Data: 2009-05-30 17:27:52 | |
Autor: boukun | |
RAPORT O STOSOWANIU PRZEZ WŁADZE PRL DYSKRYMINACJI | |
RAPORT
DO ORGANIZATORÓW I UCZESTNIKÓW KONFERENCJI BEZPIECZEŃSTWA I WSPÓŁPRACY W EUROPIE ZEBRANYCH W MADRYCIE ( Do emisji w Internecie) RAPORT O STOSOWANIU PRZEZ WŁADZE PRL DYSKRYMINACJI W DZIEDZINIE ZATRUDNIENIA JAKO METODY WALKI Z DEMOKRATYCZNĄ OPOZYCJĄ W POLSCE. RAPORT OPRACOWAŁ ZESPÓŁ SKŁADAJĄCY SIĘ z: uczestników Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela w Polsce, działaczy Wolnych Związków Zawodowych i Członków Grupy Anty-Berufsverbot, przy wydatnej pomocy i współpracy wielu światłych i uczciwych ludzi z całego kraju, którym wyrażamy za to uznanie i wdzięczność. Rzecznicy Raportu i koordynator Raportu - dr Leszek Skonka, rzecznik d/s międzynarodowych kontaktów - Zygmunt Elbiński, rzecznik prasowy - Edward Staniewski. Pełnomocnicy Zespołu Redakcyjnego: Marek Chwalewski, Antoni Pietkiewicz, Tadeusz Wolf, Jan Zapolnik /l/. Osoby te mogą udzielić wszelkiej informacji dotyczącej Raportu i zjawiska dyskryminacji w dziedzinie zatrudnienia stosowanej przez władze PRL. BIURO ZESPOŁU OPRACOWANI RAPORTU - dr Leszek Skonka, 50-046 Wrocław, Sądowa 10 m.7 tel. 343-42. I. WSTĘP Oficjalna delegacja Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej na Konferencję Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie w Madrycie reprezentować będzie wyłącznie wąską grupę osób sprawującą od 1945r. władzę nad Polakami z woli Moskwy. Grupa ta nie ma, i nigdy nie miała, mandatu zaufania narodu polskiego, więc nie może wyrażać jego woli i reprezentować jego interesów. O istnieniu pokoju, jego trwałości, wartości i cenie jaką trzeba za niego zapłacić nie mogą decydować totalitarne rządy, lecz powinny czynić to narody. Dlatego domagamy się, by nasz głos, głos przedstawicieli ujarzmionego narodu, był także wysłuchany na tym Spotkaniu i dotarł, nie tylko do Uczestników Konferencji, ale także do opinii publicznej na całym świecie i poruszył serca i umysły wszystkich uczciwych ludzi. W imię prawdy, sprawiedliwości, uczciwości oczekujemy tego i w tej nadziei kierujemy do Uczestników Konferencji i za ich pośrednictwem do opinii świata niniejszy Raport oczekując zrozumienia, poparcia i pomocy w naszych staraniach o uzyskanie takich praw ludzkich, z jakich korzystają społeczeństwa krajów zachodnich. W PRL podobnie jak w innych krajach tzw. obozu socjalistycznego stosowane są od lat różne formy szykan wobec obywateli, którzy ośmielają się samodzielnie lub odmiennie myśleć, a zwłaszcza myśleć głośno i swoje uwagi publicznie przedstawiać. Zakres represji jest szeroki i człowiek żyjący w świecie wolnym nie zawsze jest w stanie sobie to wyobrazić. Pewną analogię stanowić może stosunek do człowieka faszystów, stalinistów, dawnych kolonialistów, którzy tubylców i mieszkańców niżej zakwalifikowanych traktowali jako niewolników, jednostki niepełnowartościowe, jak białych murzynów. W systemie komunistycznym ludzi dzieli się także na kategorie lepszych i gorszych. Lepsi to ślepo posłuszni, gorsi - to nonkonformiści. Pierwszych obdarza się licznymi przywilejami, drugich pozbawia wszelkich, nawet elementarnych praw ludzkich, m.in. prawa do życia w spokoju, wolności, w znośnych warunkach egzystencji oraz do obrony własnej godności i honoru. Ludzi niewygodnych, odmiennie, czy choćby niezależnie myślących, szykanuje się skazując m.in. na areszt lub więzienie pod różnymi zmyślonymi pretekstami, a często i bez nich. Zwłaszcza policja polityczna nadużywa bezkarnie tzw. formy tymczasowego aresztowania do 48 godzin bez zezwolenia prokuratora lub sądu. Bardziej buntujących się i opornych kolegia administracyjne skazują bezpodstawnie na więzienia i grzywny np. za patriotyczne przemówienia w dniu dawnego święta narodowego Polski 11 listopada 1979 r. przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie lub przed pomnikiem Króla Jana Sobieskiego w Gdańsku 3 maja br. W mieszkaniach prywatnych niezależnych działaczy politycznych i społecznych przeprowadzane są nieustannie rewizje, w czasie których rekwiruje się nie tylko niezależne wydawnictwa krajowe i zagraniczne, ale także legalne wydawnictwa PRL np. egzemplarze Paktów Praw Człowieka wydanych przez edytora rządowego i rozprowadzanych przez legalną sieć kolporterską. Konfiskuje się także prywatne notatki, korespondencję, szkice i plany prac literackich, publicystycznych, naukowych, kopie pism do władz i urzędów PRL. Zabiera się również maszyny do pisania, pieniądze, a nawet aparaty fotograficzne i radiowe. Konfiskuje się bezprawnie na poczcie korespondencję, prowadzi podsłuch rozmów telefonicznych, nieustannie inwigiluje podejrzanych oraz krąg najbliższych osób, z którymi opozycjonista się spotyka. By uniemożliwić lub sparaliżować czasowo działalność, wobec niektórych, bardziej aktywnych osób, policja polityczna fabrykuje fałszywe zarzuty i na ich podstawie wszczyna dochodzenia, a po wykazaniu przez obronę bezpodstawności oskarżeń, wysuwa się nowe. Często nie mogąc dowieść niczego zwalnia się oskarżonego niewinnie z aresztu śledczego, by po pewnym czasie znów go oskarżyć i wsadzić do więzienia wszczynając dochodzenie. W wielu przypadkach dochodzi jednak do procesów i wyroków skazujących na podstawie fałszywych oskarżeń, zwłaszcza gdy tymczasowo zatrzymany przebywa dłuższy czas w więzieniu i sąd chce w ten sposób ratować swoją reputację dowodząc, że się nie pomylił stosując areszt tymczasowy. Nakłada się też wysokie kary pieniężne, co wobec osób żyjących niekiedy na granicy nędzy jest ciosem niezmiernie dotkliwym (większość aktywnych działaczy społecznych pozbawiona jest pracy i nie korzysta z żadnej pomocy instytucji państwowych, społecznych lub obywatelskich ). Niekiedy władze stosują bardzo brutalne metody walki np. biją, maltretują w czasie zatrzymania i śledztwa, bywa też, że nasyłają tajnych agentów, którzy udając chuliganów napadają na ulicy bezbronnych ludzi. Oczywiście napastnicy nigdy nie są wykrywani. Więcej, policja mundurowa odmawia w takich wypadkach interwencji, a zdarzyło się nawet, że w gmachu sądu owi rzekomi chuligani bili bezkarnie ludzi w obecności stróżów porządku publicznego. Działaczom opozycji, lub osobom do których partia nie ma zaufania, uniemożliwia się zdobycie bardziej atrakcyjnego zawodu, stanowiska bądź pracy zgodnej z kwalifikacjami ; dotyczy to także najbliższych, zwłaszcza dzieci, którym utrudnia się lub uniemożliwia odbywanie studiów. jeśli mają już jakąś z trudem wypracowaną pozycję , to pozbawia się jej, degraduje, przesuwa na coraz niżej i gorzej płatne stanowisko, skazuje na czasowe bezrobocie i stwarza atmosferę ciągłego zagrożenia utraty pracy, co w warunkach polskich oznacza skazanie na nędzę, gdyż zarobki, zwłaszcza niezależnych działaczy politycznych, są niskie i nie pozwalają na zgromadzenie oszczędności umożliwiających przetrwanie bez pracy przez dłuższy czas. Odmawiają im też prawa do wyjazdu za granicę, nawet do krajów tzw. socjalistycznych, jak również prawa do osiedlenia się w niektórych miastach Polski, gdzie od wielu lat władze prowadzą kontrolę zasiedlania m. in. w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Łodzi, Poznaniu. A wszystko to dzieje się w środku Europy, w państwie które już kiedyś było wolne, niepodległe, demokratyczne, u schyłku XX wieku, za wiedzą i bierną postawą ludzi Zachodu, którzy mają wpływ na losy świata, ale nie przeciwdziałają skutecznie i energicznie złu. Natomiast spokojnie wysłuchują bałamutnych tyrad komunistów o konieczności zapłacenia za czasowy pokój ludzi Zachodu krzywdą i poniżeniem milionów Europejczyków i innych mieszkańców naszej planety podlegających władzy ZSRR. Oczywiście cały ten system ucisku sprzeczny jest z międzynarodowymi konwencjami w sprawie praw człowieka, które PRL dobrowolnie zobowiązała się przestrzegać, a także sprzeczne z jej własną konstytucją i wielu innymi aktami wykonawczymi. By świat nie dowiedział się o tym, co dzieje się w PRL zwalcza się wszelkie formy niezależnej informacji w kraju. Natomiast by społeczeństwo odciąć od reszty cywilizowanego świata stworzono potężny system zagłuszania audycji radiowych nadawanych w języku polskim przez zachodnie stacje oraz wprowadzono ostrą i bezwzględną cenzurę i embargo na wydawnictwa z wolnego świata. Dlatego narody żyjące w świecie ujarzmionym inaczej patrzą na sprawę pokoju i współpracę państw. Uważają one, że nie ma problemu pokoju, natomiast jest problem sprawiedliwości, wolności ludzi, państw, narodów. W ich przekonaniu cała wrzawa jaką podnoszą komuniści wokół pokoju, to tylko chwyty propagandowe obliczone na osłabienie Zachodu, a adresowane do przeciętnego, naiwnego mieszkańca wolnego świata, który ma zaufanie do słów, haseł i gestów, nawet rażąco fałszywych. To nie bomby neutronowe i Pakt Atlantycki są groźne dla ludzkości, lecz systemy totalitarne skierowane przeciwko wolnemu światu i narodom pragnącym żyć w wolności. Jak wygląda życie w krajach ujarzmionych przez Rosję Sowiecką i rządzonych przez komunistów niech świadczą przytoczone fakty. II. DYSKRYMINACJA W DZIEDZINIE ZATRUDNIENIA JAKO SZYKANA WOBEC OBYWATELI NIEZALEŻNIE MYŚLĄCYCH. Z uwagi na rozległość problemu, mnogość form i metod szykan celowe i uzasadnione było ograniczenie niniejszego sprawozdania do możliwie pełnego, rzetelnego, opartego na faktach przedstawienia jednego, ale niezmiernie ważnego z punktu widzenia ogólnoludzkiego zagadnienia jakim jest stosowanie przez władze PRL dyskryminacji w dziedzinie zatrudnienia. Jest to zjawisko dobrze znane społeczeństwom w krajach tzw. socjalistycznych i odczuwane dotkliwie przez niekonformistów, niekoniecznie politycznych. Wyraża się ono w różnych formach i postaciach, od najbardziej brutalnych np. wyrzucania z pracy bez prawa do ponownego zatrudnienia na jakimkolwiek stanowisku; po subtelne i wyrafinowane metody ograniczania możliwości zajmowania różnych stanowisk i pracy w wielu instytucjach. Do najbardziej powszechnych i ogólnie znanych form dyskryminacji w tej dziedzinie należą: nomenklatura partyjna stanowisk oraz zakaz zatrudniania w ogóle lub na poszczególnych stanowiskach, w niektórych zawodach i dziedzinach czyli tzw Berufsverbote, stosowana w PRL od ponad 35 lat lecz szczególnie nasilona w ostatnich kilku latach. Nomenklatura partyjna stanowisk. Nomenklatura partyjna jest zjawiskiem trwającym od początku władzy komunistycznej w Polsce tzn. od 35 lat i polega na obsadzanie stanowisk kierowniczych, eksponowanych i ważnych w sferze publicznej, społecznej, politycznej i wielu innych dziedzinach, odbywa się wyłącznie na wniosek lub za zgodą odpowiednich szczebli partyjnych, od Komitetu Centralnego do zakładowego. Obsadzenie każdego stanowiska rządowego, ważnego stanowiska administracyjnego, gospodarczego, społecznego i każdego eksponowanego, wymaga aprobaty lub wręcz decyzji odpowiedniego szczebla władzy partyjnej, przy czym zasada generalna jest taka, że wszystkie kluczowe stanowiska mogą zajmować wyłącznie członkowie PZPR; mniej ważne, w tym zastępców - członkowie stronnictw politycznych kolaborujących z komunistami, jeszcze niższe przeznacza się dla działaczy różnych prokomunistycznych organizacji i dla tzw. bezpartyjnych bolszewików wysługujących się partii; są to właściwie członkowie partii bez legitymacji. Stanowiska zupełnie podrzędne, wykonawcze, mało znaczące, wymagające wysokich kwalifikacji, zwłaszcza w ostatnich latach powierza się niekiedy także lojalnym fachowcom bezpartyjnym, osobom spokrewnionym lub zaprzyjaźnionym z wpływowymi dygnitarzami partyjnymi. Bywa też, że te mniej znaczące stanowiska kierownicze lub eksponowane powierza się za łapówki np. sprzedaje się w ten sposób miejsca pracy na uczelniach, stanowiska w placówkach naukowych, handlowych, wyjazdy do pracy za granicą (za możliwość wyjazdu do pracy za granicą trzeba płacić łapówki w dolarach, nawet gdy chodzi o stanowisko zwykłego robotnika). Liczba stanowisk objęta nomenklaturą partyjną stale rośnie, gdyż partia traktuje wszelkie stanowiska pracy, a zwłaszcza kierownicze i eksponowane jako walutę lub synekury, którymi płaci za posłuszeństwo i serwilizm.. Przynależności partyjnej wymaga się np. od kandydatów na stanowiska kierownicze w szkołach wszystkich szczebli i typów (niekiedy także od nauczycieli niektórych szkół i przedmiotów nauczania), od kierowników zakładów naukowych, pracowników nauki i wykładowców wyższych uczelni, dyrektorów przedsiębiorstw, naczelników urzędów państwowych, pracowników placówek służby dyplomatycznej, zagranicznej, milicji i służby bezpieczeństwa, oficerów wojska, dziennikarzy, kandydatów na studia w niektórych uczelniach lub na niektórych kierunkach studiów ( np. studia za granicą, dyplomatyczne, polityczna ). PZPR ma także decydujący wpływ na przyznawanie stopni, stanowisk, tytułów i funkcji naukowych, stażów i stypendiów zagranicznych, nawet jeśli całkowite koszty ponoszą instytucje zagraniczne i Polonia. Tak więc nomenklatura jest zjawiskiem rozległym i decydującym o losach całego narodu, poziomie jego życia, rozwoju kultury, nauki, oświaty i gospodarki oraz pozostałych sfer życia. Powoduje ona ostry podział społeczeństwa na antagonistyczne klasy uprzywilejowanych i upośledzonych obywateli, przyczynia się do zobojętnienia społeczeństwa na sprawy publiczne, na losy kraju, czyniąc z nich emigrantów wewnętrznych, pozbawia prawa do twórczego i konstruktywnego działania tysięcy fachowców, którzy nie mogą wykorzystać swoich kwalifikacji, umiejętności, zdolności, tylko dlatego, że nie należą do partii lub, że partia nie ma do nich zaufania albo też, że nie podobają jej się ich poglądy. Z drugiej strony tabuny miernot opanowują wszystkie wpływowe stanowiska, nie wyłączając nauki, oświaty, kultury, torpedując postęp i rozwój kraju i powodując swym działaniem przeogromne straty; niektóre z nich już dziś nie do odrobienia, nieodwracalne, inne natomiast wymagać będą wysiłku wielu pokoleń. Spektakularnym obrazem działalności tych miernot jest katastrofalny stan gospodarki i ekonomiki kraju, a także coraz gorzej funkcjonująca administracja i niemal wszystkie sfery życia publicznego. Ponieważ w marcu 1968 roku w czasie buntów młodzieży studenckiej i intelektualistów poprzednim przywódcom partii i ekipie rządzącej zarzucano niekompetencje, nazywając ich system rządów dyktaturą ciemniaków, to obecna ekipa partyjna pod kierunkiem Edwarda Gierka, dla uniknięcia podobnego zarzutu, postanowiła się utytułować przyznając sobie tytuły i stopnie naukowe. Dziś więc trudniej uzasadnić nazwę miernotokracji, gdyż wielu ludzi sprawujących władzę legitymuje się różnymi certyfikatami akademickimi, tytułami i stopniami naukowymi i mogą oni czynić wrażenie osób kompetentnych ( złośliwi mówią, że teraz dyktaturę nad społeczeństwem sprawują ciemniacy utytułowani ). Jednak nie to jest istotne czy władze PRL przyznają sobie tytuły, stopnie naukowe i odznaczenia, ale niebezpieczny dla kraju, jego teraźniejszości i przyszłości jest system eliminujący najzdolniejszych ludzi, arbitralne wyłączanie ich z aktywnego życia gospodarczego, naukowego, społecznego i innych ważnych sfer publicznego działania. Postępowanie takie jest wręcz zabójcze dla kraju, przed którym stoją wielkie i trudne problemy społeczne i gospodarcze. Zbrodnią jest bowiem pozbawianie narodu najlepszych i najzdolniejszych jednostek i narzucanie mu hegemonii prymitywów moralnych i umysłowych - tworzenie z premedytacją systemu miernotokracji. Formą, która przyczynia się walnie do powstawania olbrzymich trudności i strat społecznych oraz rzutuje na losy całej gospodarki jest także metoda dyskryminacji w dziedzinie zatrudnienia w postaci Berufsverbote. Metoda Berufsverbote. Metoda Berufsverbote, czyli zakazu wykonywania zawodu, względnie zatrudnienia w niektórych dziedzinach życia publicznego, zwłaszcza w urzędach, instytucjach publicznych, administracji, nauce, oświacie, kulturze i wielu innych, osób o odmiennych poglądach politycznych od urzędowo obowiązującego wzorca, jest zjawiskiem typowo komunistycznym i trwającym od zarania PRL. Już prawie nigdzie na świecie praktyki dyskryminacji w dziedzinie zatrudnienia nie mają tak brutalnych form jak w krajach komunistycznych. Nie negując obcego pochodzenia samego słowa oraz faktów występowania pojedynczych przypadków dyskryminacji w tej dziedzinie także w RFN i innych krajach zachodnich, to ze względu na długotrwałość zjawiska, jego rozmiary, zasięg, bezwzględność, określenie " Berufsverbote " bardziej pasuje do socjalistycznej rzeczywistości, jest po prostu bardziej adekwatne do faktycznego stanu panującego w krajach komunistycznych. Oprócz dyskryminacji w formie nomenklatury partyjnej i Berufsverbote władze stosują wiele innych form np. cenzus przynależności partyjnej przy przyjmowaniu kandydatów do wielu szkół średnich, wyższych, zawodowych, kursów dających kwalifikacje kierownicze lub podwyższające umiejętności fachowe. Do wielu instytucji tego typu nie przyjmuje się bezpartyjnych lub tych, którzy wyrażają jakieś zastrzeżenia wobec ustroju, ideologii komunistycznej, partii, manifestują lub nie dość skutecznie ukrywają swoje poglądy polityczne, społeczne, religijne. Z tych też względów odmawia się niekonformistom awansu zawodowego, a nawet podwyżki zarobków. By nie komplikować problemu poprzestańmy na przedstawionych dwóch głównych formach dyskryminacji stosowanych w dziedzinie zatrudnienia - partyjnej nomenklaturze stanowisk i Berufsverbote, pamiętając jednak, że jest ich wiele. III. Dlaczego PZPR stosuje dyskryminację w dziedzinie zatrudnienia? Jeśli chodzi o nomenklaturę to już częściowo przedstawiliśmy przyczynę jej - całkowite panowanie nad wszystkimi dziedzinami życia w państwie, a przede wszystkim nad ludźmi. Dziś PZPR od wszystkich swoich nominatów, nie tylko partyjnych, ale także innych stronnictw i bezpartyjnych, wymaga bezwzględnie jednego - posłuszeństwa. Można mieć już różne zastrzeżenia do władzy, partii, nie wierzyć w sens komunizmu, ale trzeba być ślepo posłusznym, gotowym do wykonania nawet najgłupszych i szkodliwych dla kraju poleceń. Bezpartyjny, którego taka dyscyplina nie obowiązuje może odmówić wykonania błędnych lub szkodliwych decyzji dla kraju, ale członek partii musi wykonać każde polecenie, nawet haniebne, bądź sprzeczne z jego przekonaniami i fachową wiedzą, vide katastrofalne wyniki gospodarcze PRL. Dlatego partii nie zależy na myślących, mądrych i kompetentnych realizatorach, ale na posłusznych i wiernych wykonawcach jej poleceń. Inna natomiast jest przyczyna zwalniania z pracy lub odmawiania prawa do zatrudnienia ludziom niewygodnym lub tym, którzy narazili się władzy. Przede wszystkim jest to forma kary i zarazem zemsty na opornych. Ma ona działać nie tylko na osobę skazaną na dyskryminację, ale także odstraszająco na otoczenie, które widząc bezwzględność władzy powinno wyciągnąć z tego właściwe wnioski tzn. odsunąć się na bezpieczną odległość od osób dyskryminowanych, zachowywać cicho i pokornie. Ponieważ w PRL zarobki są bardzo niskie, zwłaszcza niezależnych działaczy społecznych dyskryminowanych także pod względem wysokości uposażenia, to po kilku tygodniach ludzie pozbawieni pracy i zarobków odczuwają niedostatek, a po kilkunastu tygodniach nędzę. W PRL, państwo, recte - partia jest właścicielem niemal wszystkich środków produkcji, ma więc, zdecydowany wpływ bezpośredni lub pośredni na zatrudnienie (także w sektorze spółdzielczym, a nawet szczątkowym sektorze prywatnym, szantaż podatkowy, groźba cofnięcia licencji, przydziału surowca itp.). Władze oczekują więc, że człowiek dotknięty zakazem zatrudnienia zaniecha dalszej działalności, a przynajmniej zaangażowany w walkę o elementarne warunki egzystencji nie będzie zbyt aktywny na polu politycznym, i to jest głównym celem metody Berufsverbote. Ponadto ludzie z najbliższego otoczenia widząc los dyskryminowanego łagodnieją faktycznie i niekiedy wycofują się z niezależnego życia publicznego; a więc i cel następny partia osiąga - zahamowując aktywność potencjalnych działaczy opozycji. By przeciwstawić się tym metodom, zwłaszcza w zakresie Berufsverbote w październiku 1979 roku powstała grupa Anty-Berufsverbote, która zaczęła piętnować przypadki dyskryminacji w dziedzinie zatrudnienia, ukazywać rozmiary i szkody tego zjawiska, wskazywać metody przeciwstawiania się tym praktykom. Grupa Anty-Berufsverbote zwana w skrócie GAB wydaje miesięcznik pt. " Komunikat GAB ", w którym podaje przypadki szykan w dziedzinie zatrudnienia, wskazuje na metody walki z dyskryminacją oraz nawołuje do niesienia pomocy ludziom pozbawionym środków do życia. GAB nawiązuje współpracę z podobnymi organizacjami w Europie m.in. z 1) Kommittee voor de Rechtsstaats in the Netherlands, z 2) Initiative " Weg mit Berufsverboten " in the FR of Germany, z 3) Kommitee for Grundrechte and Demokratie in the F.R. of Germany, a także stara się nawiązać kontakty z zalążkami podobnych inicjatyw w krajach tzw. socjalistycznych, zwłaszcza Czechosłowacją, Węgrami, Litwą. Działacze GAB uważają, że jednym z podstawowych warunków zachowania godności narodowej, egzystencji i przyszłości kraju jest pilne i bezwzględne zadanie - zwalczania wszelkimi sposobami partyjnej nomenklatury stanowisk i Berufsverbote, które to metody dyskryminacji stanowią ewidentną postać największej niesprawiedliwości i bezprawia. a także główną przyczynę niepowodzeń gospodarczych. GAB została przyjęta życzliwie i uzyskała szerokie poparcie społeczeństwa, które jest przekonane, że w interesie kraju dobór na stanowiska kierownicze i eksponowane powinien odbywać się wyłącznie w oparciu o kryteria merytoryczne tj. kwalifikacje fachowe, moralne, intelektualne, a nie na deklaracjach posłuszeństwa i postaw serwilistycznych wobec PZPR. Także zwalnianie z pracy za przekonania polityczne, społeczeństwo uznało za sprzeczne z założeniami demokracji i tradycją polską. IV. PRZYKŁADY DYSKRYMINACJI. A oto kilka konkretnych przykładów wybranych spośród tysięcy osób o wysokich kwalifikacjach, którym władze odmawiają prawa do pracy w ogóle lub zgodnie z ich kwalifikacjami, tylko dlatego, że ośmielili się przeciwstawić ideologii partii komunistycznej. Niekiedy proponuje się im takie zajęcia lub stanowiska, by nie mogli ich podjąć np. pracę w innej miejscowości, daleko poza miejscem zamieszkania, wymagającą codziennego, czasochłonnego i męczącego dojazdu lub na takim stanowisku, by nie mogli wykorzystać nawet częściowo swoich kwalifikacji, albo też uniemożliwia im się rozwój zawodowy, intelektualny, naukowy, twórczy, utrudnia kontakty z ludźmi, nawet profesjonalne. Praktycznie wygląda to często tak, że pracownikowi nauki proponuje się podrzędne zajęcie biurowe, nauczycielowi pracę na budowie, inżynierowi projektantowi pracę w magazynie lub dziale socjalnym, programistę maszyn cyfrowych kieruje się do szpitala jako pielęgniarza itp. Jeśli któryś z dyskryminowanych odmawia przyjęcia takiej propozycji winą obciąża się jego. Ale najczęściej nie proponuje się niczego, dlatego niektórzy niezależni działacze polityczni nie pracują już po kilka lat. Wielu już dawno straciło nadzieję na uzyskanie pracy w PRL i zaprzestało o nią zabiegać, ale sporo upartych nadal walczy o pozwolenie na wykonywanie zawodu i właśnie nazwiska tych osób z ich krótką charakterystyką oraz dokładnymi adresami podajemy do publicznej wiadomości w nadziei, że opinia światowa poprze ich starania i przyczyni się do przywrócenia im prawa do życia w spokoju oraz w godnych warunkach materialnej egzystencji: Sylwetki ludzi dyskryminowanych. Kim są ludzie, dla których nie ma pracy w Polsce Ludowej ? Reżim usiłuje wmówić opinii publicznej, że są to miernoty umysłowe, moralne, ludzie leniwi, słowem społeczny margines. Kreślimy więc sylwetki niektórych z nich, by zadać kłam tym oszczerstwom. Wśród przedstawionych osób są robotnicy ze średnim wykształceniem, nauczyciele szkół, pracownicy nauki, inżynierowie i wielu innych. Wszyscy oni mają wysokie lub bardzo wysokie kwalifikacje, niekiedy deficytowych specjalności i pragną pracować, a odmawia się im tego prawa tylko dlatego, że odważyli się niezależnie i odmiennie myśleć. Władysław Barański był nauczycielem fizyki w Łodzi i niezależnym działaczem społecznym od wielu lat. W czerwcu br. zwolniony został z pracy na dwa lata przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Oficjalną przyczyną usunięcia go z pracy był zarzut wyrażania przez niego patriotycznych i obywatelskich poglądów na sprawy publiczne i prowadzenie patriotycznej działalności pedagogicznej wśród uczniów. Usunięcie z pracy i to tuż przed emeryturą, jest oczywistą zemstą za wyrażanie przez niego nieugiętej postawy obywatelskiej i zdecydowane przeciwstawianie się próbom sowietyzacji wychowania. Władysław Barański od wielu lat prowadzi konsekwentnie swą działalność patriotyczną za co był już wielokrotnie szykanowany i przesuwany na niższe stanowiska, a obecnie zostaje zupełnie odsunięty od procesu wychowawczego. Przesunięcia te odbywają się z reguły z naruszaniem przepisów ogólnych i Karty Praw i Obowiązków Nauczyciela. GAB przyjęła obronę jego sprawy. Marek Chwalewski - jest młodym wykwalifikowanym robotnikiem posiadającym maturę i zawód elektryka. Jest też myślącym działaczem społecznym i politycznym. Na przełomie lat 1975/76 zachęcony przez propagandę wziął udział w dyskusji na temat proponowanych przez komunistów zmian w konstytucji. Za swe szczere wypowiedzi skierowane do Sejmu PRL zapłacił dwuletnim więzieniem. Od wyjścia na wolność we wrześniu 1977 roku nie może otrzymać żadnej pracy. Starał się już w dziewięciu zakładach, ale gdy tylko umowa jest finalizowana interweniuje tajna policja i zakłady wycofują swą ofertę. Nawet nakazy sądów pracy, prawomocne wyroki, są ignorowane przez przedsiębiorstwa wykonujące wolę tajnej policji. Bolesław Cygan jest także robotnikiem i należy do grupy organizatorów Wolnych Związków Zawodowych na Śląsku. Władze szczególnie obawiają się oporu robotników i dlatego Bolesława Cygana poddano szczególnym represjom. Grożono mu pobiciem, wypaleniem oczu kwasem solnym, a gdy groźby nie pomogły wówczas czterech ludzi porwało go gdy wracał z kopalni do domu, wsadziło go siłą do furgonetki, wywiozło do lasu, tam zbiło i skopało do utraty przytomności i zostawiło bez pomocy. Pobicie było tak silne, że przeleżał on kilka tygodni w szpitalu i został kaleką do końca życia. Uszkodzenia ciała były tak poważne, że nie może już pracować jako ślusarz, a innej pracy, nieco lżejszej, której by podołał władze mu odmawiają. Zwolniono więc go z pracy i zostawiono bez środków do życia. Odmawia mu się prawa do ponownego zatrudnienia na stanowisku, na którym zdrowie by mu pozwoliło pracować, kwestionuje prawo do renty, a nawet odszkodowania. Toteż żyje on w skrajnej nędzy. Wszelki prośby, petycje, skargi do sądów, związków zawodowych, ministerstw, a nawet do Sejmu i Rady Państwa pozostają bez odpowiedzi lub nie odnoszą skutku. Toteż ten twardy, sześćdziesięcioletni robotnik załamał się i postanowił opuścić wraz z rodziną kraj i udać się na emigrację. Mimo, że nie spodziewa się tam dobrych warunków materialnych, pragnie być wolnym człowiekiem. Zygmunt Elbiński jest fizykiem z wykształcenia i zarazem od kilkunastu lat aktywnym i niezależnym działaczem społecznym i politycznym. Od roku 1962 do 1968 pracował w Katedrze Fizyki Akademii Rolniczej w Poznaniu. W tym też okresie prowadził bardzo aktywną i rozległą działalność społeczną m.in. wśród młodzieży akademickiej np. stworzenie systemu skutecznie zabezpieczającego prawa człowieka w PRL. Za tę działalność został zwolniony z pracy i uniemożliwiono mu robienie kariery naukowej , zarówno w kraju jak i za granicą. Odmówiono mu przyznania stypendium w kraju i robienia doktoratu za granicą. W kraju zakazano opieki naukowej promotorom, do których się zwracał. Akcję tę formalnie prowadziło Ministerstwo Nauki Szkolnictwa Wyższego i Techniki ale inspirowała ją PZPR i SB. Widząc samotne zmagania z totalitarną siłą Towarzystwo Społecznej Odpowiedzialności w Nauce, działające na Zachodzie, którego członkiem był Zygmunt Elbiński, zaproponowało mu pracę w USA pod kierunkiem prof. Liniusa Pauling'a - laureata Nagrody Nobla, ale i na to czynniki faktycznie decydujące o wydaniu paszportu nie wyraziły zgody. Jednocześnie odmawiano mu prawa do pracy w innych instytucjach, a ponieważ pokrzywdzony tak dotkliwie i potraktowany tak brutalnie usiłował się bronić zaczęto straszyć go umieszczeniem do końca życia w szpitalu psychiatrycznym. W wyniku oporu dyskryminowanego doszło do 9 rozpraw sądowych, ale dzięki temu, że jego sprawą interesowała się Międzynarodowa Komisja Prawników w Genewie, nie wykonano groźby, skazując go natomiast na bezczynność. W tym czasie, gdy toczyły się sprawy pracował jako robotnik fizyczny w poznańskim zoo, udzielał korepetycji, wykonywał różne tłumaczenia z języków obcych. Wreszcie po długich zmaganiach przyznano mu skromną rentę ( połowę pensji jaką otrzymywał na uczelni, a były to wówczas pensje głodowe ), pod warunkiem, by zrezygnował z dalszych starań o zatrudnienie w sferze naukowej lub na jakimkolwiek etacie w innych instytucjach. Mgr Zygmunt Elbiński ma złamaną karierę i nie będzie już nigdy wybitnym fizykiem, naukowcem, ale pozostanie działaczem społecznym i politycznym i na tym polu ma niezaprzeczalne zasługi. Józef Janowski jest inżynierem elektrykiem. Mieszka w małym mieście koło Łodzi w Zduńskiej Woli. Jest człowiekiem trzydziestoparoletnim, ma dwoje dzieci. Zwolniono go z pracy rok temu za poglądy i działalność w niezależnym ruch społecznym i katolickim. Władze szykanują go nieustannie skazując na grzywnę, zatrzymując na kilkanaście godzin w areszcie, a nawet zamykają w więzieniu na kilka miesięcy za to, że przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie w rocznicę dawnego narodowego święta odzyskania niepodległości 11 listopada 1979 roku ośmielił się przemawiać i wyrazić nadzieję na odzyskanie niepodległości. Władze kategorycznie odmawiają zatrudnienia go zgodnie z kwalifikacjami. Józef Muszyński jest robotnikiem i był zatrudniony na stanowisku starszego dozorcy w Przedsiębiorstwie Budownictwa Kolejowego w Lublinie. Z pracy usunięty został za to, że wziął udział w zebraniu Komitetu Samoobrony Chłopskiej Ziemi Lubelskiej. Był też przesłuchiwany przez SB, gdzie zapowiedziano mu, że zostanie usunięty z pracy, a jego czworo dzieci będzie głodować, jeśli nie zerwie kontaktów z działaczami chłopskimi. Ponieważ Józef Muszyński nie zerwał kontaktów z działaczami chłopskimi zwolniono go z pracy, a jego dzieci istotnie skazano na cierpienie i biedę. Te szczególne represje wobec robotnika związanego ze wsią podyktowane są obawą przed możliwością nawiązania współpracy i współdziałania robotników i chłopów. Adam Pleśnar ma wyższe wykształcenie prawnicze oraz historyczne, ale od lata nie może otrzymać pracy, która byłaby zgodna z jego kwalifikacjami i zatrudniony był na podrzędnych urzędniczych stanowiskach. W ostatnich pięciu latach zmuszano go trzykrotnie do zmiany miejsca pracy i proponowano mu za każdym razem gorsze warunki zatrudnienia i płacy. Powodem tych szykan jest postawa mgra Adama Pleśnara, który wykazuje władzom, że nie przestrzegają praw, lekceważą je i nadużywają, oraz że system i ustrój PRL jest daleki od założeń demokratycznych, a nawet rażąco z nim sprzeczny. Kieruje on do władz pisma, apele i protesty pełne taktu i grzeczności, ale o zdecydowanym charakterze. W czasie ostatnich wyborów do Sejmu PRL zorganizował grupę obserwatorów, która stwierdziła nieprawidłowość jej przebiegu. Przed kilku dniami dyrekcja przedsiębiorstwa, w którym pracuje rozwiązała z nim umowę o pracę bez podania powodu, ale nieoficjalną przyczyną pozbawienia go pracy było oświadczenie jakie wydał on po zakończeniu wyborów wskazujące na nadużycia komisji wyborczych. Grażyna Rożek nie jest działaczką polityczną ani społeczną, ale synową znanego działacza chłopskiego na lubelszczyźnie - założyciela Komitetu Samoobrony Chłopskiej Ziemi Lubelskiej - Janusza Rożka. Mimo posiadania wymaganych kwalifikacji odmówiono przyjęcia jej do pracy w okolicznej mleczarni na wakujące stanowisko i zatrudniono osobę bez fachowego przygotowania. Jako przyczynę odmowy podano aktywną działalność opozycyjną jej teścia. Nie jest to pierwszy wypadek rozciągania systemu szykan na rodzinę i krewnych niezależnych działaczy opozycji. Zbigniew Siemieński jest z zawodu nauczycielem, mgrem polonistyki. Zwolniony został ze stanowiska profesora szkoły średniej w Łodzi w lutym 1976 r. i od tego czasu nigdzie nie pracuje. Władza odmawiają mu prawa do zatrudnienia na jakimkolwiek stanowisku pozwalający choćby w niewielkim stopniu wykorzystać jego wysokie kwalifikacje. Przyczyną szykan i zwolnienia z pracy było wzięcie udziału w aranżowanej przez partię dyskusji o proponowanych zmianach w konstytucji 1975 r. Siemieński wypowiedział się przeciwko wprowadzeniu poprawki o kierowniczej roli partii w państwie oraz sojuszowi i przyjaźni polsko-radzieckiej. Za te uwagi skierowane do marszałka Sejmu PRL usunięty został dyscyplinarnie z pracy i nie może od ponad 4-ch lat otrzymać żadnego zatrudnienia. Swą postawę władze tłumaczą tym, że zachęcały one do wypowiedzi pozytywnych proponowanych zmian konstytucji, a nie krytycznych i oczekiwały oklasków , a nie protestów i dlatego ukarały Siemieńskiego i innych, którzy przyjęli podobną postawę. dr Leszek Skonka jest naukowcem specjalizującym się w dziedzinie teorii i praktyki organizacji i ma na tym polu wiele osiągnięć. Za swoje polityczne przekonania, niezależną postawę naukowo-badawczą i publicystyczną jest od wielu lat szykanowany i dyskryminowany. Za wystąpienie w obronie studentów maltretowanych w 1968 roku przez milicję oraz protest przeciwko inwazji na Czechosłowację usunięty został z pracy w nadzorze szkolnym Kuratorium okręgu Szkolnego we Wrocławiu, a za napisanie i opublikowanie krytycznych artykułów o polityce naukowej relegowany z Politechniki Wrocławskiej, gdzie był adiunktem w Instytucie Organizacji i Zarządzania. W roku 1979 za udział w niezależnym ruchu społeczno-politycznym pozbawiono go stanowiska doradcy d/s organizacji. Również bardziej serwilistyczne towarzystwa naukowe i społeczne, z którymi od lat dr Skonka współpracował zerwały z nim kontakty m.in. Towarzystwo Naukowe Organizacji i Kierownictwa we Wrocławiu. W roku ubiegłym biuro paszportów podległe SB odmówiło mu prawa wyjazdu za granicę w celach naukowych. Od półtora roku dr Skonka nigdzie nie pracuje i objęty ścisłym zakazem zatrudnienia na jakimkolwiek stanowisku zgodnym z jego kwalifikacjami. Jego artykuły leżą w redakcjach " Polityki ", " Życia Gospodarczego " i innych wydawnictwach. Mimo trudności i szykan działa on zarówno społecznie jak i naukowo; jest bowiem współtwórcą Niezależnego Zespołu Współpracy Naukowej, który pozwala uprawiać naukę ludziom usuniętym z oficjalnych instytucji naukowych oraz współorganizatorem Grupy Anty-Berufsverbote. Adam Skowroński - jest inżynierem projektantem z dwudziestoparoletnią praktyką i doświadczeniem w tym zawodzie. Ponieważ jednak od wielu lat wykazywał samodzielność i niezależność myślenia odmawiano mu awansu. Od 2-ch lat związany jest z działalnością opozycji demokratycznej i dlatego Komitet Dzielnicowy PZPR Wrocław-Śródmieście nie wyraził zgody powierzenia mu stanowiska wice-dyrektora mimo, że jego szef wysunął go na to miejsce. Przyjęto natomiast żonę pracownika tegoż komitetu. Zastosowano więc wobec inż. Skowrońskiego Berufsverbote wynikłą z polityki dyskryminacyjnej PRL. Omówiono mu także wydania paszportu na wyjazd do Rzymu na zbiorową audiencję u Papieża w Watykanie, a nawet skreślono w dowodzie osobistym pieczątkę uprawniającą do podróżowania po niektórych krajach socjalistycznych. Piotr Starzyński jest młodym, bo dwudziestoparoletnim działaczem społecznym i politycznym. Z zawodu jest programistą maszyn cyfrowych. Z pracy zwolniono go w marcu 1978 r. za zbieranie podpisów w sprawie uwolnienia więźniów politycznych i nie może otrzymać żadnego godnego zatrudnienia do dziś, mimo iż jest duże zapotrzebowanie na fachowców jego specjalności. Na usilne naleganie o skierowanie do pracy lub przyznanie mu zasiłku dla bezrobotnych władze zareagowały w ten sposób, że zaproponowały mu pracę pielęgniarza w szpitalu. Pozostaje więc nadal bez pracy i środków do życia, a jego potencjalne możliwości zawodowe nadal nie są wykorzystywane mimo zapotrzebowania gospodarki na tego rodzaju fachowców. Stopniowo traci on też kwalifikacje, które przecież wymagają ciągłego doskonalenia. Bogusław Śliwa jest prawnikiem, byłym prokuratorem. Jest człowiekiem młodym, ma 36 lat. Zwolniony został dyscyplinarnie ze stanowiska prokuratora w Kaliszu za to, że nie zgodził się na zatuszowanie morderstwa popełnionego przez pijanego milicjanta na swoim sąsiedzie. Przez kilkanaście miesięcy pozostawał bez pracy i był nieustannie szykanowany. Obecnie pracuje za symboliczne wynagrodzenie 2.300 zł. miesięcznie ( średnia płaca w PRL wynosi około 5.000 zł. ). Jest nadal inwigilowany przez SB, która torpeduje wszelkie jego wysiłki zmierzające do zdobycia pracy na pełnym etacie i zgodnej z kwalifikacjami. Jest uczestnikiem opozycji demokratycznej i dlatego władze szykanują go nadal oraz zatrzymują w areszcie na 48 godzin. Józef Śreniowski jest socjologiem i aktywnym działaczem opozycji. Z pracy zwolniony został w lipcu 1977 roku i od tej pory nie może otrzymać zatrudnienia zgodnego ze swoimi kwalifikacjami lub nawet zbliżonymi do zawodu socjologa, mimo iż jest duże zapotrzebowanie na tego rodzaju fachowców. Przyczyną zwolnienia z pracy była niezależna działalność mgra Śreniowskiego, zwłaszcza w obronie osób prześladowanych za ich poglądy polityczne. Władze nieustannie szykanują go, zatrzymują na 48 godzin w areszcie, przeprowadzają często rewizje w jego mieszkaniu, inwigilują go,i utrudniają wykonywanie zawodu i pracy socjologa ( konfiskują mu materiały fachowe jakie socjolog musi gromadzić i mieć w swoim warsztacie ). Edward Staniewski jest projektantem z zawodu i działaczem społecznym z zamiłowania. Za swoją postawę i działalność społeczną był wielokrotnie więziony i jest nadal prześladowany. Zwalniano go, degradowano i przesuwano na coraz niższe stanowiska. Doszło do tego, że musiał szukać zatrudnienia poza Warszawą, ale i tam naciskano kierownictwo zakładu, by rozwiązało umowę z nim. W maju br., gdy przebywał w szpitalu istotnie rozwiązano z nim umowę w trybie natychmiastowym, co jest rażąco sprzeczne z ustawodawstwem pracy. Przyczyną zwolnienia jest niezależna działalność społeczna i polityczna, zwłaszcza w ramach Grupym Anty-Breufsverbote i Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Kazimierz Świtoń - jest robotnikiem, działaczem społecznym, politycznym, katolickim, robotniczym. Jest współtwórcą Wolnych Związków Zawodowych w Polsce i na Śląsku. Policja traktuje go wyjątkowo brutalnie i nie pozwala mu wykonywać zawodu mechanika radiowego nawet w domu. Nieustannie szykanuje go, zatrzymuje w areszcie na 48 godzin, a także pod sfingowanymi zarzutami wytacza mu procesy i skazuje na więzienie. Świtoń był też kilkakrotnie pobity w czasie przesłuchań i śledztwa. Szykanowana jest także jego rodzina. Jego telefon, podobnie jak innych działaczy opozycji demokratycznej, jest na podsłuchu, a korespondencja rekwirowana, osoby odwiedzające jego mieszkanie są także inwigilowane, a często również legitymowane i przesłuchiwane. Tadeusz Jan Wolf - inżynier elektryk ma 32 lata. W lutym br. został zwolniony z pracy za działalność w opozycji demokratycznej. Jest redaktorem i sekretarzem redakcji niezależnego pisma opozycji demokratycznej " Wolne Słowo " wydawanego w Kaliszu, we Wrocławiu i Sieradzu. Przed wyborami w lutym br. zatrzymany został przez SB pod fikcyjnym zarzutem i przetrzymany w więzieniu przez cały okres kampanii przedwyborczej, a następnie po zakończeniu głosowania zwolniony. Tajna policja polityczna w Kaliszu nakazała objęcie go bezwzględnym zakazem zatrudnienia, czyli zastosowanie metody Berufsverbote. Jan Zapolnik - jest robotnikiem, ślusarzem i działaczem Wolnych Związków Zawodowych na Wybrzeżu. Zwolniony został z Gdańskiej Stoczni za udział w strajku 1976 roku. Władze uniemożliwiły mu ponowne zatrudnienie w jakimkolwiek innym przedsiębiorstwie. Jest on nieustannie szykanowany, zatrzymywany, bity przez milicję. SB przeprowadza ciągłe najścia na jego mieszkanie, rewizje, prowadzi podsłuch telefoniczny i cenzuruje korespondencję. V. GŁOS DYSKRYMINOWANYCH. Władze PRL, gdy zarzuca się im stosowanie dyskryminacji w dziedzinie zatrudnienia przeczą temu, twierdzą że w Polsce nie ma takiego zjawiska, że każdy kto chce pracować otrzymuje zatrudnienie zgodne z kwalifikacjami, umiejętnościami, a często także z zamiłowaniami. Przytoczone poprzednio przykłady dyskryminacji dowodzą czegoś zupełnie innego. Uzupełnieniem obrazu są także przytoczone niżej fakty - autentyczne wypowiedzi, fragmenty pism i próśb o pracę kierowane do różnych instytucji, szczebli władz, aż do Rady Państwa i Sejmu włącznie. Ludzie ci żyją, mogą poszerzyć i poświadczyć autentyczność swoich wypowiedzi, których fragmenty przytaczamy. Marek Chwalewski o Berufsverbote. W RFN Berufsverbote jest działalnością władzy prawnie usankcjonowanej i skierowanej przeciwko osobom, których działalność godzi w ustalony porządek. Dlatego w stosunku do każdego podejrzanego prowadzi się szczegółowe i dokładne śledztwo, by przypadkiem Berufsverbote nie dotknęła osoby niewinnej. W PRL reżim doprowadził do podziału społeczeństwa na kategorie; jak w przeszłości na szlachtę i plebs, tak teraz na szlachtę czerwoną, dla której zastrzeżone są stanowiska kierownicze, wysokie pensje, konta w bankach szwajcarskich itd. oraz na niższą kategorię - lud pracujący, bezpartyjny, zwany pogardliwie przez rządzących " robolami ". Między tymi klasami istnieje bezdenna przepaść i nienawiść. (....)...partia zamyka bramy zakładów przed każdą niezależną działalnością polityczną, gdyż tylko w takiej sytuacji PZPR może pracownikami dowolnie manipulować np. na odgórnie wyreżyserowanych wiecach protestacyjnych przeciwko bombie neutronowej. Pracownicy biorą udział w tych spektaklach ze strachu przed utratą pracy, gdyż są świadomi, że zakłady pracy są w ręku uzurpatora i każdy oponent może znaleźć się na długo bez pracy, tak jak jest ze mną. Komisje i sądy pracy obsadzane są partyjnymi sędziami i stanowią bezwolne narzędzie w rękach PZPR...Partia ta ma tyle wspólnego z klasą robotniczą, co kapitaliści. Podporządkowana Moskwie ma za zadanie eksploatować robotnika, a korzyści wynikłe stąd przeznacza na podbój świata, jak miało to ostatnio miejsce w Afganistanie. 22 maja 1980 M. Chwalewski Bolesław Cygan - robotnik ze Śląska decyduje się emigrować. Bolesław Cygan decyduje się opuścić swój ojczysty kraj i udać na emigrację za chlebem i wolnością, mimo że niewiele mu zostało do emerytury i na Zachodzie nie czeka rodzina, krewni czy przyjaciele. Pisze więc wraz z żoną pismo otwarte do Ministerstwa Sprawiedliwości (..." W odpowiedzi na pismo z dnia 20 maja 1980 r. oświadczam, że o żadne rozpatrywanie sprawy przez władze PRL ubiegać się już nie będziemy (...) Prosimy Ministerstwo Sprawiedliwości w Warszawie o pomoc w załatwieniu naszej sprawy (...) w zamian za niewolnicze życie w bezprawiu, w zamian za nędzę, terror i szykany, w zamian za zbrodnie dokonywane od 1945 roku na mojej osobie, żonie i dzieciach, a nawet naszych wnuczkach, bez groźby dokonania na nas cywilnej zbrodni, prosimy, by zezwolono nam na legalne opuszczenie PRL, by chociaż u schyłku naszego życia władze PRL zezwoliły nam na skorzystanie z upragnionego i zasłużonego ludzkiego życia na obczyźnie....czynimy starania o zezwolenie na zmianę obywatelstwa, by w ten sposób uwolnić się z pręgierza niewoli i bezprawia. Podań-kwestionariuszy o wydanie paszportów nie raczono nam w tutejszym Biurze Paszportów przyjąć, dlatego wysłałem je listownie w listopadzie 1977 r. do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z prośbą o zajęcie stanowiska. Odpowiedzią było to, że dnia 24 grudnia 1977 roku ( dzień wigilii Bożego Narodzenia ) zostałem przez władze Służby Bezpieczeństwa zabrany z zakładu pracy i samochodem przewieziony na tutejszy posterunek MO. Tu właśnie SB wyjaśniła mi, że otrzymam paszporty, ale jeśli podejmę się współpracy z SB lub też w zamian za współpracę stworzą mi ludzkie warunki życia. Tak rozpoczęło się nękanie mnie; tak więc dwa lub trzy dni w tygodniu godziny wolne od pracy spędzałem na rozmowach z SB, na rozmowach " poufnych ", na rozmowach " niebyłych ". W dniu 4 kwietnia 1978 roku zostałem ostrzeżony przez dwóch funkcjonariuszy MO, że jeżeli nie zaniecham ubiegania się o wyjazd i nie podejmę się współpracy z SB, to pewnego dnia, w czasie powrotu z pracy przy wysiadaniu z autobusu będą mi oczy wypalone kwasem solnym. W dniu 13 kwietnia 1978 r. ... byłem na ponownej rozmowie ... współpracy odmówiłem. Wracając tego dnia wieczorem z pracy ze zmiany drugiej, w przepowiadanym miejscu zostałem napadnięty przez czterech, dobrze utuczonych na krzywdzie robotnika i za zagraniczne pożyczki, specjalistów zbrodni ludobójstwa pokojowego, zaduszony załadowany zostałem do specjalnie przygotowanego samochodu i na wzór zbrodni katyńskiej wywieziony do lasu w mało uczęszczane zarośla. Tam zbity milicyjnymi pałkami i skopany twardymi butami do krwiaków i utraty przytomności i pozostawiony w lesie na odludziu ". 26 maja 1980 r. Pismo do Ministerstwa Pracy i Spraw Socjalnych zawiadamiające o powstaniu Grupy Anty-Berufsverbote w Polsce. " Ponieważ dotychczasowe metody walki z praktyką stosowania Berufsverbote w PRL okazały się nieskuteczne, dlatego ludzie zagrożeni lub dotknięci dyskryminacją muszą działać bardziej racjonalnie i energiczniej, dobierając sprawniejsze metody, organizację i środki, a także ukazując społeczeństwu i światu fakty dowodzące jak władze PRL traktują obywateli odmiennie myślących, jak marnotrawią najwyższe kwalifikacje zawodowe, zdolności, potencjalne możliwości działania. Jako kliniczny przykład podajemy sprawę mgra Zbigniewa Siemieńskiego nauczyciela-polonisty z Łodzi, który od 4 lat nie może otrzymać żadnej pracy, choćby najluźniej związanej z jego kwalifikacjami " ).... grudzień 1979 r. GAB dr Leszek Skonka Pismo do Komisji Odwoławczej mgra Zbigniewa Siemińskiego. Jest to fragment pisma skierowanego do Komisji Odwoławczej d/s Zatrudnienia w Łodzi przeciwko Wydziałowi Kultury i Sztuki. Siemiński oskarża Wydział Kultury i Sztuki w Łodzi o złośliwe uchylanie się od udzielenia mu pomocy w uzyskaniu zatrudnienia odpowiadającego jego kwalifikacjom pisząc: "o złośliwe uchylanie się od nawiązania ze mną stosunku pracy, o wypłacenie mi odszkodowania z powyższych przyczyn. Podkreślam, że złośliwe uchylanie się od zatrudnienia mnie ma charakter polityczny; z dnie 12 lutego 1976 r. kurator oświaty i wychowania w Łodzi... niepraworządnie zwolnił mnie w trybie natychmiastowym z pracy nauczycielskiej... za to, że razem z słuchaczami pracującymi dwóch łódzkich szkół średnich wziąłem udział w zainicjowanej przez najwyższe władze PRL dyskusji nad zmianą konstytucji, a sprawa tego niepraworządnego pozbawienia mnie pracy nauczycielskiej dotychczas toczy się w trybie administracyjnym i ostatnio utknęła u Prokuratora Generalnego... Jestem jednym z 18 sygnotariuszy - założycieli...Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela w Polsce. Pozbawienie mnie prawa do pracy w zawodach nauczycielskim i kulturalno-oświatowym, a przed laty dziennikarskim oraz innych zawodach zbliżonych do moich kwalifikacji świadczy o zastosowaniu wobec mnie "Berufsverbot"... 17 stycznia 1979 r. Pismo dra Leszka Skonki do Ministerstwa Pracy i Spraw Socjalnych. ....Informuję Obywatela Ministra, jako Szefa Resortu, którego zadaniem jest kształtowanie polityki kadrowej w kraju, że moje wysokie i wielce deficytowe kwalifikacje jako specjalisty organizacji i zarządzania nie są od pewnego czasu w ogóle wykorzystywane. Jestem pracownikiem nauki z dwudziestoletnim stażem dydaktycznym, jedenastoletnim stażem, doświadczeniem naukowym i badawczym oraz czteroletnim okresem pracy w przemyśle na stanowisku doradcy d/s organizacji. Jestem autorem ok. 100 publikacji naukowych, popularno-naukowych i dydaktycznych a także dwóch wdrożeń systemu zarządzania przez cele oraz uczestnikiem, wykładowcą, organizatorem i współpracownikiem wdrożeń metody analizy wartości. Od 1 grudnia 1978 r. nie pracuję... zwracałem się do Ministerstwa Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki o zatrudnienie mnie w szkolnictwie wyższym, lecz otrzymałem odpowiedź negatywną. Znacznie wcześniej zwracałem się do Wrocławskiego Oddziału PAN i rektora Uniwersytetu Wrocławskiego lecz na kilka moich listów nie otrzymałem odpowiedzi. Uważam, że trudności na jakie napotykam spowodowane są moją niezależną postawą naukową, polityczną i ideologiczną wyrażoną m.in. uczestnictwem w Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Jestem realistą i zdaję sobie sprawę, że jako bezpartyjny, a w dodatku opozycjonista nie mogę liczyć na żadne kierownicze stanowisko lub eksponowaną funkcję w nauce i gospodarce, dopóki w PRL obowiązywać będzie partyjna nomenklatura stanowisk i stosowana zasada Berufsverbote wobec wszystkich obywateli ale uważam, że moje kwalifikacje mogą być nawet w tych warunkach wykorzystane z pożytkiem, na szeregowym stanowisku w nauce i praktyce zarządzania. Dlatego zgłaszam gotowość podjęcia pracy, która byłaby zgodna z moim przygotowaniem profesjonalnym i pozwoliła w pełni wykorzystać moją wiedzę, umiejętność i doświadczenie. 15 styczeń 1979 r. Mgr inż. Tadeusz Newelski - inż. leśnik pisze: .... Pewnego razu sprzeciwiłem się działaniu przynoszącemu niepowetowane straty gospodarce i grożące zagładą środowiska oraz opublikowałem memoriał w tej sprawie. Za to pozbawiono mnie pracy na Pomorzu i umieszczono na czarnej liście. Nie mogłem już nigdzie znaleźć pracy odpowiadającej moim kwalifikacjom. czerwiec 1980 r. Pismo M. Chwalewskiego do Terenowj Komisji Odwoławczej... ....Nadmienić należy, że bez pracy pozostaje od 2 września 1977 r. tj. już 33 miesiące mimo moich usilnych starań o pracę. Chwalewski wymienia nazwy 9 zakładów pracy, które najpierw zgodziły się go zatrudnić, ale gdy dowiedziały się o jego poglądach oraz na ciążącej na nim infamii partyjnej wycofały oferty; są to następujące przedsiębiorstwa: Elektrociepłownia w Łodzi, Zakłady Jadwabnicze w Pabianicach, Fabryka Żarówek "Polam", Łódzkie Zakłady Graficzne, WSS "Społem" w Łodzi, Pabianickie Zakłady Bawełniane, Łódzkie Zakłady Chemiczne "Organika", Pabianicka Fabryka Narzędzi, Pabianickie Zakłady Tkanin Technicznych. Chwalewski kończy swoje pismo stwierdzeniem: " Jestem uczestnikiem opozycji demokratycznej w kraju. Pozbawienie mnie prawa do pracy jest więc odwetem władzy za moją niezależną od niej postawę ". 20 maja 1980 r. Pismo Piotra Starzyńskiego do Wydziału Zatrudnienia we Wrocławiu z żądaniem pracy lub zasiłku dla bezrobotnych. "Od maja 1978 roku bezskutecznie poszukuję pracy poprzez Wydział Zatrudnienia...Z powodu uczestnictwa przeze mnie w akcji zbierania podpisów pod Apelem Amnestii Międzynarodowej o uwolnienie więźniów za ich przekonania - Zakłady Elektronicznej Techniki Obliczeniowej we Wrocławiu rozwiązały ze mną umowę o pracę. Od tej chwili pozostaję bez pracy, chociaż we wrocławskich instytucjach były w międzyczasie wolne miejsca pracy... We wrześniu 1978 r. gdy po raz kolejny domagałem się w Wydziale Zatrudnienia pracy, kierowniczka Wydziału... oświadczyła mi, że nie otrzymam ani pracy w swoim zawodzie, ani zasiłku dla bezrobotnych... 5 kwiecień 1979 r. Pismo inż. Adama Skowrońskiego do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. ....Choć nie udowodniono mi żadnego przestępstwa, to od roku 1950 do chwili obecnej doznaje z większym lub mniejszym nasileniem ciągłych napastliwych szykan i represji, nie wyłączając ostatnio także mojej rodziny (żony i syna). Stan tych prześladowań jest nieustannym ciągiem. Otóż począwszy od lat pięćdziesiątych byłem niewinnie więziony, bity, głodzony, lżony, poniewierany oraz sądzony przez Rejonowy Sąd Wojskowy we Wrocławiu i skazany na 14 lat, następnie na 6 lat, wreszcie na 3 lata więzienia bez dowiedzenia mi winy. A więc przez taki sam sąd, który ferował również liczne wyroki śmierci na niewinnych patriotów polskich, których następnie pośmiertnie rehabilitowano. Zabrano mi młodość i zdrowie. W późniejszych latach stale mają raz zaprowadzoną " kartotekę podejrzanego " uzupełniam nieprawdopodobnymi insynuacjami, które stanowiły pretekst do zniesławienia mnie np. w miejscu pracy. (...) Jak pamiętam od roku 1950 nie miałem chyba spokojnych kolejnych 3-5 lat bez jakiegoś napastliwego zadręczania mnie przez milicję, UB, a obecnie SB, pod byle jakim pretekstem lub nawet bez pretekstu, wystarczył sam fakt posiadania kartoteki, a ostatnio sympatyzowanie lub popieranie opozycji w kraju. Obecnie szykany zmieniły się w formie; a więc nomenklatura partyjna nie pozwala mnie awansować zawodowo, telefon mój jest na podsłuchu, korespondencja, zwłaszcza z Jugosławii, przechodzi przez cenzurę. Tak więc to długotrwałe, systematyczne, napastliwe i cyniczne zadręczanie mnie nie jest przypadkiem lecz metodycznym działaniem obliczonym na wykończenie mnie psychicznie, zniechęcenie do działania społecznego i uczynienie ze mnie zrezygnowanego i pokornego pracownika i obywatela. Ta działalność przeciwko mnie jest jaskrawym pogwałceniem praw ludzkich i obywatelskich człowieka, którego winą jest to, że ośmiela się czasem myśleć inaczej aniżeli pozwalają na to władze... 20 czerwca 1980 r. Z czego żyje opozycja w Polsce ? Artykuł zamieszczony w 5 n-rze pisma miesięcznego Grupy Anty-Berufsverbote " Komunikat ". (...) Rozpowszechnia się celowo plotkę o rzekomym finansowaniu całej działalności niezależnych grup społecznych i politycznych w Polsce przez obce mocarstwa, wywiady zachodnie, najbardziej skrajną i nieprzejednaną część Polonii itd.(...) ludzie dotychczas pozbawieni pracy nie otrzymują żadnej, absolutnie żadnej pomocy materialnej ani z Warszawy ani z zagranicy...Całą działalność wydawniczą, odczytową, społeczną, polityczną zdecydowana większość działaczy prowadzi wyłącznie w oparciu o własne, skromne fundusze. (...) Jeśli na te cele są jakieś pieniądze społeczne, to nie opuszczają one zazwyczaj stolicy i służą bardzo wąskiej grupie ludzi, Z czego więc żyje opozycja ? Zwłaszcza ludzie pozbawieni pracy ? W każdym razie nie z pomocy społecznej i wsparcia Polonii i dlatego powstała właśni grupa Anty-Berufsverbot, by organizować bezpośrednią pomoc potrzebującym. (...) Ludzie pozbawieni pracy najpierw żyją ze skromnych oszczędności, później sprzedają różne osobiste rzeczy, pamiątki, wartościowe przedmioty, następnie przechodzą na utrzymanie współmałżonka (jeśli ten pracuje), niekiedy pomagają krewni, rodzina, znajomi, koledzy. Wielu utrzymuje się z pracy dorywczej np. korepetycji, tłumaczeń, udziału w różnych zespołach prac zleconych, wygłaszania odczytów i wykładów na kursach, jeśli im na to władze pozwolą, pisania artykułów fachowych pod pseudonimem lub cudzym nazwiskiem osoby niezaangażowanej: robotnicy i ludzie innych zawodów zdobywają także z trudem środki do życia np. pracują w różnych prywatnych firmach budowlanych, w czasie spiętrzenia prac polowych w rolnictwie itd. VI. BEZPRAWNOŚĆ STOSOWANEJ DYSKRYMINACJI W DZIEDZINIE ZATRUDNIENIA. Władze PRL przeczą jakoby stosowały dyskryminację w dziedzinie zatrudnienia wobec osób o odmiennych poglądach i postawach. Oficjalnie nawet potępiają takie praktyki, zwłaszcza jeżeli są one stosowane na Zachodzie, a nie w PRL lub tzw. bratnich krajach socjalistycznych, lecz zjawisko dyskryminacji w dziedzinie zatrudnienia jest faktem i nie da się go zmienić nawet najbardziej głośnymi zaprzeczeniami. Wszelkie praktyki w tej dziedzinie są sprzeczne z międzynarodowymi aktami prawnymi, które władze PRL zobowiązały się przestrzegać, a także niezgodne z jej własną Konstytucją. Tak więc stosowanie dyskryminacji przez władze PRL w dziedzinie zatrudnienia sprzeczne jest z Konwencją nr 111 dotyczącą dyskryminacji w zakresie zatrudnienia i wykonywania zawodu, którą PRL ratyfikowała 8 maja 1961 r. Konwencja ta nawiązująca do Konferencji Ogólnej Międzynarodowej Organizacji Pracy w Genewie z 4 kwietnia 1958 r. stwierdza, że " wszystkie istoty ludzkie bez względu na ich rasę, wyznanie lub płeć, mają prawo do osiągania postępu materialnego i rozwoju duchowego w warunkach wolności i godności, zabezpieczenia ekonomicznego i z równymi szansami ...(1)...dyskryminacja stanowi pogwałcenie praw wyrażonych w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Art.1 tej Konwencji jednoznacznie określa co to jest dyskryminacja w dziedzinie zatrudnienia: pkt 1 a) brzmi - wszelkie rozróżniania, wyłączania lub uprzywilejowanie oparte na rasie, kolorze skóry, płci, religii, poglądach politycznych pochodzeniu narodowym lub społecznym, które powoduje zniweczenie albo naruszenie szans w zakresie zatrudnienia lub wykonywania zawodu. Zaś pkt 3 wyjaśnia, iż termin zatrudnienia i zawód obejmuje także " dostęp do szkolenia zawodowego, dostęp do zatrudnienia i do poszczególnych zawodów, jak również warunki pracy". Władze PRL podpisując tą Konwencję przyjęły do wiadomości także jej art. 2, który brzmi: " Każdy Członek dla którego niniejsza konwencja jest w mocy zobowiązuje się do ustalenia i prowadzenia polityki krajowej, która będzie zmierzała do popierania metodami dostosowanymi do okoliczności i zwyczajów danego kraju równości szans i traktowania w dziedzinie zatrudnienia i wykonywania zawodu, w celu wyeliminowania wszelkiej dyskryminacji w tym zakresie". PRL nie tylko nie stosuje się do tych zaleceń ale przeciwnie - utrwala i wzmaga dyskryminację, czego dowiodły przedstawione w tym sprawozdaniu fakty. PRL nigdy też nie zastosowała się do art.3 tej Konwencji - " do uchylenia wszelkich przepisów prawnych i zmiany wszelkich postanowień lub praktyk administracyjnych sprzecznych z Konwencją". Partyjna nomenklatura stanowisk Berufsverbote, i inne formy dyskryminacji jakie stosuje PRL są rażąco sprzeczne z cytowanym Art. 3. Stosowany system dyskryminacji w dziedzinie zatrudnienia przez komunistów jest sprzeczny także z międzynarodowym Paktem Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych uchwalonych przez Zgromadzenia Ogólne ONZ w dniu 16 grudnia, a ratyfikowany przez PRL 3 marca 1977 r. Art. 7 tej Konwencji brzmi: a)" Państwa-Strony niniejszego paktu uznają prawo każdego do korzystania ze sprawiedliwych i korzystnych warunków pracy(...) c)" równe dla wszystkich możliwości awansu w pracy na odpowiednio wyższe stanowisko w oparciu jedynie o kryteria stażu pracy i kwalifikacje". Przytoczone poprzednio przykłady dowodzą, że Art. 7 Paktów łamany jest z całą bezwzględnością i niweczone są wszelkie próby domagania się zniesienia nomenklatury partyjnej stanowisk oraz zaprzestania stosowania metody Berufsverbote. Również Konstytucja PRL nie sankcjonuje dyskryminacji ludzi z powodu ich przekonań politycznych, gdyż jej Art. 81 głosi, że obywatele PRL, niezależnie od narodowości, rasy i wyznania mają równe prawa we wszystkich dziedzinach życia państwowego, politycznego, gospodarczego, społecznego i kulturalnego" ... Oczywiście praktyka temu przeczy, ale Art.81 dowodzi, że reżim wstydzi się tego co robi na co dzień. Z cytowanych artykułów różnych międzynarodowych konwencji i Konstytucji PRL wynika olbrzymia rozbieżność między tym co władze komunistyczne w Polsce mówią i deklarują, a praktyką codziennego życia. to drugie przeczy pierwszemu, a nawet wyklucza je. Po prostu PRL nie przestrzega zawartych dobrowolnie umów, łamie bezceremonialnie wszelkie zobowiązania międzynarodowe, lekceważy też własną Konstytucję oraz inne akty prawne. Normy prawne choćby najzręczniej sformułowane nie mają żadnej wartości jeśli ich się nie przestrzega i dlatego żądamy, by władze PRL zdały sprawozdanie z realizacji dotychczas podjętych międzynarodowych zobowiązań w dziedzinie przestrzegania praw człowieka. Wytłumaczyły opinii międzynarodowej istnienie przytoczonych w tym sprawozdaniu faktów dyskryminacji. Poinformowały Uczestników Konferencji w Madrycie i opinię światową, a także społeczeństwo polskie, o terminie i sposobie likwidacji zaistniałych już przypadków dyskryminacji, metodach zapobiegania na przyszłość podobnym incydentom, formach naprawy krzywd i zadośćuczynienia ludziom, którzy w wyniku tych bezprawnych praktyk nie pracują i nie wykonują swojego zawodu. Pytania te zmuszeni jesteśmy stawiać za pośrednictwem Organizatorów i Uczestników Konferencji w Madrycie, ponieważ na nasze dotychczasowe petycje nie mieliśmy żadnej odpowiedzi, po prostu nasz głos zwielokrotniony aprobatą społeczeństwa nie docierał do czynników sprawujących władzę nad krajem. Polska, dnia 29 czerwca 1980 r. VII. LISTA NIEZALEŻNYCH DZIAŁACZY SPOŁECZNYCH I POLTYCZNYCH, WOBEC KTÓRYCH W OSTATNICH LATACH ZASTOSOWANO METODĘ BERUFSVERBOTE LUB INNE FORMY DYSKRYMINACJI. Jest to tylko przykładowa część nazwisk ludzi dyskryminowanych, ale wystarczająco liczna by dowieść, że zjawisko to ma charakter masowy. Przy niektórych nazwiskach podajemy adresy i telefony, by w przypadku jakichkolwiek wątpliwości można było sprawdzić podane w raporcie fakty i informacje, telefonicznie lub osobiście. * 1. dr Stanisław Barańczak, prac. nauk. Poznań, 2. Władysław Barański, nauczyciel, Zgierz, 3. mgr Jacek Bartyzel, literat, Łódź, 4. mgr Paweł Bętkowski, prac. nauk. Instytutu Metrologii w Warszawie, 5. dr Mirosława Chamiec, prof. hist. wych. Wrocław, 6. Bolesław Cygan, robotnik, Wodzisław Śl., 7. Marek Chwalewski, robotnik, Pabianice, 8. mgr Mirosław Chojecki, prac. nauk. Warszawa, 9. Joanna Duda-Gwiazda, inżynier, Gdańsk, 10. mgr Zygmunt Elbiński, prac. nauk. Poznań, 11. Piotr Franielczyk, robotnik Dolmelu, we Wrocławiu, 12. Ryszard Fryga, technik, Szczecin, 13. mgr Edward Froń, inżynier, Wrocław, 14. mgr Karol Głogowski, prawnik, Łódź, 15. Mieczysław Grudziński, ORSAM w Warszawie, 16. dr Alfred Jahn, prof. b. rektor U.Wr. Wrocław, 17. Józef M. Janowski, inżynier, Zduńska Wola, 18. Kazimierz Janusz, inżynier, Warszawa, 19. Stanisław Januszkiewicz, technik, Bydgoszcz, 20. Henryk Jagiełło, b. oficer Marynarki Wojennej w Gdańsku, 21. mgr Zofia Kruszyńska, Gdańsk, 22. mgr Jacek Kuroń, działacz polityczny, Warszawa, 23. dr Witold Lis-Olszewski, adwokat, Warszawa, 24. mgr Antoni Macierewicz, działacz polityczny, Warszawa, 25. Jerzy Markuszewski, reżyser, Warszawa, 26. mgr Adam Michnik, działacz polityczny, Warszawa, 27. mgr Leszek Moczulski, dziennikarz, Warszawa, 28. Józef Muszyński, robotnik, woj. lubelskie, 29. mgr Tadeusz Newelski, inż. leśnik, Pieszyce, k. Wałbrzycha 30. Grzegorz Prątnicki, technik, Szczecin, 31. Zenon Pałka, robotnik, Wrocław, 32. Antoni Pietkiewicz, inżynier, Kalisz, 33. Jacek Pilichowski, robotnik, Wałbrzych, 34. mgr Adam Pleśnar, prawnik, Wrocław, 35. Grażyna Rożek, robotnica, woj. lubelskie, 36. mgr Zbigniew Siemieński, nauczyciel, Łódź, 37. dr Leszek Skonka, prac. nauk. Wrocław, 38. Adam Skowroński, inżynier, Wrocław 39. mgr Bogusław Śliwa, prawnik, Kalisz, 40. mgr Józef Śreniowski, socjolog, Łódź, 41. mgr Halina Spasowska, prac. nauk. Akademii Medycznej we Wrocławiu, 42. dr Restytut Staniewicz, prac. nauk. Poznań, 43. Edward Staniewski, projektant, Warszawa, 44. Piotr Starzyński, technik, Wrocław, 45. Kazimierz Świtoń, robotnik, Katowice, 46. Piotr Świtoń, robotnik, Katowice, 47. Kazimierz Szołoch, robotnik, Gdańsk Oliwa, 48. Tadeusz Szczudłowski, b. oficer marynarki, Gdańsk, 49. mgr Zygmunt Urban, socjolog, Legnica, 50. Anna Walentynowicz, Gdańsk, 51. Lech Wałęsa, robotnik, Gdańsk, 52. mgr Adam Wojciechowski, prawnik, Warszawa, 53. Tadeusz Wolf, inżynier, Kalisz, 54. mgr Andrzej Woźnicki, chemik, Łódź, 55. Błażej Wyszkowski, robotnik, Gdańsk, 56. Krzysztof Wyszkowski, Gdańsk, 57. mgr Henryk Wujec, Warszawa, 58. Jan Zapolnik, robotnik, Gdańsk, P.S. w aktualnej wersji pominięto dokładne adresy. Prośba o upowszechnienie treści tego Raportu, bo mimo upływu czasu, są one wciąż aktualne |
|