata więzienia bez

dowiedzenia mi winy. A więc przez taki sam sąd, który ferował

również liczne wyroki śmierci na niewinnych patriotów polskich,

których następnie pośmiertnie rehabilitowano. Zabrano mi

młodość i zdrowie. W późniejszych latach stale mają raz

zaprowadzoną " kartotekę podejrzanego " uzupełniam

nieprawdopodobnymi insynuacjami, które stanowiły pretekst do

zniesławienia mnie np. w miejscu pracy. (...) Jak pamiętam od

roku 1950 nie miałem chyba spokojnych kolejnych 3-5 lat bez

jakiegoś napastliwego zadręczania mnie przez milicję, UB, a

obecnie SB, pod byle jakim pretekstem lub nawet bez pretekstu,

wystarczył sam fakt posiadania kartoteki, a ostatnio

sympatyzowanie lub popieranie opozycji w kraju. Obecnie szykany

zmieniły się w formie; a więc nomenklatura partyjna nie pozwala

mnie awansować zawodowo, telefon mój jest na podsłuchu,

korespondencja, zwłaszcza z Jugosławii, przechodzi przez

cenzurę. Tak więc to długotrwałe, systematyczne, napastliwe i

cyniczne zadręczanie mnie nie jest przypadkiem lecz metodycznym

działaniem obliczonym na wykończenie mnie psychicznie,

zniechęcenie do działania społecznego i uczynienie ze mnie

zrezygnowanego i pokornego pracownika i obywatela. Ta

działalność przeciwko mnie jest jaskrawym pogwałceniem praw

ludzkich i obywatelskich człowieka, którego winą jest to,

że ośmiela się czasem myśleć inaczej aniżeli pozwalają na to

władze...

                                        20 czerwca 1980 r.

     Z czego żyje opozycja w Polsce ? Artykuł zamieszczony w 5

n-rze pisma miesięcznego Grupy Anty-Berufsverbote " Komunikat ".



     (...) Rozpowszechnia się celowo plotkę o rzekomym

finansowaniu całej działalności niezależnych grup społecznych i

politycznych w Polsce przez obce mocarstwa, wywiady zachodnie,

najbardziej skrajną i nieprzejednaną część Polonii itd.(...)

ludzie dotychczas pozbawieni pracy nie otrzymują żadnej,

absolutnie żadnej pomocy materialnej ani z Warszawy ani z

zagranicy...Całą działalność wydawniczą, odczytową, społeczną,

polityczną  zdecydowana większość działaczy prowadzi wyłącznie w

oparciu o własne, skromne fundusze. (...) Jeśli na te cele są

jakieś pieniądze społeczne, to nie opuszczają one zazwyczaj

stolicy i służą bardzo wąskiej grupie ludzi, Z czego więc żyje

opozycja ? Zwłaszcza ludzie pozbawieni pracy ? W każdym razie

nie z pomocy społecznej i wsparcia Polonii i dlatego powstała

właśni grupa Anty-Berufsverbot, by organizować bezpośrednią

pomoc potrzebującym. (...) Ludzie pozbawieni pracy najpierw żyją

ze skromnych oszczędności, później sprzedają różne osobiste

rzeczy, pamiątki, wartościowe przedmioty, następnie przechodzą

na utrzymanie współmałżonka (jeśli ten pracuje), niekiedy

pomagają krewni, rodzina, znajomi, koledzy. Wielu utrzymuje się

z pracy dorywczej np. korepetycji, tłumaczeń, udziału w różnych

zespołach prac zleconych, wygłaszania odczytów i wykładów na

kursach, jeśli im na  to władze pozwolą, pisania artykułów

fachowych pod pseudonimem lub cudzym nazwiskiem osoby

niezaangażowanej: robotnicy i ludzie innych zawodów zdobywają

także z trudem środki do życia np. pracują w różnych prywatnych

firmach budowlanych, w czasie spiętrzenia prac polowych w

rolnictwie itd.

     VI. BEZPRAWNOŚĆ STOSOWANEJ DYSKRYMINACJI W DZIEDZINIE

ZATRUDNIENIA.

Władze PRL przeczą jakoby stosowały dyskryminację w dziedzinie

zatrudnienia wobec osób o odmiennych poglądach i postawach.

Oficjalnie nawet potępiają takie praktyki, zwłaszcza jeżeli są

one stosowane na Zachodzie, a nie w PRL lub tzw. bratnich

krajach socjalistycznych, lecz zjawisko dyskryminacji w

dziedzinie zatrudnienia jest faktem i nie da się go zmienić

nawet najbardziej głośnymi zaprzeczeniami. Wszelkie praktyki w

tej dziedzinie są sprzeczne z międzynarodowymi aktami prawnymi,

które władze PRL zobowiązały się przestrzegać, a także niezgodne

z jej własną Konstytucją. Tak więc stosowanie dyskryminacji

przez władze PRL w dziedzinie zatrudnienia sprzeczne jest z

Konwencją nr 111 dotyczącą dyskryminacji w zakresie zatrudnienia

i wykonywania zawodu, którą PRL ratyfikowała 8 maja 1961 r.

Konwencja ta nawiązująca do Konferencji Ogólnej Międzynarodowej

Organizacji Pracy w Genewie z 4 kwietnia 1958 r. stwierdza, że

" wszystkie istoty ludzkie bez względu na ich rasę, wyznanie lub

płeć, mają prawo do osiągania postępu materialnego i rozwoju

duchowego w warunkach wolności i godności, zabezpieczenia

ekonomicznego i z równymi szansami ...(1)...dyskryminacja

stanowi pogwałcenie praw wyrażonych w Powszechnej Deklaracji

Praw Człowieka. Art.1 tej Konwencji jednoznacznie określa co to

jest dyskryminacja w dziedzinie zatrudnienia:

pkt 1 a) brzmi - wszelkie rozróżniania, wyłączania lub

uprzywilejowanie oparte na rasie, kolorze skóry, płci, religii,

poglądach politycznych pochodzeniu narodowym lub społecznym,

które powoduje zniweczenie albo naruszenie szans w zakresie

zatrudnienia lub wykonywania zawodu. Zaś  pkt  3  wyjaśnia,  iż  termin zatrudnienia i zawód obejmuje także " dostęp do szkolenia zawodowego, dostęp do zatrudnienia i

do poszczególnych zawodów, jak również warunki pracy".

     Władze  PRL  podpisując tą Konwencję przyjęły do wiadomości

także  jej  art.  2,  który  brzmi:  " Każdy Członek dla którego

niniejsza  konwencja  jest w mocy zobowiązuje się do ustalenia i

prowadzenia   polityki   krajowej,  która  będzie  zmierzała  do

popierania  metodami  dostosowanymi  do okoliczności i zwyczajów

danego   kraju   równości   szans  i  traktowania  w  dziedzinie

zatrudnienia   i   wykonywania  zawodu,  w  celu  wyeliminowania

wszelkiej dyskryminacji w tym zakresie".

     PRL   nie  tylko  nie  stosuje  się  do  tych  zaleceń  ale

przeciwnie  -  utrwala  i  wzmaga  dyskryminację, czego dowiodły

przedstawione  w  tym  sprawozdaniu  fakty.  PRL  nigdy  też  nie

zastosowała  się  do  art.3  tej  Konwencji  -  "  do  uchylenia

wszelkich  przepisów prawnych i zmiany wszelkich postanowień lub

praktyk administracyjnych sprzecznych z Konwencją".

Partyjna  nomenklatura  stanowisk  Berufsverbote,  i  inne  formy

dyskryminacji  jakie stosuje PRL są rażąco sprzeczne z cytowanym

Art. 3.

     Stosowany  system  dyskryminacji  w dziedzinie zatrudnienia

przez  komunistów  jest sprzeczny także z międzynarodowym Paktem

Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych uchwalonych przez

Zgromadzenia  Ogólne ONZ w dniu 16 grudnia, a ratyfikowany przez

PRL   3   marca   1977  r.  Art.  7  tej  Konwencji  brzmi:  a)"

Państwa-Strony   niniejszego   paktu  uznają  prawo  każdego  do

korzystania ze sprawiedliwych i korzystnych warunków pracy(...)

c)"   równe   dla   wszystkich  możliwości  awansu  w  pracy  na

odpowiednio wyższe stanowisko w oparciu jedynie o kryteria stażu

pracy i kwalifikacje".

Przytoczone  poprzednio  przykłady  dowodzą,  że  Art.  7 Paktów

łamany jest z całą bezwzględnością i niweczone są wszelkie próby

domagania  się  zniesienia nomenklatury partyjnej stanowisk oraz

zaprzestania stosowania metody Berufsverbote.

     Również Konstytucja PRL nie sankcjonuje dyskryminacji ludzi

z  powodu ich przekonań politycznych, gdyż jej Art. 81 głosi, że

obywatele  PRL,  niezależnie od narodowości, rasy i wyznania mają

równe   prawa   we  wszystkich  dziedzinach  życia  państwowego,

politycznego,  gospodarczego,  społecznego  i  kulturalnego" ...

Oczywiście  praktyka  temu  przeczy, ale Art.81 dowodzi, że reżim

wstydzi się tego co robi na co dzień.

Z  cytowanych  artykułów  różnych  międzynarodowych  konwencji i

Konstytucji  PRL  wynika  olbrzymia  rozbieżność  między  tym co

władze  komunistyczne  w  Polsce  mówią  i deklarują, a praktyką

codziennego życia. to drugie przeczy pierwszemu,  a nawet wyklucza

je.  Po  prostu  PRL nie przestrzega zawartych dobrowolnie umów,

łamie  bezceremonialnie  wszelkie  zobowiązania  międzynarodowe,

lekceważy też własną Konstytucję oraz inne akty prawne.

Normy  prawne  choćby  najzręczniej sformułowane nie mają żadnej

wartości  jeśli  ich  się  nie  przestrzega i dlatego żądamy, by

władze  PRL zdały sprawozdanie z realizacji dotychczas podjętych

międzynarodowych  zobowiązań  w  dziedzinie  przestrzegania praw

człowieka.   Wytłumaczyły   opinii   międzynarodowej   istnienie

przytoczonych   w   tym   sprawozdaniu   faktów   dyskryminacji.

Poinformowały   Uczestników  Konferencji  w  Madrycie  i  opinię

światową,  a  także społeczeństwo polskie, o terminie i sposobie

likwidacji  zaistniałych  już przypadków dyskryminacji, metodach

zapobiegania  na przyszłość podobnym incydentom, formach naprawy

krzywd   i   zadośćuczynienia  ludziom,  którzy  w  wyniku  tych

bezprawnych praktyk nie pracują i nie wykonują swojego zawodu.

     Pytania  te  zmuszeni  jesteśmy  stawiać  za  pośrednictwem

Organizatorów  i Uczestników Konferencji w Madrycie, ponieważ na

nasze  dotychczasowe  petycje  nie mieliśmy żadnej odpowiedzi, po

prostu  nasz  głos  zwielokrotniony  aprobatą  społeczeństwa nie

docierał do czynników sprawujących władzę nad krajem.

                               Polska, dnia 29 czerwca 1980 r.



VII.  LISTA  NIEZALEŻNYCH  DZIAŁACZY  SPOŁECZNYCH I POLTYCZNYCH,

WOBEC    KTÓRYCH   W   OSTATNICH   LATACH   ZASTOSOWANO   METODĘ

BERUFSVERBOTE LUB INNE FORMY DYSKRYMINACJI.



Jest   to   tylko  przykładowa część  nazwisk  ludzi  dyskryminowanych,  ale

wystarczająco  liczna  by  dowieść,  że zjawisko to ma charakter

masowy.  Przy  niektórych nazwiskach podajemy adresy i telefony,

by  w  przypadku  jakichkolwiek wątpliwości można było sprawdzić

podane   w   raporcie  fakty  i  informacje,  telefonicznie  lub

osobiście. *

  1. dr Stanisław Barańczak, prac. nauk. Poznań,

  2. Władysław Barański, nauczyciel, Zgierz,

  3. mgr Jacek Bartyzel, literat, Łódź,

  4.  mgr  Paweł  Bętkowski,  prac.  nauk. Instytutu Metrologii w

Warszawie,

  5. dr Mirosława Chamiec, prof. hist. wych. Wrocław,

  6. Bolesław Cygan, robotnik, Wodzisław Śl.,

  7. Marek Chwalewski, robotnik, Pabianice,

  8. mgr Mirosław Chojecki, prac. nauk. Warszawa,

  9. Joanna Duda-Gwiazda, inżynier, Gdańsk,

 10. mgr Zygmunt Elbiński, prac. nauk. Poznań,

 11. Piotr Franielczyk, robotnik Dolmelu, we Wrocławiu,

 12. Ryszard Fryga, technik, Szczecin,

 13. mgr Edward Froń, inżynier, Wrocław,

 14. mgr Karol Głogowski, prawnik, Łódź,

 15. Mieczysław Grudziński, ORSAM w Warszawie,

 16. dr Alfred Jahn, prof. b. rektor U.Wr. Wrocław,

 17. Józef M. Janowski, inżynier, Zduńska Wola,

 18. Kazimierz Janusz, inżynier, Warszawa,

 19. Stanisław Januszkiewicz, technik, Bydgoszcz,

 20. Henryk Jagiełło, b. oficer Marynarki Wojennej w Gdańsku,

 21. mgr Zofia Kruszyńska, Gdańsk,

 22. mgr Jacek Kuroń, działacz polityczny, Warszawa,

 23. dr Witold Lis-Olszewski, adwokat, Warszawa,

 24. mgr Antoni Macierewicz, działacz polityczny, Warszawa,

 25. Jerzy Markuszewski, reżyser, Warszawa,

 26. mgr Adam Michnik, działacz polityczny, Warszawa,

 27. mgr Leszek Moczulski, dziennikarz, Warszawa,

 28. Józef Muszyński, robotnik, woj. lubelskie,

 29. mgr Tadeusz Newelski, inż. leśnik, Pieszyce, k. Wałbrzycha

 30. Grzegorz Prątnicki, technik, Szczecin,

 31. Zenon Pałka, robotnik, Wrocław,

 32. Antoni Pietkiewicz, inżynier, Kalisz,

 33. Jacek Pilichowski, robotnik, Wałbrzych,

 34. mgr Adam Pleśnar, prawnik, Wrocław,

 35. Grażyna Rożek, robotnica, woj. lubelskie,

 36. mgr Zbigniew Siemieński, nauczyciel, Łódź,

 37. dr Leszek Skonka, prac. nauk. Wrocław,

 38. Adam Skowroński, inżynier, Wrocław

 39. mgr Bogusław Śliwa, prawnik, Kalisz,

 40. mgr Józef Śreniowski, socjolog, Łódź,

 41.  mgr  Halina  Spasowska,  prac. nauk. Akademii Medycznej we

Wrocławiu,

 42. dr Restytut Staniewicz, prac. nauk. Poznań,

 43. Edward Staniewski, projektant, Warszawa,

 44. Piotr Starzyński, technik, Wrocław,

 45. Kazimierz Świtoń, robotnik, Katowice,

 46. Piotr Świtoń, robotnik, Katowice,

 47. Kazimierz Szołoch, robotnik, Gdańsk Oliwa,

 48. Tadeusz Szczudłowski, b. oficer marynarki, Gdańsk,

 49. mgr Zygmunt Urban, socjolog, Legnica,

 50. Anna Walentynowicz, Gdańsk,

 51. Lech Wałęsa, robotnik, Gdańsk,

 52. mgr Adam Wojciechowski, prawnik, Warszawa,

 53. Tadeusz Wolf, inżynier, Kalisz,

 54. mgr Andrzej Woźnicki, chemik, Łódź,

 55. Błażej Wyszkowski, robotnik, Gdańsk,

 56. Krzysztof Wyszkowski, Gdańsk,

 57. mgr Henryk Wujec, Warszawa,

 58. Jan Zapolnik, robotnik, Gdańsk,



P.S. w aktualnej wersji pominięto dokładne adresy.



Prośba o upowszechnienie treści tego Raportu, bo mimo upływu czasu, są one wciąż aktualne

RAPORT O STOSOWANIU PRZEZ WŁADZE PRL DYSKRYMINACJI

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona