Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Rachunek za wyprzedaż

Rachunek za wyprzedaż

Data: 2013-10-24 18:00:25
Autor: Mark Woydak
Rachunek za wyprzedaż
Ten psychopata podpisujący się "Mark Woydak" piszący z
mx05.eternal-september.org uzywający czytnika 40tude_Dialog/2.0.15.1pl to
pisowcki oszołom podszywaniec. Fakt, że podszywa się pod moje dane świadczy
od daleko posunietej chorobie alkoholowej. Tani alkohol i marne wina
dokonały całkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma już dla
niego ratunku!

MW

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gmx.de> napisał w wiadomości news:1hl412ts34oo5$.ai69c6sbc1h1.dlg40tude.net...


Zagraniczni właściciele firm transferują dużą część wypracowanego w Polsce
PKB. Tylko w ubiegłym roku wyciekło w ten sposób 70 mld złotych.



W Polsce przeciętne wynagrodzenie brutto wynosi ok. 3,6 tys. zł, czyli
ponad 2,5 tys. na rękę. Ale większość Polaków może o takich pieniądzach
tylko pomarzyć. Blisko 65 proc. z nas zarabia poniżej średniej. W
przemyśle, gdzie wynagrodzenia są relatywnie wyższe, zarabiamy średnio
(brutto) 2,5 razy mniej niż Hiszpanie, 3 razy mniej niż Brytyjczycy i 3,8
razy mniej niż Niemcy, nie mówiąc już o Duńczykach, których płace ponad
5-krotnie przewyższają polskie. Nasz poziom płac jest w przybliżeniu taki
jak w Estonii. Z nowych krajów UE wyprzedzają nas pod tym względem Chorwaci
i Czesi.

Dlaczego jesteśmy tak nisko wynagradzani, skoro wytwarzany przez nas PKB
rośnie, wydajność pracy przekroczyła w ubiegłym roku 72,2 proc. unijnej
średniej, a ceny są zbliżone do cen w starej Unii?

„Duszenie” wynagrodzeń sprawiło, że koszty pracy w Polsce należą dziś do
najniższych w Europie. Jak przypomina prof. Jerzy Żyżyński z Wydziału
Zarządzania UW, poseł PiS, godzina pracy w przemyśle kosztuje polskiego
pracodawcę, według Eurostatu, 7,4 euro, z czego 6,2 euro stanowi płaca
(brutto), a 1,2 euro – tzw. koszty pozapłacowe (16,2 proc.). Dla
porównania, w Niemczech każda godzina zatrudnienia pracownika wymaga od
pracodawcy wydatkowania 30,4 euro (z czego płaca pochłania 23,7 euro na
godzinę).

W Szwecji koszty są jeszcze wyższe – 39 euro na godzinę. W
postkomunistycznej części Europy wyższe od nas koszty zatrudnienia ma sześć
krajów: Czechy, Chorwacja, Estonia, Słowenia, Słowacja i Węgry. Za nami
uplasowały się: Łotwa, Litwa, Rumunia i Bułgaria, cztery kraje o
najniższych kosztach pracy. W Bułgarii koszt zatrudnienia wynosi zaledwie
3,7 euro na godzinę, z czego 3,1 euro to stawka brutto za godzinę pracy w
przemyśle.

Mimo bardzo niskiej ceny pracownika w Polsce organizacje pracodawców
naciskają na dalsze obniżanie kosztów pracy. Forsują elastyczne formy
zatrudnienia, elastyczne sposoby rozliczania czasu pracy i twierdzą, że
dzięki temu spadnie bezrobocie. Nasuwa się jednak pytanie: gdzie skutek, a
gdzie przyczyna? Przecież niskie zarobki tłamszą popyt, co osłabia
koniunkturę i wzrost i powiększa, a nie zmniejsza bezrobocie. Zdaniem prof.
Żyżyńskiego, przyjęty przez reprezentantów pracodawców tok rozumowania jest
wyrazem niezrozumienia procesów ekonomicznych.

– Koszty pracy wracają do gospodarki w formie wydatków gospodarstw domowych
i płaconych przez nie podatków, stając się przychodem przedsiębiorców –
przypomina profesor.

W gospodarce istnieje naturalna sprzeczność pomiędzy interesem pojedynczego
przedsiębiorstwa a interesem gospodarki jako całości. O ile pojedynczy
przedsiębiorca jest zainteresowany jak najniższymi kosztami pracy, to
nadmierne ich zaniżenie przez wszystkich przedsiębiorców prowadzi do
redukcji popytu na rynku wewnętrznym i generuje finansowe problemy w
sektorze publicznym – tłumaczy ekonomista. Z taką sytuacją mamy właśnie do
czynienia teraz, a opinię tę podziela wielu ekspertów.

– Rozsądna polityka państwa powinna polegać na utrzymywaniu równowagi
pomiędzy interesami w skali mikro i makro – podkreśla prof. Jerzy Żyżyński.
Niestety, obecny rząd nie respektuje zasady złotego środka. Cechuje go
odporność na argumenty związków zawodowych i uległość wobec postulatów
pracodawców.

Głodowe wynagrodzenia i niestabilne warunki pracy wypchnęły na margines lub
na emigrację całe rzesze młodych Polaków. Ale kij ma dwa końce, i ten drugi
uderzył w pracodawców i finanse państwa. Marazm, jaki zapanował w
gospodarce wskutek spadku popytu wewnętrznego, jak również kryzys w
finansach publicznych, systemie emerytalnym i zdrowotnym, to w dużej mierze
pokłosie wieloletniej polityki duszenia płac.

Koszty zatrudnienia generują dobrobyt

Jednym z mierników oceny realnego poziomu życia w kraju jest udział kosztów
związanych z zatrudnieniem w produkcie krajowym brutto (PKB). Wskaźnik ten
pokazuje, jaka część wytworzonego PKB została przeznaczona na potrzeby
ludzi w formie wynagrodzeń za pracę, składek emerytalno-rentowych i
zdrowotnych oraz podatków na sfinansowanie tzw. konsumpcji zbiorowej, np.
szkolnictwa i transportu publicznego, przychodni i szpitali etc. Im wyższy
jest udział kosztów związanych z zatrudnieniem, tym wyższy dobrobyt.
Pozostała część PKB trafia w ręce właścicieli kapitału i to oni decydują,
co z nią zrobić.

W bogatej Szwajcarii do fiskusa i pracowniczych kieszeni trafia prawie 60
proc. PKB, w liberalnych Stanach Zjednoczonych – ponad 55 proc., w
Niemczech i większości państw Europy Zachodniej od 42 do 55 procent.

– Polska w minionych latach stopniowo schodziła pod względem tego wskaźnika
coraz niżej – twierdzi prof. Żyżyński. W 1997 r. udział kosztów związanych
z zatrudnieniem w PKB wynosił 44,2 proc. i utrzymywał się na tym poziomie
jeszcze w 2000 roku. Potem zaczął stopniowo spadać i w 2008 r. wynosił już
tylko 37,1 proc., a w ciągu kolejnych trzech lat, do 2011 r., obniżył się
do 36 procent. Tak niski poziom wskaźnika, który daje Polsce przedostatnią
pozycję wśród państw europejskich, oznacza, że lwia część owoców wzrostu
polskiej gospodarki jest przejmowana przez właścicieli kapitału. Za nami
jest tylko Grecja ze wskaźnikiem 34,2 proc. PKB.

Transfer PKB za granicę

Niski wskaźnik kosztów związanych z zatrudnieniem w PKB wyjaśnia, dlaczego
Polacy, żyjący głównie z pracy, a nie z kapitału, na ogół nie odczuwają
korzyści ze wzrostu PKB. Brak zachowania zdrowych proporcji w podziale PKB
jest dla Polski szczególnie niekorzystny, ponieważ nasz majątek produkcyjny
znajduje się w rękach zagranicznych i środki, które trafiają do właścicieli
kapitału – w ogromnej części wypływają z kraju, zamiast pracować na naszym
rynku. Tak naprawdę dzielimy między siebie tylko to, co nam zostaje z
wypracowanego przez nas PKB, po odliczeniu zagranicznych transferów, które
płyną ze sprywatyzowanych zakładów produkcyjnych, banków, firm
telekomunikacyjnych, przedsiębiorstw ciepłowniczych itd. Ta pozostająca w
kraju część PKB nosi nazwę produktu narodowego brutto (PNB).

Od 2004 roku, tj. od wejścia Polski do UE, coraz większa część naszego PKB
wypływa za granicę. Wcześniej transferowano rocznie 6-12 mld złotych. Od
czasu akcesji transfery gwałtownie wzrosły do ponad 40 mld rocznie, w 2010
– przekroczyły 54 mld zł, w 2011 – 63 mld zł, a w ubiegłym roku doszły do
70 mld zł w jednym roku.

– Skumulowany strumień transferów zagranicznych, zdyskontowany stopą
kredytu refinansowego, sięga niemal jednej trzeciej wartości obecnego PKB.
Innymi słowy, gdyby nie te transfery, bylibyśmy teraz o jedną trzecią
bogatsi, bo te pieniądze pracowałyby w polskiej gospodarce – wyjaśnia prof.
Jerzy Żyżyński. – To cena, jaką płacimy, za przekazanie znacznej części
majątku produkcyjnego podmiotom zagranicznym.

Małgorzata Goss

Data: 2013-10-24 11:51:44
Autor: leming.show
Rachunek za wyprzeda
uytkownik Mark Woydak napisa:
Ten psychopata podpisujcy si "Mark Woydak" piszcy z

mx05.eternal-september.org  Fakt, e podszywa si pod moje dane wiadczy

od daleko posunietej chorobie alkoholowej.

Ale my to wiemy! Jeden Marek pisze o fiutach Hofmana, drugi o polityce i gospodarce, rozroniamy was obu po tresci:) Jeden pisze zwykle 1-5 linijek, a drugi >10. Spoko, spoko wszystko jest pod kontrola:)

Data: 2013-10-25 05:51:06
Autor: Mark Woydak
Rachunek za wyprzeda
Ten psychopata podpisujcy si "Mark Woydak" piszcy z
mx05.eternal-september.org uzywajcy czytnika 40tude_Dialog/2.0.15.1pl to
pisowcki oszoom podszywaniec. Fakt, e podszywa si pod moje dane wiadczy
od daleko posunietej chorobie alkoholowej. Tani alkohol i marne wina
dokonay cakowitego spustoszenia w mzgu tego osobnika. Nie ma ju dla
niego ratunku!

MW

Uytkownik <leming.show@gmail.com> napisa w wiadomoci news:a60a1d5d-34a4-44a8-8c3b-4501f5b66231googlegroups.com...
uytkownik Mark Woydak napisa:
Ten psychopata podpisujcy si "Mark Woydak" piszcy z

mx05.eternal-september.org  Fakt, e podszywa si pod moje dane wiadczy

od daleko posunietej chorobie alkoholowej.

Ale my to wiemy! Jeden Marek pisze o fiutach Hofmana, drugi o polityce i gospodarce, rozroniamy was obu po tresci:) Jeden pisze zwykle 1-5 linijek, a drugi >10. Spoko, spoko wszystko jest pod kontrola:)

Rachunek za wyprzedaż

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona